Tytu: DOKTOR KWAŚNIEWSKI ODPOWIADA (170) Wiadomo wysana przez: MORGANO 2007-07-07, 00:08:09 DOKTOR JAN KWAŚNIEWSKI (170)
ODPOWIADA NA LISTY CZYTELNIKÓW KTÓRE UKAZYWAŁY SIĘ NA ŚLĄSKU W KATOWICACH W DZIENNIKU ZACHODNIM Zebrał i przepisał. Morgano Moja córka miała w 1995 r. amputowaną pierś z powodu raka. W czerwcu 1997r. był przerzut na płuca. Brała chemię, która nie pomogła. W marcu 1998r. następny przerzut na wątrobę i głowę. Brała 5 lamp kobaltowych na głowę i bóle głowy na razie ustąpiły. Córka jest już 3 tygodnie na diecie optymalnej i czuje się lepiej. Puchną jej jednak wciąż nogi i brzuch, jest poza tym bardzo słaba, prawie cały czas leży. Co można dla niej jeszcze zrobić? Maria C z Zabrza U osób stosujących żywienie optymalne nowotworów złośliwych nie spotyka się. U tych, którzy już zapadli na raka i przejdą na optymalny model żywienia, są duże szanse na poprawę, a bywa, że również na wyleczenie. Wszystko zależy od tego, czy jest jeszcze czas na to, aby organizm wzmocnić tak, aby sobie poradził z chorobą. Wraz ze śmiercią chorego nowotwór również zawsze musi umrzeć, zatem tkanki, które z konieczności zamieniają się w nowotwór, tylko na krótko przedłużają swoje życie. Człowiek, w którego organizmie nowotwór rozwijać się może, musi się zastanowić, jak w ogóle nie dopuścić do rozwoju choroby nowotworowej. Ale zastanowić się nie może, ponieważ czynniki, które są przyczyną raka, są również przyczyną szczególnie patologicznej czynności umysłów u chorych na raka. Człowiek nie, dlatego choruje na raka, że nie brał "chemii", że nie pił nafty, nie jadł huby czy preparatu torfowego, prof. Tołpy, czy drogich (bardzo) leków dr Burzyńskiego, nie pił systematycznie swojego moczu, że nie oglądał programu w rodzaju "ręce, które leczą", nie brał udziału w programach Kaszpirowskiego, czy Harisa, bo te i podobne metody stosowane powszechnie przez chorych na raka nie mają żadnego związku z przyczyną choroby! Gdy dzieci zabijają dzieci, to organizuje się marsz przeciw przemocy, czy koncert, w nadziei, że dzieci będą lepsze i nie będą zabijać innych dzieci, czy dorosłych. Nie będą. Będą gorsze, ponieważ społeczeństwo traci na organizację tych imprez określoną ilość energii, którą można byłoby przeznaczyć na pożyteczny cel, a która jest rozpraszana, bez żadnej korzyści. Chorujący na raka poszukują takich metod "leczenia" i takie metody stosują, które uważa za skuteczne ich chory (bardzo) umysł. Zawsze lepiej jest nie wchodzić do głębokiej wody, aby później musieć chwytać się brzytwy, a gdy się już do wody wpadnie trzeba chwytać się koła ratunkowego. Nowotwory muszą zadowalać się takim zaopatrzeniem w tlen, paliwa, inne potrzebne do życia składniki, przy jakim zdrowa tkanka żyć nie może. Rozsądek, zatem nakazuje stworzenie dla swojego organizmu takich warunków zaopatrzenia wszystkich tkanek, aby mogły dobrze żyć, pracować dla dobra całego organizmu i nie musiały zamieniać się w nowotwór. Jeśli jest jeszcze na to czas, to z raka można wyleczyć się tylko w jeden sposób. Należy nie dać mu jeść. Można to uzyskać dwoma sposobami. Głodówka około 40-dniowa, gdy pije się tylko wodę, lub soki z jarzyn, czyli też wodę, często powoduje zanik raka i jego śmierć wcześniej, niż umrze z głodu chory. Przy zaawansowanej chorobie nowotworowej rozpad dużych nowotworów powoduje takie zatrucie organizmu, którego chory często przeżyć nie może. Nowotwory uzyskują energię, gdy spalają glukozę w procesie tak zwanej glikozy i sporo tlenu z glukozy, gdy zamieniają ją na tłuszcze. Nowotwory, aby żyć, glukozę mieć muszą, prawie wszystkie pozostałe tkanki nie muszą jej mieć. W głodówce ilość energii pozyskiwana z glukozy, która jest wytwarzana w organizmie, bowiem zapasów glukozy w organizmie wystarczy na kilkanaście godzin, wynosi tylko około 2 %. Daleko rozumniej jest dostarczyć najlepsze składniki i energię dla wszystkich tkanek, a nie zjadać tego, co nowotwór mieć musi. Najlepsze są żółtka, szpik, rosoły, wątróbki i nerki i kolagen potrzebny do otorbiania i zwłóknienia nowotworu, czyli nogi wieprzowe, flaczki, skórki ze słoniny. Z tłuszczów najlepsze są w szpiku, smalcu gęsim, maśle i śmietanie. Węglowodanów należy spożywać na dobę bardzo mało, czyli tyle, aby w moczu ciał ketonowych było tylko na jeden krzyżyk. Gdy będzie więcej, należy nieco zwiększyć ilość spożywanych węglowodanów - o 15-20g/dobę. Na ogół wystarczy do 30g węglowodanów na dobę, a więcej można ich zjadać, gdy pojawiają się ciała ketonowe. Najlepiej te węglowodany spożywać w warzywach kapustnych: kapusta kiszona, biała, włoska, brukselka, kalafior, które maja głównie wodę i które same działają "przeciwnowotworowo'. Często chorzy na nowotwór złośliwy pytają, czy należy go operować, poddać się naświetlaniom, czy brać chemię. Jeśli onkolodzy, którzy w ten sposób potrafią wyleczyć pewien procent chorych z raka mówią, że trzeba się operować, naświetlać i brać chemię, to znaczy, że trzeba. Oczywiście najlepiej jest jak najszybciej przejść na żywienie optymalne uwzględniając modyfikacje wyżej podane. Z każdym tygodniem organizm będzie silniejszy i szanse na wyleczenie z nowotworu również większe. Chorzy już stosujący żywienie optymalne wszelkie operacje znoszą dobrze, rany pooperacyjne goją się szybko, bez pozostawiania wewnętrznych zrostów, czy widocznych na skórze blizn. Dużo lepiej znoszą naświetlania i "chemię". W pewnych rodzajach nowotworów spotyka się podwyższone OB., czasem ponad 100. Przed rozpoczęciem żywienia optymalnego należy zrobić OB. i sprawdzić je po 2 tygodniach. Jeżeli w tym czasie istotnie się obniży, będzie oznaczało, że chory jest na dobrej drodze. Okresowe badania OB. pozwolą na śledzenie postępów leczenia i bardzo korzystnie wpływają, gdy OB. się obniża, na psychikę chorego, co jest szczególnie ważne u chorych na nowotwory. Gdy po 2 tygodniach żywienia optymalnego obniży się u nich OB. i będzie się obniżało przy kolejnych badaniach, to ich stan psychiczny szybko się poprawia, a za tym idzie poprawa apetytu i zmiana "smaku" tak, że produkty potrzebne dla nowotworu stają się bardzo niesmaczne, a potrzebne dla organizmu najsmaczniejsze. JAN KWAŚNIEWSKI 07,07.1998r. Mam 69 lat. Od 20 lat chorowałam na chorobę Parkinsona. Miałam silne drżenie rąk i bez leków byłam zupełnie unieruchomiona z powodu bezwładu nóg. Przez cały czas brałam po 4 tabletki parcopanu dziennie. Bez niego zupełnie nie mogłam się ruszać,. Również od 20 lat chorowałam na chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy, na którą systematycznie się leczyłam. Miałam silne bóle ręki i szyi, na co przez 6 miesięcy brałam leki, ale poprawy nie było. Od wielu lat chorowałam na astmę, miałam częste ataki duszności. Żywienie optymalne stosuję od listopada 1997r. W moim stanie zdrowia następowała szybka poprawa. Od lutego nie mam już astmy, a choroba wrzodowa przestała mi dokuczać po kilku dniach żywienia optymalnego. Z choroby Parkinsona pozostało tylko niewielkie drżenie ręki prawej. Ustąpiła sztywność, drżenie głowy oraz drżenie lewej ręki. Stopniowo zmniejszałam dawkę parcopanu, a od początku maja już wcale go nie biorę - bo nie potrzebuję. A lekarze od 20 lat wmawiali mi, że parcopan muszę brać do śmierci, że moje choroby są nieuleczalne i że trzeba nauczyć się z nimi żyć. Jestem silna, sprawna, nie męczę się przy wysiłkach i tylko się dziwię, że w tak prosty sposób udało mi się odzyskać zdrowie, i pozbyć chorób, na które byłam leczona od 20 lat wciąż, a zawsze bez skutku. J. M. z Gliwic "Nie ma chorób nieuleczalnych, niedostateczną jest tylko nasza wiedza" - pisał prof. Julian Aleksandrowicz. Jedyną, dotychczas nieuleczalną chorobą jest "rozpaczliwa głupota" prawie całego świata medycznego i tak zwanych polityków. Medycyna jest po to, aby uczyła ludzi jak mają postępować, aby nie chorowali, a jeśli przytrafi im się jakaś choroba z powodu błędów przez nich popełnianych, powinna wskazać, w jaki sposób, przyczynowo, chory może odzyskać zdrowie. Politycy są po to, aby zorganizowali rozumnie życie ludzkie na ziemi, bez granic, bez zbrojeń i wojen, z jednym wspólnym