forum.dr-kwasniewski.pl

Działy Forum => Artykuły opublikowane => Wtek zaczty przez: MORGANO 2007-04-24, 04:20:01



Tytu: DOKTOR KWAŚNIEWSKI ODPOWIADA (97)
Wiadomo wysana przez: MORGANO 2007-04-24, 04:20:01
DOKTOR  JAN  KWAŚNIEWSKI (97)
ODPOWIADA  NA  LISTY CZYTELNIKÓW
KTÓRE UKAZYWAŁY SIĘ NA ŚLĄSKU W KATOWICACH
W DZIENNIKU ZACHODNIM

Zebrał i przepisał. Morgano

Szanowny Panie Doktorze!
Ukończyłam studnia na wydziale chemicznym politechniki. Pracuję jako nauczycielka. Przez 33 lata obserwowania młodzieży w wieku 15-19 lat zauważyłam związek poziomu życia, modelu żywienia w rodzinie z możliwościami intelektualnymi tych dzieci. Mówi się teraz o złej młodzieży.
Ja mówię, że to nie młodzież jest zła, to dorośli - być może z głupoty - wyrządzają tym dzieciom krzywdę, zwalając swoje niedostatki intelektu oraz nieudolność wychowawczą z tego wynikającą na tych, którzy sami obronić się nie mogą.                                       
                                                                                            Z. B. Gliwice


Szanowna Pani!
"Młode pokolenie odznacza się słabością, wadami postawy i budowy ciała, niską wydolnością fizyczną. Zwiększa się ilość chorych na różne choroby, coraz częściej spotyka się zmiany miażdżycowe w młodym wieku, masowo występują objawy nerwic". Tak mniej więcej rozpoczynał się raport Senatu AWF w Warszawie o stanie młodego pokolenia już w 1970r. Już wówczas było źle, ale i tak znacznie lepiej, niż jest obecnie. W następnych latach polska lekkoatletyczna jeszcze liczyła się w świecie, byli ludzie zdolni do gry w piłkę nożną na poziomie najwyższym - w porównaniu do innych narodów. Nie było hal sportowych i sal gimnastycznych przy szkołach, nie było basenów i lodowisk, nie było tylu boisk tylu wykształconych w licznych obecnie akademiach i szkołach wyższych "fachowców" od kultury fizycznej i sportu. Sokrates wiedział, że błędów nie popełniają ludzie znający się na rzeczy. Którzy wiedzą, że się na rzeczy nie znają? Niestety, takich ludzi wśród uczonych, nauczycieli, rodziców, trenerów - nie ma. Są tylko ci, którzy nie znając się na rzeczy, są przekonani, że się znają. " Tylko taki rodzaj "wiedzy" jest przyczyną zła, jest on znacznie gorszy od zupełnej niewiedzy i jest godnym nagany nieuctwem" mówił słusznie Sokrates. Już w 1972r. w Sportowcu" ukazał się mój artykuł pt. "Rekordy w spiżarni", w którym pisałem, jak powinien odżywiać się młody człowiek, aby mógł uzyskać wyniki lepsze od wszystkich inaczej się odżywiających i to w każdej dyscyplinie sportu. By sport był dla niego radością, by mu nie brakowało powietrza i nie kłuło w boku przy największych wysiłkach, by mu nie pękały mięśnie, nie zrywały się więzadła, nie kruszyły łękotki w stawach, by w ogóle nie miał skurczów mięśni po największym wysiłku, by miał refleks drapieżnika, a nie trawożernego. Wiedzą na temat przygotowania organizmu do najwyższych wysiłków dysponowali Sumerowie, uczeni w starożytnym Egipcie, Cyrrus, Arystoteles i jego uczeń - Aleksander Macedoński, kapłani z Delf przygotowujący zawodników do startu w olimpiadach. To oni powiedzieli Aleksandrowi, „bo oliwę dali bogowie ludziom jako Środek przeciw zmęczeniu". Polskie dzieci od dawna są odżywiane źle, w ostatnich latach - gorzej niż źle. Daje to przyspieszenie dojrzewania, nadmierny wzrost i wagę ciała, niską sprawność fizyczną, przytępienie umysłu, niechęć do wysiłku, niską wytrzymałość mechaniczną wszystkich tkanek, nieproporcjonalną budowę ciała, podatność na wszelkie infekcje. Piłkarze często "łapią" anginy, grypy, przeziębienia, kontuzje. Przy żywieniu optymalnym nie ma angin, gryp, przeziębień, a kontuzje bywają bardzo rzadko. Jeśli się przytrafią, to goją się szybko, bez pozostawienia blizn wewnętrznych i zewnętrznych, bez dolegliwości w późniejszym wieku. Rodzice często starają się zapewnić swoim dzieciom warunki możliwe najlepsze a efekt jest odwrotny. Jeśli dzieci są wyższe od rodziców, to znaczy zawsze, że są odżywiane gorzej, niż odżywiani byli ich rodzice. Gorzej dla nich samych, dla narodu, dla rodzaju ludzkiego. Przyrody oszukać się nie da, a ona " nigdy nie łamie własnych praw" napisał Leonardo da Vinci. Jeśli wasze dzieci dojrzewają od was wcześniej, są wyższe i cięższe, to zawsze oznacza, że są one odżywiane gorzej od was w dzieciństwie i młodości. A przecież nie o to wam chodzi. Wartość biologiczna takich dzieci będzie zawsze niższa, sprawność fizyczna i umysłowa upośledzona, podatność na choroby cywilizacyjne, podatność na infekcje, długość życia, wydajność pracy, jakość pracy, radość z życia, a nawet dochody - będą niższe. Takie, bowiem są prawa przyrody, a tych ani oszukać, ani przechytrzyć się nie da. Ponieważ to, co oferuje tak zwana nauka, co można zobaczyć w telewizji, usłyszeć w radiu, czy w szkole, przeczytać w prasie i w książkach, dowiedzieć się od lekarza, czy na studiach medycznych, jest dokładną odwrotnością tego, co być powinno i co jest prawdziwe, czyli rzeczywiste, skutki praktycznego stosowania takiej zepsutej "wiedzy" są znacznie gorsze, niż byłyby przy zupełnej niewiedzy. Dzieci w Polsce za dużo się uczą, a za mało się "nauczają". Uczą się prawie zawsze tego, czego uczyć się nie powinny, a zupełnie nie są uczone tego, co wiedzieć powinny. Tak na razie być musi. Zacznie się zmieniać na korzyść wraz ze zwiększeniem się liczby ludzi ( w tym dzieci) stosujących w praktyce żywienie optymalne.
                                                                                      JAN KWAŚNIEWSKI
                                 
