forum.dr-kwasniewski.pl

DziaÅ‚y Forum => Å»ywienie Optymalne => W±tek zaczêty przez: martyna opty 2008-10-17, 10:20:56



Tytu³: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: martyna opty 2008-10-17, 10:20:56
Dziewczynki chciałabym sie Was zapytac czy po przejściu na ŻO zauważyłyscie jakieś zmiany w swoim wyglądzie?chodzi mi tu o to czy zniknoł u Was celulit,pryszcze itp.?Dr Kwaśniewski w swej książce pisze że włosy stają sie mocne i zdrowe, przestają wyskakiwac pryszcze itp.Czy tak jest w rzeczywistości?jestem ciekawa bo dopiero zaczynam ŻO.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-17, 10:26:34
"KobietÄ… być" ,a jak siÄ™ ma pryszcze i cellulit,to siÄ™ nie jest kobietÄ…?  8)


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: martyna opty 2008-10-17, 10:36:47
Nie chodziło mi o to że sie nie jest kobietą jak sie ma pryszcze tylko o to że wiele kobiet ma takie problemy


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-17, 10:38:41
OsobiÅ›cie nie zauwazyÅ‚am, zeby wiele kobiet miaÅ‚o pryszcze  8) Może takich nie spotykam ....


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: martyna opty 2008-10-17, 10:40:29
spotykasz tylko tego nie widzisz bo ukryte sÄ… pod pudrem


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Halina Ch. 2008-10-17, 10:44:07
Małolaty mają pryszcze, szególnie gdy obżerają się fastwodami i batonami, popijając colą.

My żywiący się optymalnie jesteśmy daleko, daleko od takich problemów.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-17, 10:45:05
Cytuj z: martyna opty 2008-10-17, 10:40:29
spotykasz tylko tego nie widzisz bo ukryte sÄ… pod pudrem


To widocznie stosują "doskonałe" pudry  :D   -może w sumie od tych pudrów mają te pryszcze,jakby nie było to jakaś chemia i skóra może tak reagować.
Raz jedyny w zyciu upudrowałam sobie twarz,jak miałam ze 22 lata z kolezanką.Wyglądałam ja pół d**y zza krzaka ,jakbym miała dobrze po czterdziestce i czułam jakbym miała maskę na twarzy,jakby mi skóra nie oddychała.Zmyłam to w cholere i od tamtej pory tego w ogóle nie używam,nie kupuję i takie tam...


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Halina Ch. 2008-10-17, 10:49:12
Puder trzeba umiećstosować. Przydatny jest szczególnie prz ostrej aurze oraz przy robieniu fotografii cz kręcenia filmów wideo.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-17, 11:09:42
Najwidoczniej te kobiety mają te pryszcze po kremach,pudrach i innych pierdółkach,nie mówiąc o paleniu fajek,zjadaniu co popadnie itp.
Trzeba to rzucić i problem z głowy.
A jesli chodzi o cellulit  -w sumie nie spotkaÅ‚am szczupÅ‚ej osoby,żeby go miaÅ‚a -pewnie trza schudnąć (dieta i sport przede wszystkim) .


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: adamgraza 2008-10-18, 14:01:23
Cytuj z: martyna opty 2008-10-17, 10:20:56
Dziewczynki chciałabym sie Was zapytac czy po przejściu na ŻO zauważyłyscie jakieś zmiany w swoim wyglądzie?chodzi mi tu o to czy zniknoł u Was celulit,pryszcze itp.?Dr Kwaśniewski w swej książce pisze że włosy stają sie mocne i zdrowe, przestają wyskakiwac pryszcze itp.Czy tak jest w rzeczywistości?jestem ciekawa bo dopiero zaczynam ŻO.

Martynko      ja mogÄ™    to potwierdzić  ,że żywiÄ…c  siÄ™ optymalnie  wiele  skórnych siÄ™ poprawia . WchodzÄ…c  w Å»O  miaÅ‚am sporÄ… nadwagÄ™  nie liczÄ…c cukrzycy,Jak zaczÄ™lam chudnąć    to pod  brodÄ… zaczęła mi wisieć    delikatnie    skórka .Ale  na  wszystko byÅ‚a  rada  u dr.    Kwasniewskiego -  galarety ,kolagen  i  tÅ‚uszcz  do  Å›rodka .Wszystko siÄ™  bardzo Å‚adnie  wygÅ‚adziÅ‚o  ,celulit  też      FigurkÄ™ miaÅ‚am  jak panienka  Z pryszczami nigdy nie miaÅ‚am do czynienia    ,ale  czÄ™sto  z tyÅ‚u gÅ‚owy coÅ› mi tam wyskakiwaÅ‚o.      WÅ‚osy  przestaÅ‚y  wypadywać , siwe  mogÄ™  policzyć na palcach . Jak zrobiÄ™  zdjÄ™cie  to siÄ™  pokażę  Na wszystko trzeba    czasu  .    ZyczÄ™ wytrwaÅ‚oÅ›ci i powodzenia. Grażyna


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: toan 2008-10-18, 14:18:21
Całą skórę, jeśli jest taka potrzeba, doskonale odżywia się zewnętrznie, nie drogimi "hydrokremami", ale - oliwą Virgen Extra. Takie postępowanie czasem pomaga nawet "wegeziemistym" odcieniom skóry  :wink:
Jeśli komu to zalecenie szkodzi - trudno - jego strata!.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-18, 14:29:26
KiedyÅ› używaÅ‚am oliwki ,skóra owszem byÅ‚a fajna ,ale gdy tylko jej nie używaÅ‚am,byÅ‚a sucha-nie zawsze mi siÄ™ chciaÅ‚o tym "mazać" .Moja skóra przyzwyczaiÅ‚a siÄ™ do tego zewnÄ™trznego natÅ‚uszczania i przestaÅ‚a wydzielać naturalne wÅ‚asne natÅ‚uszczanie.PrzestaÅ‚am używać tej oliwki,parÄ™ dni siÄ™ "pomÄ™czyÅ‚am" ze suchÄ… skórÄ…,a potem wszystko wróciÅ‚o do normy,czyli skóra gÅ‚adka ,nie sucha.Jedzenie to naturalny "kosmetyk" dla ciaÅ‚a (mówimy tutaj o ciele).  8)
Skórę najlepiej natłuszcza się od wewnątrz-jak mawiała i mawia moja Babcia.



Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-18, 14:35:58
Jesli ,ktoÅ› nie może natÅ‚uÅ›cić swojej skóry od wewnÄ…trz,to trudno-jego strata!.  8)


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: martyna opty 2008-10-18, 16:52:54
Cytuj z: Edyta 2008-10-17, 11:09:42
Najwidoczniej te kobiety mają te pryszcze po kremach,pudrach i innych pierdółkach,nie mówiąc o paleniu fajek,zjadaniu co popadnie itp.
Trzeba to rzucić i problem z głowy.
A jesli chodzi o cellulit  -w sumie nie spotkałam szczupłej osoby,żeby go miała -pewnie trza schudnąć (dieta i sport przede wszystkim) .
a ja właśnie jestem szczupła( 170 cm i 56 kg) i go mam,mam też koleżankę która jest o połowe szczuplesza ode mnie i też ma dużo skórki pomarańczowej,dlatego mam nadzieje że na ŻO wszystko sie unormuje


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Hana 2008-10-18, 17:03:42
  dlatego mam nadzieje że na Å»O wszystko sie unormuje

....+sport--najlepiej formuje sylwetke--regularne plywanie,...inne sporty tez moga byc.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-18, 17:23:20
A ja nie mam,pewnie dlatego,że uprawiam sport  8)   


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: martyna opty 2008-10-18, 17:36:48
Cytuj z: Hana 2008-10-18, 17:03:42
  dlatego mam nadzieje że na ŻO wszystko sie unormuje

....+sport--najlepiej formuje sylwetke--regularne plywanie,...inne sporty tez moga byc.
Czytałam w książce dr Kwasniewskiego że nie powinno sie przemęczac i z tego co wtedy zrozumiałam dr Kwasniewski jest przeciwny uprawianiu sportu


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Hana 2008-10-18, 17:40:28
Martyna--przeczytaj ta ksiazke jeszcze raz ---a, zobaczysz, ze "stoi" tam wrecz cos przeciwnego.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-18, 17:46:43
Cytuj z: martyna opty 2008-10-18, 17:36:48
Czytałam w książce dr Kwasniewskiego że nie powinno sie przemęczac i z tego co wtedy zrozumiałam dr Kwasniewski jest przeciwny uprawianiu sportu


:lol: :lol: :lol:
CzÅ‚owiekowi dobrze odżywionemu chce siÄ™ Å»YĆ!!! RUCH pod każdÄ… postaciÄ…!!!  :D


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: martyna opty 2008-10-18, 17:52:08
Cytuj z: Hana 2008-10-18, 17:40:28
Martyna--przeczytaj ta ksiazke jeszcze raz ---a, zobaczysz, ze "stoi" tam wrecz cos przeciwnego.
dr Kwasniewski pisze to odnośnie osób otyłych,żeby nie uprawiały sportów bo według niego to nie potrzebne


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-18, 17:55:49
PrzemÄ™czony nie znaczy zmÄ™czony.To ludziom w ogóle nie wolno byÅ‚oby siÄ™ ruszać ,żeby siÄ™ przypadkiem nie zmÄ™czyć.Po prostu jeść boczek,sÅ‚oninkÄ™,jajka i inne i od razu kÅ‚aść sie do łóżeczka  :)


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: grizzly 2008-10-18, 17:59:23
Cytuj z: Edyta 2008-10-18, 17:46:43
...CzÅ‚owiekowi dobrze odżywionemu chce siÄ™ Å»YĆ!!! RUCH pod każdÄ… postaciÄ…!!!  :D...


A co ma zrobic "taki ktos" co ma "sucha skore"
oraz co gorsze "suche sluzowki" 8) i taka "dziwna sztywnosc Ä…, Ä™" ??? :P :P :P



Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-18, 18:02:44
Wiem jedno; "na "cegufke" nie ma bata"  8)


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Hana 2008-10-18, 18:15:51
Cytuj z: martyna opty 2008-10-18, 17:52:08
Cytuj z: Hana 2008-10-18, 17:40:28
Martyna--przeczytaj ta ksiazke jeszcze raz ---a, zobaczysz, ze "stoi" tam wrecz cos przeciwnego.
dr Kwasniewski pisze to odnośnie osób otyłych,żeby nie uprawiały sportów bo według niego to nie potrzebne


Jak chce dalej pielegnowac swoja otylosc--to moze i niebezpieczne.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Enka19 2008-10-18, 18:34:43

Ciaos Martyna opty :mrgreen: :mrgreen:
Chwilke nie zagladalam na forum i widze ze wywialo niektorych i wogole  ....

Byc kobieta byc kobieta ;)

WÅ‚asnie dzisiaj wybieram sie do kina na " Kobiety" mam nadzieje ze fajny film ;) widzial go ktos z Was juz moze? :P


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: sewero 2008-10-21, 19:37:32
Hej Martynko,


nie przejmuj sie Celulitem./na Zo go zgubisz) Zobacz sobie na slawne modelki np Cindy Crofford one sa szczuple uprawiaja duzo bardzo duzo sportu a celulit maja. Odzywiaja sie "zdrowo" i nic im na celulit nie pomaga. Zdjecia sa zawsze retuszowane.
Wiec mysle ze jednak sport tu nie pomoze. Co nie znaczy ze nie mozesz go uprawiac. Doktor Kwasniewski pisze zeby sie ruszac i nie siedziec w miejscu. Pisze jednak zeby nie przeciazac swojego organizmu zarowno zlym jedzeniem tak samo i przesada w sporcie.
Ja osobiscie musialam pewnego czasu brac rozne hormony. Po kazdej terapii hormonalnej zaczal wystepowac u mnie celulit. Bardzo mnie to meczylo bo wstydzilam sie isc na basen.
wyobraz sobie: pol roku ZO i celulit powiedzial do widzenia NIe mam nic. NIe bylam gruba a tez go mialam.
Poczekaj troche jedz skorki i kolageny a zobaczysz ze to sie samo ustabilizuje.
Zycze wytrwalosci


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: _flo 2008-10-21, 21:57:31
Wlasnie chcialam Ci napisac. Cellulit to pewnie przewaga estrogenu (poluzowuje tkanke tluszczowa). Przynajmniej masz pewnosc, ze zebra sobie nie zlamiesz  :wink: [ZART]
Sewero b dobrze ci pisze.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-21, 22:08:10
Problem jak jasna cholera .Cellulit,rany! jaka to okrutna dolegliwość,toż to normalnie mąż moze cie zostawic,dla jakiejs  gÅ‚adziutkiej pupci .
To okropne! Tyle małżenstw sie rozeszło ze względu własnie na cellulit.Tyle osamotnionych matek z dziecmi.To dramat na światową skale!!!
A pryszcze???!!! To już "zagłada kobiecości".Kobieta z pryszczami??? o matko bosko ,to okropne!!! SM,RZS i inne choroby to "pikus" przy takich strasznych dolegliwościach!!!

Was popier****ło dokładnie!!! To próżność nad próżnosciami.Takie próżne babska!


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: _flo 2008-10-21, 22:17:20
Cytuj z: _flo 2008-10-21, 21:57:31
Przynajmniej masz pewnosc, ze zebra sobie nie zlamiesz  :wink: [ZART]


..bo niski poziom estrogenu powoduje niska absorbcje wapnia do kosci. Stad oestoporoza po menopauzie...


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-21, 22:29:26
Cytuj z: _flo 2008-10-21, 22:17:20
Cytuj z: _flo 2008-10-21, 21:57:31
Przynajmniej masz pewnosc, ze zebra sobie nie zlamiesz  :wink: [ZART]


..bo niski poziom estrogenu powoduje niska absorbcje wapnia do kosci. Stad oestoporoza po menopauzie...
[/quote

Nie koniecznie. Najgorsze jest to,ze cellulit może "przejść " w osteoporoze"  :( I wtedy zacznie sie dramat  :( Ten prawdziwy,a nie urojony  :(


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-21, 22:35:53
A tak na powaznie,to trzeba zadbać o to,aby była zachowana równowaga hormonalna w organizmie.
Niestety nie da sie "zaÅ‚atwić" tego tylko dietÄ….To jest zÅ‚ozone "leczenie" -prawidÅ‚owe odzywianie  + aktywność ruchowa=zdrowie.Jak brakuje jednego czynnika wówczas zachwiana jest "suma" .


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: martyna opty 2008-10-21, 23:39:29
Cytuj z: sewero 2008-10-21, 19:37:32
Hej Martynko,


nie przejmuj sie Celulitem./na Zo go zgubisz) Zobacz sobie na slawne modelki np Cindy Crofford one sa szczuple uprawiaja duzo bardzo duzo sportu a celulit maja. Odzywiaja sie "zdrowo" i nic im na celulit nie pomaga. Zdjecia sa zawsze retuszowane.
Wiec mysle ze jednak sport tu nie pomoze. Co nie znaczy ze nie mozesz go uprawiac. Doktor Kwasniewski pisze zeby sie ruszac i nie siedziec w miejscu. Pisze jednak zeby nie przeciazac swojego organizmu zarowno zlym jedzeniem tak samo i przesada w sporcie.
Ja osobiscie musialam pewnego czasu brac rozne hormony. Po kazdej terapii hormonalnej zaczal wystepowac u mnie celulit. Bardzo mnie to meczylo bo wstydzilam sie isc na basen.
wyobraz sobie: pol roku ZO i celulit powiedzial do widzenia NIe mam nic. NIe bylam gruba a tez go mialam.
Poczekaj troche jedz skorki i kolageny a zobaczysz ze to sie samo ustabilizuje.
Zycze wytrwalosci


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: martyna opty 2008-10-21, 23:43:30
Popatrz Sewero jaki my mamy urojony problem :?


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-22, 00:04:42
Ty dziewczyno nie masz bladego pojecia o niczym konkretnym,ty nawet nie wiesz co to sa estrogeny i co powoduje ich niedobór lub nadmiar.
Jak ty przeczytaÅ‚as ksiazke 100 razy i zrozumiaÅ‚as,ze trzeba sie tak nazrec tÅ‚uszczu ,az sie zzygać i ,że Jan Kwasniewski nie poleca aktywnosci ruchowej,to ty prezentujesz dziewczyno  wiesz jaki poziom inteligencji? Zastanow sie ....  :(       


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: sewero 2008-10-22, 10:38:37
Edyta z twoja dieta optymalna tez cos nie w porzadku. Skoro takie tutaj pisanie doprowadza cie do szewskiej pasji to chyba masz za duzo adrenaliny? Dla mie to robisz cos ( moze za duzo wegli) skora nie potrafisz sie opanowac i tak eksplodujesz. Da DO ludzie sa spokojni i podchodza do innego czlowieka z rozumem, potrafia wysluchac a nie tylko dogryzac.
Zastanwo sie nad tym!


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: martyna opty 2008-10-22, 11:03:18
Cytuj z: Edyta 2008-10-22, 00:04:42
Ty dziewczyno nie masz bladego pojecia o niczym konkretnym,ty nawet nie wiesz co to sa estrogeny i co powoduje ich niedobór lub nadmiar.
Jak ty przeczytałas ksiazke 100 razy i zrozumiałas,ze trzeba sie tak nazrec tłuszczu ,az sie zzygać i ,że Jan Kwasniewski nie poleca aktywnosci ruchowej,to ty prezentujesz dziewczyno  wiesz jaki poziom inteligencji? Zastanow sie ....  :(         
i znowu sie powtarzasz-napisze kolejny raz(powtórze sie) ŻENADA


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-22, 11:05:40
Cytuj z: martyna opty 2008-10-22, 11:03:18
... ŻENADA


Ty też sie powtarzasz ,nic innego nie potrafisz napisać ,tylko taki masz "repertuar"  :D


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Edyta 2008-10-22, 12:09:13
Przy stosowaniu diety optymalnej trzeba uważać na własne "PODKNIĘCIA",żeby potem nie wyjść na wariata.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: sewero 2008-10-22, 15:50:48
Ktos kto dopiero sie uczy DO ma prawo na podkniecia. Nie zawsze musi wiedziec czemu oragnizm tak a nie inczej reaguje. Przeciez nie kazdy jest lekarzem. Dlatego dobrze ze jest to forum i mozna sie wymienic doswiadczeniami.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: adampio 2008-10-23, 20:26:20
Cytuj z: sewero 2008-10-22, 15:50:48
Ktos kto dopiero sie uczy DO ma prawo na podkniecia. Nie zawsze musi wiedziec czemu oragnizm tak a nie inczej reaguje. Przeciez nie kazdy jest lekarzem. Dlatego dobrze ze jest to forum i mozna sie wymienic doswiadczeniami.




Masz racje sewero, tylko taniej jest wykorzystywac bledy innych i uczyc sie na swoich, ktorych lepiej byloby nie popelniac.......HORACY, to nie ja...no moze troche zmodyfikowane jak dieta japonska  :lol:


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: sylwiazÅ‚odzi 2008-10-23, 21:57:45
To chyba będzie w temacie

http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,5688472,Kobieto__otworz_sie.html?as=1&ias=2&startsz=x

Kobieto, otwórz się

Źródłem stresu moich pacjentek jest to, że oddalają się od swoich partnerów. Ale zamiast o tym porozmawiać, wolą strzelić focha albo czekać, aż on się domyśli
Z Małgorzatą Liszyk-Kozłowską, psychoterapeutką, rozmawia Joanna Sokolińska

Co jest główną przyczyną stresu pani pacjentek?

Poczucie niezadowolenia ze związku. To taki rodzaj stresu, który sięga głęboko, do serca, gdzie są ulokowane nasze podstawowe potrzeby - bliskości, zrozumienia, bycia docenionym nie za inteligencję czy wydajność w pracy, ale za to, jakie jesteśmy. Potrzeba czułości, dotyku, budzenia zachwytu, poczucia ważności - wszystko, czego potrzebujemy, żeby czuć się szczęśliwie.

Dlaczego te zwiÄ…zki sÄ… nieudane?

Bo ona czuje się samotna, mimo że ma męża. Ma wrażenie, że nie może czegoś powiedzieć, nie może o siebie zadbać. Bo stracili bliskość. Stres matki, w wiecznym biegu między przedszkolem, pracą, domem, zakupami, kredytem do spłacenia, często jest spotęgowany przez żal do osób, które powinny pomagać, a nie pomagają.
Do męża?

Do ojca dziecka, który z racji tej roli jest zobowiązany do wspólnego zajmowania się domem i dzieckiem. I jeśli tego nie robi - a nader często nie robi - w kobiecie powstaje bunt i żal, że jest z tym sama. Ale nie rozmawia o tym z mężem.

Dlaczego?

O tym rozmawia się z koleżanką. Zamiast wprost zapytać partnera, jaką część opieki nad dziećmi weźmie na siebie, co będzie robił w domu. To trudne rozmowy. Kobiety ich unikają, boją się, że usłyszą: 'No co ty? Przecież to ty jesteś kobietą, to twoja sprawa, twoje obowiązki!'. Warto pamiętać, że nawet tam, gdzie para umówi się, że on pracuje zawodowo, a ona pracuje w domu i oboje mają dla swojej pracy szacunek, tam mężczyzna nadal jest ojcem. I ta umowa nie zwalnia go ze spędzania z dzieckiem czasu. I jeśli on się z tego nie wywiązuje, to ona powinna w imieniu dziecka się o to upomnieć. Ale kobiety mają problem z wyrażaniem sprzeciwu.

Co to ma wspólnego ze stresem?

Bo w takiej sytuacji rodzi się frustracja, poczucie niespełnienia wizji rodziny, małżeństwa, bo kobieta i mężczyzna oddalają się od siebie. Mam takie pacjentki, które myślą o małżeństwie i mają poczucie, że w związku z tym muszą z różnych rzeczy zrezygnować. Zamiast przeformułować sobie wizję małżeństwa, rolę żony, one wolą zmienić swoje zwyczaje i upodobania. I w efekcie myślą o związku w kategoriach utraty wolności. Dla nich matka przestaje być kobietą.

To znaczy?

Matka zajmuje się dziećmi i domem. Cała reszta relacji ze światem, czas dla 'reszty siebie' jest wykradana z poczuciem winy, że nie czuję pełni szczęścia, będąc jedynie mamą i panią domu. A kobieta oprócz tego potrzebuje iść na siłownię albo z koleżankami na piwo, albo do łóżka z mężem w seksownej bieliźnie, albo bez bielizny, ale czując się seksownie. Kobieta dba o relację ze swoim mężczyzną, a nie mówi: 'Tatuśku, idź po mleko'. I dba o to, by on nie zapomniał, że ona jest kobietą.

Nie znam nikogo, kto by mówił do ojca swoich dzieci 'tatuśku'.

Nie? No to może nie tak dosłownie, że 'tatuśku', że siatkowy podkoszulek i szuranie laczkami po podłodze. Ale i tak pozostaje myślenie o partnerze: trafiony zatopiony, nie odpłynie. A gdzie randki? Gdzie wyjazd we dwoje? Wzajemne zauważanie siebie na co dzień, a nie tylko wtedy, gdy trzeba kupić nową lodówkę na raty? Źródłem stresu pacjentek często jest to, że się oddalają od swoich partnerów. Ale zamiast o tym porozmawiać, one wolą strzelić focha, zrobić minę kota ze 'Shreka' albo czekać, aż on się domyśli. A trzeba usiąść i powiedzieć facetowi, którego się kocha, że w ich związek wkrada się nuda, że on jest dla niej ważny i że chciałaby, żeby mieli coś tylko dla siebie.

I co będzie dalej?

Żyli długo i szczęśliwie?

Dlaczego ze znakiem zapytania?

Bo ludzie myślą, że to jest nieosiągalne, nierealne, żeby mówić, że są szczęśliwi. Czasami musi się stać coś trudnego w ich życiu, żeby zobaczyli, że mieli szczęście i szczęśliwe chwile. Często jednak, jeżeli nic ich nie zatrzyma, nie dostrzegają, że żyją w ciągłym napięciu. I że warto się temu przyjrzeć. Czemu służy ta gonitwa? Co by się stało, gdybym teraz rzuciła wszystko i położyła się na łóżku? Gdybym z czegoś zrezygnowała, zamiast walczyć o perfekcjonizm? Przed kim ciągle chcę zdawać egzamin? Jak widzę rolę kobiety?
A gdyby tak naprawdę chcieć żyć szczęśliwie?

Może warto zwiększać sobie liczbę przyjemności? Przy życiu w wiecznym stresie egoizm jest czymś zdrowym. Jeśli nie duża zmiana, to chociaż niech ona wieczorem dziesięć minut spędzi, starannie zmywając sobie makijaż i wklepując krem, a nie zmywając naczynia. Bo to nie z naczyniami pójdzie do łóżka. Do mnie czasem przychodzą ludzie i mówią: 'Proszę coś zrobić, żebym się lepiej czuła w życiu, ale nie chcę nic w nim zmieniać. To otoczenie ma mnie inaczej traktować i wtedy może podejmę jakieś działania'. Wtedy mówię, że szkoda czasu na psychoterapię i lepiej przeznaczyć ten czas na stałe, cotygodniowe spotkania z koleżankami. Wiele moich pacjentek, zwłaszcza tych koło trzydziestki, ma ogromny problem, bo pochodzą z domów, w których obowiązywał tradycyjny model rodziny, a one już go nie chcą, ale nie wiedzą, czego chcą w zamian. Dziecko miało rodziców, ale nie miało możliwości przyjrzeć się ich relacji jako kobiety i mężczyzny, bo tej relacji właściwie nie było. Albo była zła. I teraz to dorosłe dziecko mówi, że chce żyć inaczej i nie wie jak. I to jest dla tych kobiet źródłem potężnego stresu. Przez ostatnie dziesięć lat myślały, że on się zmieni albo domyśli, albo że będzie tak jak na początku.

I co im pani radzi?

Nic, bo ja nie jestem od radzenia. Próbuję tylko dotrzeć do tego, co one same mogą zrobić, dlaczego tego nie robią, dlaczego wybrały właśnie tego mężczyznę. I czy w ogóle go kochają? Bo jeśli są razem jedynie ze względu na dzieci, a do tego nie ma między nimi szacunku, to dzieci niewiele z tego bycia razem dostaną dobrego. To ważne, z jakiego się wyszło domu i czego o relacjach damsko-męskich się tam nauczyliśmy. Mam wiele pacjentek, które wyszły z domu dysfunkcyjnego, np. alkoholowego, gdzie człowiek uczy się, że bliskość wiąże się z ryzykiem cierpienia. Miłość boli. Muszę spełnić wiele warunków by na nią zasłużyć. Nie doświadczają cudu miłości bezwarunkowej, a taka miłość to grunt na całe życie. Bez niego boją się bliskości. Wybierają mężczyzn, którzy albo są alkoholikami, albo się nimi stają, albo nawet są trzeźwi, ale bardzo zamknięci. Bo wtedy nie będą mieli pretensji, że one są zamknięte. I problem pojawia się, gdy ona dojrzewa do zmiany. Do tego, żeby się otworzyć, żeby żyć inaczej. A on nie.
I co wtedy?

To bardzo trudne. Bo najpierw, żeby coś zmienić w życiu, ona musi się zmierzyć z tym, dlaczego nie umie żyć tak, jak by chciała. I dotrzeć do tego, jak chciałaby żyć. Te poszukiwania są często bolesne. Wymagają powrotu do korzeni. Jakie doświadczenia i relacje, często niezwykle bolesne, nas ukształtowały? Kolejny krok to zrozumienie, że to ona taką decyzję podjęła, a nie jej bliscy i oni mają pełne prawo reagować na te zmiany oporem. Nagła decyzja, że mam dość bycia panią do sprzątania, opieki i gotowania i że chcę czegoś też dla siebie, może wywołać sprzeciw. Pokonanie go bywa trudne. Mąż może powiedzieć: 'Ale przecież nie tak się umawialiśmy'. Kobieta często całe lata przymierzała się do tego, by podjąć decyzję o zmianie, a on ma się zmienić z dnia na dzień? Musi mieć czas i warto mu go dać, jeżeli ten związek jest dla nich ważny. Jakkolwiek ten okres w ich życiu może być trudny...

Agatha Slaby, właścicielka firmy PR, mężatka, mama czteroletniego Eryka

Wieczorem siadam z dwiema kartkami. Na jednej wypisuję sprawy, które muszę załatwić następnego dnia. Na drugiej te, które mogą poczekać. Największy stres potrafię wygenerować sama, kiedy zaplanuję coś z terminami i z przyczyn zewnętrznych nie mogę tego zrealizować. Tak było z remontem, który trwał cztery miesiące i okazało się, że i tak ekipa nie zrobi wszystkiego. To mnie rozbiło. Pogodziłam się z tym dzięki mężowi, który powtarzał, żebym odpuściła, bo się wykończę.

Jednak głównym źródłem stresu jest życie prywatne. Kiedy nie miałam dziecka, często bardzo się w pracy denerwowałam. Teraz w pracy odpoczywam. Kiedy pojawia się problem, wymyślam strategię działania i wdrażam ją. Oczywiście, czasem to się odbywa w nerwowej atmosferze, ale nie jest to takie napięcie, że człowieka aż ściska w brzuchu. Takiego stresu doświadczam tylko wtedy, gdy coś się dzieje z Erykiem. Nawet głupie przeziębienie, gorączka powodują, że strasznie się przejmuję. I kiedy lekarz mówi, że trzeba czekać, niemożność działania mnie spala. Choć nie jestem typem sportowca, chodzę na siłownię, a mój trener, kiedy przychodzę nabuzowana, śmieje się, że da mi taki wycisk, że wyjdę jako inny człowiek. I rzeczywiście - wychodzę pełna miłości do świata i ludzi. Niestety, to działa na krótko...

Małgorzata Lewandowska, pedagog szkolny, mężatka, mama 18-letniego Maćka i 11-letniej Magdy

Prowadzę zajęcia z komunikacji i ze sposobów radzenia sobie ze stresem. Ale widzę, że gdy dopadają nas emocje negatywne, teoria siada, a działa intuicja. Moja mama była ciężko chora na raka. Przez ostatnie pół roku nie mogła już sama usiąść, umyć się, nic. Mieszkaliśmy razem z mamą: ja, mąż i dzieci. Póki pracowałam, na kilka godzin przychodziła opiekunka. Latem byłam z mamą non stop. Od miesięcy nie miałam życia prywatnego. I nagle dostałam bzika na punkcie psa. Kupiłam go, kierując się intuicją. Mama zaczęła go głaskać - jaki biały, puszysty. W najcięższych momentach, nawet kiedy była w trzytygodniowej agonii, pomagało mi, kiedy patrzyłam na bawiącego się szczeniaka. Pani doktor z hospicjum powiedziała: 'Świetny pomysł! Jak to dobrze zrobiło i pani, i dzieciom, i mamie'. Więc widać, że czasem dobrze jest kierować się intuicją.

Podczas choroby mamy był moment, kiedy już nie wytrzymywałam. I psychicznie, i fizycznie. Gdy wychodziłam, miałam wrażenie, że słyszę jej wołanie. Wtedy mąż i pani doktor powiedzieli, że nie dam rady. Namawiała nas, żeby złożyć wniosek do hospicjum, że nawet jeśli się na oddanie tam mamy nie zdecyduję, będę miała taką furtkę, że to mi psychicznie pomoże.

To była najtrudniejsza decyzja. Nie podjęłam jej, nie mogłam. I spotkałam wtedy koleżankę. Mówię: 'Ola, już nie wyrabiam. Nie mogę się zająć dziećmi, nie mogę posprzątać, nie mogę nigdzie wyjechać'. A ona powiedziała: 'Małgosia, zdążysz. Wszystko jeszcze zrobisz, a teraz bądź tutaj'. I to mi pomogło. Czasami w emocjach, w stresie człowiek chce, żeby już coś mieć za sobą, chce uciec. A czasami warto poczekać.

Anna Kielisiak pracuje w korporacji, samotna mama 11-latki

Mój dzień jest podzielony na trzy części - praca, czas dla dziecka, czas dla mnie. I bardzo się tego trzymam. Zazwyczaj pracuję od godz. 8 do 16.30. Takie godziny sobie ustaliłam. I tak rano odwożę córkę do szkoły, więc lepiej dla mnie jest wcześnie zacząć. Są takie momenty - zwykle jest to jeden-dwa dni w miesiącu - kiedy biorę udział w zamknięciu miesiąca, i wtedy pracuję od rana do północy (to i tak lepiej, bo bywało, że pracowaliśmy do rana). Wtedy córka jest u swojego taty, gdzie ma własny pokój, koleżanki i gdzie też lubi spędzać czas. Z kolei jeśli córka prosi, żebym dziś odebrała ją wcześniej ze szkoły, zgadzam się (mam możliwość wyjścia wcześniej), ale mówię, że to oznacza, że jutro będę musiała to odrobić i wtedy nie będę mogła poświęcić jej całego popołudnia. Z pracy mam blisko do domu, więc kiedy odbieram córkę, wracamy zwykle przed piątą. Całe popołudnie jest zarezerwowane dla niej. 16.30 to dla mnie święta godzina. Jeśli prezes prosi, żebym zrobiła coś dodatkowo, biorę tę pracę do domu i zajmuję się nią dopiero wieczorem albo kiedy córka jest na swoich zajęciach dodatkowych. Odwożę ją na taniec i czekając w szatni, wyciągam notebooka albo materiały, które mam do przejrzenia. Rok temu powiedziałam jej, że chcę mieć też czas dla siebie. Do 20 jestem na każde jej zawołanie, potem ona wędruje do swojego pokoju, gdzie szykuje się powoli do snu, wycisza, a ja mam czas dla siebie. Jeśli muszę, wtedy pracuję. Jeśli nie mam nic pilnego do skończenia, zajmuję się sobą. Jak posprzątam kuchnię, łazienkę, czuję się, jakbym wyszła z siłowni (na którą też chodzę). Mam to szczęście, że każda forma ruchu mnie relaksuje. Codzienność mnie nie stresuje, mam ją dobrze zorganizowaną. Stresują mnie nagłe publiczne wystąpienia, do których nie mam czasu się przygotować lub nie znam ich celu. A ja lubię być przygotowana. W życiu prywatnym stresuję się, gdy nie mam pewności, czy dobrze postępuję w konkretnych sytuacjach z córką. Chcę dobrze wychować moje dziecko, wiem, że córka musi sama decydować, a czasem chciałabym, żeby zrobiła tak, jak według mnie będzie lepiej. Bezsilność mnie frustruje. Przykładowo mówię: 'Zrób lekcje zaraz po szkole, a potem będziesz miała czas dla siebie, dla koleżanek'. A ona tak nie chce. Długi czas zajęło mi zrozumienie, że może być inna niż ja. Trudno mi to zaakceptować, ale się staram.

koniec artykułu.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: adampio 2008-10-23, 21:59:17
Cytuj z: sylwiazłodzi 2008-10-23, 21:57:45
To chyba będzie w temacie

http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,5688472,Kobieto__otworz_sie.html?as=1&ias=2&startsz=x

Kobieto, otwórz się

Źródłem stresu moich pacjentek jest to, że oddalają się od swoich partnerów. Ale zamiast o tym porozmawiać, wolą strzelić focha albo czekać, aż on się domyśli
Z Małgorzatą Liszyk-Kozłowską, psychoterapeutką, rozmawia Joanna Sokolińska

Co jest główną przyczyną stresu pani pacjentek?

Poczucie niezadowolenia ze związku. To taki rodzaj stresu, który sięga głęboko, do serca, gdzie są ulokowane nasze podstawowe potrzeby - bliskości, zrozumienia, bycia docenionym nie za inteligencję czy wydajność w pracy, ale za to, jakie jesteśmy. Potrzeba czułości, dotyku, budzenia zachwytu, poczucia ważności - wszystko, czego potrzebujemy, żeby czuć się szczęśliwie.

Dlaczego te zwiÄ…zki sÄ… nieudane?

Bo ona czuje się samotna, mimo że ma męża. Ma wrażenie, że nie może czegoś powiedzieć, nie może o siebie zadbać. Bo stracili bliskość. Stres matki, w wiecznym biegu między przedszkolem, pracą, domem, zakupami, kredytem do spłacenia, często jest spotęgowany przez żal do osób, które powinny pomagać, a nie pomagają.
Do męża?

Do ojca dziecka, który z racji tej roli jest zobowiązany do wspólnego zajmowania się domem i dzieckiem. I jeśli tego nie robi - a nader często nie robi - w kobiecie powstaje bunt i żal, że jest z tym sama. Ale nie rozmawia o tym z mężem.

Dlaczego?

O tym rozmawia się z koleżanką. Zamiast wprost zapytać partnera, jaką część opieki nad dziećmi weźmie na siebie, co będzie robił w domu. To trudne rozmowy. Kobiety ich unikają, boją się, że usłyszą: 'No co ty? Przecież to ty jesteś kobietą, to twoja sprawa, twoje obowiązki!'. Warto pamiętać, że nawet tam, gdzie para umówi się, że on pracuje zawodowo, a ona pracuje w domu i oboje mają dla swojej pracy szacunek, tam mężczyzna nadal jest ojcem. I ta umowa nie zwalnia go ze spędzania z dzieckiem czasu. I jeśli on się z tego nie wywiązuje, to ona powinna w imieniu dziecka się o to upomnieć. Ale kobiety mają problem z wyrażaniem sprzeciwu.

Co to ma wspólnego ze stresem?

Bo w takiej sytuacji rodzi się frustracja, poczucie niespełnienia wizji rodziny, małżeństwa, bo kobieta i mężczyzna oddalają się od siebie. Mam takie pacjentki, które myślą o małżeństwie i mają poczucie, że w związku z tym muszą z różnych rzeczy zrezygnować. Zamiast przeformułować sobie wizję małżeństwa, rolę żony, one wolą zmienić swoje zwyczaje i upodobania. I w efekcie myślą o związku w kategoriach utraty wolności. Dla nich matka przestaje być kobietą.

To znaczy?

Matka zajmuje się dziećmi i domem. Cała reszta relacji ze światem, czas dla 'reszty siebie' jest wykradana z poczuciem winy, że nie czuję pełni szczęścia, będąc jedynie mamą i panią domu. A kobieta oprócz tego potrzebuje iść na siłownię albo z koleżankami na piwo, albo do łóżka z mężem w seksownej bieliźnie, albo bez bielizny, ale czując się seksownie. Kobieta dba o relację ze swoim mężczyzną, a nie mówi: 'Tatuśku, idź po mleko'. I dba o to, by on nie zapomniał, że ona jest kobietą.

Nie znam nikogo, kto by mówił do ojca swoich dzieci 'tatuśku'.

Nie? No to może nie tak dosłownie, że 'tatuśku', że siatkowy podkoszulek i szuranie laczkami po podłodze. Ale i tak pozostaje myślenie o partnerze: trafiony zatopiony, nie odpłynie. A gdzie randki? Gdzie wyjazd we dwoje? Wzajemne zauważanie siebie na co dzień, a nie tylko wtedy, gdy trzeba kupić nową lodówkę na raty? Źródłem stresu pacjentek często jest to, że się oddalają od swoich partnerów. Ale zamiast o tym porozmawiać, one wolą strzelić focha, zrobić minę kota ze 'Shreka' albo czekać, aż on się domyśli. A trzeba usiąść i powiedzieć facetowi, którego się kocha, że w ich związek wkrada się nuda, że on jest dla niej ważny i że chciałaby, żeby mieli coś tylko dla siebie.

I co będzie dalej?

Żyli długo i szczęśliwie?

Dlaczego ze znakiem zapytania?

Bo ludzie myślą, że to jest nieosiągalne, nierealne, żeby mówić, że są szczęśliwi. Czasami musi się stać coś trudnego w ich życiu, żeby zobaczyli, że mieli szczęście i szczęśliwe chwile. Często jednak, jeżeli nic ich nie zatrzyma, nie dostrzegają, że żyją w ciągłym napięciu. I że warto się temu przyjrzeć. Czemu służy ta gonitwa? Co by się stało, gdybym teraz rzuciła wszystko i położyła się na łóżku? Gdybym z czegoś zrezygnowała, zamiast walczyć o perfekcjonizm? Przed kim ciągle chcę zdawać egzamin? Jak widzę rolę kobiety?
A gdyby tak naprawdę chcieć żyć szczęśliwie?

Może warto zwiększać sobie liczbę przyjemności? Przy życiu w wiecznym stresie egoizm jest czymś zdrowym. Jeśli nie duża zmiana, to chociaż niech ona wieczorem dziesięć minut spędzi, starannie zmywając sobie makijaż i wklepując krem, a nie zmywając naczynia. Bo to nie z naczyniami pójdzie do łóżka. Do mnie czasem przychodzą ludzie i mówią: 'Proszę coś zrobić, żebym się lepiej czuła w życiu, ale nie chcę nic w nim zmieniać. To otoczenie ma mnie inaczej traktować i wtedy może podejmę jakieś działania'. Wtedy mówię, że szkoda czasu na psychoterapię i lepiej przeznaczyć ten czas na stałe, cotygodniowe spotkania z koleżankami. Wiele moich pacjentek, zwłaszcza tych koło trzydziestki, ma ogromny problem, bo pochodzą z domów, w których obowiązywał tradycyjny model rodziny, a one już go nie chcą, ale nie wiedzą, czego chcą w zamian. Dziecko miało rodziców, ale nie miało możliwości przyjrzeć się ich relacji jako kobiety i mężczyzny, bo tej relacji właściwie nie było. Albo była zła. I teraz to dorosłe dziecko mówi, że chce żyć inaczej i nie wie jak. I to jest dla tych kobiet źródłem potężnego stresu. Przez ostatnie dziesięć lat myślały, że on się zmieni albo domyśli, albo że będzie tak jak na początku.

I co im pani radzi?

Nic, bo ja nie jestem od radzenia. Próbuję tylko dotrzeć do tego, co one same mogą zrobić, dlaczego tego nie robią, dlaczego wybrały właśnie tego mężczyznę. I czy w ogóle go kochają? Bo jeśli są razem jedynie ze względu na dzieci, a do tego nie ma między nimi szacunku, to dzieci niewiele z tego bycia razem dostaną dobrego. To ważne, z jakiego się wyszło domu i czego o relacjach damsko-męskich się tam nauczyliśmy. Mam wiele pacjentek, które wyszły z domu dysfunkcyjnego, np. alkoholowego, gdzie człowiek uczy się, że bliskość wiąże się z ryzykiem cierpienia. Miłość boli. Muszę spełnić wiele warunków by na nią zasłużyć. Nie doświadczają cudu miłości bezwarunkowej, a taka miłość to grunt na całe życie. Bez niego boją się bliskości. Wybierają mężczyzn, którzy albo są alkoholikami, albo się nimi stają, albo nawet są trzeźwi, ale bardzo zamknięci. Bo wtedy nie będą mieli pretensji, że one są zamknięte. I problem pojawia się, gdy ona dojrzewa do zmiany. Do tego, żeby się otworzyć, żeby żyć inaczej. A on nie.
I co wtedy?

To bardzo trudne. Bo najpierw, żeby coś zmienić w życiu, ona musi się zmierzyć z tym, dlaczego nie umie żyć tak, jak by chciała. I dotrzeć do tego, jak chciałaby żyć. Te poszukiwania są często bolesne. Wymagają powrotu do korzeni. Jakie doświadczenia i relacje, często niezwykle bolesne, nas ukształtowały? Kolejny krok to zrozumienie, że to ona taką decyzję podjęła, a nie jej bliscy i oni mają pełne prawo reagować na te zmiany oporem. Nagła decyzja, że mam dość bycia panią do sprzątania, opieki i gotowania i że chcę czegoś też dla siebie, może wywołać sprzeciw. Pokonanie go bywa trudne. Mąż może powiedzieć: 'Ale przecież nie tak się umawialiśmy'. Kobieta często całe lata przymierzała się do tego, by podjąć decyzję o zmianie, a on ma się zmienić z dnia na dzień? Musi mieć czas i warto mu go dać, jeżeli ten związek jest dla nich ważny. Jakkolwiek ten okres w ich życiu może być trudny...

Agatha Slaby, właścicielka firmy PR, mężatka, mama czteroletniego Eryka

Wieczorem siadam z dwiema kartkami. Na jednej wypisuję sprawy, które muszę załatwić następnego dnia. Na drugiej te, które mogą poczekać. Największy stres potrafię wygenerować sama, kiedy zaplanuję coś z terminami i z przyczyn zewnętrznych nie mogę tego zrealizować. Tak było z remontem, który trwał cztery miesiące i okazało się, że i tak ekipa nie zrobi wszystkiego. To mnie rozbiło. Pogodziłam się z tym dzięki mężowi, który powtarzał, żebym odpuściła, bo się wykończę.

Jednak głównym źródłem stresu jest życie prywatne. Kiedy nie miałam dziecka, często bardzo się w pracy denerwowałam. Teraz w pracy odpoczywam. Kiedy pojawia się problem, wymyślam strategię działania i wdrażam ją. Oczywiście, czasem to się odbywa w nerwowej atmosferze, ale nie jest to takie napięcie, że człowieka aż ściska w brzuchu. Takiego stresu doświadczam tylko wtedy, gdy coś się dzieje z Erykiem. Nawet głupie przeziębienie, gorączka powodują, że strasznie się przejmuję. I kiedy lekarz mówi, że trzeba czekać, niemożność działania mnie spala. Choć nie jestem typem sportowca, chodzę na siłownię, a mój trener, kiedy przychodzę nabuzowana, śmieje się, że da mi taki wycisk, że wyjdę jako inny człowiek. I rzeczywiście - wychodzę pełna miłości do świata i ludzi. Niestety, to działa na krótko...

Małgorzata Lewandowska, pedagog szkolny, mężatka, mama 18-letniego Maćka i 11-letniej Magdy

Prowadzę zajęcia z komunikacji i ze sposobów radzenia sobie ze stresem. Ale widzę, że gdy dopadają nas emocje negatywne, teoria siada, a działa intuicja. Moja mama była ciężko chora na raka. Przez ostatnie pół roku nie mogła już sama usiąść, umyć się, nic. Mieszkaliśmy razem z mamą: ja, mąż i dzieci. Póki pracowałam, na kilka godzin przychodziła opiekunka. Latem byłam z mamą non stop. Od miesięcy nie miałam życia prywatnego. I nagle dostałam bzika na punkcie psa. Kupiłam go, kierując się intuicją. Mama zaczęła go głaskać - jaki biały, puszysty. W najcięższych momentach, nawet kiedy była w trzytygodniowej agonii, pomagało mi, kiedy patrzyłam na bawiącego się szczeniaka. Pani doktor z hospicjum powiedziała: 'Świetny pomysł! Jak to dobrze zrobiło i pani, i dzieciom, i mamie'. Więc widać, że czasem dobrze jest kierować się intuicją.

Podczas choroby mamy był moment, kiedy już nie wytrzymywałam. I psychicznie, i fizycznie. Gdy wychodziłam, miałam wrażenie, że słyszę jej wołanie. Wtedy mąż i pani doktor powiedzieli, że nie dam rady. Namawiała nas, żeby złożyć wniosek do hospicjum, że nawet jeśli się na oddanie tam mamy nie zdecyduję, będę miała taką furtkę, że to mi psychicznie pomoże.

To była najtrudniejsza decyzja. Nie podjęłam jej, nie mogłam. I spotkałam wtedy koleżankę. Mówię: 'Ola, już nie wyrabiam. Nie mogę się zająć dziećmi, nie mogę posprzątać, nie mogę nigdzie wyjechać'. A ona powiedziała: 'Małgosia, zdążysz. Wszystko jeszcze zrobisz, a teraz bądź tutaj'. I to mi pomogło. Czasami w emocjach, w stresie człowiek chce, żeby już coś mieć za sobą, chce uciec. A czasami warto poczekać.

Anna Kielisiak pracuje w korporacji, samotna mama 11-latki

Mój dzień jest podzielony na trzy części - praca, czas dla dziecka, czas dla mnie. I bardzo się tego trzymam. Zazwyczaj pracuję od godz. 8 do 16.30. Takie godziny sobie ustaliłam. I tak rano odwożę córkę do szkoły, więc lepiej dla mnie jest wcześnie zacząć. Są takie momenty - zwykle jest to jeden-dwa dni w miesiącu - kiedy biorę udział w zamknięciu miesiąca, i wtedy pracuję od rana do północy (to i tak lepiej, bo bywało, że pracowaliśmy do rana). Wtedy córka jest u swojego taty, gdzie ma własny pokój, koleżanki i gdzie też lubi spędzać czas. Z kolei jeśli córka prosi, żebym dziś odebrała ją wcześniej ze szkoły, zgadzam się (mam możliwość wyjścia wcześniej), ale mówię, że to oznacza, że jutro będę musiała to odrobić i wtedy nie będę mogła poświęcić jej całego popołudnia. Z pracy mam blisko do domu, więc kiedy odbieram córkę, wracamy zwykle przed piątą. Całe popołudnie jest zarezerwowane dla niej. 16.30 to dla mnie święta godzina. Jeśli prezes prosi, żebym zrobiła coś dodatkowo, biorę tę pracę do domu i zajmuję się nią dopiero wieczorem albo kiedy córka jest na swoich zajęciach dodatkowych. Odwożę ją na taniec i czekając w szatni, wyciągam notebooka albo materiały, które mam do przejrzenia. Rok temu powiedziałam jej, że chcę mieć też czas dla siebie. Do 20 jestem na każde jej zawołanie, potem ona wędruje do swojego pokoju, gdzie szykuje się powoli do snu, wycisza, a ja mam czas dla siebie. Jeśli muszę, wtedy pracuję. Jeśli nie mam nic pilnego do skończenia, zajmuję się sobą. Jak posprzątam kuchnię, łazienkę, czuję się, jakbym wyszła z siłowni (na którą też chodzę). Mam to szczęście, że każda forma ruchu mnie relaksuje. Codzienność mnie nie stresuje, mam ją dobrze zorganizowaną. Stresują mnie nagłe publiczne wystąpienia, do których nie mam czasu się przygotować lub nie znam ich celu. A ja lubię być przygotowana. W życiu prywatnym stresuję się, gdy nie mam pewności, czy dobrze postępuję w konkretnych sytuacjach z córką. Chcę dobrze wychować moje dziecko, wiem, że córka musi sama decydować, a czasem chciałabym, żeby zrobiła tak, jak według mnie będzie lepiej. Bezsilność mnie frustruje. Przykładowo mówię: 'Zrób lekcje zaraz po szkole, a potem będziesz miała czas dla siebie, dla koleżanek'. A ona tak nie chce. Długi czas zajęło mi zrozumienie, że może być inna niż ja. Trudno mi to zaakceptować, ale się staram.

koniec artykułu.



No nie, chyba zraz bede mial "okres"..fatalnie sie czuje!!!!!!!!


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: sylwiazÅ‚odzi 2008-10-23, 22:02:16
Adampio jak przeczytasz to komentuj. Czy naprawdÄ™ tak szybko czytasz? :D


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: adampio 2008-10-23, 22:04:29
Cytuj z: sylwiazłodzi 2008-10-23, 22:02:16
Adampio jak przeczytasz to komentuj. Czy naprawdÄ™ tak szybko czytasz? :D


Czytam bardzo szybko!
I czesto widze, kto jest z LOdzi a kto z pod Lodzi.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: sylwiazÅ‚odzi 2008-10-23, 22:09:01
Czytam bardzo szybko!
I czesto widze, kto jest z LOdzi a kto z pod Lodzi.
Cytuj:


Nie rozumiem żartu. WytÅ‚umacz proszÄ™. Od jakiegoÅ› czasu nie wstydzÄ™ siÄ™,że czegoÅ› nie rozumiem. A jesli to LO z dużej litery ma cos z aluzji do wyksztaÅ‚cenia to też siÄ™ nie wstydzÄ™ tego,że nie skoÅ„czyÅ‚am studiów. Ale pewnie nadal mam o to do siebie trochÄ™ pretensji skoro  sobie pomyÅ›laÅ‚am takie akurat skojarzenie. Pewnie jak mi kiedyÅ› przejdzie  i bede wiedzieć po co mi studia to wtedy je zacznÄ™ i skoÅ„czÄ™. Pozdrawiam. Adampio.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: adampio 2008-10-23, 22:33:40
Cytuj z: sylwiazłodzi 2008-10-23, 22:09:01
Czytam bardzo szybko!
I czesto widze, kto jest z LOdzi a kto z pod Lodzi.
Cytuj:


Nie rozumiem żartu. Wytłumacz proszę. Od jakiegoś czasu nie wstydzę się,że czegoś nie rozumiem. A jesli to LO z dużej litery ma cos z aluzji do wykształcenia to też się nie wstydzę tego,że nie skończyłam studiów. Ale pewnie nadal mam o to do siebie trochę pretensji skoro  sobie pomyślałam takie akurat skojarzenie. Pewnie jak mi kiedyś przejdzie  i bede wiedzieć po co mi studia to wtedy je zacznę i skończę. Pozdrawiam. Adampio.


Sylwia, nienbierz tego zbyt powaznie......to nie chodzi o jakies tam studia!!!!

Daj spoko, to nie o to tu idzie aby sobie tu trzepac przed oczami swiadectwami...po pprstu sobie zazartowalem.,..  nie na miejscu zart?n OK. sorry


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: sylwiazÅ‚odzi 2008-10-23, 22:47:09
Ja się nie obraziłam. A jeśli możesz to nadal powiedz o co chodziło w tym żarcie ?


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: adampio 2008-10-23, 23:14:59
daj se na luzy !!

Wszyscy cieszymy sie z postepow Twojego syna!!
Wszyscy cieszymy sie, ze masz siedobrze!!!

ja po prostu zazartowale....glupi......to jeszcze raz ..sorry.OK`?


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: sylwiazÅ‚odzi 2008-10-23, 23:17:46
Ok. Adampio.

Nikt nie jest gÅ‚upi nawet w żartach. Å»arty  w których ktoÅ› jest "gÅ‚upi" jakos przestaÅ‚y mnie od pewnego czasu Å›mieszyć. SÄ… dla mnie po prostu smutne.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: kasara1991 2011-03-16, 09:31:46
Mam 19 lat, jestem na ZO od paru miesiecy. U siebie zauwazylam dosc radykalne zmiany.
1. Przed ZO mialam troche nieregularny okres- teraz mam bardzo regularny.
2. Mialam duzo wypryskow na twarzy, typu pryszcze- teraz mi zniknelo, i z twarzy i z karku, gdzie tez mialam.
3. Mialam troche problemy z pocacymi sie stopami- teraz nie mam.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: renia 2011-03-16, 09:52:12
Witaj "kasara". Bardzo mi miło... :D


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: kasara1991 2011-03-16, 10:15:17
Aha, no i malo tego, zawsze pod czaas okresu w sumie duzo krwawilam- teraz nie! WOho! Ale nadal troche mi humor czasami dopisuje a czasami nie w te 2- 3 dni przed.


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: adampio 2011-03-16, 16:57:58
A tam, rego to nawet dieta optymalna nie zmienisz. Mam podobnie. :lol:


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Gavroche 2015-05-30, 14:09:24
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/3880569,30-maja-miedzynarodowy-dzien-bez-stanika,id,t.html


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: zofijeczka 2015-05-30, 14:59:49
Trzeba coÅ› od życia  :lol: mieć


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Gavroche 2015-05-30, 15:01:21
Ja lubiÄ™ jak kobieta nie nosi stanika. :D


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: zofijeczka 2015-05-30, 15:32:30
:D


Tytu³: Odp: kobietÄ… byc:-)
Wiadomo¶æ wys³ana przez: Zyon 2015-06-01, 08:40:07
Cytuj z: Gavroche 2015-05-30, 15:01:21
Ja lubiÄ™ jak kobieta nie nosi stanika. :D

+1


forum.dr-kwasniewski.pl | Dzia³aj±ce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrze¿one.