ludzkim językiem, bez przestępstw, a zatem i więzień, sędziów i prokuratorów, bez armii i bez policji. Również bez narkomanii. Piszę do jednego z najważniejszych polityków świata, że głupotą jest wydawanie miliardów dolarów na "walkę" z handlarzami i producentami narkotyków, skoro daleko prościej będzie znaleźć sposób, aby ludzie narkotyków brać nie chcieli. Gdyby narkotyki były takie dobre, to wszyscy bogaci ludzie powinni je brać, bo ich na to stać. Po narkotyki sięgają ludzie, którym jest źle, którzy są słabi fizycznie i psychicznie, którzy boją się egzaminów, czy innych przeciwności życia, którzy chcą poprawić sobie nastrój (poprawia się tylko zły nastrój), którzy nie umieją zaspokoić swoich potrzeb życiowych. Lepiej i dużo taniej będzie, gdy przyczynowo usunie się przyczyny tego, że ludziom jest źle, że boją się życia i wszystkiego, a przecież człowiek bać się nie powinien niczego. Boi się niewolnik. " Tylko dla człowieka, którego już rozum oświeca, życie jest pełne szczęścia i wesela" - napisał Stanisław Staszic." "Wszystkie dni głupiego są złe, a mądry ma gody ustawiczne" - napisano w Biblii. I nawet ten polityk, też nie potrafi wyciągnąć prawdziwych wniosków z przekazanej mu wiedzy. Według współczesnych poglądów i dotychczasowych doświadczeń przyjmuje się, że choroba Parkinsona jest nieuleczalna i stan chorych na tę chorobę poprawić się nie może, a o wyleczeniu nie ma w ogóle mowy. Nawet we wszystkich "cudownych" uzdrowieniach w Lourdes i w innych świętych miejscach, nie opisano poprawy, czy wyleczenia u chorego na chorobę Parkinsona. Parkinsonizm objawia się drżeniami ciała, spowolnieniem i ubogością ruchów, niestabilnością postawy i sztywnością ciała. Sama choroba Parkinsona jest tylko jedną z przyczyn parkinsonizmu. Przyczyną choroby jest prawie zawsze określony, zły skład diety chorego, który z kolei jest przyczyną degradacji pigmentowych komórek w istocie czarnej, znajdującej się w pniu mózgu. U zdrowego człowieka komórki te syntetyzują stale dopaminę (jedną z tak zwanych katecholamin, do których należy jeszcze adrenalina i nor adrenalina), która jest niezbędna do prawidłowej pracy układu nerwowego. Leki blokujące układ sympatyczny, powszechnie stosowane w leczeniu choroby nadciśnieniowej takie jak np. rezerpina, są ważnymi przyczynami parkinsonizmu i mogą, podobnie jak inne leki stosowane w leczeniu chorób psychicznych powodować objawy tej choroby. Przyczyną nadciśnienia jest prawie wyłącznie określone nieprawidłowe odżywianie. Skutkiem nadciśnienia jest stosowanie u chorego leków, których z kolei skutkiem bywa choroba Parkinsona. Czy nie lepiej, prościej i taniej jest nie chorować na nadciśnienie, z którego można prawie zawsze się wyleczyć przyczynowo, stosując żywienie optymalne, jeśli już się ono pojawi? Po co chorować na choroby psychiczne i być leczonym lekami, które mogą spowodować chorobę Parkinsona? Żywienie optymalne u chorych na chorobę Parkinsona może spowodować poprawę, a nawet ustąpienie objawów choroby, ale nie zawsze tak musi być. Większe szanse mają chorzy na parkinsonizm miażdżycowy, którego objawy, w ślad za ustępowaniem zmian miażdżycowych, cofają się. W parkinsonizmie występuje często nadmierne ślinienie, co jest objawem nadmiernej przewagi układu para sympatycznego. Nadmierna przewaga tegoż układu, która zawsze towarzyszy każdemu rodzajowi parkinsonizmu, jest bezpośrednią przyczyną szeregu objawów tej choroby. Zmniejszenie przewagi układu para sympatycznego można uzyskać lekami porażającymi ten układ, można też uzyskać przez pobudzenie układu sympatycznego, który jest antagonistą układu para sympatycznego. Spotkałem znaczne i szybkie ustępowanie objawów choroby, szczególnie u chorujących na parkinsonizm miażdżycowy, po serii zabiegów prądami selektywnymi S, stosowanymi na centralny układ nerwowy, lub tylko na jedną półkulę mózgu, gdy objawy parkinsonizmu występują tylko po jednej stronie. JAN KWAŚNIEWSKI
forum.dr-kwasniewski.pl | Dziaajce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrzeone. |