Panie Doktorze!
Moja córka Martyna ma 12 lat, a od 9 lat choruje na młodzieńczy, przewlekły gościec postępujący. Jest osobą niepełnosprawną. Zażywa masę lekarstw i sterydów, ale poprawy jakoś nie widać. Ostatnio, w wyniku powikłań doszła również choroba nerek zwana skrobiawicą, która postępuje. Lekarze twierdzą, że jest ona nieuleczalna i w konsekwencji prowadzi do przeszczepu nerki. Czy tak być musi? Szukamy pomocy i ratunku wszędzie. Bardzo proszę, może Pan pomoże.
                                                                                                      A. G

Szanowna Pani!
Martyna stała się kaleką niepotrzebnie. Już 30 lat temu umiałem tę chorobę wyleczyć, a każdy kolejny Minister Chorób, zwany na ironię Ministrem Zdrowia, był o tym powiadomiony. Wielu profesorom również przekazałem tę informację. Jakie Martyna ma szansę? Bardzo dużą.
Tak zwana skrobiawica występuje na skutek odkładania się, nie tylko w nerkach, substancji białkowej. Gościec przewlekły postępujący, także u dzieci, jest chorobą z autoagresji. Przyczyną wszystkich chorób z autoagresji jest określone dla każdej choroby, niekorzystne odżywianie. Tkanka łączna nie może żyć przy tak złym zaopatrzeniu, jakie otrzymuje. Buntuje się, strajkuje, czego objawem jest wysokie OB. I obecność patologicznych białek nie tylko we krwi. Organizm nie może poprawić zaopatrzenia chorych tkanek, bo nie ma, z czego. Trzeba zacząć karmić Martynę "po ludzku". Żywienie optymalne jest leczeniem przyczynowym w tej chorobie. Powinno być oparte na żółtkach, rosołach, szpiku, wątróbkach, trzeba zjadać salceson czarny i włoski, koniecznie nogi wieprzowe i flaczki, dużo masła? Bóle powinny ustąpić szybko, a OB. Powinno obniżać się o, ponad 40%, co każde dwa tygodnie. Gdy bóle zmniejszą się znacznie, lub ustąpią, co może być już po kilku, kilkunastu dniach, wszystkie leki wyrzucić trzeba raz na zawsze. Zniekształcenia stawów, zaniki mięśni, przy kurcze mogą znacznie się cofnąć a nawet w wielu miejscach ustąpić.  Skrobiawica również powinna ustąpić i przeszczep nerki w przyszłości nie będzie potrzebny.
                                                                                                    JAN KWAŚNIEWSKI







forum.dr-kwasniewski.pl | Dziaajce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrzeone.