forum.dr-kwasniewski.pl

Działy Forum => Wolne tematy => Wtek zaczty przez: Tomkiewicz 2007-01-27, 21:04:45



Tytu: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-01-27, 21:04:45
Oddaję "głos" Alice Miller. To mądry głos.


Alice Miller odpowiada na pytanie - Skąd wyrasta przemoc?


Od paru lat mamy już dowody na to, że niszczące skutki traumatycznych przeżyć z dzieciństwa wiążą się z kosztami, których nie można uniknąć, a które musi płacić społeczeństwo. Wciąż jednak nie wolno nam przyznać się, jaka jest skala tego zjawiska.

Ta wiedza dotyczy dosłownie każdego z nas i - gdyby była rozpowszechniana dostatecznie szeroko - musiałaby prowadzić do fundamentalnych zmian społecznych, przede wszystkim do zatrzymania ślepej eskalacji przemocy. Dalej rozwijam tę myśl w dwunastu punktach.


1. Wszystkie dzieci rodzą się po to, aby rosnąć i rozwijać się, aby żyć i kochać, wyrażać swoje myśli i uczucia oraz chronić siebie.


2. Do swego rozwoju dzieci potrzebują szacunku i ochrony dorosłych, traktujących ich serio, kochających i gotowych do rzetelnej pomocy - aby mogły stać się zdolne do poruszania się w świecie.


3. Kiedy te żywotne potrzeby pozostaną niezaspokojone, a zamiast tego dzieci służą dorosłym do zaspokajania ich potrzeb - są wykorzystywane, bite, karane, nadużywa się ich i manipuluje nimi, są zaniedbywane i oszukiwane - i żaden świadek się temu nie przeciwstawi, to taka sytuacja trwale narusza ich integralność.


4. Normalną reakcją na krzywdę powinny być złość i cierpienie, ponieważ jednak dzieciom w tak raniącym środowisku nie wolno wyrażać swojej złości, a nie da się znieść takiego bólu w pełnej samotności, są one zmuszone tłumić swoje uczucia, wypierać wszystkie bolesne wspomnienia i idealizować krzywdzicieli. Później nie będą pamiętały krzywd, jakie im wyrządzono.


5. Oddzielone od swojej pierwotnej przyczyny, przeżywane przez dzieci uczucia złości, beznadziejności, rozpaczy, tęsknoty, lęku i bólu znajdą w przyszłości ujście w destrukcyjnych działaniach wymierzonych w innych ludzi (przestępstwa, masowe morderstwa) lub w siebie samych (narkomania, alkoholizm, prostytucja, zaburzenia psychiczne, samobójstwa).


6. Jeżeli taki człowiek zostanie rodzicem, będzie często akty zemsty za złe traktowanie w dzieciństwie kierował przeciwko własnym dzieciom, z których zrobi kozły ofiarne. Nadal w naszym społeczeństwie krzywdzenie dzieci- jeśli się je uważa za wychowywanie - jest akceptowane, a nawet poważane. Tragedia polega na tym, że rodzice biją swoje dzieci, aby uniknąć uczuć, których źródłem jest to, jak sami byli traktowani przez swoich rodziców.


7. Jeśli krzywdzone dziecko ma nie zostać przestępcą albo pacjentem psychiatrycznym, najważniejsze jest, aby przynajmniej raz w życiu zetknęło się z kimś, kto wie i nie ma żadnych wątpliwości, że to otoczenie jest winne, a nie bezradne bite dziecko. W tym sensie od poziomu wiedzy lub ignorancji w społeczeństwie zależy to, czy jego życie zostanie uratowane, czy zniszczone. To wielka szansa dla krewnych, pracowników socjalnych, terapeutów, nauczycieli, lekarzy, psychiatrów, urzędników i pielęgniarek - wspierać dziecko i wierzyć mu.


8. Dotychczas społeczeństwo chroniło dorosłych i obwiniało ofiarę. Było współwinne w swojej ślepocie, usprawiedliwianej przez różne teorie, wciąż trzymając się zasad pedagogicznych pradziadków, zgodnie z którymi dzieci są postrzegane jako przebiegłe i złośliwe istoty, opanowane przez złe skłonności, które wymyślają kłamstwa i atakują swoich niewinnych rodziców albo pożądają ich seksualnie. Tymczasem w rzeczywistości dzie ci mają skłonność do obwiniania siebie za okrucieństwo rodziców i rozgrzeszania tych, których mimo wszystko kochają i całkowicie zwalniają od odpowiedzialności.


9. Od jakiegoś czasu można już dzięki nowym metodom terapii udowodnić, że wyparte traumatyczne przeżycia z dzieciństwa zapisują się w ciele i poprzez nieświadomą część naszej psychiki wywierają wpływ w dorosłym życiu. Wiemy już, że nawet niemowlę od pierwszych chwil swego życia reaguje zarówno na czułość, jak i na okrucieństwo, i że się ich uczy od samego początku.


10. W świetle naszej najnowszej wiedzy, kiedy urazy z dzieciństwa już nie muszą pozostawać pod osłoną ciemności, nawet najbardziej absurdalne zachowania odsłaniają swoją dotąd ukrytą logikę.


11. Nasze uwrażliwienie na okrucieństwo, z jakim traktuje się dzieci - okrucieństwo, któremu dotychczas powszechnie zaprzeczano - i na jego skutki już niedługo doprowadzi do tego, że przekazywanie przemocy z pokolenia na pokolenie zostanie przerwane.


12. Osoby, których integralność nie została naruszona w dzieciństwie, które były chronione, szanowane przez rodziców i z którymi postępowali oni uczciwie, będą - zarówno w młodości, jak i w dorosłości - inteligentne, wrażliwe, współczujące, otwarte. Będą cieszyć się życiem i nie będą mieć żadnej potrzeby zabijania czy choćby krzywdzenia innych ani siebie. Tacy ludzie będą korzystać ze swojej siły, żeby się bronić, a nie żeby atakować. Nie będą w stanie robić nic innego, jak szanować i chronić słabszych od siebie, również dzieci, ponieważ tego nauczyli się z własnego doświadczenia i ponieważ taka wiedza (a nie doznane okrucieństwa) gromadziła się w nich od początku. Dla nich będzie czymś niepojętym, że poprzednie pokolenia musiały zbudować gigantyczny przemysł wojenny, aby poczuć się wygodnie i bezpiecznie na tym świecie. A ponieważ nie będzie nimi podświadomie kierował impuls bronienia się przed zastraszeniem, którego doświadczyli bardzo wcześnie, będą radzić sobie z obawami i zagrożeniami w dorosłym życiu bardziej racjonalnie i twórczo.




Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-01-27, 21:43:19
Tomek przypomniał mi swoim postem o kilku artykułach na ten temat, które ostatnio ukazały się w Wyborczej. Najpierw (początek kończącego się tygodnia?) w Klubie Trójki była rozmowa z inicjatorkami kampanii przeciwko przemocy wobec dzieci (przypominam, że "zwykły" klaps to też przemoc!) i bardzo ciekawa dyskusja ze słuchaczami.

O szczegółach tej ogólnopolskiej kampanii można dowiedzieć się z wywiadu:
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53663,3859190.html

oraz na stronie internetowej tej inicjatywy:
http://www.zobacz-uslysz-powiedz.pl/

A tu kilka bardzo mądrych słów o "niewinnych" klapsach i ich skutkach:
http://kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,71306,3333003.html

A na sam koniec mrożąca krew w żyłach historia pewnej gimnazjalistki i jej "kochającej" rodzinki:
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,3862670.html?as=1&ias=10

Ten ostatni artykuł warto przeczytać, bo nie jest to historia odosobniona. Takich mniej lub bardziej drastycznych opowieści jest bardzo wiele, a przecież możemy to zmienić - przede wszystkim nie reagując biernością. A bierność nie jest możliwa tylko w przypadku, kiedy uświadomimy sobie całe zło, które niesie ze sobą takie "wychowanie" dzieci i każdy "niewinny" klaps.

Wczoraj na podobne tematy toczyła się rozmowa w Amerykańskim radiu publicznym, którego zagorzałą słuchaczką jestem już od wielu lat. Chodziło o to, że w Kalifornii zamierzają przyjąć "kontrowersyjną" uchwałę, zabraniającą rodzicom stosowania wszelkich kar cielesnych (łącznie z klapsami) w stosunku do dzieci poniżej 4 roku życia. Obecnie w kalifornii nikt oprócz rodziców nie ma prawa bicia dzieci. Poprawka ta mocno poruszyła i podzieliła nie tylko kaliforniczyków. Okazuje się, że większość rodziców jednak mocno sprzeciwia się idei "nieklapsowania" dzieci. Uzasadniając swoje "prawo do bicia" przeważnie powołują się na Biblię, która nie tylko daje przyzwolenie na przemoc wobec dziecka, a wręcz zachęca do tego (słynne angielskie powiedzenie "spare the rod, spoil the child" pochodzi właśnie z Biblii, Księga Przysłów 13:24). Do studia były zaproszone dwie kobiety, które miały przedstawić poglądy za i przeciw w tym temacie. Kiedy poszperałam w sieci by dowiedzieć się coś więcej na ich temat, to wcale mnie nie zdziwiło, że kobieta wypowiadająca się przeciw uchwale i za "wyborem rodziców co do bicia lub nie bicia" jest osobą mocno wierzącą, niezwykle aktywną w swoim lokalnym kościele, propagującą wszem i wobec moralność chrześcijańską jako jedyną słuszną...

Dla porównania warto dodać, że w tak "bezbożnym", "pogańskim", wręcz "satanistycznym" kraju jak Szwecja, już od 30 lat istnieje całkowity zakaz bicia dzieci (tak, chodzi o klapsy też, ciągle będę to powtarzać). Skutki takiej polityki każdy widzi sam i nie trzeba je nawet komentować. Wystarczy popatrzeć na statystyki dotyczące np. poziomu życia, statusu kobiet czy poziomu przestępczości w tym "diabelskim" kraju... 

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-01-27, 21:46:27
Marishka, mozna Cie prosic o linka do amerykanskiego radia publicznego...?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-01-27, 22:14:52
Jest kilka opcji. Ogólnokrajowe radio publiczne to NPR - National Public Radio:  http://www.npr.org/

Ponieważ moje Amerykańskie życie głównie kręciło się wokół dwóch stanów, Wisconsin i Illinois, to jestem lojalną słuchaczką radia publicznego tych stanów, z dominującą przewagą tego pierwszego. Strony poniżej:

Wisconsin Public Radio (Ideas Network):  http://www.wpr.org/
Chicago Public Radio:  http://www.chicagopublicradio.org/

Jest jeszcze znakomita TV publiczna PBS za którą tęsknię, a na stronie jednego z programów tej TV, Frontline, można obejrzeć filmy dokumentalne tej stacji:

http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/view/

Polecam ale uprzedzam, że WCIĄGA, bo jest co oglądać (jak się ma czas)!

Osobiście, kiedy nie słucham z Tomkiem muzyki, to siedzę non-stop w Wisconsinowskim radiu, to takie wieloletnie przyzwyczajenie do głosów, audycji, etc. Ale takie gadane radio nie każdemu odpowiada. Mi właśnie w Polsce brakuje jego odpowiednika. Ale chyba nie ma na co liczyć...

Szymonie, polecam Ci szczególnie 5-częściową serię audycji "Science & Religion" (m.in. gościnnie udzielił się w dwóch częściach Dawkins) przedstawiającej, jak tytuł wskazuje, dwie strony tej odwiecznej debaty:

http://www.wpr.org/book/god/

Marishka



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-01-27, 22:36:03
Dzieki za wyczerpujaca odpowiedz  :D
Chetnie poslucham co jakis czas, takie mile urozmaicenie, bo dotychczas mialem do czynienia glownie z brytyjskim (poza serwisami z CNN) , ktorego szczera i bezinteresowna nienawiscia nie znosze ;)
Nie orientuje sie zbytnio w tematyce radiowej- to pole dzialalnosci ludzkiej jest mi dosyc dalekie- aczkolwiek wiem o istnieniu Radia Tok FM. Wiaze sie nawet z tym ciekawa historia. Mialem tam okazje nawet byc, ale zaledwie jako osoba towarzyszaca (audycje sledzilem z dyzurki). Najciekawsze bylo jednak to, ze w programie wystepowala moja dziewczyna, naturalnie miedzy innymi. Zajmowala sie wtedy udzielaniem porad dietetycznych dla pewnej poradni z duzego miasta, ktora wlasnie startowala z dosc duza kampania ogolnopolska. Wizyta w radiu Tok FM byla sposobem na zareklamowanie calej kampanii. W pamieci mi pozostalo, ze Tok FM to takie gadane radio. Pozniej jeszcze sie tluklem po calej Polsce, a moja dziewczyna wciskala 5 razy dziennie warzywa i....
Na szczeszcie to juz przeszlosc. Dziewczyna znalazla wreszcie normalna  :) prace, z poradnia ma coraz mniej wspolnego (dlatego tak swobodnie o tym pisze :)  ), ona troszke poczytala (Na Poczatku Byl Glod!!!) i... od przyszlego weekendu rusza z Zywieniem Optymalnym !!! az nie chce zapeszyc...
a mialo byc o radiu...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-01-28, 09:04:07
Tomek-chyba będę ten post czytać codziennie.
By chodzić prostymi drogami, by się (na tych prostych drogach) prosto trzymać  :).
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-01-27, 21:43:19
jest osobą mocno wierzącą, niezwykle aktywną w swoim lokalnym kościele, propagującą wszem i wobec moralność chrześcijańską jako jedyną słuszną...
Marishka


Tak mi coś to Jonę-Joelę przypomina.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-02-02, 09:45:17
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-01-27, 21:43:19
Dla porównania warto dodać, że w tak "bezbożnym", "pogańskim", wręcz "satanistycznym" kraju jak Szwecja, już od 30 lat istnieje całkowity zakaz bicia dzieci (tak, chodzi o klapsy też, ciągle będę to powtarzać). Skutki takiej polityki każdy widzi sam i nie trzeba je nawet komentować. Wystarczy popatrzeć na statystyki dotyczące np. poziomu życia, statusu kobiet czy poziomu przestępczości w tym "diabelskim" kraju... 


Plusy o ktorych mowisz, nie sa spowodowane wprowadzonym zakazem bicia dzieci. Jesli ktos jest na tyle chory, ze odczuwa potrzebe bicia swojego dziecka, to zadne prawo go przed tym nie powstrzyma, poniewaz prawo nie ma wplywu na zachowanie sie ludzi. Swiat urodzil miliony roznych psychologow i tzw. "szpecow" od wychowywania, urodzilo sie miliony ksiazek o tym, jak nalezy wychowywac; ile to profesorow prawa i ile to etykow swiat ten juz goscil? Ilez to wyzwolonych kobiet pisalo juz ksiazeczki o tym, jak byc powinno? Imie ich jest legion, a zamierzonych efektow nie ma (poza tymi, ze te wszystkie szumne "supernianie" zarobily sporo pieniedzy). Trzeba byc naiwnym, zeby wierzyc w poprawe ludzi przez wprowadzenie jakiegos prawa, zwazywszy na to, ze prawo spisuje sie juz od dobrych kilku tysiacleci, a przestepczosc dalej istnieje. To, ze w Szwecji juz od 30 lat istnieje calkowity zakaz bicia dzieci, nie poskutkowalo tym, ze w Szwecji zyje sie lepiej. To ze w Szwecji zyje sie lepiej i ta wlasnie ich polityka, a ktorej mowisz, maja inna, wspolna przyczyne. Jesli przecietny Polak bedzie jadl tak jak dotychczas, jesli bedzie robil to, co dotychczas, to mozna sobie ustanawiac rozne prawa, mozna ustanawiac nawet Jezusa Chrystusa krolem Polski, ale nasz Bialy Orzel dalej bedzie kakal we wlasne gniazdo. Zmiany jakie zachodza w ludzkich glowkach powoduja zmiany w pisanych przez nich prawach, ale w druga strone to juz nie dziala.
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-01-27, 21:43:19
Kiedy poszperałam w sieci by dowiedzieć się coś więcej na ich temat, to wcale mnie nie zdziwiło, że kobieta wypowiadająca się przeciw uchwale i za "wyborem rodziców co do bicia lub nie bicia" jest osobą mocno wierzącą, niezwykle aktywną w swoim lokalnym kościele, propagującą wszem i wobec moralność chrześcijańską jako jedyną słuszną...


Mnie tez nie zdziwilo, ze ta osoba jest osoba mocno wierzaca (a tak na marginesie: mozna wierzyc nie mocno? :) ), bo osob wierzacych na swiecie jest cale mnostwo, z ta roznica, ze jedni wierza w jednego boga, inni w cala ich gromade. Sa tez tacy, przeswiadczeni o swojej intelektualnej wyzszosci, ktorzy wierza w to, ze zaden bog nie istnieje i zostal on wymyslony przez ludzi slabych, ktorzy potrzebuja miec w czyms oparcie. Ale jaka to roznica, w co sie wierzy, skoro sie wierzy (no chyba, ze sie wierzy w DO, wtedy mozna ostagnac dobre rezulataty ;) )?

Swoja droga to dosc zdumiewajace (gdyby popatrzec z zewnatrz, nie przez pryzmat wiedzy ale zwyklej... logiki), ze ludzie do odbierania swiata maja piec zmyslow i kilka dodatkowych wlasciwosci, a odbieraja go zupelnie innymi kanalami.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-02, 14:03:06
I jeszcze jeden ciekawy artykuł w tym temacie:

http://kiosk.onet.pl/charaktery/1326755,1250,artykul.html

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-02, 18:13:38
Cytuj z: tetryk 2007-02-02, 09:45:17
Swoja droga to dosc zdumiewajace (gdyby popatrzec z zewnatrz, nie przez pryzmat wiedzy ale zwyklej... logiki), ze ludzie do odbierania swiata maja piec zmyslow i kilka dodatkowych wlasciwosci, a odbieraja go zupelnie innymi kanalami.


Jakie (inne) kanały masz na myśłi ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-02-02, 20:40:28
Wszystkie sposoby zawodzą jak widać.
Dziecko potrzebuje miłości, białka i ..tłuszczu. Nie będzie wtedy agresywne, a szkodzące używki będzie omijało z daleka.
Dzieci nie chcą drogich zabawek, zawsze wybiorą zabawę z tatą lub mamą.
Ostatnio pogardza się tzw. "kurą domową", moda jest na robienie kariery, po drodze urodzenie dziecka,zatrudnienie jakiejś niani i... rośnie kolejny młodociany przestępca.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-03, 01:00:25
Cytuj z: Halina Ch. 2007-02-02, 20:40:28
Wszystkie sposoby zawodzą jak widać.
Dziecko potrzebuje miłości, białka i ..tłuszczu. Nie będzie wtedy agresywne, a szkodzące używki będzie omijało z daleka.
Dzieci nie chcą drogich zabawek, zawsze wybiorą zabawę z tatą lub mamą.
Ostatnio pogardza się tzw. "kurą domową", moda jest na robienie kariery, po drodze urodzenie dziecka,zatrudnienie jakiejś niani i... rośnie kolejny młodociany przestępca.



Witam,bo dokladnie oto chodzi.
Dlatego specjaliscji wiedza lepiej od matki jak wychowywac wlasne dzieci.
Oczywiscie patologie te  dotycza tylko i wylacznie rodzin katolickich,i ci potrzebuja natychmiastowej
pomocy.

A moze odebrac im dzieci i dac na wychowanie parom ktore naturalnie nie sa w stanie miec dzieci,
i po klopocie,specjalisci zadowoleni,dzieci szczesliwe,wolne od szalonych
katolickich rodzicow

pozd





Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-03, 01:54:30
Cholera ! Późno już na to, by się nie zgodzić.
    Chris, nie wydaje mi się, aby był to tylko problem rodzin katolickich. To ogólnoświatowy  "zgrzyt" w prawie każdej rodzinie.

Tomek 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-02-03, 16:13:00
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-02, 18:13:38
Cytuj z: tetryk 2007-02-02, 09:45:17
Swoja droga to dosc zdumiewajace (gdyby popatrzec z zewnatrz, nie przez pryzmat wiedzy ale zwyklej... logiki), ze ludzie do odbierania swiata maja piec zmyslow i kilka dodatkowych wlasciwosci, a odbieraja go zupelnie innymi kanalami.

Jakie (inne) kanały masz na myśłi ?


Wszystko, co sygnaly od tych pieciu zmyslow przetwarza zle, czyli tzw. siano pod czaszka. Np. opinia innych ludzi, czy tzw. urojenia. To powszechne, ze obraz swiata ludzi sklada sie z tego, co tam od kogos uslyszeli, od kogos przeczytali, przy czym zrodlo "wiedzy" tamtego zrodla tez albo nie jest znane, albo jest tak samo watpliwe. Kazdy dobrze wie co to jest opinia i kazdy zdrowy dobrze zdaje sobie sprawe z jej szkodliwosci. Tak sie rodzi wiara... Sa tez tacy, co swiat odbieraja poprzez wlasne wyobrazenia, przyzwyczajenia (bo babcia kazala od malego)... wcale nie jest ich tak malo... Dla jednych kawalek drewna w ksztalcie Jezuska na krzyzu czy Buddy to nie kawalek drewna (na co jasno wskazuja jego oczy i rece), tylko swiety przedmiot (na co jasno wskazuje jego wiara), a zatem nie mozna np. napalic nim w piecu, bo... jeszcze nie wiadomo co, ale na pewno dostaniesz tradu i w ogole, masz przegrane i to nie tylko to zycie, ale i to zycie po tym zyciu, i wszystkie inne zycia... I juz inny obraz rzeczywistosci... Dla jednych niedziela to nie jest dzien jak co dzien, bo slonce wstalo tam gdzie w poprzednich szesc, bo tak samo jak w inny dzien ptak moze nakakac komus na glowe, tylko swiety dzien, w ktorym nie mozna chwycic mlotka przy pracy, chocby sie dach na glowe walil (bog dal, bog wzial). Generalnie kultura, obyczaje, przesady, w ktorych czlowiek sie wychowal.
Tylko dobrze zaprogramowany mozg moze dobrze przetwarzac przeslanki pochodzace ze zmyslow (wysowac prawdziwe wnioski). Aby wzmocnic dokladnosc tych odbieranych sygnalow, ludzie buduja rozne mierniki i inne uzadzenia, ktore moze i subtelniej badaja rzeczywistosc niz nasze zmysly, ale to na nic, jesli ci sami ludzie nie dbaja o swoj procesorek, ktory te sygnaly ma pozniej przetworzyc i wysunac z nich wnioski.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-03, 16:52:04
Zwrot "dobrze zapogramowany mózg" odnosisz do czego ?
      Do przyrodzonych zdolności ? Do czegoś jeszcze innego ? Właściwie, co to znaczy w Twoim mniemaniu, że mózg jest "zaprogramowany" ? A jeśli jest, to kto lub co go programuje.

Tomek



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-02-03, 19:16:32
Pierwsze, drugie i trzecie pytanie ktore zadales sprowadzaja sie do ostatniego, a na to pytanie znajdziesz odpowiedz chocby w ksiazkach, ktore na pewno przeczytales, skoro jestes na tym forum. Odpowiedz na czwarte pytanie tez tam znajdziesz. Przepraszam Cie, ale tylko tak Ci odpowiem, bo nie chce odbierac Ci przyjemnosci samodzielnego szukania odpowiedzi, ktorych przynajmniej od czasow Pana Aleksandrowicza ludzkosc nowozytna wie gdzie szukac, a przynajmniej od czasow Pana Kwasniewskiego wlasciwie szukac ich juz nie musi.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: nik 2007-02-03, 23:09:48
kurcze, tetryk naprawde dobrze gada :)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-04, 17:01:48
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-03, 01:54:30
Cholera ! Późno już na to, by się nie zgodzić.
    Chris, nie wydaje mi się, aby był to tylko problem rodzin katolickich. To ogólnoświatowy  "zgrzyt" w prawie każdej rodzinie.

Tomek 


Witam,jestem sasiadem nowoczesnej hamburgierskiej rodzinny,dzieki autorytetom stworzyli wlasnym dzieciom
pieklo,zadnych "zgrzytow"oczywiscie.

Nie moja sprawa, ale jezeli uwazasz sie za porzadnego czlowieka,za autorytet wez praktykow
ze swojego otoczenia.

pozd
krzysztof 



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-04, 18:06:43
Czy "hamburgierska rodzinna" to zwrot, który mam rozumieć jako "hamburska rodzina" ?

  Nie znam tych ludzi, nie wiem, dzięki jakim autorytetom stworzyli owo piekło. Dlaczego uważasz, że autorytet to słowo , które ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie ?
  Przytoczyłem na początku wątku poparte szerokim doświadczeniem praktycznym "postulaty".

    Moje doświadczenie i moje osobiste poczucie świadomego szczęścia jest jedynym "miernikiem" obrania właściwej drogi.


Tomek
   
 
       


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-05, 08:08:32
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-04, 18:06:43
Czy "hamburgierska rodzinna" to zwrot, który mam rozumieć jako "hamburska rodzina" ?

Amerykanska.

Nie znam tych ludzi, nie wiem, dzięki jakim autorytetom stworzyli owo piekło. Dlaczego uważasz, że autorytet to słowo , które ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie ?
  Przytoczyłem na początku wątku poparte szerokim doświadczeniem praktycznym "postulaty".

Cytujesz Alice Miller,twierdzisz ze to madry glos rozumiem ze jest to dla Ciebie autorytet,czy ma znaczenie
nie wiem,wyglada ze tak.

Te postulaty o szerokim doswiadczeniu praktycznym moga dotykac niklego promila rodzin,a raczej
par ktore se machnely dziecko dla zabawy/adoptowaly i obowiazki ich przerosly,nie widze zadnego przelozenia na wychowanie dziecka w rodzinie.
Autorka szeroko omija faktyczne przyczyny ,koncentruje sie na skutkach.

    Moje doświadczenie i moje osobiste poczucie świadomego szczęścia jest jedynym "miernikiem" obrania właściwej drogi.

Tomek
 
Moje doswiadczenie i szczescie mojej rodziny jest  miernikiem obrania wlasciwej drogi.


  Krzysztof
       


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-05, 10:11:39
Krzysztofie,

Czy przeczytałeś chociaż jeden z zamieszczonych przeze mnie tu artykułów dotyczących m.in. realii polskich i tego "nikłego promila rodzin"? Bo przecież tylko jedynie jakieś marne 80% rodziców przyznaje, że stosuje przemoc fizyczną wobec dzieci. No i oczywiście ta mało wiarygodna Miller też pisze o "nikłym promilu", bo tylko 90% ludzi, którzy byli bici w dzieciństwie. Ale co tam, statystyki przecież słyną z tego, że zawsze są mocno przekłamane. I po co w ogóle naświetlać ten "roblem", przecież kto by się tam przejmował jakimś klapsem dla rozkapryszonego bachora. Tym bardziej, że nawet Biblia nakazuje pranie dzieci, bo to im na dobre wychodzi później. I wszystko gra!

Jako podsumowanie, taki króciutki i absolutnie nic nie znaczący artukuł, specjalnie dla Ciebie:
http://kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,54933,3340838.html

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-02-06, 03:24:40
  Marishka masz racje rodzice są dzisiaj zapracowani ,pęd za pieniądzem,
duze wymagania w pracy i co tu nie mówić ,żeby sobie  luksusowo
  odpocząć trzeba troche popracować.
. Nikt nas  nie uczył psychologii ,wychowania w rodzinie ,lub bycia zoną czy mężem .
    moze dużo jest prawdy w tych wydumanych pracach naukowych ,ale
przeciętny obywatel nie ma czasu ani ochoty  czytac . Powiela to co wyniósł z domu .
  zawsze był margines ludzi ok 20% i tego nawet najdłuższe eleboraty nie zmienią
Po za tym ja bym nie utyskiwała nad rozwydrzonymi bachorami -tylko
  przydałaby sie polityka prorodzinna zapewniajaca  całkowitą  opieke  nad biednymi
i patologicznymi rodzinami . [nie jakieś głupie 1000zł]
    Po za tym dzieci to nie święte krowy i powiedziałabym niektórym -
    wara -od moich metod  -porządny klaps  niejednemu na dobre wyszedł.

     
 
   


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-06, 13:57:42
To mam do Was Kobiet - wszystkich uznających karcenie fizyczne dzieci - małe , niewygodne pytanie.
  Czy gdyby Wasi mężowie zechcieli Was czegoś nauczyć, rzekłbym nawet - wychować - i kilka razy przetrzepać Wam skórę, to czy jest to dobra metoda ? Rozmowa nie wchodzi w grę. Tak mało potrafimy ? Jesteśmy tak głupi, że musimy uciekać się do klapsów ? Jak widać, tylko na to stać sfrustrowanych, bezradnych , rozwścieczonych dorosłych.
  Mam troje rodzeństwa, praktycznie wychowałem swoją kuzynkę (potem wszystko zniszczyli jej rodzice przemocą fizyczną) i doświadczenia w pracy z dziećmi. Zaobserwowałem, że tzw. szacunek od nich przychodzi niezwykle łatwo. Wystarczy traktować ich jak człowieka - nie jak dziecko.

Rudko, literatura jest mi jedynie potwierdzeniem. Im częściej tak się dzieje, tym lepiej. Nie stronie jednak od "pomocnego pióra" czy rad. Przecież to oczywiste. Co tak się boicie słowa pisanego ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-06, 20:01:20
Proste pytanie do wszystkich - czy uważacie, że przemoc powoduje przemoc?

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: nik 2007-02-06, 20:10:30
TAK TAK TAK. Przemoc powoduje przemoc. Ale sa jeszcze inne rzeczy, ktore ja powoduja.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-02-06, 23:06:25
tez na tak,szawsze mam wyrzuty sumienia i zly humor jak z rozpedu  i bez zastanowienia przyloze dzieciakom.Kiedys w dziecinstwie wolalam dostac lanie od rodzicow zamiast sluchania kilkugodzinnych lub kilkudniowych, umoralniajacych wykladow.Lanie rozchodzilo sie szybciej po kosciach od  mozgowego  prania.O moim  przewinieniu zapominali rodzice natychmiast jak wykonali kare cielesna a gdy nie uderzyli to zadreczali  swoja gadka.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-02-07, 03:24:13
. Nikt teraz nie powinien mi ręcznie tłumaczyc
gdyz jestem już  dawno pełnoletnia i otwrta zawsze na dyskusje .
  Gorzej jak adwersaż ma inną biegunowośc myslenia -to wtedy nawet
      łopatą nic do głowy nie włoży :D
    Nie boje sie słowa pisanego -bo zawsze lubiałam czytac - i swoje młode lata
tradycyjnie  dzieliłam między praca ,domem ,i wychowaniem dzieci-
  teraz mam juz więcej czasu dla siebie i  swoje dziwactwa . Dzieci małe
  juz mnie mniej interesują -  i chyba niezbyt przepadam za ich towarzystwem.
zreszta w dzieciństwie wszystkie dzieci , ciotek i rodzenstwo mnie przypadło  bawic.
Tak ,ze nie dziw sie ,ze ja juz mam przesyt tego miodu .
    Bardzo wąska linia jest miedzy przemocą a zwyczajną karą - a takze między teoria i praktyką.
wiem że wiele błędów wychowawczych popełniłam -może i nie najlepiej spełniłam sie jako matka.
  Praca była dla mnie wtedy wazniejsza niż dom -załuje ,ze tak szybko to zleciało
ale cóż  młodośc nie wiecznośc.
  Moja bratowa -wspaniała nauczycielka ,lubiana -a jednak nie potrafiła wychowac syna
  przecież go palcem nie tknęła -uczyła i tłumaczyła -a teraz chłopak ja terroryzuje .
      Córka idealna ,pracowita --czyzby inne metody ?? nie -taka gangrenka sie wyrodzi
          gdyby wcześniej sie opamietała i klapnęła aż by dupsko ognia oddało
toby teraz gówniarz nie srał jej po głowie .
    Nie wierze w bezstresowe wychowanie -bo zycie jest stresem
          Niech sie za młodu uczą ,ze w świecie nie brakuje niezrównowazonych
          i niezawsze godnych zaufania ludzi..
   
   


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: wiktoria 2007-02-07, 08:22:26
Czy gdyby Wasi mężowie zechcieli Was czegoś nauczyć, rzekłbym nawet - wychować - i kilka razy przetrzepać Wam skórę, to czy jest to dobra metoda ?

Czesc, witam na Forum!

To nie jest dobra metoda. Od meza mozna odejsc, dziecko nie ma takiego wyboru.  Meza, zone partnera wybieramy
sobie sami - jest to czlowiek juz "wychowany" wiec raczej nie mamy szans uksztaltowac go na obraz i podobienstwo
swoje/nasze. Chociaz czesto probojemy.
Inaczej z dziecmi - klapsy nie! gadanie - gledzenie tez nie - pamietam tak  jak Kodar z dziecinstwa - koszmar.

Najlepszy wlasny przyklad - ale kto z nas jest swiety?

Pozdrawiam, Wiktoria.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: sabina 2007-02-07, 09:14:12
A wiecie jak wychowuje "dom dziecka"?. Czy można z takiego środowiska wyjść bez szwanku w dorosłe życie?. Znam kilkoro już dorosłych - wszyscy są nieszczęśliwi :shock: Najgorsi rodzice, ale zawsze niezastąpieni :!: :!: :!:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-02-07, 12:49:42
Wychowywanie dzieci jest wielką sztuką nie każdemu się to udaje. Każdy rodzic pragnie zdrowia i szczęścia dla swojego potomstwa.Niekiedy dziecko przychodzi na świat niechciane, i to jest pierwszy krok od tragedii.
Czasami rodzice zbyt pochopnie karają z byle powodu i to u dziecka rodzi się uczucie niesprawiedliwości, krzywdy, albo z byle powodu chwalą go z czego rodzi się egoista , a później w dorosłym życiu nie szanuje swoich rodziców.

Aby dziecko było zdrowe emoncjonalnie musi być zachowana równowaga.Jeśli dziecko zrobi coś złego to trzeba go ukarać np.zakaz oglądania bajki i wytłumaczyć, żeby wiedziało za co jest ukarane. Należy równiez pochwalić np. jak przyniesie ze szkoły dobry stopień.Sami lubimy jak nas ktoś pochwali prawda?

Musimy pamiętać o równowadze między karą a nagrodą. Aby nie wyrosło na egoistę ani na zakompleksione niepewne siebie.

Domy dziecka nie są dobrym miejscem dla dzieci.Zbyt dużo dzieci, mało wychowawców.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: baska 2007-02-09, 10:00:17
Moja Zuzia dostala ode mnie 3 klapsy w zyciu, po ktorych mialam straszne wyrzuty sumienia. Do tej pory zaluje, ze je dostala. Te klapsy to brak argumentow, nieporadnosc. Zastanowilam sie i wiem, ze tak nie moze byc.

Jak sie mnie mocno nie slucha, to idzie do kata na tyle minut, ile ma lat. A jak zasluzy swoim zachowaniem, tzn zrobi cos o co ja poprosze, jest wynagradzana. Dodam, ze od tamtej pory w kacie stala 2 razy. To dziala!

Nalezy pamietac, ze dziecko zawsze "probuje" rodzicow, chce rzadzic. Przewaznie wystarczy srogi ton glosu, wytlumaczenie, okazanie dezaprobaty, w zaleznosci od sytuacji.
Jestem przeciwna klapsom, z wyjatkiem, gdy dziecko doprowadza do sytuacji zagrazajacych jego zyciu. I tutaj sie pochwale, ze Zuzi wystarczy, ze jej wytlumacze dlaczego czegos nie mozna robic, dotykac, itp. Choc moze to trwac dlugo przez powtarzanie pytan typu
"A czego?"  :P


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-09, 17:31:42
Cytuj z: baska 2007-02-09, 10:00:17
Moja Zuzia dostala ode mnie 3 klapsy w zyciu, po ktorych mialam straszne wyrzuty sumienia. Do tej pory zaluje, ze je dostala. Te klapsy to brak argumentow, nieporadnosc. Zastanowilam sie i wiem, ze tak nie moze byc.



Słowa godne szacunku.
 
        Klaps spowszedniał jako coś niezbędnego, nieszkodliwego. Samo okreśłenie brzmi nawet pieszczotliwie, jednak jaki argument przemawia za tym, by podnosić rękę na dziecko ?
        Szacunek dziecka nie może wynikać z lęku przed karą. Szacunku nie zagwarantuje ani tzw wychowanie bezstresowe, które jest po prostu przyzwoleniem na wszystko, ani przemoc w jakiejkolwiek formie. Dziecko nie pojmie, że rodzic go bije, bo go kocha. Ja nie mogę pojąć, że można bić kochając.  Tak , jak nie rozumiem, co to chora miłość !! Miłość nie może byc chora, jest zawsze zdrowa, albo nie jest miłością.

Tomek   


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-02-09, 18:14:47
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-09, 17:31:42
 
        Klaps spowszedniał jako coś niezbędnego, nieszkodliwego. Samo okreśłenie brzmi nawet pieszczotliwie, jednak jaki argument przemawia za tym, by podnosić rękę na dziecko ?



dziecko. dziecku nie równe
i niekiedy tego wymaga,
inaczej to ono na ciebie rękę podniesie
jak przy pierwszej próbie na to pozwolisz


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-09, 18:22:09
Ali, mylisz się. Podniesie tylko wówczas, gdy zamiast miłości dostanie od Ciebie zbiór zakazów i nakazów nie podparty niczym więcej.
    Zapewniam, że większość ludzi myli miłość z wieloma bardzo różnymi  stanami. 

Tomek

ps: W jednym się zgodze. Każde dziecko wymaga innego rodzaju zaangażowania, ale zawsze tej samej miłości. Miłość jest tylko jedna, choć nigdy bezbarwna.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-09, 19:39:10
Cytuj z: ali 2007-02-09, 18:14:47
i niekiedy tego wymaga


"Wymaga"? Małe, bezbronne, zależne od rodzica dziecko "wymaga" agresji? Te słowa, to tylko usprawiedliwienie Twojej własnej frustracji i bezsilności. I braku wyobraźni co do znalezienia innego rozwiązania. Co więcej, braku chęci szukania innego rozwiązania. Klaps jest najszybszym i najłatwiejszym (dla rodzica) "rozwiązaniem". Nie wymaga myślenia. Taki natychmiastowy upust ślepej furii i bezsilności dorosłego wobec dziecka. Ale tak naprawdę, ŻADNE zachowanie dziecka nie "wymaga" takiego traktowania i nie usprawiedliwia agresji dorosłego wobec dziecka. Przy odrobinie chęci i miłości można zawsze znaleźć inne rozwiązanie.

A tu niektóre tylko przykłady takich "innych" rozwiązań i wyjaśnienie dziecięcej agresji:
http://kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,71307,3902829.html

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-10, 21:48:44
A tu jeszcze raz o klapsach "wychowawczych", a raczej o mądrej alternatywie dla nich:

http://kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,55005,3883106.html

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-11, 13:00:58
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-05, 10:11:39
Krzysztofie,

Czy przeczytałeś chociaż jeden z zamieszczonych przeze mnie tu artykułów dotyczących m.in. realii polskich i tego "nikłego promila rodzin"? Bo przecież tylko jedynie jakieś marne 80% rodziców przyznaje, że stosuje przemoc fizyczną wobec dzieci. No i oczywiście ta mało wiarygodna Miller też pisze o "nikłym promilu", bo tylko 90% ludzi, którzy byli bici w dzieciństwie. Ale co tam, statystyki przecież słyną z tego, że zawsze są mocno przekłamane. I po co w ogóle naświetlać ten "roblem", przecież kto by się tam przejmował jakimś klapsem dla rozkapryszonego bachora. Tym bardziej, że nawet Biblia nakazuje pranie dzieci, bo to im na dobre wychodzi później. I wszystko gra!

Jako podsumowanie, taki króciutki i absolutnie nic nie znaczący artukuł, specjalnie dla Ciebie:
http://kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,54933,3340838.html

Marishka


Witam,przyznaje sie bez bicia ze nie przeczytalem,"rzucilem okiem"uwazam ze takie spojrzenie na przemoc w rodzinie
nie ma zadnego sensu i sluzy zupelnie innym celom.

Jak rozumiem ststystycznie 90% populacji,wymaga psychiatrycznej pomocy dzieki ich
szalonym rodzicom.

Biblie mozna spalic,jakis ogolno swiatowy dzien palenia biblii i po problemie,
odpowiednie wzorce zachowan sa juz gotowe.

pozd


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-11, 13:17:18
A po co od razu sięgać ognia ? Cóż to za wybuch irytacji !
    Najpierw spalą egzemplarze Bibilii, co będzie dla tych tekstów jeszcze lepszą reklamą, a potem zabiorą się za palenie ..np. Stephena Kinga. I tu ja nie będę zadowolony.
  Palenie książek w takim i w każdym innym kontekście uważam za przejaw wyjątkowej głupoty.

  Nie ma żadnych gotowych wzorców zachowań. Albo jest mądre wychowanie albo takie, jakie widać wszędzie dookoła.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-11, 13:17:43
Cytuj z: Rudka 2007-02-06, 03:24:40

Po za tym ja bym nie utyskiwała nad rozwydrzonymi bachorami -tylko
  przydałaby sie polityka prorodzinna zapewniajaca  całkowitą  opieke  nad biednymi
i patologicznymi rodzinami . [nie jakieś głupie 1000zł]
    Po za tym dzieci to nie święte krowy i powiedziałabym niektórym -
    wara -od moich metod  -porządny klaps  niejednemu na dobre wyszedł.
 


Witam,proste rozwiazanie sa nie w modzie,na dzis fachowcy chca wychowywac nasze
dzieci,jutro nas samych.
Oczywiscie problem dotyka wiekszosci rodzin katolickich.

pozd


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-11, 13:18:50
A co jest według Ciebie prostym rozwiązaniem ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-11, 13:35:02
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-11, 13:18:50
A co jest według Ciebie prostym rozwiązaniem ?

Tomek


Witam,moim zdaniem nie ma takiego problemu,
fachowcy rozciagaja przemoc w zupelnie innym celu.

krzysztof





Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-11, 14:19:10
Może dostrzeganie go nie jest dla Ciebie wygodne ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-11, 15:37:33
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-11, 14:19:10
Może dostrzeganie go nie jest dla Ciebie wygodne ?

Tomek


A u was bija murzynow.

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-11, 15:44:09
Cytuj z: chris 2007-02-11, 15:37:33
A u was bija murzynow.


To prawda, rasizm w Polsce jest na bardzo wysokim poziomie.  Ostatnio znów o tym było głośno.

M

P.S. A propos, znamienne jest to, że zabrakło Ci nagle argumentów i nie jesteś w stanie dyskutować poważnie na ten temat.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-11, 16:18:55
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-11, 15:44:09
Cytuj z: chris 2007-02-11, 15:37:33
A u was bija murzynow.


To prawda, rasizm w Polsce jest na bardzo wysokim poziomie.  Ostatnio znów o tym było głośno.

M

P.S. A propos, znamienne jest to, że zabrakło Ci nagle argumentów i nie jesteś w stanie dyskutować poważnie na ten temat.


Mam dwa  argumenty w domu,z czego polowa jest prawie dorosla.
Dyskusja oparta o dowody autorytetow pomiedzy teoretykiem a praktykiem jest z zasady nie
powazna,cos jak tlumaczenie slepemu o kolorach,lub tlumaczenie Bruford-owi ze dieta mozna cos wyleczyc.

Temat moim zdaniem jest zle przedstawiony.

Piszac o rasizmie masz na mysli,tego(nie pamietam jak sie nazywa)czarnego poete,obronce demokracji.?

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-02-12, 01:37:09
No własnie -chris - Oj, niby nie jestem za przemocą ,ale jeszcze nikt go nie znokautował??
  szkoda . :(
     


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-12, 02:07:45
  To nie są argumenty, to są Twoje dzieci. Dlaczego ujmujesz Brufordowi ? To się nazywa umniejszanie. Idę o każdy zakład, że robisz to samo z własnymi dziećmi, zwłaszcza z tym prawie dorosłym.

  Generalnie, przytoczyłem Alice Miller z założeniem, że komuś się to przyda. Jak widać, wszystko po staremu.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-12, 03:28:52
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-12, 02:07:45
  To nie są argumenty, to są Twoje dzieci. Dlaczego ujmujesz Brufordowi ? To się nazywa umniejszanie. Idę o każdy zakład, że robisz to samo z własnymi dziećmi, zwłaszcza z tym prawie dorosłym.

  Generalnie, przytoczyłem Alice Miller z założeniem, że komuś się to przyda. Jak widać, wszystko po staremu.

Tomek


Dopiero mnie podejrzewales,teraz juz idziesz o zaklad,a przeciez mialy byc argumenty.
Ide o zaklad ze bedziesz postepowal z wlasnymi dziecmi odwrotnie od zalecen Alice.

Niby co mam ujmowac Brufordowi,dalem Ci przyklad,nie chowaj sie za Bruforda no i zapomniales o slepcach.

A dlaczego,po nowemu ma byc lepiej,bo tak uwazasz,to troche za malo,duzo za malo,
poza tym wychowanie dzieci to calkiem co innego niz podpowiada Ci wyobraznia,lub autorytety.

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-02-12, 11:10:53
Czy gdyby jakies dziecko czy wczesna mlodziez przeczytalo wasza... "dyskusje", jak wiele dobrego byloby w stanie z niej wyciagnac? Jak wiele dobrego przykladu wyniosloby z waszych postaw?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-12, 13:36:41
Tetryk, to zależy od poziomu ich wyparcia.
 
  Rzeczony wyżej Chris będzie rękami i nogami zapierał się, że model bez przemocy nie przejdzie i żąda argumentów, podczas, gdy argumenty są wszędzie dookoła w postaci frustratów, nieszczęśliwców - ludzi , którzy nie mają tożsamości i pewności siebie - bo im ją odebrano.
  Przynajmniej drodzy Rozmówcy bylibyście na tyle szczerzy, żeby choćby napomknąć, jak to kochacie swoich rodziców ,choć prali Wam skórę. Kiedy coś takiego ma miejsce, każde dziecko usprawiedliwi takie zachowania rodziców, a winę za to zwali na siebie.

    Chris , dlaczego masz takie smutne i cierpiętnicze poglądy na wychowanie dzieci ? Tu też widzisz podniesienie własnej wartości poprzez cierpienie ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-12, 14:58:48
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-12, 13:36:41
Tetryk, to zależy od poziomu ich wyparcia.
 
  Rzeczony wyżej Chris będzie rękami i nogami zapierał się, że model bez przemocy nie przejdzie i żąda argumentów, podczas, gdy argumenty są wszędzie dookoła w postaci frustratów, nieszczęśliwców - ludzi , którzy nie mają tożsamości i pewności siebie - bo im ją odebrano.
  Przynajmniej drodzy Rozmówcy bylibyście na tyle szczerzy, żeby choćby napomknąć, jak to kochacie swoich rodziców ,choć prali Wam skórę. Kiedy coś takiego ma miejsce, każde dziecko usprawiedliwi takie zachowania rodziców, a winę za to zwali na siebie.

    Chris , dlaczego masz takie smutne i cierpiętnicze poglądy na wychowanie dzieci ? Tu też widzisz podniesienie własnej wartości poprzez cierpienie ?

Tomek



Staralem sie wytlumaczyc Ci,ze przemoc a kara to dwie rozne rzeczy,a poglady autorytetow w rodzaju
Alice maja sie ni jak do wychowania dzieci.
A cele ich sa zupelnie nie zwiazane z dobrem dziecka,to ze gadasz jak telewizor nie oznacza ze
masz racje.
Jaki cel Ci przyswieca przypisujac mi wydumane wartosci,co chcesz udowodnic i komu.?

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-12, 15:08:47
Cytuj z: tetryk 2007-02-12, 11:10:53
Czy gdyby jakies dziecko czy wczesna mlodziez przeczytalo wasza... "dyskusje", jak wiele dobrego byloby w stanie z niej wyciagnac? Jak wiele dobrego przykladu wyniosloby z waszych postaw?


Pewnie nic dobrego,miemy nadzieje ze dzieci maja ciekawsze zajecia.
Nie zgodze sie z pogladami fachowca-teoretyka  od wychowania dzieci na Jego wizje
swiata,gdzie 90% katolickich rodzin katuje swoje dzieci w imie wartosci wyczytanych
w Bibli.

pozd


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-12, 15:14:50
Cytuj z: chris 2007-02-12, 14:58:48
przemoc a kara to dwie rozne rzeczy


"Kara" w postaci klapsa lub uderzenia dziecka jest przemocą. I żadne zachowanie dziecka nie usprawiedliwia takiej przemocy. Przemoc nie jest sposobem na "wychowanie" dziecka lecz na jego zastraszenie, zbudowanie niskiego poczucia własnej wartości, wywołanie frustracji i agresji. Dając dziecku klapsa właśnie uczysz go, że przemoc jest ok, że właśnie w ten sposób należy rozwiązywać problemy, że liczy się tylko brutalna siła fizyczna. A później ogromne zdziwienie na twarzach rodziców, kiedy dowiadują się, że ich dziecko bije innych w piaskownicy albo dręczy kota czy psa. I nikt nie widzi związku między tym "wychowawczym" klapsem a agresją dziecka.

Póki nie zmieni się stosunek całego społeczeństwa do takich metod "wychowawczych", nie zmieni się nic jeśli chodzi o poziom agresji młodzieży. Nie trzeba nawet sięgać po żadne "autorytety", tylko pomyśleć logicznie, wsłuchać się w głos własnego ciała, przypomnieć własne wyparte doświadczenia i wczuć się w to, co czuje małe bezbronne dziecko. Właśnie takiej empatii wielu osobom brakuje ponieważ wyparli się własnego dzieciństwa, swoich wspomnień, swojego bólu. Dlatego nie są w stanie zrozumieć czym tak naprawdę jest "niewinny" klaps dla małego dziecka.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-12, 15:29:27
Cytuj z: chris 2007-02-12, 15:08:47
90% katolickich rodzin katuje swoje dzieci w imie wartosci wyczytanych w Bibli.


Cóż, tempo współczesnego życia jest zbyt szybkie, by poświęcać czas na czytanie ze zrozumieniem. Gdzie była mowa o "90% katolickich rodzin"? Problem stosowania kar fizycznych wobec dzieci dotyczy ludzi na całym świecie, bez względu na ich wyznania religijne. Tak samo dotyczy też osób niewierzących. Większość osób na całym świecie (i to właśnie są te 90%) była wychowaywana w podobny sposób. Większość z nich usprawiedliwiła i wyparła te wspomnienia. Wmówili sobie (tak, jak wmawiali im ich rodzice), że to było dla ich dobra, że zasługiwali na te klapsy, że tylko dobrze na tym wyszli, że n ic się przecież nie stało. Takie osoby później powielają to "tradycyjne" zachowanie i tak samo wychowują swoje dzieci, (nieświadomie) krzywdząc je.

Nieliczni z osób wychowanych w ten sposób uświadamiają sobie jak niesprawiedliwe i krzywdzące było takie wychowanie, potępiają czyny swoich rodzicó, tym samym przerywając błędne koło przemocy. Te osoby świadomie wychowują swoje dzieci bez klapsów, znajdują inne metody i inne "kary". I nie mówię tu o żadnym wychowaniu "bezstresowym", bo takie jest też ogromnie krzywdzącym dla dziecka. Mówię o traktowaniu dziecka z należnym mu szacunkiem i miłością. Takich osób, niestety, jest bardzo mało. Być może nawet coraz mniej, bo tempo współczesnego życia nie zostawia czasu na cierpliwość wobec dziecka. Szybciej i pozornie skuteczniej jest dać klapsa i mieć spokój. Tyle że konsekwencje tego "spokoju" widać wszędzie, już poczynająć od agresji maluchów w piaskownicy...

Nikt więcej nie chce przerwać to błędne koło?

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-12, 15:47:52
Chris, na jakiej podstawie sądzisz, że autorka jest teoretyczką i nie posługuje się żadnym doświadczeniem ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-02-12, 16:03:41
Jakbym słuchała dyskusji w sejmie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-12, 16:07:24
Ciekawe dlaczego ten temat tak bardzo Was drażni?

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-02-12, 16:15:42
Cytuj:
Nikt więcej nie chce przerwać to błędne koło
?

M.przeciez dostrzeglismy nasze bledy, przeciez chcemy sie zmienic,przeciez przeszlismy na ZO.Bledne kolo bedzie przerwane ale trzeba wiecej czasu i wiecej ludzi z DOZYWIONYM,PRAWIDLOWO FUNKCONUJACYM MOZGIEM :)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-02-12, 16:18:11
To nie odrazliwosc chodzi, tylko o dyskusje prowadzaca donikad, bo jest ogolna znieczulica spoleczna.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-12, 16:28:37
Kodar, możesz być na ŻO całe życie i nigdy nie przyznać, że klaps=przemoc, możesz nigdy nie potępić takich metod wychowania. Jedno z drugim ma naprawdę niewiele wspólnego.

Hana, masz rację, jest potworna znieczulica. I właśnie dlatego warto mówić, pisać, dyskutować na ten temat, naświetlać problem, przypominać. Może jedna osoba zatrzyma się na chwilkę i zastanowi się. Może nikt. W każdym bądź razie, ja tej znieczulicy nie uległam, więc będę dalej mówić co myślę.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-12, 17:13:31
  Chris, pozwól, że zapytam - jak wytłumaczyłeś sobie niewątpliwie mające miejsce w Twoim dzieciństwie kary fizyczne lub psychiczne ?
            Czy teraz wobec swych dzieci też stosujesz kary fizyczne, które z taką lubością różnicujesz z przemocą ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-02-12, 23:52:58
Tomek -dla takiego  wychowania -to potrzeba wykształconego
społeczeństwa . Pisałam juz ,ze nikt nas, tego nie uczył i nie każdy rodzi sie pedagogiem.
  w szkołach nie ma chyba "etyki "ani" przystosowania w rodzinie"
  To ,ze powielamy błędy rodziców bo tak nas wychowali .
Pieknie piszecie -oby z was młodzi brali przykład jak  i z Dawidowych wizji nowego świata.
    Co do dziecinstwa  :D,gdyby to było możliwe -to bym sie cofneła
    i nie straszne by mi były nawet baty ,które nieraz zbierałam . :lol:
    wolałam niż godzinne ględzenie.
     

   


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-13, 00:17:13
Cytuj z: Rudka 2007-02-12, 23:52:58
Pisałam juz ,ze nikt nas, tego nie uczył i nie każdy rodzi sie pedagogiem.
  


NIe trzeba być pedagogiem by sobie uzmysłowić, że kary fizyczne są krzywdzące dla dziecka, że są przejawem zwykłej przemocy serwowanej pod hasłem "to dla twojego dobra". Wystarczy wsłuchać się w głos swojego ciała, przypomnieć siebie z dzieciństwa i odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie "co wtedy czułem?"
Cytuj z: Rudka 2007-02-12, 23:52:58
   To ,ze powielamy błędy rodziców bo tak nas wychowali .


Powielamy błędy przede wszystkim dlatego, że nie uświadamiamy sobie, że takie wychowanie było dla nas krzywdzące. A skoro tego nie uświadamiamy sobie, to jak możemy próbować to zmienić? NIe możemy. I dlatego stosujemy te same metody wobec naszych dzieci. Proste. I przerażające.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-02-13, 00:35:56
Obudziłam was  :D  czy jeszcze wasz rocznik nie spi?
    Prawda ,ale przemoc ,głupota ,bezmyslnosć -jest gdzies zapisana w genach
albo podswiadomości .
Sama nie wiem dlaczego wszystkie ideały  przegrywają z przemocą.
moze to gnuśność ,lenistwo umysłowe -a moze zycie takie krótkie ,
  ze nie ma czasu na pogłebianie wiedzy i zastanawiania sie nad błędami.
Natura  tak urządziła ,ze  dzieci,  wychowują dzieci --a młodośc  nie wiecznośc
  kazdy chce czerpać z niej garściami
  Może dlatego człowiek nie zastanawia sie dlaczego tak
    a nie inaczej postępuje.
 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-13, 14:47:51
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-12, 17:13:31
  Chris, pozwól, że zapytam - jak wytłumaczyłeś sobie niewątpliwie mające miejsce w Twoim dzieciństwie kary fizyczne lub psychiczne ?
            Czy teraz wobec swych dzieci też stosujesz kary fizyczne, które z taką lubością różnicujesz z przemocą ?

Tomek


Zastanawia mnie dlaczego tak uparcie odwracasz kota ogonem.
Z doswiadczenia mojego wynika ze tak czynia ludzie ktorzy wstydza przyznac sie do bledu.
Dzis podpisal bym cyrograf aby wrocic do swojego dziecinstwa.

Moje dzieci za zadne skarby nie chca opuscic domu rodzinnego,w ktorym rodzice z luboscia je
katuja.

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-13, 15:12:32
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-12, 15:29:27
Cytuj z: chris 2007-02-12, 15:08:47
90% katolickich rodzin katuje swoje dzieci w imie wartosci wyczytanych w Bibli.


Cóż, tempo współczesnego życia jest zbyt szybkie, by poświęcać czas na czytanie ze zrozumieniem. Gdzie była mowa o "90% katolickich rodzin"? Problem stosowania kar fizycznych wobec dzieci dotyczy ludzi na całym świecie, bez względu na ich wyznania religijne. Tak samo dotyczy też osób niewierzących. Większość osób na całym świecie (i to właśnie są te 90%) była wychowaywana w podobny sposób. Większość z nich usprawiedliwiła i wyparła te wspomnienia. Wmówili sobie (tak, jak wmawiali im ich rodzice), że to było dla ich dobra, że zasługiwali na te klapsy, że tylko dobrze na tym wyszli, że n ic się przecież nie stało. Takie osoby później powielają to "tradycyjne" zachowanie i tak samo wychowują swoje dzieci, (nieświadomie) krzywdząc je.



Marishka


Coz,tempo wspolczesnego zycia jest zbyt szybkie aby pisac ze zrozumieniem,wystarczy przeklepac cos
co rzekl telewizor i juz sie jest fachowcem.

O 90% katolickich rodzin pisalac 5 lutego.
Jakims sposobem nikt tutaj nie zapiera sie swoich rodzicow,tak wiec teoria mija sie z praktyka jeszcze
jeden raz.

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-13, 15:27:47
Cytuj z: Rudka 2007-02-12, 23:52:58
Tomek -dla takiego  wychowania -to potrzeba wykształconego
społeczeństwa . Pisałam juz ,ze nikt nas, tego nie uczył i nie każdy rodzi sie pedagogiem.
  w szkołach nie ma chyba "etyki "ani" przystosowania w rodzinie"
  To ,ze powielamy błędy rodziców bo tak nas wychowali .
Pieknie piszecie -oby z was młodzi brali przykład jak  i z Dawidowych wizji nowego świata.
    Co do dziecinstwa  :D,gdyby to było możliwe -to bym sie cofneła
    i nie straszne by mi były nawet baty ,które nieraz zbierałam . :lol:
    wolałam niż godzinne ględzenie.
     

   


To sa dokladnie cele propagandy wlascicieli tego swiata,"wyksztalcic spoleczenstwo"
role rodzicow sprowadzic do prokreacji a wychowaniem dzieci zajmie sie przedszkole,szkola.owsiak i inna
czerwona swolocz.

Z telewizorni dowiesz sie co jest be a co cacy,a szkola postawi Twoje dziecko do kata
za kare,ku uciesze gawiedzi.

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-13, 15:40:05
Cytuj z: chris 2007-02-13, 15:12:32
wystarczy przeklepac cos co rzekl telewizor i juz sie jest fachowcem.


Mniejsza z tym, że nie posiadamy w domu telewizora, bo przecież Wszechwiedzący Pan Krzysztof i tak wie lepiej, że ani ja, ani Tomek nie kierujemy się własnym doświadczeniem i przemyśleniami, a poprostu bezmyślnie powtarzamy "co rzekl telewizor ". Nie posiadamy własnych umysłów i nigdy nie wsłuchiwaliśmy się we własną intuicję i głos ciała. Bo i po co, skoro można poprostu skopiować i "przeklepac" myśli innych "fachowców" i "autorytetów".
Cytuj z: chris 2007-02-13, 15:12:32
O 90% katolickich rodzin pisalac 5 lutego.


I właśnie potwierdziłeś moje obawy co do czytania ze zrozumieniem. Znamienne jest to, że zapamiętałeś datę mojego postu ale umknęło Ci najważniejsze. Pozwól, że przytoczę mój dokładny cytat z tego dnia:
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-05, 10:11:39
No i oczywiście ta mało wiarygodna Miller też pisze o "nikłym promilu", bo tylko 90% ludzi , którzy byli bici w dzieciństwie.


Jak widzisz, pisałam o 90% ludzi, a nie 90% katolików. Ale to pewnie i tak jest mało istotne, skoro czyta się i odpisuje w pośpiechu.
Cytuj z: chris 2007-02-13, 15:12:32
Jakims sposobem nikt tutaj nie zapiera sie swoich rodzicow,tak wiec teoria mija sie z praktyka jeszcze
jeden raz.


A jakim sposobem większość ludzi na świecie NIE stosuje ŻO, a więc pewnie teoria JK też mija się z praktyką? Swoją drogą, jak wyobrażasz sobie "zaparcie się rodziców" u osób emocjonalnie uzależnionych (często nawet od swoich nieżyjących już rodziców), które całkowicie wyparły swoje negatywwne wspomnienia lub usprawiedliwili i "wybaczyli" rodzicom wszystkie ich niegodziwe czyny? Większość "dorosłych" osób zatrzymała się emocjonalnie na poziomie małego dziecka, które wciąż boi się gniewu i kary swoich rodziców i wciąż liczy na ich miłość i zrozumienie, i wmawia sobie wszelkie "zasłużone" winy. Takie osoby moga nigdy nie dorosnąć, mogą całe życie wypierać prawdziwe uczucia, intuicję  i głos swojego ciała. Mogą całe życie spędzić absolutnie nie znając i nie rozumiejąc siebie samych. Tylko będą się dziwić dlaczego mają np. problemy zdrowotne, jakieś kompleksy, albo czemu im się w związkach nie układa.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-02-13, 17:30:49
Cytuj:
głos swojego ciała

M.pytam z czystej ciekawosci  jak rozumiesz w/w????.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-13, 17:42:42
Są to różnego rodzaju rakcje, np. trema, bóle brzucha, lęki, nerwice, bóle głowy, tycie/chudnięcie, alergie, przeczucia/intuicja, etc. Mamy w sobie mnóstwo takich reakcji ale często nie potrafimy "dokopać się" do prawdziwych przyczyn ich powstania. Często też sięgamy po leki by szybko uśmierzyć jakiś ból zamiast go  ogarnąć i zrozumieć. Takie "zrozumienie" nie przychodzi natychmiast, szczególnie jeśli większość swego życia spędziliśmy w oderwaniu od siebie samych, w oszukiwaniu siebie i wypieraniu swoich prawdziwych uczuć. 

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-02-13, 19:10:08
A moj organizm rozmawia ze mna tak,gdy zasnelam w wannie i obsuwlajac  sie dotknelam nosem do wody moj organizm natychmiast mnie obudzil.Innym razem noca gdy zbagatelizuje pelny pecherz i dalej spie moj organizm budzi mnie koszmarnym snem.Zawsze w trakcie takiego snu zrywam sie z bijacym sercem i jestem b.przytomna.Nie wiem czy to jest zrozumiala co pisze jednak inaczej nie potrafie tego wytlumaczyc.Wiem tylko,ze moj organizm umie mna rzadzic umie dotrzec do mojeg mozgu i wywolac takie reakcje,ktore w danym momencie najwazniejsze sa dla mojego organizmu :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: nik 2007-02-13, 19:49:19
Gdybym nie przerobila swego czasu Alice Miller (ktora nie ma nic wspolnego z "bezstresowym wychowaniem"), prawdopodobnie nie wpadlabym na to ze moja mama jest debest. Nie dostrzeglabym w niej czlowieka, w ogole wielu rzeczy bym nie dostrzegla. I nie umialabym jej kochac a tylko sie bac, "zaslugiwac na akceptacje" i inne takie. To jedna z najwazniejszych i najwartosciowszych autorow, jakie czytalam a czytalam sporo. Jesli ktos nie czytajac nawet, wydaje sady, obnaza tylko swoja ignorancje ale to drobiazg, bo naprawde sporo traci.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-13, 20:04:51
Polecam bardzo ciekawy artykuł z którym trudno się nie zgodzić:

http://zdrowie.onet.pl/1165598,2041,0,1,,urodzeni_pechowcy,psychologia.html

To jest oczywiste, że nasz sposób patrzenia na życie kształtuje się już w dzieciństwie.  Zaczyna się chociażby od tego, że rodzice uczą nas CO mamy myśleć, a nie JAK mamy myśleć. Tzn. "wkładają" już gotowe wzorce, wartości, a niekiedy  nawet poglądy, do naszych głów, zamiast uczyć JAK mamy samodzielnie dotrzec do tych poglądów. Narzucają nam pewne zachowania, które później jest bardzo ciężko przełamać nawet w wieku dojrzałym. A jeśli nawet próbujemy coś zmienić (np. rolę, którą "odgrywamy" w rodzinie), to najczęściej takie zachowanie spotyka się z ogromnym niezadowoleniem ze strony innych (rodziców/rodziny) i większość z nas z lęku przed taką dezaprobatą lub po prostu dla świętego spokoju przestaje nawet próbować.

Mam jednak drobny komentarz  do ostatnich zdań tego artykułu: "Sposobem na przełamanie złej życiowej passy byłaby dekonstrukcja tego scenariusza. Jednakże zwykle nie można tego zrobić samodzielnie, ponieważ scenariusz działa automatycznie i poza świadomością. Czasem zaś rozpoznanie go jest dodatkowo utrudniane przez tych, którym zależy, abyśmy nieświadomie nadal grali swoją rolę. Dlatego mają rację osoby szukające rady na „swojego pecha” u psychologa."

Zgadzam się co do "dekonstrukcji scenariusza". Jest to m.in. przerwaniem błędnego koła o którym pisałam wcześniej. Zgadzam się,  że jest ciężko to osiągnąć, szczególnie, kiedy nie ma łączności ze sobą samym. Nie zgadzam się natomiast z tym, że nie można tej zmiany dokonać samemu. Uważam, że osoby którym udaje się pokochać siebie i odzyskać pewność siebie, są w stanie dokonać takiej "dekonstrukcji" samodzielnie. Myślę, że takie osoby cechuje prawdziwa ogromna miłość/chęć życia, która ostatecznie nie pozwala im na samozagładę.

Myślę też, że często przeciętny psycholog może wyrządzić więcej krzywdy, szczególnie jeśli sam ma nierozwiązane problemy z przeszłości. O wiele bardziej pomocnym może w tym przypadku być Empatyczny Świadek, czyli osoba nie koniecznie posiadająca jaką kolwiek wiedzę psychologiczną, ale która sama przeszła przez podobne przeżycia i znalazłą z nich SKUTECZNE wyjście. Czasem może to być nawet książka, która nagle potwierdzi nasze nieśmiałe,  niepewne przypuszczenia i da siłę, by odważyć się na zmianę. Ale i tak te wszystkie zmiany będą możliwe tylko i wyłącznie wtedy, gdy zdamy sobie sprawę z tego, że odczuwamy jakiś wewnętrzny dyskomfort, że coś jest "nie tak". Jeśli jesteśmy kompletnie ślepi wobec swoich prawdziwych uczuć, to nigdy nie dokonamy żadnej zmiany i nie pomoże w tym nikt z zewnątrz - żaden psycholog, żadne rady "życzliwych", a tym bardziej żadne żywienie :)

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-13, 20:06:31
Chris, to , że dzieci nie chcą opuścić domu, nie znaczy wcale, że wszystko jest w porządku.
   Dowiedziono, że dla niektórych (współuzależnionych) osób liczy się bardziej trwanie w sytuacji , którą dobrze znają - w której tkwią od lat , bo zdążyli nabrać szeregu mechanizmów obronnych.  Nieważne, że sytuacja jest patologiczna, ważne że wiadomo jak się w niej odnaleźć. Zaobserwowano również, że gdy w rodzinie pijący ojciec po latach postanawia zostać abstynentem, reszta domowników nie wie, co ma zrobić, nie potrafią dać sobie rady w nowej, nieznanej im sytuacji, bo pijaństwo członka rodziny narzuciło im określone schematy zachowania itp. Mój przykład to dość daleka analogia, lecz tak samo jest , gdy dzieci zniewolone są emocjonalnie od - wydawałoby się - chcących dla nich dobrze wolnych od nałogów rodziców.
          Piszesz Chris , że dzieci nie chca opuścić domu, a czy wziąłeś pod uwagę fakt, że wielu więźniow tak dalece przywyka do zycia w pierdlu, że potem nie chcą wyjść na wolność, bo odnaleźli się w patologicznej mikrospołeczności ? W
            Warto zwrócić uwagę na szczegóły. Warto myśłeć, obracać wszystko na wszystkie strony - drążyć, szukać. Czasem trzeba też zburzyć - wydawałoby się - właściwy porządek rzeczy.


Tomek  


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-13, 22:59:07
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-13, 20:06:31
Chris, to , że dzieci nie chcą opuścić domu, nie znaczy wcale, że wszystko jest w porządku.
    Dowiedziono, że dla niektórych (współuzależnionych) osób liczy się bardziej trwanie w sytuacji , którą dobrze znają - w której tkwią od lat , bo zdążyli nabrać szeregu mechanizmów obronnych.  Nieważne, że sytuacja jest patologiczna, ważne że wiadomo jak się w niej odnaleźć. Zaobserwowano również, że gdy w rodzinie pijący ojciec po latach postanawia zostać abstynentem, reszta domowników nie wie, co ma zrobić, nie potrafią dać sobie rady w nowej, nieznanej im sytuacji, bo pijaństwo członka rodziny narzuciło im określone schematy zachowania itp. Mój przykład to dość daleka analogia, lecz tak samo jest , gdy dzieci zniewolone są emocjonalnie od - wydawałoby się - chcących dla nich dobrze wolnych od nałogów rodziców.
          Piszesz Chris , że dzieci nie chca opuścić domu, a czy wziąłeś pod uwagę fakt, że wielu więźniow tak dalece przywyka do zycia w pierdlu, że potem nie chcą wyjść na wolność, bo odnaleźli się w patologicznej mikrospołeczności ? W
            Warto zwrócić uwagę na szczegóły. Warto myśłeć, obracać wszystko na wszystkie strony - drążyć, szukać. Czasem trzeba też zburzyć - wydawałoby się - właściwy porządek rzeczy.

Tomek 


Rozumiem ze jestem pijakiem,i wedlug Ciebie pochodze z patologicznej rodziny ktora okaleczyla mnie
psychicznie i fizycznie,dlatego katuje wlasne dzieci a pisze tutaj aby sie podbudowac/rozladowac/wykazac lub co wolisz.
Jest oczywiste ze nie rozumiem tekstu pisanego,a do tego wszystkiego osmielam sie miec wlasne poglady.

Ale wlasnie spotkalo mnie szczescie ze spotkalem Ciebie na swojej wyboistej drodze,i nareszcie
bede mogl rozpoczac szczesliwe zycie wg Twoich zalecen,chyba sie poplacze ze szczescia.

krzysztof

ps.znani mi wiezniowie zawsze byli niewinni,ale nigdy nie spotkalem tego ktory chcial by wrocic
za kraty


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-13, 23:26:38
Myślę, że w przypływie złości - bardzo zresztą ciekawej - zapomniałeś czytać ze zrozumieniem, co zdaża się każdemu z nas.
        W którym miejscu sugerowałem Ci pijaństwo itp ? Jak widać, pewne rzeczy żyją własnym, bezlitosnym życiem.
    Co Cię tak rozjuszyło ? Czyżbym był chamski i coś Ci narzucał ? Nie wydaje mi się.

Tomek

ps: Ponadto, nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytania. Jak widać, złość była silniejsza.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-13, 23:28:10
walnąłem byka : ma być "zdarza się". Gdyby był "edit"...ale jest demokracja :)

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-14, 06:27:10
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-13, 23:26:38
Czyżbym był chamski i coś Ci narzucał ? Nie wydaje mi się.

Tomek

ps: Ponadto, nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytania. Jak widać, złość była silniejsza.




Niestety byles,ale niewazne.

Czy myslisz o pytaniu jak bardzo skaleczyli mnie rodzice?
Zgadza sie ominalem,wzgledy sa oczywiste.

nadal uwazam to samo nic sie nie zmienilo,moge dodac z tylko ze Twoje teorie nie sprawdzaja sie
w rzeczywistosci.

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-14, 06:32:07
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-13, 15:40:05
Cytuj z: chris 2007-02-13, 15:12:32
wystarczy przeklepac cos co rzekl telewizor i juz sie jest fachowcem.


Mniejsza z tym, że nie posiadamy w domu telewizora, bo przecież Wszechwiedzący Pan Krzysztof i tak wie lepiej, że ani ja, ani Tomek nie kierujemy się własnym doświadczeniem i przemyśleniami, a poprostu bezmyślnie powtarzamy "co rzekl telewizor ". Nie posiadamy własnych umysłów i nigdy nie wsłuchiwaliśmy się we własną intuicję i głos ciała. Bo i po co, skoro można poprostu skopiować i "przeklepac" myśli innych "fachowców" i "autorytetów".


Marishka


Niestety tak jest,zasypalas mnie sterta link-ow na potwierdzenie teorii.
Zamien telewizor na radio/prase/onet jaka to roznica,propaganda ta sama.

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-14, 06:46:47
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-13, 15:40:05
Cytuj z: chris 2007-02-13, 15:12:32
O 90% katolickich rodzin pisalac 5 lutego.


I właśnie potwierdziłeś moje obawy co do czytania ze zrozumieniem. Znamienne jest to, że zapamiętałeś datę mojego postu ale umknęło Ci najważniejsze. Pozwól, że przytoczę mój dokładny cytat z tego dnia:
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-05, 10:11:39
No i oczywiście ta mało wiarygodna Miller też pisze o "nikłym promilu", bo tylko 90% ludzi , którzy byli bici w dzieciństwie.


Jak widzisz, pisałam o 90% ludzi, a nie 90% katolików. Ale to pewnie i tak jest mało istotne, skoro czyta się i odpisuje w pośpiechu.


Marishka


Nie dokonczylas cytatu,
Pisalas ze bicie dzieci mamy wpisane w Biblie,mi sie kojarzy z katolikami,byc moze sa
tacy co uwazaja ze to lektura irokezow.
Jest oczywiste ze ktos malego rozumu moze zle skojarzyc,no i ten pospiech duzo tlumaczy.

Daty post-u niestety nie pamietalem,musialem kartkowac do tylu.
krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: chris 2007-02-14, 07:41:45
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-13, 15:40:05
[
Jakims sposobem nikt tutaj nie zapiera sie swoich rodzicow,tak wiec teoria mija sie z praktyka jeszcze
jeden raz.


A jakim sposobem większość ludzi na świecie NIE stosuje ŻO, a więc pewnie teoria JK też mija się z praktyką? Swoją drogą, jak wyobrażasz sobie "zaparcie się rodziców" u osób emocjonalnie uzależnionych (często nawet od swoich nieżyjących już rodziców), które całkowicie wyparły swoje negatywwne wspomnienia lub usprawiedliwili i "wybaczyli" rodzicom wszystkie ich niegodziwe czyny? Większość "dorosłych" osób zatrzymała się emocjonalnie na poziomie małego dziecka, które wciąż boi się gniewu i kary swoich rodziców i wciąż liczy na ich miłość i zrozumienie, i wmawia sobie wszelkie "zasłużone" winy. Takie osoby moga nigdy nie dorosnąć, mogą całe życie wypierać prawdziwe uczucia, intuicję  i głos swojego ciała. Mogą całe życie spędzić absolutnie nie znając i nie rozumiejąc siebie samych. Tylko będą się dziwić dlaczego mają np. problemy zdrowotne, jakieś kompleksy, albo czemu im się w związkach nie układa.

Marishka
Cytuj:
ZO lub DO to nie teoria,to praktyka,teorie dorabiaja rozni fachowcy zainteresowani doraznym zyskiem.
Jeszcze pare lat temu wiekszasc tych fachowcow byla obecna na forum dzis maja swoje "diety optymalne"
i tak rozmydlila sie DO ze nawet w polsce trudno utrafic ktora jest wlasciwa.

Na swiecie pomalutku ludzie poznaja i doceniaja DO,na australijskiej stronie jest angielsko jezyczne forum,
tam sie spotykaja.
Jest kwestia czasu aby zostala odkryta na zachodzie,zyski beda krociowe bynajmniej nie poplyna
do ciechocinka,dlatego odkrywanie jeszcze troche potrwa.

Jesli przyjac ze 90% rodzin okaleczylo tak strasznie swoje dzieci,to pewnie wyjdzie ze 100% populacji
ma problemy zdrowotne,jakies kompleksy nie uklada im sie w zwiazkach itd itd tutaj kazdy
fachowiec dopisze sobie co tam uwaza,no to niestety kupy to sie nie trzyma
i jest tylko teoria i nie ma odniesienia do praktyki.
Moim zdaniem to propaganda,a celem nie jest dobro dziecka.

krzysztof


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-02-14, 08:56:17
Jeezu...  Tomkiewiczowie chyba już się pogubili w temacie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-02-14, 10:45:04
Cytuj:
Tylko będą się dziwić dlaczego mają np. problemy zdrowotne, jakieś kompleksy, albo czemu im się w związkach nie układa.


M.i T.T.musisie teraz uwazac ja przewiduje  u was choroby i psucie sie waszego zwiazku. :shock:Wiesz dlaczego???-toan zabronil/inaczej tego nie da sie zinterpretowac/Tomkowi rozprawiac na temat religii w polaczeniu z Janem Kwasniewskim.Tomka swobodne wypowiadanie swych mysli publicznie zostalo ograniczone.
Cytuj:
Narzucają nam pewne zachowania, które później jest bardzo ciężko przełamać nawet w wieku dojrzałym

pewne zachowania beda nam jeszcze dlugo narzucane,nie zyjemy pod kloszem w oderwaniu od rzeczywistosci.
Cytuj:
odczuwamy jakiś wewnętrzny dyskomfort, że coś jest "nie tak". Jeśli jesteśmy kompletnie ślepi wobec swoich prawdziwych uczuć, to nigdy nie dokonamy żadnej zmiany i nie pomoże w tym nikt z zewnątrz - żaden psycholog, żadne rady "życzliwych", a tym bardziej żadne żywienie


no po rozmowie z toan na pewno odczuwacie psychiczny dyskomfort,no i musicie oslepnac na jakis czas jezeli chodzi o to co czujecie ,bo tego co czujecie nie mozecie publicznie oglaszac, jak zamiezacie sie leczyc,ktorego psychologa wybieracie???????
:shock: :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-02-14, 12:04:01
Piszecie tutaj o wychowaniu. Ni w zab sie na tym nie znam, ale znalazlem cos takiego

http://www.spiegel.de/politik/deutschland/0,1518,grossbild-801556-466304,00.html

autorzy zalamuja rece, dlaczego oni (Niemcy) sa tak nisko. Zastanawia niska lokata Wlk. Brytanii i USA, dziwi stosunkowo wysoka Polaków. Tak , zeby nie bylo, ranking przygotowal UNICEF, a nie jakis tam Departament ds. Wychowania czy innego patriotyzmu skażony propaganda


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-14, 12:18:09
Kodar, a możesz wyrazić się bardziej precyzyjnie ? Zachodzę w głowę, o co Ci chodzi w tym enigmatycznym poście.
            Chris, ominąłeś odpowiedzi na  moje pytania z oczywistych względów. To prawda.
   
ps: Halina, wskaż drogę pogubionym. Ja się tak nie czuję - a propos.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-14, 12:24:09
Jak widać, temat ten wzbudza rozdrażnienie, bo inaczej być po prostu nie może. Chris, już nie musisz się tak zaperzać, bo Twoja złość jest mi tylko argumentem, niczym ponadto.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-02-14, 14:49:59
Cytuj:
autorzy zalamuja rece, dlaczego oni (Niemcy) sa tak nisko. Zastanawia niska lokata Wlk. Brytanii i USA, dziwi stosunkowo wysoka Polaków. Tak , zeby nie bylo, ranking przygotowal UNICEF, a nie jakis tam Departament ds. Wychowania czy innego patriotyzmu skażony propaganda


Zawsze mnie zastanawialo,dlaczego  swiadectwa  szkolne doroslych  przesiedlencow z Polski poszukujacych  pracy w Niemczech nie byly przez Niemcow honorowane to pewnie  przez glupote(bo sa niedouczeni i nie maja pojecia)albo przez zazdrosc,ze  taki Polaczek  wiecej  potrafi :lol: :lol:
A,ze Niemcy zazdroszcza  Holendrom to tez dokladnie widac chociazby na przykladzie przeprowadzonych studiow przez  UNICEF.Niemcy nie cierpia gdy jakies Panstwo jest lepsze od nich.Takze podkreslalam wiele razy,ze niemieckie dzieci sa bardzo egoistyczne,(ich rodzice tez)rozpuszczone,typowy zimny na dystans wychow.Dzieci juz od urodzenia musza spac w SWOICH LOZKACH w SWOICH POKOJACH,bo tak stwierdzili psychologowie ,ze jest najlepiej dla rozwoju dziecka. :(


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-14, 15:00:31
Dlaczego tak dziwi i bulwersuje Ciebie spanie dzieci w osobnych łóżkach/pokojach? Podkreślasz tu słowo "swoich", tak, jakby ta właśnie odrębność była przyczyną wszystkich nieszczęść, egoizmu i rozpuszczenia tych dzieci. Co wspólnego ma zdrowe przyzwyczajanie dziecka do samodzielnośći z ogromną (często destrukcyjną) rolą jego rodziców w kształtowaniu psychiki tegoż dziecka?

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-02-14, 15:21:17
Cytuj:
Zawsze mnie zastanawialo,dlaczego  swiadectwa  szkolne doroslych  przesiedlencow z Polski poszukujacych  pracy w Niemczech nie byly przez Niemcow honorowane to pewnie  przez glupote(bo sa niedouczeni i nie maja pojecia)albo przez zazdrosc,ze  taki Polaczek  wiecej  potrafi Laughing Laughing


Kodar, to chyba po prostu przez brak stosownych umow w tamtym czasie miedzy ministerstwami obu krajow


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-02-14, 15:50:29
Cytuj:
Kodar, to chyba po prostu przez brak stosownych umow w tamtym czasie miedzy ministerstwami obu krajow

Masz racje Szymon, pisalam powyzsze z ironia.

M.M-jak milosc,cieplo,bliskosc radosc z posiadania potomstwa.To rozumieja "bezrozumne" zwierzaki i swoje male tula i nosza ciagle przy sobie.A taki rozumny czlowiek urodzil,rzucil do lozeczka,jak najszybciej w chodzik,butle zimnego mleka prosto z lodowy i niech sobie rosnie i to jeszcze szybko.
Trzeba przeciez wrocic na dawne dobrze platne stanowisko,bo trzeba zaliczyc 3 urlopy i w kazdym sezonie zapelnic szafe modnymi ciuchami.
M. czy nie widzisz,ze egoistow nikt nie rodzi.Po co malenstwu odzielne,lozeczka,pokoje i markowe ciuchy????
Dlaczego staruszkowie w Domach Opieki  sa pozostawieni opiece ludzi obcych,dlaczego nie  opiekuja sie nimi  ich wlasne dzieci nie wspominajac  o wnukach????


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-14, 16:22:23
To jedno z miejsc, w których sensowna rozmowa się kończy. 

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-14, 16:26:34
Kodar, naprawdę fascynujące (i przerażające!) jest to, że dostrzegasz "krzywdę" wyrządzoną dziecku przez kładzenie je do spania w osobnym łóżeczku, ale nie widzisz nic złego w klapsach "wychowawczych"!

M



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-14, 16:33:24
Kodar, zgodziłabyś się , by Twoje dzieci (załóżmy, że mające swe życie itp) poświęcały czas zarezerwowany dla swych rodzin, pasji itp by być niańkami dla Ciebie na starość ? Bo jak rozumiem, Tobie nie chodzi o zwykłą pomoc, tylko o poświęcenie - niezależnie od tego czy rodzice są czy nie są tego warci.
        Warto przy okazji dokonać rozróżnienia między zwykłą pomocą, wynikającą z potrzeby i posiłkującą się regułą wzajemności od bycia pod pręgieżem poczucia winy. Gdy rodzice są bezwzględni, będą wywoływać poczucie winy, rodząc u swych dorosłych dzieci szereg zobowiązań, których dokonanie może odbić się na ich relacjach w rodzinie lub być bardzo uciążliwymi. Miłość tylko po obu stronach. Gdy miast tego jest współuzaleznienie i toksyczne relacje, rodzice będą domagać się mniej lub bardziej jawnie poświęceń, nie bacząc na potrzeby swoich dzieci.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-14, 17:12:26
A tu link po polsku do raportu UNICEF o któym wspomniał Szymon:

http://wiadomosci.onet.pl/1485882,11,item.html

Polska znalazła się w czołówce pod względem edukacji. Nie pod względem sytuacji materialnej, nie pod względem zdrowia i bezpieczeństwa, nie pod względem relacji z innymi, etc., ale pod względem edukacji! Czy naprawdę jest z czego się cieszyć?

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-02-14, 18:28:26
Cytuj:
Polska znalazła się w czołówce pod względem edukacji. Nie pod względem sytuacji materialnej, nie pod względem zdrowia i bezpieczeństwa, nie pod względem relacji z innymi, etc., ale pod względem edukacji! Czy naprawdę jest z czego się cieszyć?


Ciekaw jestem, jakie kryteria kryja sie pod enigmatycznym stwierdzeniem edukacja. Dotychczas przygladajac sie systemowi edukacji, jak funkcjonuje i jacy ludzie decyduja o jego ksztalcie (i nie mowie tu nawet o obecnym ministrze edukacji , bo ow nie jest wcale taki zly, jak go co poniektorzy maluja), to mialem wrazenia wprost odwrotne. Znam jeszcze sytuacje (nie zawsze najweselsza)w USA, Wlk. Brytanii i w Niemczech, ale mialem calkiem pozytywne zdanie o edukacji w krajach skandynawskich. Jak widac, gdzies indziej jest jeszcze gorzej...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Joela 2007-02-26, 20:02:48
=kodar
Cytuj:
M.M-jak milosc,cieplo,bliskosc radosc z posiadania potomstwa.To rozumieja "bezrozumne" zwierzaki i swoje male tula i nosza ciagle przy sobie.A taki rozumny czlowiek urodzil,rzucil do lozeczka,jak najszybciej w chodzik,butle zimnego mleka prosto z lodowy i niech sobie rosnie i to jeszcze szybko.

Cos sie stało z ludzką mentalnoscia a moze powinien popatrzec na te zwierzaki .
Masz słusznosc  ,ze cos nam umkneło i umyka nadal a dokad zaprowadzi ? Coraz wiecej dzieci  dorasta  ponad wiek bo jak moze dorosnac  8 letnie dziecko  .A dorosło do tego by pukac do jego pokoju i  trzeba czekac czy pozwoli wejsc  ,a kiedy rodzic wejdzie bez zezwolenia  ot tak na włąsna reke to taki  " dorosły" 8-10 latek woła  nie nawidze cie jak tu smiałes wejsc .
Wypadało by takiego wysłac na roboty do kopalni  jak to było np w Anglii gdzie takie dzieciaki pracowały za kufel piwa ? :shock:
Moze nalezało by czesciej zerkac  na rodzine np słoni  aby nabrac rozumu .

Tak  małe dzieci zostawione same sobie w swoich pokojach -celach zamkniete w sobie patrzace w  ekrany bądź tv bądź komputera ?
zadnej wiezi  z rodzina  ,zadnej  rodzic nie wie nie zna swojego dziecka nie zna jego spojrzenia nie czuje jego wnetrza .
Klaps , a no jesli trzeba  ku nauce ku przestrodze  i znowu nalezało by popatrzec na zwierzeta , takie ogromne słonie  a z jaka delikatnoscia  obchodza sie z malenstwami drepczacymi  miedzy ich nogami .
Wiele nam brakuje .
Cytuj:
Trzeba przeciez wrocic na dawne dobrze platne stanowisko,bo trzeba zaliczyc 3 urlopy i w kazdym sezonie zapelnic szafe modnymi ciuchami.
M. czy nie widzisz,ze egoistow nikt nie rodzi.Po co malenstwu odzielne,lozeczka,pokoje i markowe ciuchy????

To swiadczy  o samotnosci tych dzieci  a te wszystkie " dodatki " to zgryzota sumienia  i musza jakos zaradzic ,ale nie wobec dziecka a wobec siebie to czysty egoizm.

Cytuj:
Dlaczego staruszkowie w Domach Opieki  sa pozostawieni opiece ludzi obcych,dlaczego nie  opiekuja sie nimi  ich wlasne dzieci nie wspominajac  o wnukach????

A to proste - śmierdza  inaczej niz dzieci sa toksyczni  , niewydajni , zabieraja miejsce w i tak małym mieszkaniu , zmiana pampersów  fuj.
Mnie zastanawia  poco podtrzymywac  ,takich zmeczonych starców  ,przy zyciu i to tak na siłe na kroplówkach itp
Dlaczego nie pozwolic im odejsc  , no tak ,ale bywa ze oni maja rente i utrzymuja rodziny.
A ci w przytułkach róznego rodzaju ?
tego nierozumiem i to mnie przeraza  , daja im jakies tabletki  na zamroczenie bo marudza ,płacza bo ich cos boli  ,to jakies voodu? zyja bo oddychaja  sa martwi bo nie ma z nimi kontaktu .
Żałosne ,jak sie uchronic od takiej starosci ?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: nik 2007-02-26, 22:17:45
najlepiej rozeczka swoje dzieci traktowac, jak radzi Biblia :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Joela 2007-02-27, 15:13:08
Tak  , ale równiez jest napisane by nie czynic tego w gniewie , by nie " łamać" ducha
a wyrwac dusze z piekła to przeciez zysk .
Szwedzi nie bija swoich dzieci bo grozi im wiezienie  a nie dlatego ,ze sie wzajem kochaja .
Młodzi Szwedzi siedza w zamknietych zakłądach za zabójstwa bo nie wiedza gdzie jest granica miedzy A - Z



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-27, 16:29:03
Nie no na prawdę  - nie ma to jak w tej bogobojnej Polsce! Tu rodzice na prawdę kochają swoje dzieciaki, a szczytem okazywania tej miłości jest właśnie metodyczne pranie, z zimną krwią (bo przecież nie wolno tego czynić w gniewie, trzeba właśnie z rozmysłem, rzetelnie, żeby właśnie mu na dobre wyszło). Oczywiście innym przejawem miłości jest w Polsce totalny brak szacunku dla prywatności dziecka, i to na dodatek często dorosłego już dziecka! No ale przecież miłość właśnie polega na tej duszącej, ciągłej, dozgonnej obecności kochającego rodzica w życiu dziecka.

Co tam jakaś pogańska Szwecja czy jakaś inna Skandynawia! W Polsce to mamy na prawdę porządnie wychowanych dzieciaków, o tak! I na dodatek jakich wykształconych! Są szczęśliwi, nie znają co to frustracja, a energią tryskają taką, że aż strach o zmierzchu wyjść na ulicę. Co tam jakaś zacofana Norwegia, z jej niskim wskaźnikiem przestępczości i możliwością zostawienia np. rowera gdziekolwiek (bo nikt go nie ukradnie) czy otwartych na noc drzwi w domu (bo nikt nie włamie się). Co to za życie takie nudne? Za mało tę ich młodzież bito w dzieciństwie, skoro nie wiedzą, że jak  stoi rower, to znaczy, że trzeba go skraść! Nie ma to jak polska bita młodzież, któa doskonale wie, jak wykorzystać swoją frustrację.

A Szwedzi (a już szczególnie ci młodzi co to bici nigdy nie byli) to poprostu najgorszy lud w Europie, każdy to przecież wie. Non-stop się przecież słyszy, jacy to oni są paskudni dla reszty europejczyków, że już nie wspomnę jacy okropni są dla siebie nawzajem! Tak to jest jak się cały kraj boga wyrzeka i w lęku przed więzieniem żyje. Nie ma co nawet porównywać z Polską, gdzie dzieciom największą miłość okazuje się poprzez bicie, które jest jak najbardziej zgodne z Pismem.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: slawek 2007-02-27, 16:48:24
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-27, 16:29:03
Co tam jakaś zacofana Norwegia, z jej niskim wskaźnikiem przestępczości i możliwością zostawienia np. rowera gdziekolwiek (bo nikt go nie ukradnie) czy otwartych na noc drzwi w domu (bo nikt nie włamie się).

Bogate społeczeństwo ;) i tylko tyle.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-27, 18:04:42
Mylisz się . To nie "tylko tyle".

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-02-27, 21:31:52
Szwecja, Skandynawia--mylisz kierunki geograficzne, trzeba isc na Wschod tam znajdziesz podobienstwo--slowianskie!


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-02-27, 21:45:02
Cytuj z: Hana 2007-02-27, 21:31:52
trzeba isc na Wschod tam znajdziesz podobienstwo--slowianskie!


Chciałaś chyba powiedzieć "patologię"!

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: slawek 2007-02-28, 08:49:57
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-02-27, 18:04:42
Mylisz się . To nie "tylko tyle".

Tomek

Tylko i wyłącznie ;) jeżeli chodzi o drobną przestępczość. Powierzcnia niemal o połowę większa od naszej, zaludnienie bardzo małe 20 osób na km* u nas 120 osób , bogactwa naturalne ;) wysoki PKB 30.000,00 $ ( trzydzieści tysięcy dolarów ) na JEDNEGO mieszkańca ;) u nas 9.000,00 $ (dziewięć tysięcy dolarów ) na jednego mieszkańca  :? więc po co taki Szwed ma kraść rower na ulicy skoro ma 4 w garażu i piąty by mu zwyczajnie zawadzał ;( albo się włamywać do sąsiada ?? co mu zabierze ? telewizor ;PPPPPPP


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-03-03, 15:34:25
Cytuj z: Szymon 2007-02-14, 18:28:26
Cytuj:
Polska znalazła się w czołówce pod względem edukacji. Nie pod względem sytuacji materialnej, nie pod względem zdrowia i bezpieczeństwa, nie pod względem relacji z innymi, etc., ale pod względem edukacji! Czy naprawdę jest z czego się cieszyć?


Ciekaw jestem, jakie kryteria kryja sie pod enigmatycznym stwierdzeniem edukacja. Dotychczas przygladajac sie systemowi edukacji, jak funkcjonuje i jacy ludzie decyduja o jego ksztalcie (i nie mowie tu nawet o obecnym ministrze edukacji , bo ow nie jest wcale taki zly, jak go co poniektorzy maluja), to mialem wrazenia wprost odwrotne. Znam jeszcze sytuacje (nie zawsze najweselsza)w USA, Wlk. Brytanii i w Niemczech, ale mialem calkiem pozytywne zdanie o edukacji w krajach skandynawskich. Jak widac, gdzies indziej jest jeszcze gorzej...



Szymon. edukacja to pojęcie wyjątkowo względne. Jezeli chodzi o ilość ludzi z wyższym wykształceniem, to napewno Polska jest - the best. Jednak zwróć uwagę na jakość tego wykształcenia. Co, jeżeli prawnik po ciężkich studiach musi siedzieć za biurkiem i liczyc kartkiw zeszycie, zamiastwdrażać wiedzę w życie? Co jeżeli po studiach informatycznych ktoś nie potrafi napisać programu? Co jeżeli ktoś  na studiach, powiedzmy anglistyce, słucha Polaka i bez przerwy rozmawia z Polakiem, a później ma zagadkę jak trafi na Hammermsmith?
Studia wyższe w Polsce są bardzo ogólne, nie sprecyzowne.
Drugą rzeczą jest: Harvard, Cambridge, Sorbona, Oxford, MIT, to nie są Polskie uczelnie. NASA, Europejska Agencja Areonautyki, Dolina krzemowa - to nie jest w Polsce.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-03-05, 15:19:19
Cytuj z: Uponstar 2007-03-03, 15:34:25
Drugą rzeczą jest: Harvard, Cambridge, Sorbona, Oxford, MIT, to nie są Polskie uczelnie. NASA, Europejska Agencja Areonautyki, Dolina krzemowa - to nie jest w Polsce.


My mamy swoje, np. Swiatynia Opatrznosci Bozej w Warszawie. ;) Oni tego nie maja... a wiesz dlaczego? Bo ona jest/bedzie w Warszawie. ;) Co mi po Sorbonie? Ksiazki maja takie same. :) Poznanie najlepsze wczesnym rankiem, "w samotnosci", blisko z natura i daleko od innych spraw, bo to daje spokojnosc "ducha". Taki np. Sedlak nie studiowal na MIT.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Jona 2007-03-05, 19:03:57
Cytuj z: tetryk 2007-03-05, 15:19:19
Cytuj z: Uponstar 2007-03-03, 15:34:25
Drugą rzeczą jest: Harvard, Cambridge, Sorbona, Oxford, MIT, to nie są Polskie uczelnie. NASA, Europejska Agencja Areonautyki, Dolina krzemowa - to nie jest w Polsce.


My mamy swoje, np. Swiatynia Opatrznosci Bozej w Warszawie. ;) Oni tego nie maja... a wiesz dlaczego? Bo ona jest/bedzie w Warszawie. ;) Co mi po Sorbonie? Ksiazki maja takie same. :) Poznanie najlepsze wczesnym rankiem, "w samotnosci", blisko z natura i daleko od innych spraw, bo to daje spokojnosc "ducha". Taki np. Sedlak nie studiowal na MIT.


No tak  świątynia Opatrzności Bożej , tylko czy  w niej bedzie BóG  - skoro On nie mieszka  W śWIATYNIACH  rękami człowieka wybudowanymi ?
A jesli Jego w niej nie bedzie to co to za OPATRZNOSć - koniec świata ?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-05, 22:30:37
Kodar, oczekuję na odpowiedzi.

  Czy do jasnej cholery można uniknąć - nawet w tym wątku - głupawego pierdzielenia o bogu ? Szlag mnie już trafia ! Jest poważny wątek, jest powazny i ważny temat, a tu zalew bzdetów. Jona , zabierz swoje dewocjonalia i idź....gdziekolwiek, po prostu gdziekolwiek !

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-03-05, 23:17:01
:D :D :D :D :D :D
Tomek - nawet komediach sie tyle nienasmiałam :Djestes niemożliwy :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-05, 23:56:02
Rudka, nie ma się z czego śmiać. Z mojej strony to pokaz wyjątkowego chamstwa. Dalem się ponieść...jak Jona do nieba :)

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-10, 19:49:24
Ciekawy artykuł o agresji:

http://tiny.pl/cjzk

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-21, 20:26:19
  Profilaktycznie zaznaczam, że nigdy nie popierałem tzw. wychowania bezstresowego, które wynika przede wszystkim z nieznajomości psychologii rozwojowej i w zasadzie jest swego rodzaju ignorowaniem dzieci.
                  Wyrażam również stanowczy sprzeciw JAKIMKOLWIEK formom karania przemocą -  uwierzcie , że dzecko odróżni  przyjacielski klapsik od uderzenia w pośladek, gdy twarz rodzica wyraża gniew.  W tym drugim przypadku dziecko popada w konflikt, bo jakże tak ważna osoba w jego życiu nagle, a czesto dzieje się to bez wyraźnego sygnału, wyraża się poprzez przemoc.

  Popełnia się dużo błędów wychowawczych:

- sublimacja przemocy. Klapsem pieszczotliwie określa się zwykłe uderzenie. Zdanie "robimy to dla twojego dobra"  wielokrotnie wynikało lub poprzedzało jakąś fizyczną karę. Często w rozmowach z młodzieżą wiejską, dowiadywałem się o patologii rodzin. Za każdym razem, ani razu się nie myląc, dokładnie wiedziałem , kto jest lub był bity czy w jakikolwiek sposób poniżany.

- próby różnicowania lżejszych form przemocy fizycznej od tych ciężkich.  Każde dziecko reaguje na przemoc inaczej, ale nie ma takiego, które potrafi kochać i szanować siebie, gdy jego dzieciństwo upłynęło na surowej dyscyplinie (wiemy co oznacza to słowo) 

- rodzice mylą szacunek ze strachem. Nie można czuć szacunku bojąc się.  Dziecko, gdy wie, że czeka go kara, uczy się mechanizmów obronnych. Są to : kłamstwo, przelewanie frustracji na słabszych spoza domu, obdarzenie siebie poczuciem winy zamiast faktycznych sprawców, czyli rodziców). Dzieci zastraszone są czasem bardzo ciche, nieśmiałe, zahukane, wycofane, brak im ekspresji. W towarzystwie nazywa się je bardzo grzecznymi, wspaniale wychowanymi - kiedy to są osoby stłamszone, zamordowane już na starcie. Nosza brzemię autonienawisci. Drugi biegun, który implikuje przemoc, to z kolei dzieci nadpobudliwe, skore do wchodzenia rodzicom "na głowę", krzykliwe i nie potrafiące się niczym zająć. O nich się mówi, że przydałby im się bat. Koło głupoty wychowawczej i w jednym i w drugim przypadku zamyka się idealnie.

- tradycja chrześcijańska i punkt czwarty dekalogu. Zauważcie, że to nakaz. Chcielibyście, by Was kochano, bo tak chce dogmat ? Wierzycie, że można kochać "z nakazu" ? Przeanalizujmy to. "Czcij ojca i matkę swoją" jest pisany w trybie rozkazującym. To oczywiste, bo system patriarchalny zakłada bezwzględne podporządkowanie się rodzicom, nieważne, czy są oni kochajacy, partnerscy i rozumiejący. Dlatego, by uniknać samodzielnego, swobodnego i pełnego życia myślenia u dzieci - stworzono ten zapis. Wymyśłono również, że tak kazał Bóg, co miało spotęgować strach - "Nie waż się sprzeciwić, bo spotka cię kara boska".  Zakazy i nakazy odnozą skutek, to fakt - nazywa się go potocznie "strachem". Na świecie jest mnóstwo rzeczy, których należy się bać, by zachować życie. Czemu w ten poczet zalicza się rodziców ? Chcecie, żeby Wasze dzieci bały sie Was ? Żeby za Wasze błędy miały własne, osobiste , silne i destrukcyjne poczucie winy ?  Piewcy karania nie przyznają tu racji, bo wówcas musieliby zobaczyć, że ich rodzice źle czynili, a to niemożliwe. Woli się usprawiedliwiać, choć właściwiej brzmi - przyzwalać. Każdy z Was, kto bije swoje dziecko NIE MA PRAWA psioczyć, że na ulicach jest przemoc, że nie czujecie się bezpieczni.

o tym, jak widzę dobre wychowanie w następnym poście.......


Tomek

ps: Te same błędy istnieją w kontekście przemocy słownej lub w przypadku wystąpienia 3-ej formy agresji - ignorancji.  Piszę to, bo KAŻDA przemoc jest tak samo destrukcyjna. Nieważne, czy używasz jako bicza słowa czy łapska. Ważne, że pomału acz niezwykle skutecznie, przemoc "obgryza" dziecko z możliwości, z wszystkiego..


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-22, 08:05:42
Tomku, masz dzieci?  :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-22, 12:36:16
          NIE.  A jak sądzisz, lepiej nabyć świadomości pewnych rzeczy przed ewentualnym posiadaniem dzieci (to co pisałem jest oparte TYLKO na doświadczeniu) czy kiedy już je skrzywdzisz ? 
   
Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-22, 14:22:32
Zgadzam się z Tobą w zupełności. Byłem tylko ciekaw, czy masz praktyczne doświadczenia w temacie. Wiesz, o wiele łatwiej jest teoretyzować... W praktyce to często gęsto wyglada zupełnie inaczej i dopiero wtedy otwierają nam się oczy.  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-22, 15:04:57
"Praktyczne doświadczenia w temacie" ma każdy z nas. Niestety, nie każdy ma oczy otwarte na własne doświadczenia.

O czym piszę? Ano o tym, że każdy z nas kiedyś sam był dzieckiem i ma wspomnienia tego, co jego rodzice zrobili dobrze, a co źle. Jednak niewiele osób dopuszcza do świadomości takie wspomnienia, niewiele osób ma kontakt z tamtym dzieckiem w sobie. Wiele osób ma natomiast o wiele lepszy kontakt z rodzicami w sobie - darzy ich bezwzględnym szacunkiem, boi się ich gniewu lub smutku, nieustannie liczy na ich akceptację, jest uzależnionych emocjonalnie.

Co za tym idzie? Całkowita niezdolność do zrozumienia uczuć dziecka oraz bezwzględna obrona praw rodziców. Nie rozumiejąc własnego dzieciństwa i jego wpływu na nasze dorosłe życie nie będziemy w stanie zrozumieć naszego dziecka. Nie zauważymy nawet kiedy, jak i dlaczego je skrzywdzimy. Staniemy się bezmyślną repliką naszych własnych rodziców i powtórzymy (czasem z dokładnością do najmniejszego szczegółu) ich metody wychowawcze, ich słowa. Oto CO właściwie wychodzi w praktyce!

Nie da się być emocjonalnie zdrowym, kochającym, empatycznym rodzicem jeśli wcześniej zagłuszyło się gloś dziecka w sobie. Nie da się wychować własne dziecko nie powtarzając błędów naszych rodziców, jeśli wpierw nie uświadomi się sobie wpływu tych błędów na nasze późniejsze życie i nie potępi się ich świadomie. Tylko rozumiejąc własne prawdziwe uczucia i przeżycia z dzieciństwa mamy szansę wpełni zrozumieć swoje dzieci. Żadne książki tu nie pomogą, jedynie słuchanie siebie, którego tak trudno się nauczyć.

Trzeba najpierw stać się "rodzicem" dla tego małego dziecka które nosimy w sobie całe życie, by móc być odpowiedzialnym rodzicem dla dziecka, które zamierzamy przyprowadzić na ten świat.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: baska 2007-03-22, 15:17:37
Marisha, wiem, ze masz zal do swoich rodzicow. Z Twoich wypowiedzi czesto wynika, ze bycie w kontakcie i dobrych, cieplych stosunkach z rodzicami jest zle. Nalezy sie od nich uwolnic.
Bardzo kocham swoich rodzicow. Mam z nimi doskonaly kontakt. Nie mam zamiaru o tym zapominac.
Tylko nie pisz prosze, ze to jakies uzaleznienie czy cos w tym rodzaju.
Nie wychowali mnie w jakichs tam rygorach, przymusach tylko w milosci :)
Jestem jedynaczka.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-22, 15:41:06
Pełna zgoda, mądrze piszesz, Marishka. Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie relacje rodzice - dzieci są toksyczne. Na pewno prawie nikt na kuli ziemskiej nie jest doskonały, czytaj: w pełni świadomy, czy dojrzały jako rodzic, jednak takie (Twoje) podejście jest trochę sztuczne, nie wiem z czego wynika. Staram się zrozumieć. Ludzie są tylko ludźmi, a życia nie zawsze można się nauczyć inaczej niż tylko na sobie. Inna relacja (inna świadomość, tożsamość itd.) jest wtedy gdy jesteśmy dziećmi, a zupełnie inna gdy jesteśmy rodzicami. Wszystko się zmienia nagle o sto osiemdziesiąt stopni.  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-22, 15:42:22
Cytuj z: baska 2007-03-22, 15:17:37
Z Twoich wypowiedzi czesto wynika, ze bycie w kontakcie i dobrych, cieplych stosunkach z rodzicami jest zle. Nalezy sie od nich uwolnic.


Cóż za znakomita NADinterpretacja! Proszę, na poparcie swojej tezy, przytocz tu cytaty z moich postów, w których gorąco zachęcam wszystkich do odrzucenia "dobrych, ciepłych stosunków z rodzicami", lub mówię, że takowe są złe i "należy się od nich uwolnić". Dziwię się, że nie odróżniasz "stosunków z rodzicami" od "stosunków z toksycznymi rodzicami" oraz "stosunków z kochającymi rodzicami". Wszak różnice te są znaczące.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-22, 16:27:11
Tymon, podam Ci prosty, bardzo powszechny i zupełnie normalny przykład ilustrujący konieczność uświadomienia sobie swoich uczuć z dzieciństwa oraz ich wpływu na wychowanie własnych dzieci:

W dzieciństwie dotajesz w tyłek za różne "przewinienia". Słyszysz za każdym razem, że to jest "dla Twojego dobra". Odczuwasz lęk, wstyd, ból, złość, ale nie możesz jako dziecko pozwolić sobie na przeżycie tych uczuć, ponieważ musisz bezwzględnie kochać swoich rodziców (z tej prostej przyczyny, że są oni Tobie potrzebni do zwykłego przetrwania). Wypierasz więc swoje PRAWDZIWE uczucia i przekonujesz siebie, że rodzice faktycznie robią to dla Twojego dobra...

Mijają lata. Jesteś teraz sam ojcem i masz dziecko, które "rozrabia". Nie masz żadnych oporów przed daniem mu "wychowawczego" klapsa i nie widzisz w tym nic złego. Przecież Ty też dostawałeś klapsy i wyrosłeś na "porządnego człowieka", czyli Twoi rodzice mieli rację, że klapsy są dla Twojego dobra. Całkowicie popierasz takie metody wychowania i nawet nie próbujesz zastanowić się nad alternatywą. Twoje dziecko cierpi dokładnie tak jak Ty cierpiałeś w dzieciństwie, i tak jak Ty wypiera swoje prawdziwe uczucia. Po latach, tak jak Ty może zacząć dawać klapsy własnym dzieciom. "Tradycja" powtarza się z pokolenia w pokolenie...

Nie każdy rodzic, który był bity w dzieciństwie będzie stosować te same metody wobec swojego dziecka (jeśli w pełni uświadomi sobie jak krzywdzące było takie wychowanie). Ale możesz być pewien na 100%, że każdy rodzic, który bije swoje dzieci lub popiera takie metody wychowawcze na pewno sam był bity w dzieciństwie. Człowiekowi wychowanemu w szacunku i miłości nigdy nie przyjdzie do głowy uderzyć małe, bezbronne dziecko, nawet jeśli ono "narozrabiało" i potrzebuje jakiegoś ukarania. Taki człowiek znajdzie inny sposób niż klaps.

Podobnie rzecz ma się z umniejszaniem, wyzywaniem, zmuszaniem do jedzenia, etc. Jeśli słyszałeś w dzieciństwie, że jesteś "niezdara", "głupi", "gorszy od tego lub tamtego", "nieuk", "leń", etc. i wyparłeś swój ból i poczucie krzywdy, towarzyszące rozumieniu tych słów, to te same słowa powtórzysz w stosunku do swojego dziecka. I nawet tego nie zauważysz. Skoro je zaakceptowałeś jako coś normalnego, jako coś, co rodzice mają prawo mówić w stosunku do dziecka, to absolutnie nic Ciebie nie powstrzyma przed powtórzeniem ich własnemu dziecku.

Tylko rozumiejąc i świadomie odrzucając takie "metody" wychowania można przerwać błędne koło i wyzwolić się z nieświadomej kontynuacji rodzinnych "tradycji" wychowawczych. A zrozumieć można jedynie wczuwając się w swoje własne, prawdziwe uczucia z dzieciństwa i przeżywając raz jeszcze cały swój ból, lęk i gniew, których wtedy nie wolno było dziecku odczuwać.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: baska 2007-03-22, 17:15:24
Marishka, bo Ty ciagle piszesz o tych zlych stosunkach, zlych rodzicach.
Tak to ZNADinterpretowalam, bo takie wrazenie odnosze "calosciowo".


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-22, 17:29:37
Baśka, a nie wydaje Ci się, że Marishka cały czas daje do zrozumienia, że istnieje sposób na rozwiązanie właśnie tych problemów ?
  Nie czytasz uważnie postów, stąd tak czarna diagnoza. Poza tym, gdybyś miała kochających rodziców - dokładnie wiedziałabyś, o co w postach Marishki chodzi. Coś jeszcze jest do dodania ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-22, 17:37:26
Sęk w tym, by naświetlać najbardziej rozpowszechnione problemy i najczęściej popełniane błędy w wychowaniu ponieważ są one wciąż nagminnie powielane z pokolenia w pokolenie. I jeśli 80% Polaków przyznaje się do dawania klapsów swoim dzieciom, to moim zdaniem warto o tym mówić. Warto też wiedzieć skąd się bierze takie "wychowanie" oraz jego powszechna akceptacja. Zrozumienie tego problemu niesie ze sobą lepsze zrozumienie tego, co to znaczy wychowywać dziecko w miłości. A więc jedno się wiąże logicznie z drugim.

Nie da się napisać o "dobrych" relacjach nie podając jednocześnie dla porównania przykładów "złych" relacji i nie uzasadniając, dlaczego właśnie są one "złe".

Marishka

P.S. Uważam też, że każdy może napisać w tym wątku o swoich "dobrych" rodzicach, lub innych swoich pozytywnych doświadczeniach i obserwacjach, uzasadniając dlaczego właściwie są one pozytywne. Nie wystarczy powiedzieć "Wiem, że Twoi rodzice są źli, ale moi są wspaniali! Terefere!", bo wtedy jest to "dyskusja" rodem z piaskownicy. Cenię sobie dojrzałą wymianę opinii i argumentów.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: baska 2007-03-22, 19:23:46
Cytuj:
Poza tym, gdybyś miała kochających rodziców - dokładnie wiedziałabyś, o co w postach Marishki chodzi. Coś jeszcze jest do dodania ?
Nie zapedziles sie przypadkiem?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-22, 19:52:26
Odpowiedź należy do Ciebie.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-23, 08:32:41
Cyt. z Marishki: "Nie każdy rodzic, który był bity w dzieciństwie będzie stosować te same metody (...) Człowiekowi wychowanemu w szacunku i miłości nigdy nie przyjdzie do głowy (...)" Przypomina mi się historia braci bliźniaków wychowanych w patologicznej rodzinie, których ojciec był narkomanem i trafił do więzienia za zabójstwo. Obaj chłopcy dorastali na ulicy w niezbyt ciekawym środowisku amerykańskich slumsów. Minęły lata i życie obydwu mężczyzn ułożyło się inaczej - jeden z nich poszedl w ślady ojca i wylądował w więzieniu za rozboje i narkotyki, drugi założył rodzinę i został szanowanym w swoim otoczeniu obywatelem. Kiedyś zadano im pytanie: "dlaczego twoje życie potoczyło się właśnie tak?" Obaj, niezależnie od siebie, udzielili identycznej odpowiedzi: "wszystko dlatego, że miałem takiego ojca i dzieciństwo." Ten przypadek był dosyć szeroko komentowany i przytaczany w publikacjach. Dziś dzieciaki wychowywane w szacunku i miłości, bez kar cielesnych i przemocy słownej, bardzo często są wystawione na "pastwę" przemocy sączącej się z ekranu telewizora albo komputera. Wydaje mi się, że nie ma jednej prostej metody ani ścieżki. Często dzieci wychowywane w miłości i "pod kloszem" opieki rodzicielskiej, wyrastają na kompletnie nieprzystosowane do życia jednostki i vice versa - dzieci zaniedbywane i niekochane dziwnym trafem wyrastają na super wartościowych pod każdym względem ludzi.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-23, 17:25:35
Wychowanie w miłości i szacunku nie jest tożsame z wychowaniem "pod kloszem".
    Człowiek , którego obdarzono szacunkiem i pewnościa siebie, tudzież poczuciem zdrowej mocy życia, nigdy nie stanie się tzw. osobowością sterowną, dlatego też nie popadnie pod patologiczny wpływ.  Żadna przemoc sącząca się z mediów nie jest w stanie zmienić na gorsze człowieka, który kocha i ceni siebie.
      Człowiek, którego rodzice naprawde kochają, opuści dom BEZ najmniejszych problemów. Nie poniesie brzemienia w żadnej postaci. Właściwie pojmowane uczucie rodzicielskie da wynik w postaci absolutnej samodzielności. Patologiczne zaś, wciąż będzie kazać (dorosłemu już dziecku) wracać do domu, poświęcać się zaniedbując własne życie. Człowiek kochając swoje DOROSŁE dziecko kategorycznie zrobi wszystko, by zapewnić odrębność, wolność i swobodę. Rodzic patologiczny będzie domagał się pomocy na każdym kroku, niezależnie od odległości, swojego własnego do dziecka szacunku itp. Chore stosunki rodzic-dziecko (dorosłe) nazywa się w Polsce chrześciajńskim zobowiązaniem do poświęcania się. 
     
Tomek 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-03-24, 01:40:26
Podsumowanie wątku 
Wysłane: Marzec 23, 2007, 05:25:35 pmWysłany przez: Tomkiewicz 
Umieść cytat
      Człowiek, którego rodzice naprawde kochają, opuści dom BEZ najmniejszych problemów. Nie poniesie brzemienia w żadnej postaci. Właściwie pojmowane uczucie rodzicielskie da wynik w postaci absolutnej samodzielności. Patologiczne zaś, wciąż będzie kazać (dorosłemu już dziecku) wracać do domu

  Napewno coś w tym jest -bo ja własnie z matką mam trzy światy

Tylko powinniśmy wszyscy z rodzeństwa mieć podobną osobowośc,ale niestety
      tak jak Tymon powiedział ,kazdy  inaczej postępuje ,sugerując wychowaniem

 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-03-24, 01:43:46
  Jak wam udaje sie zmieniać posty :?
    nie wiedziałam ,ze z podgladu nie można kopiowac :x


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-24, 02:29:11
Cytuj z: Tymon 2007-03-23, 08:32:41
Przypomina mi się historia braci bliźniaków wychowanych w patologicznej rodzinie, których ojciec był narkomanem i trafił do więzienia za zabójstwo. Obaj chłopcy dorastali na ulicy w niezbyt ciekawym środowisku amerykańskich slumsów. Minęły lata i życie obydwu mężczyzn ułożyło się inaczej - jeden z nich poszedl w ślady ojca i wylądował w więzieniu za rozboje i narkotyki, drugi założył rodzinę i został szanowanym w swoim otoczeniu obywatelem.


Może pominąłeś jedną istotną kwestię ?
    Pochodzili z rodziny patologicznej, jeden z nich stał się kimś, a drugi łotrem. Banalny przykład, ale niebanalne powody,  dla których ten drugi poszedł dobrą drogą.
                     Często bywa tak, że jedno z rodzeństwa widząc, co się dzieje, robi dużo by się wydostać z takiego bagna.  Wszystko pozornie wygląda normalnie, bo pojawia się społeczny szacunek, powodzenia materialne i rodzina, ale coś tu jest nie tak. NIe wiemy tego, jako czytelnicy gazet i artykułów, bo myśłimy powierzchownie i stereotypowo. Prawda może wyglądać żałośnie.  Ten porządniejszy z braci prawdopodobnie wziął na siebie odpowiedzialność za wszystko , co złe w rodzinie i z potężnym brzemieniem rozpoczał starania, by POKAZAĆ jak to on jest dobry "za wszystkich" ze swej chorej rodzinki. Czy tak bardzo trudno odkryć zasłonę sukcesu, by  okazało się, że człowiek ten dźwiga nie do końca zgodne z jego pragnieniami i marzeniami brzemię ? Założę się o wiele, że codziennie, w każdej chwili wręcz histerycznie bał się, by czasem nikt nie posądził go o podobieństwo do np. ojca przestępcy. I jeden i drugi brat zostali  skrzywdzeni.

  Drugą możliwością jest, że człowiek ten UWOLNIŁ się i zadbał o własne szczęście.  Musiał jednak dokonać uświadomienia sobie krzywd jakie doznał i świadomie potępić sprawców. Inaczej nie ma szans na  życie, można tylko się lepiej lub gorzej oszukiwać.

Tomek 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-03-24, 02:40:51
Czy wy studiujecie psychologie??
    ło matkooooooo... chyba  zaczynam już obawiać sie tych tajemnych
    stron mózgowia .
        No to już wszystko wiem --,żadne z nas nie ma udanego związku
coś jednak nas łączy :(


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-24, 14:14:45
Cytuj z: Rudka 2007-03-24, 02:40:51
Czy wy studiujecie psychologie??


  Nie. Swego czasu byłem jednak w bardzo burzliwym i toksycznym związku z kobietą będącą psychologiem klinicznym. To była osoba totalnie uzależniona od rodziców, którzy nie potrafili zaakceptować faktu, że dorosła, że może chcieć żyć po swojemu. Posiadała niejako dwie strony - infantylną (kiedy uciekała w dziecko) i pozornie dorosłą (w powierzchownych kontaktach towarzyskich). Wobec pacjentów mogła być wreszcie dojrzała, tam nie było rodziców. Mogła być terapeutką na "pół gwizdka", gdyż mając nierozwiązany problem z dzieciństwa nie mogła kompleksowo pomóc pacjentom, poza tym psycholog kliniczny bardziej związany jest z psychiatrią, aniżeli z potocznie rozumianą terapią.
        Ja wówczas byłem zwolennikiem psychoanalizy freudowsko-jungowsko-adlerowskiej i  popierałem założenie o "dążeniu do mocy". 
    Popieranie teorii Freuda jest jednak jak wegetarianizm - dużo szumu, mało faktów. Jedyne, co mi pozostało z tych teorii to to, że w podświadomości człowieka "kłębią się jak jadowite żmije" wypchnięte treści, których nie dpouszcza się do świadomości - nie ze względu na ich negatywny wydźwięk - ale dlatego, że są one prawdziwe i jednocześnie niewygodne, bo stoją najczęściej w sprzeczności z nakazami moralności, a jak wiadomo moralność jest zbiorem zakazów i nie ma nic wspólnego z  osobistą wolą i wolnością.
      Psychologią interesuję się od kiedy pamiętam.

  Co do Marishki.  Jest magistrem anglistyki i malarką (swoja własna wersja pointylizmu). Nie studiowała psychologii....ale podejrzewam , że jest jednym z najlepszych psychologów w tym "nieświadomym" kraju.  Jest najmądrzejszą i najlepszą osobą, jaką spotkałem w życiu. 

Tomek 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-03-26, 00:07:56
  Tomek -  nauka ,wiedza doszła już do takiej perfekcji
    ,że  przeraża to grzebanie w ludzkim mózgowiu.
    No ale jednak prawdą jest ,ze najtrudniej jest pomóc sobie
    skoro nawet pani psycholog nie potrafiła .
moze to  jest tak ,ze  cudze pod lasem
    -a własne pod nosem nie widać  :D
    Co do moralności -to tylko słowo i to dośc ogólne .
    to co  jest zbiorem zakazów -ale chyba słusznie -bo takie jest prawo .
  reszte -każdy ma ją w sobie i i na codzien musimy pokonywać własny egoizm
      bo jesteśmy stadnymi zwierzakami . Jeżeli z pewnymi rzeczami
    nie zmierzyliśmy sie za młodu-to teraz wyrzuty sumienia by dobiły.
  Freuda  -troche czytałam -dawno- -ale wole Wasze posty .
nie znalazłam co by mnie zainteresowało a  może nie zrozumiałam-
Dlatego psychiatra wydawała mi sie głupia -bo wszystko sprowadzał do snu i seksu.
    Może trzeba do tego dorosnąć .
     
     


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-26, 12:33:03
Do Tomka: cyt.: "Człowiek, którego obdarzono szacunkiem i pewnościa siebie nigdy nie stanie się... itd." - nigdy nie mów "nigdy", bo to wygląda na pobożne życzenia albo - Twoje określenie - na magiczne myślenie, jak kto woli (czepiam się trochę). Według mnie jest o wiele więcej czynników decydujących o całokształcie naszej psychiki, czy o naszym życiu (nie wyłaczając dobrego optymalnego żarełka), niż mniej lub bardziej cyt. "chora rodzinka". Chyba mało osób mogłoby tak z ręką na sercu powiedzieć, że wszystko w jej/jego rodzinie było bez zarzutu, prawda? Życie na co dzień chyba nie polega na tym żeby się do niego przygotowywać, asekurować, biadolić i oglądać za siebie. Jeżeli spotkało mnie coś złego, to jeszcze (przed ostatecznym skokiem z mostu na głęboką wodę) można zadać sobie pytanie: co mogę z tym zrobić, żeby na tym skorzystać i czegoś (nowego) się nauczyć?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-03-29, 08:26:49
Cały czas wałkujecie problem toksycznych rodziców.
Pomijając istotny problem -toksycznych małżenstw.I nie musi to być wcale znęcanie sie jednego małzonka nad drugim,ale uzależnienie sie psychiczne i fizyczne jednego od drugiego-"chora miłość". "Wpatrywanie się" tylko w to ,co jedno z nich powie lub zrobi.
Niemożność "oderwania sie . Niemożność posiadania własnych myśli i decyzji.
To jest bardzo niebezpieczne uzależnienie sie,bardziej niebezpieczne niż "uzależnienie od rodziców.
Osoby słabe psychicznie,po odejściu "drugiej strony",małżonka załamują sie i dalej często nie potrafią żyć.  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-29, 08:58:15
Elmo, Marishka, wybaczcie, że znowu na temat (patrz problematyka wypierania) ale w małżeństwie często powiela się stereotypy wyniesione z domu rodzinnego. To kolejny duży i bardzo poważny temat. (Wcale się nie nabijam.) 8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-29, 09:13:39
Słuszna uwaga Tymon. Często sie je powiela, to fakt, a kiedy się tego nie robi ? Odpowiedź wynika z meritum postów na ten temat.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-03-29, 09:17:02
No ,to coniektóre osoby nie potrafią się oderwać od przeszłości i żyć w miarę normalnie teraźniejszością.
Uzależnienie swojego psychicznego ,emocjonalnego życia od miłości,silnego uczucia nie jest dobrym wyjściem.
To jest "chora miłośc",która nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.
Ciągłe "zakotwiczanie" się w przeszłości i życie nią ,nie odbija się zdrowo na przeżywaniu rzeczywistości.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-29, 09:41:50
Cyt. z Elmo: "No, to co niektóre osoby nie potrafią się oderwać od przeszłości i żyć w miarę normalnie teraźniejszością. Ciągłe "zakotwiczanie" się w przeszłości i życie nią ,nie odbija się zdrowo na przeżywaniu rzeczywistości."

Zakotwiczamy się chyba o wiele bardziej, gdy usiłujemy "odcinać się" od złej przeszłości myśląc, że wszystko "jakoś tam samo się ułoży".  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-03-29, 09:54:04
Cytuj z: Tymon 2007-03-29, 09:41:50
Zakotwiczamy się chyba o wiele bardziej, gdy usiłujemy "odcinać się" od złej przeszłości     myśląc ,że wszystko " jakoś tam samo się ułoży".



Ale tylko i wyłącznie wtedy.
Bo życie trzeba wziąść we własne ręce i żyć teraźniejszością!
Tymon,ja sobie nie wyobrażam życia z ciągłym przeżywaniem klapsa,bo dostałam nie raz jak wiekscość z nas.
To chore!Musiałabym się zamknąć w pokoju i płakać dziennie w poduszkę i użalać się nad tym jak to mnie "skrzywdzono" tym klapsem  :shock:
Nie mam na to czasu!Mam umysł zajęty czymś innym !
rodzina...dom...praca...I czas mi tak leci ,że nim się obejrzę a tu już noc...koniec tygodnia...miesiąca itd.
Nie mam czasu na myślenie o przeszłości.
Koniec kropka,nawet choćbym chciała...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-29, 10:28:40
Zgoda Elmo, dlatego jestem przeciwnikiem zarówno przesady jak również trywializowania i mówienia, że nic się nie stało, że było, minęło. I nie chodzi o klapsa. Pomyśl, że są wśród nas ludzie (jest ich całkiem sporo), którzy mieli "trochę większe" problemy w dzieciństwie, wynikające z nieumiejętności wychowawczych i nieświadomości ich rodziców, a potem przenoszą te wzorce zachowania do swoich rodzin - ich dzieci stają się następnymi "królikami doświadczalnymi" i w ten sposób powstaje błędne koło (ludzie mówią sobie, że to norma, a tak być nie powinno). Sam jestem/byłem do niedawna/ dużym sceptykiem (zauważyłaś?) i nie do końca rozumiałem o czym piszą Marishka i Tomek. :shock: Wczoraj miałem bardzo pouczająca rozmowę z moją mamą - i jakbym słuchał Marishki albo Tomka. 8) To wcale nie znaczy, że dotyczy to Ciebie, Elmo, jednak niewykluczone, że jesteś w grupie ryzyka. 8) Niedawno Tomek obruszył się na mój  zarzut "projekcji". On ma rację - to proces nieświadomy i powszechny. Eureka!  :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-03-29, 10:57:58
No super tylko same weliminowanie proplemow z przeszlosci nie chroni nas przed uniknieciem problemow terazniejszych,
powinnismy nad nasza psychika pracowac nieustannie i kazde problemy rozwiazywac na biezaco
a tak pisze D.Carnegie :
-nasze zycie jest odzwierciedleniem naszych mysli,dlatego powinnismy nasz umysl napelniac takimi myslami jak  mam wolnosc, mam nadzieje mam zdrowie i odwage
-wybacz nieprzyjacielowi,lub urwij kontakt myslowy z nim
-dziel sie swoim szczesciem z innymi oraz sprawiaj,by inni byli szczesliwi ale nie oczekuj zaplaty
-jezeli chcesz ,by twoje potomstwo bylo szczesliwe ucz ich byc dziekczynnymi
-licz tylko  nagrody w swym zyciu a nie niepowodzenia
-nie nasladuj w swym zyciu nikogo,badz zawsze soba
-wyzbyj sie zazdrosci,on ma lepiej-ja mam gorzej,nienawisc  oraz zazdrosc jest morderca naszej psychiki
-wreszcie zapomnajmy o naszym nieszczesciu zwracajac uwage na innych ,dawanie,sprawianie szczescia innym, uszczesliwiamy nas samych



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-03-29, 11:03:40
Wiecie co?
Powiem Wam prostym,chłopskim językiem,bom jest ze wsi :
"Dejta se ludzie siana"
A to mędrkowanie,domniemania,przypuszczania,zastanawiania sie co ,kto chciał przez coś powiedzieć do niczego nie prowadzą.
To tak jak ktoś stanie przed współczesnym jakimś bochomazem ,namalowanym przez człowieka "rozchwianego emocjonalnie"
i będzie się godzinami wpatrywał i zastanawiał się co to też "artysta" chciał wyrazić  :shock:  :shock:  :shock:
Phi,strata czasu!


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-03-29, 11:46:04
Elmo,
nie tracimy czasu ,tylko zdobywamy wiedze i doswiadczenia :)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-29, 11:50:58
Cytuj z: Tymon 2007-03-29, 09:41:50
Zakotwiczamy się chyba o wiele bardziej, gdy usiłujemy "odcinać się" od złej przeszłości myśląc, że wszystko "jakoś tam samo się ułoży".  :?


Masz rację. Takie "odcinanie się" to właśnie i jest wyparcie. Człowiek myśli, że jego przeszłość nie ma żadnego wpływu na jego teraźniejszość lub przyszłość, a jest zupełnie inaczej. Właśnie te wszystkie nieuświadomione, wyparte przeżycia i uczucia cały czas rządzą takim człowiekiem, chociaż on sam nawet nie zdaje sobie z tego sprawę. Nieświadomie powiela błędy swoich rodziców, używa ich słów, stosuje takie same metody wychowawcze (może nawet zauważyć, że to robi ale nie będzie wiedział dlaczego to robi lub jak może przestać).

Najlepiej jest przywołać wszystkie "odcięte" uczucia, zrozumieć co i dlaczego się czuło (i dlaczego odcięliśmy te uczucia) i wreszcie je świadomie przeżyć. A wtedy powrócić do teraźniejszości i zacząć naturalnie, w pełni cieszyć się nią. Ujęty w takie słowa ten proces może wydawać się prosty. Wcale prosty nie jest. Przedstawiłam tylko ogólny zarys, a każdy przechodzi przez to na swój sposób. Lub wcale.

Uczucie, które towarzyszy takiemu zrozumieniu i wysłuchaniu  samego siebie można jedynie porównać do stanu naszego organizmu po przejściu na ŻO. Potem już nie ma obaw przed "problemami teraźniejszymi", bo człowiek lepiej je rozumie, a więc i jest w stanie lepiej je rozwiązywać niż wtedy, gdy ciążyły nad nim nierozwiązane problemy z przeszłości.

M



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-29, 12:00:11
Marishka, trochę czasu zajęło mi zrozumienie, że moje zaprzeczanie (samemu sobie?) i opór wobec tego, co piszecie z Tomkiem, może mieć związek z jakimś nierozwiązanym problemem (powinno być w liczbie mnogiej) w mojej głowie. Myślałem o tym trochę. Niby "przypadkiem" dostałem wczoraj w prezencie książkę L. Hay. Ciekawe...  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-29, 12:04:28
Cytuj z: elmo 2007-03-29, 11:03:40
"Dejta se ludzie siana"
...
Phi,strata czasu!


A jednak "sianem" się nie żywimy, nie ta dieta. Może by dla potrzeb tego Forum zmienić to powiedzenie na "dejta se ludzie MIĘSA"? Ewentualnie "JAJA"? :)

Elmo, nikt nikogo nie zmusza ani do czytania naszych postów, ani tym bardziej do odpisywania nań. Jeśli dla CIEBIE jest to "strata czasu", to warto się zastanowić, po co go wciąż tracisz. Ani ja ani Tomek nie postrzegamy naszych postów/dyskusji w kategoriach straconego czasu. Może dlatego, że cenimy sobie wymianę zdań, obserwację i możliwość poznania czegoś ciekawego od tych, którzy mają coś takiego do zaoferowania.

A jeśli kogoś temat rozmowy nie interesuje, to po co się udziela? A no może po to, by umniejszyć innych i podkreślić, jak bardzo go rozmowa nie interesuje? Tylko co to mu daje?

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-29, 12:18:07
Cytuj z: Tymon 2007-03-29, 12:00:11
Niby "przypadkiem" dostałem wczoraj w prezencie książkę L. Hay. Ciekawe... 


Nie znam autorki (?), fajnie by było gdybyś się podzielił wrażeniami po przeczytaniu.

Ja w temacie zawsze gorąco polecam Alice Miller. Również jej stronę www, jeśli dobrze władasz angielskim, niemieckim lub ewentualnie francuzkim. Nie spotkałam bardziej wrażliwej autorki, która z tak ogromną empatią traktuje uczucia dzieci. Nazywam ją "Kwaśniewskim" psychologii, bo nie uznaje i nie należy do żadnych szkół psychologicznych; odważa się krytykować swoich "braci"-psychologów (większość z nich nie powinna wykonywać swój zawód); jej odkrycia i wiedza są tak samo "rewolucyjne" i szokujące dla większości, jak wiedza JK; była nominowana do Nobla (podobnie jak JK); wzbudza ogromne kontrowersje ale jeśli ktoś "wypróbuje na sobie", to nigdy nie zrezygnuje z odnalezionej wiedzy i, oczywiście, będzie chciał powiedzieć innym :)

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-03-29, 12:19:22
Marishkaaaaaaaaaaaaaaaaa
Ja nie pisałam o FORUM i o postach forumowiczów.
Pisałam o książkach psychologicznych .
To jest moje zdanie .
Ty Masz swoje.
A ja wprost uwielbiam to forum  :lol:

I czy nie uważasz ,że ta nasza "inność" powoduje ,ze to FORUM ma niepowtarzalną atmosferę?
Nudno by było gdyby wszyscy pisali "tak,tak,tak"

No ,takie moje zdanie  :roll: :idea: :mrgreen:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-29, 12:45:30
Elmo, chyba bardziej chodzi o szeroko pojętą kulturę - różne drwiny, kpiny, złośliwości itp., które mogą być zwyczajnie przykre dla kogoś, kto w założeniu ma dobre intencje. Forum jest m.in. po to, żeby sobie wzajemnie pomagać, czyż nie?
Marishka, dzięki za książkę, przeczytam ją po polsku. 8) Ciekawe, że już kiedyś (dawno temu) bardzo interesowała mnie taka problematyka i "pochłaniałem" całkiem sporo literatury nt. Później trochę mi przeszło, poznałem kilku psychologów "oficjalnie" usłyszałem np., że Pan Psycholog "ma większe problemy od mnie, a ja do niego przychodzę z takimi pierdołami", albo, że "sam sobie nasrałem w życiu, to teraz mam za swoje". Poznałem też kilku młodych psychologów/psycholożek prywatnie. Zobaczyłem, że to zwykli ludzie, którzy sami sobie często nie potrafią pomóc, że książki bywają schematyczne (oczywiście nie chcę generalizować) i powierzchowne - ale to pewnie kwestia wyboru odpowiednich pozycji, a nie czytania "jak leci".  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-03-29, 12:51:02
Cytuj z: Tymon 2007-03-29, 12:45:30
Elmo, chyba bardziej chodzi o szeroko pojętą kulturę - różne drwiny, kpiny, złośliwości itp., które mogą być zwyczajnie przykre dla kogoś, kto w założeniu ma dobre intencje. Forum jest m.in. po to, żeby sobie wzajemnie pomagać, czyż nie?


Tymon,nie jesteś długo na forum i nie wiesz ,że drwin i kpin i jeszcze róznorakich oddzywek można się doczytać u innych dyskutantów (...),
którzy to potem robią z siebie kozłów ofiarnych.
Wiele razy pod moim adresem padały takie posty,ale nie robię z siebie ofiary.
Zapoznać się z nimi raczej nie dasz rady ,bo jak sam widzisz sporo tego  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-29, 12:58:59
Książki psychologiczne, jak i WSZYSTKIE inne (łącznie z literaturą piękną), mogą być lepsze lub gorsze. Różnicę poznajemy właśnie w trakcie czytania i "przepuszczania" przez siebie, analizowania treści, porównywania z własnymi obserwacjami z życia. Ale nie czytając, nie porównując i nie interesując się tematem, jak można twierdzić, że "to mędrkowanie,domniemania,przypuszczania,zastanawiania sie co ,kto chciał przez coś powiedzieć do niczego nie prowadzą" lub są "stratą czasu"?

Można też powiedzieć, że życie jest "stratą czasu", bo przecież i tak w końcu się kiedyś umrze. Dla mnie wszystko, co mówi mi o czymś nowym, pomaga rozwijać się, prowokuje do myślenia i zastanawiania się, inspiruje, bulwersuje, to wszystko jest piękne i potrzebne. Ale owszem, nie każdy ceni sobie refleksję i nie każdego interesuje stan jego własnego umysłu, szczególnie w dzisiejszych czasach przyśpieszenia i nieustannej gonitwy niewiadomo za czym. Tak też można...

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-03-29, 13:03:46
Można też obserwować własne dzieci i zachwycać się nimi i patrzeć jak się zmieniają ,jakich umiejętności się uczą z biegiem lat itp.
To nie jest bierne życie  :D Wręcz przeciwnie.
Można też się rozwijać wykonując własną pracę  :D
I to też nie jest bierne życie  :D
Wręcz wspaniałe  :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-29, 13:44:25
Cytuj z: Tymon 2007-03-29, 12:45:30
usłyszałem np., że Pan Psycholog "ma większe problemy od mnie, a ja do niego przychodzę z takimi pierdołami", albo, że "sam sobie nasrałem w życiu, to teraz mam za swoje".


I to jest właśnie dość rozpowszechniony problem. Zbyt wiele osób wybiera ten zawód w nadziei na znalezienie rozwiązania dla własnych problemów. Niewielu się to udaje podczas studiow, a więc przerzucają swoje problemy później na klientów, albo boją się, że problemy klientów przypomną im o ich własnych, albo wzbudzają w kliencie poczucie winy, albo każą mu zapomnieć o przeszłości i skupić się na teraźniejszości. Gdzie w tym wszystkim miejsce na EMPATIĘ dla osoby, która zwraca się do nich po zrozumienie i pomoc?! Przykre to wszystko...

Takie reakcje (które opisałeś) "psychologów" na Twoje problemy, to typowe UMNIEJSZANIE. Jak można powiedzieć komuś, że to, co ON postrzega jako poważny problem, jest tylko "pierdołą"? Rodzice też często w ten sposób traktują "nieistotne" problemy swoich dzieci. "Też mi problem! Gdybyś miał MOJE problemy!" Czyli jest to powiedzenie człowiekowi, że jest nikim, że to co czuje jest nieistotne, że są ważniejsze sprawy, etc. Jeśli wrażliwy człowiek "z problemem" słyszy to zbyt często lub od osób, które darzy szacunkiem i uznaje za pewne autorytety, to po pewnym czasie zaczyna już sam w ten sposób traktować własne uczucia. Zaczyna myśleć "może faktycznie to, co czuję jest nieistotne? może jestem głupi? może chcę czegoś nierealnego?" I w ten właśnie sposób uczy się odrzucać własne prawdziwe uczucia, oddziela się od samego siebie, zaczyna bardziej ufać opinii innych niż swojej własnej intuicji. A co za tym idzie już wiemy. Dodam tylko, że taki człowiek później zaczyna w ten sam sposób umniejszać innych i ich problemy. Koło się zamyka.

Myślę, że dobrym (czyli empatycznym) psychologiem  może być człowiek, który poradził sobie z własnymi problemami, przeprowadził rzetelną samoanalizę, zrozumiał wpływ swojej przeszłości na teraźniejszość, zbadał swoje stosunki z rodzicami i uwolnił się od możliwych niezdrowych więzi emocjonalnych. Czy tego uczą psychologów na studiach? Myślę też, że taki psycholog może nauczyć się czegoś od klienta. A ilu psychologów jest w stanie do tego się przyznać? Brakuje właśnie psychologów, którzy byliby po stronie klienta, większość stara się zachować "profesjonalną" neutralność i obiektywność. A jeśli to zmienić? Może jednak psycholog powinien być bardziej jak adwokat a nie prokurator czy sędzia? Kiedy przychodzi do  niego klient, to właśnie problem tego klienta już jest jego własnym "prokuratorem", a życie "sędzią". Gdzie taki klient ma znaleźć swojego "adwokata" skoro jego psycholog też często przyjmuje atakującą pozycję? Jest za słaby by bronić się samemu, dlatego właśnie zwraca się do psychologa. I przeżywa kolejne rozczarowanie.

Tak to widzę. Myślę, że empatia jest ważniejsza od wiedzy książkowej. Niestety, raczej nie da się jej "nauczyć". Chciałabym wiedzieć, skąd się bierze dokładnie i dlaczego niektórzy są pozbawieni tego uczucia, wtenczas gdy inni potrafią je żywić nawet do zupełnie nieznanych im osób. Myślę, że duże znaczenie ma tu sposób, w jaki człowiek empatyczny przeżył własne problemy, jak sobie z nimi poradził. Myślę, że człowiek, który nigdy sam nie odczuł krzywdy (np. nawet jeśli był wielokrotnie krzywdzony, ale nigdy nie dopuścił do siebie myśli, że dzieje mu się krzywda) nie będzie w stanie do końca zrozumieć osobę, która opowiada mu o swojej krzywdzie. Tam, gdzie jest wyparcie nie może być empatii...

Ciekawy temat :)

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-03-29, 14:23:45
Wiem z autopsji, że o braku empatii decydują też pieniądze. Psycholodzy w poradniach publicznych zarabiaja bardzo kiepsko. To się wprost przekłada na ich cyniczne podejście do pacjentów (pan wie, ile ja zarabiam?!). Poza tym na jednego pacjenta mają tylko niecałe pół godziny, raz na tydzień albo raz na dwa tygodnie (nie jest łatwo się zapisać, często trzeba czekać). Poza tym - to śmieszne, w czasie rozmowy często unikają Twojego wzroku. Na trzeciej wizycie pan albo pani psycholog proponuje Ci prywatną konsultację (Twój przypadek okazuje się skomplikowany) - wtedy będzie mógł poświęcić Ci więcej czasu (odpłatnie). U prywatnych psychologów bywa jeszcze gorzej niestety. Jednak z zupełnie innego powodu. Prywatny psycholog będzie Cię długo "leczył" i zrobi z Ciebie dojną krowę. Nie powie Ci, że Twój problem jest typowy, że potrzebujesz tego albo tamtego i po sprawie. Wręcz przeciwnie. Zacznie Cię rozkładać na czynniki pierwsze. Rozpocznie "terapię". Ile czasu to zajmie? W zależności od zasobności Twojego portfela (min. 100-150 zł za godzinę, ile dziś - nie wiem). Im dłużej trwa terapia, tym oczywiście lepiej dla pacjenta. "Leczenie" musi trwać, to przecież podejście procesualne. Psycholog pracuje z procesem. Terapia może trwać kilka lat. Oczywiśćie bez gwarancji na sukces. Ech... Tak mi się przypomniało. Większość terapii nie kończy się powodzeniem, a według statystyk PTP (Polskie Towarzystwo Psychologiczne) znalezienie odpowiedniego terapeuty zajmuje przeciętnie KILKA LAT. :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-03-29, 15:31:40
Cytuj z: Tymon 2007-03-29, 14:23:45
cyniczne podejście do pacjentów (pan wie, ile ja zarabiam?!)...
Poza tym - to śmieszne, w czasie rozmowy często unikają Twojego wzroku.


Po takich słowach lub braku kontaktu wzrokowego wszystko powinno być jasne, a klient powinien uciekać jak najdalej. Niestety, klient bardzo zdesperowany lub zakłopotany może tego nie zauważyć lub jakoś wytłumaczyć, lub (co gorsze!) może zacząć usprawiedliwiać takiego "biednego" psychologa.

Ilu psychologów przelewa swoje frustracje na klientów? Ilu jest w tym zawodzie by tylko "doić"? Myślę, niestety, że większość. Co pozostaje klientowi? Samemu się dokształcić w temacie by wiedzieć, jakich psychologów unikać. W Stanach np. często klient przeprowadza wywiad, zanim wybierze jakiegokolwiek lekarza (tak samo w innych dziedzinach). Np. umawia się na wstępną, darmową wizytę i zadaje kupę pytań takiemu specjaliście by wiedzieć (zanim wyda sporą sumę na długoletnią terapię), czego się można spodziewać. Albo szuka innych klientów i zbiera ich opinie. Tylko powiedz mi, ile osób ma na to czas i energię? Ile osób w ogóle wie, że trzeba takiemu psychologowi zadać kupę pytań o nim samym? Raczej idzie się z wielkim zaufaniem, a wychodzi się z pustą kieszenią i jeszcze większym problemem psychicznym.

Załóżmy, że klient ma głębokie urazy z dzieciństwa. Trafia do psychologa, który sam ma podobne urazy i który je całkowicie wyparł. Jaki więc może być efekt ich "wsółpracy"? Taki psycholog będzie za wszelką cenę bronić się przed próbami mówienia o przeszłości klienta, będzie sprowadzać rozmowę na np. teraźniejszość, lub będzie tłumaczyć i usprawiedliwiać zachowanie osób, które skrzywdziły jego klienta. Wszystko tylko po to, by przez przypadek nie zacząć myśleć o własnym wypartym problemie. Terapia nie przynosi żadnej większej ulgi, a problem zostaje chwilowo wyparty by po jakimś czasie znów powrócić, tym razem ze zdwojoną siłą.

Teraz wyobraź sobie,  że ten klient trafia do psychologa, który nie boi się przyznać, że sam miał podobny problem z którym poradził sobie nie poprzez "wybaczenie" lub "wyparcie", lecz poprzez zrozumienie swoich uczuć, ich przyczyn i skutków. Taki psycholog będzie chciał pomóc klientowi dotrzeć do jego własnych (często niewygodnych) uczuć, przeżyć je. Jak to zrobi? Uważnie słuchając wszystkiego, co klient ma do powiedzenia, przyjmując jego stronę i akceptując jego problem jako bardzo istotny. Temat-rzeka...

Myślę też, że niektórzy potrafią być swoim własnym "psychologiem". Zależy to oczywiście od stopnia "ciężkości" problemu, sprzyjających warunków, zaufania dla własnej intuicji, znalezienia odpowiedniej literatury i często też wsparcia empatycznej osoby. Ale przede wszystkim chęci zrozumienia siebie w całości.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-12, 14:33:48
Cześć

"Przestudjowalem" topic i dochodze do wniosku, co to sa urazy z dziecinstwa? Inaczej, kto takich urazow nie ma? Jak patrze na swoje dziecinstwo - to raz widze czarno-bialy film, kiepskie momenty, kiedy indziej przypominaja mi sie kolorowe sceny. Taki misz masz. Mysle, że tak ma każdy. Dochodze tez do wniosku, ze odkad stalem sie swiadomy, to udezylo mnie wiele cierpien, ktorych doznalem za mlodu, jak pewnie wiekszosc ludzi. Jedyna roznica, ale jak istotna, w moim doroslym zyciu jest to, ze nauczylem sie sobie radzic z problemami, rozwiazywac je i przewidywac. Kopy w dupsko od zycia dostaje sie zawsze, i tak mysle, jakby bylo rozowo w przeszlosci, jakbym mial takie cudowne dziecinstwo, byl jedynakiem, wychowanym pod kloszem, chodzil do prywatnych szkol, mial mase przyjaciol i znajomych (o prawdziwych przyjazniach to osobny watek mozna pisac) i kase od rodzicow na konto co tydzien, nie dostal nigdy klapa w tylek - slowem idealne dziecinstwo, to nie bylbym tym kim dzisiaj jestem. Jestem wrecz pewny, ze nie poradzilbym sobie z wieloma problemami, ktore sa dla mnie teraz pestką. Wtedy bylo ciezko, czulem sie gorszy (serio), lecz po jakmis czasie zrozumialem, ze pewna dzikosc w moim sercu jest niczym innym jak tylko moja przewagą.

Co do relacji w rodzinie? Patologia moze byc dzisiaj wszystko - nie ma standardu.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 10:43:04
Cytuj z: Uponstar 2007-04-12, 14:33:48
co to sa urazy z dziecinstwa? Inaczej, kto takich urazow nie ma?


Owszem, Uponstar, niemal każdy ma jakieś urazy. Przecież większość z nas została wychowana zgodnie z zaleceniami Czarnej Pedagogiki i Czwartego Przykazania. Czym są owe urazy? Przede wszystkim są to stłumione prawdziwe (negatywne) uczucia w stosunku do osób, wyrządzających krzywdę, na które jako dzieci nie mogliśmy sobie pozwolić - wściekłość, lęk, rozczarowanie, gniew, ból, osamotnienie, etc. Ponieważ przez całe życie większość z nas nie pozwala sobie na ŚWIADOME przeżycie tych uczuć (a dopiero po takim przeżyciu one mogą opuścić nasze ciało i umysł), wypiera je, wmawia sobie i innym, że przecież nic takiego złego w ich dzieciństwie się nie stało, dlatego te całkiem normalne, naturalne uczucia zamieniają się w urazy, które powodują nieuświadomioną agresję wobec siebie lub innych. A więc pytanie "kto takich urazow nie ma?" tylko je usprawiedliwia, ale wcale nie pomaga ich się pozbyć.
Cytuj z: Uponstar 2007-04-12, 14:33:48
i tak mysle, jakby bylo rozowo w przeszlosci, jakbym mial takie cudowne dziecinstwo, byl jedynakiem, wychowanym pod kloszem, chodzil do prywatnych szkol, mial mase przyjaciol i znajomych (o prawdziwych przyjazniach to osobny watek mozna pisac) i kase od rodzicow na konto co tydzien, nie dostal nigdy klapa w tylek - slowem idealne dziecinstwo, to nie bylbym tym kim dzisiaj jestem. 


To, co opisałeś nie ma NIC wspólnego z "idealnym dzieciństwem". Wychowanie "pod kloszem" nie przygotowuje dziecka do życia w realnym świecie, nie uczy go samodzielnego podejmowania decyzji, nie zapewnia dziecku należnego szacunku. "Masa przyjaciół" nigdy nie będzie w stanie zastąpić miłości i szacunku, które każde dziecko od swoich pierwszych dni życia pragnie doświadczyć od rodziców. "Kasa" i nadroższe zabawki świata nie zastąpią czasu, który kochający rodzic powinienen spędzać ze swoim dzieckiem i nie wynagrodzą dziecku braku takiej uwagi ze strony rodziców. Brak "klapsów" wcale nie gwarantuje "idealnego dzieciństwa". O wiele gorsze od klapsów fizycznych są "klapsy" psychiczne, czyli umniejszanie dziecka, porównywanie go do innych, "lepszych" lub "grzeczniejszych" dzieci, nie liczenie się z potrzebami i uczuciami dziecka, etc. Również tzw. "bezstresowe wychowanie" nie ma NIC wspólnego z "idealnym dzieciństwem". 

"Idealne dzieciństwo" to przede wszystkim szacunek dla dziecka; chęć wysłuchania tego, co ma do powiedzenia; traktowanie dziecka (i jego "śmiesznych" problemów) poważnie; pomoc, polegająca na nauczeniu go samodzielnego myślenia i działania; prawidłowe rozpoznanie zdolności i talentów dziecka i pomoc w ich rozwoju, etc.
Cytuj z: Uponstar 2007-04-12, 14:33:48
Jestem wrecz pewny, ze nie poradzilbym sobie z wieloma problemami, ktore sa dla mnie teraz pestką.


Próbujesz usprawiedliwiać i racjonalizować niewygodne wspomnienia z przeszłości, zamiast zobaczyć je takimi, jakie były naprawdę. Zresztą większość ludzi, z lęku przed osobistą prawdą, robi dokładnie to samo. Niestety.

Jeśli powrócisz do pierwszego postu w tym wątku, znajdziesz tam m.in. takie mądre słowa: "Osoby, których integralność nie została naruszona w dzieciństwie, które były chronione, szanowane przez rodziców i z którymi postępowali oni uczciwie, będą - zarówno w młodości, jak i w dorosłości - inteligentne, wrażliwe, współczujące, otwarte. Będą cieszyć się życiem i nie będą mieć żadnej potrzeby zabijania czy choćby krzywdzenia innych ani siebie. Tacy ludzie będą korzystać ze swojej siły, żeby się bronić, a nie żeby atakować. Nie będą w stanie robić nic innego, jak szanować i chronić słabszych od siebie, również dzieci, ponieważ tego nauczyli się z własnego doświadczenia i ponieważ taka wiedza (a nie doznane okrucieństwa) gromadziła się w nich od początku. Dla nich będzie czymś niepojętym, że poprzednie pokolenia musiały zbudować gigantyczny przemysł wojenny, aby poczuć się wygodnie i bezpiecznie na tym świecie. A ponieważ nie będzie nimi podświadomie kierował impuls bronienia się przed zastraszeniem, którego doświadczyli bardzo wcześnie, będą radzić sobie z obawami i zagrożeniami w dorosłym życiu bardziej racjonalnie i twórczo."

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 11:05:48
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 10:43:04
Brak "klapsów" wcale nie gwarantuje "idealnego dzieciństwa". O wiele gorsze od klapsów fizycznych są "klapsy" psychiczne,...
Marishka


Co za diametralna zmiana  :shock:  :!:
Dotąd było inaczej  :shock: Jestem pod wrażeniem  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 11:10:27
Żadnej zmiany. Zwyczajnie wyrywasz fragmenty zdań z kontekstu.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 11:48:35
Nie  :D
zawsze demonizowałaś "klapsa" ,a tera widze metamorfozę  :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 11:51:11
Masz rację. Lecz w Twoich postach jest poruszony głównie temat rodziny, kiedy na nasze zachowanie mają wpływ i inne czynniki. Myślisz, ze rodzina i rodzice to ten najważniejszy?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 12:08:40
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 11:51:11
Myślisz, ze rodzina i rodzice to ten najważniejszy?


Tak.

Kto towarzyszy dziecku od pierwszych chwil życia, "czynniki inne", czy rodzice/rodzina? Myślisz, że pierwsze chwile, dnie, miesiące życia dziecka nie mają żadnego wpływu na formowanie jego psychiki, bo noworodek jeszcze niczego nie rozumie? Otóż nie ma nic bardziej myłnego. Największy i najważniejszy wpływ na dziecko mają rodzice. To na nich dziecko patrzy jak na "bogów", im się podporządkowuje całkowicie, ich kocha bezgranicznie, od nich jest całkowicie uzależnione i zdane na ich "łaskę". Mają ogromną moc i tylko od nich zależy jak ją wykorzystają. Jeśli wykorzystają ją mądrze, to nie będą musieli się martwić później np. o tzw. "wpływ ulicy" czy mediów na dziecko. Bo dziecko wychowane w szacunku i miłości będzie znało swoją wartość i nie będzie próbować "dowartościować się" przy pomocy narkotyków, alkoholu, seksu, czy innych niebezpiecznych zachowań, nie ulegnie ślepej presji otoczenia.

Szczególnie ważne są pierwsze 5 lat w życiu dziecka.

M



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 12:10:15
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 10:43:04
O wiele gorsze od klapsów fizycznych są "klapsy" psychiczne, czyli umniejszanie dziecka, porównywanie go do innych, "lepszych" lub "grzeczniejszych" dzieci, nie liczenie się z potrzebami i uczuciami dziecka, etc.

Prawda - widziałem raz tak wychowywanego dzieciaka jak mieszkałem u pewnej polskiej rodziny w UK - ojciec bardzo często szydził z dziecka, poza tym dzieciak przez 3/4 dnia siedział przed telewizorem i oglądał kreskówki - oczywiście wyszedł typ zastraszono-agresywny, który się znęcał nad swoim młodszym bratem. Masakra, normalnie niektórzy ludzie nie powinni się rozmnażać :?.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 12:13:32
Uponstar,pozwolisz ,ze sie wtrącę.
Relacja rodzic -dziecko jest bardzo ważna.Ale błagam nie demonizujmy "klapsa" jak to ma zwyczaj robić Marishka ,bo jeszcze od klapsa nikt nie umarł.
Kto z nas nie dostał w tyłek od rodziców? Ale co z tego???
czy mamy nienawidzieć rodziców ,za to ,ze nam dali w ten nieszczesny tyłek.???
Bez przesady!


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 12:17:29
mam do Was pytanie:
Kto z Was dostał w tyłek jako dziecko od rodziców?
I jeśli ktoś dostał ,to czy teraz za to ich nienawidzi.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 12:28:47
Ta, Ja kilka razy może - powiem tyle, pozostaje po tym uraz i tak szczerze mówiąc, to to zwyczajnie nie zadziałało.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 12:33:31
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:17:29
mam do Was pytanie:
Kto z Was dostał w tyłek jako dziecko od rodziców?
I jeśli ktoś dostał ,to czy teraz za to ich nienawidzi.


To metoda kija i marchewki. Jednak działa. Zależy, czy ten klaps jest formą nagany, czy też formą znęcania się lub odzwierciedleniem frustracji i agresji. O ile te pierwsze nie bola lecz dają do myslenia, to drugie są straszne. Ja pamietam klapsika, albo dwa. Narozrabialiśmy ostro (i się wydało), lecz jakoś to miło i fajnie wspominam. Lecz widziałem kiedyś kobietę, ktora z pianą na ustach syczała na dziecko, bo coś tam zrobiło, takie syczenie, zmrużone oczy, jawna agresja, to już wole klapsa dostać, przeprosić i powiedzieć - to się więcej nie powtórzy. Na szczęście nikt, oprocz mojej byłej partnerki, na mnie nie syczał z wyrazem śmierci w oczach.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 12:37:22
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 12:28:47
Ta, Ja kilka razy może - powiem tyle, pozostaje po tym uraz


Czyli powinieneś wedle psychologów wreszcie przestać tlumić nienawiść do rodziców i ją w pełni poczuć.
Bo tłumiona nienawiść,wyparta powoduje ,ze źle ją ukierunkowujesz.
Innymi słowy ,możesz kierować tą tłumioną nienawiść(rodzic) na siebie lub na innych ,bliskich.


A moim zdaniem jest lepiej sie zająć dobrym odżywianiem i nie czuć złych myśli ,ani nienawiści ,bo te uczucia zatruwają i powodują ,że gdziekolwiek byś sie nie znalazł będzie Ci wiecznie źle ,bedziesz wiecznie narzekał ,wyśmiewał sie z cudzych wyznań itp ,nie tylko na tym Forum ,ale również i na innych Forach.......


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 12:43:42
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 12:33:31
To metoda kija i marchewki. Jednak działa. Zależy, czy ten klaps jest formą nagany, czy też formą znęcania się lub odzwierciedleniem frustracji i agresji. O ile te pierwsze nie bola lecz dają do myslenia, to drugie są straszne. Ja pamietam klapsika, albo dwa. Narozrabialiśmy ostro (i się wydało), lecz jakoś to miło i fajnie wspominam.


Ja też kilka razy dostałam z racji swej"  nadgorliwej" ciekawości  :roll: i tez jakos to miło i fajnie wspominam....,bo w sumie to należało mi się  :?

Też mam przejścia ,bo nie wychowywali mnie rodzice ,tylko dziadkowie .
Wychowywałam się na wsi i z ręką na sercu powiem ,ze był to najszczęśliwszy okres w moim życiu.Okres beztroski i pięknych naprawdę pieknych chwil ,do których często powracam.
A to,co zrobili rodzice ,to czy ja do nich bedę czuła nienawiść czy nie ,niczego nie zmieni.Każdy będzie osądzony wedle własnych uczynków.
Ważne ,zeby samemu starać się być w pożądku wobec siebie i najbliższych.Wyciągać wnioski ,nie popełniać błędów przeszłości ,uczyć się od mądrych ludzi.
Dobrze się odżywiać ,mieć uśmiech na twarzy dla siebie i dla rodziny i bedzie ok.





Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 12:49:28
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:37:22
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 12:28:47
Ta, Ja kilka razy może - powiem tyle, pozostaje po tym uraz


Czyli powinieneś wedle psychologów wreszcie przestać tlumić nienawiść do rodziców i ją w pełni poczuć.
Bo tłumiona nienawiść,wyparta powoduje ,ze źle ją ukierunkowujesz.
Innymi słowy ,możesz kierować tą tłumioną nienawiść(rodzic) na siebie lub na innych ,bliskich.


A moim zdaniem jest lepiej sie zająć dobrym odżywianiem i nie czuć złych myśli ,ani nienawiści ,bo te uczucia zatruwają i powodują ,że gdziekolwiek byś sie nie znalazł będzie Ci wiecznie źle ,bedziesz wiecznie narzekał ,wyśmiewał sie z cudzych wyznań itp ,nie tylko na tym Forum ,ale również i na innych Forach.......



Bull Eye. Dopóki nie jest nam dobrze ze samym soba, nie będzie nam dobrze z innymi ludźmi.

Z innej beczki - Kto ma dzieci? Juz odchowane? szczęśliwe i zrealizowane?

Nie znam nikogo zrealizowanego - bo zawsze jest coś do poprawki. zawsze. Możemy zwalać winę na rodziców, Kaczyńskich, Tuska, komunistów i Adolfa. Lecz i tak dopóki nie zaakceptujemy siebie, nie będziemy szczęśliwi. Zresztą, prawdziwe szczęście to przeważnie tylko chwila.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 12:53:19
Cytuj z: Szymon 2007-01-27, 22:36:03
Dzieki za wyczerpujaca odpowiedz  :D
Chetnie poslucham co jakis czas, takie mile urozmaicenie, bo dotychczas mialem do czynienia glownie z brytyjskim (poza serwisami z CNN) , ktorego szczera i bezinteresowna nienawiscia nie znosze ;)
Nie orientuje sie zbytnio w tematyce radiowej- to pole dzialalnosci ludzkiej jest mi dosyc dalekie- aczkolwiek wiem o istnieniu Radia Tok FM. Wiaze sie nawet z tym ciekawa historia. Mialem tam okazje nawet byc, ale zaledwie jako osoba towarzyszaca (audycje sledzilem z dyzurki). Najciekawsze bylo jednak to, ze w programie wystepowala moja dziewczyna, naturalnie miedzy innymi. Zajmowala sie wtedy udzielaniem porad dietetycznych dla pewnej poradni z duzego miasta, ktora wlasnie startowala z dosc duza kampania ogolnopolska. Wizyta w radiu Tok FM byla sposobem na zareklamowanie calej kampanii. W pamieci mi pozostalo, ze Tok FM to takie gadane radio. Pozniej jeszcze sie tluklem po calej Polsce, a moja dziewczyna wciskala 5 razy dziennie warzywa i....
Na szczeszcie to juz przeszlosc. Dziewczyna znalazla wreszcie normalna  :) prace, z poradnia ma coraz mniej wspolnego (dlatego tak swobodnie o tym pisze :)  ), ona troszke poczytala (Na Poczatku Byl Glod!!!) i... od przyszlego weekendu rusza z Zywieniem Optymalnym !!! az nie chce zapeszyc...
a mialo byc o radiu...




Polecam BBC2 i BBC4. Oprócz słuchowisk, czasami są naprawdę mądre pogadanki. Szczera i bezinteresowna nienawiść? Gdzie?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 12:57:00

Osobiście ,to mam gdzieś wszystkich psychologów razem wziętych ,którzy robią pranie mózgu młodym ludziom ,wpajając im jakąs głupią nienawiść.Pytam Po co?
Czemu ma słuzyć uczucie nienawiści? czy szczęściu? narazie nic takiego nie zauważyłam...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 13:14:37
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 12:49:28
Dopóki nie jest nam dobrze ze samym soba, nie będzie nam dobrze z innymi ludźmi.

Możemy zwalać winę na rodziców, Kaczyńskich, Tuska, komunistów i Adolfa. Lecz i tak dopóki nie zaakceptujemy siebie, nie będziemy szczęśliwi. Zresztą, prawdziwe szczęście to przeważnie tylko chwila.


No własnie  :D

Po co całe życie narzekać na rodziców ,ze nam dali w tylek?  :D i narzekać na wszystkich i wszystko dookoła ?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 13:16:52
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:37:22
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 12:28:47
Ta, Ja kilka razy może - powiem tyle, pozostaje po tym uraz


Czyli powinieneś wedle psychologów wreszcie przestać tlumić nienawiść do rodziców i ją w pełni poczuć.
Bo tłumiona nienawiść,wyparta powoduje ,ze źle ją ukierunkowujesz.
Innymi słowy ,możesz kierować tą tłumioną nienawiść(rodzic) na siebie lub na innych ,bliskich.

Ej, co próbujesz mi wkręcić ;> ? To już niby człowiek może czuć nienawiść tylko do rodziców? I zapewne cały czas?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:17:06
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:13:32
Ale błagam nie demonizujmy "klapsa" jak to ma zwyczaj robić Marishka ,bo jeszcze od klapsa nikt nie umarł.

Mylisz się ogromnie. Od "klapsów", które Hitler dostawał w dzieciństwie od swojego ojca umarły miliony niewinnych ludzi.
Te słowa, które napisałaś powyżej, są znakomitym przykładem umniejszania - umniejszania uczuć dziecka, którym kiedyś byłaś. Cały czas wmawiasz sobie (i innym), że jako dziecko nic a nic Cię to nie bolało, nie miało żadnego znaczenia, że zasłużyłaś na to, że nie czułaś żadnego gniewu wtedy (jedynie ogromną wdzięczność za te "wychowawcze" klapsy). Całkowicie negujesz prawdziwe uczucia i reakcje swojego ciała. Umniejszasz dziecko w sobie, wmawiając mu, że zasłużyło na taką właśnie karę (tak, jakby nie istniały INNE metody) i że nie ma prawa czuć gniweu, lęku i bólu. Pokazujesz w ten sposób całkowity brak empatii dla siebie samej, swoich własnych uczuć, a co za tym idzie, łatwo się domyślić.
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:13:32
Kto z nas nie dostał w tyłek od rodziców? Ale co z tego???  


Ten wątek powstał właśnie z myślą o takich słowach, które niestety wypowiada większość osób (90% Polaków przyznaje się do stosowania kar fizycznych w stosunku do swoich dzieci). Są to słowa niezwykle niebezpieczne, ponieważ utrwalają lekceważenie cierpienia dziecka i znieczulają całe społeczeństwo na krzywdę. Wszyscy się dziwią, skąd tyle agresji w młodzieży, i nikt nie próbuje nawet tego powiązać z agresją rodziców wobec własnych dzieci. Ten temat nadal pozostaje tabu.

Normalną reakcją na krzywdę jest złość i cierpienie. Ale dziecku nie wolno wyrażać swojej złości, a ponieważ  takiego bólu (nie tylko fizycznego, ale przede wszystkim psychicznego) dziecko nie jest w stanie samo znieść, musi ono tłumić swoje prawdziwe uczucia, wypierać wszystkie bolesne wspomnienia i wciąż idealizować swoich krzywdzicieli. W ten sposób z biegiem lat dziecko zapomina o doznanej krzywdzie, "wybacza". Ale ciało nie da się tak łatwo oszukać. Ciało nie wie, co to moralność, "wybaczenie". Ciało wszystko pamięta i buntuje się przeciwko okłamującemu je umysłowi. Nieprzeżyte przez dziecko w pełni uczucia złości, lęku, tęsknoty i bólu, w późniejszym wieku znajdą swoje ujście w agresji ukierunkowanej albo przeciwko sobie (różnego rodzaju choroby i dolegliwości, niskie poczucie własnej wartości, zaburzenia psychiczne, depresja, ryzykowne zachowanie, alkohol, etc.), albo przeciwko innym (umniejszanie, awantury, maltretowanie, szantaż, morderstwa, gwałty, agresja werbalna, złośliwe docinki, sarkazm, etc.)

Ale najstraszniejsze jest to, że kiedy taka osoba sama staje się rodzicem, zaczyna powielać to samo zachowanie. Dlaczego? Bo całkiem nieświadomie potrzebuje "kozła ofiarnego" na którym może się zemścić za to, czego sama doświadczyła w dzieciństwie. Rodzice biją swoje dzieci, żeby zapomnieć o tym, że byli podobnie traktowani w dzieciństwie i żeby nadal bronić wyidealizowanych własnych rodziców.
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:13:32
czy mamy nienawidzieć rodziców ,za to ,ze nam dali w ten nieszczesny tyłek.???  


Zwróć uwagę na pogardliwie użyte słowa "ten nieszczesny tyłek". Czy zadałabyś dokładnie to samo pytanie, gdyby w tej chwili do Twojego pokoju wtargnął olbrzymi, napompowany dres i dał Ci "w ten nieszczesny tyłek"? Tak po prostu. Bo miał zły dzień i mu się wydało np., że niepotrzebnie spędzasz tyle godzin przed komputerem. Zauważ, że w tym wypadku Twoja reakcja byłaby zupełnie inna. Poczułabyś ogromną złość, że ktoś podnosi na Ciebie rękę, poczułabyś lęk o swoje życie i zdrowie, ból, wściekłość, bezsilność, cierpienie. Dlaczego więc odmawiasz tych uczuć dziecku? Dlaczego myślisz, że dziecko "inaczej" odbiera klapsy? Bo dostaje od "kochających" je rodziców, którzy robią to wyłącznie "dla jego dobra"? Ale ono wcale nie odbiera tego inaczej. Poprostu zabroniłaś dziecku w sobie pamiętać o tym, wyparłaś te uczucia. Tak jak większość osób. Stąd bierze się później ogólne znieczulenie na cierpienie dzieci, brak empatii dla ich uczuć. Bo skoro Ty dostałaś "w ten nieszczesny tyłek", przeżyłaś, i podobno nie miało to większego wpływu na nic, to znaczy, że takie "wychowanie" jest w porządku i nie musi wzbudzać oburzenia. I tak z pokolenia w pokolenie...

M

P.S. Paniczny lęk przed nienawiścią (która jest zwyczajnym, NORMALNYM uczuciem, takim jak radość, lęk, ukojenie, ból, etc.) prowadzi właśnie do ciągłego, nieświadomego jej stosowania w życiu. Kiedy się wreszcie zrozumie, że jest to tylko i wyłącznie uczucie, wtedy można wreszcie zacząć normalnie funkcjonować bez obawy, że nienawiść "zniszczy" życie, lub "zakłóci" szczęście.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 13:22:10
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 13:14:37
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 12:49:28
Dopóki nie jest nam dobrze ze samym soba, nie będzie nam dobrze z innymi ludźmi.

Możemy zwalać winę na rodziców, Kaczyńskich, Tuska, komunistów i Adolfa. Lecz i tak dopóki nie zaakceptujemy siebie, nie będziemy szczęśliwi. Zresztą, prawdziwe szczęście to przeważnie tylko chwila.


No własnie  :D

Po co całe życie narzekać na rodziców ,ze nam dali w tylek?  :D i narzekać na wszystkich i wszystko dookoła ?


.



Takie analizy sa w sumie bez sensu: Mama mi dala klapa, bo jej mama kiedystam miała zly nastrój i powiedziała, ze niekoniecznie jest taka fajna jak jej się zdaje. Lecz ona miała zły nastrój, bo jej mążnie wrocił na czas do domu i do tego byl po paru głębszych. A on nie wrocił do domu na czas bo czuł się sfrustrowany, jak mu się przypomniało, ze jego dziadek bił babke, a jego dziadek bił babkę, bo... i tak do Mieszko the first.

Te teoryje są jak najbardziej słuszne, o wpływach i czynnikach. Lecz metody rozwiązywania są błedne. Trzeba umieć wybaczyć, pogodzić się z niektorymi rzeczami i patrzeć w przód nie w tył.

Pani psycholog, mówiąca o zachamowaniu fali przemocy, dobrze prawi. Lecz to jest teoria zza biurka. Tak jak komunizm


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 13:23:30
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 13:16:52
Czyli powinieneś wedle psychologów wreszcie przestać tlumić nienawiść do rodziców i ją w pełni poczuć.
Bo tłumiona nienawiść,wyparta powoduje ,ze źle ją ukierunkowujesz.
Innymi słowy ,możesz kierować tą tłumioną nienawiść(rodzic) na siebie lub na innych ,bliskich.

Ej, co próbujesz mi wkręcić ;> ? To już niby człowiek może czuć nienawiść tylko do rodziców? I zapewne cały czas?
Cytuj:


Therion z całym szacunkiem ,ale to są nie moje mysli i nie moje słowa .
nauczyłam się tego to na Forum od Marishki,nauczyłam sie ,ze jest to pranie mózgu .
Oni cały czas wypisywali o nienawisci do rodziców ,sami nazywając ich publicznie głupimi frustratami czy coś w tym stylu.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 13:25:20
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 13:22:10
Te teoryje są jak najbardziej słuszne, o wpływach i czynnikach. Lecz metody rozwiązywania są błedne. Trzeba umieć wybaczyć, pogodzić się z niektorymi rzeczami i patrzeć w przód nie w tył.

Pani psycholog, mówiąca o zachamowaniu fali przemocy, dobrze prawi. Lecz to jest teoria zza biurka. Tak jak komunizm


Upostar ,tego akurat mnie nie musisz pisać ,te słowa mogą być kierowane do Tomkiewiczów.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:27:01
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 13:23:30
nauczyłam się tego to na Forum od Marishki,nauczyłam sie ,ze jest to pranie mózgu .
Oni cały czas wypisywali o nienawisci do rodziców ,sami nazywając ich publicznie głupimi frustratami czy coś w tym stylu.


Poprosze o dokładne cytaty postów (w pełnym kontekście dyskusji, a nie wyrwane z kontekstu), w przeciwnym razie Twoje słowa są zwykłym przeinaczaniem, zmyślaniem i pomówieniem, nic nie wartym.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 13:28:27
Marishka mam jedno pytanie.
Dlaczego chodzicie po Forach i umniejszacie innych ,wyśmiewacie się z czyichś wyznań itp?
To nie jest jedyne forum .
Dlaczego wiecznie macie problemy z ludźmi?
Dlaczego na jednym z Forów banowano Tomka?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 13:31:25
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:17:06
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:13:32
Ale błagam nie demonizujmy "klapsa" jak to ma zwyczaj robić Marishka ,bo jeszcze od klapsa nikt nie umarł.

Mylisz się ogromnie. Od "klapsów", które Hitler dostawał w dzieciństwie od swojego ojca umarły miliony niewinnych ludzi.
Te słowa, które napisałaś powyżej, są znakomitym przykładem umniejszania - umniejszania uczuć dziecka, którym kiedyś byłaś. Cały czas wmawiasz sobie (i innym), że jako dziecko nic a nic Cię to nie bolało, nie miało żadnego znaczenia, że zasłużyłaś na to, że nie czułaś żadnego gniewu wtedy (jedynie ogromną wdzięczność za te "wychowawcze" klapsy). Całkowicie negujesz prawdziwe uczucia i reakcje swojego ciała. Umniejszasz dziecko w sobie, wmawiając mu, że zasłużyło na taką właśnie karę (tak, jakby nie istniały INNE metody) i że nie ma prawa czuć gniweu, lęku i bólu. Pokazujesz w ten sposób całkowity brak empatii dla siebie samej, swoich własnych uczuć, a co za tym idzie, łatwo się domyślić.
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:13:32
Kto z nas nie dostał w tyłek od rodziców? Ale co z tego???  


Ten wątek powstał właśnie z myślą o takich słowach, które niestety wypowiada większość osób (90% Polaków przyznaje się do stosowania kar fizycznych w stosunku do swoich dzieci). Są to słowa niezwykle niebezpieczne, ponieważ utrwalają lekceważenie cierpienia dziecka i znieczulają całe społeczeństwo na krzywdę. Wszyscy się dziwią, skąd tyle agresji w młodzieży, i nikt nie próbuje nawet tego powiązać z agresją rodziców wobec własnych dzieci. Ten temat nadal pozostaje tabu.

Normalną reakcją na krzywdę jest złość i cierpienie. Ale dziecku nie wolno wyrażać swojej złości, a ponieważ  takiego bólu (nie tylko fizycznego, ale przede wszystkim psychicznego) dziecko nie jest w stanie samo znieść, musi ono tłumić swoje prawdziwe uczucia, wypierać wszystkie bolesne wspomnienia i wciąż idealizować swoich krzywdzicieli. W ten sposób z biegiem lat dziecko zapomina o doznanej krzywdzie, "wybacza". Ale ciało nie da się tak łatwo oszukać. Ciało nie wie, co to moralność, "wybaczenie". Ciało wszystko pamięta i buntuje się przeciwko okłamującemu je umysłowi. Nieprzeżyte przez dziecko w pełni uczucia złości, lęku, tęsknoty i bólu, w późniejszym wieku znajdą swoje ujście w agresji ukierunkowanej albo przeciwko sobie (różnego rodzaju choroby i dolegliwości, niskie poczucie własnej wartości, zaburzenia psychiczne, depresja, ryzykowne zachowanie, alkohol, etc.), albo przeciwko innym (umniejszanie, awantury, maltretowanie, szantaż, morderstwa, gwałty, agresja werbalna, złośliwe docinki, sarkazm, etc.)

Ale najstraszniejsze jest to, że kiedy taka osoba sama staje się rodzicem, zaczyna powielać to samo zachowanie. Dlaczego? Bo całkiem nieświadomie potrzebuje "kozła ofiarnego" na którym może się zemścić za to, czego sama doświadczyła w dzieciństwie. Rodzice biją swoje dzieci, żeby zapomnieć o tym, że byli podobnie traktowani w dzieciństwie i żeby nadal bronić wyidealizowanych własnych rodziców.
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:13:32
czy mamy nienawidzieć rodziców ,za to ,ze nam dali w ten nieszczesny tyłek.???  


Zwróć uwagę na pogardliwie użyte słowa "ten nieszczesny tyłek". Czy zadałabyś dokładnie to samo pytanie, gdyby w tej chwili do Twojego pokoju wtargnął olbrzymi, napompowany dres i dał Ci "w ten nieszczesny tyłek"? Tak po prostu. Bo miał zły dzień i mu się wydało np., że niepotrzebnie spędzasz tyle godzin przed komputerem. Zauważ, że w tym wypadku Twoja reakcja byłaby zupełnie inna. Poczułabyś ogromną złość, że ktoś podnosi na Ciebie rękę, poczułabyś lęk o swoje życie i zdrowie, ból, wściekłość, bezsilność, cierpienie. Dlaczego więc odmawiasz tych uczuć dziecku? Dlaczego myślisz, że dziecko "inaczej" odbiera klapsy? Bo dostaje od "kochających" je rodziców, którzy robią to wyłącznie "dla jego dobra"? Ale ono wcale nie odbiera tego inaczej. Poprostu zabroniłaś dziecku w sobie pamiętać o tym, wyparłaś te uczucia. Tak jak większość osób. Stąd bierze się później ogólne znieczulenie na cierpienie dzieci, brak empatii dla ich uczuć. Bo skoro Ty dostałaś "w ten nieszczesny tyłek", przeżyłaś, i podobno nie miało to większego wpływu na nic, to znaczy, że takie "wychowanie" jest w porządku i nie musi wzbudzać oburzenia. I tak z pokolenia w pokolenie...

M

P.S. Paniczny lęk przed nienawiścią (która jest zwyczajnym, NORMALNYM uczuciem, takim jak radość, lęk, ukojenie, ból, etc.) prowadzi właśnie do ciągłego, nieświadomego jej stosowania w życiu. Kiedy się wreszcie zrozumie, że jest to tylko i wyłącznie uczucie, wtedy można wreszcie zacząć normalnie funkcjonować bez obawy, że nienawiść "zniszczy" życie, lub "zakłóci" szczęście.




Marishka - Ja też dostałem klapsy!!! Nie zalożyłem skrajnie prawicowej partii, nie wytłukłem milionów ludzi!!! Też miałem trudne dzieciństwo!!!

Cierpienie dziecka? Tabu? O tym się dyskutuje, az za bardzo. Trzeba widzieć różnicę, w katowaniu dziecka, a jego wychowywaniu. Teraz odwracasz rolę - Piszesz w sumie tak. Niewninne aniołki, nic nie robią normalnie a tu wpada sadystyczny tatuś i z pasem na nie. A tak nie jest. Jak się z bratem naparzaliśmy i przy okazji rozwaliliśmy nową zastawę mamy, to takie aniołki z nas nie były.


Co do nienawiści. To naprawdę, cięzko mi się z Toba zgodzić. Świat jest oparty na uczuciach, chcemy czy nie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 13:37:29
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:27:01
Poprosze o dokładne cytaty postów (w pełnym kontekście dyskusji, a nie wyrwane z kontekstu), w przeciwnym razie Twoje słowa są zwykłym przeinaczaniem, zmyślaniem i pomówieniem, nic nie wartym.

M


Tylko przepraszam w jednym ,to nie twoje słowa tylko Tomka ,ale jak cz esto wspominaliscie ,myslicie jednakowo"
Cytuj z: Tomkiewicz 2006-12-17, 23:12:53
Ewo, zrozumiałem, że kodar widzi związek między szczęściem a życzliwym stosunkiem do teściów. Nie widze tu relacji. Im bardziej jestem szczęśliwy, tym bardziej wywalam jadowitych ludzi z mojego życia. Teściów nie toleruję, bo to para toksycznych frustratów, jak i moi rodzice. Po co sobie zawracać głowę takimi osobami ?

Tomek

ps: Odwaliliśmy kawał roboty, by się wyzwolić. I uwierz mi, szczęście nieprawdopodobnie razi większość ludzi.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:38:00
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 13:22:10
Te teoryje są jak najbardziej słuszne, o wpływach i czynnikach. Lecz metody rozwiązywania są błedne. Trzeba umieć wybaczyć, pogodzić się z niektorymi rzeczami i patrzeć w przód nie w tył.


Na szczęście nie są to tylko "teorie", tak jak ŻO nie jest "teorią". To, co znajduje swoje potwierdzenie w praktyce i przynosi korzystne rezultaty, przestaje być "teorią".

Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, dlaczego osoby, które szczerze (wg ich własnych słów) wybaczyły i pogodziły się z przeszłością mają problemy zdrowotne, rodzinne i różne inne? Bo w tym wszystkim nie chodzi wcale o żadne wybaczenie  czy ciągłe przeżywanie "nienawiści do rodziców". Chodzi tylko o jedno - uświadomienie sobie (nie tylko umysłem, ale całym sobą, a to jest bardzo trudne) swoich prawdziwych uczuć, świadome przeżycie ich i w ten właśnie sposób "wyzbycie się" ciężaru przeszłości, by móc wreszcie "patrzeć w przód". Chodzi o dotarcie do siebie z przeszłości i zrozumienie siebie, swoich prawdziwych uczuć, a nie wyszydzanie dziecka w sobie ("miło i fajnie wspominam klapsiki").

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 13:38:43
Nie chce mi się wklejać dalszych postów.
macie problemy z ludźmi  nie tylko na tym Forum.
Cytuj z: Tomkiewicz 2006-12-27, 23:54:07
Elmo, potraktuj to ...jak chcesz, ale Twój obecny awatar  ("blinded" Elmo) dość precyzyjnie określa postawę, jaką wszystkimi siłami starasz się sobie wmówić. Jak to gada zawsze moja koszmarnie głupia babka - "nie wnikać, po co wnikać ?".
 
     Powiedzmy, że to będzie taka kwintesencja wszytskich Twoich ostatnich postów. I nie licz na dalszą kłótnie. Ani to prowokacja z mojej strony ani zaczepka. Jedynie wniosek.


Tomek


A w tym wątku przeszkadzał wam mój avatar elmo ,którego przesłala mi Ewa.czy coś było w nim nie tak?  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:46:16
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 13:31:25
Jak się z bratem naparzaliśmy i przy okazji rozwaliliśmy nową zastawę mamy, to takie aniołki z nas nie były.


Usprawiedliwiasz przemoc tym, że to była wasza z bratem wina, a więc "zasłużyliście" na to. Nawet na chwilę nie pomyślałeś, że rodzice nawet w tej sytuacji mieli inną opcję niż "wychowawczy" klaps. Klaps jest najszybszą i najgłupszą reakcją rodzica, któremu nie chce się myśłeć w sytuacji stresowej. Prościej jest uderzyć, niż znależć konstruktywne rozwiązanie problemu.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 13:46:44
A to reakcja jednej Forumowiczki Ewy na Wasze posty:
Cytuj z: Ewa 2006-12-28, 01:29:42
Tomkiewicz, przestań, :D Czy w twojej rodzinie wszyscy byli głupi i źli? Byli rodzice i teście. Teraz do kolekcji swoją babkę dorzuciłeś :D To dlatego załozyłeś wątek o genach? No dobrze, masz rację, nie ma co ciagnąc tej rozmowy. Mozesz na mnie liczyć, ze nie pociagnę jej dalej.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 13:48:15
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:17:06
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:13:32
Ale błagam nie demonizujmy "klapsa" jak to ma zwyczaj robić Marishka ,bo jeszcze od klapsa nikt nie umarł.

Mylisz się ogromnie. Od "klapsów", które Hitler dostawał w dzieciństwie od swojego ojca umarły miliony niewinnych ludzi.
Te słowa, które napisałaś powyżej, są znakomitym przykładem umniejszania - umniejszania uczuć dziecka, którym kiedyś byłaś. Cały czas wmawiasz sobie (i innym), że jako dziecko nic a nic Cię to nie bolało, nie miało żadnego znaczenia, że zasłużyłaś na to, że nie czułaś żadnego gniewu wtedy (jedynie ogromną wdzięczność za te "wychowawcze" klapsy). Całkowicie negujesz prawdziwe uczucia i reakcje swojego ciała. Umniejszasz dziecko w sobie, wmawiając mu, że zasłużyło na taką właśnie karę (tak, jakby nie istniały INNE metody) i że nie ma prawa czuć gniweu, lęku i bólu. Pokazujesz w ten sposób całkowity brak empatii dla siebie samej, swoich własnych uczuć, a co za tym idzie, łatwo się domyślić.

Tutaj się nie zgodzę.
Winę za śmierć milionów ludzi przypisał bym prędzej Aliantom, którzy w imię "sprawiedliwości" zniszczyli gospodarkę Niemiec i skazali  miliony Niemców na ubóstwo, czy wręcz śmierć głodową. Ponadto, Hitler był w miarę "normalny" dopóki nie spędził 4 lat na froncie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 13:49:15
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:38:00
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 13:22:10
Te teoryje są jak najbardziej słuszne, o wpływach i czynnikach. Lecz metody rozwiązywania są błedne. Trzeba umieć wybaczyć, pogodzić się z niektorymi rzeczami i patrzeć w przód nie w tył.


Na szczęście nie są to tylko "teorie", tak jak ŻO nie jest "teorią". To, co znajduje swoje potwierdzenie w praktyce i przynosi korzystne rezultaty, przestaje być "teorią".

Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, dlaczego osoby, które szczerze (wg ich własnych słów) wybaczyły i pogodziły się z przeszłością mają problemy zdrowotne, rodzinne i różne inne? Bo w tym wszystkim nie chodzi wcale o żadne wybaczenie  czy ciągłe przeżywanie "nienawiści do rodziców". Chodzi tylko o jedno - uświadomienie sobie (nie tylko umysłem, ale całym sobą, a to jest bardzo trudne) swoich prawdziwych uczuć, świadome przeżycie ich i w ten właśnie sposób "wyzbycie się" ciężaru przeszłości, by móc wreszcie "patrzeć w przód". Chodzi o dotarcie do siebie z przeszłości i zrozumienie siebie, swoich prawdziwych uczuć, a nie wyszydzanie dziecka w sobie ("miło i fajnie wspominam klapsiki").

M


Tak, i wiem, że te osoby nie wybaczyły


Marishka, masz dzieci?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 13:51:49
A tu post Moderatora z jednego z Forum.
czyli wychodzi na to ,ze ni tylko tu sobie kpicie z ludzkich uczuć i wyznań
dziękuję .Skończyłam


Autor: thom (Moderator)
Tomkiewicz, Marishka - to było przegięcie i została podjęta reakcja! Się ciesz, że pozostawiłem jednemu z was wejście, generalnie powinienem dać bana na adres a nie na login. Zapraszam za tydzień, do tego czasu proponuję przemyśleć swoje słowa. To prywatny serwis a nie hyde park. Ludzie tu angażujący nie mają zamiaru czytać tekstów, jakie wypisywaliście. A jednym z monitujących o zamknięcie wątku oraz "urlop" także Tomkiewicza był jeden z autorytetów na tym forum. Został naruszony regulamin, i proszę, przestańcie argumentować to logiką Kalego. Dlatego zarządziłem salomonowe prawo. Wy bzdury tu popiszecie, ale jak jakiś gorliwy moherowiec dorwie to forum, to pierwsza oberwie firma hostująca, potem ja. Albo na odwrót. Nie znam Tomkiewicza, nie wiem jak się naprawdę nazywa. nie wiem gdzie mieszka. Tu jesteście anonimowi, piszecie co wam się podoba, przeginając i naruszając niektóre dobre obyczaje. Dwie osoby są na "urlopie" do przemyślenia swoich tekstów. Za daleko to zaszło. Za powrotem wątku niech opowiedzą się sami czytelnicy. A wyproszeni za tydzień będą mieli możliwość logowania.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 13:52:05
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 13:48:15
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:17:06
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 12:13:32
Ale błagam nie demonizujmy "klapsa" jak to ma zwyczaj robić Marishka ,bo jeszcze od klapsa nikt nie umarł.

Mylisz się ogromnie. Od "klapsów", które Hitler dostawał w dzieciństwie od swojego ojca umarły miliony niewinnych ludzi.
Te słowa, które napisałaś powyżej, są znakomitym przykładem umniejszania - umniejszania uczuć dziecka, którym kiedyś byłaś. Cały czas wmawiasz sobie (i innym), że jako dziecko nic a nic Cię to nie bolało, nie miało żadnego znaczenia, że zasłużyłaś na to, że nie czułaś żadnego gniewu wtedy (jedynie ogromną wdzięczność za te "wychowawcze" klapsy). Całkowicie negujesz prawdziwe uczucia i reakcje swojego ciała. Umniejszasz dziecko w sobie, wmawiając mu, że zasłużyło na taką właśnie karę (tak, jakby nie istniały INNE metody) i że nie ma prawa czuć gniweu, lęku i bólu. Pokazujesz w ten sposób całkowity brak empatii dla siebie samej, swoich własnych uczuć, a co za tym idzie, łatwo się domyślić.

Tutaj się nie zgodzę.
Winę za śmierć milionów ludzi przypisał bym prędzej Aliantom, którzy w imię "sprawiedliwości" zniszczyli gospodarkę Niemiec i skazali  miliony Niemców na ubóstwo, czy wręcz śmierć głodową. Ponadto, Hitler był w miarę "normalny" dopóki nie spędził 4 lat na froncie.



Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:38:00
Bo w tym wszystkim nie chodzi wcale o żadne wybaczenie  czy ciągłe przeżywanie "nienawiści do rodziców". Chodzi tylko o jedno - uświadomienie sobie (nie tylko umysłem, ale całym sobą, a to jest bardzo trudne) swoich prawdziwych uczuć, świadome przeżycie ich i w ten właśnie sposób "wyzbycie się" ciężaru przeszłości, by móc wreszcie "patrzeć w przód". Chodzi o dotarcie do siebie z przeszłości i zrozumienie siebie, swoich prawdziwych uczuć, a nie wyszydzanie dziecka w sobie ("miło i fajnie wspominam klapsiki").

M

Dokładnie. Co nie oznacza wcale, że nie można szukać sposobów na polepszenie relacji z rodzicami (o ile się da) po uświadomieniu sobie tych uczuć. Ja jak sobie pewne rzeczy uświadomiłem, to miałem trochę konfliktów z moją mamą, ale teraz się z nią dogaduję o wiele lepiej niż przedtem i bardziej się szanujemy.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 13:59:09
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 13:52:05
Dokładnie. Co nie oznacza wcale, że nie można szukać sposobów na polepszenie relacji z rodzicami (o ile się da) po uświadomieniu sobie tych uczuć. Ja jak sobie pewne rzeczy uświadomiłem, to miałem trochę konfliktów z moją mamą, ale teraz się z nią dogaduję o wiele lepiej niż przedtem i bardziej się szanujemy.


Właśnie!
A nie szwędać sie po Forach i wyżywać się na Forumowiczach.Obrazać uczucia religijne itp.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 14:01:27
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 13:46:16
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 13:31:25
Jak się z bratem naparzaliśmy i przy okazji rozwaliliśmy nową zastawę mamy, to takie aniołki z nas nie były.


Usprawiedliwiasz przemoc tym, że to była wasza z bratem wina, a więc "zasłużyliście" na to. Nawet na chwilę nie pomyślałeś, że rodzice nawet w tej sytuacji mieli inną opcję niż "wychowawczy" klaps. Klaps jest najszybszą i najgłupszą reakcją rodzica, któremu nie chce się myśłeć w sytuacji stresowej. Prościej jest uderzyć, niż znależć konstruktywne rozwiązanie problemu.

M



Nie wiem. Marishka, myślisz, ze ja byłem katowany i lany bez przerwy? Popadasz w skrajności. Poprostu piszę, ze klaps nie jest niczym złym. W prawdziwym zyciu to się nie sprawdza. Ilu znam gości, którzy nie dostali klapsa. Mieli kochających rodziców, którzy im tłumaczyli i walkowali wszystko, spokojnie etc. i jakoś paru z nich wylądowało w więzieniu - Jak to wytłumaczysz?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 14:03:53
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 13:52:05
Co nie oznacza wcale, że nie można szukać sposobów na polepszenie relacji z rodzicami (o ile się da) po uświadomieniu sobie tych uczuć.


Dokładnie tak uważam. Cieszę się, że Tobie udało się z mamą.

Nie uznaję jednostronności jeśli chodzi o miłość czy szacunek. Nie może być tak, że tylko jedna strona się wysila, stara, próbuje.  Np. jeśli dziecko próbuje powiedzieć rodzicom o swoich bolesnych uczuciach, a rodzice je wyśmiewają, lub mówią, że są nieistotne, lub zmyśłone, to żadnego "polepszenia relacji" w tym przypadku nie będzie. Musi być obustronna CHĘĆ. Jeśli np. "polepszenie relacji" ma polegać na podporządkowaniu się dziecka i jego wyrzeczeniu się prawdziwych uczuć, to nie jest to żadne "polepszenie".

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 14:09:38
Ponawiam pytanie Marishka.
Co sprawia ,ze wyśmiewacie sie i ranicie czyjeś uczucia i poglądy religijne?
Nie tylko na tym Forum.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 14:13:59
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:01:27
Marishka, myślisz, ze ja byłem katowany i lany bez przerwy?


To są Twoje słowa, ja nigdzie tego nie napisałam. I nie pomyślałam. Klaps jest przemocą. Twoje usprawiedliwianie klapsów i traktowanie tego jako czegoś zabawnego nazwałam po imieniu - usprawiedliwianiem. Racjonalizowaniem.

Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:01:27
Poprostu piszę, ze klaps nie jest niczym złym.


A ja piszę i będę pisac, że klapsy są złe, niepotrzebne, nieuzasadnione i niesprawdzające się w rzeczywistości. Nie są metodami "wychowawczymi".
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:01:27
Mieli kochających rodziców, którzy im tłumaczyli i walkowali wszystko, spokojnie etc. i jakoś paru z nich wylądowało w więzieniu - Jak to wytłumaczysz?


Wybacz, ale na podstawie tak skrótowego opisu żaden człowiek nie będzie w stanie odpowiedzieć na Twoje pytanie. No chyba że ktoś wierzy w istnienie "genu zła". Być może nie wiesz o tym, ale prawie wszyscy więźniowie (optymistycznie zakładam istnienie jakiegoś 0,01% inaczej myślących więźniów) mówią o swoich "kochających rodzicach", cierpliwych, wyrozumiałych, etc. Winią wszystkich, łącznie ze sobą, ale nigdy nie mówią nic złego na rodziców. Jakież to znamienne. Jeśli zaczniesz kopać głębiej, okaże się nagle, że tym rodzicom daleko było do ideału...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 14:26:37
Widać sie nie dowiem ,o co chodziło temu Moderatorowi

A tu post Moderatora z jednego z Forum.
czyli wychodzi na to ,ze ni tylko tu sobie kpicie z ludzkich uczuć i wyznań

Autor: thom (Moderator)
Tomkiewicz, Marishka - to było przegięcie i została podjęta reakcja! Się ciesz, że pozostawiłem jednemu z was wejście, generalnie powinienem dać bana na adres a nie na login. Zapraszam za tydzień, do tego czasu proponuję przemyśleć swoje słowa. To prywatny serwis a nie hyde park. Ludzie tu angażujący nie mają zamiaru czytać tekstów, jakie wypisywaliście. A jednym z monitujących o zamknięcie wątku oraz "urlop" także Tomkiewicza był jeden z autorytetów na tym forum. Został naruszony regulamin, i proszę, przestańcie argumentować to logiką Kalego. Dlatego zarządziłem salomonowe prawo. Wy bzdury tu popiszecie, ale jak jakiś gorliwy moherowiec dorwie to forum, to pierwsza oberwie firma hostująca, potem ja. Albo na odwrót. Nie znam Tomkiewicza, nie wiem jak się naprawdę nazywa. nie wiem gdzie mieszka. Tu jesteście anonimowi, piszecie co wam się podoba, przeginając i naruszając niektóre dobre obyczaje. Dwie osoby są na "urlopie" do przemyślenia swoich tekstów. Za daleko to zaszło. Za powrotem wątku niech opowiedzą się sami czytelnicy. A wyproszeni za tydzień będą mieli możliwość logowania.

Ale wyraźnie widać ,że musieliście przegiąć  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 14:33:38
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 14:13:59
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:01:27
Marishka, myślisz, ze ja byłem katowany i lany bez przerwy?


To są Twoje słowa, ja nigdzie tego nie napisałam. I nie pomyślałam. Klaps jest przemocą. Twoje usprawiedliwianie klapsów i traktowanie tego jako czegoś zabawnego nazwałam po imieniu - usprawiedliwianiem. Racjonalizowaniem.

Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:01:27
Poprostu piszę, ze klaps nie jest niczym złym.


A ja piszę i będę pisac, że klapsy są złe, niepotrzebne, nieuzasadnione i niesprawdzające się w rzeczywistości. Nie są metodami "wychowawczymi".
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:01:27
Mieli kochających rodziców, którzy im tłumaczyli i walkowali wszystko, spokojnie etc. i jakoś paru z nich wylądowało w więzieniu - Jak to wytłumaczysz?


Wybacz, ale na podstawie tak skrótowego opisu żaden człowiek nie będzie w stanie odpowiedzieć na Twoje pytanie. No chyba że ktoś wierzy w istnienie "genu zła". Być może nie wiesz o tym, ale prawie wszyscy więźniowie (optymistycznie zakładam istnienie jakiegoś 0,01% inaczej myślących więźniów) mówią o swoich "kochających rodzicach", cierpliwych, wyrozumiałych, etc. Winią wszystkich, łącznie ze sobą, ale nigdy nie mówią nic złego na rodziców. Jakież to znamienne. Jeśli zaczniesz kopać głębiej, okaże się nagle, że tym rodzicom daleko było do ideału...


Wiesz, ja moge napisać o Twoim usprawiedliwianiu niedawania klapsów, bo wychodzę z założenie, ze w niektórych sytuacjach jest to pozytywny srodek.

Być moze nie wiesz o tym, lecz znam osobiście wielu więźniów, byłych lub "zawodowych" i nie ma żadnej reguły co do oceniania rodziców. Najlepiej powiedzieć - tak, obrabowałem bank, bo mam złych rodziców. A co z tymi, co mieli zlych rodziców i nie obrabowali banków? Tylko normalnie sobie ułozyli życie? Powołujesz się na Hitlera i jego złe dzieciństwo. Ja bym dożucił jeszcze paru innych. I myślisz, że to złe wychowanie uczyniło z Hitlera zbrodniaża?
Jeszcze raz zapytam. Masz dzieci?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 14:36:29
..wyedytowany, wywalony, nieistotny

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 14:46:31
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:33:38
wychodzę z założenie, ze w niektórych sytuacjach jest to pozytywny srodek.


Nie ma żadnej sytuacji usprawiedliwiającej klaps. Zawsze są INNE rozwiązania, tylko człowiek który widzi "wartość" klapsów nie jest w stanie dostrzec innej opcji, nie potrafi wykazać się  kreatywnością.
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:33:38
I myślisz, że to złe wychowanie uczyniło z Hitlera zbrodniaża?


Nie, no skąd! To wszystko wina tylko i wyłącznie złego odżywiania i złych genów.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-04-13, 14:48:43
Teraz jest moda na wychowywanie dzieci bezstresowo i jaki efekt?
Moje pokolenie wychowane było na klapsach i nikt z tego powodu nie 'podawał do sądu'. I to chyba jest ostatnie pokolenie, które nie musi latać do psychoanalityków.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 14:52:23
Cytuj z: Halina Ch. 2007-04-13, 14:48:43
Teraz jest moda na wychowywanie dzieci bezstresowo i jaki efekt?
Moje pokolenie wychowane było na klapsach i nikt z tego powodu nie 'podawał do sądu'. I to chyba jest ostatnie pokolenie, które nie musi latać do psychoanalityków.


To jest post Rodzica!Pod,którym się również podpisuję.

A reszta wypocin ,to posty żywcem wziete z książek psychoanalityków ,którzy sami potrzebują pomocy.

To tak do wiadomości Uponstar,bo się w końcu nie dowiedziałeś czy forumowiczka M ma dzieci  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 14:57:40
Cytuj z: Halina Ch. 2007-04-13, 14:48:43
Teraz jest moda na wychowywanie dzieci bezstresowo i jaki efekt?


A taki, że te dzieci są tak samo skrzywdzeni przez "bezstresowość", jak i te wychowane "na klapsach". Większości wydaje się, że przeciwieństwem "klapsów" jest wychowanie "bezstresowe", ale tak nie jest. I jedno i drugie jest tak samo szkodliwe i krzywdzące dla dziecka. Przeciwieństwem obydwu tych pojęć jest wychowanie dziecka w miłości i szacunku. Zarówno "wychowawczym" klapsom jak i bezstresowości właśnie tej miłości i szacunku brakuje.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 14:57:54
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 14:46:31
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:33:38
wychodzę z założenie, ze w niektórych sytuacjach jest to pozytywny srodek.

Nie ma żadnej sytuacji usprawiedliwiającej klaps. Zawsze są INNE rozwiązania, tylko człowiek który widzi "wartość" klapsów nie jest w stanie dostrzec innej opcji, nie potrafi wykazać się  kreatywnością.
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:33:38
I myślisz, że to złe wychowanie uczyniło z Hitlera zbrodniaża?


Nie, no skąd! To wszystko wina tylko i wyłącznie złego odżywiania i złych genów.

M



Opowiedziałbym Ci pewna historyjke, z mojego zycia - lecz nie jest to temat na publiczne forum. Jednakże ta historyjka, bycmoze, rzuciłaby troszkę światła na to co mówie i wiem. A wiem, ze w pewnych okolicznościach przyrody wszystko jest możliwe. Niezależnie od wychowania, ludzie są w stanie podejmować irracjonalne decyzje, nabierać irracjonalnych przekonań.

Mówi Ci coś zbuntowany nastolatek/nastolatka? Czy nie widzisz, ludzi z "dysfunkcyjnych" rodzin odnoszących sukcesy i będących szczęśliwymi, czy nie widzisz ludzi z "dobrych domów" bedących mordercami?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lutonn 2007-04-13, 15:03:26
Niecierpie skrajnosci!!                      Kazdy kij ma dwa konce   . Panie i panowie wychowywac trzeba tez optymalnie . Czy moze kto widzial kij o jednym koncu???! Tak samo jest z wychowaniem trzeba rozmawiac , ale jak trzeba to i skarcic (dac klapsa) bo czlowiek jest niedoskonaly i moze jego funkcja mozgu nie pozwolic mu na zrozumienie sytuacjii , a tymbardziej w erze srodkow masowego przekazu , gdzie jestesmy stale "oglupiani"" .Taki maly czlowiek jest tez ksztaltowany przez te srodki , noi niestety trzeba nieraz radykalniej reagowac , ale i rozmawiac  , no to tyle  :lol: :lol: :mrgreen: :idea: :roll:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 15:08:08
Marishka ,piszesz takie mądrości na temat wychowania dzieci ,jakbyś conajmniej wychowała piątkę swoich dzieci ,a potem wnuki .A tu rzecz jest całkiem odwrotna.
Skąd te wiadomości?
Tylko nie pisz ,ze z obserwacji,bo inaczej jest obserwować dziecko przez chwil kilka a inaczej jest wychowywać dzieci.
Być z nimi ,gdy sa zdrowe ,gdy chore ,gdy kapryszą ,gdy są czasem nieznośne ,gdy są pocieszne itd.Nie doświadczyłaś tego.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 15:08:31
Cytuj z: lutonn 2007-04-13, 15:03:26
Niecierpie skrajnosci!!                      Kazdy kij ma dwa konce   . Panie i panowie wychowywac trzeba tez optymalnie . Czy moze kto widzial kij o jednym koncu???! Tak samo jest z wychowaniem trzeba rozmawiac , ale jak trzeba to i skarcic (dac klapsa) bo czlowiek jest niedoskonaly i moze jego funkcja mozgu nie pozwolic mu na zrozumienie sytuacjii , a tymbardziej w erze srodkow masowego przekazu , gdzie jestesmy stale "oglupiani"" .Taki maly czlowiek jest tez ksztaltowany przez te srodki , noi niestety trzeba nieraz radykalniej reagowac , ale i rozmawiac  , no to tyle  :lol: :lol: :mrgreen: :idea: :roll:


No tak Lutonn, tyle, ze gdzie tu skrajności.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-13, 15:09:17
Cytuj z: lutonn 2007-04-13, 15:03:26
czlowiek jest niedoskonaly i moze jego funkcja mozgu nie pozwolic mu na zrozumienie sytuacjii


Natomiast klaps pomoże w funkcjonowaniu mózgu i "zrozumieniu sytuacji"? To może odrazu lobotomię przeprowadzić i po problemie?

Powtórzę raz jeszcze, ZAWSZE istnieje inne rozwiązanie niż klaps. Problem polega wyłącznie w lenistwie umysłowym osoby wierzącej w zbawienny wpływ klapsów na rozwój dziecka. Nie ma sytuacji usprawiedliwiających klaps jako jedyne rozwiązanie.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 15:15:01
lutonn  :D Twoich mądrości mi tu brakowało  :D
Nareszcie ktoś z sensem coś pisze  :D

oj szkoda ,ze tu Ewy nie ma  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lutonn 2007-04-13, 15:15:56
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-13, 15:09:17
Cytuj z: lutonn 2007-04-13, 15:03:26
czlowiek jest niedoskonaly i moze jego funkcja mozgu nie pozwolic mu na zrozumienie sytuacjii


Powtórzę raz jeszcze, ZAWSZE istnieje inne rozwiązanie niż klaps. Problem polega wyłącznie w lenistwie umysłowym osoby wierzącej w zbawienny wpływ klapsów na rozwój dziecka. Nie ma sytuacji usprawiedliwiających klaps jako jedyne rozwiązanie.

M
No tak gorsze od klapsa sa tortury psychiczne( wyrzadzaja wiecej szkody) a klaps pobudzi tylko krazenie  8) :? :shock: :o :( :)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 15:17:36
lutonn,nikt nie zauważył ,że pisałeś o optymalnym wychowaniu dzieci ,tylko każdy zauważył skrajność  :shock:  :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 15:19:18
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:57:54
Mówi Ci coś zbuntowany nastolatek/nastolatka? Czy nie widzisz, ludzi z "dysfunkcyjnych" rodzin odnoszących sukcesy i będących szczęśliwymi, czy nie widzisz ludzi z "dobrych domów" bedących mordercami?


Tylko, że:
1. "dobry dom" to określenie fałszywe, zwykle tylko odnoszące się do ilości majątku rodziców a nie do relacji rodzic/dziecko.
2. Ci pierwsi zwykle mogą wymienić kilka osób, które miały bardzo pozytywny wpływ na ich życie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 15:36:26
Mam pewien problem.
Jeśli cos wiecie lub przypuszczacie to odpiszcie.
Zastanawiam się ,czy ludzie,którzy nienawidzą własnych rodziców,mają ich za frustratów i głupców(coniektórych członków rodziny)
potrafili by w miłości wychować własne dziecko?

Bo skoro,oni sami uważają ,że na wychowanie dzieci ogromną rolę mają rodzice ,a tymczasem oni uważają ich za frustratów ,to kto ich nauczył miłości?

no...pomieszane z poplątanym  :roll:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 15:43:51
Inni ludzie?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 15:46:33
Poza tym ludzie czasami instynktownie chcą dać dzieciom tego czego im brakowało - jak nie posiadają wiedzy na temat tego, co dziecko potrzebuje (na przykład tego, że też potrzebuje wartości, obowiązków, itd.) to bywa dziwnie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 15:52:13
Ale Therion zobacz:

Ci ludzie którzy nienawidzą swoich rodziców ,i uznają ich za frustratów ,są przekonani ,że tylko i wyłącznie charakter człowieka kształtują rodzice w wieku dziecięcym rzecz jasna.A skoro Ci rodzice są znienawidzonymi frustratami i do tego matka czy tam ojciec ma głupią matkę -czyli ,ze babka na dodatek jest głupia ,
no to jak w/g tych ludzi doszło ,ze nauczyli sie miłości ,jak powtarzam ,ze oni uwazają ,ze tylko rodzic ma wpływ na charakter.


Przeczytaj dokładnie,wiem ,ze to jest poplątane.Tak samo jak to ,o czym piszą ci ludzie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 15:56:38
Therion jeszcze mi odpowiedz na jedno pytanie.

Czy wychowywanie dziecka ,bycie z nim codziennie ,w czasie choroby w zdrowiu ,w czasie różnych kaprysów dziecka i radości i wiele ,wiele innych sytuacjii,to jest to samo ,co widzidzi się dziecko przez chwilę lub to samo ,co wyczyta się z książek?

Pewnie nie masz jeszcze dzieci ,więc trudno będzie Ci na to odpowiedzieć ,ale spróbuj.
Edyta.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 15:58:10
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 15:19:18
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 14:57:54
Mówi Ci coś zbuntowany nastolatek/nastolatka? Czy nie widzisz, ludzi z "dysfunkcyjnych" rodzin odnoszących sukcesy i będących szczęśliwymi, czy nie widzisz ludzi z "dobrych domów" bedących mordercami?


Tylko, że:
1. "dobry dom" to określenie fałszywe, zwykle tylko odnoszące się do ilości majątku rodziców a nie do relacji rodzic/dziecko.


Ja mówię o prawdziwych dobrych domach
Cytuj:

2. Ci pierwsi zwykle mogą wymienić kilka osób, które miały bardzo pozytywny wpływ na ich życie.
Cytuj:


Mimo klapsów?
Ja myślę, ze ci drudzy mogą wymienić kilka osób, ktore miały negatywny wpływ na ich życie



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 16:18:27
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 15:56:38
Therion jeszcze mi odpowiedz na jedno pytanie.

Czy wychowywanie dziecka ,bycie z nim codziennie ,w czasie choroby w zdrowiu ,w czasie różnych kaprysów dziecka i radości i wiele ,wiele innych sytuacjii,to jest to samo ,co widzidzi się dziecko przez chwilę lub to samo ,co wyczyta się z książek?

Pewnie nie masz jeszcze dzieci ,więc trudno będzie Ci na to odpowiedzieć ,ale spróbuj.
Edyta.

Nie mam i mam nadzieję, że nie będę mieć - na rodzica się kompletnie nie nadaję.

Pewnie, że nie to samo.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 16:20:41
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 15:58:10
Tylko, że:
1. "dobry dom" to określenie fałszywe, zwykle tylko odnoszące się do ilości majątku rodziców a nie do relacji rodzic/dziecko.


Ja mówię o prawdziwych dobrych domach
Cytuj:

Szczerze mówiąc, to nie spotkałem się. Jak dla mnie, dobry dom, to taki, gdzie młodzi ludzie są nauczeni odróżniać dobro od zła i odrzucać to drugie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 16:25:27
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 16:20:41
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 15:58:10
Tylko, że:
1. "dobry dom" to określenie fałszywe, zwykle tylko odnoszące się do ilości majątku rodziców a nie do relacji rodzic/dziecko.


Ja mówię o prawdziwych dobrych domach
Cytuj:

Szczerze mówiąc, to nie spotkałem się. Jak dla mnie, dobry dom, to taki, gdzie młodzi ludzie są nauczeni odróżniać dobro od zła i odrzucać to drugie.


Dla mnie też, lecz co maja do tego klapsy?

A co do dzieci - Therion, nigdy nie mow nigdy  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 16:27:40
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 16:18:27
Nie mam i mam nadzieję, że nie będę mieć - na rodzica się kompletnie nie nadaję.


Wiesz Therion ,moze Ci sie to wydać śmieszne ,ale ja też kiedys tak myślałam,a teraz mam dwie dziewczynki i jakoś sobie daję radę.Są trudności-owszem ,ale i są chwile bardzo radosne.
Wiesz co jeszcze zauważyłam u ludzi?
Że ci co mówią ,że sie nie nadają na rodziców ,to potem są dobrymi rodzicami ,a ci co bębnią jak widzą jakąś matkę ,która karci swoje dziecko,że nigdy by tak nie zrobili ,to jak pojawia sie dziecko ,to zachowują się jeszcze gorzej niż ta karcąca dziecko kobieta.
Cytuj:
Pewnie, że nie to samo.


Chociaż Ty jedyny to napisałeś,bo jakoś nikt nie wziął tego pod uwagę...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 16:37:07
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 16:20:41
Jak dla mnie, dobry dom, to taki, gdzie młodzi ludzie są nauczeni odróżniać dobro od zła i odrzucać to drugie.


Jak myślicie czy młodzi ludzie którzy okazują brak tolerancji dla ludzi innych wiar,którzy szydzą i wyśmiewają się z obrzędów religijnych innych ludzi ,potrafią odróżnić dobro od zła?



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-13, 16:38:53
Wiesz dlaczego? Ciężko jest ocenić jakie to emocje - nie da się opisać, co czujesz, gdy dziecko budzi się w nocy z gorączką. Ciezko opisac siedzenie w szpitalu dwadzieścia cztery godziny na dobe, z maluchem. Nie da się opisać tej mieszanki uczuć, miłości, radości, zachwytu, złości - a wszstkiego tego doprawionego nieludzkim zmęczeniem, paradoksalnie bardziej nakręcającym czlowieka niz kilo boczku na czczo :)
"Ja bym nigdy nie dał klapa" - ile razy ja to słyszalem?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 16:47:09
Cytuj z: Uponstar 2007-04-13, 16:38:53
Wiesz dlaczego? Ciężko jest ocenić jakie to emocje - nie da się opisać, co czujesz, gdy dziecko budzi się w nocy z gorączką. Ciezko opisac siedzenie w szpitalu dwadzieścia cztery godziny na dobe, z maluchem. Nie da się opisać tej mieszanki uczuć, miłości, radości, zachwytu, złości - a wszstkiego tego doprawionego nieludzkim zmęczeniem, paradoksalnie bardziej nakręcającym czlowieka niz kilo boczku na czczo :)
"Ja bym nigdy nie dał klapa" - ile razy ja to słyszalem?


Uponstar mam dwie dziewczynki 6 i 8 lat ,ze starszą byłam kilkarazy w szpitalu przez conajmniej 2 tyg przez 24 godz.
Po nocach człowiek nie śpi ,jeść nie może ,myśli co sie dzieje z drugim dzieckiem .Istny kołowrót.To moze tylko pisac osoba ,która ma dzieci.
Widzisz Marishka nie odpisała Ci na Twoje pytanie czy ma dzieci.Nie ma dzieci ,a tak wiele ma do powiedzenia na temat ich wychowania.
Nigdy nie była z maleńkim dzieckiem non stop,czy to zdrowym czy chorym.Nigdy nie martwiła sie o swoje dziecko ,gdy było chore czy zdrowe,Nigdy nie miała podkrążonych oczu z niewyspania
A tak dużo "wie",tak wiele ma do powiedzenia.
ja też wiele razy to słyszałam "ja bym nigdy nie dał klapa" ,a potem okazywało sie ,ze dzieci tych ludzi były maltretowane.  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 16:54:15
Nie znam ,doprawdy nie znam rodzica ,który by nie dał klapa dziecku swemu.
natomiast znam pełno osób,ktorzy nie maja dzieci i którzy mówią ,że nigdy by nie uderzyli swego dziecka.
A potem rzeczywistość okazuje się inna niż przewidywana,bo dzieci to nie laleczki,które postawi sie w kącie i będą stały grzecznie i pachniały.

Co to jest teoria bez praktyki? NIC...wielkie NIC.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-04-13, 17:21:47
Masz rację Edyto, zawsze przed rodzicami stoi trudny wybór i odpowiedzialność.

Wszystko przez technikę,  która obróciła się przeciwko człowiekowi, a dzieci płacą najwyższą cenę.
Kiedyś nikogo nie wysyłano do psychologa. Nikt nie był hiperaktywnyany i dyslektykiem. Gdy nie szło coś w szkole po prostu powtarzał rok i to była szansa dla niego.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 17:32:31
No właśnie Halino.
I co tu gdybać ,klaps czy nie klaps  :roll:

Rzeczywistość jest taka ,ze jak ty nie dasz klapsa ,to dzieciak na ciebie podniesie rękę i na nic się zdadzą twoje tłumaczenia ,bo dziecko widzi od innych dzieci jak i w bajkach czy to w filmach czy to w szkole.A dzieciak ślepy nie jest i widzi co się wokół dzieje ,ale ,ze jest dzieckiem ,nie wie ,co jest dobre a co złe.
O czym my tu w ogóle dyskutujemy?Jest TV ,są gry komputerowe ,jest szkoła .Tam dzieci też czerpią wzorce.

A osoba ,która nie ma dzieci i ma najwięcej do powiedzenia w kwestii wychowania jest poprostu śmieszna ...
To tak, jakby ślepy mówił o kolorach ,a głuchy o dźwiękach.Taka prawda.

I jeszcze ta manipulacja psychologów ,którzy sami potrzebują pomocy ...szkoda słów...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-04-13, 17:49:17
Słyszeliście to, że "Domy Starców to zemsta dzieci za żłobek"  :D .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 17:56:36
Cytuj z: lekarka 2007-04-13, 17:49:17
Słyszeliście to, że "Domy Starców to zemsta dzieci za żłobek"   :D .


Z jednej strony niezły żart ,a zdrugiej strony jak sobie przypomnę twarze ludzi w Domach "Spokojnej Starosci" ,to żal serce ściska.
Samotność ,samotność i samotność.Czekanie itd.......
Tak sobie czasem myślę ,ze obym nigdy nie stanęła przed wyborem ,czy oddać kogoś do Domu Starców.
I sama mam nadzieję ,o ile dożyję  :roll: ,że tak wychowam swoje dzieci ,że mnie nie zostawią na pastwę losu  :(


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-04-13, 18:40:50
Cytuj z: lekarka 2007-04-13, 17:49:17
Słyszeliście to, że "Domy Starców to zemsta dzieci za żłobek"   :D .


he he he , a to dobre - nie słyszałam tego.

Ciekawe jaka zemsta czeka nas za hospicja?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-04-13, 19:55:37
Ciekawe jaka zemsta czeka nas za hospicja?


:lol: :lol:Eutanazja  :x :x


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 20:09:52
Cytuj z: elmo 2007-04-13, 17:56:36
Z jednej strony niezły żart ,a zdrugiej strony jak sobie przypomnę twarze ludzi w Domach "Spokojnej Starosci" ,to żal serce ściska.
Samotność ,samotność i samotność.Czekanie itd.......
Tak sobie czasem myślę ,ze obym nigdy nie stanęła przed wyborem ,czy oddać kogoś do Domu Starców.
I sama mam nadzieję ,o ile dożyję  :roll: ,że tak wychowam swoje dzieci ,że mnie nie zostawią na pastwę losu  :(

Damn, Ja mam nadzieję, że zanim się zestarzeję, to na tyle uda mi się dojść do porządku z dietą i że do końca będę sprawny :| ...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 20:18:00
A jeśli już tak bardzo chodzi o tę tłumioną nienawiść dziecka ,to muszę napisać ,że dzis mało które dzieci tłumią swoje uczucia nienawiści.
Czy to w stosunku do rodziców,do rówieśników ,do zupełnie obcych starszych osób ,nauczycieli itp.

I to nie jest jedynie przyczyna złego wychowania rodziców.
To są inne czasy niż czasy sprzed dwudziestu laty,kiedy telewizja nie była rozpowszechniona,nie było głupich ,agresywnych bajek ,głupich agresywnych gier komputerowych.Dzieci się bawiły same ze sobą-i umiały to robić.
Dziś ogromny wpływ na umysł młodego człowieka ma TV ,gry komputerowe,bajki agresywne i filmy dla "małych-starych"
Brak czasu rodziców-obydwoje pracujący do późna.
To jest proces złożony i nie można postrzegać go "jednokierunkowo".
Trzeba mieć jakoś otwarty umysł ,wyobrażać sobie pewne sytuacje.
Powtarzam jednak ,ze takie gdybanie nie poparte praktyką jest poprostu śmieszne.......


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 20:38:02
Jak byłem mały to głównie się bawiłem na podwórku i telewizji prawie nie oglądałem - jako, że nie było czegoś takiego jak działający plac zabaw, to razem ze znajomymi łaziliśmy po dachach, dzwoniliśmy do domofonów, itd.

W sumie, to tak myślę, że dzieci do pewnego wieku w ogóle nie powinni mieć dostępu komputera, czy telewizora a towarzystwo powinny mieć ostrożnie dobrane...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 20:54:20
W ogóle to dziecko jest narażone na o wiele większą agresję rówieśników niż rodziców - chodzi mi o rzeczy typu wyzwiska, kliki, itd.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 20:57:45
Therion.
A to rośnie wraz z postępem cywilizacji.

Sytuacje sprzed 20-stu 30-stu laty nie mają nic wspólnego z TERAZ.

Sytuacja rodzic-dziecko -była 20 - wiecej lat temu.
Teraz jest rodzic-dziecko-TV-głupie bajki-gry komp.-szkoła ,w której też jest pełno agresji i przemocy-podwórko(również mało bezpieczne)-plac zabaw itd.itp.....



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 21:31:48
Z tego, co mówiła moja mama, to takiej sytuacji nie było jak była mała - wtedy był Winnetou/Czterej Pancerni/podwórko/szkoła/rodzic

Skoro jest taka sytuacja, że dzieci stają się coraz agresywniejsze, to to nie jest postęp - to jest regresja.

Jeden sposób jaki znam na to, to się od tego odciąć - szczerze nie wyobrażam sobie sytuacji w, której moje (hipotetyczne) dziecko miałoby być narażone na obce wpływy. Dla mnie to jest niedopuszczalne.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-13, 21:57:36
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 21:31:48
Jeden sposób jaki znam na to, to się od tego odciąć - szczerze nie wyobrażam sobie sytuacji w, której moje (hipotetyczne) dziecko miałoby być narażone na obce wpływy. Dla mnie to jest niedopuszczalne.


Uznany byś został za aspołecznego ,a nawet pewnie mogliby przyczepić sie Twoich praw rodzicielskich(nie pozwalasz dziecku do życia w społeczeństwie).
Myślisz ,ze ja czasem nie myslę ,zeby sama uczyć dziecko w domu ? Jak widzę co sie dzieje w szkołach?
Ale jest to sytuacja niemożliwa.
Jedyne wyjscie to,zabrac sie stad ,kupic jakis domek na wsi, z dala od cywilizacji i mieszkać w miarę spokojnie.Ale ...to też jest niemożliwe  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-13, 22:14:43
Już jestem aspołeczny :) . Tak w ogóle, to raczej jestem wyrzutkiem - od dawna nie akceptuję tego społeczeństwa a szczególnie już większości młodzieży z ich tendencjami do pijaństwa i braku uczciwości.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-04-14, 01:51:23
Elmo ,moze faktycznie Tomkiewiczowie idealizują dzieci ,
  masz racje ,ze teoria i praktyka to dwa inne pojęcia -ale nie powiesz ,ze
  wiele maja mąrdych i trafnych spostrzeżeń-. Ja sie tutaj dokształcam.
    -[szkoda ,ze tak póżno ]  -i -tak jak Szymon pisze
    ,zycie nikogo nie rozpieszcza i moze tez, przez to jestem bardziej odporna
    na kopniaki . Po za tym piszesz ,ze Oni obrazaja cudze uczucia religijne -
    a czy Ty nie widzisz tego jak dewoci cały czas ranią uczucia ludzi niewierzacych.
      Czy nasz wyznaniowy juz kraj -nie stosuje przemocy psychicznej wciskając
    sie w publiczne media .
    Mają racje ,bo kościół kreuje polityke ,ustawy  przecza nauce i zdrowemu rozsądkowi . Najwyższy czas aby jawnie o tym mówić i nie tylko na forach ale koniecznie w mas mediach  bo ludzie  już zastraszeni jak za Stalina
    Zabanowani na innym forum -to tylko swiadczy
    ,ze faktycznie  tylko w jedną strone są uczucia obrazone . Po za tym
      szkoda moderatora ,bo przez takich beretowych nadgorliwców -mamy
      buraczano-kartoflana opinie na arenie miedzynarodowej .
straci to egzotyczne forum  na poczytności.
       


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 07:06:47
Rudko ,mnie nie interesuje czy ktoś jest katolikiem ,Świadkiem Jehowy,muzułmaninem-niech sobie będzie kim chce.
Po co ja mam sobie zawracać głowę ,kogoś obrażac ,kpić,pienić się.
Wiara ,to jest coś bardzo delikatnego i subtelnego ,to jest tylko i wyłącznie sprawa jednostki.
Rudko,czy przeszkadza Ci ,że ktoś idzie do kościoła? ,Przeszkadza Ci stojący krzyż przy drodze?
Jeden przejdzie koło tego nie zwracając uwagi ,drugi przejdzie koło krzyża i się przeżegna a trzeci się będzie pienił.
Kiedyś ktoś mi napisał ,że takim ludziom słup elektryczny z poprzeczną belką na górze kojarzy im się z krzyżem, a więc to dla nich "bezprecedensowy atak katolickiego ciemnogrodu" i "bezduszna ofensywa kleru".  :lol:

ehhhh,co za czasy.Za dużo wolnego czasu =za dużo narzekania.
Dawniej ludzie harowali od świtu do późnego wieczora i zdrowo zmęczeni szli spać ,aby wstać o świcie i znów pracować.
To były czasy.....


Bębnienie o swojej wierze wszem i wobec i usilne przekonywanie drugiego, do jego wyznania jest tak samo skrajne jak i skrajne jest ciągłe "warczenie" na temat czyjegos wyznania .A jak wiadomo ,każda skrajność jest zła.
Wszystko w optymalnych proporcjach ,a będzie dobrze  :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 07:17:38
Cytuj z: Rudka 2007-04-14, 01:51:23
Elmo ,moze faktycznie Tomkiewiczowie idealizują dzieci ,
   masz racje ,ze teoria i praktyka to dwa inne pojęcia -ale nie powiesz ,ze
  wiele maja mąrdych i trafnych spostrzeżeń-. Ja sie tutaj dokształcam
.


Rudko ,nie piszę ,że Tomkiewiczowie idealizują dzieci.Dzieci ,powinny być dziećmi jak to było dawniej.Ale czasy się zmieniły i wpływ na dzici TERAZ mają nie tylko rodzice jak to przekonani są o tym Tomkiewiczowie.Poprostu ich postrzeganie zatrzymało sie na czasach sprzed 30-stu laty.Dzić od wczesnego dzieciństwa umysł dziecka bombardowany jest różego rodzaju boźcami ,niekoniecznie korzystnymi dla prawidłowego rozwoju(aby pozostać dzieckiem).Jak już pisałam :bajki ,filmy ,sklepy pełne agresywnych zabawek: walczące roboty,karabiny itp-dla chłopców.Dla małych dziewczynek lalki barbie razem z kenem i takie tam bzdetki ,które mają wpływ na złe postrzeganie sexualność.dzieci bawią sie takimi lalkami w specyficzny sposób.
Dawniej popularne były zwykłe(niezwykłe) pluszowe misię,które uczyły małe dziecko troskliwości i miłości czystej.A dziś robi się z dzieci "małych-starych".

Rudko ja też się tutaj uczę ale nie od Tomkiewiczów.
Uczę się od Haliny Ch,Toana,Zofii,czytam posty Ewy,której teraz nie ma ,od Lekarki,Zbynka ,Sławka ,Wojteksa,Kodar ,Hany,Daniela-choć mamy różne poglądy czasem ,ale jest ok  :D,od lutonna.
Oczywiście 2 tyg temu jak pisałaś ,to też pisałaś mądrze i też to zapamiętałam,
Ale nie od Tomkiewiczów.
czego ja mam się uczyć?
Nie mieć dzieci a mieć je to dwie diametralnie różne sprawy.A tomy książek psychologicznych opisujących jak nie nawidzieć rodziców ,to dla mnie stek bzdetów,bo jest to manipulacja młodym człowiekiem.Tak samo jak filmy,czy gry manipulują ,to równie te "poradniki" manipulują.
Tyle "poradników" ,a problemy wciąż narastają. ... :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 07:33:32
Cytuj z: Therion 2007-04-13, 22:14:43
Już jestem aspołeczny :) . Tak w ogóle, to raczej jestem wyrzutkiem - od dawna nie akceptuję tego społeczeństwa a szczególnie już większości młodzieży z ich tendencjami do pijaństwa i braku uczciwości.


Masz rację  :D
wartało by się odseparować od "wrzodu" i żyć spokojnie.
Póki co ,to nie zwracam uwagi na głupoty,pilnuję aby dzieci nie oglądały nieprzyzwoitych bajek czy filmów.
Ale...wczoraj poszły przed blok i moja młodsza ,bardziej śmiała córka przyniosła mi taki tekst ,że mnie "wryło " w podłogę  :shock:
I pojawił sie problem ,który trzeba jakoś łaagodnie rozwiązać,wytłumaczyć ,aby nie mówiło słów ,których jeszcze nie rozumie,żeby najpierw przyszła do mnie i zapytała, co znaczy konkretne słowo ,czy jaki ma sens jakieś zdanie,bo gdyby zaczęła takie rzeczy opowiadać to........... :?
Tak więc niebezpieczeństwa czyhają z każdej strony  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-14, 12:47:05
Ech...
Podwórka/osiedla to w ogóle masakra. Dzieci mogą zostać tak zdeprawowane przez inne dzieci (np. z jakichś środowisk przestępczych albo zwyczajnych łobuzów) że to przechodzi ludzkie pojęcie.

W ogóle co do szkół:
Najgorsze jest to, że w szkołach często jest tak, że panuje tam myślenie mafijne. Zauważyłem, że zwykle nauczyciele bagatelizują przemoc uczniowską i w związku z tym dziecko w razie czego nie ma się do kogo zwrócić o pomoc - oczywistym skutkiem tego jest przyswojenie przez dziecko myślenia typu "might makes right" i braku szacunku dla innych uczniów.
NP. jak byłem w przedszkolu to przez jakiś czas codziennie napadały mnie jakieś dwa dzieciaki - oczywiście zero pomocy od opiekunki. Potem szkoła - prześladowali mnie jacyś dwaj starsi uczniowie - przestali dopiero jak postawiła im się cała klasa - czyli zero pomocy ze strony przedstawicieli prawa ale za to skuteczna działalność "mafijna".
Do tego jeszcze się uczy dzieci, żeby nie skarżyły a wśród uczniów jest jak w mafii - gardzi się "kapusiami" (nawet jak chcieli tylko, żeby ktoś ich ochronił przed przemocą.) a jak dojdzie do jakiejś sprawy w prokuraturze, to skarżący jest już w ogóle skończony.

Jeszcze gorzej - nauczyciele zamiast zademonstrować dzieciom normalne sposoby rozwiązywania problemów sami stosują przemoc fizyczną i psychiczną.
W szkole miałem historyczkę, która wyzywała gorszych uczniów od najgorszych (w związku z czym wszyscy oprócz mnie [na początku byłem bardzo dobry z historii] się jej panicznie bali) i ubliżała im na takie sposoby, że nie do pomyślenia jest, żeby ktoś mówił tak do drugiego człowieka - rodzice próbowali się jej pozbyć ale oczywiście okazała się niezwalnialna.

Do tego jeszcze była matematyczka, która jak tylko zaczynała wrzeszczeć jak tylko się niecierpliwiła.

W mojej klasie były osoby, których osoby z rodziny należały do lokalnego gangu (ci uczniowie teraz już są po kilku odsiadkach).

Kilku gości napastowało seksualnie pewną dziewczynę i nawet nie dostali obniżonego zachowania (!!!).

O istnieniu czegoś takim jak rozwiązywanie problemów bez użycia przemocy dowiedziałem się dopiero z gry komputerowej (!!!!).
Rezultat: nerwica i problemy ze szkołą trwające do dziś.
Cytuj z: elmo 2007-04-14, 07:17:38
Cytuj z: Rudka 2007-04-14, 01:51:23
Elmo ,moze faktycznie Tomkiewiczowie idealizują dzieci ,
  masz racje ,ze teoria i praktyka to dwa inne pojęcia -ale nie powiesz ,ze
  wiele maja mąrdych i trafnych spostrzeżeń-. Ja sie tutaj dokształcam
.


Rudko ,nie piszę ,że Tomkiewiczowie idealizują dzieci.Dzieci ,powinny być dziećmi jak to było dawniej.Ale czasy się zmieniły i wpływ na dzici TERAZ mają nie tylko rodzice jak to przekonani są o tym Tomkiewiczowie.Poprostu ich postrzeganie zatrzymało sie na czasach sprzed 30-stu laty.Dzić od wczesnego dzieciństwa umysł dziecka bombardowany jest różego rodzaju boźcami ,niekoniecznie korzystnymi dla prawidłowego rozwoju(aby pozostać dzieckiem).Jak już pisałam :bajki ,filmy ,sklepy pełne agresywnych zabawek: walczące roboty,karabiny itp-dla chłopców.

Paradoksalnie mamy teraz najbardziej bierno-pacyfistyczną młodzież jaka kiedykolwiek była - sporo bywam na forach dotyczących gier komputerowych i mam sporo znajomych graczy - i znacząca większość z nich stroni od przemocy.
Co ciekawe, czytałem też w książce na temat mediów o uzależnieniu od gier komputerowych - zrobili badania na graczach (takich prowdziwych graczacach a nie Żydach graczach opisywanych w kolorowych gazetkach) - wyszło, że gracze (w tym też dzieci) się łatwiej relaksują, potrafią wyrażać negatywne emocje w niedestruktywny sposób, ale z drugiej strony przyjmują bierniejszą postawę wobec życia, przez co mogą mieć gorsze osiągnięcia w szkole i (przynajmniej według mnie) mogą łatwiej padać ofiarami agresywnych typów.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 13:13:09
Cytuj z: Therion 2007-04-14, 12:47:05
Co ciekawe, czytałem też w książce na temat mediów o uzależnieniu od gier komputerowych - zrobili badania na graczach (takich prowdziwych graczacach a nie Żydach graczach opisywanych w kolorowych gazetkach) - wyszło, że gracze (w tym też dzieci) się łatwiej relaksują, potrafią wyrażać negatywne emocje w niedestruktywny sposób, ale z drugiej strony przyjmują bierniejszą postawę wobec życia, przez co mogą mieć gorsze osiągnięcia w szkole i (przynajmniej według mnie) mogą łatwiej padać ofiarami agresywnych typów.


A mnie to pachnie kolejnymi badaniami "naukowców" ,co to chcą coś osiągnąć ,niekoniecznie korzystnego  :?

Dawniej nie było gier komputerowych agresywnych i nieagresywnych .Jedyne co było to Piątek z Pankracym ,Pszczółka Maja,Reksio i itp i dzieci były jakoś mniej agresywne niż teraz  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-14, 13:54:41
Cytuj z: elmo 2007-04-14, 13:13:09
Cytuj z: Therion 2007-04-14, 12:47:05
Co ciekawe, czytałem też w książce na temat mediów o uzależnieniu od gier komputerowych - zrobili badania na graczach (takich prowdziwych graczacach a nie Żydach graczach opisywanych w kolorowych gazetkach) - wyszło, że gracze (w tym też dzieci) się łatwiej relaksują, potrafią wyrażać negatywne emocje w niedestruktywny sposób, ale z drugiej strony przyjmują bierniejszą postawę wobec życia, przez co mogą mieć gorsze osiągnięcia w szkole i (przynajmniej według mnie) mogą łatwiej padać ofiarami agresywnych typów.


A mnie to pachnie kolejnymi badaniami "naukowców" ,co to chcą coś osiągnąć ,niekoniecznie korzystnego  :?

Dawniej nie było gier komputerowych agresywnych i nieagresywnych .Jedyne co było to Piątek z Pankracym ,Pszczółka Maja,Reksio i itp i dzieci były jakoś mniej agresywne niż teraz  :shock:



Dzieci były mniej agresywne? Nie były mniej. Dzieci są tak samo agresywne jak zawsze, wzorce się zmieniły. Lecz czy napewno? Wzorce zanikły? Chyba nie. Wzorce się narzuca sila i zawsze narzucalo. Pamietacie "Kamienie na Szaniec". Był tam bodajze Glista (lecz może się mylę), którego autor z zapamientaniem wychwala, że z uśmiechem na ustach zabijał Niemców. Wyrachowany morderca, lecz jaki heros. Lektura szkolna, podstawówka.

Do czego idę?  - każdy jest agresywny, każdy reaguje, każdy ma swoje emocje. Sztuka jest od najmłodszych lat uczyć dzieci JAK NAD NIMI PANOWAĆ I JE KIERUNKOWAĆ. I wtedy ani gry, ani Pani Domu, ani film porno nie zdeprawują człowieka.

Uklady mafijne w szkole - no cóż. Wszędzie są układy, nawet jak Cię ktoś bronił Therion, nawet jak to była Twoja klasa, to też jakiś układ.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-04-14, 13:58:09
Cytuj z: elmo 2007-04-14, 13:13:09
Cytuj z: Therion 2007-04-14, 12:47:05
Co ciekawe, czytałem też w książce na temat mediów o uzależnieniu od gier komputerowych - zrobili badania na graczach (takich prowdziwych graczacach a nie Żydach graczach opisywanych w kolorowych gazetkach) - wyszło, że gracze (w tym też dzieci) się łatwiej relaksują, potrafią wyrażać negatywne emocje w niedestruktywny sposób, ale z drugiej strony przyjmują bierniejszą postawę wobec życia, przez co mogą mieć gorsze osiągnięcia w szkole i (przynajmniej według mnie) mogą łatwiej padać ofiarami agresywnych typów.


A mnie to pachnie kolejnymi badaniami "naukowców" ,co to chcą coś osiągnąć ,niekoniecznie korzystnego  :?

Dawniej nie było gier komputerowych agresywnych i nieagresywnych .Jedyne co było to Piątek z Pankracym ,Pszczółka Maja,Reksio i itp i dzieci były jakoś mniej agresywne niż teraz  :shock:


Czy to oznacza, ze gry komputerowe sa tego przyczyna? Chlopaki pod moim blokiem, ktorzy czasem maja z prawem na bakier nie graja na komputerze, bo gdyby grali, to nie siedziliby na ulicy i nie zaczepiali ludzi, tylko siedzieli w domu i grali. ;) Gdy komputerowe, filmy porno, brak eutanazji, narkotyki w szkole, seks u nastolatkow i w ogole wszystko to cale tzw. "oficjalne zlo" o ktorym mowi sie miedzy innymi tutaj w niektorych dyskusjach nie jest przyczyna, tylko pewnym skutkiem. Nie nalezy mylic przyczyny ze skutkiem. Nawiasem mowiac, nie wiem, co sie ludziom nie podoba w tym, ze nastolatki interesuja sie seksem (dzis w organizmach rozne narzady roznie dojrzewaja, dlatego powszechnie pojawiaja sie roznice miedzy rozwojem umyslu a ciala, ale to nie wina tego nastolatka i nie ma sie mu co dziwic, to przyroda... miec do tego zarzut, to jak miec zarzut do praw przyrody... ;) zreszta, powstrzymywanie sie od "potrzeb" rodzi frustratow i psychopatow... ;)

Mowienie "w moich czasach...", "dawnie bywalo...", itd. oczywiscie uprawiac mozna, ale po pierwsze, niczego to nie zmieni, po drugie, majac zarzuty do pokolenia mlodszego daje sie mierne swiadectwo zdolnosciom wychowawczym swojemu wlasnemu pokoleniu; mozna mniemac, ze ludzie mowia tak "od poczatku", ze seniorzy zawsze do juniorow maja zastrzezenia, seniorzy seniorow maja zastrzezenia do seniorow i juniorow, a i juniorzy beda mieli zastrzezenia do juniorow tych juniorow. ;) Kochajmy sie i badzmy ziomalami jak sie to teraz mowi, nie miejmy do drugiego negatywnych emocji i bedziemy o wiele bardziej "wyluzowani". ;) Wystarczy, aby KAZDY wyszedł z takiej jezusowej zasady a ludziom zyloby sie lepiej i wiecejby sie usmiechali... ;) Peace and love ;)

Pozdrawiam cieplo
Michal


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-04-14, 14:07:16
Cytuj z: tetryk 2007-04-14, 13:58:09
Wystarczy, aby KAZDY wyszedł z takiej jezusowej zasady a ludziom zyloby sie lepiej i wiecejby sie usmiechali...


Wlasciwie jest to tez warunek konieczny. No i oczywistym jest ze tego trzeba sie - po trzecie - nauczyc, po drugie - trzeba miec odpowiednio pod czaszka, zeby sie w ogole nayczyc mozna bylo, a po pierwsze to wiadomo... :) "Podobno..." ;)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 14:11:02
Niech sobie każdy wychowuje własne dzieci w/g takich wzorców jak uważa ,ważne ,żeby dzieci uczyły się mądrości ,szacunku a nie głupoty.
Ważne ,żeby rodzice kochali własne dzieci ,a dzieci własnych rodziców  :wink:
I nie sztuką jest gdybać ,ale sztuką jest właściwe wychowanie.
Sztuką jest posiadanie rozeznania,gdzie i skad czerpać Mądrość,aby odróżnić dobro od zła .   :wink:



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 14:20:43
A poza Tym ,mogę sobie ponarzekać ,poużalać nad dzisiejszym złym światem dzień,dwa ,ale na trzeci dzień już wysiadam  :lol:
Poprostu nie chce mi się narzekać  :?
Wolę się pośmiać ,bobawić z dziećmi ,poczytać dzieciom ,wymyślac historyjki ,tłumaczyć co ,jak , i dlaczego?
Ale nie cierpię wiecznego narzekania  :evil:  :mrgreen:
Łeb może człowieka rozboleć  :!: :idea: :mrgreen:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-14, 15:13:51
Cytuj z: elmo 2007-04-14, 13:13:09
A mnie to pachnie kolejnymi badaniami "naukowców" ,co to chcą coś osiągnąć ,niekoniecznie korzystnego  :?

Przytaczam je dlatego, że ich wyniki zgadzają się z tym co zaobserwowałem w rzeczywistości. Poza tym one piszą, że granie w gry komputerowe może być szkodliwe, ale nie w taki sposób w jaki prezentują to kolorowe gazetki. Badania służyły jednemu celowi - zbadaniu skutków uzależnień medialnych.

Po prostu nie lubię jak obcy opluwają moją kulturę i moich znajomych wymyślając jakieś teorie o manipulacji.
Cytuj z: Uponstar 2007-04-14, 13:54:41
Dzieci były mniej agresywne? Nie były mniej. Dzieci są tak samo agresywne jak zawsze, wzorce się zmieniły. Lecz czy napewno? Wzorce zanikły? Chyba nie. Wzorce się narzuca sila i zawsze narzucalo. Pamietacie "Kamienie na Szaniec". Był tam bodajze Glista (lecz może się mylę), którego autor z zapamientaniem wychwala, że z uśmiechem na ustach zabijał Niemców. Wyrachowany morderca, lecz jaki heros. Lektura szkolna, podstawówka.

Nom, w lekturach z podstawówki są niezłe przypadki :D . Zresztą wtedy byli "Czterej Pancerni", "Stawka Większa niż Życie", itp.
Cytuj z: Uponstar 2007-04-14, 13:54:41
Do czego idę?  - każdy jest agresywny, każdy reaguje, każdy ma swoje emocje. Sztuka jest od najmłodszych lat uczyć dzieci JAK NAD NIMI PANOWAĆ I JE KIERUNKOWAĆ. I wtedy ani gry, ani Pani Domu, ani film porno nie zdeprawują człowieka.

Dokładnie! Myślę, że to jest jedna z najważniejszych rzeczy, której człowiek powinien się nauczyć :) .
Cytuj z: Uponstar 2007-04-14, 13:54:41
Uklady mafijne w szkole - no cóż. Wszędzie są układy, nawet jak Cię ktoś bronił Therion, nawet jak to była Twoja klasa, to też jakiś układ.

Wiem. Tyle, że patologiczne było to, że musiała to robić klasa a nie szkoła. Z układami mafijnymi jest tak, że obrońca może się wkrótce zmienić w kata lub ofiarę.
Cytuj z: tetryk 2007-04-14, 13:58:09
Czy to oznacza, ze gry komputerowe sa tego przyczyna? Chlopaki pod moim blokiem, ktorzy czasem maja z prawem na bakier nie graja na komputerze, bo gdyby grali, to nie siedziliby na ulicy i nie zaczepiali ludzi, tylko siedzieli w domu i grali. ;)

Dokładnie ;). U mnie w szkole/okolicy, najgorsi byli nie-gracze, bo nie mieli się gdzie wyżyć tylko szukali ekscytacji w rozrabianiu i dręczeniu innych.
Cytuj z: tetryk 2007-04-14, 13:58:09
Nawiasem mowiac, nie wiem, co sie ludziom nie podoba w tym, ze nastolatki interesuja sie seksem (dzis w organizmach rozne narzady roznie dojrzewaja, dlatego powszechnie pojawiaja sie roznice miedzy rozwojem umyslu a ciala, ale to nie wina tego nastolatka i nie ma sie mu co dziwic, to przyroda... miec do tego zarzut, to jak miec zarzut do praw przyrody... ;) zreszta, powstrzymywanie sie od "potrzeb" rodzi frustratow i psychopatow... ;)

Ja też tego nie rozumiem. Z drugiej strony też nie rozumiem postawy osób, które uprawiają seks z przypadkowymi ludźmi poznanymi np. na dyskotekach.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 15:15:21
Cytuj z: tetryk 2007-04-14, 13:58:09
Nawiasem mowiac, nie wiem, co sie ludziom nie podoba w tym, ze nastolatki interesuja sie seksem (dzis w organizmach rozne narzady roznie dojrzewaja, dlatego powszechnie pojawiaja sie roznice miedzy rozwojem umyslu a ciala, ale to nie wina tego nastolatka i nie ma sie mu co dziwic, to przyroda... miec do tego zarzut, to jak miec zarzut do praw przyrody... ;) zreszta, powstrzymywanie sie od "potrzeb" rodzi frustratow i psychopatow... ;)

Pozdrawiam cieplo
Michal


A słyszałeś kiedyś z ust kilkuletniego (8 -mio letniego) dziecka o tym jak tam komuś "stoi"  :shock: i jak "tam ktoś z kimś"  :shock:
Dla mnie usłyszeć takie wyrażenia z ust małego dziecka to ochyda.
Mylisz naturę z wynaturzeniem.

Kto mógł nauczyć kilkuletnie dziecko takich słów?

Słowinictwo niektórych małych dzieci jest poprostu ochydne i nie myl tego z zainteresowaniem nostoletnich ludzi swoim ciałem...  :? Bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-14, 15:21:55
Myślę, że tetryk odnosił się do wieku np. 14 lat o, których wspomniałaś.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 15:28:55
Cytuj z: Therion 2007-04-14, 15:21:55
Myślę, że tetryk odnosił się do wieku np. 14 lat o, których wspomniałaś.


Być może ,ale nie mylcie zainteresowania nastoletniego człowieka naturą ,budową ciała ,odczuciami -(bo to jest normalne ,ze z wiekiem człowiek się tym interesuje)
z wulgarnym słownictwem jakie dzieci stosują, aby opisać niektóre sceny z życia wzięte ,bo to poprostu jest ochydne  :?  :(



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-14, 16:27:44
Cytuj z: elmo 2007-04-14, 15:28:55
Cytuj z: Therion 2007-04-14, 15:21:55
Myślę, że tetryk odnosił się do wieku np. 14 lat o, których wspomniałaś.


Być może ,ale nie mylcie zainteresowania nastoletniego człowieka naturą ,budową ciała ,odczuciami -(bo to jest normalne ,ze z wiekiem człowiek się tym interesuje)
z wulgarnym słownictwem jakie dzieci stosują, aby opisać niektóre sceny z życia wzięte ,bo to poprostu jest ochydne  :?  :(




E tam. Ja juz nie taki młody i pamiętam jak mieliśmy cos koło dziesięciu lat i strasznie z kolegami k!@#!$rwialiśmy (tak było fajnie!!!), ze kiedy wróciłem do domu, i palnąłem się w rekę to mi się przy mamie wyrwało: O k!@!wa !!!  :oops: Powiedz, Ty nie "eksperymentowalaś z mową ojczystą" w wieku, powiedzmy dziesięciu, jedenastu lat? Może to tylko chłopaki tak mają :?:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 16:45:08
Cytuj z: Uponstar 2007-04-14, 16:27:44
Powiedz, Ty nie "eksperymentowalaś z mową ojczystą" w wieku, powiedzmy dziesięciu, jedenastu lat? Może to tylko chłopaki tak mają :?:

Z "ręką na sercu " jak to się mówi ,mówię ,że nie eksperymentowałam  :D .Ani moje dzieci teraz nieeksperymentują  :D

Ale mnie jeszcze o coś innego chodziło...
Już "pal sześć"( jak to się mówi ) ta k.....jak dziecku się wyrwie ,ale ja mam na myśli ,że dzieci małe używają paskudnego słownictwa jeśli chodzi o sex.czy już pojmujecie o co mi chodzi?  :shock:
No,kurcze...przecież nie będę Wam pisała ,to co słyszę ,bo to nie wypada ,a i mnie przez gardło jakoś nie przechodzi  :?

Moje dzieci jakoś nie chłoną "mowy ojczystej" z podwórka  :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Uponstar 2007-04-14, 16:54:22
Cytuj z: elmo 2007-04-14, 16:45:08
Cytuj z: Uponstar 2007-04-14, 16:27:44
Powiedz, Ty nie "eksperymentowalaś z mową ojczystą" w wieku, powiedzmy dziesięciu, jedenastu lat? Może to tylko chłopaki tak mają :?:



Moje dzieci jakoś nie chłoną "mowy ojczystej" z podwórka  :D


:D Moja mam też tak myślała  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 17:05:01
Cytuj z: Uponstar 2007-04-14, 16:54:22
Cytuj z: elmo 2007-04-14, 16:45:08
Cytuj z: Uponstar 2007-04-14, 16:27:44
Powiedz, Ty nie "eksperymentowalaś z mową ojczystą" w wieku, powiedzmy dziesięciu, jedenastu lat? Może to tylko chłopaki tak mają :?:



Moje dzieci jakoś nie chłoną "mowy ojczystej" z podwórka  :D


:D Moja mam też tak myślała  8)



Jakby chłonęły ,to by mi przeklinały w domu ,ale tego nie robią  :lol:

No ,ale może jeszcze są za małe ,żeby przesądzać o wszystkim  :shock:
Póki co ,jest ok  :D Staram się  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-04-14, 17:29:46
Cytuj z: elmo 2007-04-14, 15:28:55
nie mylcie zainteresowania nastoletniego człowieka naturą ,budową ciała ,odczuciami -(bo to jest normalne ,ze z wiekiem człowiek się tym interesuje)
z wulgarnym słownictwem jakie dzieci stosują, aby opisać niektóre sceny z życia wzięte ,bo to poprostu jest ochydne  :?  :(


Ale ja tego nie myle w ogole. Przeciez ja wlasnie mowilem o tych ich zainteresowaniach, o tym co robia, a nie o tym, w jaki sposob o tym opowiadaja. Zreszta mnie tam nie przeszkadza zaden sposob mowienia, bo wazne jest dla mnie to, co sie mowi, a nie jak - wystarczy, ze mozna jednoznacznie zrozumiec przekaz. :) Sam uzywam tzw. przeklenstw bardzo rzadko a to i tylko w najblizszym (w sensie w ktorym czuje sie swojsko) towarzystwie, ale nic mi nie wiednie, gdy slysze jak ktos inny klnie, nawet duzo. Wiedna mi rece, gdy slucham glupstw, ktorym wszyscy przyklaskuja, tylko dlatego, ze byly powiedziane tak piekna polszczyzna, ze nikt ich nie zrozumial... ot, slodkie pierdzenie... Wiele slyszalem madrych slow suto zakrapianych wulgaryzmem, tak jak wiele slyszalem kompletnych gniotow mowionych tak slodko i kulturalnie, ze brakowalo tylko poswiaty ksiezyca, czerwonych roz i tego, by ten co je mowi siedzial na bialym koniu i mial pelerynke ksiecia na ramionach. Jaka to roznica, czy sie powie "kal" czy "gowno" (tzn. jakas jest mimo wszystko, ale to nie jest najistotniejsze ani nawet istotne), skoro chodzi o jedna i ta sama rzecz, czyli substancje w odcieniu brazu, ktora nie nalezy obrzucac ludzi ani spozywac? ;) Rzeczy nazywac trzeba po imieniu, bo na nic innego nie zasluguja. Jezyk ma sluzyc tylko i wylacznie do komunikacji, a nie zachwycania sie nim... Co do przeklinania u dzieci, to prosze zwrocic uwage, ze te dzieci, ktore tak mowia bo inaczej nie umieja, sa najczesciej tez urwisami w ogole, wiec akurat ten ich sposob mowienia jest ich relatywnie mala wada, tak jak relatywnie malym uchybieniem... ekhm... urody... jest np. krzywy ryj u swini (ale porownanie). ;) Ale wiesz o co chodzi... To jakby narzekac, ze tornado nie jest dla ludzi korzystne, bo moze popsuc im fryzure. ;)
Cytuj:
Jakby chłonęły ,to by mi przeklinały w domu ,ale tego nie robią


Z tym sie nie zgodze - znam z autopsji. ;) Przede wszystkim kultura objawia sie w czynach, w braku negatywnych emocji do drugiego czlowieka, dopiero za tym idzie mowienie wedlug zasad ogolnie przyjetych, uzywanie slow, ktore nikogo nie beda razily swoim wydzwiekiem; i my bedziemy chciec tak mowic i bedziemy tak mowic wlasnie dlatego i tylko dlatego, zeby innych to nie razilo, ale nie koniecznie dlatego, ze nas to bedzie razilo.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 17:38:56
Ok Tetryk ,nie będę sie z Tobą spierała  ,bo mi się nie chce  :lol:
Niech sobie tam ośmioletnie dzieci mówią ,że wsadzili by tam coś komuś  :roll: .Nie moje dzieci ,więc słyszę ,przechodzę ,zapominam ,wspominam i potem zapominam  8)

Tak naprawdę to mało mnie obchodzi jak kto wychowuje swoje dzieci.  :roll:
Mam swoje i jestem zajęta swoimi ,na cudze nie ma czasu ani prawa  8)
Możesz nawet włączyć film porno swojemu dziecku-ja na to wpływu większego nie mam    :roll:




Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 17:51:35
Tylko mnie nie zjedz za tego posta  :lol:

Tetryk ,najważniejsze jest wiedzieć jak nie chorować  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-14, 17:59:34
Cytuj z: elmo 2007-04-14, 17:38:56
Mam swoje i jestem zajęta swoimi ,na cudze nie ma czasu ani prawa  8)


        Myślę, że jesteś głównie zajęta tym forum.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 18:07:47
Tetryk!
Ten Twój post mi sie bardzo podoba ,czytałam go kiedyś i dziś go tutaj wkleję:
Cytuj z: tetryk 2007-01-15, 22:14:14
Normalne dziecko nie jest agresywne wobec kogos, kto nie jest agresywny wobec niego. Zwierzeta domowe nie atakuja raczej dzieci. Male dzieci potrafia sie ladnie bawic ze zwierzetami, czego niejednokrotnie bylem swiadkiem. Czestokroc maja z nimi (i dzieci ze zwierzetami i zwierzeta z dziecmi) lepsze stosunki niz z doroslymi. Warto zwrocic uwage, ze jesli dziecko jest agresywnym malcem (a i tak bywa), to zabawa ze wszystkim i ze wszystkimi jest dla niego i innych szkodliwa, jednak przesada jest twierdzic, ze wszystkie lub wiekszosc dzieci tak sie zachowuje. Proponuje przemyslec to jeszcze raz z dbaloscia o to, aby plody tych mysli mialy jednak pokrycie w rzeczywistosci, bo bez tego to... klops na starcie, ze tak powiem.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-04-14, 18:11:47
Cytuj:
Ok Tetryk ,nie będę sie z Tobą spierała  ,bo mi się nie chce


To dobrze, ze sie ze mna nie bedziesz spierac, bo ja sie z Toba tez nie spieram. Jestes dobra dziewczyna, a ja sie nie spieram z takimi kobietami (jak zreszta z nikim). :)
To ze Ci sie nie chce, to tez dobry znak, ze nie masz do takich rzeczy ciagot. ;)
Cytuj:
Niech sobie tam ośmioletnie dzieci mówią ,że wsadzili by tam coś komuś


To ze tak mowia jest oczywiscie zle, ale to nie jest najwiekszy problem, bo O WIELE WIELE gorsze jest to, dlaczego tak mowia, czyli to co maja w glowach te dzieci i dlaczego maja to a nie co innego. Na tym powinnismy sie skupic (nie na skutku, a na przyczynie).
Cytuj:
Tak naprawdę to mało mnie obchodzi jak kto wychowuje swoje dzieci.


A powinno, bo zyjemy w spoleczenstwie. :) Byc moze kiedy te dzieci dorosna i wyrosna na zlych ludzi, to i mnie i Tobie - godajac po naszymu - bydom kopac do kryki (ale najpierw beda musieli mnie zlapac :) ).
Cytuj:
Możesz nawet włączyć film porno swojemu dziecku-ja na to wpływu większego nie mam


Owszem, nie masz, ale oboje wiemy (mam nadzieje) ze te slowa to gruba przesada, ktora miala byc albo prowokacja, albo swiadectwem tego, ze nie do konca zrozumialas co mam na mysli (w obu przypadkach i tak cos jest nie tak :) ). Nie dziwi mnie to, bo zauwazylem, ze czasami jestes prawdziwa amazonka o dzikim charakterze, ale mnie osobiscie to nie przeszkadza. ;) Moja wina, bom sie w ogole do tematu wlaczal... Powodzenia i usmiechu. :)

Pozdrawiam
Michal

PS.
Cytuj:
Tylko mnie nie zjedz za tego posta


Nie jadam ludzi, sa niesmaczni. ;)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 18:18:01
Cieszę się Tetryk ,że doszliśmy do porozumienia  :wink:
Bo widzisz ,ja też czytałam Twoje posty i bardzo mi sie ich treść podobała.  :wink:
Najważniejsze ,to skupić sie na odpowiednim odżywieniu mózgu ,żeby różnicować pewne rzeczy.
Nie narzekać bez konca ,dużo się uśmiechać
Tez pozdrawiam ciepło
Edyta  :wink:

PS .A to ,potraktuję jako komplement  :lol:
Cytuj z: tetryk 2007-04-14, 18:11:47
Nie dziwi mnie to, bo zauwazylem, ze czasami jestes prawdziwa amazonka o dzikim charakterze, ale mnie osobiscie to nie przeszkadza. ;)




Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-04-14, 18:43:32
No jasne, ze jako komplement. :) Dobrze i zgodnie z moimi intencjami to potraktowalas... :)

Tolkien: "Nie po to przeszedłem wodę i ogień, aby wieść spór z bezrozumnym gadem". Nie po to ta grupa dyskusyjna zostala zalozona i nie po to rejestrowalismy sie na tym forum, zeby sie spierac z pogladami innych ludzi, bo samo spieranie sie juz jest glupota (poglady nie sa tego warte, zeby sie o nie klocic, a wiedza nie powoduje sporow z najprostrzej przyczyny jaka mozna sobie wyobrazic - z definicji wiedzy). ;) Wnioski (te smutne i te wesole) nie kazdy wyciagnie sam... Koncze na dzis, bo w taka pogode grzech siedziec w murach. :)

Trzymaj sie
Michal

PS. Jak sie wprowadza zmiany w juz napisanych postach?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 19:14:18
Cytuj z: tetryk 2007-04-14, 18:43:32
... Koncze na dzis, bo w taka pogode grzech siedziec w murach. :)

Trzymaj sie
Michal


No ,masz rację ,dlatego dziś sobie poszłam do parku i wygrzewałam się w słoneczku i wąchałam mlecza i miałam żółty nos  :D

A jak chcesz jakąś zmiane wprowadzić w poście ,to trza kliknąć w "zmień" koło "cytuj" .

A co do sporów ,to mogę się spierać parę postów  :oops: ,narzekać maksymalnie dzień czy dwa  :oops:, biadolić maksymalnie dzień  :oops:  ,a potem wysiadam  :lol: 
...nie daję rady ,potrzebny luz czyli śmiać się ,pożartować ,cieszyć sie życiem itd...  :wink:

Trzymam się  :wink:

Edyta


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-14, 19:17:30
Cytuj z: tetryk 2007-04-14, 18:43:32
PS. Jak sie wprowadza zmiany w juz napisanych postach?


Trzeba mieć status Hero Member (500 postów, o ile się nie mylę)

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-14, 19:29:40
No tak ,z dedukcji wynika ,ze trzeba mieć pewnie te 500 postów.

Tetryk mogę Ci po znajomości oddać ze 400 jako darowiznę.  :wink:
Tylko nie wiem czy Szef się zgodzi i nie wiem czy podatek się płaci od darowizny  :roll: :?: .To już z Szefem trzeba będzie ustalić  :idea:
Wybrał byś sobie te 400 postów takich mniej wiecej, z którymi sie zgadzasz ze mną  8)
Pa!
Edyta.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-04-15, 00:15:16
Elmo -oczywiście masz racje ,że nie tylko Tomkiewicze pięknie piszą
Tutaj forumowicze  maja niesamowity polot i dużą wiedze Ty oczywiście tez
jak zauwazyłam . Dajesz sobie rade z domem ,dziećmi i prowadzisz naprawde
    długie i ciekawe dyskusje . Mało jest takich kobiet ,ja napewno bym z czegoś musiała zrezygnować -bo jestem raczej z powolniaków i zaraz wszystko mi sie sypie -
  jak zaczne szybko mysleć albo działać.
  Pytasz -czy mi krzyż przeszkadza --otóz tak -zwłaszcza w miejscach publicznych ,
  tak samo jak pomniki papieza i nazwy swiętych ulic . Tak- jestem tym zniesmaczona.
    a juz wiszący na nim Jezus to dla mnie widok makabryczny i dzieciom
  takich strasznych rzeczy nie powinno sie pokazywać .  Maria z dzieckiem
budzi we mnie duzo cieplejsze uczucia .
    Co do narzekania -to ponoć leży w naszej naturze i nigdy nie jest tak
    dobrze ,ze nie mogłoby być lepiej --
    Jeżeli chodzi o wychowanie dzieci -to jest mi po prostu zal ,że tych mądrości
wcześniej nie znałam ,ani siebie .Podziwiam Tomkiewiczów za ich całokształt ,bo też
do tej pory nie spotkałam idealnej pary i dotąd nie miałam
    najlepszej opini o mężczyznach.
     


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-04-15, 00:27:15
Cytuj z: Rudka 2007-04-15, 00:15:16
Elmo -oczywiście masz racje ,że nie tylko Tomkiewicze pięknie piszą
Tutaj forumowicze  maja niesamowity polot i dużą wiedze Ty oczywiście tez
jak zauwazyłam . Dajesz sobie rade z domem ,dziećmi i prowadzisz naprawde
     długie i ciekawe dyskusje . Mało jest takich kobiet ,ja napewno bym z czegoś musiała zrezygnować -bo jestem raczej z powolniaków i zaraz wszystko mi sie sypie -
   jak zaczne szybko mysleć albo działać.
  Pytasz -czy mi krzyż przeszkadza --otóz tak -zwłaszcza w miejscach publicznych ,
   tak samo jak pomniki papieza i nazwy swiętych ulic . Tak- jestem tym zniesmaczona.
     a juz wiszący na nim Jezus to dla mnie widok makabryczny i dzieciom
   takich strasznych rzeczy nie powinno sie pokazywać .  Maria z dzieckiem
budzi we mnie duzo cieplejsze uczucia .
     Co do narzekania -to ponoć leży w naszej naturze i nigdy nie jest tak
    dobrze ,ze nie mogłoby być lepiej --
    Jeżeli chodzi o wychowanie dzieci -to jest mi po prostu zal ,że tych mądrości
wcześniej nie znałam ,ani siebie .Podziwiam Tomkiewiczów za ich całokształt ,bo też
do tej pory nie spotkałam idealnej pary i dotąd nie miałam
    najlepszej opini o mężczyznach.


Rudka, nie zapominaj, ze sa WYJATKI.     


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-15, 08:06:32
Rudko!
Ja się cieszę ,że zostałam "przyprowadzona" na to forum . :D
Dzięki temu cały czas się czegoś uczę  :!:
Czytam wszystkie posty i..."przesiewam je przez sitko" . :!:
Cenne ,mądre zapamiętuję ,czasem czytam  drugi raz ,myślę o nich i wprowadzam je w życie  :idea:
Co do "plew" ,to jest z nich taki pożytek ,że wiem co nie powinnam robić  :idea: :mrgreen:
Dzięki temu ,moje dzieci z tego też korzystają  :wink:
Pozdrawiam Edyta.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-15, 21:34:11
Korzystny wpływ filozofii (filozofowania?) na pozytywny rozwój dziecka:

http://partnerstwo.onet.pl/1404171,3500,1,artykul.html

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-04-15, 22:46:39
  Teraz juz  dawno wyszłam z okresu wychowawczego ,ale kazda nauka
,która pobudza młody umysł do myślenia -jest dobra - może to jest sposób aby
szybciej wiedziało kim jest i jakie ma predyspozycje . No a tak wogóle co z  etyką
    miało to być dla dzieci  zamiast religii -Ty Elmo jesteś na bieżąco -jest?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-16, 06:33:18

Rudko.
W pierwszej klasie Szkoły Podstawowej są 2 godz. religii  :shock:
Dla porównania : jedna godz. WF-u .Czyli ,że dawniej Państwo większy nacisk kładło na sprawność społeczeństwa ,a dziś na świętość  :lol: .
Etyki w szkole mojej córki nie ma.
Dzieci rodzoców,którzy nie chodza na religię ,korzystają w tym czasie ze świetlicy .
Od września obowiązują mundurki  :D ,także skończą się dziecięce pokazy mody  :?
Zapanuje równość , a tym samym sprawiedliwość  :lol:  :lol:  :lol:
Dzieci z domów bardziej bogatszych,czyli bardziej bogato ubranych ,będą na równi z dziećmi z domów biedniejszych  :lol:
Czyż to nie postęp  :?: :mrgreen:

Dawniej były fartuszki  :D
Edyta.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-16, 13:18:15
  Nawiązując do powszechnie zalegalizowanych i błędnych wyobrażeń na temat relacji dziecko-rodzic, przytoczę teraz fragment artykułu z brytyjskiego "Daily Mail"
              Generalnie chodzi w nim o uwarunkowania w doborze partnera.

  Tekst godny tabloidu, ale wnikliwy obserwator odnajdzie w nim przerażające (bo akceptowane jako normalne) motywy uzaleznienia dziecka od rodzica.

" Duże szanse (na znalezienie partnera przypominam) mają też ci, którzy przypominają nam naszych rodziców.Dotyczy to także zapachu. A więc, aby rozniecić iskrę pożądania w nieprzychylnej wybrance, wystarczy stosować tę samą wodę po goleniu, co jej ojciec "

  Tomek

 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-04-16, 13:31:47
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-16, 13:18:15
 
" Duże szanse (na znalezienie partnera przypominam) mają też ci, którzy przypominają nam naszych rodziców.Dotyczy to także zapachu. A więc, aby rozniecić iskrę pożądania w nieprzychylnej wybrance, wystarczy stosować tę samą wodę po goleniu, co jej ojciec "

   Tomek

   

Ciekawe jak to się ma do homoseksualistów.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-16, 17:43:52


Córka uzależniona od taty,czyli jakiemuś tam gościowi ,żeby uwieść nieprzychylną mu partnęrkę wystarczy użyć tej samej wody po goleniu ,co używa jej ojciec  :shock:
I wtedy z nieprzychylnej partnerki robi się uległa ,słodziutka,milutka kobitka na dobre i złe  :shock:
Co też ci ludzie nie wymyślą  :shock:
Oczywiście ,na odwrót będzie z nieprzychylnym partnerem.
No, jakie to wszystko proste  :shock:
Toż to rozwiążą się problemy z nieodwzajemnioną miłością ,trapiacą ludzkość od zarania dziejów  :shock:
A ja kiedyś tak "kochałam" takiego chłopaka ,a on mnie nie "kochał"  :(
A tu wystarczyło ,pobadać jakich perfum używa jego mama i byłby chłopak mój ,a ja się tak męczyłam z tym nieodwzajemnionym uczuciem  :(  :(  :(


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Therion 2007-04-16, 20:25:52
Cytuj z: Rudka 2007-04-15, 00:15:16
Podziwiam Tomkiewiczów za ich całokształt ,bo też
do tej pory nie spotkałam idealnej pary i dotąd nie miałam
    najlepszej opini o mężczyznach.
     

Szczerze mówiąc, to się nie dziwię. Z tego, co się zorientowałem, chodząc do różnych szkół, to większość mężczyzn to bydlęta - niestety tak a nie inaczej zostali wychowanie. Kiedy ich widzę, jestem wdzięczny Opatrzności, że jestem bliżej pełni człowieczeństwa.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-16, 20:46:59
Cytuj z: Therion 2007-04-16, 20:25:52
Cytuj z: Rudka 2007-04-15, 00:15:16
Podziwiam Tomkiewiczów za ich całokształt ,bo też
do tej pory nie spotkałam idealnej pary i dotąd nie miałam
    najlepszej opini o mężczyznach.
     

Szczerze mówiąc, to się nie dziwię. Z tego, co się zorientowałem, chodząc do różnych szkół, to większość mężczyzn to bydlęta - niestety tak a nie inaczej zostali wychowanie. Kiedy ich widzę, jestem wdzięczny Opatrzności, że jestem bliżej pełni człowieczeństwa.



Bez przesady  :D

Zacutyję dzisiejszy mądry post :

Cytuj z: slawek 2007-04-16, 09:48:28

  Przecież KAŻDY SAM kieruje swoim życiem ;) więc jakim cudem trafia na "nierozgarniatych" ??

--
Slawek
Cytuj:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lutonn 2007-04-18, 20:55:20
Cytuj z: elmo 2007-04-16, 06:33:18
Od września obowiązują mundurki  :D ,także skończą się dziecięce pokazy mody  :?
Zapanuje równość , a tym samym sprawiedliwość  :lol:  :lol:  :lol:

Edyta.
  rownosc tak ale nie sprawiedliwosc !!!!!!  ? :lol: :lol: :mrgreen:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-18, 21:02:27
Nikt z Was już nie czyta pierwszego postu w tym wątku ?
     
Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-18, 21:18:22
Cytuj z: lutonn 2007-04-18, 20:55:20
Cytuj z: elmo 2007-04-16, 06:33:18
Od września obowiązują mundurki  :D ,także skończą się dziecięce pokazy mody  :?
Zapanuje równość , a tym samym sprawiedliwość  :lol:  :lol:  :lol:

Edyta.
   rownosc tak ale nie sprawiedliwosc !!!!!!   ? :lol: :lol: :mrgreen:



ehhh Lutonn,będzie sprawiedliwość ,oj będzie :lol:  :mrgreen:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-26, 14:02:18
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53663,4006881.html?as=1&ias=3&startsz=x

Kilka ważnych cytatów z artykułu:

Każde dziecko chce kochać swojego rodzica. Czasem jednak boi się albo nie może znieść kontroli czy zależności. Umiejętność utrzymania dystansu między rodzicem a dzieckiem jest bardzo ważna.

Trzeba dziecko 'uwodzić' - być kimś takim, żeby dziecko chciało mieć z nami bliskie relacje. Nie chodzi o nadskakiwanie i przypodobanie się dzieciom. Chodzi o to, by postępować z nimi tak jak z innymi ludźmi, na których sympatii, miłości i przyjaźni nam zależy.

Matki muszą interesować się swoimi dziećmi, a oprócz tego dobrze, żeby miały zaspokojone potrzeby emocjonalne poza dziećmi. Każdy człowiek ma potrzebę uznania. Jeśli kobiety nie spotyka uznanie w pracy, w małżeństwie, to zaspokajają ją malutkie dzieci, które wiszą u spódnicy. I nie ma się co dziwić, że gdy dziecko dorasta i już nie chce wisieć u spódnicy, to ona je przytrzymuje na siłę. Dziecko ma ją dalej chronić przed bezsensem życia, depresją, nudą. Smutne! Dzieci nie powinny być odpowiedzialne za emocje mamy.

Dzieci nie robią tego, co my mówimy, ale to, co robimy.

Jeśli coś się nie uda, wtedy trzeba razem szukać rozwiązania. Jeżeli nie pozwolimy dziecku wypłynąć na głęboką wodę, ono i tak wypłynie. A jeśli podda się woli rodzica, to przy okazji go znielubi.

W wychowaniu dzieci chodzi o to, by nauczyły się samodzielnie zarządzać swoim życiem, zgodnie z własnym systemem wartości, byleby był zgodny z prawem. Najgorsze, co możemy zrobić, to zafundować dziecku ciągły konflikt wewnętrzny... Jeśli zafundujemy dziecku konflikt, to będzie musiało przed nami udawać... I będzie żyć w ciągłym napięciu, może się rozpić, popaść w depresję czy nerwicę, w każdym razie będzie nieszczęśliwe.

Jak można obciążać poczuciem winy dziecko? Za cokolwiek? Dzieci nie są naszą własnością. Rodzice powinni być emocjonalnie dojrzali i samowystarczalni.


Marishka




Tytu: Jak powstaje zaślepienie emocjonalne
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-27, 21:09:47
Ponownie oddajemy głos Alice Miller:


Tylko uwolnienie się od pedagogicznych tendencji pozwala wejrzeć w prawdziwą sytuację dziecka. Aby w pełni ją wyjaśnić, próbuję tu sformułować kilka przesłanek:

1.  Dziecko rodzi się niewinne.

2.  Każde dziecko ma swoje niezbywalne potrzeby, między innymi potrzebę bezpieczeństwa, ochrony, kontaktu z otoczeniem, prawdy, ciepła i czułości.

3.  Dorośli rzadko zaspokajają te potrzeby, często natomiast wykorzystują dziecko do swoich celów.

4.  Znęcanie się nad dziećmi wywiera skutki na całe życie.

5.  Społeczeństwo stoi po stronie dorosłych i zrzuca na dziecko winę za to, co mu wyrządzono.

6.  Powszechnie przemilcza się fakt, że dzieci padają ofiarą nadużyć rodzicielskiej władzy.

7.  Dlatego nie dostrzega się potem skutków tego faktu.

8. Pozostawione samemu sobie, nie znajdujące poparcia dziecko tłumi poczucie doznanej krzywdy i idealizuje jej sprawcę.

9.  Takie stłumienie prowadzi do nerwic, psychoz, zaburzeń psychosomatycznych i do przestępczości.

10. W nerwicy w miejsce stłumionych i przemilczanych własnych potrzeb pojawia się poczucie winy.

11. W psychozie doznane krzywdy przeradzają się w obłędne przywidzenia.

12. W zaburzeniach psychosomatycznych przeżywa się ból doznanych krzywd, nie zdając sobie sprawy z przyczyny cierpienia.

13. Czyny przestępcze odtwarzają na nowo doznane krzywdy, zamęt myślowy i nadużycia seksualne dokonane na dziecku.

14. Terapia może się okazać skuteczna tylko wtedy, kiedy pacjent przestanie ukrywać sam przed sobą i terapeutą prawdę o swoim dzieciństwie.

15. Uznanie przez psychoanalitykę istnienia „seksualności dziecięcej” wzmaga jedynie zaślepienie społeczne i legitymizuje molestowanie seksualne dzieci. Obwinia się o nie dziecko, chroni zaś dorosłego.

16. Fantazje dziecięce służą możliwości przetrwania, pomagają wyrazić trudną do zniesienia rzeczywistość dzieciństwa, masj\kując ją zarazem. Tak zwane zmyślone przeżycie czy uraz zawsze kryje za sobą rzeczywiste doznanie urazu.

17. Stłumione przeżycia dziecięce często dochodzą do głosu w formie symbolicznej w literaturze, sztuce, w opowieściach i snach.

18. Z powodu naszej chronicznej ignorancji co do prawdziwej sytuacji dziecka owe symboliczne świadectwa jego udręk są nie tylko tolerowane, ale nawet wysoko cenione w naszej kulturze. Gdyby zrozumiano prawdziwy sens tych zakodowanych wypowiedzi, byłyby one nie do zniesienia dla społeczeństwa.

19. Fakt, że zarówno sprawca, jak ofiara przestępstwa są istotami zaślepionymi i zagubionymi, nie chroni przed konsekwencjami popełnionego czynu.

20. Można będzie zapobiec dalszej przestępczości, jeśli ofiary przejrzą. Przestanie wtedy działać lub przynajmniej osłabnie przymus powtarzania.

21. Jeśli uznamy dzieje dzieciństwa za najpewniejsze i bezsporne żródło poznania, relacje o własnych przeżyciach mogą doprowadzić do zmiany świadomości całego społeczeństwa w ogólności, a w szczególności ludzi nauki.


Marishka & Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-27, 21:14:09
Czy Wy jesteście w jakiejś sekcie?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-04-28, 01:23:57
Może nie potrafiłabym az tak wyartykułować potrzeby dzieci 
  ,ale one mają już i tak duzo za dużo  . Miłośc jest napewno potrzebna
      ale i duze boisko albo kartoflisko do roboty. większość problemów z dziećmi
    to notoryczny brak zajęcia .
Tomkowie -pięknie wyglądacie -pamiętam wasze pierwsze zdjęcie  Tomka z kitką
      ale to ładniejsze.
 


Tytu: Odp: Jak powstaje zaślepienie emocjonalne
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-04-28, 09:14:28
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-27, 21:09:47
14. Terapia może się okazać skuteczna tylko wtedy, kiedy pacjent przestanie ukrywać sam przed sobą i terapeutą prawdę o swoim dzieciństwie.

Przestanie wtedy działać lub przynajmniej osłabnie przymus powtarzania.



Prawda nas ma  wyzwolić.
Przymus powtarzania (nawyki, nalogi) biorą się gdy dajemy organizmowi nie ten co trzeba materiał energetyczny, gdy stosujemy dietę "bogaciej" węglowodanową. Pośrednim dowodem jest obserwowany i opisany przeze mnie w książce brak reakcji z odstawienia na trzecią dobę na diecie niskoweglowodanowej (śmietanę, masło "zaliczam" tu do węglowodanów-wiecie dlaczego) i tłustej.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-28, 10:09:58
Tak! Żywienie jest najważniejsze ,ale jak ktoś jest totalnie zmanipulowany ,niedowartościowany ,podaje sie za kogos innego-znaczy sie ,że ma wielkie problemy ze sobą ,nie bierze pod uwagę tego faktu  8) .



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-28, 10:35:58
Jak ktoś ,kto nie ma dzieci ,ktonie ma bladego pojęcia jak się zachowują małe dzieci ,jak to jest mieszkać z nimi ,byc kiedy są chore zdrowe itd.itp
może "doradzać" jak wychowywać dzieci  :shock:

To tak jakby mi ktoś dał skrzypce i kazał coś zagrać Vivaldiego  :shock: .Zagrałabym tyle co nic ,bo pojęcia nie mam o graniu na skrzypcach,wiem  tylko tyle jak wyglądają i jak piekne mają brzmienie .Ale co do doradzania jak się na nich gra ,to bym sie nie pchała ,z prostych względów-nie robiłabym z siebie idioty  :lol: .

No, ale jak ktoś sie podaje za Amerykanina, a wcale nim nie jest ,to chyba stać takiego na wszystko  :shock:  :idea:  :lol:  :lol:  :lol:
Niezłe doprawdy  :lol:  :lol: Wczoraj to był numer popisowy na Forum  :lol: .

A ja dziś postanowiłam ,że bedę arabską księżniczką  :lol:  8) Tylko musze sobie coś zarzucić na głowę  :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Zofia 2007-04-28, 10:42:13
"Co można powiedzieć o życiu pszczół, jak się nie było w ulu" :?: :lol:
idąc jeszcze dalej: co mozna powiedzieć o pszczole jak się nie jest pszczołą?......


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-28, 11:01:09
Zofio ,to jest tandetny film pt."Masakra na Forum" tylko dla widzów dorosłych -Uzytkowników.  :lol:
Zabroniony dla " młodszych" widzów-Gości.  :idea:
.....Całe szczęście  :idea:  :!:  :idea:....


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-04-28, 12:29:00
Cytuj z: elmo 2007-04-28, 10:35:58
To tak jakby mi ktoś dał skrzypce i kazał coś zagrać Vivaldiego  :shock: .Zagrałabym tyle co nic ,bo pojęcia nie mam o graniu na skrzypcach,wiem  tylko tyle jak wyglądają i jak piekne mają brzmienie .Ale co do doradzania jak się na nich gra
A ja dziś postanowiłam ,że bedę arabską księżniczką  :lol:  8) Tylko musze sobie coś zarzucić na głowę  :lol:


:Da to dobre :D :D



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-28, 12:56:25
Cytuj z: Zofia 2007-04-28, 10:42:13
"Co można powiedzieć o życiu pszczół, jak się nie było w ulu" :?: :lol:
idąc jeszcze dalej: co mozna powiedzieć o pszczole jak się nie jest pszczołą?......


Zawsze można bredzic o tym ,co kto inny powiedział ,nie mając pojęcia jak jest w realu  :lol:

Ale wciąż z głowy nie może mi wyjść ta "amerykanka"  :lol: :lol:
Nie zdawałam sobie sprawy ,że Forumowicze "żyją nieuświadomieni "  :shock: .Skoro można taki kit pocisnąć ,to czemu nie coś innego  :lol:  :lol:  :lol:

To jest dla ludzi bardzo niedowartościowanych i taka "amerykańskość" dodaje im ...splendoru  :lol:
Mnie dziś dodaje splendoru "arabskość" Czuję się świetnie w roli arabskiej księżniczki" hehehe ... no boki zrywać...amerykanka hehehehehe  :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-04-28, 16:41:00
Wróćmy do tematu.
Sprawę komplikuje, (albo wyjaśnia) fakt, że ... my też jesteśmy dziećmi.
Tworzy się kolejny temat. JAK ODRÓŻNIĆ DZIECKO OD OSOBY DOROSŁEJ ? Poza wzrostem oczywiście.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: nik 2007-04-28, 23:04:23
Cytuj z: elmo 2007-04-28, 10:35:58
Jak kto¶ ,kto nie ma dzieci ,ktonie ma bladego pojêcia jak siê zachowuj± ma³e dzieci ,jak to jest mieszkaæ z nimi ,byc kiedy s± chore zdrowe itd.itp
mo¿e "doradzaæ" jak wychowywaæ dzieci :shock:



Normalnie. Bo byl dzieckiem i ma dobra pamiec.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-28, 23:24:17
nik ,czy ty rozróżniasz bycie dzieckiem pod opieką rodziców ,od bycia rodzicem i mieć pod opieką dzieci?
To dla ciebie jedno i to samo?  :shock: Pogratulować spostrzegawczości  :lol:  :lol:
Następny super post  :lol:
Nadaje sie do scenariusza filmu "Masakra na Forum" .Masz obsadę  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-04-28, 23:24:45
Elmo - chyba Ciebie nie rozumiem ,sądzisz ,ze tu na forum istotne jest kto
jakie ma obywatelstwo ? Myślisz ,ze splendoru dodaje Tomkom
  ich obywatelstwo. Chyba tu chodzi o wiedze i wymianie poglądów .
  Dobrze ,ze ludzie swiatowi to więcej widzieli i mają skale porównawczą .
  Nikt tu nikogo nie legitymuje bo mamy niki a nie nazwiska i dlatego sądze ,ze
    wypowiedzi są z serca i szczere ,jeżeli sie myle to i tak mam duzo szczęścia
  bo uczestnicze we fascynującej szkole  życia  i zawsze będe powtarzała ,
  że troche za pózno ale dobrze ,ze tu jestem.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-28, 23:27:39
Rudka proszę nie rozśmieszaj mnie  :lol:

wypowiedzi z serca ,szczere  :lol: -dobre .Kiedyś też się dałam nabrać na te gierki ,ale przetarłam oczy ,a teraz inni są manipulowani poprzez spamowanie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-28, 23:28:52
Owszem nie rozumiesz mnie Rudko ,bo tylko ja o tym wiem ,oni i kilka osób na Forum  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-28, 23:43:04
Ok  :D  Wycofuje sie z tych wątków  :D  Póki ktos znów mnie nie rozśmieszy .
Załuję ,że dałam sie wciągnąć kolejny raz w te gierki  nie związane z tematyką  Forum . :idea: :roll:
Musze stanowczo uważać  :idea:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-04-28, 23:43:35
Elmo ,ja nie bardzo jestem dobra w cybernetyce ,a tak naprawde
   to ze mnie młot komputerowy -co to znaczy manipulacja przez spamowanie?
   


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-04-28, 23:44:00
Cytuj z: Rudka 2007-04-28, 23:24:45
....mam duzo szczęścia  bo uczestnicze we fascynującej szkole  życia  i zawsze będe powtarzała ,
  że troche za pózno ale dobrze ,ze tu jestem.


Rudka ludzie na tym forum sa "inni", to sa "Poszukiwacze zaginionej Arki" 8)
Ludzie wyjatkowi pod kazdym wzgledem!!! 8)

Ludzie postanowili wbrew stereotypom, swoje sprawy brac w swoje rece.
Nie bali sie krzyku Co?????????  Kwasniewski??????????????
To jest fantastyczne!!!!!!!!!!!

Jak ktos zrobil pierwszy krok to zawsze moze isc dalej :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-29, 14:58:49
"Jest rzeczą zupełnie naturalną, że kazda ludzka istota chce mieć własną wolę i jeśli się temu odpowiednio nie zaradzi w pierwszych dwóch latach życia dziecka, to potem trudno będzie coś tu osiągnąć. Te pierwsze lata mają m.in. tę dobrą stronę, że można wtedy używac siły i przemocy. Dzieci z upływem  lat zapominają, czego doznały w tym wczesnym okresie. Jeśli się odbierze dzieciom wolę, to potem nawet nei pamiętają, że ją kiedykolwiek miały, i dlatego surowe środki, jakie należy w tym celu zastosować, nie mają żadnych żadnych złych następstw".

Cytat z "Eseju o wychowaniu i nauczaniu dzieci" J. Sulzera z 1748 roku.
     
Uważny czytelnik zauważy, że własciwie niewiele się zmieniło w stosunku rodziców do dzieci, może jedynie to, że powstała aberracja, zwana wychowaniem bezstresowym, mogąca być równie groźna jak  przejaw tej kindersztuby, jaki przytoczyłem.


      Autor tego eseju musiał mieć niewiarygodną wiedzę na temat manipulacji i nieświadomości, skoro pisał jak byk o wyparciu. Chyba jednak nie przypuścił, jaką cenę zapłaci za to każda dorosła osoba - w tym on sam. Wszak bestialstwo jakie przebija z jego słów skądś się musiało wziąść. I na pewno nie był to brak wiedzy na temat żywienia.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-04-29, 15:26:41
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-29, 14:58:49
...Wszak bestialstwo jakie przebija z jego słów skądś się musiało wziąść. I na pewno nie był to brak wiedzy na temat żywienia.
Tomek


Witaj Tomkiewicz :-)

Statystyczna "owieczka" ze stada jakiegokolwiek "taliba",
powie ci ze to sprawa "szatana" lub innego "dyzurnego dogmatu o zlu"
i wszystko jest jasne!!!!!!! :shock: Jaka recepta????? :shock:

No rowniez wszystko na "wiare talibska" czyli
Zaslonic oczy, zatkac uszy, przestac logicznie myslec,
i............... bezkrytycznie wypelniac "dogmaty"
i...............niedaj boze sprawdzac "efekty" czy to dziala?

To ostatnie jest najwazniejsze :D :D :D :D :D :D :D :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-29, 20:19:17
A oto fragment wiele mówiący o "krzywej" i zakałamanej ścieżce jaką podąża większość psychologów  nawet dziś.
      Oddaję głos tzw. pani psycholog Ewie Klepackiej-Gryz, która umieściła swoje wypociny w szmatławcu zwanym OLIVIA. Teraz się jeszcze wytłumaczę, czemu mam w domu szmatławca. Powód jest prosty - tkwił w nim film "Biegnij Lola, Biegnij !" :)

  Niech już przemówi pani od psychologii, choć raczej należałoby powiedzieć - pani ucząca , jak wypierać.

" Wszystko to, co wydarzyło się między wami w przeszłości, to stare dzieje. Rozpamiętywanie ich w nieskończoność nie cofnie czasu. Lepiej zaakceptować lub wybaczyć. Nie warto obciążać  matki za swoje rany z dzieciństwa. Przeszłość pamiętasz z perspektywy dziecka. Być może jakieś wydarzenie z tamtego okresu wspominasz jako wielką traumę, podczas gdy mama tego w ogóle nie pamięta.  Jeśłi wygarniesz jej swoje pretensje, co z tego wyniknie dla ciebie ? Na co liczysz ? Że matka okaże skruchę, przeprosi cię albo zapewni o swojej miłości ? Choć nie zdajesz sobie z tego sprawy, bardziej tu chodzi o twoje potrzeby, a nie o wasze wzajemne relacje. Jeśłi czujesz się niekochana przez mamę, może prościej jest zapytać, czy cię kocha, zamiast udowadniać jej, że nigdy nie okazywała ci swojej miłości"

    Tego rodzaju podejście oznacza, że ta pani nie ma prawa sprawować roli terapeuty, gdyż w pisaninie tego rodzaju tkwi zaprzeczanie faktom, ignorancja wobec potrzeb dziecka i najwiekszy błąd merytoryczny, czyli oddzielenie okresu dziecięcego jako mniej istotnego od dorosłego. Nie chcę używać zbyt dużych oskarżeń, ale tego rodzaju publiczne porady narobią o wiele więcej szkody, niż namawianie do powszechnie rozumianej jako właściwej piramidy żywieniowej - uskutecznianej w środowisku dietetyków.

  Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-04-30, 00:49:04
" co liczysz ? Że matka okaże skruchę, przeprosi cię albo zapewni o swojej miłości ? Choć nie zdajesz sobie z tego sprawy, "
  Tomek  Chyba tylko o ten akapit bym sie spierała i jak
  na panią psycholog faktycznie dała plame.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-30, 01:35:28
          Rudko, a nie wydaje Ci się, że oczekujesz (nieświadomie) na to, że Twoja matka wreszcie wyrazi wobec Ciebie jakieś pozytywne uczucia ? Bo idę o ciężki zakład, że głownym , choć nieświadomym powodem Twojego trwania przy niej, jest właśnie owo oczekiwanie. Przepraszam, że tak pytam, ale spokoju nie daje mi jak to możliwe, że mając własną rodzinę, spędza się tyle czasu poświęcając się.
            Od razu dodam, że szlachetny rodzic nigdy nie zgodziłby się, by jego dziecko poświęcało swoje najlepsze lata jako strażnik starego rodzica. Wiem jak to brzmi, ale nie chodzi o to, by nie pomagać rodzicom. Chodzi o to, że to jest wyrzeczenie się siebie - gdyż chodzi o ogromną ilość czasu.
  Wyobraź sobie taką sytuację. Bardzo szczęśliwe (zaznaczam SZCZĘŚŁIWE) małżeństwo, które po 10 latach od ślubu otrzymuje wieść, że matka któregoś z nich stała się kaleką. Matka wywołuje poczucie winy u córki, które zaniedbuje własną rodzinę i praktycznie non-stop siedzi u chorej matki. Cierpi na tym cały jej związek, całe marzenie o rozwoju. Żaden zdrowy emocjonalnie rodzic NIE POZWOLI, by jego dzieci tak się poświęcały. Jeszcze raz przepraszam za włażenie w buciorach w bądź co bądź intymne sprawy.                   

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-04-30, 08:09:01
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-30, 01:35:28
             Wyobraź sobie taką sytuację. Bardzo szczęśliwe (zaznaczam SZCZĘŚŁIWE) małżeństwo, które po 10 latach od ślubu otrzymuje wieść, że matka któregoś z nich stała się kaleką. Matka wywołuje poczucie winy u córki, które zaniedbuje własną rodzinę i praktycznie non-stop siedzi u chorej matki. Cierpi na tym cały jej związek, całe marzenie o rozwoju. Żaden zdrowy emocjonalnie rodzic NIE POZWOLI, by jego dzieci tak się poświęcały. Jeszcze raz przepraszam za włażenie w buciorach w bądź co bądź intymne sprawy.                   

Tomek


To chore poglądy. Tacy ludzie właśnie wymyślają "umieralnie" i eutanazję. OKROPNOŚĆ!


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-04-30, 08:37:44
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-29, 20:19:17
gdyż w pisaninie tego rodzaju


W psychoterapii tkwi przekonanie że dziecko nie może wybaczać matce. Ten kto wybacza czuje się "wyższy" od osoby, której wybacza. Dziecko nie może być "wyższe" od rodzica. Dziecko ma uznać, że "krzywda zadana przez rodziców ma służyć "jego wzrastanu/rozwojowi/nauce".
Na terapię przychodzi osoba. Celem "wyleczenia" tego problemu (rodzic-dziecko) osoba ma zweyfikować swój stosunek do rodziców. Celem zweryfikowania problemu ze swoim dzieckiem PRACUJE SIĘ Z RODZICEM lub innym wstępnym osoby przychodzącej na terapię. Zrozumienie ich postępowania jest zaczątkiem korzystnych przemian.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-30, 10:24:49
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-30, 01:35:28
   Wyobraź sobie taką sytuację. Bardzo szczęśliwe (zaznaczam SZCZĘŚŁIWE) małżeństwo, które po 10 latach od ślubu otrzymuje wieść, że matka któregoś z nich stała się kaleką. Matka wywołuje poczucie winy u córki, które zaniedbuje własną rodzinę i praktycznie non-stop siedzi u chorej matki. Cierpi na tym cały jej związek, całe marzenie o rozwoju. Żaden zdrowy emocjonalnie rodzic NIE POZWOLI, by jego dzieci tak się poświęcały. Jeszcze raz przepraszam za włażenie w buciorach w bądź co bądź intymne sprawy.                   

Tomek


A to już jest tekścik ala"toksyczni rodzice" błeeee--- pranie mózgu!
Jak matka ,która zostaje kaleką ,może wywołać poczucie winy u córki ? I dlaczego córka ma zaniedbać własną rodzine?
Skoro kalectwo matki tak wpłynęło NIEKORZYSTNIE na "SZCZĘŚLIWE MAŁŻEŃSTWO" - to małżeństwo to nigdy szczęśliwe nie było!!!
Bo mąż, gdy kocha włąsną żonę ,to będzie kochał i szanował ,również wszystko ,co jest z nią związane-jej matkę również . A jeśli tak nie jest ,to przy pierwszym potknięciu się rozpadną-gwarancja 100% .

Chore poglądy!



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-04-30, 10:56:44
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-04-30, 01:35:28
          Rudko, a nie wydaje Ci się, że oczekujesz (nieświadomie) na to, że Twoja matka wreszcie wyrazi wobec Ciebie jakieś pozytywne uczucia ? Bo idę o ciężki zakład, że głownym , choć nieświadomym powodem Twojego trwania przy niej, jest właśnie owo oczekiwanie. Przepraszam, że tak pytam, ale spokoju nie daje mi jak to możliwe, że mając własną rodzinę, spędza się tyle czasu poświęcając się.



A mnie się wydaje ,że  powodem trwania Rudki przy jej ciężko chorej matce, jest jej miłość do matki,której matka ją wcześniej nauczyła obdarowując ją tą miłością i Rudka to obdarowanie kiedyś tam odczuła i przyjęła,bo zdarza się ,że inni tego nie przyjmują.
.Ja się Tomek nie dziwię ,że Ty Rudki pojąć nie możesz ,bo Ty nienawidzisz swoich rodziców ,a tym samym nigdy byś im nie pomógł.
Rudka jest obdarowana naturalnymi uczuciami -poprostu,obdarowana człowieczeństwem.Widzi ,że matka potrzebuje pomocy ,więc jej pomaga,bo ma uczucia.Kto ich nie ma--nie jest człowiekiem.
Rudko podziwiam Cię i wiem co to znaczy.Wiem ,że matka może nie dawać Ci do zrozumienia jak bardzo jest Ci wdzięczna ,ale tak jest!Ona jest Ci wdzięczna!Kiedyś ,to przeżyłam...
Rudko tak jak Ty postępujesz i pomagasz ,kiedyś to zostanie Tobie wynagrodzone.W życiu są takie zbieżności sytuacji ,że człowiek czasem nie jest w stanie niczego przewidzeć.
Z resztą ,co ja będę pisała ,przecież sama wiesz ,jakie jest życie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-30, 18:34:52
J.G Kruger (1752) - kolejny przykład dawno-dzisiejszej pedagogiki, wyrosłej ze ST jakże znakomicie i trafnie nazywanej "czarną".
    Oto co pisze:

" Nieposłuszeństwo syna znaczy tyle co wypowiedzenie wam wojny. On chce wam wyrwać władzę, a wy winniście odpowiedziec na przemoc przemocą, by potwierdzić wasz autorytet, bez którego nie ma mowy o żadnym wychowaniu ".

    Jak na dłoni widać w tym fragmencie, że rodzice mają traktować swe dzieci jako rywali. To nawet nie jest przerażające, bo o tyle zrozumiałe, że autor cytatu  również był ofiarą tego rodzaju "rodziców" . Gdyby ich kochał i vice versa, nigdy nie napisano by takich słów.
    To nie do wiary, rodzic walczący z dzieckiem o władzę, ale  jak można temu zaprzeczyć, gdy  rzeczywistość nie skrywa się za całunem wyparcia.

Tomek
 



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-04-30, 20:53:12
Cytuj:
Jak na dłoni widać w tym fragmencie, że rodzice mają traktować swe dzieci jako rywali. To nawet nie jest przerażające, bo o tyle zrozumiałe, że autor cytatu  również był ofiarą tego rodzaju "rodziców" . Gdyby ich kochał i vice versa, nigdy nie napisano by takich słów.
    To nie do wiary, rodzic walczący z dzieckiem o władzę, ale  jak można temu zaprzeczyć, gdy  rzeczywistość nie skrywa się za całunem wyparcia.


Ten cytat nie mowi o braku milosci ze strony rodzicow,
kazde dziecko jest odrebna osobowoscia,ktora musi jakos zbadac swoje umiejetnosci,dziecko w ten sposob ksztaltuje swoj charakter,sprawdza swoich sil ,uczy sie na dorosle zycie,
to tak jak kazde szczenie drapieznikow uczy sie na wlasnych rodzicach lub rodzenstwie walczac ,
nawet do krwi,by zdobyc doswiadczenie na samodzielne zycie,
samica kazdego zwierzaka karci swoje male,bo wten sposob chce ostrzec przed niebezpieczenstwem,to ma byc nauka,
podobnie rodzice,co robia czy zle czy dobrze zalezy kto jak na to patrzy, staraja sie dac swoim potomkom na dalsza droge zarowno swoj bagaz doswiadczen ,nakazow,zakazow,wskazowek a dziecie uksztaltuje sie i tak inaczej,bo kazdy czlowiek jest niepowtarzalnym idywidualista.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-30, 21:18:49
Porównujesz się Kodar ze zwierzętami tylko, gdy Ci to pasuje.
        Podejrzewam, że w materii religijnej już takich parareli nie stosowałabyś.

  I jeszcze jedna sprawa. Wiedziałem, że większość z Was będzie broniła tego rodzaju zachowań, gdyż sama je stosuje, bądź stosowano je na niej. Nie przeszkodzi mi to jednak w dalszym  udowadanianiu tego rodzaju bestialstwa.
    Zadziwiające, jak większość Forumowiczów broni ustawy antyaborcyjnej lub wypowiada się negatywnie o eutanazji, aby zaraz potem przyznać słuszność przemocy rodzicielskiej. Tego rodzaju hipokryzję usprawiedliwia jedynie fakt nieświadomych, ukrytych prawdziwych uczuć, do których wobec rodziców gro z Was nigdy się nie przyzna. Wasza nienawiść do niewłaściwych adresatów nigdy nie minie, bo

- nie przyznajecie się do niej
- ma niewłaściwy kierunek , a zatem nie pozwolicie jej ustać i wyciszyć się
- zamiast do krzywdzących i nieumiejących kochać rodziców, czujecie ją do samych siebie lub do tych, którzy "uruchamiają" niewygodne , ale wciąż nieuchwytne dla świadomości treści.

Tomek
           


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-04-30, 22:00:50
Cytuj:
Wasza nienawiść do niewłaściwych adresatów nigdy nie minie, bo

T.przeszedles samego siebie  :shock:
jezeli  adresat jest niewlasciwy,to po co  mam go nienawidziec??
moze tego wlasciwego jest lepiej nienawidzic, :lol:
ale i tak nie potrafie nienawidziec,to uczucie odstepuje z pelna  wiara,ze  bedziesz ja umial wykorzystac , tobie  :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-30, 22:14:38
Cytuj z: kodar 2007-04-30, 22:00:50
ale i tak nie potrafie nienawidziec,to uczucie odstepuje z pelna  wiara,ze  bedziesz ja umial wykorzystac , tobie  :lol:


Czyli prawdopodobnie nie potrafisz również kochać. Człowiek posiada całą gamę uczuć, a  oderwanie się od nienawiści, powoduje, że ona zostaje na zawsze w postaci nieświadomej. Nie może się wyciszyć ani zakończyć , bo nie zna adresata.
        Każde szczere uczucie musi być kontemplowane, w pełni doświadczone. Tylko to gwarantuje "rozpuszczenie się" tych niegatywnych emocji. Człowiek, który uważa , ze nie zna nienawiści, okłamuje sam siebie, a wyparcie to proces szybki, natychmiastowy  i nieświadomy. Osoby stłamszone w dzieciństwie, wypierają wszystkie złe cechy swoich rodziców, a zastępują je idealizacją, która trwa przez całe zycie. Jej konsekwencje są katastrofalne. Nie ma szczęscia w związku, z samym sobą, brak tożsamości, kłopoty zdrowotne, przeniesienie odpwiedzialności na siebie lub przypadkowe osoby i to ciągłe zaprzeczanie sugestiom o przeszłości.
                    Myślisz Kodar, że pisze to, by prowokować ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-04-30, 22:33:35
Cytuj:
Porównujesz się Kodar ze zwierzętami tylko, gdy Ci to pasuje.

juz "glupie" zwierzeta ucza swoje male zachowania najlepszego ,bo chodzi o przetrwanie gatunku,czyli przyroda jest madra i tam trzeba szukac przykladow i nauk,

a rozumni ludzie uwazaja nadal,ze najgorsze co moglo ich spotkac,to sa  rodzice i nienawisci do innego  czlowieka :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-04-30, 22:41:10
nienawisci do innego  czlowieka
powinno byc  bezinteresowna  milosc do drugiego czlowieka,


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-04-30, 23:06:09
Co rozumiesz przez bezinteresowną miłość do drugiego człowieka ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: nik 2007-04-30, 23:13:38
Zastanawiajace, jak w temacie rodzicow trudno jest czytac ze zrozumieniem, co sie ujawnia w wiekszosci postow. Podobno w ogole niewiele ludzi potrafi tak czytac cokolwiek ale ten temat bije wszystkie na glowe. Bog, religia i inne takie sa daleko w tyle. Naprawde ciekawe.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-05-01, 02:31:49
Tomek -bardzo ciekawe pytanie mi zadałes
  i typowy  przykład ,gdzie rodzina,rodzic jest przyczyną rozkładu małżeństw.
  Zgadzam sie z Tobą,tylko w tym wypadku jeżeli jedno z małzonków zapomina ,ze ma tez i swoją rodzine . W życiu jednak bywają tragedie ,ze wsółmałżonek musi zrozumieć rozpacz ,ból
    chęć tkwienia czasami przy rodzicu
    Otóż dlaczego w tym tkwie -przez przypadek -
  bo w zasadzie wychowałam sie u ojca ,matce uciekłam gdy miałam 12 lat .
  Nie jest to osoba zrównowazona i nie oczekuje od niej miłosci a tym bardziej przeprosin.
  Chyba bym zawału dostała ,jakbym  usłyszała ciepłe słowo -zrozumienia
  to jest po prostu niemożliwe. Gdybym miała czas wypełniony dziećmi i rodziną
    wtedy napewno byłoby inaczej . teraz traktuje
  to bardziej jako obowiązek  zwłaszcza ,ze prawo i dobre obyczaje tego wymagają.
  Zrobiłam nawet dla niej więcej bo po 50 latach rozwodu  -sciągnęłam  ojca .
  No cóż trzeba mysleć pozytywnie i cieżką prace policzyć sobie za ćwiczenia odchudzające.
  Gdybym była w waszym wieku to siłą rzeczy miałabym bardziej romantyczne zainteresowania.
     
         
   
   


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-01, 14:10:56
            Korzystając z tematyki tego wątku, zainteresowanym proponuję kilka znakomitych filmów, w których można odnaleźć sporo z tego, o czym tu piszemy. 

- "Dead Poets Society" (Stowarzyszenie Umarłych Poetów) - reż. Peter Weir
        Tutaj uwagę zwraca relacja między głównym bohaterem - młodym, utalentowanym artystycznie człowiekiem, otwartym na myśl, a jego ojcem - apodyktycznym, "militarnym" umysłem, który za główny cel w życiu uznaje posłuszeństwo, porządek (zwróćcie uwagę na równiuteńko ułożone pantofle pod łóżkiem). Nie potrafi okazać synowi nic więcej ponad nakazy i zakazy. Przeciwstawia się jego rozwojowi, co doprowadza do.....

- "Plac Zbawiciela" - panśtwa Krauze.    O tym filmie już pisałem. Niespełniona, nieszczęśliwa matka zamieszkuje w jednym małym mieszkaniu wraz ze swoim synem, jego żoną i dziećmi.  Syn jest totalnie uzależniony emocjonalnie i finansowo od matki. Toksyczne relacje w rodzinie nie pozwalają przezwycięzyć codziennych problemów i utrzymać uczucia. Matka steruje życiem syna na każdym poziomie, a on sfrustrowany wylewa złość na żonie, bo nie potrafi przeciwstawić się matce. Cała sytuacja zmierza do mało szczęśliwego końca.

- "Pianistka" - reż. Michael Haneke. Mocno kontrowersyjny film, wręcz szokujący. I tutaj mamy wyjątkowo mocne i patologiczne uzależnienie córki od matki, które implikuje szereg dewiacji zarówno seksualnych jak i  aberracji w postrzeganiu rzeczywistości. 

- "Dom Wariatów" - Marek Koterski
    Pierwszy film, w którym Marek obsadził swoją ulubioną, jakże tragikomiczną postać Adama Miauczyńskiego. Najbardziej eksperymentalny jeśli chodzi o formę film Koterskiego, dla wielu wydający się bezsensownym, lecz  generalne przesłanie jest dość oczywiste. Mamy podany za pomocą symbolicznych niedomówień, półgestów, wyrwanych komunikatów obraz rodziny, gdzie nie ma żadnych uczuć, prócz  pasywnej agresji, sprzeczek i umniejszania. W tym wszystkim dorosły, całkiem wycofany Miauczyński. Niesamowite kino wymagające otwartego umysłu i skupienia.

- „ Dzień Świra” – Marek Koterski
        Znów Adaś Miauczyński, tym razem jako nie mogący odnaleźć swego miejsca w życiu  intelektualista. Słabo zarabia jako polonista, ma nieudane życie seksualno-uczuciowe, wkurza go tępe otoczenie. Dodatkowo obciążony jest poczuciem winy wobec matki, która pod maską troski kryje obojętność i nieumiejętność słuchania swojego dziecka.

- „ Wszyscy jesteśmy Chrystusami” – Marek Koterski
        Tu Adaś jako alkoholik i jego syn jako narkoman. Film o upadku , powstaniu. Całość wieńczy niewiarygodna, piękna i szczera konfrontacja syna z ojcem, gdzie obydwaj wszystko sobie mówią i uświadamiają. Warto zwrócić uwagę na ten finalny epizod, gdyż przez „przypadek” może umnknąć - nawet wytrawnemu widzowi.

- „September” (Wrzesień) – Woody Allen
      Woody na poważnie. Mądry, bardzo mądry film obnażający niezwykle skomplikowane relacje rodzin, kóre spotykają się w jednym domu. Wychodzą jak upiory z ciemności wzajemne pretensje , urazy, skrywane uczucia. Niestety, nic nie zostaje naprawione ani uzdrowione. Ja kocham twórczość Allena, a ten film należy do tych najlepszych Mistrza. 

- „Psycho” – Alfred Hitchcock
  Czy tutaj komentarz jest potrzebny ? W konwencji thrillera i kina na póły rozrywkowego mamy całkowitą i patologiczną identyfikację ze zmarłą matką, prowadzącą do seryjnych zabójstw.

Ps: Przypomnę sobie więcej tytułów , to  napiszę.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-01, 15:25:07
Jak widzę fascynuję Ciebie sma patologia.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-01, 15:49:31
Mylisz się, ale to zrozumiałe, bo za wszelką cenę chcesz utrzymać status opozycjonistki.
              Dlaczego nie potrafisz wynieść się poza przekorę i złośliwość ? Odpowiem Ci - ponieważ poruszam wyjątkowo niewygodne dla Ciebie tematy. To jedno, a reszta...sama sobie odpowiedz, o ile jesteś wobec CAŁEJ siebie szczera.

ps: Tłumaczenie Ci,  że ponad wszystko cenię piękno, prawdę i szczęście..i właśnie dlatego staram się zrozumieć tego przeciwności - niczego nie zmieni. W jakiejkolwiek pozycji bym się nie ustawił, będziesz zachowywać kontrsugestywność z wyjątkowo oczywistych powodów.

Tomek
           
         


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-01, 16:07:49
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-01, 14:10:56
- „ Dzień Świra” – Marek Koterski
......Dodatkowo obciążony jest poczuciem winy wobec matki, która pod maską troski kryje obojętność i nieumiejętność słuchania swojego dziecka. .....
Tomek


To fakt, ze nie potrafi  "słuchac swojego dziecka" ale czy "kryje obojetnosc" czy to po prostu kolejna faza otepienia starczego?

To jest dobre pytanie!
Moze  "opentana" jest przez "stereotypy" - mam na mysli kultowa !!!!!  scene "modlitwy - Kto ty jestes..."
Moze zatracila w wyniku "sklerozy"(powodowanej zla dieta - topila sie w cholesterolu ???) inteligencje, a moze nigdy jej nie miala za duzo,
bo geny miala bardziej "szympansie" ?????  :D :D :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-05-01, 16:53:02
grizzly,super rozumujesz,
tak jest w zyciu,powinno sie tez takiego rodzica zrozumiec,dlaczego kieruja  nim negatywne a nie pozytywne pobudki,
taki czlowiek nie powinien byc przez nas odrzucony lub krytykowany,bo nie wiemy co nim kieruje,bo on sam  nie potrafi tego sobie uzmyslowi,
takie rodzinny powinne podlegac wspolnej terapi
zadna z czlonkow takiej patologicznej rodziny nie zasluguje na nienawisc,
najpierw trzeba wyczerpac wszystkie aspekty,zglebic tajniki ,by osadzac....


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-01, 16:53:53
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-01, 15:49:31
  ......... Dlaczego nie potrafisz wynieść się poza przekorę i złośliwość ? .......
Tomek


Tomek

To jest,  jeszcze lepsze pytanie!!!

Ja, rowniez nad tym sie zastanawiam?
Tak-sobie-przypuszczam, ze to dlatego,  ze mowicie " innymi jezykami".
Rozne sa,  rowniez  metody "postrzegania".
Ty postrzegasz "racjonalnie" a  Ona na "wiare" stereotypowo. 

Ty masz "duza wiedze" na temat konkretnego "fenomenu"(czytasz, analizujesz, dyskutujesz, jestes osobiscie zaangazowany)
po prostu, mozna powiadziec, ze jestes w jakims sensie "ekspertem" co do tego fenomenu  natomiast inni sa po prostu laikami.

Natomiast gdy laik w jakiejkolwiek dziedzinie "kierujac sie stereotypami" udowadnia swoje racje  na "wiare" w to co wie,
a wie bo tak zostal "zaprogramowany" przez "dyzurny dogmat" rozprowadzany w jego "owczarni"
to wyjatkiem !!! od reguly, bedzie sklonnosc do "poznania" i logicznej konsekwencji - odrzucenia dogmatu. :D :D :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-05-01, 17:20:53
Cytuj z: kodar 2007-05-01, 16:53:02
... czlowiek nie powinien byc przez nas odrzucony lub krytykowany,bo nie wiemy co nim kieruje,bo on sam  nie potrafi tego sobie uzmyslowi,


Powielamy schematy myślowe po przodkach (grzech pierworodny  :shock: ?)
Rzeczywiście krzywdziciele czasem nie zdają sobie sprawy, że ...zadają krzywdę. Dopiero jak napotkają ścianę  może zaczną analizować/myśleć.
Powinniśmy Uoptymalniać  dietę przy ...każdym napotkanym kłopocie trudnym do rozwiązania.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-01, 17:37:22
Cytuj z: kodar 2007-05-01, 16:53:02
najpierw trzeba wyczerpac wszystkie aspekty,zglebic tajniki ,by osadzac....


To czemu tego nie robisz ? Masz pełne prawo do krytyki, osądu, opiniotwórstwa. Takie samo jak do miłości, samodzielności i życia. Skoro piszesz o analizie, zrób to, ale...odnośnie faktów.
      Piszesz, że nie należy krytykować. Owszem, należy.

Tomek
   


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-01, 20:28:24
Cytuj z: grizzly 2007-05-01, 16:53:53
Ty masz "duza wiedze" na temat konkretnego "fenomenu"(czytasz, analizujesz, dyskutujesz, jestes osobiscie zaangazowany)
po prostu, mozna powiadziec, ze jestes w jakims sensie "ekspertem" co do tego fenomenu  natomiast inni sa po prostu laikami.



Jak narazie to NIC nie wniósł konsruktywnego do tego forum o diecie optymalnej.
Jak narazie uprawia (a przeważnie  kopiuje) tematy coś z psychiatrii. Tak dopomina się o merytorykę, a omija meritum tego forum.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-01, 20:42:04
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-01, 15:49:31
że ponad wszystko cenię piękno, prawdę i szczęście..i właśnie dlatego staram się zrozumieć tego przeciwności - niczego nie zmieni. W jakiejkolwiek pozycji bym się nie ustawił, będziesz zachowywać kontrsugestywność z wyjątkowo oczywistych powodów.

Tomek
                      

Moż coś z Twojej prawdy tutaj jest, ale to smutna prawda...
Cenisz pięko, a lubujesz się w patologicznych rozważaniach rodzic-dziecko.
Szczęście nie przemawia z Twoich postów.
Mam odwagę mówić prsto i szukam prostych rozwiązań, a nie komplikować i wymyślać bóg wie co.

Kiedyś Jona Wam napisała: "co Wy pitolicie"?
Podtrzymuję to.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-01, 20:45:21
Cytuj z: Halina Ch. 2007-05-01, 20:28:24
Jak narazie to NIC nie wniósł konsruktywnego do tego forum o diecie optymalnej.


  To prawda. Staram się pisać o tym, co wiem. Rzetelną wiedzę na temat sposobu żywienia wniósł Jan Kwaśniewski, a rozwija kilka osób, wobec których moja wiedza na ten własnie temat jest niczym. Dlatego milczę i ograniczam się do szczątkowych sugestii o żywieniu, właściwie opartych tylko na własnych spostrzeżeniach.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-01, 21:03:54
  Halina, wolisz maskę szczęścia czy szczęście ? Musisz się zdecydować.

      W naszych postach jest próba zwrócenia uwagi właśnie na element szczęścia, które jest więzione przez patologię. Nie widzisz tego, jak sama piszesz, ponieważ istnieje coś, co każe Ci widzieć w nas negatyw. To coś panuje nad Tobą i nie dopuszczasz tego do głosu. Jung nazywał to Cieniem,  a ja sprecyzuję - to treści nieuświadomione i będę nudny - nie przeżyte uczucia. Generalnie rzecz ujmując  - to cały świat emocji, myśli i uczuć, których nie dopuszczasz do świadomości, a gdy ktokolwiek przez przypadek dotrze do nich, wytaczasz cały arsenał zaprzeczeń  i złośłiwych uwag. Słuchaj Halino, nie działają na mnie tak jak uważasz, ponieważ doskonale wiem, skąd się biorą. Cytowanie jednej z najbardziej nienawidzących siebie i innych osób, nie jest dobrym, ani szczególnie mądrym posunięciem. Chwytasz się brzytwy zupełnie niepotrzebnie.

ps: Zdajesz sobie sprawę, ile osób tutaj na forum udaje szczęśliwych ? Łudzą się, że żywienie nałoży im różowe okulary a problemy rozwiążą się wraz z opróżnionym talerzem z kolejnym tłustym posiłkiem. O ile mi czas pozwoli, będę pisał wciąż o tej tematyce, gdyż jest to jeden z najważniejszych i najbardziej okrytych tabu tematów świata. Kilka osób dokonało tu przełomowych osiągnięć i podobnie jak pan Kwaśniewski spotkali się z murem zaprzeczeń i złośliwych uwag. Mało tego, ich wiedza nie ogranicza sie do teorii, jak tego barrrdzo chcieliby oponenci.
  I jeszcze jedno. Halina, nieważne jaka jest prawda, ważne że to prawda.  Dlatego najczęściej jest smutna, ponieważ sami ludzie sobie to zgotowali.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-05-01, 21:35:30
Halina ,Nic już napisała -że tu nie każdy w zasadzie rozumie  temat
bo małą mamy wiedze,  co najwyżej możemy rozmieniac sie na drobne
  i analizowac swoje  i bliskich  doświadczenia . Sukcesy albo porażki życiowe
  możemy zwalić na rodzine albo środowisko i co by w tym kotekście powiedział
   to wszystko jest prawdą .
     Każdy inaczej reaguje na taką samą sytuacje ,
  bo jeszcze  decydują  za nas geny .  
  No i jak przysłowie mówi "wpuść małpe na salony to  i tak zostanie małpą"
Lubie zwierzaki i ciągle je podpatruje
    każde ma swój charakterek.Juz od najmłodszych chwil widac róznice.
     w zabawach ,zachwaniach ,łapczywości , agresji ,śmiałości i potrzebach czułości .
   a przeciez  zwierze  nie jest edukowane a matki też są różne i nie zawsze
    opiekuńcze.
   Duzym sukcesem jest jeżeli rodzice z dużą wiedzą potrafią pięknie dziecko
     wyczuć jego predyspozycje i przygotować do samodzielnego zycia .
Porażką-, jest  jak dzieci biją rodziców o czym tutaj tak mało.
Tomki mają wiedze,i byliby wspaniałymi wychowawcami -bo każdy
" kto ma dzieci to wie jaka to przyjemnosć  a kto ich niema to też wie i dlatego ich nie ma"
       


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-05-01, 21:47:09
Tomek  :D :D :D
    szczeście to nie tylko kochać czy być kochanym ale BYĆ.
        Ja sądze ,ze tu sami szczęśliwi ludzie ,tylko każdy na swój indywidualny sposób
    nawet jezeli błędy popełniają w żywieniu i myśleniu .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-01, 21:58:14
Cytuj z: Rudka 2007-05-01, 21:47:09
    szczeście to nie tylko kochać czy być kochanym ale BYĆ.       


Nie wystarczy po prostu "być". Opowiadam się za życiem ŚWIADOMYM, a to nie to samo, co zwykłe "być".
Nie zgadzam się też z tym, że "tu sami szczęśliwi ludzie", wystarczy uważnie i wnikliwie czytać posty i mieć odrobinę wiedzy na temat mechanizmów obronnych człowieka. Ale o tym było już wiele razy.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-01, 21:59:32
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-01, 21:03:54
         W naszych postach jest próba zwrócenia uwagi właśnie na element szczęścia, które jest więzione przez patologię. zgotowali.

Tomek


To Ty za bzdury wypisujesz na forum poświęconym dzieł Jana Kwaśniewkiego.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-01, 22:07:14
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-01, 21:58:14
Nie wystarczy po prostu "być". Opowiadam się za życiem ŚWIADOMYM, a to nie to samo, co zwykłe "być".
Nie zgadzam się też z tym, że "tu sami szczęśliwi ludzie", wystarczy uważnie i wnikliwie czytać posty i mieć odrobinę wiedzy na temat mechanizmów obronnych człowieka. Ale o tym było już wiele razy.

M


To kiedy dasz spokuj i uznasz, że tacy jesteśmy ,jacy jesteśmy? Czy mamy paść na kolana i wołać: mea kulpa. mea kulpa...

Czy takie Wasze szczę ście jest pozorne, zę doszukujecie się tego u innych ? w myśl przysłowia „ Nie ma większej radości dla głupiego jak znaleźć głupszego od siebie".



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-01, 22:07:50
Cytuj z: Rudka 2007-05-01, 21:35:30
Porażką-, jest  jak dzieci biją rodziców o czym tutaj tak mało.


Warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje, gdzie leży prawdziwe źródło dziecięcej frustracji, która znajduje swoje ujście właśnie w taki sposób.

    Zdarza się i tu Rudka masz rację, że  dzieci podnoszą rękę  (i nie tylko) na swoich rodziców. Dzieje się tak, gdyż robią dokładnie to samo co rodzice, którzy ich prali. Czynią to jednak za każdym razem osoby nadpobudliwe, nie dające się nawet przemocą zamienić w ciche, wycofane, zastraszone dziecko - czyli domowe , tresowane zwierzątko. Popychanie rodzica, darcie się na niego, poszturchiwanie, ciągnięcie za spódnicę to zachowania agresywne charakteryzujące dzieci  pozbawione uwagi, pewności siebie i poczucia bezpieczeństwa.
    Większość wychowanków zamienia się jednak w wystraszone zwierzę, niezwykle podatne na wpływ tzw ulicy czy nawet mediów.
  Nie mając akceptacji w domu, szuka jej na podwórku, we wzorcach osób silnych, władczych, pięścią załatwiających problemy. Potrafi się podporządkować tylko ludziom agresywnym, a w wielu przypadkach samo wiedzie prym. Dochodzi do napadów, zabójstw itp.
        Wszystko to, co widzicie na ulicach, jest wynikiem błędów rodziców. Człowiek potrzebuje akceptacji, miłości, poczucia bezpieczeństwa. Gdy ich nie dostaje "schodzi" na bok lub staje się kopią swoich rodziców. Cżesto jest tak, że społeczeństwo się dziwi, jak to możliwe, że dzieci z tzw dobrego domu, popełniły przestępstwo. Odpowiedź może być tylko jedna, to nie był dobry dom. W kulturze dobry dom oznacza grupę ludzi, którzych nieposzlakowana opinia wynika najczęściej z konformizmu wobec obcych, a tyranii lub obojętności wobec swoich dzieci.
  Ten post jest nieco chaotyczny. Postaram się to opisac bardziej przejrzyście przy okazji.
           
ps: Rudko, daję sobie uciąć głowę - a jak to powiedział Allen - to jedna z dwóch ulubionych części mojego ciała - że większość obecnych tu osób łacznie z Tobą, nie odczuwa szczęścia, nawet w indywidualnym pojęciu. Ludzkie życie nie polega na trwaniu , to zbrodnia wobec siebie.
       Jeszcze raz i do znudzenia. Gdy człowiek nie pokocha samego siebie, NIGDY nie pokocha innego cżłowieka. Będzie jedynie sycił się jego energią jak wampir, a społeczeństwu obwieści , że czuje bezinteresowną miłość, której nie ma i jest utopią.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-05-01, 22:12:21
Ło matkoooo.... Halinko ,możesz nie zgadzac sie z Tomków teorią  ,ale tutaj akurat
 nie ma potrzeby powoływać  sie na Doktora, bo to są wolne tematy
  po tytułem jak wyżej -. a jak sie teraz doczytałam powinno być o szczęściu .
  Też międzywierszami nie doczytałam -,bo mnie trzeba łopatologicznie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-01, 22:21:12
Cytuj z: Rudka 2007-05-01, 22:12:21
a jak sie teraz doczytałam powinno być o szczęściu .
 


zgadzam się z Tobą o SZCZĘŚCIU!


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-01, 22:21:27
Cytuj z: Halina Ch. 2007-05-01, 21:59:32
To Ty za bzdury wypisujesz na forum poświęconym dzieł Jana Kwaśniewkiego.


1) Piszemy o rzeczach, które są niezwykle ważne, co doskonale potwierdza Twoja reakcja.
2) Piszemy o tym w dziale "WOLNE tematy", a jak sama nazwa wskazuje, dział ten zachęca Forumowiczów do pisania o wszystkim, co ich interesuje.
3) Omawianiu spraw związanych z JK i ŻO/DO służą wszystkie pozostałe działy tego Forum.
4) Nikt (a więc również i Ty, Halino) nie ma obowiązku czytać i odpisywać w założonych przez nas wątkach. Ani w żadnych innych. Tak jak ja nie czytam i nie komentuję niezwykle powiązanych z tematyką JK horoskopy Morgano, tak i Ty możesz darować sobie nasze wyjątkowo "bzdurne" posty na tematy stosunków rodzice-dzieci.

Marishka




Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-01, 22:29:15
Faktycznie jak nic ciekawego się nie dzieje na forum, to zawsze możesz popisać sobie z Tomkiewiczami.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-01, 22:36:27
Cytuj z: Halina Ch. 2007-05-01, 22:29:15
Faktycznie jak nic ciekawego się nie dzieje na forum, to zawsze możesz popisać sobie z Tomkiewiczami.


Jednym słowem, uważasz, że nic ciekawego na forum się nie dzieje, skoro tak śledzisz nasze posty. Piszący "na temat" mogą poczuć się urażeni.
            Wcześniej tak bardzo zarzucałaś nam, że pomijamy tematykę forum, choć właściwie reagowałaś tylko na nasze posty. Dziwne.
 
ps: Halina, czyli jednak nie wzniesiesz się ponad złośliwość ? A to szkoda.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-05-01, 22:37:31
Tomek -szkoda by było Twojej głowy
   bo tak jak pisałam -każdy ma swoją indywidualną definicje szcześcia .
  Ja" mówie ,ze nigdy nie jest tak dobrze ,ze nie mogłoby byc lepiej"
      Poprawiłeś mnie ,że" byc świadomym "słusznie -właśnie wydaje mi sie ,ze jestem.
      ale czy tak do końca, no cóż  największym dla mnie nieszczesciem jest, upływający czas
       a piękne młode kobiety -ale to już chyba zazdrość .
     Po za tym najważniejsze ,że nie ma w moim życiu jak narazie większych problemów
   mam troche czasu na kompa -czy to nie szczęście?
       


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-05, 14:40:24
Cytuj z: Rudka 2007-05-01, 22:37:31
 bo tak jak pisałam -każdy ma swoją indywidualną definicje szcześcia .


Absolutnie się zgadzam. Jest tylko jedno pytanie - ilu sposród przyznających się do szczęścia, jest wobec siebie szczerymi (w kontekście tej deklaracji).

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-05, 18:52:15
Tekst ten w pigułce wyjaśnia niezwykle subtelne składniki relacji rodzice-dzieci w kontekście tzw "czarnej pedagogiki":

http://www.przyjaciele.org/pomoc/czytelnia.php?id=15

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-05, 20:21:40
Nawet wśród, wydawałoby się stojących w opozycji do rozumu chrześcijan, mamy tak szlachetne przebłyski prawdziwej wiedzy o wyparciu w kontekście rodzica nieadekwatnego czy dysfunkcyjnego. Autor tego tekstu co rusz dotyka sedna sprawy, ale co kilka kroków potyka się o to, czego jeszcze chce się "trzymać" w swojej wierze. Postawa autora wymaga szczególnego szacunku, gdyż zdaję sobie sprawę jak bardzo trudne może być dla osoby irracjonalnej, czyli wierzącej spotkać się z prawdą i podać jej rękę - nawet gdy uścisk nie jest do końca stanowczy.
    Z wyrazami podziwu za odwagę wobec samego siebie dla twórcy tekstu :

  http://www.osoba.pl/art/13.html

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 08:12:31
Gdy byłam w szkole,mądra nauczycielka mówiła nam takie oto słowa :

"Nie udzielajcie nikomu rad ,jeśli nikt o nie nie prosi"

"Nigdy nie mów ,co byś zrobił na miejscu innej osoby,bo nie jesteś na miejscu tej osoby"

Nie udzielająjcie nikomu  rad ,bo nikt ty na Forum o nie nie prosi ,żebyście pisali jak wychowywać dzieci ,bądź jakimi rodzicami być.
Tymbardziej ,że ani nie macie dzieci , czyli rodzicami nie jesteście .Nie jesteście na miejścu osób ,którzy są rodzicami i maja dzieci.

Najpierw przydałoby sie trochę praktyki,to zrozumielibyście jedno z drugim ,że piszecie bzdury totalne.
Najpierw miejcie dziecko,może być nawet adoptowane ,ale ,żeby to było prawdziwe ,żyjące-żywe,rychliwe ,że wszystkimi cechami dziecka-dziecko,a nie
"wyjęte dziecko" z kartek książek.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 10:23:03
Tomkiewicze jesteście przeciwni posiadaniu dzieci ,proaborcyjni , a zabieracie głos w sprawie wychowywania dzieci,co najważniejsze nie posiadając ich.
Stawiacie sie w pozycji zagorzałego ekologa ,wroga automobilizmu,który doradza jakiej firmy olej silnikowy jest najlepszy .
Przecież to absurd nad absurdami.

Wygląda na to ,że jesteście sekciarzami ,bo gdyby było inaczej ,już dawno przestali byście pisać o czymś ,co w ogóle nie leży w sferze Waszych kompetencji ani Waszego doświadczenia jako rodzica posiadającego dzieci.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lutonn 2007-05-06, 10:30:10
"Prawda" (naduzycie) ,prawdy jako takiej niema i nie bedzie.Ale jesli ktos chce sie bawic w "Sedziego" to jest Jego sprawa .Wiara w e wlasny rozum tez jest w pewnym sensie ,a moze nawet i jest przejawem religii , tylko jest ona w opozycjii do istniejacej swiadomosci o rzeczach wykraczajacych poza nasza logika .Ale czy wszechswiat jest logiczny czy to co dotykamy widzimy czujemy jest logiczne??!! .Tak wiec czy wierzymy w Boga(tradycyjnie)czy tez ufamy naszym szarym komorkom o okreslonej liczbie i ciezarze to wedlug Mnie jest tez wiara dokladnie taka sama tylko ze w opozycjii do stereotypow , to tak jak w polityce sa rzadzacy i jest opozycja . czyli tak naprawde to samo ( gowno)!!!!!!!! > Tak wiec ten kto wyznaje ze nie wierzy jest takim samym "Smieciem" jak ten co wierzy ufff!!! hehe :lol: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 10:55:35
Uwaga bardzo ważne!

Proponuję zablokować możliwość wstawiania aktywnych hiperłączy (linków).
Ze względów bezpieczeństwa,blokuje to możliwość wykonania złośliwego kodu na stronie.

Chodzi o to ,żeby każdy musiał skopiować dany adres ,do nowej karty lub okna i otworzyć dany adres z innej karty lub okna przeglądarki,
co uchroni stronę (Forum) ,przed zbędnym spamem i możliwości ataków niektórych wirusów.

Czytałam o tym w gazetach komputerowych.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-05-06, 11:20:05
Ponieważ dziecko słucha i uczy się nie tylko z tego, co do niego mówi jego rodzic oraz jak się względem niego zachowuje (jakkolwiek piękne i szlachetne byłyby to rzeczy), ale również z tego, co ten rodzic mówi do innych ludzi, jak to robi oraz jak się względem nich zachowuje (ogólniej: z obserwacji jego postawy życiowej), warto odpowiedzieć sobie na pytanie: czy możliwe jest, aby być dobrym rodzicem dla swego dziecka bywając (w szczególności może być: będąc) jednocześnie w jakikolwiek sposób "złośliwym" dla innych ludzi? To tylko pytanie i nic ponad to...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 11:26:42
Pewnie ,masz rację.Bo wyobraź sobie ,że masz dziecko i przy tym dziecku bjawiasz nienawiść do własnych rodziców.
Dziecko będzie czerpało wzorce z twojego zachowania i odpłaci Tobie tym, jak Ty "płacisz" własnym rodzicom.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 11:36:45
Wszystkie sekty działają na zasadzie wyrwania człowieka z jego środowiska rodzinnego(np.dziecku wpajając  nienawiść do rodziców).
Dają mu jakieś substytuty rodziny (zamknięte wspólnoty,komuny),a działanie Tomkiewiczów wpisuje sie w taką strategię.

Trzeba się zastanowić dlaczego tacy ludzie ,którzy nie maja dzieci i nie chcą mieć , tak natrętnie pouczają w tej dziedzinie innych i to bardzo tendencyjnie( "ustawiają" rodziców jako złych,złych i tylko złych,bez możliwości poprawy).


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-05-06, 11:40:50
Cytuj:
Pewnie ,masz rację.Bo wyobraź sobie ,że masz dziecko i przy tym dziecku bjawiasz nienawiść do własnych rodziców.
Dziecko będzie czerpało wzorce z twojego zachowania i odpłaci Tobie tym, jak Ty "płacisz" własnym rodzicom.


Elmo: dziękuję za odpowiedź. :) Na marginesie chciałbym tylko dodać, że ja nie mogę mieć racji, bo niczego nie twierdziłem (chyba, że masz na myśli to, że warto odpowiadać sobie na pytania ;) ). Ja tylko pytałem, a odpowiedzi pozostawiam wam, w szczególności osobom aktywnym w tym temacie, wychodząc z założenia (nie ważne, czy błędnego, czy nie), że są bardziej kompetentne.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-06, 17:24:42
  Zadałeś pytanie, na które odpowiedź nie nastręcza problemu, jedynie dziwi, że je postawiłeś w obliczu wielokrotnie powtarzanych do znudzenia słów, że :

- właściwie ukierunkowana i szczerze przeżyta nienawiść jest uczuciem wyjątkowo krótkotrwałym. Nie dochodzi do aberracji i tzw. "wyżywania się na innych".
        Jeszcze raz to napiszę - świadoma nienawiść pod właściwym adresem gwarantuje podstawy, by świadomie się jej pozbyć.
   
- człowiek czujący nieświadomą nienawiść jest jej ofiarą. Każdy może stać się dla takiej osoby kozłem ofiarnym , każdy może posłużyć za przypadkowy "kanał" frustracji. Wyrzekasz się prawdziwych uczuć, jak i również wszystkich inych prócz gniewu , złości , miłości - wyrzekasz się człowieczeństwa i stajesz się aktorem na usługach treści wypartych. Sprawdziłem na sobie, wiem o co chodzi.

- nie dostrzegasz przykładów nieuświadomionej nienawiści na tym forum ?

ps: Każdy człowiek był dzieckiem, a to dziecko jest w nim do końca zycia. Zaprzeczanie i ignorowanie uczuć i relacji tego okresu jest jak podłożenie pod siebie bomby z opóźnionym zapłonem.

ps2: Jak to możliwe Tetryku, że z taką łatwością przyszło Ci pozbyć się stereotypów związanych z zywieniem, podczas gdy w kategorii relacji rodzcie-dzecko pozostawiasz stereotypy nietkniętymi - ba  ! Bo uświęconymi przez tzw tradycję jak i owo nieszczęsne czwarte przykazanie.
    Czy w dekalogu ktoś raczył napisać coś o szacunku dla własnych dzieci ? Nie, bo tu chodzi o bezwzględne i ślepe posłuszeństwo.

Tomek
             


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 17:40:50
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-06, 17:24:42
    Czy w dekalogu ktoś raczył napisać coś o szacunku dla własnych dzieci ? Nie, bo tu chodzi o bezwzględne i ślepe posłuszeństwo.

Tomek
             


Nie złe pytanie!

W dekalogu nie jest napisane o dzieciach ,ale Biblia mówi coś na ten temat.A ,że kiedyś chodziłam na zebrania ŚJehowy nauczyłam się czegoś takiego:
Cytuję:

CZY Syn Boży miał czas dla dzieci? Niektórzy z jego uczniów uważali, że nie. Pewnego razu próbowali powstrzymać dzieci garnące się do Jezusa. On jednak, widząc to, powiedział: „Pozwólcie małym dzieciom przychodzić do mnie; nie próbujcie ich zatrzymywać”. A potem serdecznie porozmawiał z grupą maluchów (Marka 10:13-16). Tym samym pokazał, że chętnie poświęca uwagę najmłodszym. Jak rodzice mogą go naśladować? Przykładając się do wychowywania swych dzieci i spędzając z nimi czas.

Oczywiście odpowiedzialni rodzice dokładają wszelkich starań, by troszczyć się o dzieci i dobrze je traktować. To naturalne, że szanują ich godność i się z nimi liczą. Biblia ostrzegła jednak, że w naszych czasach wielu ludzi będzie „wyzutych z naturalnego uczucia” (2 Tymoteusza 3:1-3). Ale nawet ci rodzice, którzy serdecznie interesują się dziećmi, zawsze mogą ulepszyć swoje metody wychowawcze. Jeżeli pragną dla dzieci tego, co najlepsze, chętnie uwzględnią omówione poniżej zasady biblijne.
Nie rozdrażniaj

Doktor Robert Coles, doświadczony pedagog i psychiatra, powiedział kiedyś: „W dziecku rozwija się poczucie moralności. Nieraz myślę, że to za sprawą Boga łaknie ono jakiegoś ładu moralnego”. Kto ma zaspokoić tę potrzebę?

W Liście do Efezjan 6:4 Pismo Święte nawołuje: „  Wy, ojcowie, nie drażnijcie swych dzieci, ale je wychowujcie, karcąc je i ukierunkowując ich umysły zgodnie z myślami Jehowy”. Czy zwróciłeś uwagę, że to zwłaszcza na ojcu spoczywa odpowiedzialność za wszczepienie dzieciom miłości do Boga oraz głębokiego szacunku dla Jego mierników? A w wersecie pierwszym tego samego rozdziału   apostoł Paweł nakazał dzieciom posłuszeństwo wobec obojga rodziców — zarówno ojca, jak i matki.*

Rzecz jasna jeśli w domu nie ma ojca, jego obowiązki musi przejąć matka. Wiele samotnych kobiet z powodzeniem wychowuje dzieci, „karcąc je i ukierunkowując ich umysły zgodnie z myślami Jehowy”. Ale gdy taka matka zawrze związek małżeński, rodzinie powinien przewodzić chrześcijański mąż. A żona powinna chętnie z nim współpracować.
Mama krzycząca na córkę

Jeśli krzyczysz na dziecko, może czuć się rozgoryczone

Jak korygować dzieci, żeby ich nie ‛drażnić’? Nie ma na to gotowej recepty, zwłaszcza że każde dziecko jest inne. Rodzice muszą jednak udzielać skarcenia w sposób przemyślany i pełen miłości, zawsze szanując godność syna czy córki. Co ciekawe, wskazówkę, by nie drażnić dzieci, powtórzono w Liście do Kolosan 3:21.   Polecono tam ojcom: „Nie rozjątrzajcie swych dzieci, żeby nie popadły w przygnębienie”.

  Niektórzy rodzice mają w zwyczaju podnosić głos czy nawet krzyczeć na dzieci. Traktowany w ten sposób młody człowiek z pewnością czuje się rozgoryczony. Tymczasem Biblia stawia sprawę jasno: „Wszelka złośliwa gorycz i gniew, i srogie zagniewanie, i krzyk, i obelżywa mowa niech będą spośród was usunięte” (Efezjan 4:31). Księga ta uczy również, że „niewolnik Pana nie ma się spierać, lecz ma być delikatny wobec wszystkich” (2 Tymoteusza 2:24).

Jest jeszcze wiele wersetów w Biblii ,co do wychowania dzieci....


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 18:06:19

Wklejam jeszcze jeden cytat ,co mówi Biblia o problemie wychowywania dzieci:
To jest ,to czego słuchałam na zebraniach. W sumie nie wiem ,co na ten temat mówi kościół katolicki ,ale przekaz biblijny jest ten sam:
Rodzice
Dawajcie dzieciom dobry przykład

    * Poświęcanie dzieciom należytej uwagi

„PSYCHOLODZY mogą odwołać stuletnie poszukiwania sposobu na dobre wychowanie dziecka — nie dlatego, że wreszcie go znaleźli, ale dlatego, że go nie ma”. Tak w tygodniku Time napisano w recenzji pewnej książki na temat wychowywania dzieci. Powiedziano w niej, że przyswajają sobie one przede wszystkim zasady wyznawane przez ich rówieśników, a nie przez rodziców.

Wpływ otoczenia to faktycznie potężna siła, której nie wolno lekceważyć (Przysłów 13:20; 1 Koryntian 15:33). Felietonista William Brown zauważył: „Jeżeli dla nastolatka istnieje jakikolwiek po świecku pojęty Bóg, to jest nim Bóg konformizmu. (...) Odróżniać się to dla nastolatków coś gorszego niż śmierć”. Rodzice, którzy nie wytwarzają w domu miłej i serdecznej atmosfery ani nie poświęcają dzieciom wystarczającej ilości czasu — co w dzisiejszym zagonionym świecie jest na porządku dziennym — w gruncie rzeczy wystawiają je na rujnujący wpływ rówieśników.

Ponadto w obecnych „dniach ostatnich” rodzina stała się celem swoistego ataku, ponieważ zgodnie z proroctwami biblijnymi ludzie są pochłonięci zabieganiem o pieniądze, przyjemności i samolubne korzyści. Czy powinno więc nas dziwić, że dzieci stają się ‛nieposłuszne rodzicom, niewdzięczne, nielojalne, wyzute z naturalnego uczucia’? (2 Tymoteusza 3:1-3).

„Naturalne uczucie”, o którym wspomina Biblia, to miłość łącząca członków rodziny. Dzięki istnieniu tej naturalnej więzi rodzice opiekują się dziećmi, te zaś lgną do nich. Ale gdy rodzice nie będą okazywać miłości, dzieci zaczną szukać wsparcia emocjonalnego gdzie indziej — zwykle u rówieśników, których wartości i postawy prawdopodobnie przejmą. Jednak sytuacji takiej na ogół można zapobiec, jeśli rodzina kieruje się w życiu zasadami biblijnymi (Przysłów 3:5, 6).


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 18:13:04
Więc nawoływanie do nienawiści rodziców jest wielkim nietaktem ,tym bardziej ,że nie posiada się własnych dzieci ,nie jest się rodzicem,
Nie posiada się własnej praktyki.

Zważywszy na brak jakiegokolwiek autorytetu jest to wysoce nietaktowne !




Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-06, 18:41:16
Cytuj z: tetryk 2007-05-06, 11:20:05
czy możliwe jest, aby być dobrym rodzicem dla swego dziecka bywając (w szczególności może być: będąc) jednocześnie w jakikolwiek sposób "złośliwym" dla innych ludzi?


Tetryk, wychodzę z założenia, że potrafisz odróżnić nagminną "złośliwość dla innych ludzi" (czyli źle ukierunkowaną, nieuświadomioną nienawiść, która wciąż szuka nowych kozłów ofiarnych) od całkiem normalnego uczucia złości w stosunku do osób/sytuacji wyrządzających krzywdę. Osoba nieświadoma swoich uczuć i ich prawdziwych przyczyn będzie tak samo kierować swoją nienawiść na swoje dzieci (które są najlepszym na świecie "materiałem" na kozłów ofiarnych) jak i na inne osoby. Osoba świadoma swoich uczuć będzie w stanie odróżnić prawdziwego adresata swojej złości/frustracji/rozczarowania od kozła ofiarnego, a więc nie skieruje swoich uczuć na niewinne dziecko (lub inną przypadkową osobę).

Dwa proste przykłady:

Osoba nieświadoma swoich uczuć zostaje niesprawiedliwie i brutalnie skrytykowana przez szefa. Ponieważ jest nauczona bezwzględnie szanować wszelkie zwierchnictwo, tłumi swoje poczucie niesprawiedliwości, frustracji i złości na szefa, nie wyraża oburzenia (m.in. np. ze strachu przed utratą pracy), pokornie pryjmuje obelgi i zniewagę. Jednak ta nieuświadomiona złość musi znaleźć gdzieś swoje ujście. Osoba nieświadoma wraca po pracy do domu i krzyczy na żonę, że zupa jest zimna i mało słona. Po chwili zauważa dziecko które niechcący rozchlapało swoją zupę. Dziecko dostaje za to kuksańca. Jeszcze chwilę później zostaje skopany pies, który zaszczekał w nieodpowiednim momencie. A osoba nieświadoma nadal nie odczuwa żadnej ulgi i nadal nie wie, co z tą złością zrobić. Skierowana na niewłaściwe osoby, nieuświadomiona złość nigdy nie mija.

Osoba świadoma swoich uczuć zostaje niesprawiedliwie i brutalnie skrytykowana przez szefa. Ponieważ czuje do siebie i swoich uczuć ogromny szacunek, nie jest w stanie stłumić swoje poczucie niesprawiedliwości, frustracji i złości na szefa. Spokojnie, aczkolwiek stanowczo, wyraża swoje oburzenie niestosownym zachowaniem szefa. Zdaje sobie sprawę z możliwości utraty pracy ale wie, że racja jest po jego stronie i że może wygrać np. sprawę w sądzie pracy, jeśli zajdzie taka konieczność. Osoba świadoma jest zdenerwowana i wie, że adresatem zdenerwowania jest wyłącznie szef i nikt inny. Wraca do domu, opowiada o wydarzeniu w pracy i swoich negatywnych uczuciach, nie odczuwając żadnej potrzeby wyżycia się na żonie, dziecku czy psie. Uświadomiona złość, skierowana na właściwe osoby, które ją wywołały, szybko mija i nie szuka kozłów ofiarnych.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 20:35:56
Cytuj z: elmo 2007-05-06, 18:06:19
    .Ponadto w obecnych „dniach ostatnich” rodzina stała się celem swoistego ataku, ponieważ zgodnie z proroctwami biblijnymi ludzie są pochłonięci zabieganiem o pieniądze, przyjemności i samolubne korzyści. Czy powinno więc nas dziwić, że dzieci stają się ‛nieposłuszne rodzicom, niewdzięczne, nielojalne, wyzute z naturalnego uczucia’? (2 Tymoteusza 3:1-3).

„Naturalne uczucie”, o którym wspomina Biblia, to miłość łącząca członków rodziny. Dzięki istnieniu tej naturalnej więzi rodzice opiekują się dziećmi, te zaś lgną do nich. Ale gdy rodzice nie będą okazywać miłości,    dzieci zaczną szukać wsparcia emocjonalnego gdzie indziej — zwykle u rówieśników, których wartości i postawy prawdopodobnie przejmą. Jednak sytuacji takiej na ogół można zapobiec, jeśli rodzina kieruje się w życiu zasadami biblijnymi (Przysłów 3:5, 6).



Przyznam ,że dawno nie zaglądałam tak "głęboko" do Biblii ,a tu takie ciekawe rzeczy!

Takie dzieci właśnie narażone są również na manipulację sekt u podstaw ,których leży wpojenie dziecku nienawiści do rodziców.
Co tu na Forum nagminnie się spotyka !

MY rodzice powinniśmy wiedzieć dużo na temat sekt i ich manipulacji.Mamy dzieci i trzeba je chronić.
Takich sekt powstaje coraz więcej i to nasze dzieci są na nie narażone.Musimy być czujni i nie dawać się zmanipulować i tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć dziecku ,że jeśli cokolwiek usłyszy na temat czucia nienawiści do rodziców ,jest to początkiem manipulacji ludzi z sekt.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-05-06, 20:45:36
Cytuj:
MY rodzice powinniśmy wiedzieć dużo na temat sekt i ich manipulacji.Mamy dzieci i trzeba je chronić.
Takich sekt powstaje coraz więcej i to nasze dzieci są na nie narażone.Musimy być czujni i nie dawać się zmanipulować i tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć dziecku ,że jeśli cokolwiek usłyszy na temat czucia nienawiści do rodziców ,jest to początkiem manipulacji ludzi z sekt.


A jaki to ma związek z zacytowaną przez Ciebie wypowiedzią? A może to luźna dygresja po prostu?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 21:00:33
Nie każdego Bóg wyposażył w lotny umysł ,więc skoro nie widzisz związku ,z zacytowaną przeze mnie wypowiedzią ,śpieszę z wyjaśnieniem:

Otóż :chciałam rozbudować scenę (kontekst) ,w jakiej poruszają się Tomkiewiczowie.

Jednakowoż dałeś mi coś do myślenia :Jaki maja związek Tomkiewicze z rodzicielstwem i jaki mają w tym interes tzn. nawoływanie do nienawiści do rodziców ....Tak jak pisałam ,takie "poruszanie się" jest podstawą sekt.

PS.Niech każdy przemyśli motywy ich postępowania.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-06, 21:09:27
np. Opeth - "Blackwater Park".

  tak po prostu i ot tak sobie. Pełnia.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-05-06, 21:15:09
ehh, mam nadzieje, ze czym predzej pojawi sie Admin i miejmy nadzieje, ze ukroci wreszcie te kampanie oszczerstw.
Kazda wypowiedz niezgodna ze swiatopogladem, ewentualnie jesli czynia to Tomkiewiczowie, napotyka na dosyc niewybredna w slowach krytyke. Do słownika forum weszly frazy typu "chrzanić w bambus",  plus caly repertuar temu podobnych. Zdaza mi sie czytac jeszcze jedno forum poswiecone historii i tam sformulowanie plesc bzdury jest na indeksie. Tutaj jak widze obowiazuje pelen pluralizm - niestety jak najbardziej negatywna jego odmiana. Sugerowane przez autorke powyzej powiazania to dla mnie jakas skrajna forma absurdu, a zreszta...
I to wlasciwie byloby na tyle.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 21:21:09
Dlaczego nikt nie przemyśli kontekstu ich działania? .Nie ,nie...z resztą jest paru Użytkowników ,którzy przemyśleli ich motywy.
Ale nie chcą zabierać głosu.
A moje wypowiedzi są jedynie odreagowaniem notabene delikatnym na ich wejście na nie swoją domenę.

PS.A co do słownika wyrazów Forum ,zaglądnij sobie do wątku "Dwie propozycje" lub poczytaj posty Tomkiewiczów.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 21:54:44
Cytuj z: Szymon 2007-05-06, 21:15:09
Kazda wypowiedz niezgodna ze swiatopogladem, ewentualnie jesli czynia to Tomkiewiczowie, napotyka na dosyc niewybredna w slowach krytyke. Do słownika forum weszly frazy typu "chrzanić w bambus",  plus caly repertuar temu podobnych.


To można sobie również poczytac słownictwo Tomkiewicza,oto jeden cytat:


" Daniel, Twoje platoniczne opętanie pogardą dla cielesności wymaga współczucia ,
jakie mógłby ofiarować
Ci tylko mędrzec. Ja nie potrafię i nie chcę.
Chrześcijańskie wynaturzenie jakie prezentujesz,
jest tak cholernie obmierzłe, że po prostu nie stać mnie na jakąkolwiek dozę kultury wypowiedzi.
Szlag mnie trafia, kiedy młody człowiek, który powinien dziękować Naturze i przypadkowi, że żyje
- zamiast próbować tak żyć, by nie cierpieć - rozpływa się w metafizycznym szambie
i to pod tak paskudnym szyldem."

Takich cytatów jest mnóstwo!


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-05-06, 21:58:24
Rozumiem, że starasz sie dopasowac, a moze nawet przewyzszyc w doborze slownictwa innych cytowanych przez siebie uzytkownikow ? Czy to ma stanowic swoisty rodzaj usprawiedliwienia?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 22:01:29
Cytuję drugi chamski post Tomkiewicza:

Gdybym napisał, że nasz Polaczek-Papież nie jest świetlistą postacią,
jaką się wszystkim wydaje, to mniejsza byłaby reakcja negatywna.
Dlatego ponawiam pytanie, czy w....a  Was gadanie o miłości ?
....  Dlatego bądź tak dobra i nie chrzań głupot. Mierzi Cię, wręcz razi obraz czyjegoś szczęścia.

Za wszelką cenę chcesz powiedzieć, że życie jest do dupy ,
a posiadanie dzieci to jakiś pieprzony egzamin. "

Nie wiem do kogo to było,ale było i wcale nie było to nie chamskie ,wrecz przeciwnie!


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 22:14:50
Następne chamidło Tomkiewicza:

" Ciekawi mnie Wasza opinia na temat stosunku narodu polskiego do byłego papieża a Benka XVI -ego.
….Benek ma przechlapane.
    Przede wszystkim dlatego, że jest następcą - prawie Boga - JP2-go. Cholera, dla tłumu śmierdzących różami radiomaryjnych beretowych ropuch, już sam Rydzyk jest Bogiem  !!!  Wracając do rzeczy Benek musi zmierzyć się od samego początku z legendą. Swoją drogą, ciekaw jestem, co tak naprawdę myśli o tych polskich tłumach z kretyńskimi "zostań z nami" na ustach ? Myśli właściwie, mówi jednak zupełnie co innego. Zgodzicie się ze mną w tym miejscu ?
>>>>
Jako, że Papa Paul był ziomalem Polaków, Benuś musiał nieźle się przyłożyć,
…w obliczu Papieża Wędrowniczka jest nikim, namiastką Ojca Świętego.
……  Można sobie spokojnie spędzić starość, od czasu do czasu walnąć jakąć zakłamaną pierdołą ku uciesze prostego ludu. Lud przełknie każde g***o, bo w większości skłąda się z półgłówków, dających się omamic byle czym, byle to coś było w kontekście społecznego zalegalizowanego uwielbienia...
…Ratzinger jest bystry, da sobie świetnie radę - nawet gdy mu Wielgus nasrał na wycieraczkę.
….
ps: Ponoć o zmarłych mówi się albo źle , albo wcale (niezaleznie od tego , co zrobili). A guzik mnie to obchodzi !"


I co? Cackać sie z takimi ? A może jeszcze im bić brawo?


  Gdy byłam w Wiedniu jechałam metrem ,siedziałam koło Araba ,który czytał Koran.
Spytałam co czyta,odpowiedział ,że właśnie Koran ,on zas spytał mnie skąd  jestem .
Powiedziałam mu ,że jestem Polką.A on na to ; że wie ,że Papiez jest Polakiem .
I czuć było niekłamany szacunek dla naszego narodu i to z ust Araba Muzułmanina .
Jak można prezentować taki światopogląd jak Tomkiewicze,brak szacunku dla własnego narodu ,dla czyichś wyznań.
Co sobą prezentują? Jaki poziom kulturowo-intelektualny?
Ich odmiana kosmopolityzmy jest godna pożałowania.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-05-06, 22:17:36
W jakim języku z nim rozmawiałaś? Ja jednak Arabom nie ufam -nawet tym czytającym koran.
  Dla nich każde spojrzenie kobiety jest przyzwoleniem


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 22:23:49
Cytuj z: Rudka 2007-05-06, 22:17:36
W jakim języku z nim rozmawiałaś? Ja jednak Arabom nie ufam -nawet tym czytającym koran.
  Dla nich każde spojrzenie kobiety jest przyzwoleniem

W języku angielskim.Wyjątkowo skromny człowiek ,z resztą nie byłam sama, byłam również z moim przyszłym mężem jak sie okazało i rozmawialiśmy z nim o religii ,po prostu wzbudził nasze zainteresowanie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2007-05-06, 22:28:29
Dobrze maja twoje dzieci -mama poliglotka dopilnuje ich edukacji,a kursy są takie drogie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 22:37:49
Cytuj z: Rudka 2007-05-06, 22:28:29
Dobrze maja twoje dzieci -mama poliglotka dopilnuje ich edukacji,a kursy są takie drogie.


  :D No ...córcia jako jedyna w klasie dostała 6 z angielskiego  8) A i matematyka co też ważne nie sprawia jej żadnych trudności-mam swoje metody nauczania ,żeby szybko pojmowała istotne wiadomości .
Przydał się jeszcze ten link Toana do poszerzenia nauki tego języka 8)
A i mąż zna angielski.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 22:45:09
Tak więc widzisz Szymonie ,wbrew temu ,co mówią Tomkiewiczowie ,Tradycja jest bardzo ważna ,nawet Tradycja tego Forum(a może jeszcze innych).
Pisząc "Tradycja" mam na myśli historyczne odniesienie tego słowa.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-05-06, 22:46:49
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-06, 17:24:42
  Zadałeś pytanie, na które odpowiedź nie nastręcza problemu, jedynie dziwi, że je postawiłeś w obliczu wielokrotnie powtarzanych do znudzenia słów, że :

- właściwie ukierunkowana i szczerze przeżyta nienawiść jest uczuciem wyjątkowo krótkotrwałym. Nie dochodzi do aberracji i tzw. "wyżywania się na innych".
        Jeszcze raz to napiszę - świadoma nienawiść pod właściwym adresem gwarantuje podstawy, by świadomie się jej pozbyć.
   
- człowiek czujący nieświadomą nienawiść jest jej ofiarą. Każdy może stać się dla takiej osoby kozłem ofiarnym , każdy może posłużyć za przypadkowy "kanał" frustracji. Wyrzekasz się prawdziwych uczuć, jak i również wszystkich inych prócz gniewu , złości , miłości - wyrzekasz się człowieczeństwa i stajesz się aktorem na usługach treści wypartych. Sprawdziłem na sobie, wiem o co chodzi.

- nie dostrzegasz przykładów nieuświadomionej nienawiści na tym forum ?

ps: Każdy człowiek był dzieckiem, a to dziecko jest w nim do końca zycia. Zaprzeczanie i ignorowanie uczuć i relacji tego okresu jest jak podłożenie pod siebie bomby z opóźnionym zapłonem.

ps2: Jak to możliwe Tetryku, że z taką łatwością przyszło Ci pozbyć się stereotypów związanych z zywieniem, podczas gdy w kategorii relacji rodzcie-dzecko pozostawiasz stereotypy nietkniętymi - ba  ! Bo uświęconymi przez tzw tradycję jak i owo nieszczęsne czwarte przykazanie.
    Czy w dekalogu ktoś raczył napisać coś o szacunku dla własnych dzieci ? Nie, bo tu chodzi o bezwzględne i ślepe posłuszeństwo.

Tomek
             


Nie ma za bardzo sensu rozpisywać się o tym co chcę powiedzieć, więc krótko: po pierwsze - primo - nie musiałem za bardzo zmieniać swoich nawyków żywieniowych, niczego nie musiałem się pozbywać... żadnych stereotypów, bo moje wcześniejsze żywienie nie różniło się wiele od tego co teraz, więc nie wiem skąd i po co taka sugestia, po drugie - primo - co ma tutaj dekalog, a raczej moje rzekome z nim powiązania i w ogóle moje rzekome religijne stereotypy - nie wiem... możesz przyjąć do wiadomości jeśli masz trochę dobrej po temu woli, że nie pozostawiam żadnych religijnych stereotypów nietkniętymi, bo takich stereotypów najzwyczajniej w świecie nie mam, bo nie byłem wychowywany "w religijnych klimatach"; w koncu po trzecie - ultimo - osobiście spodziewałem się odpowiedzi albo "tak", albo "nie", albo "nie wiem", a nie próby dogłębnych analiz jakiegoś zjawiska...
Cytuj:
Tetryk, wychodzę z założenia, że potrafisz odróżnić nagminną "złośliwość dla innych ludzi" (czyli źle ukierunkowaną, nieuświadomioną nienawiść, która wciąż szuka nowych kozłów ofiarnych) od całkiem normalnego uczucia złości w stosunku do osób/sytuacji wyrządzających krzywdę. Osoba nieświadoma swoich uczuć i ich prawdziwych przyczyn będzie tak samo kierować swoją nienawiść na swoje dzieci (które są najlepszym na świecie "materiałem" na kozłów ofiarnych) jak i na inne osoby. Osoba świadoma swoich uczuć będzie w stanie odróżnić prawdziwego adresata swojej złości/frustracji/rozczarowania od kozła ofiarnego, a więc nie skieruje swoich uczuć na niewinne dziecko (lub inną przypadkową osobę).


Wychodzisz z dobrego założenia. Ja w stosunku do was też wychodzę z tego założenia. Napisałem "w jakikolwiek sposób złośliwym", więc np. w szczególności może chodzić mi o kogoś, kto celowo porusza swoim zdaniem trudne tematy na jakimś forum, wiedząc, że będzie burza, żeby namącić, ot, bez celu... bo ma taką patologiczną potrzebę, skądeś tam, nie będziemy w to wnikać skąd. Później toczy się przez kilkaset odpowiedzi kłótnia, z której nic nie wynika, o czym świadczy to, że za tydzień znów jest powtórka. Może chodzić też o inne przejawy braku taktu, a nie o to, że ktoś czuje złość w stosunku do kogoś, kto wyrządza mu krzywdę. W szczególności miałem na myśli kogoś, kto jest zwyczajnym mąciwodą... I proszę, nie mieszajmy do tego tematu religii, dekalogów, bogów, itp., bo to się już robi...

PS. Zadałem proste pytanie, w którym celowo podkreśliłem, że nie sugeruję żadnego mojego zdania w tym temacie, że nie jest to nic ponad pytanie, a zamiast prostej odpowiedzi dostałem analizę (opartą na niczym, bo się przecież nie znamy na tyle) moich postaw i próby jakiś wyjaśnień jakiś zjawisk. Ja te wyjaśnienia już wcześniej czytałem, ja liczę tylko na odpowiedź, która wbrew temu co mówisz Tomek ("pytanie, na które odpowiedź nie nastręcza problemu, jedynie dziwi, że je postawiłeś w obliczu wielokrotnie powtarzanych do znudzenia słów"), wcale nie jest taka oczywista zważając na to, co przy tym robisz... Masz rację, zdałem je w obliczu powtarzanych do znudzenia słów, ale zadałem je też w obliczu powtarzanych do znudzenia czynów, o których nie wspomniałeś...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-05-06, 22:59:43
Cytuj:
Tak więc widzisz Szymonie ,wbrew temu ,co mówią Tomkiewiczowie ,Tradycja jest bardzo ważna ,nawet Tradycja tego Forum(a może jeszcze innych).
Pisząc "Tradycja" mam na myśli historyczne odniesienie tego słowa.


Tak wiec zgodnie z tradycyjna zasada cheek for cheek, tooth for tooth nie przebierasz w slowach w stosunku do innych. A moze warto byloby skorzystac z innej tradycyjnej zasady "turn the cheek" ...?  :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 23:17:38
Cytuj z: Szymon 2007-05-06, 22:59:43
Tak wiec zgodnie z tradycyjna zasada cheek for cheek, tooth for tooth   nie przebierasz w slowach w stosunku do innych. A moze warto byloby skorzystac z innej tradycyjnej zasady "turn the cheek" ...?  :D


Mylisz się ,to nie są żadni inni .Gdyby ktoś przy Tobie nasr...ł na chodniku czy zwróciłbyś mu uwagę? Czy byłbyś tchórzem?
Z resztą o jakich innych piszesz ,nikt tu oprócz Tomkiewiczów nie wpaja nikomu antykulturowych postaw.
A jak im się zadaje konkretne pytanie ,to Ci ludzie nie chcą odpowiedzieć wprost tylko czekają na burzę.

każdy z nas ma jakies motywy np.ja mogę byc matką dobrą albo złą i reaguję tak albo tak.
ktoś inny też może być czarny albo biały ,w końcu na Forum możemy odgrywac różne role,z tym ,że np. moja postawa może być bardzo łatwo zinterpretowana i to negatywnie lub pozytywnie.Ale zawsze moje pobudki są czytelne psychologicznie dla innych(inna sprawa czy sa dobrze odczytywane).
Natomiast postawa Tomkiewiczów jest zupełnie niewytłumaczalna(nie wliczając patologii).


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-05-06, 23:27:28
Cytuj:
Mylisz się ,to nie są żadni inni .Gdyby ktoś przy Tobie nasr...ł na chodniku czy zwróciłbyś mu uwagę? Czy byłbyś tchórzem?


nie mylilbym tchorzostwa z pospolitym brakiem wychowania
Cytuj:
nikt tu oprócz Tomkiewiczów nie wpaja nikomu antykulturowych postaw


kultura i judeo-chrzescijanizm to nie sa synonimy
Cytuj:
A jak im się zadaje konkretne pytanie ,to Ci ludzie nie chcą odpowiedzieć wprost tylko czekają na burzę


raczej sa zniecheceni poziomem dyskusji
Cytuj:
Natomiast postawa Tomkiewiczów jest zupełnie niewytłumaczalna(nie wliczając patologii)


niezrozumiale nie musi oznaczac zlego (choc zazwyczaj oznacza  :D )


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-06, 23:58:41
Cytuj z: Szymon 2007-05-06, 23:27:28
raczej sa zniecheceni poziomem dyskusji



Cytuj post Tomkiewicz:

" Ciekawi mnie Wasza opinia na temat stosunku narodu polskiego do byłego papieża a Benka XVI -ego.
….Benek ma przechlapane.
    Przede wszystkim dlatego, że jest następcą - prawie Boga - JP2-go. Cholera, dla tłumu śmierdzących różami radiomaryjnych beretowych ropuch, już sam Rydzyk jest Bogiem  !!!  Wracając do rzeczy Benek musi zmierzyć się od samego początku z legendą. Swoją drogą, ciekaw jestem, co tak naprawdę myśli o tych polskich tłumach z kretyńskimi "zostań z nami" na ustach ? Myśli właściwie, mówi jednak zupełnie co innego. Zgodzicie się ze mną w tym miejscu ?
>>>>
Jako, że Papa Paul był ziomalem Polaków, Benuś musiał nieźle się przyłożyć,
…w obliczu Papieża Wędrowniczka jest nikim, namiastką Ojca Świętego.
……  Można sobie spokojnie spędzić starość, od czasu do czasu walnąć jakąć zakłamaną pierdołą ku uciesze prostego ludu. Lud przełknie każde g***o, bo w większości skłąda się z półgłówków, dających się omamic byle czym, byle to coś było w kontekście społecznego zalegalizowanego uwielbienia...
…Ratzinger jest bystry, da sobie świetnie radę - nawet gdy mu Wielgus nasrał na wycieraczkę.
….
ps: Ponoć o zmarłych mówi się albo źle , albo wcale (niezaleznie od tego , co zrobili). A guzik mnie to obchodzi !"


To tak trzeba się zniżyć ,żeby podyskutować z Tomkiewiczami?
Im niżej tym lepiej?

Cytuj z Szymon :

"nie mylilbym tchorzostwa z pospolitym brakiem wychowania"

Kolejny ciekawy lapsus na Forum.To już musisz sam sobie odpowiedzieć za kogo się uważasz.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-07, 00:08:06
Szymon ja Ciebie zapytałam: czy gdyby ktoś przy tobie sr...ł na chodniku ,to czy zwróciłbyś mu uwagę? czy okazałbyś sie tchorzem?

A Ty mi odpowiadasz ,że masz braki w wychowaniu .


Cytuję Ciebie :

"nie mylilbym tchorzostwa z pospolitym brakiem wychowania"

normalnie mnie rozwaliłeś  :lol:  :lol:  :lol:


Tylko mi nie imputuj ,ze jakis ktos sra (za przeproszeniem) z tchórzostwa po chodnikach  :lol:  :lol:  :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-07, 00:09:31


     Nie da się Tetryku na Twoje pytanie odpowiedzieć "tak" , "nie" lub "nie wiem". Twoje pytanie WYMAGAŁO analizy.
 Przepraszam ponadto za zbytnie uproszczenia. Fakt, nie znamy się - tylko czemu odnoszę wrażenie, że próbujesz wetknąć określenie "mąciwoda", tam gdzie zwyczajnie nie ma zastosowania.
       W najmniejszym nawet stopniu nie interesuje mnie prowokacja. O co mi chodzi ? Podam przykład:
Cytuj z: nik 2007-02-13, 19:49:19
Gdybym nie przerobila swego czasu Alice Miller (ktora nie ma nic wspolnego z "bezstresowym wychowaniem"), prawdopodobnie nie wpadlabym na to ze moja mama jest debest. Nie dostrzeglabym w niej czlowieka, w ogole wielu rzeczy bym nie dostrzegla. I nie umialabym jej kochac a tylko sie bac, "zaslugiwac na akceptacje" i inne takie. To jedna z najwazniejszych i najwartosciowszych autorow, jakie czytalam a czytalam sporo. Jesli ktos nie czytajac nawet, wydaje sady, obnaza tylko swoja ignorancje ale to drobiazg, bo naprawde sporo traci.


 To napisała "Nik" na czwartej stronie tego wątku. Do odważnych należy wewnętrzna wolność i zgoda z samym sobą.
     W trakcie mojej bytności tutaj byłem mocno zaangażowany w proces uświadomienia sobie pewnych istotnych spraw i żałuję tylko , że odbyło się to kosztem poziomu niektórych moich wypowiedzi, ale jak to mówią  - nic za darmo. Pękała we mnie tama.
       Niektóre rzeczy faktycznie można powiedzieć, napisać w bardziej "człowieczy" sposób.

Tomek


   

 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-05-07, 00:20:53
miło, że Cię rozbawiłem / rozwaliłem Elmo. I niech tak pozostanie.  :D A kwestie defekacji w miejscach publicznych pozostawiam Tobie do analizy w nastepnych 2000 postach


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-07, 00:23:18
Mała dygresja(bo widzę ,że lubicie przywoływać sobie jakies pseudoautorytety)

Za sto lat ,wszyscy bedą wiedzieć kto to był np. Jan Paweł II  lub Desmont Tutu , a nikt nie będzie wiedział kto to był "nik"

To tyle o Waszych autorytetach ....




Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-07, 00:29:09
Acha  :D całe szczęście ,że nie ma funkcji "edit" .Nawet za sto lat w googlach bedzie można o tym poczytać i się pośmiać.
To wejdzie do kanonu humoru  :lol:  :lol:  :lol:

Chociaż byś usunął całe Forum ,to i tak zostaną na świecie mirory  :lol:  :lol:  :lol:

Dobrej nocy Szymon  :lol:  :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Szymon 2007-05-07, 00:36:59
rzeczywiscie, szkoda, ze nie ma funkcji edit  :?

powinno byc, miło, że tylko Ciebie rozbawiłem / rozwaliłem Elmo.

Pozostali przeciez zrozumieli  :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-05-07, 06:41:28
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-07, 00:09:31
tylko czemu odnoszę wrażenie, że próbujesz wetknąć określenie "mąciwoda", tam gdzie zwyczajnie nie ma zastosowania.
W najmniejszym nawet stopniu nie interesuje mnie prowokacja.


OK, nie wnikam w Twoje intencje. Ale skutki sam możesz zauważyć... Cenię wolnomyślicielstwo, ale nie wolną amerykankę, a czasem dochodzi do tego, że epitaty robią za argumenty... Napisałeś nie tak dawno, że to forum interesuje Cię w kontekście możliwości poruszania tematów ciężkawych, kontrowersyjnych. OK. Często zgadzam się z tresiami które piszesz, jeno dziwię się, że Ci się chce wchodzić w takie dyskusje, zwłaszcza, że dyskutowanie nie jest mocną stroną ludzi.
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-07, 00:09:31
  W trakcie mojej bytności tutaj byłem mocno zaangażowany w proces uświadomienia sobie pewnych istotnych spraw i żałuję tylko , że odbyło się to kosztem poziomu niektórych moich wypowiedzi, ale jak to mówią  - nic za darmo. Pękała we mnie tama.
        Niektóre rzeczy faktycznie można powiedzieć, napisać w bardziej "człowieczy" sposób.


Też mam to poczucie w stosunku do siebie, a potem żałuję, nie tylko tego w jaki sposób zabrałem głos, ale też, że w ogóle to zrobiłem.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-07, 08:00:33
Sam widzisz Tetryku, jak szybko umyka Ci , co chciałem przedstawić jako przyczynę pierwszą.
    A jak byk napisałem, że prze-cho-dzi-łem przez pewien proces , w którym cięzko jest o zachowanie tzw. fasonu. Starałem się, niejednokrotnie nie wyszło. To jednak nie powód, by rezygnować z istotnych tematów. Uczyć się na błędach...piękna rzecz.
        Szkoda jednak, że tak jednokierunkowo i wyrywkowo rozdzielasz sugestie. Sam nie tkwię na tym forum.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Bruford 2007-05-07, 09:39:05
Cytuj z: Szymon 2007-05-07, 00:36:59
rzeczywiscie, szkoda, ze nie ma funkcji edit  :?

powinno byc, miło, że tylko Ciebie rozbawiłem / rozwaliłem Elmo.

Pozostali przeciez zrozumieli  :D


Daj spokój , Szymon , nie warto. :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-07, 10:47:45
Edyto, powtórzę za Brufordem: "Daj spokój ,  nie warto".

Zajżyj co ta Miller ma do powiedzenia. To jest jak prof. Szostak - "5 x dziennie warzywka i owocki".


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Bruford 2007-05-07, 11:09:11
Cytuj z: elmo 2007-05-06, 23:17:38
[nikt tu oprócz Tomkiewiczów nie wpaja nikomu antykulturowych postaw.



Czy ktokolwiek mógłby mi wytłumaczyć z sensem - co to jest "postawa antykulturowa"?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-07, 11:13:36
Dzięki Halino za radę!
Jednak są tu na Forum mądrzy ludzie!
Dzięki jeszcze raz ,bo bardzo lubię słuchać rad mądrych ,starszych i bardziej doświadczonych od siebie.

PS.Racja co do Miller ,a jeszcze jedna jest taka Susan Forward-coś w tym stylu:Nie pomagaj czasem rodzicom ,bo zburzysz własne małżeństwo ,a jeśli matka cie prosi o pomoc ,to musisz ja znienawidzić ,bo potem możesz źle ukierunkować swą nienawiść i przełożyć ją np. na męża  :(  .

Och jakie to wzruszające  :cry: naprawdę biedny mąż "porzucony" przez żonę ,bo ta chce pomóc mamie ,która ją wychowywała,karmiła ,ubierała,nie przespała nocy, gdy była chora ,troszczyła się o nią itd.A ta sama teraz matka ,chce ,żeby córka z jej pomogła  :evil:  No wyobrażasz sobie Halino ?!,ale niestety jest ten wrażliwy mąż .Zona nie może pomóc mamie ,bo wrażliwy mąż by tego nie zniósł  :( A cóż za mąż .W życiu bym takiego nie chciała !


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-07, 11:23:14
Cytuj z: Bruford 2007-05-07, 11:09:11
Cytuj z: elmo 2007-05-06, 23:17:38
[nikt tu oprócz Tomkiewiczów nie wpaja nikomu antykulturowych postaw.



Czy ktokolwiek mógłby mi wytłumaczyć z sensem - co to jest "postawa antykulturowa"?


Cytuj z: ali 2006-09-03, 23:29:03
 
Cytuj z: Bruford 2006-08-17, 19:14:03
Wg standardu rozumowania opty nie mogłeś dostac udaru na diecie opty bo na diecie opty udaru się nie dostaje.Ergo: albo nie miaeś udaru albo Twoja dieta nie jest w rzeczywistości dietą opty.


no i spadłeś do poziomu arusia doktorku


A czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć o co tu chodziło .To z wątku Cofanie Miażdżycy .

Co ten Bruford wypisuje  :shock:  :?: 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-07, 11:25:22
Halino ,masz rację .Daję już sobie spokój  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Bruford 2007-05-07, 11:30:30
O! Pojawiła się szansa , że ustanie zwyczajowy "postotok" :lol:.
Jak już ustanie ( oby :D) to wtedy ciekaw jestem co dla innych forumowiczów oznacza "postawa antykulturowa" którą się tu zarzuca Tomkiewiczom?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-07, 12:09:44
Cytuj z: Bruford 2007-05-07, 11:30:30
O! Pojawiła się szansa , że ustanie zwyczajowy "postotok" :lol:.
Jak już ustanie ( oby :D) to wtedy ciekaw jestem co dla innych forumowiczów oznacza "postawa antykulturowa" którą się tu zarzuca Tomkiewiczom?


Teraz Ty (zamiast Tomkiewiczów) zaczynasz?!


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Bruford 2007-05-07, 12:28:07
Cytuj z: Halina Ch. 2007-05-07, 12:09:44
Teraz Ty (zamiast Tomkiewiczów) zaczynasz?!


Osobiście jestem bardzo ciekaw co oznacza "postawa antykulturowa" i jak to inni rozumieją .
Ja akurat sądzę , było to typowe dla autorki pustosłowie.A czy zaczynam? A zaśby tam. :lol:.Z ciekawości pytam.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-07, 12:38:53
Cytuj z: Bruford 2007-05-07, 12:28:07
Osobiście jestem bardzo ciekaw co oznacza "postawa antykulturowa" i jak to inni rozumieją .


Ja rozumiem, że 'postawa antykulturowa' oznacza Tomka Tomkiewicza.
Mieszka w kraju o określonej kulturze, a obrzuca nią najgorszymi epitetami i jeszcze uważa (daje odczuć), to za wolnomyślicielstwo.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Bruford 2007-05-07, 12:52:50
Cytuj z: Halina Ch. 2007-05-07, 12:38:53
[
Ja rozumiem, że 'postawa antykulturowa' oznacza Tomka Tomkiewicza.
Mieszka w kraju o określonej kulturze, a obrzuca nią najgorszymi epitetami i jeszcze uważa (daje odczuć), to za wolnomyślicielstwo.


Ten kraj ma kilka "kultur".
Moim zdaniem ma prawo do krytyki bo to jest wolny kraj.Krytyka to punkt wyjścia do poprawiania świata wokół siebie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-07, 12:56:59
Właśnie... wokół siebie, najpierw wokół siebie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-07, 22:56:57
Cytuj z: Halina Ch. 2007-05-07, 12:56:59
Właśnie... wokół siebie, najpierw wokół siebie.


  Wyjątkowo dobrze wiem, jaka intencja kryje się za tą sugestią.
          Pomijając dość złośliwy wydźwięk, muszę dodać, że o pracy nad sobą piszemy przez cały ten wątek.

Tomek

ps: Posiadanie lub nieposiadanie dzieci nie ma tu najmniejszego znaczenia, gdyż każdy z nas był dzieckiem. To może być , ba, to musi być niezrozumiałe dla ludzi, którzy odseparowali się od tego okresu swojego życia.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-07, 23:09:33
    Nie jest istotne, ile jeszcze inwektyw padnie w naszym kierunku, ile agresji przybierze kierunek w naszą stronę.
        Ważne jest, że  tego rodzaju reakcje świadczą, że treść dotarła głębiej niż w świadomość i poruszyła tam jakąś strunę, choćby tylko jej drgnienie. Napastliwe rekacje są w tym przypadku nieświadomym rewanżem za  ledwo uchwytny przebłysk tej świadomości.
   
Tomek     


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-09, 21:03:38
        Jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz. Otóż, żaden człowiek, który ma znakomite i właściwe relacje ze swoimi rodzicami, nie będzie reagował negatywnie na to, co piszemy od tak dawna. Reakcje gwałtowe, agresywne czy irracjonalne zawsze świadczą o dominacji mechanizmu obronnego - czy to zaprzeczania, wyparcia, projekcji itp. Myślę, że akurat tego rodzaju pewnik nie będzie świadczył na niekorzyść i nie sprowadzi oskarżeń o jedyną i słuszną wszechwiedzę ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-05-10, 11:48:18
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-09, 21:03:38
Jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz. Ot��, �aden cz�owiek, kt�ry ma znakomite i w�a�ciwe relacje ze swoimi rodzicami, nie b�dzie reagowa� negatywnie na to, co piszemy od tak dawna. Reakcje gwa�towe, agresywne czy irracjonalne zawsze �wiadcz� o dominacji mechanizmu obronnego - czy to zaprzeczania, wyparcia, projekcji itp. My�l�, �e akurat tego rodzaju pewnik nie b�dzie �wiadczy� na niekorzy�� i nie sprowadzi oskar�e� o jedyn� i s�uszn� wszechwiedz� ?

Tomek

Dlaczego dzieci/dorośli/ idealizują swoich rodziców mimo, że niektorzy na to nie zasługują? Myślę, że pragną miec idealną rodzinę w której wszyscy się szanują i kochają.To jest taka tęsknota za czymś dla nich nieosiągalnym. Tylka dlaczego póżniej te dzieci stając się dorosłymi nie potrafi odciąc się od metod w których były wychowywane. Chociaż wielu udaje się odciąc od korzeni przynajmniej w minimalnym stopniu.Często bywa tak jak dziecko patrzy na pijaństwo rodzica, to później ma wstręt do alkocholu.
Dużo osób nie rozumie ataku na rodziców z tego względu,że nic się nie wydazyło w ich dzieciństwie,aby nie nawidzili swoich rodziców.
Każdy normalny rodzic robi wszystko co tylko może, aby jego dziecko było szczęśliwe. Jeżeli tego nie robi to jóż jest patologia/egoizm/


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lutonn 2007-05-11, 15:04:05
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-07, 23:09:33
    Nie jest istotne, ile jeszcze inwektyw padnie w naszym kierunku, ile agresji przybierze kierunek w naszą stronę.
         Ważne jest, że  tego rodzaju reakcje świadczą, że treść dotarła głębiej niż w świadomość i poruszyła tam jakąś strunę, choćby tylko jej drgnienie. Napastliwe rekacje są w tym przypadku nieświadomym rewanżem za  ledwo uchwytny przebłysk tej świadomości.
   
Tomek       

Jedno zasadnicze pytanie POCO???? :?: :?:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-12, 13:48:04
Lutonn, m.in. odpowiedź na swoje pytanie znajdziesz w ostatnim poście Hany (cytowany artykuł) w wątku o tym "Jak dobrzy ludzie zmieniają się w złych".

M i T


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-12, 14:07:30
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-12, 13:48:04
  Lutonn, m.in. odpowiedź na swoje pytanie znajdziesz w ostatnim poście Hany (cytowany artykuł) w wątku o tym "Jak dobrzy ludzie zmieniają się w złych".

M i T


Jedna uwaga ;Lutonna już nie ma na Forum ; usunął konto .Nie widać?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-12, 19:14:28
  Kilka dni temu organizowano u mnie w pracy prezentację multimedialną dla całej rzeszy nauczycielek szkół średnich oraz gimnazjów.
          Odczyt miała pewna pani z Krakowa, zajmująca się profilaktyką przeciwko przemocy, alkoholowi i narkotykom (dziwne rozróżnienie zważywszy na definicję narkotyków) u młodzieży szkolnej.
        Prowadząca omawiała poszczególne problemy oraz alternatywy na ich rozwiązanie. Miałem cały czas wrażenie, że krąży wokół sedna sprawy, zwracając uwagę na całą gamę skutków, które zgodnie z moim przewidywaniem uznała za przyczyny.
          Usłyszałem tylko przedstawienie jednego  mechanizmu, który został opisany przez....rzeczywistość, a mówiący, że prawie zawsze dzieci będą powielać całe zachowanie rodziców i w związku z tym należy mieć to na uwadze, gdy popija się przy nich czy popala.
          Cała reszta wywodu opierała się na konwersji skutków w przyczynę. Tak więc, mieliśmy całą serię skutków poczytywanych za przyczynę, a  był tylko jeden wyjątek , przedstawiony ogólnikowo i nie precyzowany, a mówił (prawidłowo), że młodzież sięga po używki, bo "przeżywa trudności". Reszta to już wynik tych trudności, które przedstawiono jako przyczyny, np. chęć sprzeciwienia się rodzicom  czy np.  chęć likwidacji nieśmiałości czy zahamowań poprzez używki. NIKT nie zadał sobie trudu zgłębienia tematyki i nie odpowiedział na pytanie, czemu dziecko może być nieśmiałe. Ogólne czynniki sprawcze, jakie uznano za determinanty  popadania w nałogi, były tak zupełne marginalne, że dla całego zagadnienia nie stanowiły fundamentu.
          Co proponowano młodym ludziom ? Śmieszne rzeczy, jak foldery, plakaty czy zagospodarowanie im wolnego czasu (wyobraźcie sobie, cała masa fachowców, psychologów, pedagogów dwoi się i troi by wymyślać konspekty zajęć, podczas gdy przyczyna stanu rzeczy tonie w nieświadomości i nawet nie jest dotykana). Zatem, myślą co zrobić by głęboko krzywdzone i pozbawione miłości dziecko grało z podobnymi sobie w ping-ponga, zbierało śmieci na skwerze lub organizowało się we wspólnych obozach). Wszystko pięknie i szlachetnie, ale to jest uciekanie od problemu , a nie jego rozwiązanie.
          Panie prowadząca wykład proponowała rozmowy z dziećmi, spędzanie z nimi wolnego czasu. Zauważcie jednak, te zwroty są tak banalne, tak wytarte, że już nikt tego nie słucha. A szczególnie nie robią tego ci spośród pedagogów czy psychologów , którzy sami mają nierozwiązane problemy, ale stawia się ich w pozycji  "pochylającej" nad ofiarą problemu. Co więcej, te banały wpadają w jedno ucho rodziców, by potem wylecieć drugim..i to z jeszcze większym świstem.
    Minęły dwie godziny, w trakcie których nikt nie zadał pytań (inna sprawa, że nikt o pytania nie prosił), żadna pani nauczyciel nie była zainteresowana, a przecież wiele z nich jest rodzicami !! Zapewne uznały, że kogo jak kogo , ale ich dzieci to nie dotyczy, no bo jakże to  - rozwijająca sie klasa średnia, w lodówce wszystko jest, a każdy człowiek przecie kocha swe dziecię). 

    Co jeszcze ?
  Pani od prelekcji popełniła poważne dwie gafy. Pierwsza dotyczyła akapitu charakteryzującego LSD. Napisano w nim, że nawet jedno  zażycie może doprowadzić do psychozy. Pani z wielkim doświadczeniem "przeczytała"  (i to z ekranu  kinowego !!) , że nawet jedno zażycie może doprowadzić  do uzaleznienia. Ha ! Wiem, wiem - pani potrafi czytać, ale tu chyba jakieś braki w wykształceniu, skoro można pomylić psychozę z uzależnieniem :) 
  Druga gafa była poważna, bo pani powiedziała publicznie, że "MUSIMY słuchać, co mówią nasze dzieci !!! " A czy nie powinno być, że "CHCEMY" słuchać, co mają do powiedzenia dzieci ? Przeciez one, gdy się je obdarzy szacunkiem, tak wspaniale odsiewają prawdę od fałszu ! 

  Autorzy materiałów prelekcyjnych zaś popełnili pewien logiczny błąd, który ja porównuję do niewłasciwego użycia terminu "ekologia", które nie ma nic wspólnego z ochroną przyrody, ale jak tysiące much jedzą.....rozumiecie ?  Błąd zalegalizował cały świat, a jest nim rozróżnienie między alkoholem a narkotykami.
      Moim zdaniem, nie rozróżnia się tych rzeczy.  Nawet wynika to z definicji narkotyków, która mówi, że jest nimi każda substancja organiczna i chemiczna, powodująca zmianę stanu świadomości. Ale świat wciąż róznicuje.

  Minęły dwie godziny, a zebrani dowiedzieli się, że młody człowiek sięga po używki bo brak mu autorytetów lub z nudów ( :) )
            Uważam, że człowiek sięga po używki , gdyż zmieniają one jego stan świadomości, stan trudny do zniesienia "na trzeźwo" i stan ten nie ma nic wspólnego z kryzysem autorytetów, ale raczej - o paradoksie - wynika z nieświadomego buntu przeciwko nim.  Co więcej ?
      Co jeszcze mogę powiedzieć ? No oczywistym jest , że gdy człowiek raczy się tym, co go osłabia i  niszczy nie może siebie kochać. Jakiez to proste..i tak bardzo już wytarte, że aż się prosi o dodatkowe pytanie, co powoduje, że brak miłości do samego siebie ? Brak żywienia optymalnego ? NIE.
      Na koniec zafundowałem zgromadzonym projekcję "Testosteronu". No i się panie śmiały. I miały bankiet. Jadły. Rozjechały się potem do swoich domów. Czy tam się też śmiały ? Czy tam uśmiechały się do swoich dzieci ?

Tomek vel Psychopatyczny Sekciarz i  Manipulant ( to ostatnie z francuska wymawiać ! ) :)


   
     
         
         


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-05-13, 16:15:42
No to dlaczego Ty ich nie uświadomiłeś?  :lol: :lol:
Było by mniej sfrustrowanej młodzieży  :)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-05-13, 17:44:59
Cytuj z: fewa 2007-05-13, 16:15:42
No to dlaczego Ty ich nie uświadomiłeś?   :lol: :lol:
Było by mniej sfrustrowanej młodzieży  :)


Odpowiedz znajdziesz w ostatnim poscie Tomkiewicza.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-17, 13:56:59
Czyli to nie jest do końca temat tabu.  ( ? )

http://www.niebij.pl/dlaczego.html

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-17, 14:14:59
No cóż, po to jest ten wątek :

" Fizycznym krzywdzeniem jest bicie np. ręką, narzędziem (pasem, kijem, gazetą itp.). Także szarpanie, popychanie, rzucanie dzieckiem, kopanie, wykręcanie rąk, pojenie alkoholem, zmuszanie do jedzenia, zmuszanie do prac fizycznych, przypalanie (papierosem), wkładanie do wrzątku (podobno ten pomysł wymyślają rodzice uczący swoje malutkie dzieci sygnalizowania potrzeb fizjologicznych). Niestety drodzy rodzice to co możnaby nazwać klapsem dydaktycznym jest także przemocą!!!
Klaps jest wyrazem naszej (dorosłych) bezsilności, czasami wymierzamy go, bo dziecko nudząc się zaczęło nam przeszkadzać i nas zdenerwowało. To nieprawda, że czasami dziecko potrafi zrozumieć i zapamiętać, że czegoś nie wolno mu robić, tylko jeśli dostanie klapsa. Za to, że np. dziecko włożyło palca do kontaktu - to my jesteśmy odpowiedzialni. Tak musimy zabezpieczyć dom, żeby dziecku nie stała się w nim krzywda. Jeśli dziecko źle zachowuje się na podwórku, bawiąc się z dziećmi - dostatecznie dotkliwą i skuteczną karą będzie natychmiastowe zabranie go do domu. Klaps w takich sytuacjach nie spełni roli wychowawczej, bo uruchamia poczucie krzywdy, agresję.
Emocjonalnym krzywdzeniem są wyzwiska, szantaż emocjonalny, poniżanie, wypominanie, chłód emocjonalny, ale także nadopiekuńczość
".

To cytat z tekstu umieszczonego tu: http://problemywychowawcze.republika.pl/krzywdze.htm

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-17, 14:42:53
Nie pozostaje nam nic innego Tomku i Marishko ,jak poczekać na Wasze osiągnięcia w wychowywaniu własnej gromadki dzieciaczków  :wink:

Dalej wszyscy trzymamy kciuki  :wink:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-17, 16:03:11
Cytuj z: elmo 2007-05-17, 14:42:53
Nie pozostaje nam nic innego Tomku i Marishko ,jak poczekać na Wasze osiągnięcia w wychowywaniu własnej gromadki dzieciaczków  :wink:
Dalej wszyscy trzymamy kciuki  :wink:


Podpisuje sie pod Toba,  elmo  wszystkimi swoimi konczynami.

BTW mialem,  kiedys takiego szefa, ktory na pytanie "jak najlepiej to zrobic"
odpowiedzial "hu.em mujem, jak chcesz" ale musi byc dobry efekt :D :D :D

Napisze jedno, uwazam, ze nie wszystkie pary uwazaja za "szczyt dokonan"
prokreacje, i wychowywania "miesa armatniego".

Po prostu, jest taka ilosc wspanialych "fenomenow" na drodze zycia,
ze duzo ludzi nie chce miec dzieci, bo uwazaja, ze tak im bedzie lepiej i basta!!!!.

Osobiscie uwazam, ze T i M maja wielka szanse, 
na najlepsze z mozliwych wychowanie ew. swojego potomstwa.

Jestem w 100% spokojny, ze osiagna to co beda chcieli.
Widac jak bardzo interesuje ich ten temat, ich wiedza po prostu,
budzi moj gleboki szacunek.  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-17, 16:24:38
Oj grizzly życie samo weryfikuje ,takie historyjki.
Budzili by we mnie jakiś szacunek ,gdyby cokolwiek w życiu im wyszło.
A tu same porażki -nieudane związki ,nieudane małżeństwa ,zerwane stosunki rodzinne.
Dla mnie to najbardziej fatalna para od czasów V2 .  :(
Są ze sobą aże 2 lata . Jakby byli ze sobą 32 lata ,to mogłabym mówić tu o jakimś osiągnięciu.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-18, 19:09:25
Cytuj z: elmo 2007-05-17, 16:24:38
Oj grizzly życie samo weryfikuje ,takie historyjki.


Masz racje, liczy sie efekt koncowy.
Identycznie jest z leczeniem, efektami diety, praktycznie ze wszystkim.
To praktyka, efekt koncowy, weryfikuje slusznosc pierwotnych zalozen.

Musisz jednak brac pod uwage fakt, ze T i M czerpia wiedze ze zweryfikowanych zrodel(cytuja przecie)
Te zrodla wprowadzaja rozwiniete zasady, dostosowane do dzisiejszego swiata.

Zgoda, mozna wychowywac dzieci opierajac sie na "dogmatach religijnych sprzed setek lat"
Produkuje sie wtedy "ciemne mieso armatnie", ktore gotowe zabijac sie nawzajem przy najblizszej okazji.
Ogladasz media, codziennie widzisz "krew, glod, cierpienie"(a co z agresja na tym forum)
ktos tych ludzi tak wychowal(zaprogramowal).

Musza byc ludzie tacy jak T i M, ktorzy maja odwage powiedziec NIE, NIE, NIE.
Nie bedziemy sluchac kwikow "talibow",  moze jest inna lepsza droga.
Dlatego czytaja,  dyskutuja, polemizuja zanim wybiora swego mentora(nie "taliba")
I beda wychowywali w taki sposob, 
jaki jest optymalny(bo wynikajacy z potwierdzonej praktyki swoich mentorow)

Niestety elmo Ty reagujesz na ich pomysly jak "fanatyczny czlonek sekty".
Tylko dlatego, ze w Twojej "bibli" inaczej napisano.

Wlasnie taki jest mechanizm, ze ludzie sa zdolni do najochydniejszych potwornosci
bo do wszystkiego podchodza  na WIARE.
Rozum, serce? ale!!!!!!!! Liczy sie tylko kwik "talibow" i beczenie "innych owieczek"

Kazda innowacja jest niemile widziana,
zmiana pogladow nigdy!!!!!!!!!!!, predzej meczenska smierc za wiare,
albo zabic heretyka, na stos z nim.
Nawet gdy sa przytaczane oczywiste fakty,
to sie zapieramy bo kwiki "talibow" inaczej to interpretuja.
I rozlega sie "beczenie":  na stronie "x" napisano "a i b" i pewnie to oznacza "y" i "z" :(


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-18, 19:28:07
Widzisz grizzly ,miedzy nami jest taka różnica ,że ty jesteś wierzący ,a ja nie.
Nie wierze ,ze Bruford jest lekarzem  :wink: ,nie wierzę ,że TiM to para heteroseksualna (bo funkcyjnie to para homoseksualna),nie wierzę ,że Ty jesteś na  DLL,
Ja tylko wiem  :D Wiem ,że namieszałeś paliw ,nawaliłeś wegli ,tłuszczu i białka i to z kolei zablokowało Ci synapsy.
Jesteś na silnej ketozie i beczysz jak zarzynany baran  :? Przykre to  :(, ale... Twoja wiara Cię zbawi i będziesz wolny od talibów  :D

Niech Allach oczyści Twoje synapsy .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-18, 19:28:34
Cytuj z: grizzly 2007-05-18, 19:09:25
Musisz jednak brac pod uwage fakt, ze T i M czerpia wiedze ze zweryfikowanych zrodel(cytuja przecie)


Dodam jeszcze tylko, że ogromną wiedzę można czerpać również z własnego doświadczenia, czyli swojego DZIECIŃSTWA. Oczywiście, najpierw je trzeba sobie przypomnieć takim, jakie naprawdę było, a nie jakie zmyśliliśmy sobie później na potrzeby zachowania pozorów i idealizacji rodziców. Kiedy wreszcie odrzuci się mechanizm wyparcia i ogarnie się swoje odrzucone, bolesne wspomnienia z dzieciństwa, wtedy można nauczyć się m.in.  miłości, szacunki i zrozumienia dla dziecka.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-18, 19:51:14
Cytuj z: elmo 2007-05-18, 19:28:07
że namieszałeś paliw ,nawaliłeś wegli ,tłuszczu i białka i to z kolei zablokowało Ci synapsy.


Z tym mieszaniem paliw to masz racje.
Ale gdzie to jest potwierdzone w faktach(zdrowego i dlugiego zycia),
ze "nie wolno mieszac paliw"

Czy w Diecie Japonskiej to sie potwierdza?????
Niestety nie. Praktyka zaprzecza "biblijnym teoriom"
Dowod jest podany w linkach wklejonych przez toana :D

Ale ty wolisz "mantre" zamiast faktow.

Wystarczy miec wiadomosci salowej ze szpitala, aby wiedziec, ze we krwi czlowieka
sa zmieszane zawsze !!!!!! wszystkie tzw. "paliwa" i nawet wiecej.
I tak samo jest w krwi szympansa, mojej, twojej, i nawet lojca derektora. :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-18, 20:12:45
Cytuj z: grizzly 2007-05-18, 19:51:14
Cytuj z: elmo 2007-05-18, 19:28:07
że namieszałeś paliw ,nawaliłeś wegli ,tłuszczu i białka i to z kolei zablokowało Ci synapsy.


Z tym mieszaniem paliw to masz racje.
Ale gdzie to jest potwierdzone w faktach(zdrowego i dlugiego zycia),
ze "nie wolno mieszac paliw"

Czy w Diecie Japonskiej to sie potwierdza?????




Widzisz ,miedzy mną a Tobą (powtórzę) jest taka różnica ,ze ja nie wierze w żadne linki ,a Ty wierzysz bezkrytycznie we wszystko co Ci sie powie i prześle.
Zachowujesz się jak zarzynany baran na ketozie . Widocznie musisz wypłukać ketony.
Ja jak czegoś nie sprawdzę ,nie doświadczę ,to nie uwierzę ,za żadne skarby. A Tobie wklei sie jakikolwiek link,zacytuje Ci sie jakieś pierdółki (przez Ti M)i bierzesz to za prawdę objawioną i kwiczysz...nic ponad to  :( . Widocznie Twoja łatwowierność wypływa z mieszania paliw. Nie mam pojęcia jednak,ale widze ,że dzieje sie z Tobą coś złego,pierwszy raz spotykam się z taką reakcją na ketozie .Ty masz trochę wieksze doświadczenie,musisz często byc na silnej ketozie.Inaczej tego logicznie nie mogę wytłumaczyć

Pozdrawiam Cię najmilej jak potrafię i życzę powrotu do "normalności"  :wink: 



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-18, 21:20:03
Cytuj z: elmo 2007-05-18, 20:12:45
pierdółki (przez Ti M)i bierzesz to za prawdę


No jasne jak T i M to "pirdolki". :D,

Najzabawniejsze jest to, ze T i M nigdy nie maja racji,
bo Tobie sie nie podobaja ich poglady i logiczne argumenty. :D

Mysle, ze oni nie sa "opetani" przez kwiki "talibskie".
Podchodza do problemow racjonalnie podobnie jak Bruford.

No niestety elmo, dajesz popisy nietolerancji "sekciarskiej"

Prosze Ciebie, porownaj sobie jak "najwieksza sekta" w Polsce
zajadle walczy i stara sie zniszczyc, inne konkurencyjne sekty.
Tak zajadle walczy, ze nawet sympatyczne slowo "sekta", 
nabralo pejoratywnego znaczenia

Zobacz na historie walki Pana Doktora JK, z "sekta" lekarska.
Srodowisko medyczne,  rowniez od lat wsciekle zwalcza poglady Pana Doktora JK.
Wszystko co ma zwiazek z JK jest zle. :D
Nikt nie kwapi sie,
aby przeprowadzic obiektywna weryfikacje skutecznosci DO.

Taka postawa jaka przyjmuja "optymalni w ver. elmo",
deprecjonuje idee ZO. W tan sposob ta idea zamienia sie w religie-sekciarstwo
i powstaje karykatura "OPTYMALNOSCI"

   


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-18, 21:31:48
grizzly Ty jednak musisz byc na silnej ketozie ,tego sie nie da ukryć ,nawet przez net.kwiczysz jak zarzynany baran.jedź na pogotowie ,niech Cię wezmą pod kroplówke,
"wyrównają" i wypłukają ketony,masz zaburzoną gospodarke kawasowo-zasadową .Kwasica metaboliczna powoduje podrażnienie przysadki mózgowej i po prostu majaczysz.To jest niebezpieczne dla zdrowia. Więc nie martw sie o Tomkiewiczów ,nie broń ich jak bulterier ,tylko oszczędzaj siły.
Mówię Ci ,ze to poprzez mieszanie paliw. jedziesz na wszystkim co jest mozliwe.

PS.Z całego serca Ci współczuję  :? Po prostu sie martwie o Ciebie  :(


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-05-18, 21:50:44
Cytuj z: grizzly 2007-05-18, 19:09:25
Kazda innowacja jest niemile widziana,
zmiana pogladow nigdy!!!!!!!!!!!, predzej meczenska smierc za wiare,
albo zabic heretyka, na stos z nim.
Nawet gdy sa przytaczane oczywiste fakty,


Widzę, że jednak czytałeś historię JK?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-19, 01:11:34
Toanie, chyba nie masz nic przeciwko maleńkiej refleksji ?

  Piszę to publicznie, gdyż  knowań za plecami nie znoszę.
      Przede wszystkim, pragnę zapytać czy świadomie i z premedytacją dopingujesz wyjątkowo ordynarny przypadek chamstwa na tym forum, czy starasz się udobruchać komplementami, co w tym przypadku staje się mozoleniem na próżno i może świadczyć, że Twoja (wybacz)  wiedza na temat psychologii jest odwrotnie proporcjonalna do tej żywieniowej. Mam nadzieję, że nie napotkam na udawanie, że nie wiesz o co chodzi, gdyż obrazisz wówczas nie tylko moją inteligencję.
      Przyzwoliłeś czy wręcz ośmielę się rzec, zachęciłeś do uskuteczniania pomówień i ewidentnych wycieczek personalnych, które o tyle były niesmaczne, że nie związane z prawdą. Kolejny raz napiszę, że nie żądam bana ani nawet upomnień. Jestem zaszokowany  owym przywoleniem właśnie, stworzeniem cieplarnianych warunków dla kłamstw, których ponoć tak nie lubisz.
        Z ignorancji uczyniłeś cnotę, ale samemu nie potrafiłeś tego zrobić. Conajmniej dwa razy poprzez zachęcenie (nie będę cytował, liczę na Twój niewątpliwy intelekt) dałeś - jako Admin - zielone światło obrzydliwemu postępowaniu. Gdybyś wówczas milczał, sytuacja byłaby inna lub mniej drastyczna. Ja się postarałem, nie reagowałem na kłamstwa, pomówienia, karykaturalne projekcje i natrętne osobiste aluzje. Łatwo mi było, bo DOSKONALE wiem, czym to jest spowodowane. Wielokrotnie pisałeś o przyczynie pierwszej , czemu w tej materii Ci umyka ? 

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-19, 01:14:17
To na nic, robię z tego wątek.

T


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-05-19, 11:19:00
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-19, 01:11:34
1.dopingujesz wyjątkowo ordynarny przypadek chamstwa na tym forum... Przyzwoliłeś czy wręcz ośmielę się rzec, zachęciłeś do uskuteczniania pomówień i ewidentnych wycieczek personalnych, które o tyle były niesmaczne, że nie związane z prawdą. Kolejny raz napiszę, że
...nie żądam bana ani nawet upomnień.
Jestem zaszokowany  owym przywoleniem właśnie...stworzeniem cieplarnianych warunków dla kłamstw, których ponoć tak nie lubisz...
        Z ignorancji uczyniłeś cnotę, ...
sytuacja byłaby inna lub mniej drastyczna...
Ja się postarałem, nie reagowałem na kłamstwa... pomówienia,... karykaturalne projekcje i natrętne osobiste aluzje.
Łatwo mi było, bo DOSKONALE wiem, czym to jest spowodowane.
Wielokrotnie pisałeś o przyczynie pierwszej , czemu w tej materii Ci umyka ? 


1. Każdy ma Swoją Wolę. Uszanujmy ją. Szanując Wolę Drugiego Szanujemy ...Siebie. Nie wytłumaczysz osobie, która robi to i tamto, że robi tak i tak. "A On im mowił, a oni nie rozumieli".
2. Słusznie . Niech sie stanie Twoja Wola.
3. Czym sie przejmujesz. Życie jest piękne. Zajmij sie sobą. Naprawianie świata zostaw ... nawiedzonym  :shock:
4. MA PRAWO ROBIĆ TO CO CHCE. Uszanujmy Jego Wolę.
5. Wszystko się dzieje dobrze. Ta sytuacja JEST potrzebna.
6. Reakcja to ASERTYWNOŚĆ. Słuszna. Jasne, klarowne przedstawianie Swoich racji  :D .
7. No to mamy dostęp do Wiedzy  8) .
8. Daj mu Robić Swoje i sie nie przejmuj ...zbytnio.
COKOLWIEK SIĘ WYDARZY W TYM ASPEKCIE BĘDZIE DOBRE  8) .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: barja 2007-05-19, 18:06:35
Utwierdzam się w przekonaniu, że wzajemna życzliwość i szacunek dla rozmówcy są na tym forum godne podziwu. A prawda, jak zwykle leży pośrodku.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-19, 20:24:06
Cytuj z: barja 2007-05-19, 18:06:35
Utwierdzam się w przekonaniu, że wzajemna życzliwość i szacunek dla rozmówcy są na tym forum godne podziwu.


Ale w którym miejscu ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-21, 00:47:05
  Właśnie w Trójce wystapił człowiek i rzekł,  że istotne jest, by traumatyczne przeżycia z dzieciństwa przypomnieć sobie i PRZEŻYĆ , by móc się uwolnić z nieświadomego napięcia, dotyczącego również CIAŁA.
  Tak więc, nie wystarczy intelektualne zrozumienie. Istotne jest posiadać łączność z dzieckiem w sobie, tym skrzywdzonym jak i szczęśliwym.

  Dla nas to wszystko oczywiste, lecz miło słyszeć, jak dość stosunkowo młody terapeuta tak mówi. Gdzieś tam, raz na jakiś czas ma miejsce to drobne, dla mnóstwa ludzi nieuchwytne lśnienie prawdy.

  ps: Jedna osoba z tego forum na krótki moment, na dosłownie przebłysk  kilku błyszczących jak klinga miecza chwil, wszystko sobie uświadomiła.  Potem, gdy zdała sobie sprawę z prawdy o swym życiu (w tym o dzieciństwie) ogromnie się tego wystraszyła. Rezultaty są dosłownie kropka w kropkę jak opisuje Alice Miller - czyli gwałtowne ataki nieświadomej agresji, napady złośliwości, konstruowanie kłamstw mniej lub bardziej bezczelnych wobec tych, którzy próbowali pomóc. 

ps II:  Ha ! Kolejne mądre słowa - "Ciało zapamiętuje emocje".  I problem potem, gdy umysł je zapomina. Co Wy Drodzy Forumowicze na to ?


Tomkiewitch
               


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-05-21, 15:44:45
cyt.
Właśnie w Trójce wystapił człowiek i rzekł,  że istotne jest, by traumatyczne przeżycia z dzieciństwa przypomnieć sobie i PRZEŻYĆ , by móc się uwolnić z nieświadomego napięcia, dotyczącego również CIAŁA
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem, czy dobrze rozumię. Tzn. co to znaczy przeżyc? Przypomniec sobie i popłakac, a na dodatek pokłucic np. z rodzicami? A nie wystarczy przypomniec i porozmawiac np. rodzicami? wytłumaczyc jak się wtedy czuliśmy i przez to nie możemy poradzic sobie z napięciami psychicznymi? A jeśli tego nie zrozumieją? I czy lepiej powiedziec sobie "powiedziałem co miałem powiedziec" i machnąc ręką, oni tego nie rozumieją.
I czy to nie wystarczy, czy musi byc nienawiśc. Nienawiśc rodzi nienawiśc.
A co z szefem w pracy, mamy mu dowalic, aby się rozładowac? I potem szukac innej pracy? A nie lepiej pomyślec sobie ale ten facio jest porąbany zdrowo, porozmawiac np. żoną, albo kolegą, jeśli sobie z tym nie radzimy?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-21, 15:53:03
Fewa, po co zadajesz pytania na które odpowiedzi są wielokrotnie podawane w tym wątku (i nie tylko w tym) ?
  Od razu widać, że pytasz, ale nie chcesz znać odpwiedzi, w przeciwnym razie już dawno znalazłabyś stosowne fragmenty. Czytaj, to chyba dobra rada.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-05-21, 16:24:39
Oj Tomek nie wykręcaj się. Wiem, że często pisaliście o nienawiści. Pytanie zadam tylko jedno-ostatnie, czy musi tzn czy nie ma innej alternatywy na nienawiśc, jeśli według Ciebie tak, to znaczy, że jesteś zaślepionym, patrzysz jednostronnie. Nie umiesz się wczuc w innych myślących inaczej.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-21, 20:25:06
Cytuj z: fewa 2007-05-21, 16:24:39
Wiem, że często pisaliście o nienawiści.


Bardzo proszę o przytoczenie dokładnego naszego cytatu (bez wyrywania go z kontekstu) na potwierdzenie tej "tezy".

Owszem wielokrotnie pisaliśmy o niszczycielskich skutkach nieuświadomionej i źle ukierunkowanej nienawiści. Rozumiem, że nie masz ochoty znaleźć i przeczytać powoli i wnikliwie posty na ten temat. O wiele łatwiej jest wymyślić sobie (lub powtórzyć za kimś innym, kto już to sobie wymyślił), że "Tomkiewicze nawołują do nienawiści", niż przeczytać co tak naprawdę ci "Tomkiewicze" piszą, prawda? Jeśli chcesz porozmawiać na ten temat, to najpierw przytocz chociaż jeden nasz cytat, w którym "nawołujemy do nienawiści".

Marishka



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-05-22, 18:17:53
cyt. 6.05.
właściwie ukierunkowana i szczerze przeżyta nienawiść jest uczuciem wyjątkowo krótkotrwałym. Nie dochodzi do aberracji i tzw. "wyżywania się na innych".
        Jeszcze raz to napiszę - świadoma nienawiść pod właściwym adresem gwarantuje podstawy, by świadomie się jej pozbyć.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chyba faktycznie się nie rozumiemy. Nie jest moim zamiarem kogo kolwiek przekręcac. Nie jestem psychologiem, więc mogę się mylic.
Chodziło mi raczej o to, czy nie ma innej alternatywy na nienawiśc. Może lepiej złośc. Bo słowo nienawiśc kojazy mi się z czymś okropnym. Jak kogoś się nienawidzi to pragnie się dla tej osoby wszystkiego najgorszego, nawet śmierci. Ludzie którzy nienawidzą zabijają nie tylko siebie.
A złośc to- krutkotrwała, wybuchowa pod wpływem impulsu. Czyli jak ktoś nas krzywdzi to pod wpływem instynktu bronimy się atakując właściwą osobę.
W cytacie powyżej piszecie o nienawiści / nie nawołujecie / zeby było jasne. Może w słowo nienawiśc wstawic złośc. Niby to samo, a jak inaczej brzmi.

fewa


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-22, 19:10:27
Cytuj z: fewa 2007-05-22, 18:17:53
Bo słowo nienawiśc kojazy mi się z czymś okropnym. .
. Może w słowo nienawiśc wstawic złośc. Niby to samo, a jak inaczej brzmi.


Dowodzisz , że boisz się tego uczucia. Dlatego nigdy nie zobaczysz go w sobie. Druga sprawa, czemu chcesz przeinaczać znaczenia emocji ? Może za miłość wstaw chuć ?
   
              Ostatnio napisałem do radia, gdzie był program o emocjach i życiu w zgodzie z samym sobą . O szczęściu generalnie.
Napisałem, rozgraniczając uczucia negatywne i pozytywne. Jakże pięknie mnie sprostowała młoda terapeutka, komentując, że nie ma uczuć negatywnych i pozytywnych, wszystkie są potrzebne.

ps: W wielkim gniewie nie boję się życzyć komuś śmierci, kto mnie bardzo krzywdzi. Potem nagle okazuję się, że moja szczerość pozwala szybko wygasnąć tym uczuciom. Szybko okazuje się , że nie tknąłbym nikogo palcem. Przeżycie wewnętrzne każdego szczerego uczucia wcale nie osłabia. Osłabia jego przeinaczanie, tłumienie, wypieranie. Wtedy stajemy się wrogami samych siebie i innych w szczególności. Religie Dalekiego Wschodu, choć tak piękne, starają się nienawidzić nienawiści. Ja się z tym nie zgadzam.
              Wielokrotnie  doświadczyłem oczyszczającej siły świadomości. Przeżycie i nazwanie po imieniu nawet najgorszego uczucia, pozwala uczyć się być człowiekiem. Wyrzekanie się  "całości" prowadzi do wojen, morderstw, codziennych złośliwości, nieuzasadnionej agresji, wybuchów nieposkromionej irytacji, irracjonalnej agresji (newyprasowana koszula, zupa za słona). Dla przykładu, religia chrześcijańska każe kochać, ale nie uczy jak, gdyż nakazuje wyrzec się człowieczęnstwa w pełni, nazywając to grzechem. A to co ludzie nazywają grzechem, jest integralną częścią, która tylko "czeka", by się jej wyprzeć, by móc swobodnie "atakować" zza kurtyny. Wtedy każdy tego rodzaju człowiek albo będzie  całkowicie uznawał siebie za marność, za grzesznika (czyli innych też, bo jak innych kochać bez miłości własnej ?) albo będzie uważał się za "świętego" (wtedy będzie zmuszony wyrzekać się w imię religii, moralności pełni swoich uczuć - i te osoby są najbardziej niebezpieczne). Nigdy nie powiedzą, że nienawidzą, ale obserwator albo adresat ich słów będzie właśnie ofiarą nienawiści.

ps: Pamiętasz Fewa powiedzenie "kto się lubi, ten się czubi ?" To wybitny przykład nieuświadomionego zauroczenia, które w tak zniekształconej formie się ujawnia, zwykle wówczas , gdy żadna ze stron nie potrafi mówić o swych uczuciach. Taki przykładzik niedojrzałości emocjonalnej.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-22, 20:13:19
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-22, 19:10:27
ps: W wielkim gniewie nie boję się życzyć komuś śmierci, kto mnie bardzo krzywdzi. Potem nagle okazuję się, że moja szczerość pozwala szybko wygasnąć tym uczuciom. Szybko okazuje się , że nie tknąłbym nikogo palcem.



Nie łudź się , w rzeczywistej sytuacji ,ale nie w wydumanej przez Ciebie ,Twój sposób uwalniania się od nienawiści doprowadziłby Cię do kryminału ,a w niektórych krajach na krzesło elektryczne.
Ty się człowieku(?) coraz mniej kontrolujesz .Hitlerowcy też odreagowywali nienawiść do Żydów i to nomen omen z "naukowym" uzasadnieniem.
Dopiero historia pokazała co warta jest ich nauka.
Nie wiem czy wiesz , ale komputer z którego tak ochoczo korzystasz działa na zasadzie czarne białe ( zero fałsz ,jeden prawda)tzw.system zerojedynkowy.Jednak działa ,natomiast Ty widzisz tylko poplamioną biel i rozwodnioną czerń .Czy to będzie działać?
Najskuteczniejsze są proste systemy i działania tzn. dobro jest dobrem ,zło jest złem,z wyraźnie zaznaczoną granicą.
Nie można być półdziewicą ,albo ćwierćinteligentem .
Twoje widzenie świata jest bardzo relatywistyczne ,a świat relacji międzyludzkich wcale taki nie jest .
Ty wprowadzasz tzw. stan trzeci ;ani prawda ,ani fałsz -pole do przepychanek.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-05-22, 20:34:45
cyt.
Dowodzisz , że boisz się tego uczucia. Dlatego nigdy nie zobaczysz go w sobie. Druga sprawa, czemu chcesz przeinaczać znaczenia emocji ? Może za miłość wstaw chuć ?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ależ skąd !  :lol: :lol: Nieraz mi się zdazyło, że byłam bardzo wściekła....... mówiłam, że się nigdy nie odezwię i co, nie minęło dużo czasu i zapomniałam jak gdyby nic rozpoczynałam rozmowę. :lol: Później sobie przypomniałam, że przeciez miałam się nie odzywac :lol: :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-22, 20:35:41
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-22, 19:10:27
ps: W wielkim gniewie nie boję się życzyć komuś śmierci, kto mnie bardzo krzywdzi. Potem nagle okazuję się, że moja szczerość pozwala szybko wygasnąć tym uczuciom. Szybko okazuje się , że nie tknąłbym nikogo palcem.



Krótko mówiąc;najpierw bys zadał 10 ciosów nożem ,osobie do której poczułbyś nienawiśc( bo dla Ciebie nienawiść=agresja).
A potem doszedłbyś do wniosku ,że sędzia Cię krzywdzi , pozbawiając Cie wolności ,bo miał toksycznych rodziców i niewłaściwie ukierunkowuje swą nienawiść.
Dalej tak uważaj ,że nienawiść =agresja.
W nawiązaniu do tezy jakoby nie było uczuć negatywnych i pozytywnych ,to jest to dalece kontrowersyjna teza.Ponieważ wartościowaniu mogą tylko nie podlegać zdarzenia, na które nie mamy wpływu np.deszcz ,wiatr ,temperatura Morza Czarnego ,deszcz meteorów .Ta kategoria zdarzeń nie jest ani zła ani dobra ,natomiast uczucia ludzkie przekute na czyny lub słowa, powodują zło lub dobro ,szczególnie jesli rozprzestrzeniają się w dużej grupie ludzkiej np. idee nazistowskie (kto powie ,ze były dobre?) albo np. filozofia Ubuntu .

CZYTAJ POSTY NIE TYLKO SWOJE (bo i to stoi  pod znakiem zapytania) ALE INNYCH TAKŻE .





Tytu: Czym jest NIENAWIŚĆ?
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-22, 21:33:58
Alice Miller

Czym jest nienawiść?

Słowo nienawiść kojarzy się zazwyczaj z pojęciem niebezpiecznego złorzeczenia, przekleństwa, którego trzeba unikać i pozbyć się tak szybko jak tylko jest to możliwe. Słyszy się często, że nienawiść jest dla jednostki niczym trucizna, która uniemożliwia wyzdrowienie z zaznanych w dzieciństwie urazów. Ponieważ odcinam się zdecydowanie od tej opinii, często zdarza mi się być źle zrozumianą. Jak dotąd wszystkie moje wysiłki, by rzucić nieco światła na ten problem i pogłębić jego zrozumienie, nie przyniosły znacznego rezultatu.

Dlatego właśnie tym osobom, które chciałyby podążyć za moim rozumowaniem, polecam lekturę jednego z rozdziałów mojej książki Ścieżki życia, zatytułowanego: „Jak rodzi się nienawiść?”. Muszę zaznaczyć, iż w rozdziale tym, napisanym w 1996 roku, zawarta jest pewna refleksja, wynikła z powszechnej dziś tendencji, by za wszelką cenę chronić rodziców, której to tendencji w międzyczasie się pozbyłam (więcej piszę o tym w mojej książce: Bunt ciała, Media Rodzina, wkrótce w sprzedaży).

Ja również uważam, że nienawiść może zatruwać organizm, lecz ma to miejsce tylko wtedy, gdy jest ona nieuświadomiona i kierowana w stronę obiektów zastępczych, tzw. kozłów ofiarnych. Nie ma, w takiej sytuacji, podstaw, by uczucie to znikło samoistnie czy wyparowało. Przyjmijmy, że nienawidzę pracujących wokół imigrantów, lecz nie jestem w stanie zobaczyć, w jaki sposób traktowali mnie moi rodzice, gdy byłam dzieckiem – jak pozostawiali mnie, jako niemowlę, płaczącą godzinami lub jak nigdy na mnie nie patrzyli z miłością. Cierpię więc z powodu utajonej nienawiści, która może towarzyszyć mi całe życie, objawiając się w mojej nienawiści do imigrantów i wywołując w moim ciele różne symptomy. Jeśli poznam zło, jakie z powodu swego zaślepienia wyrządzili mi rodzice i będę mogła świadomie odczuć bunt przeciwko ich zachowaniom, to nie będę musiała przenosić mojej nienawiści na osoby, które nie mają z nią nic wspólnego.

Z upływem czasu, moja dopuszczona i przeżywana nienawiść w stosunku do rodziców będzie słabnąć lub nawet, na pewien czas, zniknie, choć wydarzenia życia codziennego lub napływ wspomnień mogą ją gwałtownie znów wskrzesić. Jednakże teraz wiem już, o co chodzi i skąd we mnie ta nienawiść. Dzięki przeżyciu i odczuciu tych emocji mam świadomość i zrozumienie dla swoich reakcji i moja nienawiść nie popchnie mnie do zabijania nikogo ani do wyrządzania jakiejkolwiek krzywdy.

Spotykamy czasem ludzi, którzy posuwają się aż do tego, by dziękować swoim rodzicom za otrzymane niegdyś ciosy, lub którzy twierdzą, że już dawno zapomnieli o seksualnej przemocy, której byli ofiarami, i wybaczyli im te „grzechy” modląc się za nich, lecz którzy, jednocześnie, nie są w stanie wychowywać swoich dzieci inaczej, niż w sposób gwałtowny, przemocowy, lub nadużywający je seksualnie. Pedofile obnoszą się z miłością do dzieci i nie są świadomi tego, że w głębi duszy mszczą się za to, co im wyrządzono, gdy sami byli dziećmi. Nawet, jeśli nie odczuwają świadomie tej nienawiści są poddani jej dyktatowi. Utajona nienawiść jest naprawdę niebezpieczna i trudno się jej pozbyć kiedy nie jest zwrócona w stronę osoby, która jest jej sprawcą, lecz w kierunku obiektów zastępczych. Zazwyczaj utrzymuje się wtedy przez całe życie pod przykrywką przeróżnych perwersji i stanowi zagrożenie dla otoczenia, jak i dla osoby, która ją odczuwa.

Rzecz ma się zupełnie inaczej w przypadku nienawiści uświadomionej, będącej naturalną i uzasadnioną reakcją, gdyż ta, jak każde uczucie, opada, gdy ją dopuścimy i pozwolimy jej przebrzmieć. Jeśli zdobędziemy się na uznanie faktu, że rodzice traktowali nas w sposób sadystyczny, możemy odczuć jedynie nienawiść. Jak wspomniałam, może ona słabnąć lub całkiem zniknąć, lecz nie chodzi tu o zabieg, jakiego można dokonać za jednym zamachem. Rozległości poniżenia i złego traktowania w dzieciństwie nie da się ogarnąć jednym spojrzeniem. Jest to proces rozłożony w czasie, podczas którego poszczególne aspekty dawnego maltretowania dopuszczane są do świadomości, jeden po drugim, tak by uczucie nienawiści mogło z nas wypływać w miarę naszych psychicznych możliwości. Nie jest ono wtedy niebezpieczne. Jest raczej logiczną konsekwencją tego, co stało się niegdyś i co staje się dla dorosłego zrozumiałe we wszystkich aspektach dopiero teraz, choć to dziecko musiało latami dźwigać cały ten ciężar w milczeniu.

Oprócz reaktywowanej nienawiści do rodziców, oraz nienawiści utajonej i skierowanej do obiektów zastępczych jest jeszcze nienawiść skierowana do osoby, która dokucza nam dziś, w sensie fizycznym lub psychicznym, lub która trzyma nas w swej władzy i od której nie możemy się uwolnić lub myślimy, że nie możemy. Tak długo jak zależymy od tej osoby lub myślimy, że jesteśmy od niej zależni, nie możemy zrobić nic innego jak tylko czuć do niej nienawiść. Trudno wyobrazić sobie człowieka, który jest torturowany i nie odczuwa nienawiści do swego prześladowcy i kata. Jeśli nie pozwala sobie na te uczucia, tłumiąc je, to odczuje je z pewnością jego ciało. W biografiach chrześcijańskich męczenników, którzy byli torturowani, można znaleźć opisy straszliwych chorób, najczęściej chorób skóry. Ciało opiera się w ten sposób zdradzie siebie samego. Jeśli „święci” musieli przebaczyć swoim oprawcom, ich skóra była żywym dowodem siły ich stłumionej nienawiści.

Jednakże wyzwolenie się z rąk oprawcy nie musi oznaczać bycia skazanym na życie w ciągłej nienawiści. Uczucie bezradności i niemocy oraz uczuć wtedy odczuwanych może oczywiście wracać. Lecz z czasem poziom nienawiści najpewniej będzie się zmniejszał (ten aspekt rozwinęłam w mojej książce Bunt Ciała). Nienawiść jest tylko uczuciem i jakkolwiek by nie było ono silne jest tylko dowodem, że żyjemy i odczuwamy. Jeśli usiłujemy je tłumić, musimy zapłacić za to wysoką cenę. Sama nienawiść ma nam coś do powiedzenia na temat naszych zranień, na temat naszej wrażliwości i wartości, jakie wyznajemy, i pozostaje nam tylko nauczyć się jej słuchać i rozumieć sens jej przekazów.  Jeśli to potrafimy nie musimy się jej więcej bać. Gdy nienawidzimy dwoistości, hipokryzji i kłamstwa to dajemy sobie prawo by je zwalczać wszędzie, gdzie jest to możliwe lub rezygnujemy z utrzymywania kontaktów z ludźmi, którzy dają wiarę kłamstwu. Lecz jeśli zachowujemy się w taki sposób, jakby nas to nie dotykało, to zdradzamy samych siebie.

Wymóg wybaczania, z którym spotykamy się prawie wszędzie, oprócz swojego rujnującego i niszczycielskiego wymiaru zachęca nas również do zdrady siebie samego. Zalecane przez religię i tradycyjną moralność wybaczenie przedstawiane jest w różnych terapiach w zwodniczy i oszukańczy sposób jako droga do „wyleczenia”. Nie jest trudno udowodnić, że ani modlitwy ani ćwiczenia z autosugestii, tak drogie „pozytywnemu myśleniu”, nie mogą wymazać prawowitych i naturalnych reakcji obrony w obliczu poniżenia i ciosów zadawanych dziecku. Straszliwe choroby męczenników, którzy przeżyli tortury pokazują dobitnie cenę, jaką trzeba zapłacić za stłumienie swoich uczuć.
Czy nie byłoby prościej zapytać siebie o to, do kogo właściwie skierowana jest moja nienawiść i uświadomić sobie, że jest ona całkowicie uprawomocniona? Zgodnie z tą hipotezą dajemy sobie możliwość życia z pełną odpowiedzialnością za nasze uczucia, nie odrzucając ich i nie płacąc za tę „cnotę” wybaczania ceny, jaką są choroby.

Jeśli terapeuta obiecuje, że dzięki terapii (ewentualnie, dzięki wybaczeniu) pozbędę się na koniec nieprzyjemnych uczuć, takich jak złość, furia czy nawet nienawiść – moja nieufność gwałtownie się budzi. Cóż za człowiek byłby ze mnie, jeśli nie mogłabym reagować złością na niesprawiedliwość, złośliwość, pretensjonalność lub arogancką głupotę? Czy moje wewnętrzne życie nie byłoby wtedy w jakiś sposób okaleczone?

Udana terapia może mi pomóc nabrać umiejętności bycia w kontakcie ze wszystkimi moimi uczuciami oraz z moją własną historią, co zapewni mi zrozumienie i wytłumaczenie dla intensywności moich reakcji. Pozwoli też złagodzić tę intensywność, nie zostawiając w ciele przypadkowych śladów, jakie odciskają się w nim, gdy dochodzi do tłumienia emocji, które nie mogły dotrzeć do poziomu świadomości.
W terapii mogę nauczyć się rozumieć moje emocje, uznawać je za swoich sprzymierzeńców i przyjaciół, za swoich obrońców, zamiast się ich obawiać, potępiać je i zwalczać. Nawet, jeśli tego właśnie nauczyliśmy się kiedyś od naszych rodziców, nauczycieli, księży - dziś musimy uznać, że ta autoamputacja, jakiej poddały się te osoby, jest niebezpieczna i że my sami staliśmy się, w sposób jednoznaczny, ofiarami tej kastracji.
Jest jeszcze wiele krajów, gdzie w ośrodkach nauczania szkolnego bicie jest integralną częścią procesu „wychowania”, czyli obowiązującą „metodą wychowawczą”. Lecz żaden nauczyciel nie będzie bił dzieci, jeśli sam nie był bity i jeśli, będąc dzieckiem, nie musiał się nauczyć tłumić swoją własną złość; jeśli jednak był bity i wykorzystywany i musiał stłumić związaną z tym nienawiść, to potem, pracując z dziećmi przenosi ją na nie, nie widząc i nie rozumiejąc dlaczego to robi. Sądzę, że świadomość tego fenomenu mogłaby uchronić całe rzesze dzieci przed brutalnością. Podobnie, gdyby mężowie stanu mieli pełną świadomość i jasność tego, jaka była ich historia osobista – narody uniknęłyby ich okrucieństwa i zaślepienia.

To nie nasze uczucia stanowią niebezpieczeństwo i zagrożenie dla nas i dla naszego otoczenia. Niebezpieczne jest właśnie coś przeciwnego, odcinanie się od nich ze strachem. Właśnie to jest powodem istnienia tylu szaleńców, kamikadze i systemu sądownictwa, w którym nikt nic nie chce wiedzieć o rzeczywistych przyczynach przestępstw, ponieważ wciąż istnieje ten potężny przymus ochrony rodziców zbrodniarzy i pozostawiania w cieniu tragicznych historii życia osób dokonujących tych przestępstw.

http://www.koniecmilczenia.ngo.org.pl/3amczy.html

M i T


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: zbynek 2007-05-22, 23:05:07
Jako że watek jest o patologii relacji rodzice-dzieci, może ktoś sposiłkować się wiedzą w tym temacie tu:
http://tiny.pl/dzkn


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-23, 08:51:41
Mądrze napisane. Choć troszkę razi gdy np. autorka powołuje się na "fakty" dotyczące męczenników, którzy wybaczają swoim oprawcom; i w ten sposób stara się nam coś wykazać, czy udowodnić, że np. wybaczanie jest be. Dobrze byłoby podać źródła takiej "wiedzy", w innym wypadku to troszkę pachnie manipulacją (przecież fakty historyczne mogą okazać się zgoła inne, no ale to chyba tym gorzej dla faktów, tak? grunt, że czytelnik, który ma zaufanie do autorki, kupił ten argument jako pewnik). Mógłbym tutaj wkleić równie ogromniasty tekst np. o dobroczynnym wpływie procesu wybaczenia na remisję nowotworu. Być może ilu ludzi - tyle opinii, a szczera wiara autentycznie czyni cuda.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-05-23, 11:57:54
Faktem jest układ kat-ofiara np u więźniów przetrzymywanych przez terrorystów. Ofiara by przeżyć musi w pewnym sensie "zaprzyjaźnić" się z katem. Gdy ten warunek zaistnieje - ofiara wygrywa życie (statystyki psychologiczne).


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-23, 12:19:57
Chodziło mi raczej o wystąpienie choroby np. u biblijnego męczennika, który w naturalny sposób wybaczył swojemu oprawcy. (Jestem osobą wierzącą i pewnie dlatego tak mi się skojarzyło.)  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-23, 12:35:10
Cytuj z: lekarka 2007-05-23, 11:57:54
Faktem jest układ kat-ofiara np u więźniów przetrzymywanych przez terrorystów. Ofiara by przeżyć musi w pewnym sensie "zaprzyjaźnić" się z katem. Gdy ten warunek zaistnieje - ofiara wygrywa życie (statystyki psychologiczne).


Fantastyczny przyklad !!!!

Relatywizm, relatywizm, po prostu wybierasz, zycie albo smierc.
Inaczej albo jestes czlowiekiem, albo "owieczka" :D 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 12:38:04
Cytuj z: Tymon 2007-05-23, 12:19:57
. (Jestem osobą wierzącą i pewnie dlatego tak mi się skojarzyło.)  8)


Gdy w grę wchodzi wiara religijna, mowy nie ma o  rzetelnej rozmowie o faktach. To nie jest złośliwość.  Zniekształcenie rzeczywistości przez wiarę jest  do tego stopnia konstruowane przez religię, że fakty stają się drugorzędne, albo przyporządkowuje się je przyczynie nadnaturalnej. Nauka kończy się tam, gdzie zaczyna religia.  Brutalna prawda.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 12:48:34
          Bo widzisz Tymonie, Ty bardzo chcesz, by wiedza PASOWAŁA do Twojej religii. Wówczas MUSISZ "oślepnąć" na fakty, które kłócą się z Twoją wizją. Wiesz, całe 15 lat bez religiii szukałem najlepszej drogi, by być wolnym. A wolność pozwala przyjmować fakty bez aberracji. Dlatego też, jestem w stanie całkiem zweryfikować swoje poglądy, gdy te nie są faktami. Gdybym było człowiekiem religijnym, prawie na pewno zniekształcałbym fakty i nie dopuszczał ich do głosu, gdyby kłóciły mi się z przekonaniami religijnymi.
           
ps: Właśnie w Trójce Kuba Strzyczkowski rozmawia ze słuchaczami o przemocy w rodzinie.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 12:57:24
    A ja się Tymonie zastanawiałem, czemu tak bronisz "wybaczania" ?  No, będzie Ci niezwykle trudno rozwiązać problem w jego jądrze. Pomimo tego, życzę powodzenia. Za każdym bowiem razem, gdy tylko zbliżysz się do prawdy, religia stanie Ci murem - pojawi się poczucie winy i zaprzeczanie.

ps: Jeszcze raz, do zanudzenia na śmierć. Wybaczyć, znaczy się - wyprzeć w nieświadomość.
      Przepraszam za floodowanie. Funkcja "edit" wciąż martwa, myśłi czasem przychodzą "ratalnie" i stąd "postotok".

      Tomek (kryptofaszystycznopsychopatycznabestianietolerancyjnoautorytarna...i jełop)
 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-23, 13:23:42
Tomku, znam i szanuję Twoje poglądy. Dla mnie osobiście religia nie kłóci się z wiedzą (pomijając filozofowanie typu: co było na początku, myśl, słowo, pojedyncza komórka, czy może jajko; które tylko troszkę mnie interesuje). Rzetelna rozmowa o faktach? Nie bardzo rozumiem, które fakty masz na myśli. Jeżeli chodzi o szeroko pojętą naukę, to nie oszukujmy się, jest ona na dość niskim poziomie (dlatego, że całego mnóstwa spraw ciągle nie da się wyjaśnić "naukowo" a i widoki na to są raczej skromne - ciągle jeszcze więcej nie wiemy, teorie naukowe bywają sprzeczne - weryfikowane po latach, itd. itp.). Może dlatego dopuszczam element "mistyczny" w moim życiu. (Chyba Albert Einstein uwierzył pod wpływem nauki, mylę się?) Wiedza jak najbardziej pasuje do mojej religii. Nie widzę tam sprzeczności. Dlaczego bronię wybaczania? Wg mnie tak jest po prostu łatwiej żyć, niż nosić w sobie urazy (ale nikomu nie narzucam swojego zdania). Poza tym, że miałem (i mam) kochających i kochanych rodziców, to nie pamiętam, żebym był bity jako dziecko.
P.S. Audycję Kuby Strzyczkowskiego wysłuchałem w całości (z przyjemnością). 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 13:36:14
Cytuj z: Tymon 2007-05-23, 13:23:42
Wiedza jak najbardziej pasuje do mojej religii. Nie widzк tam sprzeczno¶ci.


O tym właśnie pisałem. 

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-23, 13:41:26
To na jakie fakty wg Ciebie "oślepłem"?  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-23, 13:42:33
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-23, 12:57:24
    A ja się Tymonie zastanawiałem, czemu tak bronisz "wybaczania" ?  No, będzie Ci niezwykle trudno rozwiązać problem w jego jądrze. Pomimo tego, życzę powodzenia. Za każdym bowiem razem, gdy tylko zbliżysz się do prawdy, religia stanie Ci murem - pojawi się poczucie winy i zaprzeczanie.

ps: Jeszcze raz, do zanudzenia na śmierć. Wybaczyć, znaczy się - wyprzeć w nieświadomość.
      Przepraszam za floodowanie. Funkcja "edit" wciąż martwa, myśłi czasem przychodzą "ratalnie" i stąd "postotok".

      Tomek (kryptofaszystycznopsychopatycznabestianietolerancyjnoautorytarna...i jełop)
 


Ganeralnie, jesli zgodzimy sie z haslem "robta co chceta", to inteligentny czlowiek
nie powinien miec problemu, a wrecz  przeciwnie bedzie "lokomotywa" czlowieczenstwa.
Oddzielajac samodzielnie "ziarno od plew".
Dla kononowiczopodobnych oznacza to pasmo nieszczesc. :D

Problem niestety beda mieli ludzie pokroju "kononowiczow" a takich jest wiecej.
I w tym aspekcie rola WIARY jest istotna.

Jest dobre pytanie.
Co zrobic aby "kononowicze",  dobra wiare lykneli. :D
Bowiem bez WIARY, "owieczki" zgina w labiryncie fenomenow realu.
Kwestia jak to podac "owieczkom" ??????

Jak "certyfikowac" talibow ?????? :shock:

Mam wrazenie, ze ostatnio wlasnie mamy do czynienia z taka "certyfikacja"
co wywoluje nerwowe kwiki "talibow" [/color] :shock: :shock: :shock: :shock:

slownik:
talib                                        - antymentor dla  kononowiczopodobnych
owiaczka                                  - kononowiczopodobny manipulowany przez antymentora
kononowiczopodobny                -uzywajacy WIARY zamiast ROZUMU
wiara                                      - sklonnosc do odrzucenie logicznego myslenia (wrodzona  lub nabyta)
antymentor                            - pretendujacy do miana mentora, zaklamany hipokryta i perfidny manipulant


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-23, 13:45:02
Używasz cokolwiek dziwnego języka. W jakim celu?...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-23, 13:57:43
Cytuj z: Tymon 2007-05-23, 13:45:02
Używasz cokolwiek dziwnego języka. W jakim celu?...


Jesli masz na mysli moje posty, to po prostu "zarazilem sie" od Pana Dr. JK.
Okreslenia  "korytkowa", "pastwiskowa" itp. sa zabawne i w pewien sposob
okreslaja konkretne fenomeny, podobnie jak "talib" i "owieczki". 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-23, 13:59:54
Kpisz, czy o drogę pytasz?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 14:03:40
Cytuj z: zbynek 2007-05-22, 23:05:07
Jako że watek jest o patologii relacji rodzice-dzieci, może ktoś sposiłkować się wiedzą w tym temacie tu:
http://tiny.pl/dzkn


Dzięki Zbynek!

Wszystkiego nie przeczytałam jeszcze, ale już rzucił mi się w oczy następujący fragment:

Krzywdzenie dziecka jest wiec dla niego wielka trauma ze powoduje zmiany w mozgu i moze spowodowac PTSD i z tego powodu dziecko potrzebuje jak najszybszej pomocy. Niestety ogromna wiekszosc ofiar nie dostaje takiej pomocy natychmiast po tym jak zostaly skrzywdzone. Zazwyczaj bowiem sa krzywdzone przez ludzi im znanych, ktorzy posiadaja jakas wladze nad dzieckiem - jak np przez swoich wlasnych rodzicow.

Dlatego najczesciej ofiary dopiero jak sa juz dorosle szukaja pomocy psychologicznej. Traume bowiem trzeba leczyc. Ona sama od siebie nie znika. Dlatego USILOWANIE ZAPOMNIENIA TRAUMY, jest bardzo szkodliwe!

Leczy tylko i wylacznie, stopniowe przypominanie sobie tych traumatycznych wydarzen i wyrazanie uczuc z wtedy, gdy tych uczuc nie mozna bylo wyrazic. Sa to uczucia wielkiej zlosci i wscieklosci, bolu i samotnosci.

Na ten temat naukowcy sie zgadzaja ze jest to jedyna skuteczna droga do wyleczenia sie z ran ktore sprawca spowodowal w swojej ofiarze.


Hmm... coś mi to przypomina... Już wiem! Przecież dokładnie o tym piszemy z Tomkiem od samego początku!

Marishka



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-23, 14:38:10
Cytuj z: Tymon 2007-05-23, 13:59:54
Kpisz, czy o drogę pytasz?


Zabawne nie oznacza kpiace, licza sie "tresci" i "forma", mozna oczywiscie cos dodac jeszcze.
Ale mysle, ze kolejna wazna sprawa jest rowniez intencja.

Napisze to wyraznie, nie chce nikogo obrazac. !!!!!

Moja intencja jest by wiara nie paralizowala rozumu,
w odniesieniu do MEDYCYNY.

Na tym forum piszemy o roznych aspektach zwiazanych z MEDYCYNA.
Jesli cos moze pomagac albo szkodzic to dlaczego o tym nie wspominac.

Czy ciagle mamy cos wypierac i zaklamywac?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 14:48:43
Cytuj z: grizzly 2007-05-23, 14:38:10
Moja intencja jest by wiara nie paralizowala rozumu,
w odniesieniu do MEDYCYNY.


Grizzly, czemu nie rozszerzysz tego na inne dziedziny nauki i na całe życie w ogóle? Osobiście zostawiłabym tylko tę pierwszą część Twojej wypowiedzi pod którą z łatwością mogę się podpisać.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-23, 14:54:53
Grizzly, poczytałem więcej Twoich postów. Chyba rozumiem, co masz na myśli. Trudno nie zauważyć, że panuje swoista moda na przejaskrawianie (manipulowanie?) w opisie przeróżnych zjawisk, z którymi na co dzień mamy do czynienia. Ma to swoje plusy i minusy - wiadomo. Z jednej strony można być dosadnym, wyrazić swój pogląd w sposób czytelny. Jednak z drugiej, postepując w ten sposób, wrzucasz wszystkich (np. ludzi głęboko wierzących) do jednego worka z - cyt.: "talibami" (skądinąd oryginalne określenie), a to już odrobinę krzywdzące, nieprawdasz? Chociaż nie mam tak na prawdę nic przeciwko temu. Niech Ci idzie na zdrowie. :D  Wiara w odniesieniu do medycyny? Ciekawe. Przeciwstawianie religii rozumowi nie wydaje mi się do końca uprawnione. Takie jest moje zdanie w tym temacie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 15:30:43
Tymon, piszesz , że "takie jest moje zdanie" w sprawie pogodzenia nauki z religią.
      A ja zapytam, czy jestem uprawniony jako uczciwy człowiek do ferowania opinii typu "czarne jest białe" z zaznaczeniem, że takie jest moje zdanie w tym temacie ? Wobec tego, czy można przeinaczać rzeczywistość, by sygnowac to potem zwrotem "takie jest moje zdanie" ?

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-23, 15:37:53
Co konkretnie masz na myśli, pisząc, że przeinaczam rzeczywistość, a "czarne jest białe"?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 15:42:30
Szymon, myślę, że choćby w kontekście próby ożenku wiary z rozumem. To niemożliwe. Kończy się zwykle wołaniem o dowody na nieistnienie.

  Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-23, 15:45:25
Tomku, chyba nie masz patentu na nieomylność? Próbujesz sprawiać takie wrażenie, gdy piszesz: "to niemożliwe" (to li tylko retoryka). Ja również nie mam takiego patentu. Dlatego lubię dodać, że to moja prywatna opinia...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 15:55:39
Tymon, patent na nieomylność posiada papiestwo po to , by móc ferować największe nawet absurdy.
      Ja nie mam, nie chcę i nie potrzebuję. Wiem jedno, że człowiek wolny od religii skazany jest tylko i wyłącznie na konformistyczny, nic nie wnoszący dialog z osoba wierzącą . Tak było, jest i będzie. Tego nie da się zmienić, bo zawsze można użyć zwrotu "to jest moje zdanie" lub "mam swoje poglady i nalezy je szanować". Osoba wolna od religii musi mieć dowód, wierzący zaś posługuje się mitem - i dlatego to jest tak niebezpieczne.

  Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-23, 16:29:38
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-23, 14:48:43
Cytuj z: grizzly 2007-05-23, 14:38:10
Moja intencja jest by wiara nie paralizowala rozumu,
w odniesieniu do MEDYCYNY.

Grizzly, czemu nie rozszerzysz tego na inne dziedziny nauki i na całe życie w ogóle? Osobiście zostawiłabym tylko tę pierwszą część Twojej wypowiedzi pod którą z łatwością mogę się podpisać.
Marishka


Niewatpliwie mozna to odnosic do kazdej dziedziny zycia,
ale to forum poswiecone jest ZO i DO, ktore sa czesciami  MEDYCYNY.
MEDYCYNA musi byc racjonalna, inaczej zamieni sie w RELIGIE :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 16:49:26
Kiedyś byłem dość relatywistycznie nastawiony do rzeczywistości. Nie powiem, że jak Heraklit, ale owszem.
  Od dłuższego czasu uwazam jednak, że istnieje fałsz i prawda, że prawda funkcjonuje niezależnie od pogladów i myślenia zyczeniowego czy magicznego.
Jestem w stanie za każdym razem ugiąć się wobec faktu.  UWażam, że posiłkowanie się wiara w tak istotnych sprawach jak egzystencja czlowieka i kondycja Ziemi, jest postawieniem sią po stronie "wishful thinking" lub myśłenia magicznego.

To piękne, że małe dzieci posługują się niesamowicie rozwiniętym schematem logicznego myślenia, opartego na obserwacji otoczenia, oczywiście o ile wychowuje się je w poszanowaniu dla prawdy wlasnej i dotyczącej przestrzeni publicznej.  Dopiero patologia wychowania uczy je kłamstwa, religii czy poniżania samych siebie. Dziecko wychowane w silnie religijnej rodzinie ma duże szanse, by nasiąknać nieudowodnionym absurdem, któremu nadano szacunek tylko dlatego, że jest powszechny.
      Tymczasem okazuje się, że magicznie myślące dzieci, a każde to "ma", gdy dochodzi to oceny rzeczywistości, wykazują często rozeznanie, którego czesto brak ludziom zwącym się dorosłymi czy dojrzałymi !! Gdy rodzic wpaja dziecku swoją religię, jest nieświadomym krzywdzicielem, katem dla jego wolności. Tym bardziej groźnym, że dziecko potem nadal twierdzi, że kocha teo kata. Jak widać, odebrać można także wewnętrzna wolność !
     
ps: Gdy byłem mały, wmówiono mi istnienie boga. Chodziłem z rodzicami do kościoła itd. Ale o istnieniiu św.Mikołaja byłem do tego stopnia przekonany, że leżąc wieczorem przed choinką, raz po raz zamykałem i otwierałm oczy,  bo myślałem, że jak spojrzę - ujrzę prezent, który wziął się "z nieba'.
  Doskonale zatem wiem, że dokładnie tego rodzaju pewność ludzie dorośli okazują w temacie wiary...i to mnie po prostu przeraża !!! Absurd jako sposób na życie, absurd jako wytłumaczenie istnienia człowieka, w końcu absurd jako regulator stosunków interspołecznych.
    Wyzwolenie się z pęt religii było dla mnie jak poczucie, że latam, że przywrócono mi skrzydła. Że całe moje ciało, kazda komórka raduje się wolnoscią. Że mogę myśleć, podważać, wątpić, kochac , nienawidzić, oceniać, wydawać opinie..ŻYĆ.  Cała rzeczywistość ukaząła mi się jak dziewiczy twór, którego obserwacja jest czystą, wspaniałą, ludzką funkcją.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-23, 17:27:28
Obecnie słyszę wiadomość o zamordowanej i zgwałconej czternastolatce.
 
  Polecam zwrócić uwagę na to, co mówią współmieszkańcy o sprawcy. A mówią, że spokojny był, ŻE ROBIŁ NA DZIAŁCE WSZYSTKO, CO MU OJCIEC KAZAŁ.
      W kontekście wszystkich postów , jakie tu napisaliśmy, mój kolejny komentarz wydaje się być zbędny.
  Może tylko dodam, że jego rówieśnicy twierdzili, że "fajy chłopak był, ale jak już się napił...to wiecie..człowiek od tego głupieje".
    Czyli mamy dwie sprzeczne informacje. Starszyzna twierdzi, że to POSŁUSZNY chłopak, koledzy, że alkohol wzniecał u niego agresję. Uwierzcie mi, agresję nieświadomą, będącą pochodną wiejskiej kindersztuby, której nie potrafił sie oprzeć  !!

ps: Tego rodzaju komentarze znających sprawcę, prawie za każdym razem wyglądają bardzo podobnie, zwłaszcza w środowiskach wiejskich. "Taki był spookojny, posłuszny, cichy, grzeczny - nie wiem, co w niego wstąpiło".

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-05-23, 18:19:32
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-23, 17:27:28
......agresję nieświadomą, będącą pochodną wiejskiej kindersztuby, której nie potrafił sie oprzeć  !!
...........................
ps: Tego rodzaju komentarze znających sprawcę, prawie za każdym razem wyglądają bardzo podobnie, zwłaszcza w środowiskach wiejskich. "Taki był spookojny, posłuszny, cichy, grzeczny - nie wiem, co w niego wstąpiło".
Tomek


"Wiejska kindersztuba" - to jest zabawne okreslenie, naprawde fajne.
Cos tak wesolego jak "korytko" i "pastwisko" :D :D :D

Ale sam problem "kindersztuby" to jeden z kluczowych elementow dalszego zycia czlowieka.
I tutaj wesolosc moja znika. :shock:

Tomek czytanie twoich postow spowodowalo, ze  analizuje kolejny raz swoje doswiadczenia
z jednej i drugiej "strony barykady"(dziecko/rodzic) w mojej rodzinie i u tych ludzi, ktorych znam lepiej.
Twoje argumenty,  sa tak logiczne i przekonujace, ze nie widze mozliwosci podwazenia ich.

Doszedlem do wniosku, ze "przepis na kindersztube" musi byc modyfikowany
w zasadzie z miesiaca na miesiac. Tak strasznie duzo sie dzieje,
to przypomina "reakcje w reaktorze jadrowym" .

Moim zdaniem przekroczeniem "masy krytycznej",
bylo upowszechnienie internetu na swiecie.

Takiej sytuacji nie bylo nigdy w historii ludzkosci.
To odciska pietno na podejsciu do "kindersztuby"

Jak teraz "optymalizowac" "kindersztube"???
Czy jest to  w ogole  mozliwe?

Moze jednak jestesmy skazani,
na rozne odmiany "kindersztuby"
w roznych "sektach"(hordach, grupach spolecznych itp, pisze sekta bo uwialbiam to slowo)
i ewolucja rozstrzygnie co jest optymalne na dany czas?





Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-24, 08:57:14
Patent na nieomylność posiada papiestwo?  :lol: No tak, słusznie... (Dobre, Tomku.) A wiesz? Mnie w dzieciństwie nikt nie wmawiał istnienia Boga i nie prowadzał za rączkę do kościoła. Mogłem robić, co mi się podobało. Mialem momenty buntu, agnostycyzmu itp. itd. A jednak w końcu wybrałem tak. Moje rodzeństwo - inaczej. I jest okay (czyt. nikt nikogo i o nic się nie czepia, szanujemy się i żyjemy w zgodzie). W takim razie jaka motywacja mną kierowała? Przypomina mi się cytat z książki Jean-Paul Sartre'a ... (Musiałbym poszperać.) Po prostu panicznie boję się piekła. :lol: Nawet dla mnie brzmi to zabawnie, a jednak tak w rzeczywistości jest. Oczywiście można się ze mnie śmiać, nie widzę przeciwwskazań.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-24, 12:43:10
          Eee tam, śmiać się. Ale piekiełko, co to je sobie - za przeproszeniem - uroiłeś, jest problemem, z którym tylko Ty sam będziesz musiał sobie poradzić. Bo , o ile dobrze rozumiem, masz na myśli jakiś rodzaj wiecznych cierpień i potępienia.

ps: Czy aby na pewno nikt Cię piekłem nie straszył ?
         

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-05-24, 13:21:50
T. mimo,ze swiat idzie z postepem i odkryto i udowodniono wiele  niestworzonych rzeczy, a ty nie dopuszczasz do siebie
,ze moze bys cos takiego jak dusza???m
wiadomo,ze kazdego z nas otacza pole magnetyczne,ze kazdy z nas  ma energie,ktora wysyla lub pobiera,ze nasza aura jest kolorowa itd.
to dlaczego nie wierzyc w to,ze posiadamy dusze,??????
ja tam jestem i na taka mozliwosc otwarta,
mysle,ze moge wszystko co nowe i niesprawdzone przyjac z otwartymi ramionami bez uszczerpku na wlasnym ja 8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-24, 13:45:23
Cytuj z: kodar 2007-05-24, 13:21:50
wiadomo,ze kazdego z nas otacza pole magnetyczne,ze kazdy z nas  ma energie,ktora wysyla lub pobiera,ze nasza aura jest kolorowa itd.
to dlaczego nie wierzyc w to,ze posiadamy dusze,??????
ja tam jestem i na taka mozliwosc otwarta,
mysle,ze moge wszystko co nowe i niesprawdzone przyjac z otwartymi ramionami bez uszczerpku na wlasnym ja 8)


  2 pierwsze linijki Twego tekstu zawierają w sobie dziwny ciąg przyczyna-skutek. Idąc tym tropem mogę założyć, że skoro człowiek ma ręce, którymi może machać, to oznacza, że dlaczego mam nie wierzyć, że mogę latać jak ptak ? Nie widzę związku pomiędzy polem elektromagnetycznym a istnieniem duszy.  Nie widzę, bo tego nie udowodniono, co nie znaczy  , że jestem zamknięty na istnienie duszy, ale dopóki się tego nie udowodni, będę uważał to za fałsz. Głosić światu i bliskim dookoła niesprawdzone informacje brane "na wiarę" i traktowane bardziej powaznie niż informacje sprawdzone, jest rzeczą niewłaściwą i może być szkodliwe.

Buddyści twierdzili słusznie, że należy wyrażać się precyzyjnie, gdyż niedokładności wypowiedzi powodują między ludźmi konflikty.  Ci, którzy ciągle pytają "czemu czepiasz się słówek ?" są właśnie mało precyzyjni. Od razu dodam, że nie mam na myśli patologicznej perfekcji, lecz po prostu rzetelność słów puszczanych w przestrzeń publiczną.

      Wiesz Kodar, co mnie nieco niepokoi w Twoich słowach ? Że bardziej jesteś skora być otwartą na mity lub założenia fantazyjne niż na  praktycznie sprawdzone informacje. To znaczy, zakładam, że rozumiem Twoje stanowisko, ponieważ niektóre prawdy są wyjątkowo niewygodne i ciężkie, lecz co powoduje, że wolimy uwierzyć w istnienie duszy niż być otwartym na twierdzenie, że klapsy to przemoc wobec bezbronnych ?

Tomek                 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-24, 13:55:24
Tomku, jak tylko znajdę, przytoczę Ci cytat z Sartre'a - traktował o straszeniu piekłem. Trafiłeś w sedno. Byłem i dalej jestem "straszony" jako praktykujący katolik (np. przy okazji spowiedzi). Radzę sobie z tym w ten sposób, że po prostu staram się nie grzeszyć i problem z głowy. :lol: (Jakkolwiek śmiesznie by to nie zabrzmiało.) Weź pod uwagę, że dekalog wyznacza normy, które tak czy siak powinny być przestrzegane (do tego niezależnie od wyznania - to przecież bardzo proste do interpretacji: nie zabijaj, nie cudzołóż, szanuj matkę i ojca, nie mów fałszywego świadectwa itd.).


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-24, 14:05:31
Cyt.: "Głosić światu i bliskim dookoła niesprawdzone informacje brane "na wiarę", jest rzeczą niewłaściwą i może być szkodliwe."
Przecież nikt nie mówi o "większym" otwarciu na niesprawdzone informacje. Trzeba zachować zdrowy dystans, to podstawa. Chodzi raczej o to, żeby z kolei za bardzo się nie zamykać w podejściu czysto ideologiczno - naukowo - statystyczno - socjologiczno - jakimśtam. Pamiętasz na pewno casus Kopernika?... Ludzie długo nie mogli uwierzyć, że Ziemia nie stanowi centrum wszechświata. 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: tetryk 2007-05-24, 15:16:32
Cytuj z: Tymon 2007-05-24, 13:55:24
(do tego niezależnie od wyznania - to przecież bardzo proste do interpretacji: nie zabijaj, nie cudzołóż, szanuj matkę i ojca, nie mów fałszywego świadectwa itd.).


Tak, w szczególności te są dla ludzi bardzo proste do interpretacji i spełnienia (zakładając, że komukolwiek do czegokolwiek jest w ogóle dekalog potrzebny):
Nie będziesz miał innych bogów obok mnie.
Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek (...) Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył (...)
Nie nadużywaj imienia Pana...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-24, 15:33:14
Tetryku, jeżeli dekalog nie jest Ci potrzebny, to oczywiście nie ma przymusu. :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-24, 15:37:19
Każdy ma swoje normy i według nich postępuje. Pamiętam rekolekcje, na których ksiądz powiedział takie zdanie: jeżeli kościół jest dla ciebie przeszkodą do zbawienia, odrzuć go...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-24, 15:42:19
A ja kiedyś spotkałam się z takim twierdzeniem ; "rób wszystko zgodnie z własnym sumieniem ,a będzie dobrze".
Ale co ,jeśli czyjeś sumienie pozwala np. zabić kogoś?  :idea:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-24, 15:44:37
Cytuj z: Tymon 2007-05-24, 13:55:24
, które tak czy siak powinny być przestrzegane (do tego niezależnie od wyznania - to przecież bardzo proste do interpretacji: nie zabijaj, nie cudzołóż, szanuj matkę i ojca, nie mów fałszywego świadectwa itd.).


Nie zabijaj - nie sprawdza się, gdyż ratując siebie lub bliskich, nie wahałbym się zabić.
Szanuj matkę i ojca (tu Twój błąd, ma być "czcij") - zapisano w formie NAKAZU, a jeśli nakazu, oznacza to nienaturalność, czyli niejako wymuszenie tego uczucia. Nie można nakazać miłości, szacunku czy nienawiści. Dziecko nie pokocha "na siłę" rodziców, którzy je krzywdzą, a szacunek będzie zniekształcony i gwarantowany przez przemoc. Oczywiście, w dorosłym zyciu takie dziecko zaprzeczy wszystkim negatywnym uczuciom z powodów opisywanych szerzej w tym wątku.
      Zapisano "czcij" w trybie rozkazującym. Tylko niewolnik "pokocha'' na rozkaz. Chyba dobrze wiedziano wtedy, że każdy pragnie być sobą i jak to uczucie stłumić. Przykazanie "czcij ojca i matkę swoją" miałoby inne znaczenie, gdyby obok był zapis o czci dla swego dziecka - choć to wciąż byłby rozkaz. Przykazanie to stanow nie tyle wyraz mentalności bliskowschodniego patriarchatu dyktowanego przez wierzenia, ale jest tez wykładnikiem niezwykłego bestialstwa i niewolniczego traktowania dzieci.

"dzieci i ryby głosu nie mają, czyż nie tak ?"

ps: Co do straszenia piekłem. Nie trafiałem,  przypuszczałem. Zdaję też sobie sprawę, że nie do końca piszesz prawdę o miłości swych rodziców. Depresja nie pojawia się "znikąd", choć nie odpowiedziałeś mi, czy faktycznie miałeś ją zdiagnozowaną.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-24, 16:00:15
Cytuj z: Tymon 2007-05-24, 13:55:24
... szanuj matkę i ojca...


Tymonie ,nie wiem czy znasz ten cytat z Biblii .

Efezjan

"Dzieci ,bądźcie posłuszne waszym rodzicom w jedności z Panem,to bowiem jest prawe:Szanuj swego ojca i matkę swą;jest to pierwszy nakaz z obietnicą :"Aby ci się dobrze działo i abyś długo trwał na ziemi".A wy ojcowie ,nie drażnijcie swych dzieci,ale je wychowujcie ,karcąc je i ukierunkowując ich umysły zgodnie z myślami Pana ".

Ps.Nie ma słowa o "czcij" Nie wiem w jakim piśmie to napisano ,ale nie w tym ,które ja mam  8) .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-05-25, 13:03:28
Cytuj z: elmo 2007-05-24, 15:42:19
A ja kiedyś spotkałam się z takim twierdzeniem ; "rób wszystko zgodnie z własnym sumieniem ,a będzie dobrze".
Ale co ,jeśli czyjeś sumienie pozwala np. zabić kogoś?  :idea:


Można robić złe rzeczy z czystym sumieniem- Bert Hellinger.Dalej B.H.:
Funkcja sumienia w systemie polega na zapewnieniu przynależności do naszej rodziny/rodu. Potrzebie przynależności podporządkowane jest wszystko. Przynależność jest po to by przeżyć. Sumienie jestpo to by odczuć jakie działanie gwarantuje przynależność. Sumienie funkcjonuje różnie w różnych grupach społecznych. Zależnie od grupy, wobec ktorej czujemy się zobowiazani możemy z czystym sumieniem popełniać najgorsze rzeczy (np. esesmani w Trzeciej Rzeszy). Sumienie stanowi podstawę lojalności w rodzie (lub grupie do ktorej określamy, że przynależymy). Określa też porządek w grupie. Funkcją wyrzutów sumienia, jeśli chodzi o porządek, jest przywrócenie porządku. Podstawą lojalności jest więź. Sama jednostka nie może przeżyć, potrzebuje grupy, relacji. W każdej grupie istnieją reguły, których przestrzeganie decyduje o przynależności. Gdy reguły są zachowane, ma się czyste sumienie, gdy reguły naruszane, pojawiają się wyrzyty sumienia.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-05-25, 13:08:38
Zależnie od grupy, wobec ktorej czujemy się zobowiazani możemy z czystym sumieniem popełniać najgorsze rzeczy (np. esesmani w Trzeciej Rzeszy).

wlasnie,oni potrafili  tez czule sciskac swoje dzieciaki, i  pisac milosne listy swym zonom i kochankom :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-25, 14:25:30
Cytuj z: lekarka 2007-05-25, 13:03:28
Sama jednostka nie może przeżyć, potrzebuje grupy, relacji.   W każdej grupie istnieją reguły, których przestrzeganie decyduje o przynależności. Gdy reguły są zachowane, ma się czyste sumienie, gdy reguły naruszane, pojawiają się wyrzyty sumienia.


Logicznie napisane (mądrze) .To "z siebie" Ewo czy to myśli jakiegoś pisarza? Pytam z ciekawości...

Tak ,ale ta "czystość sumienia" jest względna.Jeśli komuś sumienie pozwala zabić -zabije (i będzie miał czyste sumienie [względem siebie uczynił dobro])
Natomiast nie musi być to tak postrzegane przez osoby "stojące obok"  :?

Alina też zauważyła istotne "rzeczy" ; "oni potrafili czule ściskać......"


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-05-25, 14:27:36
Cytuj z: lekarka 2007-05-25, 13:03:28
Bert Hellinger.Dalej B.H.:


Przecież napisałam.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-25, 14:31:17
Cytuj z: lekarka 2007-05-25, 14:27:36
Cytuj z: lekarka 2007-05-25, 13:03:28
Bert Hellinger.Dalej B.H.:


Przecież napisałam.


Nie zauwazyłam dwóch kropek  8) ,no i mogłaś napisać "cytat" ,albo wziąść to w cudzy słów  :lol: Ale ok,pojęłam.
Dzięki za mądry post!  ,bo chyba to się liczy... :wink:
pozdrawiam


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-05-25, 14:41:53
Nie w "" bo to nie cytat tylko przekaz znaczenia treści.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-25, 14:51:09
Do Tomka:
Cyt.: "Nie zabijaj - nie sprawdza się." Oczywiście masz rację - w takim przypadku byłbyś usprawiedliwiony.
Cyt.: "Szanuj matkę i ojca (tu Twój błąd, ma być "czcij")" To trochę jest czepianie się słówek, kwestia przekładu itp. Czcić można na swój osobisty sposób. Ponoć w oryginale Biblii były wzmianki o reinkarnacjii... (!?) tylko w kolejnych tłumaczeniach zręcznie to pominięto.
Cyt.: "Zdaję też sobie sprawę, że nie do końca piszesz prawdę o miłości..." W takim razie wiesz o mnie coś, czego ja nie wiem. Oczywiście może tak być, nie jestem obiektywny. Depresja była zdiagnozowana przez lekarza psychiatrę parę lat temu (tuż przed DO.) Po wprowadzeniu DO "schizy" ustąpiły samoistnie, nie wyobrażasz sobie tego uczucia ulgi i połączonego z nim wielkiego zaskoczenia. Do dziś jestem w "szoku", że przeszło mi tak łatwo i szybko (kilkanaście dni, w czasie których jako wieloletni wegetarianin zmuszałem się do zjadania smalcu, tłustego mięsa i ziemniaków).


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-25, 15:14:03
Do Elmo: Przykazanie brzmi: czcij ojca swego i matkę swoją. Czcić, czy szanować? Nie widzę sprzeczności.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-05-25, 16:48:07
Tymon, też nie widzę sprzeczności i cały czas uważam, że bez "vice versa" to bestialstwo, a nawet gdyby -  to tylko rozkaz, nakaz.
    Co do moich wątpliwości: tylko pytałem. Wyobrażam sobie taką ulgę, odczuwałem ją nie raz.
       
ps: Tymon, czyli Twoja depresja wynikała z przyczyn pozapsychicznych ? 

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-05-26, 10:21:41
Cytuj z: Tymon 2007-05-25, 15:14:03
Do Elmo: Przykazanie brzmi: czcij ojca swego i matkę swoją. Czcić, czy szanować? Nie widzę sprzeczności.


"Czcij" czy "szanuj" -nakaz .Nie widzę w tym nic złego ,bo jest to nakaz z obietnicą ; "żeby ci się dobrze działo i żebys długo trwał na ziemi" .
Przecież mamy wolną wolę  8) .Nikt nikogo nie zmusza do szanowania rodziców;kto nie chce ,nie musi  :wink:
Nie liczy się w życiu "start" ,liczy się "meta" -to co osiągniemy  :wink: A trzeba się liczyć z tym ,ze zostaniemy obdarzeni tym ,na co zapracowaliśmy,bo nic nie ginie w przyrodzie.Jest przyczyna i jest skutek  :wink:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-28, 08:01:09
Cyt.: "ps: Tymon, czyli Twoja depresja wynikała..."
Obawiam się, że tak. Z perspektywy czasu widzę, że przyczyną było wyłącznie wegetariańskie odżywianie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tymon 2007-05-28, 08:11:35
Elmo, masz rację, nie ma przymusu. I to też bardzo ważne - że im bardziej dziś się  postaramy, tym więcej zyskamy kiedyś w przyszłości. Pamiętam lata temu mojego nauczyciela hatha-jogi, który mówił, że jeżeli nic nas nie boli w trakcie wykonywania trudniejszych asan, to znaczy, że źle ćwiczymy - bo na początku musi boleć...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-01, 09:48:16
http://zdrowie.onet.pl/1361523,3295,,,,nie_bij,zdrowie_dziecka.html

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-02, 18:53:37
  Myślę, że ten słynny autor nieco wiedział o tym, jak serwować dzieciom miłość.  Te słowa nie wywołaly we mnie szoku, gdy je pierwszy raz czytałem mając niespełna 18 lat, a pewne zrozumienie. Chyba wiem, czemu... 

"Twoje dzieci nie są Twoja własnością
Są synami i córkami tęsknoty za swym życiem
Przychodzą przez ciebie, ale nie od ciebie
I mimo że przy tobie są, nie do ciebie należą
Możesz im dawać swoją miłość, ale nie
Twoje zmysły, bo mają swoje.

Jesteś ojczyzną ich ciał,
Lecz jednak nie ich dusz.
Dusze ich mieszkają w przyszłości,
Której ty nie zobaczysz
Nawet w snach twoich.

Możesz się starać patrzeć jak one,
Lecz nie czyń prób zrównania ich z tobą,
Życie nie ogląda się za siebie
I nie czeka na to, co już było "

Kahil Gibran


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Ewa 2007-06-03, 16:17:40
MIŁOŚĆ bardzo szeroko pojęta jest kluczem do wszystkich odpowiedzi. Kiedy kieruje nami MIŁOŚĆ nie ma czegos takiego jak sumienie. Nie ma pytania: "Bic czy nie bić?", choć nie wiem, czy znika kara z procesu wychowywania dzieci, również w postaci klapsa.
Po prostu nie ma takich dylematów.

Wtedy obojętność też nie istnieje, choć z założenia łatwo rezygnujemy ze wszytkiego - nie upieramy się przy swoim zdaniu czy PRAWDZIE. Nie dązymy do posiadania dóbr materialnych (nie znaczy to, że ich nie posiadamy). Potrafimy z nich łatwo zrezygnować. Nie ładujemy energii w walkę. Im mniej naciskamy, tym mniejszy opór czujemy. Skupiamy się wtedy na rzeczach ważnych - na samym BYCIU.

Smutek, który pojawia się na widok głupców też znika, gdyz dajemy głupcowi prawo do głupoty. A pojęcia mądrość, głupota znikają z naszego słownika. Bez głupoty nie ma tez mądrości. Jest człowiek.

Póki co, daleko nam do MIŁOŚCI. Są mądrzy, mądralińscy, głupi, źli, lepsi, gorsi, obojętni - i kotłują się w tym tyglu.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-06-03, 17:45:52
Brakowało mi Twoich mądrych postów. Witaj znowu.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-03, 18:39:15
Cytuj z: Halina Ch. 2007-06-03, 17:45:52
  Brakowało mi Twoich mądrych postów. Witaj znowu.

Mnie również  :) 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-08, 21:40:57
Tym razem kilka słów o wybaczeniu:


Pułapka wybaczenia

Relacja między rodzicami i ich dziećmi charakteryzuje się nakazem dla dzieci żeby czciły rodziców i im wybaczały - gdy w przypadku rodziców głównie skupia się na tym jak ważne jest stosowanie dyscypliny. Czemu w ten wlasnie sposób myslimy o takiej specjalnej relacji, w ktorej jedna ze stron ma cala fizyczna, emocjonalna i intelektualna władzę - i tez odpowiedzialnosc żeby prowadzic poddane, niewinne dzieci poprzez bycie dobrym przykladem - gdy druga ze stron jest zalezna, bezsilna, wrazliwa i zalezna od łaski rodziców?

Te różnice miedzy tym co się oczekuje od rodzicow, a tym co się oczekuje od dzieci, same za siebie mówią o tym w jaki sposób wladza jest traktowana i uzywana. Żeby być pewnym tego ze ich dzieci będą im wierne i posluszne, rodzice maja przyzwolenie - a nawet są zachęcani do tego - żeby uzywac jakiekolwiek metody nazywanej dyscypliną. Wiec to co serwujemy dzieciom w postaci dyscypliny, uczy je ze wladza oznacza prawo do uzywania przemocy i ponizenia - i ze są to akceptowane formy ludzkiego zachowania. To bezsilne (słabe) dziecko jest pozbawione praw czlowieka.

Nauczamy nasze dzieci żeby nigdy nie atakowaly, ani nie ranily innych. Jak mamy być jednak dobrym przykladem dla naszych dzieci jezeli nie respektujemy ich praw czlowieka - a przede wszystkim prawa do integralnosci ciala?

Z pewnoscia są rodzice którzy traktują swoje dzieci z szacunkiem i są ich kochającymi przewodnikami zyciowymi. Ale kary cielesne dalej są uważane za właściwe przez dwie trzecie amerykanów i są dozwolone w szkołach w ponad 20 stanów. Spoleczenstwo jest tego cichym swiadkiem i ignoruje cierpienia krzywdzonych dzieci. Żadne prawo ich nie ochrania. A pozniej w życiu prosimy te skrzywdzone dzieci - kiedy próbujemy, często w terapii, uporać się z konsekwencjami tego co ich spotkalo - żeby wybaczyly. Ze przynajmniej kiedys będą musialy wybaczyc.

Nakaz czczenia rodziców pozwala na to żeby ten destrukcyjny mechanizm - polegajacy na traktowaniu dzieci bez szacunku, z lekcewazeniem dla ich godnosci, czlowieczenstwa i praw czlowieka - przenosił się z dzieciństwa do życia doroslego. Prawdziwe uczucia dziecka ktore cierpi z powodu krzywdzacego zachowania rodziców, są albo ignorowane, albo są określane jako nieistniejace, nieposluszne, buntownicze, nonszalanckie, albo jako niewybaczajace rodzicom.

Ale ten mechanizm blokuje uczucia dziecka, zrozumienie jego obecnych problemów zyciowych, jego samego i jego przeszlosci. Przekonanie ze ci z nieograniczona władzą - maja prawo karać, upokarzac, umniejszac, ignorowac uczucia dziecka i jego ból - jest podtrzymywane przy życiu z powodu wiary w to ze rodziców zawsze trzeba czcic i zawsze im wybaczac. I tez z powodu wiary w to, ze tlumienie prawdziwych uczuć dziecka i jego prawdy, jest aktem "wybaczenia".

Nawet gdy zaden rodzic nie prosił swojego dziecka o wybaczenie mu, ani nie próbowali go albo ją zrozumiec, wybaczenie dalej jest wychwalane jako lekarstwo przeciw zlosci i nienawisci. I tez jako droga do osiagniecia wewnetrznego spokoju. Wiem z mojego wlasnego doswiadczenia, ze moj wewnetrzny spokój znalazlam, wybaczajac samej sobie - przede wszystkim poprzez wybieranie drogi którą oddalala mnie od drogi moich rodziców i ich przekonań. Kazy krok na tej drodze zbilzal mnie do prawdziwej Mnie Samej. Tylko gdy uczucia zlosci, nienawisci albo ból pojawiaja się u dzieci, są one uważane jako problematyczne – dzieci, ktore są krzywdzone, albo pozniej w terapii, która ma na celu przezwyciezenie tej krzywdy która przecierpieli. Dorosli mogą nawet najbardziej nienawistne i okrutne traktowanie zamaskować pod przykrywka eufemistycznego słowa "dyscyplina".

Gdy bylam mała, moja matka zawsze cierpiala i była zgorzkniała. Jej wybuchy niekontrolowanej zlosci przerazaly mnie i moich braci i siostry. Ona nie wybaczała swoim dzieciom, ani jej wyuczone przekonania nie zalecaly wybaczenia dzieciom, tylko podkreslaly znaczenie dyscypliny. Jej przekonanie ze ona była sprawiedliwa gdy nas karała i przesladowala, dawalo jej wolna rękę żeby wyżywać się na nas, gdy sama się miotała z jej wewnetrznymi problemami. Zajelo mi to lata w terapii, żeby emocjonalnie zrozumiec ze jej zachowanie i jej przekonania byly złe i okrutne. Była diabelskim potworem - takim, jak ona zwykła mnie portretowac. Juz później, w okresie mojej doroslosci, gdy w końcu znalazlam w sobie wewnętrzną sile, nauczylam się ze mam prawo do tego żeby tworzyc moje wlasne granice, tak żeby nie być juz wiecej raniona przez jej zimnosc, brak wspolczucia i okrutna szorstkosc.

Po dlugiej terapii, wiem ze kazdy czlowiek doswiadcza innych uczuć, w zależności od tego co się dzieje w jego zyciu, albo od tego jakie uczucia mogą być sprowokowane wydarzeniami z przeszlosci. Te uczucia powoduja ze żyjemy do pelna i przyczyniaja się do tego ze wiemy kim jestesmy. Przez dlugie juz lata, nie tylko ze mieszkam daleko pod wzgledem geograficznym od mojej matki, ale rozniez nie utrzymuje z nią kontaktu. Czesto dostawalam rady żeby jej wybaczyc. Ale przez to ze trzymam się od niej z daleka - od jej upartej wiary w swoja prawosc, od jej niekonczacego się utyskiwania, od jej niecheci do tego żeby zrozumiec przez co przeszlam w życiu, i od jej domagania się żebym zaprzeczyła ze moj ojciec wykorzystywali mnie seksualnie - mogę być wierna samej sobie. Pozwala mi to w silny i w wolny sposób doswiadczac moje uczucia i mieć moje mysli. Nie musze ich juz chować przed nią.

Odrzucajac pomysł wybaczania, nie grzezne juz wiecej w uczuciach zlosci i nienawisci. Gdy takie uczucia się pojawiaja, co jest rzadkie, sprawdzam czy maja one cos do czynienia z moja bolesna przeszloscia i jezeli tego potrzebuje, pisze o tym żeby siebie sama z empatia zrozumiec. A potem wybaczam samej sobie ze tak bardzo cierpialam, nie mając siły żeby protestowac, bronić sie, zeby zmienic moje zycie i moje zwiazki. Na końcu zajmuje się moim terazniejszym życiem, ktore powoduje ze teraz mam juz wybór, moge żyć inaczej, moge się bronić i musze dbac o moje dobro. Uwazam, że przebaczanie mnie samej jest podstawowym i wspanialym lekarstwem. To jest taki rodzaj wybaczenia ktory poradzilabym skrzywdzonym dzieciom, ktore teraz są w terapii, w celu pokonania dawnych traum.

Akt przebaczenia - a zwlaszcza taki jednostronny - albo przebaczajce nastawienie do rodzica, nie leczy z traum i z destrukcyjnych mechanizmów z przeszlosci dziecka. Zamiast tego, wpiera je gleboko do podswiadomosci, z niewypowiedzianym glosno ale kategorycznym rozkazem: "Siedź tam; nie protestuj i zacznij krwawic od nowa; przeszlosc mam juz za sobą, wiec nie będę cię sluchac". Wybaczenie nie wymaga od rodzicow albo od spoleczenstwa skonfrontowania sprawcy z jego odpowiedzialnoscia i poznania konsekwencji jego krzywdzacego zachowania. Wiec rzeczywistosc krzywdzacego zachowania i prawda o nim - jest pochowana pod plaszczykiem wybaczenia - i może być znowu odreagowana, tragicznie i destruktywnie, na nastepnej generacji.

Jezeli uznana jest przeszlosc i cierpienia dziecka, są one przedyskutowane i podzielone, kiedy rodzic może wyrazic swoje wspolczucie, swoja skruche i jest w stanie wziac na siebie odpowiedzialnosc za swoje czyny - wtedy wybaczenie nastapi samo z siebie, bez żądania go. Ale dla wielu, koncept wybaczania odnosi się do niewybaczajacych rodzicow, którzy nie chcą nawet slyszec o krzywdzie jaka wyrzadzili, a jeszcze mniej chcą szczerze przeprosic za nią, zalowac swojego postepowania, albo starać się mieć empatie i wspolczucie dla swojego dziecka. Wiec rezultatem wybaczenia jest kontynuacja istnienia niewidocznego, tajemnego wiazadla, ktore przywiazuje ofiarę do sprawcy. Tlumi glosy ofiar i prawde, poprzez zalecenie, a nawet rozkaz, żeby wybaczyc. Nazywam to pulapka wybaczenia.

Pulapka wybaczenia polega na tym ze wywoluje w nas przekonanie iz zakonczyl się juz proces poznawania tego co nas zranilo i zdeformowalo, gdy bylismy dziecmi. Dlatego nie dążymy juz wiecej do tego żeby być swiadomym i przepracowywac ta kwestie - nie tylko dla nas samych, ale tez żeby nie powtarzać takiego krzywdzacego, raniacego, albo niemilego zachowania wobec naszych dzieci. W celu rozwiazania uczuć bólu albo zlosci, albo buntu, albo nienawisci, ofiara jest proszona żeby wybaczyla - jakby wybaczenie mialo rozwiazac kwestie powstale w wyniku uciemiezonego dziecinstwa. Tego rodzaju wybaczenie oznacza dla mnie, ze musze odciac się od moich uczuć, mysli i uczucia ze żyje. To odebraloby glos tej Mnie prawdziwej. To byłby koniec mojego glebokiego pragnienia, ktore mam i ktore miałam cale moje zycie, zeby byc soba prawdziwa. Tylko wtedy gdy cale moje zycie bede otwarta na wszystkie moje uczucia i wspomnienia, bede mogla się z nich uczyc i być prawdziwa sobą.


Widziałam ludzi którzy są zniewoleni uczuciami złości, nienawiści, cierpienia, utyskiwania nad swoim losem, zazdrości i innych. Oni nie potrzebują przebaczyć żeby wyjść ze swoich tarapatów, ale potrzebują oświecającej terapii. Często oni nie są wogole świadomi tego ze te natrętne, przytłaczające uczucia, spowodowane są bolesnymi lub traumatycznymi doświadczeniami w dzieciństwie.

Na mojej terapeutycznej drodze - z różnymi terapeutami, z różnymi rodzajami terapii i w mojej własnej terapii pisania - uczucia złości, smutku, wściekłości albo nienawiści potrzebowały czasu żeby wyjść na powierzchnie i żeby były przyjęte i zaakceptowane. One mijały gdy były rozumiane i akceptowane i torowały mi drogę do mojego wewnętrznego spokoju. Koncept wybaczania jest często przepełniony mglistymi i dogmatycznymi pojęciami o charakterze religijnym. Jego zamiarem jest wywołanie uczucia winy u skrzywdzonej osoby. Pojecie wybaczenia wykorzystuje i karmi się starymi uczuciami winy które nagromadziły się w dzieciństwie. Umożliwia tym samym kontynuacje - tych dobrze znanych z przeszłości sposobów kontrolowania naszych uczuć i potrzeb - w dorosłym życiu i w terapii. Przeszkadza nam żebyśmy stali się silnymi i wolnymi dorosłymi, którzy nie boja się mówić prawdy i z miłością dbają o siebie i o zaspokajanie swoich prawdziwych potrzeb. Wszystkie inne przestępstwa trafiają do sadu, ich sprawcy są zaskarżani i karani. Tylko przestępstwa popełnione przeciwko dzieciom są wstydliwie i w tajemnicy załatwiane w terapii - pogrzebane przez rady żeby wybaczyć i żeby nigdy nie doczekać się sprawiedliwości.
Pozbycie się nienawistnych myśli albo potrzeby wyzywania się na innych, jest ludzkie i ważne. Ale wybaczenie staje się pułapką gdy destrukcyjne poczucie winy o rożnych nasileniach, wiąże nas z rodzicami, uniemożliwiając stworzenie zdrowych granic samoobrony które chronią nas samych i nasze dobro. Gdy tyle wagi przykłada się do zalecania skrzywdzonym dzieciom przebaczenia, nikt go nie oczekuje od rodzicow. Rady dla rodzicow są zdominowane przez słowo "dyscyplina", które może usprawiedliwiać lanie, bicie, bicie przy pomocy przedmiotów i inne poniżające i krzywdzące rodzaje zachowań. Takie zachowania są poniżające, nieludzkie i często byłyby nazwane torturami, gdyby były stosowane wobec dorosłych.

Co by się stało gdybysmy podkreslili znaczenie wybaczania naszym dzieciom i zrozumienie ich - a nie tylko domagali się tego od nich? Wtedy nie byloby potrzeby żeby dzieci wybaczały krzywdzace zachowania, poniewaz doswiadczyly by one wspolczucia, wybaczenia i milosci - zamiast nauczyc się języka zachowania ktory sklada się z nieprzebaczania i nieludzkosci w postaci bezlitosnego i pelnego nienawisci zachowania rodzicow.

Dlaczego nie uczymy rodzicow wybaczania i nie oczekujemy go od nich? Dzieci potrzebuja robić błędy i uczyc się z nich. Dzieci potrzebuja być prowadzone ze wspolczuciem i zrozumieniem, w powazny czlowieczy sposób, bez przemocy i ponizenia. Tak ze doswiadczaja milosci i staja się silne żeby budować wlasne zycie i tworzyc świat niezdominowany przez przemoc.

Barbara Rogers
Autorka książki "Screams from Childhood"
(Oryginalny tytuł artykulu: "The Trap of Forgiveness")
http://www.koniecmilczenia.ngo.org.pl/21brpul.html


Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-13, 18:59:58
Na razie doszlam do 16ej strony tego watku, czytam oczywiscie wszystkie posty aby moc cokowleik powiedziec na ten temat ... Mysle , ze gdy dobrne do konca, jeszcze co nie co dopowiem .
Na pewno musze przyznac Wam racje, ze kary cielesne nie sa niczym dobrym dla dziecka. Chociaz  jako matka trzech chlopcow, oraz "zastepcza matka " dla mojego przyrodniego brata,( w sumie wiec mam z 4ema  chlopcami do czynienia na codzien ) , wiem z wlasnego doswiadczenia, ze istnieja sytuacje gdy trzeba uzyc sily fizycznej, sa to sytuacje gdy chodzi o zagrozenie zycia, lub zdrowia typu : moj dwuletni syn zaczyna mi sie wyrywac na srodku ulicy, wpada w histerie bo nie pozwalam mu isc samemu, niestety ale nie darze jego dwuletniej dojrzalosci az takim zaufaniem , aby ryzykowac jego zycie. czy kolejny  przypadek :  male dziecko siega do kontaktu czy garnka z gotujaca sie zupa, nie bawie sie wtedy w tluamczenia, bo po prostu nie ma na to czasu  :shock: tylko za pomoca sily fizycznej zapobiegam nieszczesciu ... <jak bardzo okrutnie by to nie brzmialo, ale jako naprawde  doswiadczona i zaprawiona w bojach matka z cala dopwiedzialnoscia twierdze, ze sa sytuacje gdy rodzic musi uzyc sily fizycznej.

Na szczescie sa to sytuacje sporadyczne, nigdy nie sprawilabym fizycznego bolu  dziecku, ktore w trakcie zabawy zbilo zastawe stolowa , chocby najdrozsza ( to przyklad , z jednej z wypowiedzi ) ,dziecko nie zrobilo tego zlosliwie, nie zrobilo tego swiadomie... dziecko nie analizuje tak dokaldnie, krok po kroku , jak czlowiek dorosly, wiec jemu skojarzyloby sie : zabawa  ponosi za soba konsekwencje w postaci kary, co jest z gruntu absurdem . Wtedy tak, tlumacze, staram sie uczyc empatii, pytam jak by sie czulo, gdybym ja przez nieuwage zniszczyla jego najukochansza zabawke...

Jesli chodzi o argument Elmo, ma racje, inaczej ocenia sie sytuacje z pozycji skrzywdzonego dziecka, a inaczej z pozycji rodzica. Nie chodzi o to, czy neguje czyjekolwiek argumenty, ale spojrzenie na pewne sprawy , w tym wychowanie dziecka  ( choaiz ja ososbiscie wole uzywac okreslenia : doprowadzenia dziecka do doroslosci ) , koryguje sie z wiekiem, miejmy nadzieje ze na lepsze :)

Jestem z gruntu przeciwna karom fizycznym, ponizaniu, wyladowywaniu swoich zlych emocji na dziecku ( !!! ), ale na pewno jestem za madrym, pelnym milosci towarzyszeniu dziecku w drodze do doroslosci, chocby czasem trzeba bylo podniesc glos, a takie sytuacje, napawrde bywaja, mimo rozowych okularow przyszlych rodzicow





Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-13, 19:21:51
Mam jedno pytanie, z tytulu tego watku wnioskuje ze temat ten byl poruszany juz przedtem, pod jakim tytulem byl poruszany po raz pierwszy?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-13, 21:42:41
Cytuj z: Monikaf 2007-06-13, 19:21:51
Mam jedno pytanie, z tytulu tego watku wnioskuje ze temat ten byl poruszany juz przedtem, pod jakim tytulem byl poruszany po raz pierwszy?


O ile dobrze pamiętam, pierwsze dyskusje na ten temat toczyły się w wątkach "Polska sercem" (nie mylić z "Polska serem" ;) ) i "Bóg". Wątek  "Jeszcze raz o..." został stworzony by przenieśc te dyskusje do jednego wątku.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-13, 21:59:50
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-13, 21:42:41
Cytuj z: Monikaf 2007-06-13, 19:21:51
Mam jedno pytanie, z tytulu tego watku wnioskuje ze temat ten byl poruszany juz przedtem, pod jakim tytulem byl poruszany po raz pierwszy?


O ile dobrze pamiętam, pierwsze dyskusje na ten temat toczyły się w wątkach "Polska sercem" (nie mylić z "Polska serem" ;) ) i "Bóg". Wątek  "Jeszcze raz o..." został stworzony by przenieśc te dyskusje do jednego wątku.

Marishka


Dziekuje, w poprzednim poscie ustosunkowala sie do material , ktory zdazylam przeczytac.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-14, 13:15:41
Cytuj z: Monikaf 2007-06-13, 18:59:58
...istnieja sytuacje gdy trzeba uzyc sily fizycznej...
...tylko za pomoca sily fizycznej zapobiegam nieszczesciu ...
...rodzic musi uzyc sily fizycznej...


Moniko, czy mogłabyś zdefiniować trzykrotnie wspomniane przez Ciebie pojęcie "siły fizycznej"?

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-14, 13:50:02
Pewnie ze moge, konkretnie musze w takiej, opisywanej przeze mnie sytuacji np szarpnac silnie dziecko za reke, nie musze chyba dodawac ze zawsze najpierw probuje  zalatwic sprawe poprzez slowa . Ale jak juz powiedzialam sa to sytuacje niezwykle  rzadkie, jednakze zdarzaja sie 


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-14, 17:39:36
Cytuj z: Monikaf 2007-06-14, 13:50:02
musze w takiej, opisywanej przeze mnie sytuacji np szarpnac silnie dziecko za reke


Rozumiem, że takie silne (!!!) szarpnięcie dziecka za rękę nie uznajesz za przejaw przemocy, własnej bezsilności, frustracji czy agresji wobec dziecka, lecz za konieczną metodę "wychowawczą", która w żaden sposób nie wyrządzi krzywdy dziecku.

Podajesz dwa przykłady zachowań dzieci wymagających wg. Ciebie konieczności zastosowania takich metod:
Cytuj z: Monikaf 2007-06-13, 18:59:58
1. moj dwuletni syn zaczyna mi sie wyrywac na srodku ulicy, wpada w histerie bo nie pozwalam mu isc samemu, niestety ale nie darze jego dwuletniej dojrzalosci az takim zaufaniem , aby ryzykowac jego zycie.
2. male dziecko siega do kontaktu czy garnka z gotujaca sie zupa, nie bawie sie wtedy w tluamczenia, bo po prostu nie ma na to czasu 


W związku z tym, mam następujące pytania:

1. Zauważyłaś, że Twój syn zaczyna potrzebować większej samodzielności, szuka sposobu na wyrażenie swojej "dorosłości". Skoro o tym wiesz, to czemu nie pozwolisz mu np. na wyrażenie tej samodzielności w jakimś bezpiecznym miejscu, by nie musiał się wyrywać "na środku ulicy"? Np. umawiając się z nim, że ten odcinek ulicy Ty go trzymasz za rękę, ale już kilka kroków dalej on będzie mógł iść sam? A zamiast silnego szarpnięcia można chyba chwilowo wziąć dwuletnie dziecko na ręce? Być może w innych (bezpiecznych) sytuacjach Twój syn też nie ma okazji wyrazić swoją samodzielność albo nie czuje, że jego "dorosłość" została należycie doceniona, a kiedy się ją doceni, to zniknie jego chęć wyrywania się na środku ulicy?

2. "Nie ma czasu" na tłumaczenie dziecku czemu nie należy dotykać kontaktu czy garnka z gotującą się zupą, ale jest czas na silne szarpnięcie je za rękę? Skoro jesteś tak blisko dziecka, że możesz je szarpnąć, to czemu nie jesteś w stanie je np. przytulić, osłonić przed garnkiem/kontaktem, wziąć na ręce i delikatnie przenieść w inne miejsce, etc.? To, co przekazujesz poprzez takie szarpnięcie to ból i lęk (również Twój własny lęk). Owszem, skutek takiej reakcji jest natychmiastowy, ale czy na pewno najlepszy? A co z poszukiwaniem bardziej twórczych rozwiązań?

Nigdy się nie zgodzę, że istnieją sytuacje, wymagające użycia "siły fizycznej" w postaci "silnego szarpnięcia dziecka za rękę", dania mu klapsa "ostrzegawczego", etc. Usprawiedliwianie konieczności użycia przemocy wobec dziecka wynika z braku zrozumienia dla uczuć dziecka (spróbuj popatrzeć na sytuację oczami swojego dwulatka!) oraz własnej bezradności, lęku i frustracji.

Marishka



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-14, 18:20:33
Marishka oczywiscie ze uznaje to za przejaw przemocy fizycznej. I tak, jest to wynikiem frustracji w danej chwili, i bezradnosci, nie probuje tutaj mydlic nikomu oczu,przeicez juz w pierwszym  poscie tutaj mowie o uzyciu sily fizycznej. 

Jesli chodzi o umawianie sie z dwulatkiem, jest to dosc sliska sprawa, bo dziecko  w tym wieku bywa nieobliczalne. wiem cos o tym.  Dokaldnie wygalda to tak z ta ulica, ze Kubus wie, ze w chwili gdy podchodzimy do ulicy podaje mi raczke, ale czasem te raczke wyrwie, bo mu sie  nagle cos "odmieni " Z tym braniem na rece to jest dobry pomysl, jesli ma sie te rece zdrowe, ja swojego dziecka od bardzo dawna na rece brac po prostu nie dam rady, w chwili takiego zagrozenia jest to  jedyne wyjscie z sytuacji, jest to dosc specyficzny problem .



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-14, 18:29:56
Acha i jeszcze zeby bylo jasne posiadam cos takiego jak sumienie, i na pewno nie czuje sie dobrze po tego typu incydencie, ale w danej chwili nie widze po prostu lepszego i bardziej efektywnego rozwiazania.

Toan, szkoda ze nie ma tutaj mozliwosci edytowania postow.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-14, 18:43:30
Cytuj z: Monikaf 2007-06-14, 18:20:33
oczywiscie ze uznaje to za przejaw przemocy fizycznej. I tak, jest to wynikiem frustracji w danej chwili, i bezradnosci


Cieszę się, że postrzegasz to w ten sposób. A "lepsze i bardziej efektywne rozwiązanie" może z czasem się pojawić. Kiedy jest się otwartym na dziecko i potrafi się wczuć w to, co czuje dziecko w danym momencie, to zawsze znajdują się twórcze rozwiązania problemów.

M



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-14, 19:35:35
I jeszcze taki krótki artykuł o "grzecznych chłopcach i milutkich dziewczynkach":

http://www.pismo.niebieskalinia.pl/index.php?id=237

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: barja 2007-06-14, 19:56:50
Nigdy nie karcone, a wyłącznie przytulane dziecko, nie ma oporów przed karceniem własnych rodziców i jakoś nie ma ochoty ich przytulać. Tylko żeby to wiedzieć, trzeba wychować kilkoro własnych dzieci. Wtedy dopiero można zrozumieć swoich rodziców.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-14, 20:02:25
Tematy proponowane przez Was uwazam za bardzo ciekawe, tylko kiedy ja to wszystko przeczytam :shock: Chce przeczytac wszystko, rowniez to co jest w linkach, aby moc wtedy do tego sie ustosunkowac.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-14, 20:21:12
Cytuj z: barja 2007-06-14, 19:56:50
Nigdy nie karcone, a wyłącznie przytulane dziecko, nie ma oporów przed karceniem własnych rodziców i jakoś nie ma ochoty ich przytulać. Tylko żeby to wiedzieć, trzeba wychować kilkoro własnych dzieci. Wtedy dopiero można zrozumieć swoich rodziców.


  Nie trzeba nikogo wychowywać i mieć dzieci, by to wiedzieć. Kazdy był dzieckiem, ale nie każdy chce o tym pamiętać, nie każdy w końcu uważa się za integralną całość.
                Aktywnie uczestniczyłem w rozwoju mego rodzeństwa, a także opiekowałem się moją kuzynką. Pracowałem z trudną młodzieżą. Po latach okazało się, że tylko ja ich wysłuchałem, tylko wobec mnie okazują to, czym nieświadomie chcieliby być. Rozumiesz ? Empatyczny świadek.

  I jeszcze raz : są trzy rodzaje agresji : słowna , fizyczna , ignorancja (można potraktować jako agresję pasywną)

  Tekst Twojego maila sugeruje, że wyidealizowałaś swych rodziców (to jeden z tych przypadków, kiedy ludzie mówią "lanie po dupie tylko dobrze mi zrobiło" )
              I o ile przezyłaś coś , co kłóciło się z Twym poczuciem miłości rodzicielskiej, to dawno o tym zapomniałaś lub nie dopuszczasz swoich prawdziwych uczuć zamieniając je w bezmyślny - całkiem dla mnie zrozumiały - kult rodziców. Nie powiesz o sobie, że źle robisz karcąc dzieci, bo musiałabyś przyznać, że Twoi rodzice tez źle postapili karcąc Ciebie.
       
ps: Nie rozumiem, w którym miejscu pisałem o wyłącznym przytulaniu dzieci. Dziecko potrzebuje miłości ale też chce, by mu rodzic wyznaczył granice - i do tego jest potrzebny intelekt a nie zaciśnięte zębiska i otwarte lub zaciśnięte w pięsci łapska. Nie pomoga też ryczane słowa lub krzyk. ZAWSZE to objaw BEZRADNOŚCI rodzica. Problem w tym, że praktycznie każdy może mieć dzieci.

Tomek
       


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-14, 20:33:27
Jeszcze musze koniecznie cos dopisac, nie bede dokladnie  cytowala ,bo  musialabym przeczytac wszystko od poczatku. Chodzi mi o opieke nad ludzmi starszymi, nad zniedoleznialymi rodzicami. Na pewno  istnieja  przypadki, ze dzieci opiekuja sie rodzicami poniewaz zostaly zmanipulowane poprzez poczucie winy, jednakze wiem tez ,ze sa przypadki gdy dzieci robia to ze szczerej  troski i zwyczajnej milosci do rodzicow.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-14, 20:42:11
Cytuj z: Monikaf 2007-06-14, 20:33:27
Na pewno  istnieja  przypadki, ze dzieci opiekuja sie rodzicami poniewaz zostaly zmanipulowane poprzez poczucie winy, jednakze wiem tez ,ze sa przypadki gdy dzieci robia to ze szczerej  troski i zwyczajnej milosci do rodzicow.


Rzecz jasna, z ta róznicą, aby nigdy nie odbywało się to kosztem rodziny samego dziecka. Zresztą , rodzic kochający dziecko, nie dopuści, by np. przez 20 czy ilekolwiek lat po kilka lub więcej godzin dziennie, syn lub córka (którzy mają pełne prawo do własnego życia) opiekowali się rodzicami. Nie wyobrażam sobie, bym miał przedkładać rodziców ponad Marishkę.
    Kto chce posiadać dziecko, musi mieć potęzną wiedzę o sobie samym, powinien miec kontakt z dzieckiem w sobie - czy to krzywdzonym czy szczęśliwym.
                                          To wielka odpowiedzialność, by nie wychować a pomóc stać sie samodzielnym i wrażliwym, a jednocześnie pewnym siebie. Odpowiedzialny rodzic zrobi wszystko by dziecko poszło "w świat" z podniesionym czołem, zaś rodzic nieadekwatny, obarczony swoimi problemami z dzieciństwa, które skrywa w nieświadomości - uczyni wszystko, by zatrzymać przy sobie i zniewolić dzieci lub kompletnie je zignoruje (tzw wychowanie bezstresowe)

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-14, 20:46:51
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-14, 20:42:11
    Kto chce posiadać dziecko, musi mieć potęzną wiedzę o sobie samym, powinien miec kontakt z dzieckiem w sobie - czy to krzywdzonym czy szczęśliwym.
                                     

Tomek


To już wiemy wszyscy na Forum dlaczego nie macie dzieci  :) .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-14, 20:51:58
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-14, 20:42:11
Cytuj z: Monikaf 2007-06-14, 20:33:27
Na pewno  istnieja  przypadki, ze dzieci opiekuja sie rodzicami poniewaz zostaly zmanipulowane poprzez poczucie winy, jednakze wiem tez ,ze sa przypadki gdy dzieci robia to ze szczerej  troski i zwyczajnej milosci do rodzicow.


Rzecz jasna, z ta róznicą, aby nigdy nie odbywało się to kosztem rodziny samego dziecka. Zresztą , rodzic kochający dziecko, nie dopuści, by np. przez 20 czy ilekolwiek lat po kilka lub więcej godzin dziennie, syn lub córka (którzy mają pełne prawo do własnego życia) opiekowali się rodzicami.

Tomek


Czasami choroba nie wybiera i rodzic traci zdrowie nagle, nie da sie wszystkiego  przewidziec w zyciu, chociaz ja nie chce  byc w jakikolwiek sposob ciezarem dla ktoregokolwiek ze swoich synow, i wiem, ze zrobie wszystko aby tego uniknac. Ludzie czesto dziwia sie mojej postawie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-14, 20:57:32
Cytuj z: Monikaf 2007-06-14, 20:51:58
ja nie chce  byc w jakikolwiek sposob ciezarem dla ktoregokolwiek ze swoich synow, i wiem, ze zrobie wszystko aby tego uniknac.


Postawa godna pogratulowania!

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: raptor72 2007-06-14, 21:16:35
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-14, 20:42:11
Cytuj z: Monikaf 2007-06-14, 20:33:27
Na pewno  istnieja  przypadki, ze dzieci opiekuja sie rodzicami poniewaz zostaly zmanipulowane poprzez poczucie winy, jednakze wiem tez ,ze sa przypadki gdy dzieci robia to ze szczerej  troski i zwyczajnej milosci do rodzicow.


Rzecz jasna, z ta róznicą, aby nigdy nie odbywało się to kosztem rodziny samego dziecka.
Tomek


witam wszystkich. Akurat na swiecie jest tak że każdy żyje na czyjs koszt ;w końcu zjadamy zwierzęta  :lol: A co do zdania powyżej ;to czy opiekowalbys sie swoją chora żoną  w końcu to też cieżar ,a i pewnie malżonka też by nie chciala byc ciężarem.Wiecie nieszczęścia chodzą po ludziach


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-14, 21:18:53
Cytuj z: raptor72 2007-06-14, 21:16:35
[.Wiecie nieszczęścia chodzą po ludziach


Wiemy..nieszcześcia chodzą po ludziach. Uosobione, of course.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: raptor72 2007-06-14, 21:29:15
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-14, 21:18:53
Cytuj z: raptor72 2007-06-14, 21:16:35
[.Wiecie nieszczęścia chodzą po ludziach


Wiemy..nieszcześcia chodzą po ludziach. Uosobione, of course.

Tomek
Niekoniecznie  dajmy na to zawala sie budynek (jakikolwiek)i nieszczęście gotowe


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: raptor72 2007-06-14, 21:37:27
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-14, 21:18:53
Cytuj z: raptor72 2007-06-14, 21:16:35
[.Wiecie nieszczęścia chodzą po ludziach


Wiemy..nieszcześcia chodzą po ludziach. Uosobione, of course.

Tomek
Prosilbym jednak o odpowiedz


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-14, 22:33:56
Raptor, ona (odpowiedź) wynika z faktu przedłożenia przeze mnie Marishki ponad rodziców.  Odpowiadam miłością na miłość, ot co.
           
T


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: slawek 2007-06-15, 09:22:38
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-14, 17:39:36
Nigdy się nie zgodzę, że istnieją sytuacje, wymagające użycia "siły fizycznej" w postaci "silnego szarpnięcia dziecka za rękę", dania mu klapsa "ostrzegawczego", etc. Usprawiedliwianie konieczności użycia przemocy wobec dziecka wynika z braku zrozumienia dla uczuć dziecka (spróbuj popatrzeć na sytuację oczami swojego dwulatka!) oraz własnej bezradności, lęku i frustracji.

Marishka



Nie pozostaje Wam nic innego jak dokonać aktu prokreacji i wcielić w życie całą teorie którą wchłoneliście ;) tak za 20 lat poczytamy opis ;P


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-15, 11:08:49
Bardzo duzo do myslenia daja mi informacje  zawarte w tym watku, zaluje tylko ze nie umiem czytac jeszcze szybciej .

cyt. 6.05.
"właściwie ukierunkowana i szczerze przeżyta nienawiść jest uczuciem wyjątkowo krótkotrwałym"

Jak to wyglada konkretnie w praktyce ? Przyklad szefa tyrana i rozprawienia sie z nim przytoczony przez Marishke mnie przekonal. Nie moge sobie jednak tego wyobrazic w relacji rodzic-dziecko z czysto "praktycznych " powodow . zakaldajac ze  mamy do czynienia z dzeickiem wobec ktorego uzyto przemocy:  wybuch nienawisici, wykrzyczenie wszystkiego i potem juz tylko milosc? Nie wiem, jestem sceptycznie nastawiona do hodowania w sobie negatywnych uczuc, inna rzecz , ze gdy sie tak nad tym wszystkim glebiej zastanowic to czlowiek ma to "wpojone " od wczesnego dziecinstwa, aby nie okazywac tych "zlych " uczuc. Prawde mowiac mam metlik w glwoei, przyznaje sie  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-06-15, 13:31:19
Cytuj z: slawek 2007-06-15, 09:22:38
Nie pozostaje Wam nic innego jak dokonać aktu prokreacji i wcielić w życie całą teorie którą wchłoneliście ;) tak za 20 lat poczytamy opis ;P



slawek, wiela zalezy od CELU jaki sobie okreslimy.
Do tego celu musimy "dostosowac" metody.

Zreszta dotyczy to wszystkiego.

Przykladowo:,  skoro w porcji twoich gofrow jest 2100 mg cholesterolu,
czyli dawka maksymalna na 7 dni, to z pewnoscia prowadzi to do Twojego "CELU"


Moj cel jest inny od  Twojego, dlatego ja rowniez zjem gofry,
ale nie bede "utwardzal" sie cholesterolem.

A co bedzie za 20 lat ?  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: slawek 2007-06-15, 14:53:21
Cytuj z: grizzly 2007-06-15, 13:31:19
Przykladowo:,  skoro w porcji twoich gofrow jest 2100 mg cholesterolu,
czyli dawka maksymalna na 7 dni, to z pewnoscia prowadzi to do Twojego "CELU"

boisz się cholesterolu ?? zjadany w pokarmach praktycznie się nie odkłada ;) już dawno wiadomo że z tym chorymsterolem to największa ściema 20 wieku ;)
Cytuj:
Moj cel jest inny od  Twojego, dlatego ja rowniez zjem gofry,
ale nie bede "utwardzal" sie cholesterolem.

A co bedzie za 20 lat ?  :shock:


za 20 lat potomstwo będzie już dorosłe ;)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-06-15, 15:19:51
Cytuj z: slawek 2007-06-15, 14:53:21
zjadany w pokarmach praktycznie się nie odkłada ;) już dawno wiadomo że z tym chorymsterolem to największa ściema 20 wieku ;)


Obys mial racje, a ja bylbym w bledzie.  :D

Jesli masz racje, to oboje nic nie stracimy.  :D

Natomiast jesli ja mam racje(czego ze szczerego serca sobie nie zycze, ze wzgledu na twoje zdrowie )
to niestety ............,  :shock: :shock: :shock:

W kazdym wypadku mnie to jednak "niedopadnie" tak szybko  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: slawek 2007-06-15, 15:28:55
Cytuj z: grizzly 2007-06-15, 15:19:51
Cytuj z: slawek 2007-06-15, 14:53:21
zjadany w pokarmach praktycznie się nie odkłada ;) już dawno wiadomo że z tym chorymsterolem to największa ściema 20 wieku ;)


Obys mial racje, a ja bylbym w bledzie.  :D

no co ty, to nie ja mam racje ;) tylko powtarzam
Cytuj:
Jesli masz racje, to oboje nic nie stracimy.  :D

ja nie Ty stracisz, dobre jedzonko  8)
Cytuj:
Natomiast jesli ja mam racje(czego ze szczerego serca sobie nie zycze, ze wzgledu na twoje zdrowie )
to niestety ............,  :shock: :shock: :shock:

spoko moje zdrowie o dziwo poprawiło sie od cholesterolu ;)
Cytuj:
W kazdym wypadku mnie to jednak "niedopadnie" tak szybko  :shock:
jeżeli masz na myśli miażdżycę to nie możesz być tego taki pewny :(


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-06-15, 19:09:22
Hej sławek co to masz na obrazku jakiś kotopigwin?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-15, 20:13:01
Cytuj z: Monikaf 2007-06-15, 11:08:49
wybuch nienawisici, wykrzyczenie wszystkiego i potem juz tylko milosc?


To ogromne uproszczenie, tym bardziej, że każdy człowiek jest inny, miał inne doświadczenia w dzieciństwie, inne poczucie krzywdy, etc. Każdy też znajduje (lub nie) swój własny sposób na świadome przeżycie swojej nienawiści, a w związku z tym, zmiany stosunków z  rodzicami.

"Wybuch nienawiści" kojarzy mi się raczej z reakcją nieświadomą i przeważnie ukierunkowaną pod niewłaściwym adresem. A w swoich postach mówimy z Tomkiem o świadomym przeżyciu nienawiści, odczuciu jej w stosunku do osób, które dawno temu były sprawcami tych uczuć. Nie wiem, być może ktoś odczuje to jako wewnętrzny "wybuch", któs inny jako obezwładniający ból, jeszcze ktoś jako ogromny smutek.

"Wykrzyczenie wszystkiego" nie koniecznie dosłownie musi zawierać w sobie krzyk. Może to być np. przypomnienie sobie bolesnych przeżyć i odczucie szczerego żalu i smutku, moga to być łzy, szlochy, darcie zdjęć, walenie pięściami w poduszkę, pisanie listów, wierszy, pamiętników, malowanie, gra na instrumentach muzycznych, rozmowa z empatyczną osobą (która będzie całkowicie po naszej stronie i nie każe nam natychmiast wybaczyć rodzicom  czy kochać ich), rozmowa z terapeutą, rozmowa konfrontacyjna z rodzicami, etc.

Sposobów na "wykrzyczenie wszystkiego" może być mnóstwo, ale chodzi o to, by przy tym nie skrzywdzić osoby zastępczej lecz prawidłowo ukierunkować swoje uczucia. Na tym polega świadome przeżycie tych uczuć. Chcę też podkreślić, że "wykrzyczenie wszystkiego" rodzicom nie jest konieczne, chociaż wielu osobom może przynieść ogromną ulgę. Innym np. starcza rozmowa z empatyczną osobą lub napisanie/wysłanie listu.

"Potem juz tylko milosc" to tylko w filmach Hollywoodzkich. I bajkach. A w życiu bywa różnie. Wiele zależy też od reakcji rodziców. Np. kobieta w dzieciństwie wykorzystywana seksualnie przez ojca mówi mu o tym, jak bardzo ja skrzywdził, i słyszy, że to wszystko jest kłamstwem, wymysłem jej chorej wyobraźni, albo, że to jej wina, bo prowokowała go, etc. Jeśli po takiej reakcji sprawcy na postawione mu zarzuty kobieta ta nadal będzie twierdzić, że "wybacza", że go "kocha", będzie chciała utrzymywać kontakty, a nawet zostawiać z nim wnuki, etc., to raczej nie będzie to dobre rozwiązanie. Ale jeśli taka kobieta zadecyduje uciąć wszelkie kontakty ze sprawcą, to może odczuć ogromną ulgę. Może też odczuć ulgę, jeśli np. sprawca szczerze przyzna się do winy, wyrazi skruchę, przeprosi. Oczywiście, specjalnie podałąm tak drastyczny przykład.

Myślę, że nie należy zakładać, że "potem już tylko miłość", bo 1) oczekiwanie w wwieku dorosłym rodzicielskiej miłości, której nie doświadczyło się w dzieciństwie, jest oczekiwaniem błędnym i niebezpiecznym; 2) oczekiwanie, że samemu nagle poczuje się miłość do dawnych krzywdzicieli jest oczekiwaniem błędnym i niebezpiecznym. Tu nie chodzi o odczucie "miłości", lecz o przeżycie swojej nienawiści i pozwolenie jej odejść. To, co przyjdzie na jej miejsce, to nie "miłość", lecz raczej spokój, swiadomość, że żyje się w zgodzie ze sobą, szacunek i zrozumienie dla własnych uczuć oraz brak chęci odwetu lub nieświadomego krzywdzenia "kozłów ofiarnych".

Nie wiem, czy udało mi się w jakimś stopniu wyjaśnić to zagadnienie. Szczegóły - w polecanych w tym wątku książkach.

Marishka

P.S. Chcę jeszcze raz podkreślić, że potrzebne jest emocjonalne przeżycie wypartych uczuć, a nie tylko ich intelektualne zrozumienie. Jeśli tylko intelektualnie uświadamiamy sobie, że np. zostaliśmy skrzywdzeni, to taka połowiczna świadomość niczego nie zmieni. Świadomość emocjonalna (czyli niemal fizyczne odczucie wypartych uczuć, tak, jakby to, co się wydarzyło wtedy działo się właśnie teraz), to podstawa powrotu do życia w zgodzie ze sobą.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-15, 20:37:22
Cytat :
"Myślę, że nie należy zakładać, że "potem już tylko miłość", bo 1) oczekiwanie w wwieku dorosłym rodzicielskiej miłości, której nie doświadczyło się w dzieciństwie, jest oczekiwaniem błędnym i niebezpiecznym; 2) oczekiwanie, że samemu nagle poczuje się miłość do dawnych krzywdzicieli jest oczekiwaniem błędnym i niebezpiecznym. Tu nie chodzi o odczucie "miłości", lecz o przeżycie swojej nienawiści i pozwolenie jej odejść. To, co przyjdzie na jej miejsce, to nie "miłość", lecz raczej spokój, swiadomość, że żyje się w zgodzie ze sobą, szacunek i zrozumienie dla własnych uczuć oraz brak chęci odwetu lub nieświadomego krzywdzenia "kozłów ofiarnych".

Chodzilo  mi raczej o uczucia dziecka, nie rodzica, bo watek dotyczy pokrzywdzonych dzieci. Przeciez  wlasnie dlatego tak bardzo boli wyrzadzona przez rodzica krzywda bo wyrzadzona ona zostalaa nie tylko przez osobe. ktorej dziecko slepo ufalo, ale co gorsze kochalo i czesto, co moze sie wydawac absurdem kocha  ja nadal  nad zycie. Tak jest , ze dzieci mimo krzywd kochaja swoich rodzicow, przeciez nie da sie sobie wmowic od teraz bede go nienawidzil. Poza tym moze latwiej byloby znienawidziec dzialanie, to konkretne krzywdzace a nie osobe ? Skomplikowane to wszystko  :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-15, 20:45:15
Cytat :
"P.S. Chcę jeszcze raz podkreślić, że potrzebne jest emocjonalne przeżycie wypartych uczuć, a nie tylko ich intelektualne zrozumienie. Jeśli tylko intelektualnie uświadamiamy sobie, że np. zostaliśmy skrzywdzeni, to taka połowiczna świadomość niczego nie zmieni. Świadomość emocjonalna (czyli niemal fizyczne odczucie wypartych uczuć, tak, jakby to, co się wydarzyło wtedy działo się właśnie teraz), to podstawa powrotu do życia w zgodzie ze sobą. "

Mysle, ze ludzie nie robia tego ze strachu przed ponownym przeyzwaniem bolu, jest to zwyczajny mechnizm obronny.

Ciekawa jestem Waszego zdania o metodzie ustawiem rodzinnych Berta Hellingera, w odniesieniu do tematu przewodniego watku .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-06-15, 22:42:59
Dlaczego dzieci kochają swoich rodziców i pragną aby ich kochali ? Mimo, że są źle traktowani.Poprostu boją się samotności, pragną akceptacje za wszelką cenę. Chcą miec normalną rodzinę i dlatego im wszystko wybaczają.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-16, 14:01:41
Cytuj z: fewa 2007-06-15, 22:42:59
Dlaczego dzieci kochają swoich rodziców i pragną aby ich kochali ? Mimo, że są źle traktowani.


Dziecko, z racj i tego, że jest DZIECKIEM,  nie ma wyboru. Musi kochać rodziców za wszelką cenę, inaczej nie przetrwa. Osoba DOROSŁA ten wybór ma, może więc prawidłowo ocenić sytuację i dokonać właściwego wyboru. Niestety, większość woli pozostawać w pozycji zalęknionego dziecka przez resztę swojego życia.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-16, 14:38:11
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-16, 14:01:41
Dziecko, z racj i tego, że jest DZIECKIEM,  nie ma wyboru. Musi kochać rodziców za wszelką cenę, inaczej nie przetrwa. Osoba DOROSŁA ten wybór ma, może więc prawidłowo ocenić sytuację i dokonać właściwego wyboru. Niestety, większość woli pozostawać w pozycji zalęknionego dziecka przez resztę swojego życia.

M


....i dzięki temu rasa ludzka stenęła na księżycu i wysłała sondy bezzałogowe poza Układ Słoneczny .Mało tego ,kiedyś tam zbudowaliśmy piramidy .Widocznie ten system się sprawdza.A system ,który Ty proponujesz niesie ryzyko perturbacji społecznych.
Ale oczywiście Ty nie jesteś świadoma tych osiągnięć naszej rasy .To działa jak Tomka Patek więc po co coś zmieniać ....


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-16, 14:54:47
Cytuj z: Monikaf 2007-06-15, 20:37:22
Chodzilo  mi raczej o uczucia dziecka, nie rodzica, bo watek dotyczy pokrzywdzonych dzieci.


Moniko, pisałam właśnie o uczuciach dziecka, a że to "dziecko" może mieć 30, 40, 50, 60 lub więcej lat, kiedy zdecyduje się uświadomić sobie wyrządzoną mu krzywdę, to już inna sprawa.
Cytuj z: Monikaf 2007-06-15, 20:37:22
Poza tym moze latwiej byloby znienawidziec dzialanie, to konkretne krzywdzace a nie osobe ?


Dokładnie tak zachowujemy się w dzieciństwie - oddzielamy działanie od osoby - kiedy najbliższe osoby nas krzywdzą, a my musimy wyprzec uczucie złości, leku, nienawiści, samotności, frustracji, bólu. W dzieciństwie nie mamy wyboru i musimy oddzielić działania od sprawcy by móc przetrwać. W wieku dorosłym nie musimy dłużej chronić i usprawiedliwiać krzywdziciela, możemy nazwać swoje uczucia po imieniu i skierować je pod właściwym adresem.

Rozpatrzmy np. gwałt dokonany na kobiecie dorosłej i małej dziewczynce. Podaję znów tak drastyczny przykład, bo najlepiej ilustruje to, co chcę powiedzieć.

1) Dorosłą kobieta zostaje brutalnie napadnięta, pobita i zgwałcona. Czuje ogromną (słuszną!) nienawiśc do sprawcy, ma pełne prawo ją wyrażać płacząc, krzycząc, zgłaszając się na policję i domagając się znalezienia sprawcy, etc. Nikt tej kobiecie nie powie, że ma kochać i szanować sprawcę za to, co jej zrobił. Nikt nie powie, że jej uczucie nienawiści do gwałciciela jest niewłaściwe (chyba, że jest nieczułym klechą lub osobą całkowicie pozbawioną empatii). Po pewnym czasie, świadomie przeżyta nienawiść do sprawcy, pozwoli takiej kobiecie znów normalnie funkcjonować. (Oczywiście, w przypadku kobiet obwiniających siebie za to, co się stało, lub zmuszanych do "wybaczenia" gwałcicielowi, proces ten jest zaburzony, a jego skutkiem może być nawet trwała niezdolnośc do odczuwania seksualnego spełnienia.)

2) Mała dziewczynka jest wykorzystywana seksualnie przez bliską osobę z rodziny. Nie może wyrazić swojego gniewu i nienawiści, bo tak bliską osobę nie wolno jej nienawidzieć. Nie może też o tym nikomu opowiedzieć, bo jest wystraszona. Być może wcześniej próbowała o tym powiedzieć (np. matce) ale nikt jej nie uwierzył. Nie pozostaje jej nic innego jak stłumić swoje prawdziwe uczucia, wmówić sobie, że nic takiego strasznego się nie dzieje, albo że to jest jej wina, etc. i dalej "kochać" sprawcę. Prawdziwe problemy jednak pojawią się kiedy dorośnie i rozwinie zaburzenia na tle seksualnym lub będzie nieświadomie przenosić swoją nienawiść na wszystkich mężczyzn, etc.
Cytuj z: Monikaf 2007-06-15, 20:45:15
Mysle, ze ludzie nie robia tego ze strachu przed ponownym przeyzwaniem bolu


Oczywiście! Boją się, że nie będą w stanie znieść takiego bólu, że prawda ich zabije, etc. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej i każdy, kto świadomie przeżył swój ból i pozwolił mu się samoistnie wyciszyć, wie, że takie przeżycie jest niezwykle oczyszczające, wyzwalające, pomagające nawiązać właściwy kontakt ze sobą. Ból, nienawiśc, smutek, frustracja, żal, tylko wtedy mogą odejśc, kiedy pozwolimy sobie nac świadome odczuwanie/przeżywanie tych uczuć i kiedy właściwie określimy adresatów tych uczuć. To właśnie wieloletnie wypieranie uczuć i okłamywanie siebie boli najbardziej. Prawda zawsze wyzwala.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-16, 15:23:50
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-16, 14:54:47
2) Mała dziewczynka jest wykorzystywana seksualnie przez bliską osobę z rodziny.


Może zaczniesz wreszcie grać w otwarte karty i napiszesz o co Ci chodzi z tymi gwałconymi dziećmi opisywanymi przez Ciebie tak nałogowo?
Nie wiem czy wiesz ,ale dorośli gwałcą dzieci z powodu rozluźnienia norm etyczno-moralnych a relatywizm jaki Ty promujesz jest tylko wodą na młyn dla takich zjawisk.
Własny hedonizm jest ważniejszy od cudzych uczuć.Zobacz jak żyjesz a zdasz sobie sprawę ,że sama promujesz takie zjawiska...może podświadomie (?) nie wiem,Ty tego nie widzisz? Dla Ciebie jest to normalne? Conajmniej dziwne....


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-16, 16:46:26
Mam jeszcze pare pytan , musze przemyslec kilka spraw, w kazdym razie to co tu przeczytalam i to co czytam pod linkami, ktore podajecie, sprawia ze jeszcze bardziej szanuje i respektuje swoje dzieci. Dobrze, ze powstal ten watek.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-16, 17:11:56
Cytuj z: Monikaf 2007-06-16, 16:46:26
...sprawia ze jeszcze bardziej szanuje i respektuje swoje dzieci.


Gratuluję, Moniko! Właśnie o to chodziło w tym wątku. A dyskusje merytoryczne są zawsze mile widziane.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-06-16, 17:34:35
Cytuj z: Monikaf 2007-06-16, 16:46:26
Mam jeszcze pare pytan , musze przemyslec kilka spraw, w kazdym razie to co tu przeczytalam i to co czytam pod linkami, ktore podajecie, sprawia ze jeszcze bardziej szanuje i respektuje swoje dzieci. Dobrze, ze powstal ten watek.


Zakupilam i przeczytalam "pare"pozycji Alice Miller, i polecam jej ksiazki rodzica, ktorzy chca swiadomie wychowywac swoje pociechy.
Polecam je tez wszystkim, ktorzy jeszcze nie zrozumieli samych siebie /swojego zachowania, swojego postepowania a chca to uczynic/ tym wszystkim polecam ta lekture!


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-16, 17:37:47
Hana, nie wiem jeszcze  czy bede mogla je tutaj zdobyc, prawde mowiac  nie dowiadywalam sie jeszcze , na razie rozczytuje sie w internecie, i nieco inaczej spogladam na swoje dzieci, na wiele spraw OTWIERAJA MI SIE OCZY


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-16, 17:41:01
Cytuj z: Hana 2007-06-16, 17:34:35
Zakupilam i przeczytalam "pare"pozycji Alice Miller


Hana, cieszę się! Jeśli mogę spytać, które konkretnie pozycje wybrałaś?

M

P.S. Moniko, znasz dobrze niemiecki, czy zaglądałaś może do działu listów od czytelników na stronie A.Miller?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-06-16, 17:52:41
"Sciezki zycia";  "Bunt ciala"; i "Dramat udanego dziecka" , szukam jeszcze "Mury milczenia" ; Cena wyparcia urazow dziecinstwa" i "Pamiec wyzwolona".


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-16, 18:11:27
Nie, nie zagladalam tam jeszcze do dzialu o ktorym mowicie , chociaz  bylam na killku niemieckich stronach dotyczacych P.  Alice Miller . Jesli chodzi o mnie , mimo iz tak dlugo jestem juz tutaj i biegle wladam jez, niemieckim,lepiej docieraja do mnie teksyt pisane w jezyku polskim, snie i mysle po polsku . Obecnie  czytam artykuly P. Bozeny Stefanskiej.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-16, 18:12:59
Hano, gorąco polecam "Zniewolone dzieciństwo: Ukryte źródła tyranii", można kupić na stronie wydawnictwa:

http://www.mediarodzina.com.pl/ksiazka/39/alice_miller_zniewolone_dziecinstwo_ukryte_zrodla_tyranii.html

A "Mury milczenia" pojawiają się raz na jakiś czas na Allegro. Pierwsze kilka stron wydały mi się zbyt akademickie (AM kierowała tę pozycję do studentów psychologii i psychoanalityków), ale książka szybko się "rozwinęła". Uwielbiam obszerne cytaty (np. z dzieł i listów słynnych pisarzy, polityków, naukowców, etc.), które AM przytacza zarówno w "Zniewolonym dzieciństwie" jak i w "Murach milczenia" - pomagają zobaczyć daną osobę w zupełnie innym świetle.

M



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-16, 18:26:43
Moniko, jeszcze Ci zalegam z odpowiedzią na pytanie dt. pana Hellingera.

Otóż, nie podzielam ani jego poglądów ani jego metod. Jest osobą bardzo religijną, a więc zaciekle broni Czwartego Przykazania oraz wszystkich rodziców, jakimikolwiek niegodziwcami by oni nie byli. Twierdzi, że "dobry terapeuta to ten, który szanuje rodziców swojego klienta i nigdy nikomu nie pozwoli oskarżać rodziców". Straszne słowa! Niezmiernie krzywdzące dla tak wielu klientów, którzy nigdy nie zaznali współczucia i zrozumienia osoby empatycznej i teraz jeszcze ten "dobry terapeuta" (który powinien być właśnie taką empatyczną osobą) każe im pogodzić się z tym, że mieli "najlepszych możliwych rodziców" do których nie wolno ani czuć żalu ani mieć pretensji.

Uważam, że terapeuta powinien być kimś w rodzaju adwokata dla swojego klienta, nie zaś sędzią czy tym bardziej prokuratorem. A niestety właśnie takich "adwokatów" jest bardzo mało, stąd tyle rozczarowanych terapią klientów.

Metoda ustawień wydaje mi się wyjątkowo płytka i przypomina raczej jakąś dziecięcą zabawę. Sporządzenie listy członków (również tych nieżyjacych) rodziny klienta, "ustawienie" całkiem obcych osób w roli tej "rodzinki" i pytanie się ich jak się czują? A gdzie w tym wszystkim miejsce na słuchanie tego, co ma do powiedzenia klient, gdzie pomoc mu w dotarciu do jego własnej prawdy? Podejście Hellingera do samobójstwa, anoreksji, etc. też wydaje się być zbyt uproszczone.

To tyle może na ten temat ode mnie. Nie wiem, czy Tomek będzie miał coś do dodania jak wróci z pracy.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-06-16, 18:28:45
Z czasem postaram sie nabyc dalsze tytuly, ale nie wierze, ze w tej dziedzinie /patrz tytul/ nastapi jakakolwiek zmiana.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-16, 18:39:18
Cytuj z: Hana 2007-06-16, 18:28:45
ale nie wierze, ze w tej dziedzinie /patrz tytul/ nastapi jakakolwiek zmiana.


Hano, mogłabyś rozwinąc tę pesymistyczną myśl, jeśli masz chwilkę? Chodzi Ci o tytuł tego wątku?

M

P.S. Ja z kolei mam zamiar właśnie zabrać się za "klasykę", czyli pana Aronsona i podstawy psychologii społecznej. Przyznam, że zainspirowały mnie do tej lektury niedawne wydarzenia na tym Forum i teraz mam ochotę zgłębić mechanizmy działające w grupie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-16, 19:25:55
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-16, 18:39:18
P.S. Ja z kolei mam zamiar właśnie zabrać się za "klasykę", czyli pana Aronsona i podstawy psychologii społecznej. Przyznam, że zainspirowały mnie do tej lektury niedawne wydarzenia na tym Forum i teraz mam ochotę zgłębić mechanizmy działające w grupie.


I co Ci to da? Będziesz zgłębiać całe życie i umrzesz super "uświadomiona" ale nie spełniona.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-06-16, 19:39:07
Marishka-- juz nie mam nic do napisania , bo czy warto?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-16, 19:56:40
Hano, myślę, że warto by ten wątek (jak również i inne wartościowe wątki) pozostał na wysokim poziomie jeśli chodzi o kulturę dyskusji. Tym bardziej, że jest czytany przez wiele osób, które mogłyby coś dla siebie z niego wyciągnąć. Uważam też, że warto jest mowić m.in. o sprawach trudnych, spornych, bolesnych, bo w szczerej wymianie myśli można poznać nowe, ciekawe rzeczy, znaleźć nieoczekiwane rozwiązania, przetestować jakieś pomysły.

A jeśli miałaś na myśli to, że być może nie warto jest próbować "uświadamiać" innych, to masz rację, bo od zewnątrz tego nie da się zrobić, jeśli ktoś od wewnątrz się broni "rękami i nagami". Ale zasiać malutkie ziarenko jednak warto. Jeśli pewne tematy nie będą poruszane, to tym bardziej mentalności społeczeństwa nigdy się nie zmieni.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-16, 20:03:35
Marishka, ze swoim zamiłowaniem do "skrzywdzonych dzieci" jesteś dla czytelników mało czytelna-pojmij to wreszcie.
Nadaj otwartym tekstem wiadomość ;"rodzice zrobili mi to i to" i staniesz się zrozumiała . A w obecnej chwili robisz z siebie groteskę.
Bo widać ,że masz jakiś problem ,a imputujesz go innym.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-06-16, 20:57:04
A jeśli miałaś na myśli to, że być może nie warto jest próbować "uświadamiać" innych, to masz rację, bo od zewnątrz tego nie da się zrobić, jeśli ktoś od wewnątrz się broni "rękami i nagami". Ale zasiać malutkie ziarenko jednak warto. Jeśli pewne tematy nie będą poruszane, to tym bardziej mentalności społeczeństwa nigdy się nie zmieni.

M

Oto jeden z przykladow:
Rodzice czesto krytykuja swoje dzieci. Sa one osmieszane, a gdy popelniaja blad, slysza krytyczne uwagi.
Mimo, ze maja dobre checi powtarzanie ponizajacych uwag i slow powoduje , ze te kochane dzieci traca poczucie pewnosci siebie i bezpieczenstwa.
Krytyka tworzy niszczace psychologicznie rezultaty u osob do ktorych ja skierowano.
Negatywne mysl prowadza do obnizenia samooceny, a nizszy poziom pewnosci siebie bedzie przeszkadzac w zyciu i przyszlym sukcesie danej osoby --negatywny program zycia.
Byl to tylko malenki przyklad jak "krytyka"moze zniszczyc osobowosc dziecka.
A dzieci krytykowane sa nie tylko w domu , takze w szkole, gdzie "personel" daje duzo do zyczenia.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-16, 21:05:49
Hano dlaczego sięgasz tylko do przykładów jednego z biegunów.
jest jeszcze drugi biegun-wmawianie dziecku ,ze jest lepszy od innych,ma lepsze zabawki ,ubranka i ,że w ogóle jest lepszy a inni to śmiecie.Kogo wychowasz taką indoktrynacją? Moim zdaniem przyszłego kryminalistę.Ani jedna ani druga postawa nie jest dobra.Każdy zasługuje na skarcenie za złe uczynki i na pochwałę za dobre.
Przede wszystkim należy wyrobić w dziecku umiejętność obiektywnej samooceny.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-16, 21:07:26
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-16, 19:56:40
Hano, myślę, że warto by ten wątek (jak również i inne wartościowe wątki) pozostał na wysokim poziomie jeśli chodzi o kulturę dyskusji. Tym bardziej, że jest czytany przez wiele osób, które mogłyby coś dla siebie z niego wyciągnąć. Uważam też, że warto jest mowić m.in. o sprawach trudnych, spornych, bolesnych, bo w szczerej wymianie myśli można poznać nowe, ciekawe rzeczy, znaleźć nieoczekiwane rozwiązania, przetestować jakieś pomysły.

A jeśli miałaś na myśli to, że być może nie warto jest próbować "uświadamiać" innych, to masz rację, bo od zewnątrz tego nie da się zrobić, jeśli ktoś od wewnątrz się broni "rękami i nagami". Ale zasiać malutkie ziarenko jednak warto. Jeśli pewne tematy nie będą poruszane, to tym bardziej mentalności społeczeństwa nigdy się nie zmieni.

M


Ja wprowadzam pewne zmiany, okazuje sie ze nie bylam na tyle dobra matka na ile moglam byc, wiem to z cala pewnoscia. Ludzie popelniaja mase bledow zupelnie nieswiadomie, nie ze zlej woli, po prostu sami funkcjonuja wg jakichs schematow, czesto wlasnie  zakorzenionych w ich wlasnym dziecinstwie .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-06-17, 11:44:33
Monikaf - masz rację. Gdzieś to wcześniej napisali : "wybaczcie im bo nie wiedzą co czynią".


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-17, 12:23:36
Cytuj z: Hana 2007-06-16, 20:57:04
Krytyka tworzy niszczace psychologicznie rezultaty u osob do ktorych ja skierowano.


Wszystko się zgadza, Hano. Dodam tylko, że na tym się problem niestety nie kończy, bo podobne zachowania taka zniszczona psychicznie osoba przenosi później na wlasne dzieci, partnerów, kolegów w pracy, a nawet na zupełnie obcych ludzi. Umniejszając, wyśmiewając, nadmiernie i niesprawiedliwie krytykując dziecko rodzice skutecznie je uczą robienia dokładnie tego samego. Polecałam kiedyś już króciutką książkę o tym, jak można przerwać to błędne koło.

I jak zwykle wszystko sprowadza się do zwiększenia własnej świadomości. Jeśli osoba, którą opisałaś w swoim poście, nie uświadomi sobie tego, co jej wyrządzono w dzieciństwie (poprzez np. takie umniejszanie i krytykowanie); jeśli nie będzie umiała/chciała dostrzec, jak to wpłynęło na jej dorosłe życie; jeśli będzie powtarzać sobie i innym, że zasługiwała na takie traktowanie, albo że to było "dla jej dobra", to będzie w kółko powtarzać takie same zachowanie. Lęk przed nazwaniem zachowania po imieniu i świadomym potępieniem go powoduje, że taka wystraszona osoba nieświadomie to zachowanie powiela.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-06-17, 13:14:51
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-17, 12:23:36
I jak zwykle wszystko sprowadza się do zwiększenia własnej świadomości.


WŁAŚNIE!
Obserwowanie, myślenie, wyciąganie wniosków.
Powtarzalność doswiadczenia.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-17, 15:00:27
Cytuj z: lekarka 2007-06-17, 11:44:33
... "wybaczcie im bo nie wiedzą co czynią".


To jest adekwatne do tytułu Twojej książki-bo nie wiedziałaś co czynisz "lecąc" do Urzędu Patentowego w Warszawie sprawdzając to, co sprawdzałaś.
Rzeczy trzeba nazwać po imieniu-szczyt hipokryzji.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-06-17, 16:02:10
Cytuj z: elmo 2007-06-17, 15:00:27
Cytuj z: lekarka 2007-06-17, 11:44:33
... "wybaczcie im bo nie wiedzą co czynią".

To jest adekwatne do tytułu Twojej książki-bo nie wiedziałaś co czynisz "lecąc" do Urzędu Patentowego w Warszawie sprawdzając to, co sprawdzałaś.
Rzeczy trzeba nazwać po imieniu-szczyt hipokryzji.


elmo, czytajac (od czasu mojej rejestracji  na forum) twoje posty,
BIJE PO OCZACH prymitywne lizusostwo.

Twoje "inteligentne" manipulacje, aby wchodzic bez wazeliny ........
sa takie "toksyczne", ze po prostu zbiera sie na wymioty.

Jestem ciekawy dlaczego to robisz?

Chcesz byc Ty lub ktos z twojej rodziny bardziej "MOJSZA" niz "TWOJSZA"

Wnioskujac po twoich "inteligentnych" kalkulacjach,
widze wyraznie nie tylko ja, jak Ty chcesz postrzegac ADRESATOW(wazeliny) !!!!!!!.

Osobiscie uwazam, ze takie Twoje "wyobrazenia" na temat mentalnosci ADRESATOW(wazeliny) !!!!!!!!
sa wrecz uwlaczajace godnosci ADRESATOW. !!!!!!!!

Ty myslisz, ze smarujesz wazelina,
a faktycznie(moze) ulewasz "gnojowka"  :shock: :shock: :shock:

Jesli sie myle, to z gory serdecznie przepraszam.  :shock: :shock: :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 16:35:44
Cytuj z: elmo 2007-06-17, 15:00:27
Cytuj z: lekarka 2007-06-17, 11:44:33
... "wybaczcie im bo nie wiedzą co czynią".


To jest adekwatne do tytułu Twojej książki-bo nie wiedziałaś co czynisz "lecąc" do Urzędu Patentowego w Warszawie sprawdzając to, co sprawdzałaś.
Rzeczy trzeba nazwać po imieniu-szczyt hipokryzji.


Nie wiem nic o Urzedzie Patentowym, nie miesci mi sie wglowie, ze ktos tak wielkiego serca jak Lekarka moze byc hipokryta  :shock: Ale moze nie wiem wszystkiego?

Wiem, natomiast, ze Lekarka pomaga wyjsc z choroby mnie i mojemu dziecku, wiem ze gdy wyrazilam chec,( przeze mnie zaproponowana ! )aby umowic sie na wizyte, Lekarka za wszelka cene namawiala mnie  aby sprobowac wspomoc moja rodzine poprzez rady wysylane przez internet, za wszelka cene  stara mi sie pomoc bezinteresownie . To jest pewnik !Nie interesowalo  Jej w tamtej  chwili przyjecie pacjenta, skasowanie za wizyte... Chociaz  natychmiast  przeciez wsiadlabym  w samochod i pojechala ze swoim chorujacym notorycznie dzieckiem, i jeszcze bylabym wdzieczna ze Lekarka znalazla dla mnie czas

To wiem na pewno . I na tym opiera sie moja opinia.


P. S . Lekarko , Kubusiowi skonczyl sie katar, ustal zupelnie, na drugi dzien gdy zastosowalam sie do Twoich rad lalo mu sie z nosa doslownie litrami, ( czyzby oczyszczaly sie zatoki, gardlo ? ) mial mokre ubranie. Dziekuje Ci ja  - szczesliwa matka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-06-17, 16:43:40
Cytuj z: grizzly 2007-06-17, 16:02:10
To jest adekwatne do tytułu Twojej książki-bo nie wiedziałaś co czynisz "lecąc" do Urzędu Patentowego w Warszawie sprawdzając to, co sprawdzałaś.
Rzeczy trzeba nazwać po imieniu-szczyt hipokryzji.


Dalej jestem za tym, że można dojść do długowieczności dietą opartą na tłuszczu jako głównym materiale energetycznym.
Też nie jestm za długotrwałymi postami (bo nie potrafię oduczyć się jedzenia).
Też poszukuję długowoeczności  tylko nie pasuje mi długowieczność proponowana przez np. wegetarian (z olbrzymia ilością zmarszczek na skórze/suchą cerą).
A co do mięsa - można z tym różnie.

Monikaf - zawsze daję gwarancję likwidacji kataru alergicznego, wirusowego, bakteryjnego w 3 dni. Z zajetymi ropą zatokami trzeba czekać 4 dni.
GDY WSPÓŁISTNIEJE KASZEL/ASTMA - NAJPIERW "SPRZĄTANE" SĄ OSKRZELA. Potem nos.
Preferuję wolność w diecie - preferuję by dieta była przyjemna - PRZEDE wszystkim.
PODTRZYMUJĘ, ŻE DIETA TŁUSTA (w różnych wersjach) JEST JEDYNĄ LOGICZNĄ/ZDROWĄ DIETĄ.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 16:52:19
mam troszke malych klopotw, bo Kubus kreci nosem na smietanke ( te zle nawyki zakorzenie sa w nim , niestety ,i to ja jestem ich autorem  :shock: ) Mieszam mu z woda ,slodze, ale nie wiem, podejrzewam ze chodzi o zapach jedzenia, jak bardzo nieprawdopodobnie by to nie brzmialo  :shock: , bo wystarczy ze doloze mu lyzeczke tej nieszczesnej kaszki i wypija z checia mimo ze smak praktycznie sie nie zmienia...

Co zauwazylam, Kubus lepiej spi a przede wszytkim jest spokojnieszy, stal sie  pogodnym dzieckiem, nie ma atakow niezadowolenia  :) nie rzezi mu juz w plucach, katar, jak mowilam zniknal zupelnie, ustal kaszel...

Ciesze sie tak bardzo, tego nie da sie wyrazic zadnymi slowami, trzeba by zobaczyc moj usmiech i  Kubusia rozradowana sliczna buzie :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lekarka 2007-06-17, 17:06:19
Dziecko najlepiej podpowie co mu służy. Nie obrażałabym się na tę łyżeczkę kaszki.
Zawsze pytaj jak czegoś nie wiesz. Nawet nie wiesz ilu małych zwolennikow DO (od diety rozdzielnej bardzo blisko do DO) "wyhodowałam"  :shock: na Śląsku  :shock:. Ku uciesze oczywiście rosnacego dopiero pokolenia  :D .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 17:08:27
dziekuje, po prostu


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: lutonn 2007-06-17, 17:16:49
Cytuj z: elmo 2007-06-17, 15:00:27
Cytuj z: lekarka 2007-06-17, 11:44:33
... "wybaczcie im bo nie wiedzą co czynią".


To jest adekwatne do tytułu Twojej książki-bo nie wiedziałaś co czynisz "lecąc" do Urzędu Patentowego w Warszawie sprawdzając to, co sprawdzałaś.
Rzeczy trzeba nazwać po imieniu-szczyt hipokryzji.
  Hipokryzja__ a coz w tym zlego .A kimze Ty jestes ze nie akceptujesz swiat taki jaki jest .Krytykowanie wszystkiego "co sie rusza" tez jest hipokryzja a moze nawet czyms wiecej :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-17, 17:43:57
Cytuj z: Monikaf 2007-06-17, 16:35:44
Cytuj z: elmo 2007-06-17, 15:00:27
Cytuj z: lekarka 2007-06-17, 11:44:33
... "wybaczcie im bo nie wiedzą co czynią".


To jest adekwatne do tytułu Twojej książki-bo nie wiedziałaś co czynisz "lecąc" do Urzędu Patentowego w Warszawie sprawdzając to, co sprawdzałaś.
Rzeczy trzeba nazwać po imieniu-szczyt hipokryzji.


Nie wiem nic o Urzedzie Patentowym, nie miesci mi sie wglowie, ze ktos tak wielkiego serca jak Lekarka moze byc hipokryta  :shock: Ale moze nie wiem wszystkiego?

Wiem, natomiast, ze Lekarka pomaga wyjsc z choroby mnie i mojemu dziecku, wiem ze gdy wyrazilam chec,( przeze mnie zaproponowana ! )aby umowic sie na wizyte, Lekarka za wszelka cene namawiala mnie  aby sprobowac wspomoc moja rodzine poprzez rady wysylane przez internet, za wszelka cene  stara mi sie pomoc bezinteresownie . To jest pewnik !Nie interesowalo  Jej w tamtej  chwili przyjecie pacjenta, skasowanie za wizyte... Chociaz  natychmiast  przeciez wsiadlabym  w samochod i pojechala ze swoim chorujacym notorycznie dzieckiem, i jeszcze bylabym wdzieczna ze Lekarka znalazla dla mnie czas

To wiem na pewno . I na tym opiera sie moja opinia.


P. S . Lekarko , Kubusiowi skonczyl sie katar, ustal zupelnie, na drugi dzien gdy zastosowalam sie do Twoich rad lalo mu sie z nosa doslownie litrami, ( czyzby oczyszczaly sie zatoki, gardlo ? ) mial mokre ubranie. Dziekuje Ci ja  - szczesliwa matka


Toż to nikt inny jak sama Dr. Queen  :shock:
Mnie chodzi o tytuł książki i to ,że jest jedna DO i są jakieś zasady.Gdy wzięłam tą książkę do ręki ,to ten tytuł mnie "poraził",bo juz czytałam pare lat temu książkę o tym samym tytule i tamta książka nie wiele ma wspólnego z tą.I w ten sposób tworzy się grupa ludzi takich jak hannibal,którzy twierdzą ,że dieta optymalna ewoluuje.
Mało tego.Tacy ludzie jak Morgano przez grzeczność wspierają opcję rotowań,mimo tego ,że mleczne komuś służą.
Cytuj z: MORGANO 2007-06-14, 12:29:25
Ja osobiście oiję śmietanę codziennie. Jem masło i sery.
Mnie wyroby mleczne nie szkodzą.
Ale nie widzę żadnych przeciw wskazań by produkty mleczne
tak jak twierdzi lekarka odstawić na powiedzmy dwa miesiące. NIC SIĘ NIE STANIE!
Wystarczy przestrzegać BTW bez wyrobów mlecznych i mącznych.
Po dwóch miesiącach w zależności od apetytu i poprawy można stopniowo znów
wprowadzać produkty mleczne jeżeli zajdzie taka potrzeba.


Dlaczego ktoś ,komu produkty mleczne służą ,ma je odstwawić.I ma czekac na poprawę.Poprawę czego? ja się pytam...Jak mleczne nie szkodziły.To co jest grane?"Pranie mózgu"?
To tak jakbym napisała jakieś swoje zasady i i zatytułowała je ; "10 Przykazań Bożych"


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-17, 17:56:49
Cytuj z: grizzly 2007-06-17, 16:02:10
Jestem ciekawy dlaczego to robisz?


  To nie wiesz ? Toż ten właśnie wątek puchnie od odpowiedzi na Twoje pytanie. 
             
Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 17:57:39
Elmo Droga!, A coz mnie obchodzi tytul ksiazki,( ale szczerze przyznaje ze naprawde nie wiedzialam  a propos czego zaistnial  Twoj poprzedni post ) przy moich problemach, przemysleniach, przy moich przezyciach codziennych , ma to tak niewielkie znaczenie, zawsze nabede ksiazke, ktora pomoze mnie lub moim bliskim, bez wzgledu na to kto ja napisal . A te rozgrywki, ( sama nie wiem o co ) po prostu mnie nie interesuja. Pewnie, poniewaz rozeznajesz sie w temacie lepiej niz ja, masz racje. Nie dyskutuje o czyms o czym nie mam pojecia.  Mialam okazje poznac Lekarke jako Dobrego Czlowieka, i to mi wystarcza


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 18:00:34
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-17, 17:56:49
Cytuj z: grizzly 2007-06-17, 16:02:10
Jestem ciekawy dlaczego to robisz?


  To nie wiesz ? Toż ten właśnie wątek puchnie od odpowiedzi na Twoje pytanie. 
             
Tomek


wlasnie  8)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-17, 18:04:28
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-17, 17:56:49
Cytuj z: grizzly 2007-06-17, 16:02:10
Jestem ciekawy dlaczego to robisz?


  To nie wiesz ? Toż ten właśnie wątek puchnie od odpowiedzi na Twoje pytanie. 
             
Tomek


Tak ,tak.Masz rację.Niektórzy najprawdopodobniej byli tu krzywdzeni przez rodziców i dlatego boją sie podjąć odpowiedzialności rodzicielstwa, w obawie ;jak mógłby się zachować ich partner życiowy wobec ich potomstwa.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 18:16:19
Jesli jedna osoba na 100 powie mi, ze zachowuje sie dziwnie to z pewnoscia  ja wysmieje... Jesli powie to juz 10 osob na 100 to wpadne w szal ze jak oni moga byc tak niesprawiedliwi! Jesli to samo uslysze od  50 na 100 stwierdze ze swiat stal sie glupi i zly i nikt mnie nie rozumie :shock: Jesli jednak 60 osob na 100 zarzuci mi to samo, mimo oporu i naturalnego sprzeciwu, gdziesz w cichosci nocy zaczne sie zastanawiac : czemu oni tak mysla ? Gdy przyjdzie moment ze juz 80 osob na 100 bedzie tak myslalo, zaczne zastanawiac c sie nad soba, ze moze wcale  nie mialam racji ? a gdy 100 osob na 100 stwierdzi, cos czego nie zauwazylam do tej pory, to wtedy bede im wdzieczna, ze mi pomogli -

-

ot
tak
sobie
w
przestrzen
rzucone


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 19:42:30
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-05-01, 14:10:56
            Korzystając z tematyki tego wątku, zainteresowanym proponuję kilka znakomitych filmów, w których można odnaleźć sporo z tego, o czym tu piszemy. 

- "Dead Poets Society" (Stowarzyszenie Umarłych Poetów) - reż. Peter Weir
        Tutaj uwagę zwraca relacja między głównym bohaterem - młodym, utalentowanym artystycznie człowiekiem, otwartym na myśl, a jego ojcem - apodyktycznym, "militarnym" umysłem, który za główny cel w życiu uznaje posłuszeństwo, porządek (zwróćcie uwagę na równiuteńko ułożone pantofle pod łóżkiem). Nie potrafi okazać synowi nic więcej ponad nakazy i zakazy. Przeciwstawia się jego rozwojowi, co doprowadza do.....

- "Plac Zbawiciela" - panśtwa Krauze.    O tym filmie już pisałem. Niespełniona, nieszczęśliwa matka zamieszkuje w jednym małym mieszkaniu wraz ze swoim synem, jego żoną i dziećmi.  Syn jest totalnie uzależniony emocjonalnie i finansowo od matki. Toksyczne relacje w rodzinie nie pozwalają przezwycięzyć codziennych problemów i utrzymać uczucia. Matka steruje życiem syna na każdym poziomie, a on sfrustrowany wylewa złość na żonie, bo nie potrafi przeciwstawić się matce. Cała sytuacja zmierza do mało szczęśliwego końca.

- "Pianistka" - reż. Michael Haneke. Mocno kontrowersyjny film, wręcz szokujący. I tutaj mamy wyjątkowo mocne i patologiczne uzależnienie córki od matki, które implikuje szereg dewiacji zarówno seksualnych jak i  aberracji w postrzeganiu rzeczywistości. 

- "Dom Wariatów" - Marek Koterski
    Pierwszy film, w którym Marek obsadził swoją ulubioną, jakże tragikomiczną postać Adama Miauczyńskiego. Najbardziej eksperymentalny jeśli chodzi o formę film Koterskiego, dla wielu wydający się bezsensownym, lecz  generalne przesłanie jest dość oczywiste. Mamy podany za pomocą symbolicznych niedomówień, półgestów, wyrwanych komunikatów obraz rodziny, gdzie nie ma żadnych uczuć, prócz  pasywnej agresji, sprzeczek i umniejszania. W tym wszystkim dorosły, całkiem wycofany Miauczyński. Niesamowite kino wymagające otwartego umysłu i skupienia.

- „ Dzień Świra” – Marek Koterski
        Znów Adaś Miauczyński, tym razem jako nie mogący odnaleźć swego miejsca w życiu  intelektualista. Słabo zarabia jako polonista, ma nieudane życie seksualno-uczuciowe, wkurza go tępe otoczenie. Dodatkowo obciążony jest poczuciem winy wobec matki, która pod maską troski kryje obojętność i nieumiejętność słuchania swojego dziecka.

- „ Wszyscy jesteśmy Chrystusami” – Marek Koterski
        Tu Adaś jako alkoholik i jego syn jako narkoman. Film o upadku , powstaniu. Całość wieńczy niewiarygodna, piękna i szczera konfrontacja syna z ojcem, gdzie obydwaj wszystko sobie mówią i uświadamiają. Warto zwrócić uwagę na ten finalny epizod, gdyż przez „przypadek” może umnknąć - nawet wytrawnemu widzowi.

- „September” (Wrzesień) – Woody Allen
      Woody na poważnie. Mądry, bardzo mądry film obnażający niezwykle skomplikowane relacje rodzin, kóre spotykają się w jednym domu. Wychodzą jak upiory z ciemności wzajemne pretensje , urazy, skrywane uczucia. Niestety, nic nie zostaje naprawione ani uzdrowione. Ja kocham twórczość Allena, a ten film należy do tych najlepszych Mistrza. 

- „Psycho” – Alfred Hitchcock
  Czy tutaj komentarz jest potrzebny ? W konwencji thrillera i kina na póły rozrywkowego mamy całkowitą i patologiczną identyfikację ze zmarłą matką, prowadzącą do seryjnych zabójstw.

Ps: Przypomnę sobie więcej tytułów , to  napiszę.

Tomek



Ad 1. ogladalam ten film jako mlody czlowiek, pozostawil we mnie niezatarte i wazne slady. Wtedy tez zakochalam sie w twarzy R. Wiliamsa, nie, nie jak nastolatka, zakochalam sie w w jego madrych oczach

Ad2. tam odnalazlam siebie... i to jest straszne ...

Ad3. Meczylo mnie obejrzenie tego filmu do konca, tak jak meczy ogladanie swoich wlasnych cierpien ....

Ad 4. Nie chce aby kiedys ktorykolwiek z moich  synow musial tak cierpiec jak cierpi glowny bohater, horror podany na talerzu ...

Ad 5. Kiedys tez taka bylam, psie odchody jeszcze do dzis draznia mnie chorobliwie.. i oby to byla jedyna zbieznosc ( nie jest  ):shock:

Ad 6. Nie jestesmy, wszyscy jestesmy ludzmi slabymi, i zwyczajnymi (  a wiec moze jednak chrystusami, przewrotny tytul? ? )

nastepnych dwoch filmow albo nie ogladalam, albo nie wiedzialam ze ogladam tak wazne  dziela  :shock:


P. S : mam tez pare wlasnych propzycji...


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 19:50:58
acha, dopowiem, jesli chodzi o "Plac Zbawiciela" odnalazlam siebie jaka synowa, zone i nieszczesliwa matke, ktora nie wie co zrobic dalej i ktora niszczy swoje zycie i zycie swoich dzieci, bo nie potrafi inaczej....


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: elmo 2007-06-17, 20:06:46
A propo Placu Zbawiciela.Małżeństwo w pewnym momencie dokonało złego wyboru,złych decyzji.Zainwestowali w coś i to coś im nie wyszło.
Tak w życiu bywa.Nigdzie nie jest napisane ,że życie to bajka i wszystko się udaje.
Są zauważalne znamienne migawki z tego filmu ,kiedy ona-synowa jest w domu z dziećmi ,a do drzwi dzwoni dzwonek i ona nie otwiera.
Ten film jest o różnych rzeczach,również  o niedbalstwie ,które jest przyczyną nieporozumień.
A ludzie krzywdzeni będą oglądac ten film, tylko pod kątem krzywdzenia.
Nikt tam nie jest kryształowo czysty ,ani nie jest do końca zły. Trzeba tylko obejrzeć ten film jako całość.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-17, 20:20:38
Cytuj z: Monikaf 2007-06-17, 19:42:30
P. S : mam tez pare wlasnych propzycji...


Wal śmiało !
  A nuż..będzie kolejne dzieło do odkrycia.

Tomek


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 20:30:42
Cytuj z: elmo 2007-06-17, 20:06:46
A propo Placu Zbawiciela.Małżeństwo w pewnym momencie dokonało złego wyboru,złych decyzji.Zainwestowali w coś i to coś im nie wyszło.
Tak w życiu bywa.Nigdzie nie jest napisane ,że życie to bajka i wszystko się udaje.
Są zauważalne znamienne migawki z tego filmu ,kiedy ona-synowa jest w domu z dziećmi ,a do drzwi dzwoni dzwonek i ona nie otwiera.
Ten film jest o różnych rzeczach,również  o niedbalstwie ,które jest przyczyną nieporozumień.
A ludzie krzywdzeni będą oglądac ten film, tylko pod kątem krzywdzenia.
Nikt tam nie jest kryształowo czysty ,ani nie jest do końca zły. Trzeba tylko obejrzeć ten film jako całość.




ten film jest o straszliwej znieczulicy, i egoizmie,ten film jest o najgorszych cechach ludzkich, tak, rowniez o tchorzostwie istot  slabszych , i bardziej naiwnych niz najgorsi egoisci tego swiata, o tym, jest ten film, i o wygranej , niestety, zla nad dobrem , ( wystarczy spojrzec na twarze glownych bohaterow ). Ten film uswiadamia wszystkim jak wszechogarniajace jest zlo i jak slabe , niestety , jest dobro :(

Straszne, po prostu


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 20:34:20
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-17, 20:20:38
Cytuj z: Monikaf 2007-06-17, 19:42:30
P. S : mam tez pare wlasnych propzycji...


Wal śmiało !
  A nuż..będzie kolejne dzieło do odkrycia.

Tomek


A dowale, poczekajcie, bo mam kilka pozycji, anie chce zasmiecac watku, tylko wybrac te naparwde godne czasu i uwagi,potrzebuje sie zastanowic :)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-17, 20:47:25
Moniko, troche wcześniej, w innym wątku ("Jak dobrzy ludzie zamieniają się w złych" - też ciekawe toczyły się dyskusje!)Tomek napisał jeszcze tak o "Placu Zbawiciela":

Większość mówi, że to film o trudnej polskiej rzeczywistości, podczas gdy Krauze stworzył dzieło o rozpadzie związku, gdzie syn jest kompletnie uzależniony od matki, która doprowadza  jego małżeństwo do ruiny. Facet żyje z matką i żoną - ale żonę ma za nic, a strach każe mu byc submisyjnym wobec matki. Siebie "nie widzi", dochodzo do tragedii. Nie ma tu ani zdrowej miłości do matki ani jakiejkolwiek do żony. Niesamowity film, bardzo mądry, bardzo smutny.

Osobiście dawno nie widziałam tak dobrego, wstrząsającego swoją brutalną prawdą filmu psychologicznego. Każdy szczegół był wyważony i przemyślany, Jowita Budnik doskonała w roli żony, znakomicie pokazana beznadziejność całej sytuacji na końcu, niezwykle realistyczne relacje rodzice-dzieci (również te dorosłe), idealnie uchwycone narodziny agresji (i jej przyczyny) matki wobec synów i synów wobec matki...

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 21:43:06
Cytuj z: Tomkiewicz 2007-06-17, 20:47:25
Moniko, troche wcześniej, w innym wątku ("Jak dobrzy ludzie zamieniają się w złych" - też ciekawe toczyły się dyskusje!)Tomek napisał jeszcze tak o "Placu Zbawiciela":

Większość mówi, że to film o trudnej polskiej rzeczywistości, podczas gdy Krauze stworzył dzieło o rozpadzie związku, gdzie syn jest kompletnie uzależniony od matki, która doprowadza  jego małżeństwo do ruiny. Facet żyje z matką i żoną - ale żonę ma za nic, a strach każe mu byc submisyjnym wobec matki. Siebie "nie widzi", dochodzo do tragedii. Nie ma tu ani zdrowej miłości do matki ani jakiejkolwiek do żony. Niesamowity film, bardzo mądry, bardzo smutny.

Osobiście dawno nie widziałam tak dobrego, wstrząsającego swoją brutalną prawdą filmu psychologicznego. Każdy szczegół był wyważony i przemyślany, Jowita Budnik doskonała w roli żony, znakomicie pokazana beznadziejność całej sytuacji na końcu, niezwykle realistyczne relacje rodzice-dzieci (również te dorosłe), idealnie uchwycone narodziny agresji (i jej przyczyny) matki wobec synów i synów wobec matki...

Marishka


Trzeba tez zwrocic uwage w jaki sposob zniecierpliwony  maz "pomaga " zonie wychowywac dzieci, jest nie dosc tego , ze agresywny wobec niej to jeszcze wobec wlasnych synow. Zawsze w cieniu czai sie, chocby niewidoczny, ale bardzo wyczuwalny cien despotycznej matki. Oczywiscie , ze ten film nie jest o polskiej rzeczywistosci, ona jest tylko tlem, ten film jest o wielkich dramatach rodzinnych, ktore rozgrywaja sie na codzien pod kadza szerokoscia geograficzna. To film ponadczasowy i bardzo madry....


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-17, 21:52:40
Cytuj z: Monikaf 2007-06-17, 21:43:06
Zawsze w cieniu czai sie, chocby niewidoczny, ale bardzo wyczuwalny cien despotycznej matki.


Która dla syna jest osobą o wiele wazniejszą niż żona (pamiętasz ich "randkę" w restauracji?), to ona jest zawsze na pierwszym miejscu. Nie powiedziałabym, że jest "cieniem". To raczej żonę widzę tu jako "cień" (dosłownie tak zaczyna też wyglądać). Matka dla syna jest tu "słońcem".

Chyba oglądniemy ten film raz jeszcze.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 22:41:51
Wiecie oczywiscie co mam na mysli uzywajc sformulowania "cien", jej sie nie idzie pozbyc nigdy i nigdzie,( jak to z cieniem bywa )  zawsze bedzie miala ogromny, niestety bardzo destrukcyjny  wplyw na swojego syna a poprzez jego zaleznosc od niej na jego rodzine, nie tylko zone ale tez dzieci, ktore kiedys beda psychicznie maltretowaly swoje dzieci  :shock:

Gdy patrzylo sie na glowna bohaterke,chodzi mi oczywiscie o zone i matke, nie  potwora tesciowa,  czulo sie wrecz fizyczny bol ale to tylko taka dygresja ...

ja jestem nieco przewrazliwiona, nie moge takich filmow ogladac zbyt czesto, bo potem kotluje mi sie wszystko w glowie i mam pare nocy z rzedu nieprzespanych, ale jesli Wy mozecie, zycze samych budujacych wrazen


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 22:59:39
a propos filmow rzucam tytul :

"Czeka na nas swiat"

bedziecie powaleni, jestem pewna  8)

Obejrzalam tysiace filmowm w tym moze setki srednich , dzesiatki dobrych i pare bardzo dobrych... ten jest arcydzielem


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-17, 23:08:32
Film, oczywiscie niezauwazony przez publike zadna tanich, oglupiajacych  i glosnych wrazen, bo myslenie to jest cos co nie jest  na czasie .... niestety  :cry:

P. S. TOAN, prosze , uaktywnij funkcje edytowania postow !


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-24, 17:51:00
Proponuje kolejny film, chodzi o "Pregi", film przerazajacy w swojej wymowie :shock: :shock: :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-24, 17:53:01
http://pregi.filmweb.pl/


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-24, 17:57:20
Cytuj z: Monikaf 2007-06-24, 17:51:00
film przerazajacy w swojej wymowie


... i fatalny jeśli chodzi o aktorstwo. Żebrowski nadaje się jedynie do teatru i recytowania Mickiewicza, nie do ról dramatycznych. Pierwsza część filmu (dzieciństwo Wojtka) była o wiele lepsza, jeśli chodzi o aktorstwo (dzieciak grał mimiką, czego nie można powiedzieć o Żebrowskim). Relacje z Tanią też pokazane niezbyt naturalnie. Za dużo gry, teatralności, za mało autentyczności i emocji.

Ale POMYSŁ filmu jest bardzo dobry - pokazać jak bicie dziecka wpływa na jego późniejszy rozwój i relacje z innymi ludźmi (Wojtek zamienia się we własnego ojca). Szkoda, że taki fatalny dobór dorosłych aktorów.

Marishka


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Monikaf 2007-06-24, 18:07:57
Racja, jesli chodzi o czesc przedstawiajaca dziecinstwo Wojtka jest przede wszystkim bardzej autentyczna i wiarygodna dla widza, ale sama tematyka filmu  doskonala .

Dobrze, ze zdarzaja sie przypadki, iz  mimo dziecinstwa naznaczonego przemoca, meltretowane kiedys dziecko jako dorosly "wychodzi na ludzi " . Szkoda tylko ze tak rzadko to sie zdarza  :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Tomkiewicz 2007-06-24, 18:10:32
Cytuj z: Monikaf 2007-06-24, 18:07:57
Szkoda tylko ze tak rzadko to sie zdarza 


Dobrze też wiedzieć DLACZEGO tak się dzieje.

M


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hana 2007-06-28, 20:43:33
Wracajac do tematu:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/kochaj_nie_krzywdz_pomoz_kampania_przeciw_przemocy_wobec_32070.html


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: fewa 2007-06-28, 22:55:14
Cytuj z: Hana 2007-06-28, 20:43:33
Wracajac do tematu:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/kochaj_nie_krzywdz_pomoz_kampania_przeciw_przemocy_wobec_32070.html

Czy ta kampania przeciw przemocy wobec dzieci coś pomoże?- wątpie. Dopóki będzie taka sytuacja gospodarcza, dopóty ludzie/rodzice/ będą zestresowani, agresywni. Wieczny strach o pracę powoduje u niektórych nie uzasadnioną agresję wobec słabszych, w tym przypadku dzieci. Państwo powinno zając się zwalczaniem bezrobocia co spowoduje spadkiem przestępczości i przemocy wobec dzieci. Człowiek jak jest zadowolony nie potrzebuje się wyładowywac.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-06, 19:16:43
Cytuj z: Tymon 2007-03-22, 14:22:32
Zgadzam się z Tobą w zupełności. Byłem tylko ciekaw, czy masz praktyczne doświadczenia w temacie. Wiesz, o wiele łatwiej jest teoretyzować... W praktyce to często gęsto wyglada zupełnie inaczej i dopiero wtedy otwierają nam się oczy.  :?



Sąsiad regularnie bił żonę. Policjantów, których przysłano na interwencję zapytał "Macie żony?"


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Ewa 2007-12-06, 19:21:44
No i co dalej?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-06, 21:28:13
Przepraszam, cytat na który się powołałam okazał się wyrwanym z kontekstu. Szło o to: 
Cytuj z: Tymon 2007-03-22, 08:05:42

Tomku, masz dzieci?  :D
  , że kto nie ma dzieci to nie może wiedzieć jak bardzo bicie dzieci jest konieczne.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Ewa 2007-12-07, 04:39:43
Teresa, rozwiń ten temat. Ja nie jestem za biciem dzieci. Owszem, klapsy mogą okazać siekonieczne, jeśli od początku dziecko jest niekonsekwentnie wychowywane, ale zauważ, że wtedy dzieci ponoszą konsekwencje błędów swoich rodziców.
Prawda jest taka, że mało jest ludzi, którzy nie popełniają błedów, a więc i klapsy są w uzyciu, szczególnie, kiedy dziecko swoim zachowaniem naraża się na niebezpieczeństwo.

Zdarza sie nierzadko, że dzieci są ostro bite w imię dobrego wychowania. To też bezradność i bezmyślność wielu rodziców. A dzieci ponoszą konsekwencje.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: bea561 2007-12-07, 07:17:36
No i proszę! Nawet wśród optymalnych są opinie , że klapsy u dzieci są konieczne! Klaps zawsze jest wyrazem słabości osoby wymierzającej tego klapsa, a nie winy dziecka!  I nie ma znaczenia, czy taką opinię wydaje osoba, która ma dzieci bądź  nie. Nie zaprzeczam, dzieci mogą zdenerwować, ba - nawet zezłościć. Ale to nie jest powód do tego, aby dać mu klapsa! Żadne zachowanie dziecka, czy w ogóle jakiejkolwiek osoby nie usprawiedłiwia bicia. A klaps jest biciem.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-12-07, 10:18:30
Cytuj z: bea561 2007-12-07, 07:17:36
A klaps jest biciem.

Jeśli ma się problem z zakwalifikowaniem : klaps, a KLAPS, wtedy lepiej nie używać ich praktycznie, bo  niekiedy zwykły klaps okazuje się biciem.

Uważam, że od klapsów gorsze jest wychowywanie 'fermowe' dzieci. Ludzie 'narobią' sobie dzieci, a potem okazuje się, że brakuje takim rodzicom czasu na ich wychowywanie - bo kariera, praca itp. Więc oddają takie dzieci do 'przechowywalni'(żłoibek, niania iitp.), aq potem deziwią się, że idzie nie naszym 'wymarzonym torem'.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: bea561 2007-12-07, 12:06:07
Może jestem zbyt drobiazgowa i czepiam się szczegółów, ale  nie rozumiem pojęcia " zwykły klaps". Dla mnie czynność zwana klapsem, to uderzenie ręką drugiej osoby. Z reguły dzieje się to pod wpływem złości. I takiej czynności nigdy nie zaaprobuję. A  im złość osoby uderzającej jest większa, tym klaps silniejszy i wtedy nawet  jak to nazywasz Halino zwykły klaps jest już biciem. Dlatego dla mnie danie klapsa to bicie. Naprawdę jest wiele innych metod wychowawczych o wiele skuteczniejszych niż klapsy. Ale aby je zastosować trzeba więcej wymagać od nas dorosłych. To jakie są nasze dzieci zalezy od nas, dorosłych. Takie chyba było przesłanie postu, który rozpoczął ten wątek o relacjach rodzice dzieci.

No chyba że Halino jako "zwykły Klaps" rozumiesz pełne czułości  klapnięcie w pupkę kochanego dzieciaka :D


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-07, 13:14:41
Cytuj z: fewa 2007-06-28, 22:55:14
Cytuj z: Hana 2007-06-28, 20:43:33
Wracajac do tematu:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/kochaj_nie_krzywdz_pomoz_kampania_przeciw_przemocy_wobec_32070.html

Czy ta kampania przeciw przemocy wobec dzieci coś pomoże?- wątpie. Dopóki będzie taka sytuacja gospodarcza, dopóty ludzie/rodzice/ będą zestresowani, agresywni. Wieczny strach o pracę powoduje u niektórych nie uzasadnioną agresję wobec słabszych, w tym przypadku dzieci. Państwo powinno zając się zwalczaniem bezrobocia co spowoduje spadkiem przestępczości i przemocy wobec dzieci. Człowiek jak jest zadowolony nie potrzebuje się wyładowywac.



Nie tylko bezrobocie. Jest jeszcze kwestia minimów: minimum egzystencji i minimum socjalnego. Od jakiegoś czasu usiłuję bić w tej sprawie na alarm i najczęściej spotykam się albo z milczeniem, albo niedocenianiem dramatu/tragedii jaki obowiązujące limity niosą. Piszę np na blogach "Polityki" dziś: http://passent.blog.polityka.pl/?p=381#comment-70863 . Dwa kolejne po linkowanym moje komentarze temat uzasadniają.

Co Państwo o sprawie sądzicie? Znacie rodzinę, która jest w takiej sutuacji, że żyje za mninimum egzystencji? W Polsce w takiej sytuacji jest około 20 % społeczeństwa... Wiele lat na to w pocie czoła pracowano !, i nic  nie wskazuje na to by miała nastąpić zmiana. O tym się nie mówi, więc tego nie ma. Dla  postronnych, choć ryzykują że się w tej grupie lub bardzo niej blisko mogą się z łatwością znależć. 



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Ewa 2007-12-07, 13:40:25
Zgadzam się, że "głupota" sprzyja agresji, ale głupota jest wszędzie - posażni też nie narzekają na jej brak. A biedni, niekoniecznie znaczy "głupi".


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-12-07, 13:55:57
Zdrowa najmniejsza komórka społeczna xczyli rodzina to zdrowe całe społeczeństwo łącznie z politykami. Teraz nic się nie mieni i chyba jeszcze długo, długo nie.
Zmiany muszą zajść najpierw w przyszłych matkach i to zmiana odżywiania jest sprawą piorytetową. Najpierw zdrowa matka potem zdrowe dziecko - powiedziałaby lekarka. Nie będą musiały matki zastanawiać się nad tym co dla dziecka jest najlepsze, będą miały  po prostu zdrowy instynkt macieżyński i jeśli istnieje problem z utrzymaniem się rodziny w jako takich warunkach materialnych to jest to skutek, a problem zaczyna się już w potencjalnej przyszłej matce.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-07, 14:15:17
Cytuj z: Ewa 2007-12-07, 04:39:43
Teresa, rozwiń ten temat. Ja nie jestem za biciem dzieci. Owszem, klapsy mogą okazać siekonieczne, jeśli od początku dziecko jest niekonsekwentnie wychowywane, ale zauważ, że wtedy dzieci ponoszą konsekwencje błędów swoich rodziców.
Prawda jest taka, że mało jest ludzi, którzy nie popełniają błedów, a więc i klapsy są w uzyciu, szczególnie, kiedy dziecko swoim zachowaniem naraża się na niebezpieczeństwo.

Zdarza sie nierzadko, że dzieci są ostro bite w imię dobrego wychowania. To też bezradność i bezmyślność wielu rodziców. A dzieci ponoszą konsekwencje.




Klapsy nie są konieczne, one są tragiczne, a już szczególnie gdy o biciu mówi się "klaps", żeby bijący - bezbronnych fizycznie i psychicznie -rodzic, inny opiekun, miał o sobie lepsze mniemanie, żeby mógł się mimo draństwa poczuć usprawiedliwionym. Konieczna jest edukacja emocjonalna rodziców, nawet ich emocjonalne leczenie.

Pyta ojciec/matka PP Tomkiewiczów "Macie dzieci", żeby ich zdyskredytować? Chwili zastanowienia swoim poglądom, a może i poczynaniom, nie zostawiając? "Macie dzieci?" to nie jest pytanie otwartego człowieka, to próba zmiany tematu. Można iść tą ścieżką bez końca i wielu idzie. Mój poprzedni sąsiad był zdania, że kto ma żonę to musi ją lać, a i ona uważała że  do rodziny wtrącać  się nie należy, jej siostra również. Policja na interwencję jechała dwie godziny, a potem słyszała (przez drzwi, bo ich policji nie otwierano) pytanie, czy mają rodziny, żony, dzieci.

Rodzic podle traktuje dziecko, szef - pracownika, sprzedawca - klienta, urzędnik - petenta, lekarz - pacjenta, rządzący - rządzonego, Kowalski - konkurenta, nauczyciel - ucznia, siebie mając za podmiot "podkomendnego" za przedmiot, cały czas ten sam problem/syndrom. Edukacji nam trzeba jak kani dżdżu!

Ważna sprawa to nauczyć się rozróżniania podmiotu od przedmiotu. W Polsce jeszcze długa droga, nie mniej zanim dziś bite dzieci dorosną to w większości - mam nadzieję - się nauczą tego rozróżnienia. Chyba w 1980 roku w Polsce wydano książkę Karen Horney pt "Nerwica a rozwój człowieka", oczywiście mocno ją cenzurując gdyż autorka wskazywała podobieństwa między totalitarnym państwem a totalitarną rodziną. Jest już pełne tłumaczenie tej książki i warto ją znać, żeby siebie nie oszukiwać racjonalizując przymus bicia dzieci.

PP Tomkiewiczom serdecznie gratuluję pracy jaką włożyli w przekonywanie do racji Alice Miller. Jej książki są jak okłady na sołataną głowę, wiele tracą ci, którzy ich nie znają. Mogę polecić jeszcze, z łatwiejszych, "Toksyczny wstyd", autor to John Bradshaw, z trudniejszych wszystkie u nas wydane książki Stephena Johnsona.

Jeśli mogę zaintereowanym coś doradzić to proponuję nie tracić czasu na poradniki typu "myśl pozytywanie" bo lepszą przyszłość da się wywieżć z postawy odwrotnej. Myśl, że jesteś niekompetentny i trzeba się uczyć, bo status qou grozi ci manowcami.

Pozdrawiam Państwa, Teresa



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-12-07, 14:31:26
Tereso, Twoja opinia jest świetna na 'kanapę' u psychoanalityka, a to nie zmieni i tak społeczeństwa, edukacja w tym temacie też na niewiele się zda dopuki, doputy nie zrozumiemy przyczyny wyższej.
To jest tak proste, że aż jest niezrozumiałe . Dlatego potrzebna jest A. Miller ii jej podobni aby zdefiniować patologię, która trawi ludzki mózg.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Ewa 2007-12-07, 14:36:35
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-06, 21:28:13
Przepraszam, cytat na który się powołałam okazał się wyrwanym z kontekstu. Szło o to: 
Cytuj z: Tymon 2007-03-22, 08:05:42

Tomku, masz dzieci?  :D
  , że kto nie ma dzieci to nie może wiedzieć jak bardzo bicie dzieci jest konieczne.


A ja zrozumiałam, że macie na mysli, że dzieci trzeba bić  :))))) No to już OK.

Jedno jest pewne, zacietrzewienie, zamiast spokojej rozmowy, jest tym samym, co klaps. Proste prawo fizyki mówi, że im wiekszy nacisk, tym większy opór materiału.
Jeżeli rzeczywiście chcemy kogokolwiek czegos nauczyć, musimy spokojnie i rzeczowo rozmawiać, tak jak rodzce z dziećmi.
Czasem lubimy sie jednak po prostu posprzeczać, wyładować. Nie możemy tego jednak nazywać działaniem w imię idei ;)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-07, 15:33:51
Może się przyda jeszcze jedna książka, mianowicie "Inteligencja emocjonalna w organizacji i zarządzaniu". Autorzy to: Robert K. Cooper i Ayman Sawaf. Przyda się w pracy i w domu, w relacjach z pracodawcą i pracownikiem, rodziną i dziećmi (dla zarządzania ich wychowaniem).

Na własny użytek nerwicowe zachowania mam za beton, który edukacja powoli kruszy, czyli po trochu z betonu wyzwala.
Warto się edukować?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-12-07, 16:32:25
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-07, 14:15:17
Klapsy nie są konieczne, one są tragiczne,




tragiczne to bywa tylko i wyłącznie ślepe wychowywanie

nie obserwowałaś natury?

co się dzieje kiedy małe jest  zbyt namolne?
wpierw jest łagodnie odtrącane  , a jak to nie wystarcza dostaje klapsa
jest to  u wszystkich naturalny i zdrowy odruch
aby każdy znał swoje miejsce w szeregu

obecnie brak jest tych zdrowych nawyków i co obserwujesz?
wielkie rozwydrzenie

do dobrego wychowania filozofia nie jest potrzebna tylko zdrowe naturalne odruchy


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-12-07, 17:01:31
Cytuj z: ali 2007-12-07, 16:32:25
do dobrego wychowania filozofia nie jest potrzebna tylko zdrowe naturalne odruchy

Bardzo trafnie to ująłeś Ali.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Ewa 2007-12-07, 17:11:25
TERESA, A MOŻE MASZ TE KSIĄŻKI W E-BOOKACH?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-07, 17:22:38
Do Haliny Ch.,

to w końcu "filozofia" np Alice Miller jest potrzebna, czy nie? Między odpowiedzią dla mnie a odpowiedzią dla @ Ali  nie ma dysonansu?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-07, 17:37:09
Cytuj z: Ewa 2007-12-07, 17:11:25
TERESA, A MOŻE MASZ TE KSIĄŻKI W E-BOOKACH?




Nie, mam je na półkach, podobnie jak książki dr Jana Kwaśniewskiego. Chyba nie da się inaczej.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Ewa 2007-12-07, 18:28:11
Lubie czytać w kompie. Łatwiej się szuka fragmentów, zapisuje zakładki, a ksiązki Jana Kwaśniewskiego mam pobazgrane od góry do dołu.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: malgo35 2007-12-07, 18:37:49
Cytuj z: ali 2007-12-07, 16:32:25
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-07, 14:15:17
Klapsy nie s&plusmn; konieczne, one s&plusmn; tragiczne,




tragiczne to bywa tylko i wył&plusmn;cznie &para;lepe wychowywanie

nie obserwowała&para; natury?

co się dzieje kiedy małe jest zbyt namolne?
wpierw jest łagodnie odtr&plusmn;cane , a jak to nie wystarcza dostaje klapsa
jest to u wszystkich naturalny i zdrowy odruch
aby każdy znał swoje miejsce w szeregu

obecnie brak jest tych zdrowych nawyków i co obserwujesz?
wielkie rozwydrzenie

do dobrego wychowania filozofia nie jest potrzebna tylko zdrowe naturalne odruchy



Tak jest, powróćmy do natury. Skoro to, co naturalne jest zdrowe, to wydalajmy kiedy przyjdzie nam na to ochota, nie wstydźmy się pocenia, charchania, plucia, bekania, nie depilujmy żadnych części ciała, warczmy na dzieci kiedy przeszkadzają, eliminujmy niedołężnych staruszków, w naturze to nic nadzwyczajnego. Nie używajmy zbędnych sposobów komunikacji, jak mowa złożona, wystarczą okrzyki, a w porywach namiętności pomruki. Po co nam to całe ucywilizowanie, skoro z taką lubością hołubimy nasze naturalne odruchy? Ludzkie młode powinno dostać w łeb tak samo, jak potomstwo innych gatunków. Aż się nauczy, gdzie jego miejsce i kiedy jego kolej.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-07, 20:11:58
Cytuj z: Ewa 2007-12-07, 18:28:11
Lubie czytać w kompie. Łatwiej się szuka fragmentów, zapisuje zakładki, a ksiązki Jana Kwaśniewskiego mam pobazgrane od góry do dołu.



Ja też "maluję" zakreślaczem książki-podręcniki.  Uważam, że zakreślacz (żółty) to świetny wynalazek.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-12-07, 21:01:02
Cytuj z: malgo35 2007-12-07, 18:37:49
Tak jest, powróćmy do natury. Skoro to, co naturalne jest zdrowe, to wydalajmy kiedy przyjdzie nam na to ochota, nie wstydźmy się pocenia, charchania, plucia, bekania, nie depilujmy żadnych części ciała, warczmy na dzieci kiedy przeszkadzają, eliminujmy niedołężnych staruszków, w naturze to nic nadzwyczajnego. Nie używajmy zbędnych sposobów komunikacji, jak mowa złożona, wystarczą okrzyki, a w porywach namiętności pomruki. Po co nam to całe ucywilizowanie, skoro z taką lubością hołubimy nasze naturalne odruchy? Ludzkie młode powinno dostać w łeb tak samo, jak potomstwo innych gatunków. Aż się nauczy, gdzie jego miejsce i kiedy jego kolej.


lepsze to niż ta cała usłana trupami mordowanych cywilizacja
podnoszenie do cnoty pedalstwa, oszustwa, złodziejstwa, lichwy, żebractwa i fałszywej pomocy
pokaż  w naturze gatunek tak się nawzajem niszczący


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-12-07, 21:39:47
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-07, 17:22:38
to w końcu "filozofia" np Alice Miller jest potrzebna, czy nie? Między odpowiedzią dla mnie a odpowiedzią dla @ Ali  nie ma dysonansu?


Nie ma dysonasu .
Alice Miler jest potrzebna... niiektórym.

JK uważa, że wszystkie nieszczęścia, patologie itp. pochodzą zawsze z wadl;iwie odżywionego mózgu. W pełni z tym się zgadzam.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-07, 21:52:47
Cytuj z: Halina Ch. 2007-12-07, 21:39:47
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-07, 17:22:38
to w końcu "filozofia" np Alice Miller jest potrzebna, czy nie? Między odpowiedzią dla mnie a odpowiedzią dla @ Ali  nie ma dysonansu?


Nie ma dysonasu .
Alice Miler jest potrzebna... niiektórym.


Przemoc wobec innych , w tym bicie dzieci, jest patologią, czy nie jest?

JK uważa, że wszystkie nieszczęścia, patologie itp. pochodzą zawsze z wadl;iwie odżywionego mózgu. W pełni z tym się zgadzam.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-07, 21:55:23
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-07, 21:52:47
Cytuj z: Halina Ch. 2007-12-07, 21:39:47
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-07, 17:22:38
to w końcu "filozofia" np Alice Miller jest potrzebna, czy nie? Między odpowiedzią dla mnie a odpowiedzią dla @ Ali  nie ma dysonansu?


Nie ma dysonasu .
Alice Miler jest potrzebna... niiektórym

JK uważa, że wszystkie nieszczęścia, patologie itp. pochodzą zawsze z wadl;iwie odżywionego mózgu. W pełni z tym się zgadzam.




Przemoc wobec  innych, w tym bicie dzieci, jest patologią, czy nie jest?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-12-08, 00:27:48
Cytuj z: ali 2007-12-07, 21:01:02
Cytuj z: malgo35 2007-12-07, 18:37:49
Tak jest, powróćmy do natury. Skoro to, co naturalne jest zdrowe, to wydalajmy kiedy przyjdzie nam na to ochota, nie wstydźmy się pocenia, charchania, plucia, bekania, nie depilujmy żadnych części ciała, warczmy na dzieci kiedy przeszkadzają, eliminujmy niedołężnych staruszków, w naturze to nic nadzwyczajnego. Nie używajmy zbędnych sposobów komunikacji, jak mowa złożona, wystarczą okrzyki, a w porywach namiętności pomruki. Po co nam to całe ucywilizowanie, skoro z taką lubością hołubimy nasze naturalne odruchy? Ludzkie młode powinno dostać w łeb tak samo, jak potomstwo innych gatunków. Aż się nauczy, gdzie jego miejsce i kiedy jego kolej.


lepsze to niż ta cała usłana trupami mordowanych cywilizacja
podnoszenie do cnoty pedalstwa, oszustwa, złodziejstwa, lichwy, żebractwa i fałszywej pomocy
pokaż  w naturze gatunek tak się nawzajem niszczący


Tak sie sklada, ze oboje macie racje :shock: :shock: 8) 8)
Wszystko zalezy z poziomu jakiego "kompartmentu"
bedziemy rozpatrywac pojawiajace sie zjawiska 8) 8)

Plankton zawsze jak ta "cma" w ogien poleci i splonie. :shock: :shock: :P :P :P
I nie pomoze na to nawet zaden "oberderektor" :shock: :shock: :P :P :P

I to jest piekne, ze "nie dala bozia rozumu" :P :P :P wszystkim po rowno
jak by chcieli "komunisci" i niestety "mloty" zawsze beda od ciezkiej roboty :shock: :P :P :P :P

A wlasciciele aktywow 8) 8) :P :P :P beda sie wyslugiwac "kiepskim" materialem genetycznym.

I tak niech "matolki" sie ciesza, ze ich "wlasciciela aktywow" nie pozeraja, tylko
bardziej im smakuja swinie i "qazi-aborcyjne" produkty czyli jaja. :shock: :shock: :shock: :P :P :P :P :P :P



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-12-08, 09:15:35
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-07, 21:55:23
Przemoc wobec  innych, w tym bicie dzieci, jest patologią, czy nie jest?

Jest patologią.
Ale pierwszą przyczyną tejże patologii jest umysł (mózg), który dopuszcza w ogóle, że takie rzeczy się dzieją.
Dyskutuje się o klapsach, a przemilcza się jak do tego doszło, że te klapsy istnieją.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-12-08, 16:06:22
Cytuj:
Ale pierwszą przyczyną tejże patologii jest umysł (mózg), który dopuszcza w ogóle, że takie rzeczy się dzieją.
Dyskutuje się o klapsach, a przemilcza się jak do tego doszło, że te klapsy istnieją.


wlasnie,tak jest rzeczywiscie, tak sie powtarzamy az do znudzenia ,ale i tak nie wszyscy kojarza,
nawet Tomkiewicze,
ktorym ten temat lezal na sercu ,nie mogli zrozumiec :?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-12-08, 19:16:23

klaps  ma służyć wychowaniu
bicie jest patologią


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-08, 21:55:24
Jeśli klaps (dla mnie to eufemizm) jest korzystny, to czemu nie jest wykorzystywany w relacjach z:
- sąsiadami
- zwierzchnikami
- pracownikami
- siostrami, braćmi
- szwagrami
- teściami, rodzicami
- petentami i klientami
- pacjentami
...

Czy nie jest tak, że wobec dzieci możemy sobie pozwolić na większą swobodę przy wyborze "środków wyrazu"? Dzieci kochają bezgranicznie więc bez ryzyka? A jeszcze mogąc liczyć na to, że zapomną?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Adiqq 2007-12-09, 08:09:21
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-08, 21:55:24
Jeśli klaps (dla mnie to eufemizm) jest korzystny, to czemu nie jest wykorzystywany w relacjach z:
- sąsiadami
- zwierzchnikami
- pracownikami
- siostrami, braćmi
- szwagrami
- teściami, rodzicami
- petentami i klientami
- pacjentami
...

Czy nie jest tak, że wobec dzieci możemy sobie pozwolić na większą swobodę przy wyborze "środków wyrazu"? Dzieci kochają bezgranicznie więc bez ryzyka? A jeszcze mogąc liczyć na to, że zapomną?



sasiadow,zwierzchnikow itd nie wychowujemy, dzieci tak


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-12-09, 09:31:52
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-08, 21:55:24
Jeśli klaps (dla mnie to eufemizm) jest korzystny, to czemu nie jest wykorzystywany w relacjach z:
- sąsiadami
- zwierzchnikami
- pracownikami
- siostrami, braćmi
- szwagrami
- teściami, rodzicami
- petentami i klientami
- pacjentami
...

Czy nie jest tak, że wobec dzieci możemy sobie pozwolić na większą swobodę przy wyborze "środków wyrazu"? Dzieci kochają bezgranicznie więc bez ryzyka? A jeszcze mogąc liczyć na to, że zapomną?


czasami  przydałby się niektórym złośliwcom

nieraz takie stosowałem z dobrym  wychowawczym skutkiem

co ciekawe

są do dziś dobrymi  przyjaciółmi


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-09, 10:43:37
Cytuj z: Adiqq 2007-12-09, 08:09:21
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-08, 21:55:24
Jeśli klaps (dla mnie to eufemizm) jest korzystny, to czemu nie jest wykorzystywany w relacjach z:
- sąsiadami
- zwierzchnikami
- pracownikami
- siostrami, braćmi
- szwagrami
- teściami, rodzicami
- petentami i klientami
- pacjentami
...

Czy nie jest tak, że wobec dzieci możemy sobie pozwolić na większą swobodę przy wyborze "środków wyrazu"? Dzieci kochają bezgranicznie więc bez ryzyka? A jeszcze mogąc liczyć na to, że zapomną?



sasiadow,zwierzchnikow itd nie wychowujemy, dzieci tak



Może warto się dowiedzieć co wychowywanym dzieciom od "wychowwywania" klapsami grozi? Tym bardziej, że jest szansa że one się z czasem dowiedzą jak marne środki wychowawcze wobec nich rodzice stosowali... i jak te metody spaprały im życie.

W polskich księgarniach jest książeczka pt "Jak słuchać żeby dzieci mówiły, jak mówić żeby dzieci słuchały", która trafiła już do wielu domów (milion?, dwa?) i pomogła nieco relacjom międzyludzkim. Nawet relacjom z samym sobą może się przysłuzyć, więc może tu jest coś na rzeczy. Taką książkę można też czytać z dzieckiem i na bieżąco dyskutować o zawartych w niej obserwacjach i wnioskach z nich wypływających.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-12-09, 17:07:19
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-09, 10:43:37
[
Może warto się dowiedzieć co wychowywanym dzieciom od "wychowwywania" klapsami grozi? Tym bardziej, że jest szansa że one się z czasem dowiedzą jak marne środki wychowawcze wobec nich rodzice stosowali... i jak te metody spaprały im życie.




skoro nie wiesz to  po co  trolujesz

nie spotkałem jeszcze nikogo kto by na klapsy narzekał
gdy był już dorosły
doceniali ich rolę wychowawczą
ps . nie mówię o biciu


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: barja 2007-12-09, 18:23:00
Moi drodzy, niepotrzebne są klapsy (w większości przypadków), niepotrzebne są przemądrzałe książki, ale trzeba spełnić 3 warunki:
1 pamiętać własne dzieciństwo
2 słuchać co dzieci do nas mówią
3 obserwować jak się bawią
W przypadku moich dzieci to się sprawdziło.





















Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: barja 2007-12-09, 18:33:23
Zapomniałam jeszcze o jednym; słuchać co nasi rodzice mówią o problemach wychowawczych z nami.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-09, 19:26:12
W dziedzinie odżywiania zmiana przekonań okazała się korzystna? Może i w innych dziedzinach znajomość liter się przyda. Proponuję próbować i powiadamiać o postępach... Nie zaszkodzi wyrzucić marny pogląd na śmietnik.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-12-09, 21:19:59
Cytuj z: ali 2007-12-09, 17:07:19
...nie spotkałem jeszcze nikogo kto by na klapsy narzekał
gdy był już dorosły
doceniali ich rolę wychowawczą
ps . nie mówię o biciu


Fakty sa takie, ze gdzie sie nie ruszysz wszedzie jest przemoc, klamstwo i wyzysk.
Trzeba byc na prawde DOSLOWNIE SLEPYM aby tego nie widziec.
:shock:
Jesli w dzisiejszym swiecie zastosuje sie metode wychowania
"bez klapsow" czyli nie da sie zasmakowac "wychowankowi"
co to jest przemoc i nie nauczy sposobow radzenie sobie z nia,
to wychowamy "na wlasnej piersi" pacjeta gabinetu psychiatrycznego.

Generalnie stezenie planktonu znowu wzrosnie 8) 8) :P :P

Wiem, wiem zaraz odezwa sie glosy ze trzeba miloscia i klapsy sa be.
Ale tutaj sie musze zgodzic z Alim. 8)

Niestety przykro mi Klaps albo "smierc cywilna" w realu.!!! 8)



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-12-09, 21:45:46
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-09, 19:26:12
.. Nie zaszkodzi wyrzucić marny pogląd na śmietnik.

Nie zaszkodzi też  zapytać tych co odróżniają bicie od klapsa, i tolerancję od przyzwolenia na rozwydrzenie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-09, 23:23:13
Na moje poparcie nie możecie Państwo liczyć.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-12-09, 23:30:42
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-09, 23:23:13
Na moje poparcie nie możecie Państwo liczyć.


liczymy że dorośniesz lub dojżejesz


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-12-09, 23:39:32
Cytuj z: ali 2007-12-09, 23:30:42
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-09, 23:23:13
Na moje poparcie nie możecie Państwo liczyć.


liczymy że dorośniesz lub dojrzejesz

bo przypominasz mi  taką mamuśkę zaślepioną małpią miłością


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-10, 00:01:41
To nie ja jestem sto lat za małpami, o czym informuję z pewną nieśmiałością.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: baska 2007-12-10, 00:28:49
Ilu ludzi, tyle roznych pogladow :)
Ja Zuzi nie "klapsuje".  Ucze ja, ze jak ktos ja zaczepia, to powinna sie przeciwstawic, odpowiedziec, oddac. 
Szkole zycia miala w zlobku, teraz ma w przedszkolu... zreszta czlowiek sie uczy przez cale zycie :)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-12-10, 00:59:47
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-10, 00:01:41
To nie ja jestem sto lat za małpami, o czym informuję z pewną nieśmiałością.


O bardzo przepraszam prosze sie nie wyrazac "agresywnie" 8) :lol: :P
o moich kuzynach i kuzynkach "oni" sa na prawde cool.

Natomiast kuzyni "ludzie" niestety tak mi wstyd za nich 8) :lol: :P
Bombe atomowa zapodali na innych kuzynow,
calkiem niedawno w bylej Jugoslawi urzadzili "masarnie" dla innych kuzynow.

Nie wspomne o wujaszku Adolfie co sie (sp...czal) w gacie podczas przemowien,
a o innych wujaszkach nie wspominam. 8) :lol: :P



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-10, 01:18:42
Wedle życzenia: Przepraszam.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: bea561 2007-12-10, 07:30:20
A ja jestem ciekawa co na temat klapsów mówi SUPERNIANIA :D

Tak czytając tutejsze wypowiedzi, to widzę jednak, że nie wszyscy mają dobrze odżywione mózgi.Wysunęłabym nawt tezę, że Ci, którzy w jakikolwiek sposób aprobują klapsa jako matodę wychowawczą powinni  jednak zweryfikować swoje porporcje, chyba przesadzili z białkiem... Klaps to bicie i już. Nie ma zwykłych klapsów, nie ma klapsów wychowawczych. Słowem nie ma żadnego wytłumaczenia dla stosowania klapsów jako metody wychowawczej.



Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: slawek 2007-12-10, 09:20:38
Cytuj z: bea561 2007-12-10, 07:30:20
A ja jestem ciekawa co na temat klapsów mówi SUPERNIANIA :D

Tak czytając tutejsze wypowiedzi, to widzę jednak, że nie wszyscy mają dobrze odżywione mózgi.Wysunęłabym nawt tezę, że Ci, którzy w jakikolwiek sposób aprobują klapsa jako matodę wychowawczą powinni  jednak zweryfikować swoje porporcje, chyba przesadzili z białkiem... Klaps to bicie i już. Nie ma zwykłych klapsów, nie ma klapsów wychowawczych. Słowem nie ma żadnego wytłumaczenia dla stosowania klapsów jako metody wychowawczej.



Bardzo ładnie tu widać że dziecko potrzebuje Matki i      Ojca ;)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-12-10, 09:52:24
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-09, 19:26:12
W dziedzinie odżywiania zmiana przekonań okazała się korzystna? Może i w innych dziedzinach znajomość liter się przyda. Proponuję próbować i powiadamiać o postępach... Nie zaszkodzi wyrzucić marny pogląd na śmietnik.

Poglądy koniecznie wyrzuć na śmietnik, a zostaw TYKO wiedzę praktyczną.
Jak DO wpływa na nasz stan umysłu możesz przekonać się sama na sobie po kilku latach stosowania DO.
Inaczej nikt i nic nie przekona Cię, że tak jest w istocie.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-12-10, 09:58:53
Cytuj z: baska 2007-12-10, 00:28:49
Izkole zycia miala w zlobku, teraz ma w przedszkolu... zreszta czlowiek sie uczy przez cale zycie :)


Zobaczysz baska jak Zuzia pójdzie do szkoły, tam jest całe apogeum zła, łącznie z nauczycielami wyżywającymi się na uczniach w sposób psychiczny.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-10, 10:03:11
"... widać, że dziecko potrzebuje Matki i Ojca." Widać te wielkie litery skonfrontowane z małą (u dziecka).


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-10, 10:29:24
Cytuj z: Halina Ch. 2007-12-10, 09:52:24
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-09, 19:26:12
W dziedzinie odżywiania zmiana przekonań okazała się korzystna? Może i w innych dziedzinach znajomość liter się przyda. Proponuję próbować i powiadamiać o postępach... Nie zaszkodzi wyrzucić marny pogląd na śmietnik.

Poglądy koniecznie wyrzuć na śmietnik, a zostaw TYKO wiedzę praktyczną.
Jak DO wpływa na nasz stan umysłu możesz przekonać się sama na sobie po kilku latach stosowania DO.
Inaczej nikt i nic nie przekona Cię, że tak jest w istocie.



Przypomnę, że człowiek jest niewolnikiem własnych przyzwyczajeń, choćby najbzdurniejszych. Po powyższym wpisie wnoszę, że sama dieta to za mało, szczególnie wobec mechanizmów obronnych, jeszcze szczególniej wobec nieuświadamianych mechanizmów obronnych. Tak teraz myślę: człowiek może być do końca życia pacynką w mocy patologicznych mechanizmów obronnych, dieta może je złagodzić (mniej histerii?) nieco, ale nie uwolnić od nich?

Na marginesie: wyłącznie dzięki ŻO wyszłam z dusznicy bolesnej. Zajęło to parę lat. Zapewniam, że ŻO z  edukacją nie koliduje, ono może jej sprzyjać, gdy się sobie da szansę. Ja dałam.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: kodar 2007-12-10, 10:30:01
Cytuj:
łącznie z nauczycielami wyżywającymi się na uczniach w sposób psychiczny.

Halina,to widac na kazdym kroku,jak te wrazliwe dzieci cierpia,
u mojego syna jest stara stazem nauczycielka,
prowadzi z pierwszakami dodatkowe godziny,
niemalze kazde dziecko boi sie jej,rodzice o tym rozmawiaja,
wsrod tych  dzieci jest dziewczynka,ktora na kazde spotkanie z nauczycielka reaguje odruchem wymiotnym,
wychowawczyni wyslala dziecko do psychologa,bo zbyt wrazliwe :shock:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: slawek 2007-12-10, 10:48:56
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-10, 10:03:11
"... widać, że dziecko potrzebuje Matki i Ojca." Widać te wielkie litery skonfrontowane z małą (u dziecka).

Twoja diagnostyka szfankuje :(  pominełaś kilka spacji ;)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: baska 2007-12-10, 11:22:27
Cytuj:

Zobaczysz baska jak Zuzia pójdzie do szkoły, tam jest całe apogeum zła, łącznie z nauczycielami wyżywającymi się na uczniach w sposób psychiczny.
Cytuj:
Tak, wiem Halu. Doskonale pamietam. Najgorsza jest podstawówka. Człowiek sobie radzi :)


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-10, 11:29:27
Cytuj z: slawek 2007-12-10, 10:48:56
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-10, 10:03:11
"... widać, że dziecko potrzebuje Matki i Ojca." Widać te wielkie litery skonfrontowane z małą (u dziecka).

Twoja diagnostyka szfankuje :(  pominełaś kilka spacji ;)



Faktycznie nie doceniłam spacji, choć je widziałam. Czy te wielkie litery były drwiną z ról jakie sobie przypisują "dorośli" względem dzieci?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-10, 11:31:16
Cytuj z: baska 2007-12-10, 11:22:27
Cytuj:

Zobaczysz baska jak Zuzia pójdzie do szkoły, tam jest całe apogeum zła, łącznie z nauczycielami wyżywającymi się na uczniach w sposób psychiczny.
Cytuj:
Tak, wiem Halu. Doskonale pamietam. Najgorsza jest podstawówka. Człowiek sobie radzi :)



Człowiek sobie radzi budując mechanizmy obronne. Tylko tyle i aż tyle.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-10, 11:36:35
Na blogu red. Piotra Adamczewskiego @ Pyra zamieściła dziś komentarz:


Pyra pisze:

2007-12-10 o godz. 10:10
Piękne dzień dobry dla wszystkich.
Z cukrem, jego ceną i łakomstwem łączy się jedna z anegdot w mojej rodzinie. Rzecz się działa w czasie I wojny, jedzenia było mało, miasta śląskie niedojadały, cukier był wciąż jeszcze drogi. Moi Dziadkowie zaś mieli w domu pięciu chłopaków. Babka cukier trzymała pod kluczem - słodziła zbożową kawę dla wszystkich, w wielkim dzbanie, resztę przeznaczając do posypywania placków, na naleśniki i świąteczne kołacze. Wyżeranie przez dzieci kuru uchodziło za jedno z poważniejszych grzechów domowych. POd czasu do czasu Babka jednak musiała wyjść z domu, a przed wyjściem wygłaszała kazanie o łakomstwie, nieposłuszeństwie i wszelkich karach bożych, czekających na podżeraczy. Nie na wiele się to zresztą zdawało, bo chłopaczydła były specjału złaknione. Pod wodzą najstarszego, Zefka (Józefa) z cukiernicy w szafce ginęło nieodmiennie kilka bryłek cukru (rąbanego z głowy). Babka urządzała wręcz pełne śledztwo po powrocie - nigdy nie znalazła winnego, aleć przecież dzieci swoje znała : Zefek, przełożony przez zydel kuchenny i oczekujący na karę wymierzaną pasem , płakał, że nieprawda, nie on i że “skąd Mama wie?”. No i Matka Zefka lekkomyślnie palnęła, że poinformował ją o przestępstwie św. Józef, patron zbója ( tu wskazała na gipsową figurkę świętego, bowiem śląskim obyczajem w domu pojawiały się kolejno figurki albo obrazy patronów potomstwa). Zbuntowany ukarany i zły jak osa Zefek , podniósł na Świętego bluźnierczą rękę, łamiąc mu ramię i rozbijając głowę. No bo jakże - śledzi i widzi wszystko, a co gorsze jeszcze skarżypyta. Rzecz się skończyła karzącą ręką Ojca rodziny, który w sobotę, po szychcie, pięknie wyparzony w wannie stojącej na środku kuchni i odziany w świeżą bieliznę, rozliczał cały tydzień - Babce do ręki tygodniówkę, chłopakom po “tytce” karmelków albo, co się też zdarzało, pasy na stołku. Spokojnie, na zimno, za cały tydzień.
Były to czasy, co?


====
Opisani rodzice święcie wierzyli w słuszność swoich zachowań?




Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Halina Ch. 2007-12-10, 11:50:08
Rodzce (powyżej) znaleźli sposób na przetrwanie i chyba byli święcie przekonani o słuszności swego zachowania.
JK często wspomina o tym, że człowiek jest przekonany iż rozumu mu nie brakuje, ale sytuacje w życiu pokazują, że jest inaczej.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: grizzly 2007-12-10, 13:13:16
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-10, 10:29:24
......Przypomnę, że człowiek jest niewolnikiem własnych przyzwyczajeń, choćby najbzdurniejszych.....


Czlowiek jest niewolnikiem wlasnych genow i srodowiska w ktorym zyje(jak na razie) 8)

Zobacz Teresa jak taki niepozorny fakt, jak plec czlowieka,
(zdeterminowana genetycznie) wplywa na sposob myslenia i interpretacje. :D

Swiat kobiet i mezczyzn to zupelnie inna "bajka".
Oczywiscie sa tacy, ktorzy twierdzic beda inaczej
pozostajac "slepymi na fakty" 8)

Na to wszystko naklada sie rozwarstwienie w poziomie
wiedzy i praktycznego jej wykorzystania.
(kultury szeroko rozumianej, ktorej czescia jest religia, sposob zywienia itp.)

W pewnych "grupach ludzi" wystepuje "wieksze stezenie" smart people
a w innych jest niepokojaco "duze stezenie"  matolkow

Oczywiscie w rodzinie przyslowiowych Kononowiczow powstaja i wychowaja sie matolki.
A w rodzinie np. Kaczynskich rodzic sie bedzie i wychowywac ELITA.

Natomiast co sie stanie jak "genetycznych matolkow" przeniesie sie
NA SALONY to widac po pewnych slawnych rodzinach. :shock: 8) :P :P :P

Nazwisk nie bede wymienial bo nie chce nikogo obrazac,
ale kazdy po szkole podstawowej wie kto to taki. :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:




Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-10, 15:53:50
A z kim mam przyjemność?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: ali 2007-12-10, 17:17:42
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-10, 15:53:50
A z kim mam przyjemność?
javascript:void(0);
Laughing
przyjemności zostaw na później skoro masz obowiązki
a obowiązkiem rodzicieli jest wychowanie
i każdy środek jest dobry który jest skuteczny


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-11, 14:28:44
Może się przyda: http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4743190.html .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-11, 14:39:11
I jeszcze to: http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4743179.html .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Hank 2007-12-11, 15:05:51
Cytuj z: grizzly 2007-12-10, 13:13:16
Cytuj z: Teresa Stachurska 2007-12-10, 10:29:24
......Przypomnę, że człowiek jest niewolnikiem własnych przyzwyczajeń, choćby najbzdurniejszych.....


Czlowiek jest niewolnikiem wlasnych genow i srodowiska w ktorym zyje(jak na razie) 8)


Oczywiscie w rodzinie przyslowiowych Kononowiczow powstaja i wychowaja sie matolki.
A w rodzinie np. Kaczynskich rodzic sie bedzie i wychowywac ELITA.




Obawiam się, że ze związku Jarka i Zbyszka żadnego genetycznego potomstwa nie będzie.  :(
No i materiał genetyczny Wielkiego Wodza, Geniusza Tatr, Obrońcy Pokoju i Przyjaciela Dzieci, Szanownego Przewodniczącego i Wielkiego Sternika Polskiej Rewolucji Moralnej Jarosława się zmarnuje..... :( :( :(


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2007-12-12, 22:59:43
Można się przejrzeć: http://przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3281&Itemid=59&limit=1&limitstart=0 .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2008-05-11, 19:54:53
Kolejna odsłona i dobrze - http://wiadomosci.onet.pl/1746567,11,item.html :



"Newsweek": Tusk palił marihuanę


Premier Donald Tusk. Fot. Tomasz Gzell
PAP


Popalał marihuanę, nie stronił od alkoholu, buntował się przeciwko Kościołowi. Dziennikarze "Newsweeka" prześwietlili przeszłość premiera, a zebranych materiałów złożyli książkę, która w najbliższym tygodniu wraz z tygodnikiem trafi na kioskowe półki - czytamy w serwisie tvn24.pl, który otrzymał fragmenty tekstu dziennikarzy "Newsweeka".
Dziennikarze wypytali premiera o sprawy rodzinne, małżeństwo, religię, używki i politykę. Zaczęli od dzieciństwa Tuska. Premier wyjawił, że z matką Ewą Tusk (z.d. Dawidowską) miał bardzo dobry kontakt, czego nie może jednak powiedzieć o ojcu Donaldzie Tusku seniorze. Tata premiera był typem kaprala: oschły i wymagający. - Ojciec był dla mnie surowy. Dlatego poczułem nawet jakąś ulgę po jego śmierci, o czym myślę dzisiaj z pewnym zażenowaniem - stwierdził Donald Tusk.

Przyznał, że gdy coś zmalował, ojciec nie wahał się sięgnąć po pas. - Miał różnej grubości paski. Mogłem wybrać pasek cienki lub gruby. Od tego czasu zrozumiałem znaczenie słowa "wybór" - mówił szef rządu.REKLAMA Czytaj dalej

Tuskowe podwórko znajdowało się tuż przy głównej stacji kolejowej. Ponure z pruskiej czerwonej cegły ustawione w trójkąt. Za nimi boisko z widokiem na dźwigi Stoczni Gdańskiej i Górę Gradową z monumentalnym krzyżem. Sam Tusk w młodości święty nie był. Koledze, o niemiecko brzmiącym nazwisku Neumann, dokuczał w niewybredny sposób. - Był liderem grupy, która rządziła klasą. Wyzywali mnie od hitlerowców, rysowali swastyki na ubraniu - opowiada "Newsweekowi" Neumann, kolega premiera z podstawówki.

W późniejszych latach premier szarą rzeczywistość kontestował... zapuszczając długie włosy, wagarując i popijając tanie wino. W wieku 21 lat powiedział sakramentalne "tak", ale nie przed kościelnym ołtarzem. Ślub kościelny z żoną Małgorzatą wziął dopiero w 2005 roku tuż przed wyborami. Początki małżeństwa, jak wspomina Tusk, nie były łatwe. Para nawet rozstała się na pewien czas - jednak wrócili do siebie.

Jako były działacz Solidarności od stanu wojennego miał problemy ze znalezieniem pracy. Nie został jednak internowany. Premier przyznaje, że w tym czasie dużo się piło, grało w karty, rozmawiało o kobietach, polityce i piłce. A gdy alkoholu brakowało, pojawiała się marihuana. Donald Tusk nie zaprzecza, że zdarzało mu się palić trawkę.

Więcej w jutrzejszym "Newsweeku".


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Rudka 2008-05-12, 00:30:17
:DCzyli normalny zdrowy chłopak- Trawka jest najmniej szkodliwa od wszystkich uzywek ,
  nawet od papierosów i alkoholu.
Durnowaty ,ze brał ślub kościelny -bo to mu nie pomogło wręcz zaszkodziło.


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2008-05-12, 10:31:18
Jest tam także o doświadczaniu przemocy w rodzinie. Premier był dotkliwie bitym dzieckiem! Dziś mówi o zażenowaniu na wspomnienie ulgi jaką odczuł gdy jego ojciec zmarł. Nie mówi, czy bił swoje dzieci. Gdyby tak było - czy zażenowanie miałoby wybielać przemoc we własnym wykonaniu? Ze względu na sprzeniewierzenie się doświadczonej w dzieciństwie tragedii?

Tu też jest co-nieco o patologii relacji w rodzinie jak i tego następstwach -  http://www.polityka.pl/polityka/index.jsp?place=Lead33&news_cat_id=1466&news_id=254644&layout=18&forum_id=15061&fpage=Threads&page=text .


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Teresa Stachurska 2008-05-12, 19:45:09
Polecam zainteresowanym:

TVN Style

Nowe Miasto Kobiet - Odcinek 19

Premiera: środa 14 maja, god. 22:30

Rodzice zniszczyli moje życie
Wyzwiskami i agresją zatruwają życie swoim dzieciom. Od małego, jak jad, wsączają im do głowy poczucie niższości i brak akceptacji. Wciągają w okrutną zabawę - zgadnij, czy dziś cię kochamy, czy nie. W Mieście Kobiet - młode, wspaniałe kobiety ze złamanym życiem przez toksycznych rodziców. Czy można się z tego otrząsnąć?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Edyta 2008-06-06, 08:44:04
W ubiegłą niedzielę w radio słyszałam ,że teraz jak bedzie "zaklepana" ta ustawa zabraniająca dawania tzw. klapsa wychowawczego ,to za takiego klapsa dzieci będą odbierane rodzicom.Zrodziło się we wmnie pytanie;dokąd takie dzieci będą wywożone z domu i czy tam bedzie im lepiej niż w domach,gdzie się o nie troszczono.
Wydaje mi się,że na tym ucierpią rodziny ,które faktycznie tylko i wyłącznie stosowały klapsa wychowawczego,a nie maltretowały dzieci.Ci co je maltretują będą nadal to robili-tak to bywa.

W zamian za klapsa wychowawczego radzą stosownie kar.Np. nie wolno dziecku oglądać TV, "wstawianie"  dzieciaka do kąta itp.
Co to za kara zabranianie dziecku oglądania TV ,czy korzystania z komputera?.Toż to nie kara,a nagroda.

Jedno małżeństwo za nieposłuszne zachowanie dziecka 8-letniego ,zostawiło je same w domu,a tymczasem mama (nie biologiczna dziecka) wyszła sobie z ojcem(biologicznym tego dziecka) ,a swoim mężem na spacer ze wspólnym dzieckiem.Czy to nie jest gorsze od klapsa wychowawczego?.Dziecko to potem się skarżyło swojej babci (mamy jej mamy,która kilka lat temu zmarła).

Skąd wiadomo,ze kary psychiczne nie będą gorsze w skutkach od klapsa wychowawczego,co to niby siał takie wielkie spustoszenie? Czy zamykanie za karę w ciemnym pomieszczeniu jest takie dobre?
Ustawa zabraniająca dawania klapsa wychowawczego może się okazać nie taka dobra ,jak zakładano,bo w zamian namawiają do rozmów,a jesli to nie pomoże,to do stosowania kar,które mogą wpłynąć źle na psychikę dziecka.Zastanawiam się jednak,kto z tymi dziećmi będzie rozmawiał,bo przecież niektóre z nich biegają po podwórku osiedlowym od rana do późnego wieczora ,wiele rodziców pracuje po 12 godzin dziennie,żeby miec co jeść,w co się ubrać itd.Nie zyjemy niestety w kraju,gdzie każdy może sobie pozwolić na to,aby jeden rodzic pozostawał w domu.
Klaps wychowawczy,to taki klaps,po którym nie ma siniaka,ale teraz może być "siniak" w psychice dziecka.

Nie dalej jak wczoraj,szłam z moimi córkami na spacer chodnikiem,po tej samej stronie ulicy na chodniku stało kilku chłopców 2-3 klasa podstawówki i po drugiej stronie ulicy na chodniku stało rówież kilku chłopców w tym samym wieku.Idziemy sobie i nagle tamci co stali po drugiej stronie ulicy rzucili garścią kamieni w chłopców po tej samej stronie,co my .Mało co nie oberwały moje dzieci i ja.To są chłopcy,którzy są bezstresowo wychowywani.Mogą sobie chodzić ,gdzie im się podoba,robić co im się podoba,nikt nie ma prawa im nieczego zabronić,bowiem rodzice troszczą się o ich bezstresowe dzieciństwo  :)

Po obserwacji sytuacji,jaka panuje na osiedlu w moim miescie i nie tylko, zadaję sobie pytanie,kiedy ktoś stanie w obronie dorosłych ludzi,którzy są narazeni na utratę zdrowia bądź życia przez dzieci i młodzież?


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: borusinski1978 2009-09-30, 15:56:44
zastanawia mnie dlaczego wiekszosc ludzi na swiecie potrzebuje tak skomplikowane okreslenia dla tak prostych uczuc i reakcji zwierzecych (bo przecierz nimi jestesmy) po drugie jesli juz mamy wychowac dzieci to tak aby byly sprytniejsze od nas samych (jesli tylko jest to mozliwe) cala ideologia jak ja ja nazywam (zawarta w bibli) polega na doskonaleniu samego siebie a im ktos jest (madrzejszy w doswiadczenie zyciowe) tym trudniej mu robic rzeczy niezgodne z zdrowa logika i prawem jako takowym proponuje zebrac ludzi z iq wyzszym jak 110 i dac im rzadzic i zmieniac demokracje (jesli chce sie osiagnac wyzszy cel potrzebne sa do tego najlepsze srodki) tacy ludzie nie koniecznie sa po szkolach wyzszych moga to byc zlodzieje hakerzy wystarczy ze potrafia myslec (jesli tak nie bedzie  ten swiat zniszczy sie sam) przez glupote


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Radzio 2013-10-13, 10:39:01
Cytuj z: Halina Ch. 2007-12-07, 14:31:26
Tereso, Twoja opinia jest świetna na 'kanapę' u psychoanalityka, a to nie zmieni i tak społeczeństwa, edukacja w tym temacie też na niewiele się zda dopuki, doputy nie zrozumiemy przyczyny wyższej.
To jest tak proste, że aż jest niezrozumiałe . Dlatego potrzebna jest A. Miller ii jej podobni aby zdefiniować patologię, która trawi ludzki mózg.


"Jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz." :D
I lepsze:
"Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie...". :lol:


Tytu: Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
Wiadomo wysana przez: Diogenes z Synopy 2016-10-03, 09:07:24
http://www.rp.pl/MH17/161009921-Lozeczko-dla-dziecka-w-ksztalcie-wyrzutni-Buk.html#ap-1


forum.dr-kwasniewski.pl | Dziaajce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrzeone.