forum.dr-kwasniewski.pl

Nie chciałem mieszać tematów, dlatego chcę zapytać się oddzielnie. Nie wszyscy mogą biegać ze względu na wiek, różne urazy czy choroby. Czy spacerowanie, zwykłe chodzenie może dawać podobne korzyści jak bieganie? Kiedyś czytałem, że też podobno pomaga usuwać te "metaboliczne śmieci" a piechurzy kiedyś słynęli zawsze z dobrego zdrowia i doskonałej sylwetki.

Z pewnością!  Nawet, gdy korzyści nie będą tak podobne, jakby się tego oczekiwało. :D
Spacer jest lepszy od dreptania w miejscu- fakt, trochę brakuje tv, ale to tylko godzinka. ;) :) I nie codziennie. :D
Np. w tym tygodniu mnie z zupełności zadowala spacer. A inaczej- sprawia, że jestem zadowolony. :D

Bieg tylko niekiedy pozwala dostrzec i nasycić się tym, co nas otacza. Spacer na wszystko pozwala, możemy się schylić, możemy natychmiast cofnąć, gdy tylko zaistnieje taka potrzeba, możemy zrobić zdjęcie. Widzimy i jesteśmy widziani. ;) :D Podziwiamy i jesteśmy ... . ;)  :lol: :lol:
Codziennie spaceruję, a tylko niekiedy robię to dynamicznie(ok.8km/h) i nie zdarzyło mi się, aby spacer zostawił po sobie niechciane wspomnienie. :)
Wczoraj- podczas spaceru, wieczorną ciszę mego lasu zakłócił hałas, który sprawiał wrażenie, że ogromne ptaszysko buszuje wśród gałęzi- to "synogarlice", równe rozmiarami np.sójkom, w sposób dla siebie charakterystyczny "waliły" skrzydłem o skrzydło. Można było się spłoszyć, można było... się ucieszyć- na spacerze zawsze jest wybór. Podczas biegu takie drobiazgi umykają mojej uwadze. ;)  :lol:

Radzio- popieram

spacery są bardzo dobre ale w szybszym tempie, jak pisze Radzio i są lepsze od krótkiej jazdy rowerem. Natomiast rowerek jest wspaniały ale dla dłuższych dystansów(jakieś 100km) wtedy to naprawdę można wypalić wszelkie śmieci zalegające w organizmach. Dla mnie osobiście np. bieganie, nie wchodzi w grę ze względu na intensywne nadwyrężanie stawów w nogach. Jazda rowerem ze średnią prędkością około 20 km/h lub nieco więcej daje poczucie mocnego treningu po przejechaniu kilkudziesięciu do nawet stu kilometrów(małe przerwy oczywiscie są :) ) i wtedy czuję się najlepiej.
Wolniejszy spacer stosuję podczas całodniowego marszu po górach Tatrach i wtedy także czuję się jak po mocnym treningu. W pracy mam okazję ciągle spacerować po terenie a więc jest ok :)

Dziś np. 5km wśród pięknie wybarwionych klonów.
Czerwień ich liści należycie kontrastuje z żółcią i zielenią innych drzew. Moje klony wyróżniają się. 8)
Scenerię dopełniało pięknie zachodzące słońce- jak w takich okolicznościach odmówić sobie czegokolwiek, że przebieraniu nogami nie wspomnę. ;)  :lol:

Piękny dzień. Grzyby z nocnego wysypu już wyzbierane, więc można człapać bez trwogi, że komuś konkurencję zrobię.
Słońca w brud, pająkom się mogę lepiej przyjrzeć, Odpowiada mi ich rozmiar, bo te hodowane przez moje dziecko pół gęby zasłaniają. ;) :D
Dostrzegłem kilka osób zajętych fotografowaniem- dobry czas, plastycznie, bezwietrznie. :)

Wczorajsza, wieczorna ulewa dała sygnał, że trzeba korzystać- ile wlezie :D- ze spacerów, bo wkrótce dla wielu będą mniej dostępne. :)
Idę rozprostować zwoje... zwierzakom. ;)  Zwoje mięśni...  8)  :lol:

Pięć kilometrów permanentnego dyscyplinowania grzybiarzy.  8)
Stale trzeba przypominać, że większość poszukiwanego dobra rośnie w lesie, a nie na środku ścieżki, który to dla zwierząt pociągowych jest przeznaczony- odkąd "człek poczciwy" zaczął się nimi posługiwać. ;)  :D  :lol:

To jakt o w koncu jest, czy spacery maja takie same dzialanie jak bieganie?

A "maja" to pszczółka taka? :D

Dziś sporo spacerów z Rodzicielką, aż się zaniepokoiłem, że ją przeforsowałem. 8)
Byliśmy na zawodach pływackich dla niepełnosprawnych. :)
Nie dostałem powołania za krnąbrność I-go stopnia, co zrobić kiedy natura taka rogata. ;) :D
Ich strata, mam więcej czasu dla Mamy, więc ... korzystamy!  :lol: :lol:

I kolejny dzień nieco złażony, dziwi tylko jak można nie pamiętać 3-ech, przemaszerowanych kilometrów. :D Może jutro. ;)  :lol:

Dziś, mimo deszczowego wieczoru, odbyliśmy z Mamą pouczający dla mnie spacer.  8)
Dowiedziałem się na nim, że chodzimy zbyt wolno, a to jest zbyt uciążliwe.  :shock:
Chyba zacznę inaczej dawkować jaja na maśle.  :lol:

Nie ma pamięci, ale są chęci.  :shock: ;)  :lol: Piękny, szybki wieczór i równie piękny, wolny spacer w świetle latarń. :)
2km, bo mnie czasu dziś zabrakło.  8)

Jak taka pogoda przetrwa do Zaduszek, to będzie super. :D Woda na "mój młyn".  8) :lol:
Nawet osika nie śmie drgnąć, zapatrzona w słońce. ;) :D

Nie przetrwa, bo zapowiadają zawieje i zamiecie na Dziady...  :wink: :(

:? dziadowsko będzie... :?

Znaczy, będę miał tylko trudniej, ... "woda na mĂłj młyn". ;)  :lol:

Dzisiaj spacerek w świetle latarni ulicznych, niedużo 2-3km. Pogoda nadal sprzyja spacerowiczom. :D

Mimo "pozorowanego" deszczu ;) odważnie przemierzaliśmy leśne, bardziej wygodne ścieżki. 4km ożywczego spaceru, a nawet 20m truchtu. :shock: :D
Konkurs piękności na najładniej wybarwione drzewo na razie dzierży brzoza. :)

Dzisiejszy krajobraz to "lek na sen", zwłaszcza że namacalny.
O kolorach na tle bieli pisał nie będę. :)

Śniegu coraz mniej, a w zamian ścieżki są bardziej "przejezdne". ;) :)
Dziś podciągnęliśmy kilometraż do 5km i zahaczyliśmy o zmrok. Dla bezpieczeństwa  część "nocną" spaceru pokonaliśmy już w cywilizowanych miejscach. :D

W lesie po październikowej zimie nie ma śladu, z wyjątkiem kilku połamanych gałęzi i drzew sosnowych. Ale te ostatnie mogły przecież ulec aktom "wandalizmu". ;)
Trzy godziny po lesie, to juĹź jest pewien rekord. :D

Spacer na targ, miłego dnia początek. ;) :D

Ja sie musze wybrac po jajka na targ.

Fermowe z targu nie są wcale lepsze niĹź fermowe z "biedronki"...  :wink:
Ale spacer, to spacer!  :D

U mnie na targu jest specjalna budka z fermowymi. Ale znam tych, ktorzy maja stada kur a takie staruskie babuliny z okolicznych wiosek majace przed soba czosnek, twarogu gomulke i ze dwie zgrzewski jajek to maja swoje na bank. NIkomu by sie nie chcialo sprzedawac fermowych 2 zgrzewki, bo to sie zwyczajnie nie oplaca ;)

U mnie dowożą jajka do domu prosto z wybiegu...  :D
Sam sprawdzałem, czy aby na pewno!  :wink:

TeĹź bym sprawdził  8)

Chodzą sobie od wschodu do zachodu z przerwami na znoszenie jaj!  :wink: :D

Ale czy aby ona są szczęśliwe? :shock: Bo tylko od szczęśliwych kur są dobre jajka... 8) :lol:

...one miało być...

Mają koguta, czy są samotne? :roll: 8) Ponoć lepsze jajka są jak jest kogut, bo wtedy jest jajko żywe a nie martwe... :roll: (to coś tak jak żywy błonnik :lol:)

Kogut jest na wyposaĹźeniu, takĹźe wszystko jest po boĹźemu...  :wink:  :D

Bo taka kurza "seksmisja" nie byłaby wskazana...może to by się nazywało "kurmisja"... :roll: :lol:

Ale jajo zalężone powinno podlegać ochronie Ĺźycia poczętego, tak sobie myślę. To moĹźe jednak wybić te koguty!  :shock: :lol:

Albo wprowadzić im jakąś terapię antykoncepcyjną... :roll:

A może wszystkie terapie hormonalne tak działają... :roll:

http://kobieta.interia.pl/zdrowie/news-terapia-hormonalna-niszczy-mozg,nId,405848

O! Właśnie!!!
Hormonalną kastrację mĂłzgu najlepiej.  :wink: :D

No i dobrze po co mu mĂłzg do kur ;)

Albo do biegania, czy spacerowania...  :wink: :lol:

Śniadanie, a zaraz po nim ... spacer. :D
Ĺťeby jajka były znośne. ;)  :lol:

Dziś celem spaceru były zakupy- i co z tego, że marketów po drodze "jak mrówków". :) Ten właściwy stale będzie w odległości 2km, a może troszkę większej. :D


Bo nie wietrzone jajka bywają czasami nieznośne. ;)  :lol: Znaczy gnuśnieją. :D

Wczoraj zwiedzanie miasta i kilka przegadanych kilometrów, aż dziw że tylko kilka- mimo tego, że wiatr był już nieco dokuczliwy. :D

Dziś spacer typu "marketowy", tzn. niby nie bez celu, ale 5km udokumentowane.  :D
"Alzheimer" nie lubi jak chora przeciw niemu dokumentację i notatki poparte faktami pisze, ale to już "jego" problem. ;)  :)

A dziś był spacer typu "targowy", a zaraz po nim typu "leśny". :D
Dziś ustalaliśmy jakiej zimy należy oczekiwać i wyszło nam, że ... pośpiech jest nie wskazany. ;)  :lol:

Pogoda taka, że grzech nie skorzystać. :D
Niedzielny budyń śniadaniowy, a potem w las  "zrobić 1000 kroków". ;) :D

"Post cenam non stare sed mille passus meare" :)

Nadal przyjaźnie w leśnych zakątkach. Wypada skorzystać. :D

Leśne brzozy praktycznie golutkie. "Złoto" poszło na ziemię, a wobec tego 4km po "złocie".  :D

Dziś tradycyjnie budyń i ... w jesienny las, w liściach po "pas". :D



I nie o budyń np. doktorka etkerka tu chodzi. :D
Bo doktórek proponuje taki skład: skrobia modyfikowana(może kukurydziana właśnie- ktoś wie!), cukier, zagęstnik karagen, barwnik beta karoten, aromaciki wszelakie.

Ajaknietakitojakiten budyń?  :D

Skrobia modyfikowana jest chemicznie, a nie genetycznie i nie musi pochodzić z kuku, więc bez paniki!  :?
Nie straszyć ludzi odżywiających się tradycyjnie - czyli dietą wysokowęglowodanową!  :?

Zgoda! :D

Phi, ale pytanie-  budyń taki, że..." aż pod sufit".  :lol: 80-cio latka może nie skacze pod sufit, ale "gania" po czymś takim po lesie jak ... fryga. :D
Acha! I pamięć, ta chwilowa, jakby pod sufitem jest odzyskiwana- choć to mgnienia. :)

Zmodyfikowany chemicznie, żeby nikogo nie straszyć, przepis numer 584. ;) 

Dr Oetker nieumywa się.  :)

Dziś było pogodnie, zalotnie, rześko i ... marszowo, a nie tylko spacerowo.
Kto maszerował wie, kto nie mógł choć spacerować, ten wie ... dlaczego nie mógł. ;) :D

No to co? Budyń i ... w plener. ;) :D

W plenerze to ja byłem bez budyniu nawet.  :)

I bez "osiemdziesiątki". ;)  :lol: :lol:

Oj tam, oj tam. Ale lata osiemdziesiąte to ja pamiętam.  :D

A tak po drugie to sześćdziesiąt też potrafi "przyosiemdziesięcić".  :lol:  :roll:

Tylko pogratulować. :D
Dziś budyń śmietanowy i ...  8) A dla deszczu jest parasol. ;)  :lol:

Nie, nie ma czego, a i budyń odpada póki co...  :(

:)

Nie wiem ile było km, ale dowiem się, jeżeli tylko Babuleńka zapamiętała ulice, po których swawoliła. ;) :D

Ulic nie zapamiętała, bo ... "poszła w las", jak te ogary. ;) :D Że też musiała jeszcze o dzikach zapomnieć.  :shock:
W nagrodę ... pyszna Adamowa "Olczańska", oczywiście chemicznie zmodyfikowana. :)

Jak odpada, to sprĂłbuj zwiększyć "kleistość". ;) A co w takim budyniu jest nie tak? :? Mleczne.  :? Cukier.  :? Mąka. Rotujesz?  :shock:

:lol:
Nie no, ja tam do budynia nic niemiałbym. Rzecz nie o mnie była.  :roll: Mniejsza o to...  :D

:lol: Ta "sześćdziesiątka", to nie Ty. ;)  :lol:
Przez te atawizmy, to mi mięśnie na policzkach kiedyś wysiądą.  :lol:

P.s. "60"- temat nie jest łatwy, ale nie jest też niemożliwy- "rozejrzyj się" po forum.  :D  Da to się jakoś ugryźć. ;)

Tak się zastanawiałam czy Wy wiecie o czym piszecie,  :roll: to znaczy, co ma na myśli rozmĂłwca. Jeśli kaĹźdy o czymś innym pisze, to teĹź ma swĂłj urok.  :lol:
Nie chciałam się dopytywać, aby Wam spacerowania - a tym bardziej biegu - inie przerywać... :roll: :wink:

Pewnie  :D . Z tym budyniem to trudna sprawa, sam może kiedyś spróbuję. A te rotacje to w ogóle nie kręcą mnie, nie znam się bo nie próbowałem. Amen.  :D

Inie nie przerywasz. :D
Przecież nie będę dogadywał po priv'ach, mail'ach i innych pokąt'nych środ'kach komunikacji międzyludzkiej. ;)  :P
Zdania były zdawkowe, to "dołożyłem młodemu" dyskretnie latek, żeby jakoś poziom wyrównać. ;)  :lol: :lol:


Święte słowa.  :D

OK OK... :lol:

No teraz latek ci u mnie dostatek.  :lol:

Ale przynajmniej jest już jakaś płaszczyzna do ... czegokolwiek  :D, a nie jak to między pokoleniami bywa "... sprowadzą do swojego poziomu, a tam pokonują siłą własnych argumentów." ;)  :lol:


Piękny, choć teraz już deszczowy dzień. Osiemdziesięciolatka jeszcze nie bardzo potrafi rozpoznać u siebie błogostan, więc się na wszelki wypadek rozpłakała. :D :D
Dorwała jakąś "siedemdziesiątkę" z sąsiedztwa i urządziły sobie "survival" w promieniach słonecznych.  :lol: A jesień tego roku już jest nam się udała. ;)

Czas na zapowiedzi. ;)
To, co widzą moje oczy i czują moje zmysły nasuwa pomysł. Na przespacerowanie biegiem tego, co się organizmowi należy.  :D :D

Dwa dni słońca wykorzystane jak należy. Nie za szybko, ale bez ślimaczenia. :D
O zdrowie tu wyścig. ;)  :lol:

Bez ślimaczenia jest akurat. Czysta energia z ruchu - cenna.  :)

Dla niektĂłrych bezcenna. :D
Dziś spacer będzie już po śniegu, ale w lesie, bo na miejski to liczyć jeszcze nie można. ;)  :lol:

Las jest bezcenny, śniegu niewiele, ale jest!  :D I nie jest ślisko.  :)
Na psi kulig jeszcze za wcześnie, ale próby trwają. ;)  :lol:

A dziś sporo czasu "młodzież" poświęciła na spacer, bo w lesie cicho i słonecznie było. :D
Znacie to: Lewa noga naprzĂłd,
                 lewa noga naprzód,
                 dla Ojczyzny trzeba zrobić to.
                Najpierw palce, potem pięty,
                głowa do góry i brzuch jest wciągnięty.
                I raz i dwa i trzy i cztery.
                Lewa noga ...  :lol:
"Wielowiosenna" zapamiętała, bo do tej pory znała jedynie: "Lewa, prawa i koślawa. Lewa, prawa i ...".  :lol:                 

Ech nudo,... budyń i w las.  :D  Ten budyń! 8)
A ja odwrotnie najpierw targ, a potem ... w budyń. :? ;)  :lol:

Cudny ten budyń. 11km w weekend, po śniegu, na mrozie.  :D
Można? Da się? ;) :lol:

Jak mus, to da się!  8)

Gdy jeden na jednego, to herkules nie jest dupa. ;)  :lol:
Musu nie ma! Jest instynkt matczyny- na wszelki wypadek podparty permanentną, codzienną, rzeczową, bez przekłamań rozmową.
Gra jest prostacko prosta. Idzie w niej o godną, człowieczą starość i - co oczywiste- śmierć, w takim stopniu w jakim jest i będzie to możliwe. Bez szamaństwa i cudów.  :D
Bo koń- jaki jest- każdy widzi.  :lol: ;)

Odważnym szczęście sprzyja, więc- w nagrodę, dziś było słonecznie i szczęśliwie. ;) :D
Kilometraż niewielki, ale w 100% po lesie ... "pełnym" dzików, które podobno ludzi jedzą, a jeżeli nie jedzą, to na pewno zabijają.  :shock:  :lol:

I do lochów wrzucają, zwłaszcza lochy :D
Radziu, Ty masz psy zaprzęgowe?

A widziałeś Ty kiedykolwiek przyjaciela zaprzęgowego? ;) :D

Jasne.
Sam mam kilku.
Pytałem, bo wydaje mi się, że czytałem taki wątek o bieganiu z psami, które coś ciągną...
Wydaje mi się?

Mróz, aż pod nogami trzeszczał. Ale za to jakie słońce, aż mnie zazdrość zżera. :D
Dwa spacery, bo pierwszy był... "rozpoznawczy". Zaistniała potrzeba posiadania termometru u Rodzicielki.  :shock:


Kilku przyjaciół zaprzęgowych?  :shock: ;)

Jest taka myśl, aby jedna kumpela i dwóch kumpli do sanek się "zaprzęgło", ale żadne z nich nie jest zaprzęgowe. :D
Temperamenty sobie studzimy!  :lol: To taki gest wobec tych, którzy mroźne, zimowe pejzaże w pozycji siedzącej ...są skłonni podziwiać. ;)

Myślałem, że może kumple Twoi to psy jakiejś rasy północnej.
Ja maszeruję czasem zaprzęgowi złożonemu z alaskańskich husky i eurodogów.
Teraz warunki wspaniałe, jutro jedziemy.
Już nie marudzę :D

Moi "współtowarzysze niedoli", to dwa kundle kaukasko-bernardyńsko-leonbergerskie.   :D
Żeby z kumplami wyganiać się do woli warunki są przez 365, a nawet 366 dni. Kumple to wiedzą. ;)
Dobrej zabawy. :D

Raczej mieszańce niż kundle :D
Kundel ma pejoratywny wydźwięk.
W Warszawie przed wojną psy rodziców NN nazywano bukiet, ładniej prawda?
To olbrzymy masz, jak ciągnąć to na "niskim biegu" :)

Uff,
dwie godziny biegania po Kampinosie, znaczy ja raczej powoziłem, sanki i 6 alaskańskich husky.
Wheele(psy tuż przy saniach) nie były zbyt silne, musiałem więc co kilkaset metrów dawać im wytchnąć od mojego ciężaru, za to leada(pies biegnący na przedzie) miałem wspaniałego, dwukrotnie sam korygował moją błędną ocenę sytuacji.
Wyobraźcie sobie śnieg(jeszcze go sporo było), las, nikogutko, sanki grzeją 30 km/h, na uszach Czarny Album Metalliki(a w zasadzie zapętlony kawałek My Friend of Misery) i uśmiech szrokości trzypasmówki na pysku :D
Baaardzo udana sobota, może być ten koniec świata, a co!

"You just stood there screaming
fearing no one was listening to you"

Idę robić placki serowo-jajeczne :lol:

Ślisko, a jednak bez strachu o upadek. Spacer zaliczony, więc  :D mi się wypada. ;)

W słońcu, na mrozie przez ponad godzinę. Ale twardy przypadek, oby nie odosobniony. ;) :D
Przecież za dwa miesiące 81 gruchnie ani się ktoś obejrzy.  :)
Dziś Mama zaordynowała sobie dodatkowo- zamiast herbaty, barszczyk wzbogacony smalcem. Twierdzi, że masła ma dość w ... budyniu.  :lol:

Nowy Rok- ktoś pomyśli "...znów jesteśmy starsi...", ale nie w rozumie mu, że za to zdrowsi. :D  Niektórzy- oczywiście. ;)
Prawdopodobnie zaliczę powtórkę z niedzieli, 21km na ... kopytach, a może nieco więcej. ;)
Ludzie to zupełnie nie potrafią dbać o własne zdrowie, ...na szczęście tylko niektórzy- oczywiście.  :lol:

Dziś był budyń ... śmietankowy. A jak śmietanka, to ...sami wiecie. :D
Skład chemiczny koniecznie zmodyfikowany, bo to za dwa miesiące osiemdziesięciojednolatka będzie.  :lol:

Podczas spaceru duży nacisk kładziemy na postawę. 8) Zasadniczo.
W lesie jest to o tyle trudne, że starsze oczy, a za nimi korpus bezwiednie kierują się ku ziemi. :lol:
Co innego chodniczki, mmm... pięknie- po roztopach, upstrzone przez przyjaciół człowieka. ;)
A las, w lesie nawet kundel nie narżnie na ścieżce- dorosły kundel. ;)  :lol:
Starania idą w tym kierunku, aby kończyny przejęły kontrolę nad podłożem, a oczy z lubością oddały się najprzyjemniejszemu zajęciu- nieróbstwu. ;)  :D
Dużą rolę odgrywa pomocne, silne męskie ramię 8), a w jego braku z takich, czy innych powodów- kijki. :D

Radzio,

piękne te relacje :) 

Uczę się. :D

Pięknie :) 

Budyń drugi raz i ... statecznie w las. :D

I jakie wnioski, na tak retoryczne pytanie- Zyon'ie? :D
Czy już pierwsze doświadczenia przeprowadziłeś? :D
Przyznałbyś się, przecież wątek jest Twój. ;)

Ani bieganie, ani spacerowanie, tylko fotelik, piwko, gazetka i LCD.  :D
I koniecznie płuca przewietrzyć w kłótni domowej...  8)

Zakupilem buty i sie czaje spokojnie do lepszej pogody 8) Spacery sa fajne ( a nawet fajniejsze)  o tyle, ze moge sobie wlaczyc muzyke, zatopic sie w rozmyslaniach, wlaczyc autopilota i....... samo dziala ;)

R e w e l a c j a! ;) :lol: :lol:

A podczas biegania takie genialne pomysły potrafią przyjść do głowy,że ho ho :)
A jak rozkminki intelektualne można podejść,podejść od wszystkich stron świata, 4 stron,to tylko biegający są wstanie docenić ;) Hity, sprinty siem nie nadają do tego :D Tak po 4km dobrze się myśli,gdy się dotleni mózgo-czaszkę :D

To już wtedy się jest pewnie w transie jak przy medytacji... 8) :wink:

3,5km :lol:, a nawet 3km. :)

Ci lepiej wytrenowania szybciej osiągają Nirvanę :D

:D no ba :D

Pozostali nieco mozolniej, albo... wcale.  :(  Bo to się, niestety, odrobinkę rozpędzić trzeba. :lol: Praktycznie! ;)

Proponuję zacząć z gĂłrki szybciej "pĂłjdzie" albo (prze)biegnie się :D  :lol:

To przez to że odrywają się od Ziemii. Podczas biegu zmieniają proporcję między kontaktem z podłożem i tym co ziemskie, a zawieszeniem w powietrzu i tym co niebiańskie. Może jeszcze nie lecą ale już trochę bujają w przestworzach.  :D
:wink: :wink: :wink:

Górka jest wielce pomocna w oderwaniu się od ziemi, ale ... wypada na nią najpierw wleźć. ;) :lol:

Ale tam wieje!  :shock:
Wiem bo już mam jedną w tym roku "odhaczoną".  :)

Mieszkam na takim osiedlu,że ode mnie zawsze jest z górki. Niestety, a może stety do siebie mam pod górkę. Ten +,że jak się rozbujam, to jakoś leci pod ta górkę.  :) :D

To takie miasto na 7 wzgĂłrzach jak Rzym :D :lol:

Chyba mĂłzg dostaje przy bieganiu więcej ATP,  :roll: albo i nie... 8) :?

Jeśli wieje na siedmiu wzgórzach- to siedem razy dobrze, bo przecież to męska rzecz jest... jak w pogodzie wieje. ;) :lol:

P.s.
A kto wymyślił, że "orzeszek" ma być miękki?  :lol: :lol:

Nie wiem, jak siedzę lub spaceruję "trasą biegową" bywa podobnie.  :) Ważne, aby trafić w punkt-dziesiątkę, a wtedy Nirvane jest tu i teraz ;) :)

Bulajz! :lol:

Aaaa, miasto na zachodzie naszego wspaniałego kraju.  8)

  :D
Czy wspaniały? MoĹźna byłoby się... ;) no wiesz  :twisted:

Kraj jest wspaniały, ale ... ;) no wiesz. :lol:

No wiem, nie musisz mĂłwić :D  :lol: :lol:

Oczywiście chodziło o faunę, florę, geografię, potencjalne możliwości, etc.  :)

Potencjał i moĹźliwości ma, fakt!  :D

I dlatego "na zewnątrz" chętnych sporo, ale im się robić nie chce i ... no wiesz. :D
Przejażdżka kolasą wśród pól uprawnych, na których krzątają się wdzięczni za swój byt ... no wiesz. :D


"Mybachą"! Przejażdżka "mybachą"- tak miało być.  :lol: :lol:

A tu mnie przyparłeś... nie muszę!!!  :lol: :lol:

Dziś był solidny minus i równie jak minus- wiatr. W zamian za to słońce zaszczyciło spacerujących pełnią styczniowej gęby. :lol:
Nie zrezygnowaliśmy jednak! To znaczy Rodzicielka ze spaceru, a ja z ... pracy.  :)
Ponad 1h na świeżym, rześkim powietrzu- to chyba może być niebezpieczne.  :shock: ;) :D

Za dosypującym śniegiem trudno nadążyć, więc rada nie rada pomaszerowała dziś babuleńka przez- nie wysokie na szczęście- zaspy tam i ... z powrotem. ;) :D
W tych, jakże pięknych okolicznościach przyrody niektórzy "ośmiokrzyżykowcy" uparcie twierdzą, że czerwony barszcz z "oczami"- nie "oczkami"- jest lepszy od każdej herbaty,... nawet góralskiej. :D 
Powtarzające się (jak tylko pogoda przyciśnie) "barszczowe" zachwyty przyjmuję jako samodoskonalenie... warsztatu żywieniowego. :)

Wspólny spacer jest o wiele efektywniejszy. Dziś 7km, choć pogoda jak jest każdy widzi. :D
Dziś skupiliśmy się na wytrzymałości marszowej, było bardzo dobrze, bo na ostatnim kilometrze męskie ramię okazało się przydatne. :D
Wybór trasy podyktowany został warunkami pogodowymi- wiatr, a nie wygodą maszerujących- zaspy.
Reakcja matczynego organizmu w zasadzie przewidywalna. Najpierw złość z powodu posiadania  "wyrodnego syna", potem ... dowiem się.  :lol:
Na wszelki wypadek zaordynowałem gorącą kąpiel. :)

Już wiem! Dostałem przyzwolenie na cytat z notatnika:
"...Lubimy, gdy zimą śnieg skrzypi pod nogą, kiedy wędrujemy ośnieżoną drogą- mając osiemdziesiąt lat. Nic dodać nic ująć. To jest to!...".
:D

Piękne te marsze. Radzio, od wiosny będzie jeszcze lepiej, szczegĂłlnie Ĺźe Mama będzie juĹź roztrenowana :) 

Na wiosnę plan jest prosty, "zadumane", młodsze rodzeństwo samodzielnie poprowadzić ... w las. ;) :) Na spacer, oczywiście-  :roll: może i mnie zaproszą. :D

Dziś był spacer pt. "W poszukiwaniu śladów słońca"- tropów było niewiele, więc i poszukiwania były utrudnione... 2 godziny w marszu. :shock: :D
Żeby sobie Babcia jakiś termos wzięła ze sobą, ale nie! :lol:

Przy temperaturach poniżej -10^oC niektóre, zwłaszcza starsze i nieco zużyte stawy dają znać o sobie. :)
Dlatego zdecydowaliśmy, aby przyjemność- jaką niewątpliwie niesie możliwość korzystania z uroków zimy- rozłożyć na kilka, bardziej znośnych odcinków.
Dziś zaledwie 5km. :D Choć słońce kusi nierozważnych. :)

O wlasnie. Ja z takim pytaniem. Rok temu biegalem na zniszczonym boisku i noga mi wpadla w koleine, stanalem bokiem stopy i zapieklo pierunsko. Dzisiaj jak sie przedzieralem chodnikiem, noga mi sie z lodu zeslisnela w jakis dolek i znowu dalo znac o sobie. To nie bylo takie skrecenie w kostce, tylko bol tak miedzy pieta a malym palcem - w polowie "brzegu" stopy, ciut "do przodu" od kostki. Ktos cos wie co to jest i co z tym robic? :D

Mniej się stresować. :)
Prześwietlić gnatka. :D
Jak źle zrośnięty, połamać od nowa i dalej się nie stresować.  :lol: To oczywiście wersja pesymistyczna i mocno naciągana. ;)

Eee nic nie polamane, to najwyzej cos naciagniete. Czasami jak sie podczas spaceru, marszu "krzywo" stanie to kostka zapiecze, ale to byl bieg wiec zapieklo mocniej.

Prześwietlić, albo nie przejmować się. Albo, albo. :D
Pieczenie mnie się kojarzy z czymś mocno zbitym, ukruszonym fragmentem kości. Ponaciągane ścięgna mnie dokuczają inaczej. :)

Ale to w ogole nie piecze, tylko jak stane w ten sposob, czyli sporadycznie to sie przypomina. tak to nic nie czuje a jakby cos sie ukruszylo to by caly czas dawalo znaki.

To może jak u pewnego kolegi- maratończyka. Zaburzenia w przepływie energii, albo coś podobnego. ;) :D

Ja o chwilowym "pieczeniu" właśnie piszę, nie o takim np. po poparzeniu, albo jak mi pupcia o lód klaśnie. :)

Nie mam pojęcia jak to jest z tą pamięcią w wieku starczym. :)
Ale dziwnym trafem, pewna starsza pani zapamiętała, że na dzisiaj obiecałem skrócić dystans- 4km wśród solidnie zabielonych sosenek, bo brzózki, to białe są z Natury. :D
A po południu... Dart, czyli "bulajz".  :lol:

Dzisiaj spacerującym paniom nieśmiało towarzyszyło słońce. :D
Przemaszerowały nieznany mi odcinek, co- ku mojej uciesze, zostało odnotowane. :)
Cztery miesiące na DO i rekordowa- w tym czasie- ilość napisanych samodzielnie zdań.  :D 

Cóş z przymusu spacer 5 km  :?  To się zmachałam brodząc w strugach deszczu, błota, śniegu , slalomem między wyrwami w asfalcie, ale zdrowo :lol:  Nie jest to niestety wędrĂłwka przez tajgę, ale dobre i to. :D

Z notatek Mamy niezbicie wynika, że odstęp między posiłkami nieznacznie, aczkolwiek konsekwentnie rośnie- podobnie jak długość naszego dnia powszedniego. :)
To oznacza "albo, albo". Albo Mamę przekarmiam, albo jej organizm "nieskażony myślą" lepiej sobie radzi. :D
Dzisiejszy spacer pod takim właśnie hasłem się odbył- Albo, albo. Żeby trud wycieczki podzielić postanowiłem udać się w ludne miejsca, ludne oznacza- gdzie można w cieple na suchym usiąść. Bez śniadania! 7km z przerwą na zasłużony wypoczynek i "osuszenie" parasolki "przeszło" Staruszce w bardzo przyzwoitym, nieco podrasowanym tempie.
   Po powrocie świadomie opóźniłem posiłek- wzorem ludzi sportu- na tyle, na ile było to możliwe. Miseczki z budyniu wylizaliśmy zgodnie.  8)
Choć tym razem, w uznaniu zasług matczynych i ... własnych podałem budyń od dziś zwany "Cygańskim", żeby w ten sposób podkreślić, że stanie w miejscu ustępuje aktywności ruchowej pod każdym względem. :D
Obietnica napisania porządnej informacji w Mamy notatniku jest dla mnie wystarczającą zachętą do dalszych starań. ;) :D
Wnioski są dwa- proste.  8)
Nie przekarmiam Mamy, więc organizm lepiej sobie radzi.... fe, maminsynek.  :?
Organizm lepiej sobie radzi, więc nie przekarmiaj Mamy!  :D
Czego wszystkim życzliwym- w tym sobie- życzę. ;)  :lol: :lol:

Dzielna kobieta jak i jej dziecię :) 

Czyli co, życzenia przyjęte? ;) :D

Nic nie szkodzi. :) Pamięć, to pamięć- dobrze jak jest. :)

Czas sprawdzić jakie "spustoszenia" poczynił wczorajszy dzień. :D Napiszę rzetelnie.  :lol:

Słowo się rzekło. :D
W notatniku wpis był. Był! :D Był rzeczowy i zawierał wszystkie elementy, które podczas "eskapady" nas dotknęły. W najmniej przychylnej formie Mama wyraziła się o deszczu i nieznacznie zacinającym wietrze. :)
Ponieważ otwarcie, po wczorajszej wyprawie, powiedziałem Mamie skąd pomysł sobotniej eskapady, :D
na spacer pójdziemy dziś oddzielnie, gdyż nawet najbardziej chory- a w zasadzie on przede wszystkim- nie akceptuje jak mu się ingeruje w jego własną wolę. :)
Z szacunku dla niej i właściwie pojętej troski bez zastanowienia zgodziłem z taką propozycją. Zaznaczając jednak, że obiad zjemy razem. :D

Radziu ty harpagonie  :shock: :lol: :lol:

I ja się cieszę, że tę książeczkę w końcu zmęczyłeś i na świat łypnąłeś- tym bardziej życzliwym okiem. ;)  :lol:

Jo, jasne :) 

Nie taki "krawaciarz" straśny, jak go  wielu maluje. :)  Oczywiście "wielu sobie maluje"! Tak powinno być. ;)

Piękny dzień, ja- popitoliłem na forum, Mama- pospacerowała w pięknym słońcu, co znalazło odzwierciedlenie w notatkach. :D
Nie ma tego złego, co by na dobre jednej nie wyszło. ;) Co to znaczy "wolna wola". :D
Obiad był z udziałem "Olczańskiej", zmodyfikowany chemicznie.  :lol:

Dziś Nowy rok! Tak!  :D
Nowy, osiemdziesiąty drugi rok w życiu mojej Rodzicielki.
Taki dzień postanowiłem specjalnie wyróżnić, wobec czego  8)...poszliśmy na spacer noworoczny.  :lol:
Trasę i las przygotowałem jeszcze o świcie ;)- wzorem moich Trenerów z lat zawodniczych. Jeden z nich- Zbysio, jego zapamiętałem dosłownie- wstawał na zimowych zgrupowaniach młodocianych zawodowców jeszcze w nocy i ganiał obuty w śladówki tyle pętli, aż uznał, że trasa dla nartek gówniarzy jest dostatecznie szybka, a przy tym bezpieczna. Miły to był czas. :D
No... dość.
Spacer z Mamą poprzedziłem oczywiście prezentem w postaci sadzonek żonkili- jej ulubionych. :D Dzięki czemu marsz nie był tak uciążliwy, a i ciekawych informacji troszkę przywłaszczyłem. Chociażby- okazało się, że staruszka będąc gimnazjalistką, każdego dnia nauki paradowała około 5km na zajęcia i nie opuściła ani jednego dnia (kujon? :D). Powrót do domu bywał nieco dłuższy, ale wiadomo- z zerwanymi z łańcucha psami wtedy nic nie było wiadomo ;). Jak do tego dołożyć, może nie 16kg, ale np. 4kg tornister, to z niej niezły sportowiec był. :D
Z własnych, dziecinnych wspomnień mam zanotowane rozmowy o dzieciństwie moich Rodziców, ale bez takich, pikantnych szczegółów. :lol:
Uważam, że spacer lepiej jest w stanie poukładać myśli tym, dla których bieg już nie jest tak łatwo przystępny. :) I też nic nie kosztuje- prócz radosnego wysiłku. ;) :D
 

Radziu życzę Twojej Mamie następnych lat życia w zdrowiu, spacerze i wesołości wszelakiej. :wink:

Przyłożę się do Twoich, a w szczególności wszelakich życzeń... solidnie.  :lol:
Oczywiście dla mojej ...no!...tej, przez którą nie miałem innego wyjścia i ... urodziłem się. ;)

i dobrze zrobiłeś. :lol:

Radziu,
to przekaĹź uściski i lampkę szampana.  :D
Ale na TwĂłj koszt!  :wink:

Jedno i drugie przekażę jak należy. :D Bezwarunkowo ukłonik :lol:

Nie wiem jedynie jak zaanonsować-... od Tych z sekty "żółtych jaj". :D

MoĹźe - od COOLER'a z DD!
Tak dla niepoznaki.  :wink:

Klasztor Shaolin?
Ode mnie ukłon.

Coś zamataczę. ;) :lol: :lol:


Tak zrobię.

Nie wiem czy to jest na pewno mnisi ulubiony kolor, choć na kolorystyce się znam. :D To sprawa w ich sutannach zasupłana jest.  :lol:

Wiem, że mnisi twardzi są, ale aż tak?

Ziółko, co mu micha nie pozwala ... jak ta lala ;)  :lol:

Ode mnie rĂłwnieĹź 100 lat z ziółkiem przy boku, co by wesoło było  :)

Dołożę staruszce i od Ciebie- dzieciaku. ;) :D

To i dołóż ode mnie  :D Stop, pozdrĂłw miało być ;)

JeĹźeli tylko ustoi ;)...dam z siebie wszystko. :D

Ja teĹź: Sto lat i kaĹźdego dnia spacerek :) 

;) I co- można? I co- da się? ;) :D

Życzenia, uściski, ukłon, ziółka i dokładkę dołożyłem! :D
Uznałem, że najlepszy tytuł dla nadawców na jaki mnie stać, to " Korespondencyjni Miłośnicy Podobnego Odżywiania Się".   :shock:  :D
Szampan poczeka na większe grono. ;) 

To świetnie!  :D

Wczorajszy dzień aż raził słońcem, wobec czego dwie- okazało się  :shock:że rówieśniczki, z czego jedna normalna- bo z kijkami, a druga ... to moja Mama  :) pomaszerowały na trzy bite godziny do lasu. W trakcie spaceru Mama została poddana próbie "naturalizacji", tzn. dostała kije do ręki i ... w las. Z opisu wynika, że początki były raczej nieporadne, ale zapał z jakim było to opisane sugeruje, że na wiosnę starsza pani dołączy do ... maszerujących normalnie. ;)
Na chwilę obecną uznałem, że kijki niosą ze sobą niebezpieczeństwo opóźnienia powrotu osiemdziesięcio i jednolatki do pozycji wyprostowanej i z takim nastawieniem rozmawiamy o wiosennych planach. :D

Dziś wybraliśmy się na spacer pt."Tropem wędrowniczek". Chciałem choć w przybliżeniu określić odległość jaką można przejść, kiedy "oczy poniosą". :D
Zabawa była o tyle ciekawa, że zmuszała Uczestniczkę wycieczki do odświeżenia swej pamięci. Jest to o tyle trudne, że Mama jest przyjezdna, a towarzyszka spacerów- tubylcem. Ze zrozumiałych względów to ona prowadziła i wybierała trasę, a wiadomo jak zapamiętuje drogę "pasażer". Nasz spacer przebiegał przez odcinek około 9km i porównując stopień zmęczenia z dzisiejszego dnia z dolegliwościami z dnia "Przygody" domniemam, że panie podziwiały las na odcinku około 15km. :D

Szok, 15 km? Z kijkami?

Wczoraj panie- w interesujący dla mnie sposób, znów nakręciły sobie "licznik kilometrów". :) Otóż na prostym odcinku drogi wyobraźnia obu pań pozwala im zamienić odległy pień drzewa, czy jałowiec na postać... faceta w czerni("czerń" jest tworem autorskiej wyobraźni ;)). Żeby sprawdzić, czy to nie omam podążają w tamtym kierunku i tak od omamu do omamu, tzn. od "faceta" do "faceta" upływają im trzy-cztery godziny leśnych spacero-marszów. :)
Osiemdziesiąt i jeden lat, a niezmienne facet na celowniku. :lol:


Dziś jest piękna słoneczna pogoda, szok może się powtórzyć. :D Ale, ale- "około" to nie jest dokładnie 15! :lol:
W tekście jest nierzetelna informacja, wyjaśniam- "tubylec" ma kijki, "przyjezdna" nie ma. Kilometraż dla obu jest jednaki. ;)

Była! :) Ale, ale- od czego jest wiara. ;) :D

Budyń raz i ... po godzinie w las. ;)
Dziś razem spacerowaliśmy zaledwie 4-5km. Z przyjemnością dostrzegam minimalną nutkę wyszukiwania trudności przy wspólnym spacerowaniu. Tak! Z przyjemnością, bowiem jest to widoczna oznaka poprawy zdrowia, a tym samym usamodzielniania się Rodzicielki, a nie niechęć do takiej formy aktywności ruchowej, która na chwilę obecną Mamie jest dostępna. O! :D
Otóż po południu, a przed zaplanowanym obiadem(Olczańska+wątróbka+sooos śmietanowy- a wszystko zmodyfikowane chemicznie :)) trzy panie pomaszerowały raźno( z notatek to jasno wynika!) w las, mimo dodatniej temperatury i zsuwającego się z drzew śniegu. Nie było przeszkód! :shock: :D W tym jedna spacerowiczka już po jednym, "męczącym" przecież spacerze. ;)

Wkrótce obiad "wproszony".  :D Mężczyzna gotuje.  8) ;) :lol:

W "warunkach domowych" zacytować własne wyczyny mogę tak: "... wszystko uwalane tłuszczem, o!". :D Grunt, że rozmowa się klei. 8)

"Olczańska kapusta" jaka jest każdy na wuwuwu.olczańska widzi. :D
PierwowzĂłr wiadomo- gĂłralski. :D
Prawdopodobnie zakwasza, ale zamiast straszyć może wystarczy zmienić "kwasowość"- oczywiście tym, których zakwasza. ;)
Trzy panie nie bacząc na chlapę, której w lesie- sprawdzone 8)- jednak jeszcze nie ma, przemaszerowały dwugodzinny odcinek wśród drzew i Miejskich Dróg Wlotowych... do kniei. A w nich wypatrzyły żerowiska dzików- dosyć duże połacie. Z subtelną przekorą- umiem 8)- zauważyłem ze zdziwieniem, że zupełnie niepotrzebnie się mozoliły, przecież na leśnych ścieżkach w weekend jest mnóstwo ludzi do jedzenia.
Z przyjemnością stwierdzam, że żart został właściwie rozpoznany. :D A jeszcze miesiąc, albo nieco dłużej temu samotna spacerowiczka bała się nie tylko dzików, ale wszystkiego, co udało się w nią wmówić. Ze śmietaną rozwalającą w każdych okolicznościach wątrobę włącznie. I akurat to zapamiętała! Kurczaczek.  :lol:

Okoliczności przyrody sprawiły, że zdecydowaliśmy się na kluczenie po lesie. Mama wybierała nieoblodzone ścieżki, a ja jedynie pilnowałem, aby z nich wybierać takie, gdzie wiało stosunkowo najmniej- bo wiało, że ho ho. :D
Za to słońce dopisało, co zostało odnotowane na naszych polikach. :lol:
5km upłynęło nam w poszukiwaniu oznak wiosny i z pobieżnych obserwacji wynika, że... nie ma pośpiechu. ;) Natomiast w mieście wypatrzyliśmy na jednorocznych pędach, niektórych krzewów, zieleniące się pąki. Starsze pędy czekają. :D

Świetnie to rozumiem  :oops: , a wcześniej to mi się wydawało że się tak naburmuszyłem.  :D

Nic się nie stało, to minimalny rumieniec. :D

No taki mini mini  :oops: :D . Dobrze że to słońce jeszcze istnieje bo martwiłem się już od wielu chmur, smogów, chemtraili i mgieł.  :)

Ze słońcem już tak jest, że istnieje. :D I to akurat jest dobre. ;)

Rozumiem Cię doskonale, w tym Twoją podejrzliwość o mataczenie- na przykład. ;) :lol:

Rad jestem z tego zrozumienia  :) . A bo to wiadomo teraz, który pył PM zainicjuje zjawisko? Zjawisko niby naturalne, a jednak niekoniecznie gdyż ponieważ powstawanie chmur i chmurek ma swoje prawidła, niejednokrotnie z pyłko-drobinką w jądrze. :D

Prawdziwa cnota w krytyce się kąpie, bo ma jej wkoło pod dostatkiem. :) I już. 8) :lol:

AĹź poszłam na balkon sprawdzić wiciokrzew :)  Pąki są, znaczy wiosna teĹź jest :) 

Młode pędy jeszcze nie nauczone pokory. ;) :D

Dzisiaj kończyliśmy to, co zostało w prawdziwie pracowity dzień rozpoczęte, czyli wywary i smalec. :D
Wytapianie smalcu w warunkach domowych to nieco czasochłonna czynność, ale dzięki temu był czas na odświeżanie pamięci. ;) :) (chociażby sławny Dzień dla Kobiet)
Wywary natomiast to czynność pracochłonna zwłaszcza wtedy, gdy kości są odrobinkę pogruchotane. :D
Podobało mi się, gdy starsza pani, oddzielając treść od kości, podjadała sobie niektóre drobiazgi. Nie krępowała Jej ani kolorystyka, ani konsystencja. Aniani.   :lol:
Z uwagi na moje Świąteczne "przewinienia" spacery odbyliśmy osobno. Mama w towarzystwie koleżanek, ja indywidualnie. 8) :)
Mój spacer był konieczny, ponieważ swoją ignorancją pogłębiłem i tak już dość nabrzmiały konflikt interesów ;). W konfrontacji z dwiema Kobietami odłączanie umysłu było zbyt krótkotrwałe i w weekend nie przyniosło zadowalających efektów. :) Wobec czego... 8)

    Osobiście doradzam spacer jako sposób na pozbycie się napięć, więc skoro moje rady uważam za dobre nie wypada korzystać mi z innych, być może nawet lepszych.(A może właśnie dlatego ;)) Oczywiście wariant najlepszy, gdy spacer jest wspólny. ;) Tym razem jednak zdecydowałem inaczej. 8)
Spacer rozpocząłem dwukilometrową przebieżką, po której bez specjalnych oporów przeszedłem do marszu. Z uwagi na rozmiar przewinień zdecydowałem, że opuszczę mój las i dokonam penetracji innych, być może równie uroczych zakątków landu, w którym urodziłem się, nie mając przecież innego wyjścia ;). To co zobaczyły moje oczy, przeszło znacząco oczekiwania i znienacka zakiełkowała myśl(o dziwo mimo śniegu i mrozu), że wystarczy przedreptać w linii prostej 5-7km, pokonać nasyp kolejowy, a oczom ukażą się rajskie tereny dla uprawiania narciarstwa biegowego. Wizja okazała się tak silna, że pomny zadanej pokuty bez namysłu ruszyłem śladem narciarzy, naśladując i jednoczenie wdrażając się do wspaniałej formy zimowego przemieszczania się po leśnych obszarach przy wykorzystaniu nart i kijków. (Tylko z tego powodu nie mogę już doczekać się wiosny- kiedy to znudzeni monotonią takich eskapad miastowi, wystawią swoje cacka na wyprzedaże ;))
Póki co, zadowoliły mnie wykroki i wymachy- oczywiście po paru kilometrach pełne rytmu i dynamiki. Zauroczony nowym pomysłem na kolejne zimy, ani ani ani ani ani ani się obejrzałem, jak dzień zaczął ustępować zmierzchowi. Ponieważ "noce patrole" przysposobiły mnie nieco do zmian "oświetlenia" nie skorzystałem ze skrótu i wróciłem pełen pokory- kończąc spacer 3km przebieżką- do Matki moich Dzieci. :D
Z czystym sumieniem mogę odnotować w swoich zimowych rekordach około 50km spaceru i 5km przebieżki. Jakie grzeszki wobec moich Kobiet, taka pokutka. ;) :lol:
A z rzeczy bardziej przyziemnych napiszę, że podczas eskapady tylko raz oddałem mocz  :lol: i trzykrotnie uzupełniłem płyny wykorzystując do tego śnieg, oczywiście czynności wykonywałem w innych miejscach. 8)  :shock:(Rafał- zdaję sobie sprawę z wszelkich, nie wymienionych jeszcze przez Ciebie zagrożeń ;), ale potrzeba była realna i uważam uzasadniona)


P.s.
Poszukuję śladówek 52mm pod stopą z wiązaniami nnn dla dziecka 182cm i nieco poniżej wagi należnej (80)- mają być używane, najlepiej przez kobietę, bądź emeryta, w obu przypadkach z małym przebiegiem...  8) ... narty też. ;) :lol:

Nie mam zastrzeżeń  :) . Żeby tylko ta wiosna tak nie zwodziła że jest i znika, ale przeboleję jakoś  :wink: . Ale 50 km + 5km to nie wiem ile to jest. Jeśli da się przeliczyć na jakieś 25km po górach to domniemywam sobie, a jeśliby więcej się okazało, tak żeby tych górskich km miałoby zabraknąć... Oj to ciężutko.  :)

25km w "pionie", to rzeczywiście niekoniecznie 50km w "poziomie".  8)
Jednak w obu przypadkach można zrobić to tak, żeby podobne odcinki pokonywać dzień za dniem. :D I coś zamiast śniegu przysposobić. ;)

Eee? Dzisiaj to chyba tylko zawodowiec jaki by się tak zorganizował. No chyba dzisiaj Radzio nie przypięćdziesięciolił był?  :)

Nic z tego, liczy się..., no właśnie co w tej naszej Cywilizacji się liczy? :D A raczej na co! :lol: ;)

To zależy. Mam takie swoje "naliczniki". Ale tak ogólnie to chyba chodzi o jakieś te  :roll: wygódki i dobrą zabawę, która często jest niedobrą zabawą.  :wink:

Liczy się... zdrowie, ale wiem... wygłupiłem się.  :shock: :lol: Liczy się "bieg po zdrowie", najlepiej w parze ze zdrowiem. ;) :lol:

Nosił wilk razy kilka... i zostałem przyparty do muru przez matrony po pięćdziesiątce- nowo poznane koleżanki Mamy. :D
Dyskusja- przy mięcie, naparze z bzu itp.- potoczyła się w kierunku zdrowia, troski o nie, aż nieopatrznie ktoś potrącił moją "michę". A raczej "michę", z której z Mamą jemy.
To było nieuchronne. 8) Tym bardziej, że miałem przecież sygnały o panoszących się po mieścinie sektach "rzekomych". :D
Dyskusja trwała ponad 1,5h i- napiszę to w wielkim, myślowym skrócie- zakończyła się podsumowaniem, że chleb należy robić samemu, jeśli akurat ktoś musi mieć akurat na niego ochotę. :lol:
A Rodziców jednak sprzedaje się nawet do ekskluzywnych domów opieki rzekomej, ponieważ nie cena gra tu główną rolę, a brak czasu i wiedzy :shock: na opiekę ...{(teraz osobisty przyp. tego...no!...a nieważne)tak, opiekę... żeby choć przez chwilę móc być Człowiekiem- bo to trudne, nieopłacalne i w konsekwencji bolesne może być. :D}

Co się odwlekło, to nie uciekło. :lol:
Tęsknota znowu poniosła mnie na biegowe szlaki, a że nartek i kijków jeszcze nikt mi nie zaproponował ;), więc postanowiłem choć śladem narciarzy podreptać. :D
Oczywiście pełny profesjonalizm. 8) Styl do naśladowania wybrałem ... "klasyczny". "Łyżwą" jakoś się rozganiam na boki. :lol:
Po paru kilometrach nawet w linii bez najmniejszego problemu mogłem się utrzymać. Tym sposobem- wyrzucając naprzemiennie nogi i ręce, upłynęło mi 24km, a może nieco więcej. To fajny sposób nauczyć ciało prawidłowego kroku narciarskiego w sytuacji, gdy pod stopą nie ma jeszcze nart. ;) :D
O słońcu i pogodzie nie ma potrzeby wspominać, bo nie wszędzie dziś w kraju było- na przykład. ;)

Kurczaczek. Głupio tak narciarza udawać. Dzisiaj udawało mi na odcinku 9km i w śniegu jak na pierwsze dni wiosny przystało. :D
Choć muszę przyznać, że na pusto machanie rękami nieco nudne jest. :shock: :lol:
Jak ta wiosna zacznie się w końcu na dobre, to sobie chociaż kijki na wyprzedażach kupię. 8)

Głupio, to mi było wczoraj, bowiem praktycznie ze słońcem zacząłem. :D
Dzisiaj zaspałem jak suseł i dobrze mi tak, bo przy takim słońcu namacham się do woli. :lol:
I nie ma, Ĺźe boli. ;)

Raj! Znów polazłem do raju, a tam lazłem i lazłem i ... lazłem. :D I machałem i machałem i machałem- łapami na przemian. Super raj. :lol:

Wczoraj 1h spacerowanio-marszu , w lesie z 4 kg obciazenia , po 2 na ręke ...

Taki rozruch mały ...

To nie lepiej żonie iść po zakupy typu 2kg schabu, 2 kg karkówki...?
Ucieszy się bardziej.  :D

A to mnie czeka jutro ;)

Tak co tydzień mniej więcej .... :)

Tylko Ĺźe ja się bardziej cieszę  :lol:

Znowu byłem w raju. :oops: Przecież to tylko 6km przez las, to można się skusić. :D
Tym bardziej, że w pobliżu widziałem zaparkowane samochody z rejestracjami z nie jednej stolicy Polski. 8)
Rajskich kilometrów, podobnie jak czasu szczęśliwi nie liczą. :lol: Na przykład. Ale- też na przykład- późną wiosną ;) i z rowerem co nieco oszacować da się. :D
sięsię :lol:

Niezly z ciebie yharpagon radziu, normalnie chcialbym miec tyle czasa zeby jeszcze miedzy dzwonkowanie a cwiczenia wlasnocielne wcisnac bieganie a to i tak ponoc nie za bardzo, bo te wscyckie miesnie strace biegacac. Tak strasza przynajmniej  :shock:

Aż się obejrzałem. :shock: ;) :D  Ja harpagan? :lol: Na co? 8)

Jak to na co... ;)  :twisted:
http://www.youtube.com/watch?v=dq5UNUJoWLo

A Ty wiesz jaki dziś mróz był, a wczoraj. No! :lol: To nie to, co Ty w ... klubie. ;)

Dobra, odpowiem. 8)  Książek, a w szczególności bajek mało czytam. :oops:  Na przykład. :lol:

Dzisiejszy mróz osobiście inspekcjonowałem podczas biegu w słońcu ;)

Harpagan. :lol:

I się wydało  :oops: :mrgreen:  :lol:

:lol:
Wydało to się ...temu....no!...wa.... Wolskiemu, że grał.O! ;) :lol: :lol:

Dzisiejszy spacer był szczególny. 8) I nie o kilometraż chodzi, bo i tak jest trudny do zaakceptowania. :D
Mama odebrała telefon z życzeniami od swojego rodzeństwa. Nic w tym dziwnego, fakt. Tyle że w końcowej części rozmowy (końcowej, ponieważ dłużej Mama nie chciała już rozmawiać) padły pytania typu "...dlaczego się nie leczysz..." (całe młodsze rodzeństwo bierze leki i nie narzeka), "...powinnaś przyjmować leki!".
Jak tę opowieść usłyszałem, to aż mi się wyrwały cztery proste zdania- No wiecie Państwo co?!?
Przecież Mama się leczy!... Jest na DO!O!


To należało porządnie rozchodzić.  :lol:

Bardzo słusznie!  :D

Jutro teĹź to powtĂłrzymy. 8)
I oby tak było do ... tej... no!... do "osranej śmierci". ;)  Stooop! Znaczy jak najdłużej. I oby tak było jak najdłużej. Tak! Tak chciałem przecież napisać. 8)

Zaległy prezent jest od dziś w posiadaniu mojej Rodzicielki. :D
Z wszystkich poznanych zalet kijki nie mają 125cm długości ;) i wymiennych końcówek, a tak poza tym ... Kingsajz. :D

Od miesiąca praktykuję nie jeżdżenie a chodzenie po Lwowie. A to tak jakby chodziło się po górach ..., no po niskich górach. :lol:
Zostawiam samochód i dalej, hajda. I raz myślałam , że nie wrócę do biura. :lol: Czuję ten Lwów w nogach i jest świetnie. :D

MĂłj juĹź prawie( za parę dni) 88- letni Tata maszeruje dziennie ok. 5 km. Lekarze mu mĂłwią , proszę chodzić , ciągle być w ruchu, jeśli pan usiądzie i będzie siedział to pan zardzewieje. I tak Tata to wędrowniczek. Przy tym apetyt ma niewąski przy szczupłej sylwetce.  :D

Ba. Współpracownika w Suwałach odwiedził dziadek lat ca 90 z okolic Lublina. Przyjechał autobusem, autobusami, bo miał dwie przesiadki po drodze. Zaś tata koleĹźanki teĹź dziewięćdziesięcioletni z okolic Suwałk jeĹşdził do Kutna pociągiem rĂłwnieĹź z przesiadkami. I oto chodzi by się ruszać :) 

JuĹź? :D

W starszym nieco wieku okazuje się, że parasol jest mocnym atutem w rehabilitacyjnych marszach. :D
Kijki- wiadomo, idą wtedy na bok. Czasami przykro słuchać opowieści przed wymarszem, jakie to niegodziwe 8) i nieludzkie :shock: "zmuszać" starsze osoby do spaceru, kiedy- wydawać by się mogło, pogoda nie sprzyja wszystkiemu i niczemu więcej. ;)
Moje zdziwienie jest tym większe, im lepszy i jak lepszy jest nastrój po powrocie- zawsze. :D Praktycznie constans, z wyjątkiem sposobu dziwienia się. ;)
To wielka trudność stale przypominać osobom ze słabszą zdolnością zapamiętywania o ich postępach. Jednak nie znam innego sposobu, ale ich samoocena pisząc ... no ... kolokwialnie, jest do dupy. Brak samooceny, a tym samym oceny zmieniającej się ich zdrowotności powoduje, że zmiany dostrzegają najczęściej osoby trzecie zainteresowane nie tyle faktem odzyskiwanego zdrowia :?, co sposobem w jaki to jest osiągane- nierzadko bez akceptacji i pod presją moralnej odpowiedzialności za takie "eksperymenta" z mojej strony. Wracając do samooceny- jej brak powoduje, że przeżywam swoisty "dzień świstaka", pocieszające, że bywają to- ku memu szczęściu- "tygodnie świstaka". Notatnik Dnia Codziennego jest mi i Mamie w jej walce bardzo pomocy, jako rzeczywisty punkt odniesienia. :)
Wczoraj parasol był niezbędny. Dziś ... o tej porze tak na "wszelki wypadek", mimo że moi naturalni, lokalni "informatorzy" sugerują przejaśnienia. ;)
A to znaczy, że dzień zakończę równie pracowicie, jak go zacząłem, ale... już w sandałach. 8) :D

Koncentracja bliźniaczych narodzin przedłużyła na tyle aktywność, że dziś postanowiłem to jedynie rooozchodzić. :D

W końcu letnie temperatury , trzeba sprawić sobie jakieś tanie nakrycie głowy co by nie zagotować  wkładu czaszki  :lol:
Kalenji do mnie przemawia , takie "grosik" w branĹźy ... rzygam juĹź firmą z łyĹźwą ... A najlepeij byłby noname tylko z siatką tu  i tam ...

W czapce biegasz?
Wiatr we włosach nie jest mile widziany?

Nie nie lubię czapek , kiedyś nosiłem ale zdarza mi się zjarać łepetynkę nawet od tak na mieście , a jeszcze by się pobiegło w gorącu ... to wtedy czapejka się przydaje . Ale generalnie uwiera i nie przepadam . U mnie teraz włosy na  3 mm więc wiatr głodny  :lol:

Głodny wiatr, dobre!
To u mnie pewno ma cukier na czczo 70-80 :lol:

Gavro Ty na mokro już dajesz jednorazką :) ?

Lepiej.
Siadam u golarza i brzytwą :lol:
Zmysłowe.

E to juĹź profi liga z klasą  :D

:D zawodowstwo  :D

No! Wreszcie namówiłem ponad półroczną Optymalną na poranne spacery- dobrze Jej tak! :D
Mam zapis w notatniku! 8)

Tegoroczną, wakacyjną przygodę rozpocząłem od retrospektywnej wycieczki z Mamą w strony, gdzie dorastała- do Wądołek.
Wyprawa była jednodniowa, z uwagi na moje możliwości urlopowe i trwała od świtu do zmroku. Przepchnąłem przez Mamę tyle wspomnień, ile się tylko dało, łącznie ze spacerem boso po leśnych ścieżkach. Ramy czasowe nie pozwoliły nam doświadczyć codzienności gimnazjalnych marszów do szkoły w Zambrowie, ale kto wie- to przecież pierwsze wakacje "nowo narodzonej" optymalnej ;).
Udało nam się odtworzyć wiele faktów ze sponiewieranej matczynej pamięci, co uznaję za największe osiągnięcie tej wycieczki. :D (Równie ważne jest to, że ten jeden dzień też powinien zostać zachowany- chciałbym. :))
Zapał do odświeżania pamięci jest na tyle duży, że podjęliśmy postanowienie włączenia do zabawy nieco młodszego rodzeństwa tam wychowanego, ale na dzień dzisiejszy to wymaga to od nich zmiany nawyków żywieniowych, ponieważ fizyczne przeżywanie wspomnień cudownego dzieciństwa jest dla nich zbyt bolesne. :shock:
Dla Mamy juĹź nie. 8)
A z optymalnych ciekawostek wspomnę, że ser typu Camembert bardzo fajnie komponuje się z dodatkiem bezpośrednio zrywanych w lesie jagód i poziomek.
No cóż, ziemniaków w lesie nie dało się ukopać. ;) :lol:

ZdrĂłwka dla mamusi!

Jest! Wedle możliwości jej organizmu. :D

Wkrótce rocznica, gdzie będziemy świętować (zdaje się, że z "Olczańską" :D) Pierwszoroczną Optymalną. Za Jej przyzwoleniem, w związku z obchodami, zacytuję wybrany fragment z naszego, 
p r y w a t n e g o  notatnika. :D


W zaufaniu dodam,, że ostania diagnoza stanu zdrowia Mamy, postawiona przez lekarzy to, tzw. otępienie starcze (w wersji niezawoalowanej zwane kretynieniem- np. kretynieniem społeczeństwa ;)).
Przez skromność nie wpakuję tego w "optymalne rekordy", a także z drugiego powodu- i tak wszystko zawiera się w temacie "Sport to zdrowie". ;) :lol:

Maszeruj. :D

Pogodna jesień i latoroślom miła.  :)

Oczywiście, cechy naśladowcze w cytowanym opisie dnia powszedniego można wyodrębnić. ;)
Nic dziwnego, przecieĹź dla Nauki to nic nowego. :D
Mama bezwiednie(lekarze jej to juĹź zagwarantowali ;)) rĂłwna do prawego. ;) :lol:

RĂłwnieĹź się dziś przespacerowałem przed obiadem, bez śniadani (8km biegu w plenerze). Bardzo ciepło i słonecznie 18 stopni. KrĂłtkie spodenki i koszulka krĂłtka gĂłrą  :D

...i czapka, szal i rękawiczki... 8) :wink:

Ładny mi spacer, że aż koszulka się unosiła- górą. ;) :lol: :P

Teraz są idealne temperatury do biegania, jedyny dyskomfort, to założona koszulka ;)

:D

A! Przypomniałem sobie. :)
Rocznica!!!
Przez skromność cytatu z 25.10.2012 nie zamieszczę, ponieważ wówczas to jednoosobowa narracja była. :D
Ale cytat z notatnika na dzień 25.10.2013... proszę bardzo. :D


Przyjacielu mĂłj.
Możesz być dumny z siebie! :)



P.s.
Szampan tylko by popsuł nastrój świątecznego dnia. ;) :D

Zima idzie, Mama, pĂłki co, nie ma na to rady. :)
Spacery są skuteczne, ale będzie to wkrótce osoba 82-letnia i dosyć trudno jej zwiększyć zakres gimnastyki fizycznej, a co za tym idzie i gimnastyki umysłu.
I co? Co może z tym zrobić pierwszy lepszy geniusz? Otóż  r e w e l a c y j n y m  panaceum jest lektura "notatnika" samodzielnie przez Mamę (czasami pod presją 8)) prowadzonego.
TAM WIDAĆ JAK NA DŁONI PROGRES I POSTĘPY PRZY POWROCIE DO ZDROWIA- pełnego, choćby na jeden dzień. Bowiem po nim mogą przyjść następne, a DO w tym głowa, aby nie zastąpić niczego zwrotem "muszą". :D

(Zanim klepnę bezmyślnie {Wyślij wiadomość}, poczytam z uwagą. Fajne, więc ... poszło DO Ludzi)

Podobnież DO jest dla zuchwałych, tak ponoć twierdzi konsumująca ją młodzież. ;) :D
Plan wyjazdowy został dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. 8)
Po powrocie zobaczę kto kogo złamie Mama pogodę, czy pogoda Mamę. ;) :D
Póki co, dzień rozpoczęliśmy od wspólnej gimnastyki. :D

2:1 dla Mamy! To się nazywa Optymalność. 8)
Wynik początkowy to 0:1 w pierwszym dniu zmagań. :D
Przeciwnik został rozpoznany, a nawet obdarowany. Pozostałe dni, to mecz do jednej bramki, dla kibiców nuda. ;) :lol:

Dzisiejszy spacer zatytułowaliśmy: "W poszukiwaniu Jaworu". Oczywiście w pierwszej kolejności zaprowadziłem Mamą do mojego Jaworu. Pozwoliłem nasycić pięknem Jego korony oczy po to- jak to robią pamiętliwi grzybiarze, aby w dalszej części wycieczki ułatwić rozpoznawanie i wyszukiwanie klonowego rodzeństwa. :D
Tym niecnym sposobem zawoalowałem trzy godziny łażenia. Drugiego takiego Drzewa nie wypatrzyliśmy, ale przecież nie to było głównym celem zabawy. ;) :lol:

Poranna gimnastyka powoli staje się niedostrzegalną codziennością. :)
Fakt. Sporo się przy tym nachodzę, ale jak to mi wmawiali moi "przyjaciele"- "... przecież Ty lubisz chodzić...". ;) :D
Cierpliwy też lubię być. :lol: ;)

Wczorajszy spacer był pod moje dyktando, a nosił tytuł "W poszukiwaniu zwiędłych paproci". Ich koloryt jest niezaprzeczalny, ale żeby to potwierdzić "zafundowałem" Mamie 8km- "wśród leśnej ciszy". :D
Dziś- w odwecie, Mama odmierzała tempo i długość marszu. Pomimo wczorajszych uwag- co do mojego braku respektu dla Jej wieku- sama wkręciła nas w 6-cio kilometrową przechadzkę, na zakończenie której i tak za "taki pomysł" mnie się oberwało- chylę czoła, z naturą kobiety jeszcze nikt nie wygrał. ;) :lol:
Jutro wyprawa pt. "Przez leśne wertepy"-  9-10km. 8) :lol: ;)
Przy okazji. W mojej okolicy krzewy bzu zdecydowanie przy własnych pąkach "majstrują", a u Was? :)

Słońce pięknie wkomponowało się w tematykę dzisiejszej przygody. Zabrane "na wszelki wypadek kijki"i znalazły inne zastosowanie. Przepleciony za plecami przez łokcie znacznie wpłynął na poprawę sylwetki u Seniorki. Ja ten drugi, też sobie wetknąłem- dla przykładu. "Wertepy" ograniczyliśmy do 8km i do dwóch wzniesień- jutro przecież też jest dzień. ;) :D

Przy okazji napiszę, bowiem przypomniałem sobie. :)
Obecnie procesy regulacyjne związane z dolegliwością nietrzymania moczu pozwalają na trzy godzinny marsz mojej Mamie.
W ogóle odnotowałem znaczący spadek zapotrzebowania na produkty higieny intymnej, choć Mama- spytana bezpośrednio- sugeruje zupełnie co innego. :)
Tyle, że to ja uzupełniam zasobniki w ten produkt. ;) :D
Zupełnie bez zbytniej żenady dopiszę, że  problemy u panów- w podobnym miejscu zlokalizowane- marsz, podparty atrakcyjną rozmową, również przynosi podobne efekty. :)

O widzisz!
A ze mnie się śmiejesz, że w kamizelce korekcyjnej spaceruję :shock:

DO Ciebie!!! No! :lol: :lol: :lol:

Chcesz, abym 82-latce zafundował 30kg na grzbiet? I się z tego śmiał? :lol: :lol:
Jeden norweski patolek waży niecałe 200g, a kijek z lasu jeszcze mniej. ;) :D

Powiedzmy:
Marsz robi dobrze w kaĹźdym wieku!
I tak to zostawmy :D

Co zostawmy!?! Nie oskarżaj bezpodstawnie, to i ja zostawię. ;) :D :lol:

Po wczorajszych wertepach dziś spacer odbył się pod dyktando Mamy. 4km, z czego większość w obecności słońca i bez kropli deszczu.
Nie ustaliłem w jakim stopniu wczorajsze zmagania wpłynęły na pamięć spacerowiczki, ale jej organizm nie rościł pretensji. Zamyślony, łapałem się na tym, że chwilami opóźniam dyktowane mi tempo marszu. :)

To sobie mama wychowała :D
Dobrze jej tak.
Ciekawe czy moja też tak sobie wychowała? :D

A wiesz, Ĺźe macie podobne opinie co do mnie. ;) :lol: :lol:

To zależy kto miał więcej do powiedzenia chociażby w kwestii bajek dla dziecka- mama, czy babcia. :D Znaczy od kogo więcej dotarło. :lol:

Mamusia.
Bo ja Cały Dla Mamy! 8)

A! To stąd "zainteresowanie" moimi nieco starszymi Koleżankami. :D
Więcej nic nie wcisnę. :lol:

I tak Cię poniosło :lol:

Przepraszam, wlazłem "w szkodę". Następnym razem wyciągniesz więcej, jeżeli nie wszystko. :D

Dziś planowy spacer Matki Lacha dokonał się na odcinku 9km. :D
Podczas spaceru, prócz zwyczajowej nauki o otaczającej nas Naturze... uprawnej, padły pytania, które zakłóciły nieco mą strategię pomocy. Mama spytała, czy szynkę na tej DO można jeść(mięso zwierzęce znaczy ;))? Ponieważ odczuwa dużą na nią ochotę. Odparłem, że tak! Ale jako dodatek do masła, jajecznicy, sera- zgodnie ze stanem posiadanej wiedzy. Na targową sobotę mam dodatkowe zajęcie, znaleźć właściwie szprycowaną szynkę wędzoną. :D
I tu kłania się znajomość i powtarzalność historii. ;) Za okupacji mięsa, a dziś lewe papierosy było i jest możliwe kupić- mimo zakazów. To i na wędzonki Naród znajdzie sposób. :D A gdyby okazało się kiedyś, że ten "drugi, rzekomy, rozgadany, wystrachany nadmierną ilością białka" Naród będzie w końcu mądry, to i na tego typu zakazy pokusi się(za przykładem) o DObrą Radę i to dopiero będzie nowa historia w tym i Polski. :roll:

Zaryzykuję stwierdzenie, że wędzonek będzie więcej niż przed prohibicją :lol:

Oby DObre były. :D Znaczy lepsze jak fajki, czy alkohol. ;)  Inaczej będzie kicha, znaczy chichot historii. :lol:

Wyprawka zrobiona, na dwanaście dni. Zobaczymy jak sobie 82-latka poradzi, bo posiłki już mniej zbilansowane niż przed rokiem.

Jeżeli chodzi o sumienność Mamy w ramach leczenia za pośrednictwem DO mogę napisać, że zasłużyła na pochwałę. :D
Skuteczność spacerowa, to zaledwie 30%, ale przy -18^oC trudno o lepszą. ;) Większe "kozaki" nie zamierzają wówczas majtochów przewietrzać. :D
Zapiski do notatnika gimnastycznego, tutaj zaledwie 40%. :) Wszak zima, a Mama nie ma na to jeszcze rady. :D
Rozmowy telefoniczne- dwie. :D

Przyjacielu mĂłj!
Nie szczędzę Ci pochwał, bowiem mam z każdym tygodniem coraz więcej swobody, znaczy wolności. A to przecież jest wartość niepomierzona.

I tak drepcząc w kółko pewna starsza pani przesunęła wczoraj licznik o kolejny, 82 rok życia i to wbrew siłom, które mniemają się uważać za wszechwładne. :D

Dobry temat....  8) :lol:

Wzorcowy. :D

I oby jak najdłuĹźej!.  :D

Może bez ostatniej części cytowanego zdania. ;) Chyba, że wola większości jest inna. :lol: :lol: ;) I najzabawniejsze, której większości. :lol: :lol: :lol:

Gratulacje Pani Mamie :) 

Pani Teresie zaś podziękowania w jej imieniu składam. :D

:) 

A! przypomniałem sobie, zupełnie niechcący. :)
Wczoraj, po mojej interwencji wobec natarczywości wścibskiej nieoptymalnej sąsiadki, Mama przypomniała sobie, przy okazji mnie zaklęcie.
Hmm, niby demencja, a tu taki hokus pokus i to przedwiośniem. ;) :D

Cytuję w formie nieznacznie tylko poprawionej z uwagi na wrażliwość ignorantów, którzy za pośrednictwem "(nie)woli" skazują mnie na margines optymalnego żywota. :D
:lol:

W mamy notatniku dostrzegłem informacje o pojawiających się zalążkach owoców jagód i obficie kwitnących poziomkach. :D
Natomiast nie doczytałem nigdzie, że baletniczki (buki) zrzuciły zeszłoroczne "kiecki" i stroją się na zielono, choć tego jeszcze w pełni nie widać.
Nic nie szkodzi, ta obserwacja widocznie nie jest wiosną taka ważna, choć ja postanowiłem ten moment jednak zapamiętać. ;) :D

Nigdy chyba nie widziałem kwitnącej jagodziny :?
A suche liście bukowe są fantastycznym składnikiem podłoża dla owadów.
Larwom kruszczyc i rohatyńców oraz młodym karaczanom wręcz niezbędne.

Chodzić, chodzić:
http://www.chiropraktycy.pl/pdf/2013/Jolanta%20Szyszlo%20-%20Magiczna%20Pigulka.pdf

Bo kwitnie kremowo-zielonkawym kwiatem do dołu, a jak z trzydziestokilogramowym garbem się schylić, żeby to zobaczyć- nie wiem. ;) :D :lol:

17,5 kg, ale rozumiem o co kaman...
Jak do tego dorzucimy daltonizm, to faktycznie nic dziwnego, że nie widziałem ;)
Po cholerę, zresztą, komu kwiaty jagód?

Jak to po jaką "cho". :shock: Gębę widzę taką zmarszczoną, jakby się czosnku obżarła- coby diabła odpędzić, to się zainteresowałem. :D :lol:


17,5kg+12,5kg niezbędnego mięcha to będzie w pobliżu "o co kaman". ;) :lol: :P

Ach! Przypomniałem sobie. :)

Pewna staruszka spacerująca, a nawet maszerująca też sobie coś przypomniała w obliczu takiej siły, jaką jest las.
Zacytuję:
"Kogo nie boli, temu powoli" :D :lol:

Ba!
Łatwo nie jest.

Ba!
Też mozolnie sobie coś tam przypominam, a o zapamiętywaniu i "licencji na omylność" tylko wspomnę.

http://sport.interia.pl/lekkoatletyka/news-kiedy-bieganie-szkodzi-zdrowiu,nId,1532187#iwa_item=1&iwa_img=1&iwa_hash=26648&iwa_block=tiles
Zaś o patologii uprawiania sportu, zdaje się, że biegowego.

Ja biegam tylko do tramwaju, truchtem

Tu luz masz :D

Specjalnie później wychodzisz? ;)

W sam raz na trucht, a nie sprint.  :wink:

Chłonność lasu:
http://www.mirror.co.uk/news/world-news/world-war-2-neva-pyatachok-3401701

Bo w razie co, to przyroda da radę. ;)  8)

Przyroda zawsze znajdzie wyjście, bo na wszystko ma geny.  :wink: :mrgreen:

Bo taka jest wola Pana. ;)  :lol:

http://kopalniawiedzy.pl/biegacze-predkosc-dlugosc-zycia-przewczesny-zgon-Peter-Schnohr,21845

No proszę jakie słuszne obserwacje poczynili, bo winoski ci duńscy naukowcy wysnuli jak zwykle - do bani. 8)
Długotrwały wysiłek, aby był prozdrowotny musi być areobowy na tłuszczowym acetylo-CoA , o czym już tu wspominałem. :)
Bo glikoliza wysiłkowa i uruchamianie rezerw alaniny w celu odebrania nadmiatu protonów (z degradacji trójkarboksylów) niekierowanych na łańcuch oddechowy z powodu niedotlenienia jest bardzo szkodliwa dla zdrowia... ;)

:(

Ale z krótkotrwałych beztlenowych - wysiłek izomeryczny jest zdrowy i dźwiganie ciężarów na fosfokreatynie też... :D
Bile się za mocno nie przykwasić. ;)

to zakwaszac sie czy odkwaszac w koncu?  :? :?




:lol:

Wole pic wode ;)

Uff! :lol:

Woda z plusssssz minerały. 8)

Jak określić czy wysiłek leci na ATP regenerowanym z fosfokreatyny? :?
I jak sprawdzić czy już się zaczęło zakwaszanie i zużywanie alaniny i innych amino?
Wiem, że to nie takie proste, ale jakoś w przybliżeniu...?
Czy można przyjąć, że olimpijskie podnoszenie ciężarów w pojedyńczych podejściach z przerwami 3-5 minut leci na ATP, a kulturystyczne robienie "masy" na 8-10 powtórzeń z przerwami 90 sekund to niezdrowe się robi?

Fosfatogen ponoć przez pierwsze 10s wysiłku typu sprint, ale jak zacznie się tlenowo, to starcza na dłużej, zakwaszenie zaczyna się, gdy mięście zaczynają przyszczypywać, a corish alaninowy, jak zaczyna "powietrza brakować" i (albo) "czuje" się wątrobę - zależnie od wytrenowania.

Rwanie trwa 2-3 sekundy, podrzut ciut dłużej. :D
"Przyszczypywanie"?
Chodzi o niemożność rozłączania aktyny i miozyny?

Nie, to już kompletny brak energii jest... Bo kurczy się ślizgowo, a rozkurcza chemicznie... ;)

:D
Tak, tak, regionalne różnice w doborze słów mnie zwiodły.

Ty paker, ty sie nie wymadrzasz tutaj zbytnio?  :lol:

Sorry, próbuję sobie porządkować chaos w głowie, w końcu tutaj jest źródełko... :D

Za duzo kombinujesz, jak Adam. Potem sie zagonisz w kozi rog i bedziesz liczyl w notesie co dzwigales 12 godzin temu i dlaczego ci nie ten miesien urosl  :D

:lol:

Ale 120 w klacie ma! :P

Cholerka ja nawet nie wiem ile mam, bo nie mierze  :? Ale jakby co to podpompuje na laweczce w miesiac  :lol:

400 metrów sobie maksymalnie pobiec i wtedy się wie co i w której sekundzie/metrze się zaczyna/kończy i czego na ile styka, a na ile nie styka.  8)

Oj, ale to tak niezdrowo... :D

Się wie.  8)

83 lata - spacerek ? nie, a maratony to nie łaska ?

http://tvnmeteoactive.tvn24.pl/bieganie,3014/dziarski-dziadek-ma-83-lata-i-wciaz-wygrywa-maratony,176703,0.html

A Doktor czasem nie zabronił? :?

Trzeba się wziąć mocniej za treningi.  :? ;)

No to poooszedłem! :lol:
Zrobiłem prawie 15km w 2h15min.
Zdziwiłem się co tak lekko, a więc szybko, a ja lżejszy o 17,5kg. ;)
Cholera, zapomniałem załoĹźyć kamizelki, skleroza nie boli, ale się trzeba nachodzić.  :P

A nie mĂłwiłem, Ĺźe bez kamizelki grozi to prawie biegiem? ;)  :lol:

Biję się w pierś, bo wątpiłem. 8) ;)

:lol:

To nie skleroaza a zespol odstawienno-nabialowy  :lol: :lol:

Dlatego na śniadanie się nafaszerowalem rakotwórczymi żółtkami i uzależniającą śmietanką.
JuĹź lepiej. :D

Tylko godzinka marszu i 6km. :D
Pierwszy raz szczeniaka wziąłem, dlatego ostrożnie.

U mnie dzisiaj zdobyta Magurka, godzinka trzydziesci i 5.5km ale z przerwami na borówki. Endomondo uważa, że poszło ponad 600 kalori ale nie wiem czy wlicza te borówki czy nie ;)

Spacerek nad jeziorkiem z pieskiem. Ładnie tylko momentami co zilustrowałem przy okazj  :D . Piesek szczęśliwy, wszystkie śmierdzące rybie głowy odnalazł - świąteczna rybki namiastka. Miłego celebrowania.  :)

<img src="http://dl.dropboxusercontent.com/u/11845884/jo.JPG" alt="" border="0">

Śliczne zdjęcie... :D Chociaż trochę przeraża... :roll:

Miło mi.  :lol:

A co to za jeziorko? :lol:

Loch Ness, prawie...  :wink:
Czyli Ottmachau  8)

:shock:
Ło Matko!  :shock:
Reniu, spokojna woda na pierwszym planie, światłość wiekuista przedzierająca się przez szparkę - zdjęcie pełne nadziei i optymizmu!  :D
A Ciebie przeraşa!  :shock: :roll: ;)  :lol: :lol: :lol:

Piękne jezioro na Dolnym Śląsku.  8)

Pewnie sporo topielców ma na koncie? :roll:  :?

Przeraża. :? Ten bezkres, ogrom, ta głębia, ten mrok...groza... :twisted: 8) i jeszcze pewnie zimna woda, trochę byłoby szkoda uuu....  8) :lol:

:lol:
Rozumiem, to teĹź poprawna interpretacja... ;)

Bo za mało piją i ich samo nie unosi na wodzie. ;)

Znowu Święta. Dziś spacerek wypadł w lesie. 3,5 godzinki. Piesek pogonił wszystkie myszy, krety, itd.  :twisted: . Ciepło, koło 10 st.C. latem to byłby upał.

Były lata gdy potrafiło być 30stopni mniej. ;)  :D

Było, było, pamiętam.

Ale wtedy syberyjskie wyże tu stacjonowały... ;)

Niedzielny spacerek z psiurą wypadł drogami, które zazwyczaj są pod wodą, chyba że akurat nastąpi ich rozstąpienie.  :wink:
<img src="http://dl.dropboxusercontent.com/u/11845884/p.JPG" alt="" border="0">

Piesek pierwszy sort... :D

Ten piesek przypomina Dingo ,tylko troszkę mniejszy

A bo akurat udaje.  8)

:lol:

Mix taki. Czasem jak dingo, czasem jak brudna hiena.  :wink:

Sympatyczny... :D :lol:

I jaki ma wielgachny patyk. ;)  :lol:

Faktycznie!  :shock:
Ale cieniuńki na szczęście... ;)

Fajnie terenĂłwką by się jeĹşdziło po takim terenie.  8)

Rasa kameleon, zlewa się z tłem.
:wink:

200 km/h... 8) i bez hamulcĂłw... :lol:

Dziś akurat więcej quadów 5 niż terenówek 1 naliczyłem.

:shock:
No co za ludzie!
Taki śliczny teren dewastować?  :?

Natura 2015 czy jakoś tak.  :wink:

Przyjdzie woda i wyrĂłwna... ;)

Nawet przypłynie.  :)

Ale ładny kolor tych kamieni.  :D

No pewno że ładny, naturalne kolory. Woda przyjdzie i schowa.  :wink:

Jak schowa, to nie będziemy mieli co oglądać  :? Lepiej szybko rób nowe zdjęcie. Może być nawet teraz -  w nocy. Też są ładne w świetle latarni... :D 8)

:)

<img src="http://s7.postimg.org/ryzm88gqj/image.png">
http://czasnabieganie.pl/z-tomaszem-lisem-w-maratonie-nie-wygrasz-celebryci-biegaja,artykul,562052,15,12707.html

(...) a w tym roku w Rotterdamie pobiegł 3:03:16. po ktorym zemdlal i trafił do szpitala - zapomnieli dopisac.

drobiazg  ;-) 

Pewnie niski cukier nieoszczędzany tłuszczem.
:wink:

Za dużo stresów. Słyszałem że pogonili mu kota.  :)

Ale kot prezesa przecieĹź... ;)

RafałS to my chyba blisko siebie mieszkamy, skoro ty z psem przy zbiorniku otmuchowskim biegasz  :D Latem tam sobie spacery rowerowe robimy, fajna traska przez zbiornik w Topoli, PaczkĂłw i ŚcibĂłrz tam wiedzie  :wink:

...Tam to z doskoku bardziej, a na ogół jezioro dalej, ale tu rozpirz totalny.  8)
Dziś w końcu przestało padać, spacerek z psem, błoto do wyboru w różnych kolorach i konsystencji.  :wink:

Jako, Ĺźe psa nie mamy (na razie) to nikt mnie dziś nie namĂłwi na wyjście z domu (brrrrr....). Jutro zumba to sobie odbiję ten bezruch niedzielny  :D

Ale za psa nie dają przecieĹź 500+, a roboty tyle samo albo więcej!  :shock:  :?

Dają, dają 500!!! tyle, Ĺźe raz, jako wyprawkę, jak się przygarnie jakąś znajdę. Przynajmniej w naszej gminie tak jest  8)

A to poczciwa gmina!  :D

Z psami to bywają dziwne historie, nie do opowiedzenia...  :roll:

właśnie leciał na reżimowej dwójce serial o schroniskach i celebrytach adoptujących psy. Pudzian wybrał sobie największego z  największymi kłami  :) 

Ja też mam ze schroniska, ale teraz tylko częściowo  :) . Po kilku latach powierzyłem w rodzinne ręce bo za dużo nieodpowiedzialnych ludzi wkoło. Teraz tylko wypożyczam od czasu do czasu.  :D

My planujemy psa, na razie jednak warunki są nieodpowiednie bo jesteśmy w trakcie wymiany ogrodzenia wokół domu.  :D Marzy nam się border collie, ale najpierw ogrodzenie....

Słusznie, ta rasa lubi płoty jak sama nazwa wskazuje... Border --> granica --> płot.  :lol:

:lol:

:lol:

Jeśli border, to najlepiej dwa i przynajmniej 3-4 kaczki pekiny do zaganiania. :D

Nie męczy mnie za bardzo 10-12km marsz, nawet z kamizelką. 8)
Za to wczorajszy spacer z dzieckiem, może 3km, mnie wykończył. :lol:
Może dlatego, że byliśmy ogrodnikami, każde miało rylec z patyka i sialiśmy w dołkach wszystko, co wyglądało na owoce lub nasiona.
Współczuję ogrodnikom. ;)

Ja tak samo mam na szopingu, pół godziny łaĹźenia po galerii potrafi bardziej wykończyć niĹź 10km przebieĹźka. ;)  :lol:

:lol:
Ugh, no. 8)
Na szczęście można się rozdzielić. :D

A może być jeden pies, a zamiast kaczek bieganie przy rowerze? Mąż sobie wymyślił, że chce psa do towarzystwa w mtb, border się chyba nada, bo to jeden z bardziej ruchliwych psów. Wziął kiedyś na przejażdżkę labradora teściowej to po tej eskapadzie pies przez cały dzień z legowiska nie wychodził i teraz, widząc rower, ucieka z podkulonym ogonem  :D

Do roweru to najlepszy dalmatyńczyk, moim zdaniem. 8)
Głupie toto i bez polotu, w sam raz na taką odmóżdżającą czynność. :D

Colie, jakiegokolwiek, a zwłaszcza bordera i kelpie, szkoda, to są psy, które potrzebują zadań wymagających użycia ich wrodzonej inteligencji i użytkowości.
Dobry spacer z psem nie ma wcale na celu zmordowania fizycznego, psy nie mają wielkich potrzeb ruchowych, spacer polega na zaspokojeniu potrzeb psychicznych, węszenia, myszkowania, znaczenia terenu, spotkań z innymi psami, trochę zabawy zgodnej z przyrodzonym talentem i wzmocnienie kontaktu z opiekunem. :D
Bordery zwykle pracują najlepiej w dwójkach i mogą cały dzień zaganiać, albo musi im się tak wydawać.
Kaczki lub gęsi mają psy w kuprze i spokojnie się pasą. :D

Na rower, ale koniecznie przez las, łąki i nieużytki, i koniecznie luzem, nadają się dobrze Jack Russell teriery, a zwłaszcza ich długonoga odmiana Parson Russell.
Opiekun jedzie, a pies w tym czasie się wyżyje w krzakach, norkach i kretowiskach, nie gubiąc kontaktu z rowerem.

Niby moĹźna, ale czasami dochodzi do takich stwierdzeń - "w tych butach dalej juĹź nie będziesz chodzić, idziemy kupić nowe". Jak Ĺźyć? ;)  :lol:

Jack Russell bardzo podoba się mojej Ĺťonie, a ja optuje za Welshem, ale na szczęście nic na razie nie będzie, bo nie ma czasu i warunkĂłw na nowe obowiązki.  :D

Fakt, ja mam teraz takie spodnie, ulubione, ale tylko czekam na podobną komendę. :D

Pod uwagę braliśmy też Russella, mnie się jednak bardziej Border Collie podoba  :) Mogę psa brać na wycieczki, kiedy będę biegała. Łąk, chaszczy i lasów u nas dostatek, nie powinno psu wrażeń zabraknąć. Kaczki i gęsi niestety odpadają, nasz ogród nie jest zbyt duży, ale jakby co, to sąsiadka ma stadko  :wink:

http://giro-bc.blogspot.com/2015/05/rola-roweru-i-bikejoringu-w-treningu.html

Dla mnie teriery, no może z wyjątkiem stafika, noszą w sobie zbyt wiele nerwowej energii. 8)
Oczywiście to kwestia akceptacji i zaspokojenia potrzeb, Ty biegasz, córki też pewnie wychodzą z domu, a jak pada, takiego małego psiaka można zamęczyć w domu grą w kubki, szukanie domowników czy łapaniem piłeczki.
Ja najlepiej bym się czuł w towarzystwie psa obrończego, suki tu są znakomite, jakiś rottweiler, bullmastiff, mastif neapolitański, alaunt czy boerboel.
Taki pies leżąc w strategicznym miejscu jednocześnie pracuje, stróżowanie i obronę mają we krwi, nieskończenie cierpliwe i dobrze znoszące samotność, niewymagające na spacerach i mocne psychicznie.
Ale moja pani uważa za najlepsze miejskie i domowe psy retriwery, trudno się z tym nie zgodzić, ale to takie automaty do wykonywania poleceń, nudne nieco, choć nasza obecna, prawie już roczna suczka, ma trochę pazura w charakterze.

Wg mnie bardzo niedocenianymi, niesłusznie, miejskimi psami, są mopsy i pudle. :D

Nie to, że psu stanie się jakaś krzywda, mnóstwo zwierząt ma zastępcze zajęcia, w których się spalają; owczarki są psami wojskowymi czy policyjnymi, retriwery są przewodnikami i pomocnikami niepełnosprawnych, dobermany i amstafy są dogoterapeutami itp.
Chodzi tylko o to, że zaganiający pies, zwłaszcza pracujący wzrokiem, nie ma nic do roboty przy rowerze, a może mu się zachcieć ścigać i kąsać w pęciny inne obiekty na drodze, co już zabawne nie jest. :D
Możecie też się czuć zawiedzeni, że taki inteligentny i pojętny pies, zaczyna uciekać z posesji, żeby sobie poganiać koty czy owce.
To jest wszystko do zrobienia, oczywiście, odpowiednim podejściem, ale dużo łatwiej i fajniej jest wykorzystywać to, do czego dana rasa była przez setki lat przygotowywana przez selekcję zdolności.
Nasze psiaki, zawsze polują z myśliwymi, biorą udział w konkursach dla retriwerów, próbach polowych i wystawach, lubią to i czekają z utęsknieniem. :D
Uważam to za słuszne podejście, choć znam flat coated retrievery, które są psami pomocnikami lub startują w agility.

Dokładnie tak jest, to jeden wielki wulkan energii, ktĂłry potrafi zamęczyć aportowaniem. Pamiętam jak na to wszyscy się nabierali, najpierw był zachwyt jaki fajny aportujący piesek, a kończyło się irytacją - no ile moĹźna?  :shock:  :lol: :lol:
Pies obrończy nie będzie zbyt wymagający swoim charakterem do pozostałych domownikĂłw?  8)

:lol:
Aportowanie to świetna zabawa!
My zawsze, na wszelki wypadek, uczymy teĹź zachowania "szukaj".
Markowany rzut dummikiem czy piłką, komenda "szukaj" i pies po 15minutach okładania pola, ma dosyć. :D

Dlatego wybrałbym sukę, one są bardziej miękkie i przymilne dla wszystkich domowników, a jednocześnie bardziej zacięte i zajadłe w boju, ale tak czy siak to zwykle pies jednego pana.
Jako kawaler mieszkałem z takim mieszańcem w typie białego owczarka niemieckiego, o wybitnie nieprzyjaznym usposobieniu, i dla obcych osób i psów, co prawda doskonale rozróżniał normalne sytuacje od potencjalnie niebezpiecznych, ale zawsze był w pogotowiu i zawsze na straży. 8)
W domu wycofany, leżał sobie w miejscu, skąd ogarniał drzwi wejściowe i większość mieszkania, czasem tylko nawiązywał kontakt wzrokowy ze mną, fizyczny znosił, ale sam rzadko inicjował, poważny, niemal ponury, 35kg kłąb mięśni i zębów.
Bardzo mi taki towarzysz odpowiadał, wspaniałe, kochane, nienarzucające się psisko, jednocześnie gotowe dać się pokroić na plasterki, jesli byłby powód ku temu. :D
Rozumieliśmy się w pół spojrzenia, niesamowita więź, o takiej mówią, że zdarza się tylko raz w życiu, ale ja mam nadzieję, że nie...

Pięknie potrafisz mĂłwić o więzi ze zwierzęciem  :)

Wiadomo, ma rozeznany temat jak mało kto.  :D

Właśnie.  :?  :(  8)

Bo to niesamowity rodzaj więzi, Anulka. 8)
Różne gatunki, różne psychiki, różne potrzeby, a żyjące razem, w nienaturalnym otoczeniu dla siebie i jakoś się odnajdują w tej trudnej sytuacji. :D
Adaptacja to piękna sprawa.

Niestety, pewnych rzeczy się nie da przeskoczyć i należy brać z dobrodziejstwem inwentarza, lub nie brać w ogóle.
Nie mieć zwierzęcia, to też może być rodzaj odpowiedzialności, tak jak obecnie u was. :D

Tak, pies to pełnoprawny członek rodziny, a nie zabaweczka na wakacje, więc albo wcale, albo bierze się na siebie odpowiedzialność.  8)

Bez zwierzęcia to jednak dom trochę pusty jest. Niedługo młodsza cĂłrka kończy szkołę i planuje wyprowadzkę. Pies nas uchroni od syndromu pustego gniazda  :wink:  Oboje, i mąż, i ja, bardzo lubimy zwierzaki. Gdyby nie mĂłj upĂłr to pies byłby juĹź dawno z nami, ale ja na to ogrodzenie się uparłam. Piesek ma mieć luz, nie chcę go więzić w domu, skoro jest ogrĂłd.

Ogród jest dopóki psa nie ma, a później to po ptokach... ;)

suka lepsza, bo nie osika drzewek małych. Dużym roślinom nic nie grozi.

Pies w ogrodzie dziczeje i bez codziennego długiego spaceru, to ma pieskie życie. ;)

Wielkość więzienia nie ma znaczenia. 8)
Co pies ma robić w ogrodzie? :D
Spacery tak czy siak są nieodzowne, a wybiegany i spełniony pies i tak śpi w jednym miejscu, lepiej żeby było suche i zaciszne. ;)

8)

Za to trawnik wypali... ;)

Dziczeć, jak "puszcza białowieszczańska"... ;)

U Ruskich kiedyś próbowali z "ewolucją wsteczną" na bydle, ale nie wyjszło. ;)

Ale my juĹź psa mieliśmy, wcale ogrodu zbytnio nie zdewastował. Zresztą "ogrĂłd" to brzmi dumnie, mamy kawałek trawnika, parę drzewek, ogrĂłdek warzywny i altankę z nieodzownym grillem  :) Jesteśmy aktywni, pies nie będzie się nudził na pewno, to mogę tu wszystkim solennie obiecać. Jednak miło by było, gdyby pies mĂłgł wyjść "na świeĹźe powietrze" gdy my będziemy w pracy. Dlatego to ogrodzenie  :D

Wielkość więzienia ma znaczenie!  8)
http://www.wprost.pl/ar/493468/Zbyt-mala-cela-Byly-wiezien-pozwal-Berlin/

Dziś odbyliśmy spacer po górach w poszukiwaniu wiosny. Wcale nie było zimno, przyjemnie się spacerowało, doszliśmy do ruin zamku, a tam taki krzew zakwitł, ktoś wie, co to za jeden?

<a href="http://www.fotosik.pl/zdjecie/1d1c4dfa06170fa2" target="_blank"><img src="http://images76.fotosik.pl/438/1d1c4dfa06170fa2med.jpg" border="0" alt="" /></a>

Daj link z fotosika...

Coś poszło nie tak...

<a href="http://www.fotosik.pl/zdjecie/1d1c4dfa06170fa2" target="_blank"><img src="http://images76.fotosik.pl/438/1d1c4dfa06170fa2med.jpg" border="0" alt="" /></a>

http://www.fotosik.pl/zdjecie/1d1c4dfa06170fa2

Pikne. :D Ale nijak nie wim co to... :roll:

Wawrzynek wilczełyko

Aleś oblatany... :shock:

Popatrzcie, co to w lesie moĹźna spotkać!  :D Dzięki Diogenes  :D

Do usług.
Ostałem stworzony.  ;-)  Lubię ogrody dendrologiczne.

Dziś wymagający rajd miejsko-wiejski, ponad 8 godzinny, organizowany przez lot...  :evil:

Bierzesz w nim udział? :roll:

Niestety tak. Mam nadzieję że dziś się skończy bo po trzech dniach namierzyli moje kierpce i resztę inwentarza we Warszawie, dziady jedne. W locie chyba wszyscy urlop mieli, trza się było nalatać za tym i owym. :/

I będziesz biegał 8 godzin, jeździł czy latał? Skąd dokąd? Czym i po co? 8) :lol:
A kierpce na co? Wiem, wiem....na nogi... :lol:

:lol: Gamonie w locie trzy dni potrzebowali na przeładowanie bagażu i odpowiedź. Jeszcze się trzeba było nagimnastykować bo z podręcznym tylko zostałem.  :?
Teraz czekam na szwajcarów. Ot cały rajd.  8)

Co nieco do mnie dotarło... 8) :lol:

Wygląda na to że moje rzeczy trafiły do 2020 roku i tam zostały skontrolowane bo taka data widnieje na etykiecie.  8)

Matko! :shock: Wehikuł czasu mają!!!  :shock:

Byleby nas nie cofnęli do ery dinozaurów... :shock: 8)

To powoli robi nasza partia rządząca  :lol:

Sopco, rosną młode kadry...  :D
Oby tylko na ZUS dla starszych solidarnie płacili. ;)

Ponad kilometr w pionie, ostra wspinaczka z końcówką w burzy. Na dziś wystarczy, jutro zejść trzeba.  :D

rozumiem, şe to Ty   :shock:  8)  :)

http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/z-dolnego-slaska-na-mont-blanc-rowerem-podroz-mieszkanca-wroclawia,664415.html

Tiaaa! W życiu! Nie chciałoby mnie się, za stary jestem. ;)
Najadłem się raclet'ów i mogę iść spać.  8)

8kilo/1:20 z załadunkiem. Pogoda zacna acz chłodna.  8)

Byliśmy na spacerku, ale żeby połączyć przyjemne z pożytecznym, to do sklepu. ;)

To pewnie i z równieş.  :wink:

Oczywiście, do czegoś byłem potrzebny. ;)  :lol:

Uff, się człowiek nałazi! :lol:
Nasza suka ma jakąś silniejszą ciążę urojoną, więc mniejsza miska i dłuższy spacer dla niej, a dla mnie więcej kardio i większa miska, co bym nie zmarniał, chudzina. ;)
Robimy od dwóch tygodni 8-10km co drugi dzień, czy jak mówią po anglijskiu EOD. :P
Dziś wyjątkowo fajnie, bo lekki mróz i śniegu deczko, klasa.

E, to my gĂłra 4 kilometry robimy i to nie dlatego, Ĺźe psu się nie chce  8) Dziś przymrozek wyratował nas od ubłoconych kudłów  :D

Moja teĹź ciąże urojone miała, aĹź w końcu się puściła.  :lol:

No to się urojenia skończyły...

:lol:

Ale tylko raz, potem znowu wróciły.  :?  8)

:lol:
Tak to jest, jak się innym żałuje... ;)

:lol:

:lol:

Ciąża rzekoma to zjawisko fizjologiczne u stadnych psowatych. 8)
Sens jego jest taki, że samice spokrewnione z matką szczeniąt, mimo, że same nie rodzą, bo to przywilej dominantów, wchodzą w laktację i dokarmiają szczenięta, a w razie tragicznej śmierci biologicznej matki - zastępują ją.
Zwykle każda suka, mniej lub bardziej, w okolicach potencjalnego porodu, czyli około 2 miesiące po cieczce ma ciążę urojoną, ale zwykle ma ona przebieg cichy, utajony.
Te bardzo pobudliwe i uczuciowe samice, często też nadmiernie pieszczone i zabawiane, mają najostrzejsze objawy, aż do wicia gniazda, znoszenia tam przedmiotów przypominających szczenięta i mlekotoku.
Zwykle nic się z tym nie robi, bo i po co?

Jak psina się ewidentnie męczy, to należy przestać ją tulić i dotykać, pozabierać zabawki, zrobić jakieś przemeblowanie, karmić skąpo i ubogobiałkowo i zwiększyć ilość ruchu, połączonego z nowymi bodźcami.
A najlepiej wytrzebić - jeśli nie zamierzamy mnożyć. :D

Na szczęście 500+ za urojenia nie dają... ;)

:lol: :lol:
Z kartofliska psiarnie by zrobili :lol:

:lol:

:lol:

:lol:

12km, tym razem bez kamizelki, bo mi do butów i torebki nie pasowała. ;)
2h i 10min.
Spociłem się jak mysz, ale pies suchy jak pieprz. ;)
Spacery dobre robią.

:lol:
Zaraz teĹź wybieram się na przebieĹźkę.  8)

:lol:

Teletubiś Tinky Winky?  :wink:

Fuj!  :shock:
Zboczeńcy ponoć w nim pederastę widzą! ;)  :lol:

Inni by chyba na ten pomysł nie wpadli... :roll: :lol:

Zaraz podejrzenie, że kochający inaczej. Może chłop popuszcza w biegu i mu jest potrzebna.

https://www.znamlek.pl/happy-cover-torebki-na-mocz-15844.html  :roll:  :lol:

Albo grzecznie wyręcza jakąś towarzyszącą mu panią zabieganą, albo też nosi za sobą na psie kupy. 8)

Albo to po prostu pisowiec ;)

Co za qwiz dla niedowidzących?
Mistrzostwo manipulacji. Przykro.  :(

:shock:
Paranoja rulez! :)

Tylko się nie paranoizuj.

10km marsz w upale. :shock:
Dobry na kaca, gdybym wczoraj na weselichu pił, niezbyt to rozsądne, bo odprowadzanie ciepła jest utrudnione, ale mam nową kamizelkę obciążeniową, od 12 do 35kg regulowaną, chciałem wypróbować zabawkę.
Założyłem 28kg i zrobiłem 10km szybkim tempem, prawie umarłem. :lol:

Ta kamizelka to jest chyba taki rodzaj ascezy...  :roll:  :wink:

No tak, a pod spód zakładam jeszcze włosiennicę. ;)

:? 8)

A my dzisiaj byliśmy na 6 km spacerku.  8)
W lesie nie czuć tego upału, tak jak w wiatrodzień nie czuć wiatru - las idealnie dąży do rĂłwnowagi.  8) ;)

Poużywałbym takiego narzędzia:
http://kopalniawiedzy.pl/oprogramowanie-awatar-chod-parametry-zuzycie-energii-Amy-Wu-Salman-Faraji,28696

Tak sie kornawirus roznosi podczas biegania  :lol: Naukowo
https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/QdIk9kpTURBXy84Mzc5N2Q1YThjNjNhZDMwN2Q5NTBhZjllOWRkMTcwNS5qcGeRlQLNAtAAwsOBoTAF

https://www.medonet.pl/koronawirus/to-musisz-wiedziec,tak-koronawirus-roznosi-sie-w-supermarkecie-i-podczas-biegania,artykul,06949813.html#bieganie-a-koronawirus

Pytanie czy lepiej rozrzedzić stężenie wirusów w skutek przyspieszonej wymiany powietrza w płucach, czy może robić groźną koncentrację w maseczkę. Natura już dawno rozstrzygnęła czy się to regulatorkom podoba czy nie.

https://www.onet.pl/sport/biegowe/kardiolog-nie-zalecam-uprawiania-sportu-w-masce-gdy-nie-ma-kontaktu-z-innymi-osobami/wqejxvs,30bc1058

No właśnie, teĹź czekam jak władza będzie się zachowywać w stosunku do biegaczy.  8)
Ale nawet spaceru po gĂłrach nie wyobraĹźam sobie w masce.  8)

Jak chcesz w masce to stosuj zgodnie z bhp. Maks. 20 minut bo potem współudział w zakażaniu. :wink:

Nie mam zamiaru uczestniczyć w tym absurdzie i biegać po lesie w masce - no bez jaj.  :shock:  :lol:

Jak masz włosy w nosie niczym naczelnik to moĹźesz bez.  :wink:

Chyba Ĺźe tak
https://paczaizm.pl/maska-chroni-przed-wirusem-tak-jak-stringi-zaslaniaja-dupe/

Biorac pod uwage, ze jest niewyobrazalnie glupia, to trudno sobie wyobrazic jak sie bedzie zachowywac ;)

:lol: :lol: :lol:

RACJA!  :lol: :lol: :lol:

"Pandemia koronoświrusa" - tak głupie, Ĺźe uwierzyli...  :shock:  :?

Problem w tym, ze teraz maja nie wierzyć. :lol:

Przeszedłem się dzisiaj do sklepu w obowiązkowej maseczce i nie wiem jakie są wasze odczucia ale ja po 10min. miałem juĹź dość.  :?
W sklepie co chwilę ją zdejmowałem Ĺźeby zaczerpnąć powietrza tak jak i inni.  :lol:
Współczuje ekspedientkom, ktĂłre muszą to nosić całą szychtę - "pozdrowienia" dla Naczelnika, chętnie bym go widział w załoĹźonej masce przez 8 godzin.  8)

Tyle tego przywlekli w trosce o zdrowie ze będzie trzeba sie trochę pomęczyć. :(

Psychopaci wprowadzają ustawy podobne do swoich zachowań. Zakaz biegania, spacery, maski żeby obrzydzić życie innym.

Wspaniałomyślnie zezwolili poddanym iść do parku od poniedziałku.  :lol:
Dlaczego nie od soboty żeby ci którzy normalnie pracują w tygodniu też mogli sobie już pójść?
Bo nie, musi być zasada kija i marchewki.  8)

Moj pierwszy post  8) Niestety potem zapomnialem hasla i mi sie konto usunelo :D
A potem juz oficjalnie zalozylem konto  :lol: :lol:

Wiem, pamiętam "siekierkowy dyktator" tu kiedyś rządził... ;)

A teraz tak mało UĹźytkownikĂłw, Ĺźe nie ma kogo usuwać!  :shock: ;)  :lol:

No fakt, sami się banują - wystarczy Dobrą Zmianę pochwalić.  :lol:

Dzięki dobrej zmianie to tutaj nikogo nie będzie niedługo :D

Zaczną się pojawiać jak się zorientują, Ĺźe Dobra Zmiana nie jest dla kaĹźdego.  8)

Czytać czytam, ale o czym wy pitolicie to nie mam pojęcia. :lol:

Pewnie nie mają zielonego pojęcia o larwach. :lol:

Pisowkich larwach. ;)  :lol:

A, ok, teraz jaśniej. ;-)

A bo pewnie tvpis nie oglądasz! ;)

"W niektĂłrych badaniach weryfikowano wpływ chodzenia i biegania na wysokie ciśnienie krwi, cukrzycę typu 2 i poziom cholesterolu wśrĂłd ponad 49 000 uczestnikĂłw badania National Runners 'and Walkers' Healthy Study. Naukowcy odkryli, Ĺźe spacerowicze znacznie zmniejszyli poziom ryzyka w tych warunkach w porĂłwnaniu z biegaczami. Na przykład u biegaczy obniĹźyło się ciśnienie krwi o 4,2%, a u spacerowiczĂłw o 7,2%. Biegacze zmniejszyli ryzyko choroby niedokrwiennej serca o 4,5%, ale spacerowicze obniĹźyli to ryzyko ponad dwukrotnie (9,3%)." - co wcale nie znaczy, Ĺźe się na tym znam, ale wpadło mi w oko do prywatnych zbiorĂłw.  8)

A i tak dla przypomnienia - beztlenowy, intensywny i krótkotrwały wysiłek fizyczny bardziej tłumi łaknienie (może spowodować wymioty przy "pełnym żołądku" i jest to fizjologiczne), albowiem więcej i szybciej organizm uzyskuje energii ze związków energetycznych uruchamianych z adrenaliny, niż z powolnego trawienia wymagającego dużego wydatku energetycznego, na który organizm stać jedynie w spoczynku i ewentualnie przy długotrwałym ekstensywnym i tlenowym wysiłku pod wpływem glutationu uruchamiającego zapasowe kwasy tłuszczowe.
Pierwszy może dostarczać "śmieci metabolicznych" i przyczyniać się do większego przyrostu masy mięśniowej, natomiast drugi najlepiej z nich czyści i powoduje "chudnięcie" z tłuszczu zapasowego oraz charakteryzuje sie mizernym przyrostem masy mięśniowej - jakby co!  8)
Na szczęście sam nie rozumiem, co napisałem, albowiem się na tym nie znam - tak mi się uplotło z wieczora po prostu... ;)  :lol:
Dlatego proszę nie pytać, a przyjąc w ciemno do wiadomości, że tak jest, albowiem raczej bzdur nie piszę...  :D

Bieganie bieganiu teĹź nierĂłwne, szkoda Ĺźe nie podali jaki rodzaj biegu badali.  8)
Sam wiem po sobie, Ĺźe o wiele łatwiej pokonuje duĹźe odległości gdy biegnę truchtem tak Ĺźe mĂłgłbym bez przeszkĂłd w tym czasie rozmawiać, a co innego gdy daję gazu, bo wiem Ĺźe zaraz karkĂłwka będzie na obiad. ;)  8)
Dzisiaj na przykład wydłużyłem przebieżkę do 45min. i to było jednak za dużo, ponieważ pod koniec miałem przyspieszone tętno i zaczęło brakować mi tchu, dobiegłem ale się nie cieszyłem. ;)

A dla mnie to jasne, bo ja lubię marsze. 8)
I wcale nie uważam, by nasi przodkowie tak wszędzie sobie biegali, choć fizjonomię mieli ku temu odpowiednią (180cm i 65kg).
Ponoć człowiek potrafi zagonić na śmierć roślinożercę, ale natura jest oszczędna, więc na co dzień raczej marsze, marszobiegi, a tylko w potrzebie bieg czy sprint.

W niedziele czytalem ksiazke, jak fitnessowiec pojechal do Afryki do plemienia polujacego tak od pokolen. Przed biegiem kazali sie napic wody ile tylko sie da. Potem siedli i czekali a ten sie rozgrzewal. Patrzyli na niego jak na glupka marnujacego wode i energie. Potem mu przyszlo za to zaplacic wlokac sie na koncu i sapiac jak miech. Rozgrzewka to strata czasu ale ten mit ma sie dobrze, bo "wszyscy nawet zawodowcy to robia"

Też lubię ten mit "rozgrzewki". :lol:

Nie znam się kompletnie na biochemii ale lubię obserwować współczesność i czytać historię. ;)
Np. dzieci lubią biegać i wciąż są napominane przez zatroskane mamusie i ciotki - nie biegaj, bo...się przewrócisz, spocisz i co najgorsze przewrócisz i ubrudzisz ubranie. ;)
Dzieciaki biegają interwałowo (bez rozgrzewki tak jak Zyon pisze), czyli bieganie, odpoczywanie, bieganie... i tak w kółko. I teraz pytanie, czy sobie szkodzą? Nie sądzę. ;)  :lol:
Starożytni, którzy przykładali ogromną wagę do kultury fizycznej też biegali, sprint i dłuższe dystanse.  8)

Ale z drugiej strony Churchill chlał i nie biegał, a długo pożył, no i co robić?  :roll: ;)

Można zdać się na instynkt, lubisz, to biegaj, nie lubisz, znajdź coś innego.
Ja na myśl o długim marszu czuję przyjemne podniecenie, podobnie jak na myśl o dźwiganiu klamotów, a jak pomyślę, że miałbym biegać, jeszcze nie daj Boże w kółko, po jakimś boisku, to mnie na torsje bierze. :P
Do dzieci to nie ma się co porównywać, dzieci też śpią po południu, wcinają słodycze i kozy z nosa, wszystkiemu się dziwują i wierzą w Mikołaja. ;-)

A właśnie Ĺźe lubię przyrĂłwnywać do dzieci, bo są nieskalane mądrościami domorosłych naukowcĂłw. ;)  8)
I co jest złego w popołudniowej drzemce jak występuje taka potrzeba? Ostatnio znowu się pojawiają głosy poparte eksperymentami, Ĺźe mĂłzg się resetuje i jest gotowy do kolejnego wysiłku.  8)
Lubię teĹź patrzeć jak dzieci się uczą np. języka - bez ortografii i zasad, tylko wzrokowo-słuchowo.  8)

Nic złego w tym nie ma, tylko przenoszenie dziecięcych zachowań czy zdolności na dorosłych, może prowadzić na manowce. :D
Dziecko to zupełnie inny organizm, z innymi odpalonymi genami, innym metabolizmem, innymi proporcjami ciała i narządów wewnętrznych.
Tak jak gąsienica jest różna od motyla. 8)

Dawniej jako wzór przysiadu dupą do ziemi podawano właśnie przysiad dziecka, z tym, że nikt nie wziął pod uwagę zupełnie innych proporcji kończyn do tułowia, środka ciężkości w innym miejscu i odmiennego układu nerwowego, który na wiele "pozwala" (np. szpagat czy przeprosty w stawach).
Gdyby zachować proporcje kilkulatka i zrobić z niego dorosłego, otrzymalibyśmy monstrum o wielkiej głowie, bardzo długim tułowiu i króciutkich kończynach, ale pewnie siady robiłby dobrze. ;-)

Nie kucają, bo mają ciężkie tyłki, a potem już starcze stawy nie wytrzymują, to naturalne. ;)
W Niemczech jak byłem...dawno temu na robotach, to się naoglądałem murzynĂłw kucających wzdłuĹź krawężnika.  8)
Wpierw myślałem, Ĺźe oni tak siedzą, a dopiero po przyjrzeniu okazało się Ĺźe nie.  8)

Arabowie i Hindusi teĹź, moĹźe nieco inna budowa (Czarni na pewno) i kulturowe uwarunkowania.
Mnie zaraz nogi cierpną, no ale ja mam w udzie tyle, ile przeciętny człowiek w pasie. ;-)

Jest nie do obalenia, znam nawet "naukowcow" co w nia wierza, np ten moj ulubiony uczony od "przestarzalej biochemii" :D
Argument: wszyscy tak robia, nawet zawodowcy

Tak przy okazji, wszyscy biali szukali roboty, nawet jak ktoś miał, to nie mówił innemu, bo bał się że ją straci.  8)
A czarni kucali cały dzień i patrzyli przed siebie beznamiętnym wzrokiem. Jeżeli już któryś za coś się chwycił, to handel narkotyków.  8)

Na pewno są wyjątki, ale generalnie tak to wyglądało.  8)

No i jak tu zdążyć na autobus, jak przed sprintem do przystanku trzeba zrobić rozgrzewkę? :lol:

Jak nie jesteś gotów od razu, to nie będziesz i po godzinie rozgrzewki.
Ja nigdy nie robiłem i kontuzji brak w karierze, ale gdzie mnie tam do zawodowca. :P

A tak serio, to jedyne co może daje rozgrzewka (ale nie ogólna, tylko celowana) to aktywacja układu nerwowego.
Ze wszystkich wyuczonych ruchów, które gdzieś w mózgu i rdzeniu sobie drzemią, pomaga wydobyć właśnie ten, nad którym chcemy pracować, co może przełożyć się na większą siłę w seriach roboczych.
Dlatego rowerek stacjonarny przed siadami nie, ale siady zaczynane od 50-60% jak najbardziej.
Sam tak zwykle robię.

A u biegacza to chyba tak naturalnie wychodzi, najpierw truchtanie, a jak "złapie rytm", to coraz szybciej, aż do docelowej prędkości.

Też mi się ten stereotyp potwierdza często, ale po prawdzie zbyt wielu kolorowych nie znam, więc i próbka niereprezentatywna.

Dokładnie tak u mnie jest.  :D

Nie ma co komunalizować bo z "rozgrzewki" korzyść jest tylko tam gdzie moĹźe być, ale to jednak warto umieć dobrać środki do zamiarĂłw.  8)

Dobre, ziemskie geny miast pogoni za marnością i struciem planety. :wink:

:lol:
Jak mnie Panie Boże stworzyłeś, takim mnie masz. ;)

Piwo w rąsię i kanapa przed TVPiS może być? ;)

Może, ale po jakimś treningu. ;-)

To rozumiem. ;)

No juz kiedys o tym gadalismy, o naszej stalocieplnosci, heblowaniu miocytow itp. Czy zmykasz przed banda dresow czy drzewo przygniotlo kogos, nie ma czasu na rozgrzewke. Gepard tez nie traci sil na "poprawianie krazenia". Trzeba byc gotowym od razu.
Ale mit to mi, nawet Caculin tu i owdzie to wtyka. Ja tez nienawidze rozgrzewek ale rozmowy z kazdym sie rozbijaja o "wszyscy to robia, nawet zawodowcy" :D

Zgoda, po treningu, zal z jaką rozgrzewką przed piwkiem? ;)
Moze flaszeczka na wzmocnienie?

Flaszeczka czego, izotoaniku? ;)

Izotoanik? :lol:
Nie piłem.

A to z tego wątku http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=2422.msg37593#msg37593 ściągnąłem. ;)

:lol:

Aaaa, to piłem. :D

Godzinka z okładem tygodniowo, już wystarczy, by zniwelować wpływ bezruchu na organizm.
Tylko jakie to są intensywne ćwiczenia? :?
https://dzienniknaukowy.pl/aktualnosci/ile-czasu-trzeba-przeznaczac-na-aktywnosc-fizyczna-by-zrownowazyc-siedzacy-tryb-zycia

Na przedramiona, bicepsy i bary - podnoszenie flaszki i pilota tv na leżąco - starczy, tylko trzeba ręce zmianiać, aby się mięśnie równomiernie rozwijały... ;)

Najlepiej podnosić duże ilości suplementacji krzemowej aby jeszcze nogi ćwiczyć i nie tylko. ;)

Szybki spacer z obciążeniem 32kg, 60 minut, 7km. :P
Podczas spaceru, na takiej leśnej ścieżce zdrowia 4 serie podciągania, 4 serie pompek na poręczach, 4 serie siadu bułgarskiego, w obwodzie.

Ja zaraz idę w las, podumać...  :D
Szkoda, şe samotnie, a nie z tymi, których mi tak brakuje do dalszego rozwoju...  :(

Ale skoro pamięć już nie ta, to jakoś wytrzymasz. ;)

Jasne, beztroska teĹź jest przyjemna. Choć tak szczerze to z prof. Bryłą nawiązałbym kontakt chętnie... Ale z drugiej strony tak sobie myślę, Ĺźe na co mi to!  :shock: ;)

Nie znam Ĺźadnego Bryły, ale jak chcesz się zresetować, to polecam moją skromną osobę. ;)  :lol:

:lol:
MoĹźe wkrĂłtce...  :D

To kobieta - Jadwiga - napisała genialny podręcznik - "Regulacja metabolizmu komórki" - jedna z lepszych książek jakie czytałem o "odżywianiu" na poziomie komórkowym.  :D

Będzie cieplej, to będzie się moĹźna przejść na spacer i kawę ewentualnie na zewnątrz wypić - nawet lepiej.  :D

A wino kartonowe? ;)

To się chwali, że polska nauka, to nie tylko bezmyślne kalkowanie hamerykańskich naukowców jak pan Pinkas, którego wypowiedź tu wklejałem.  8)

Będzie porządne butelkowe z prawdziwym korkiem. ;)

:lol:

12km marszu z kamizelką 20kg, w połowie drogi 4 sety podciągania na drążku i 4 sety pompek na poręczach.
Pies taki brudny, że zastanawiałem się czy nie oddać go do schroniska. ;-)

Na myjnię i do odratowania.  :lol:

Monety po kieszeniach, czy kamienie szlachetne? ;)

I zegarek z dewizką. ;-)

Pakieciki opiłków metalowych wsuwane w kieszenie specjalnej kamizelki.
Coś podobnego jak tu, tylko stareńki model Adidas:
https://bushido-sport.pl/product-pol-2088-30-30-x-1-kg-Kamizelka-obciazeniowa-z-30-kieszeniami-Moro-DBX-W-6C.html?utm_source=iai_ads&utm_medium=google_shopping&gclid=CjwKCAjwgOGCBhAlEiwA7FUXkmfvU8AsKFln4Zfq68op5oZM52nwZ2InVQPCJKJ9XJU4IapzaPVGfxoCuJgQAvD_BwE

Jeszcze by polubił... :D
https://youtu.be/u3tAiCUQA3s

AĹź mu się prawa wycieraczka załącza.  :lol:

:lol:

:lol:

Przerwa od siłowego, ale nie od cardio. :D
12km w dwie godziny, z kamizelką obciążeniową 17kg.
Jakoś spać nie mogłem.

8km szybkiego marszu bez obciążenia. :D
Dzisiaj żem się zmachał, wilgoć w powietrzu i ciężej ciepło odprowadzić.

Ładnie.  :D

Jak to nazywasz odpoczynkiem.....szacunek :shock:

Ok, zmiana bodźca, to lepsze określenie. :D
Ale to było tylko 8km, bez obciążenia, dlatego jestem zdziwiony zmęczeniem.
Normalnie idę 12km z kamizelką 28-32kg i męczę się mniej, ale fakt, że tempo niższe.

Może za mało węgli zjadłem poprzedniego dnia? ;-)

Jak już nasze ciało nauczy się danego ruchu, zmniejsza zużycie energii nań o 25%! :shock:
https://kopalniawiedzy.pl/ruch-miesnie-mozg-poruszanie,35081

Ciekawe.  8)
Gdzieś czytałem, Ĺźe ćwicząc np. prawą rękę, lewa rĂłwnieĹź staje się sprawniejsza - o jakiś tam niewielki procent, ale jednak.  8)

Tak, wykorzystuje się to w sportach gdzie używamy jednej ręki, siatkówka czy tenis, np. robiąc serwy słabszą ręką, sprawiamy, że wiodąca ręką jest jeszcze lepsza. :D
Ja przykładowo, zaczynam zawsze serię odważnikowania lewą ręka, kiedy jestem świeższy, więc lewa dostaje silniejszy bodziec i lepiej się szkoli, ale i prawa strona na tym zyskuje. 8)

Bawię się w Ĺźonglowanie piłeczkami od jakiegoś czasu.  8)
Na razie utknąłem na czterech, a celem jest Ĺźonglowanie pięcioma.  8)
Fajna zabawa, a przy okazji rozwija refleks, rĂłwnowagę i koncentrację.  8)

Super sprawa, zwłaszcza jak się zaczyna dziadzienie. ;-)
Wszelkie prace mocniej angażujące układ nerwowy poprawiają szeroko pojęte funkcjonowanie, rytmika, kata, siatkówka, frisbee, tai-chi, rzutki, taniec, strzelanie z łuku itp.

Trzeba ćwiczyć mózg, a najłatwiej przez zabawę. ;)

Ale tez przesady, bo jeszcze z powodu treningu się ten mózg w czaszce niektórym nie zmieści... ;)

:lol: I będzie "wielki wybuch"... ;-)

Spoko, najpierw Wszechświat musi się zacząć kurczyć, a tu się okazuje, że w okresie obserwacyjnym jego prędkość rozszerzania wzrosła z 68 na 74km/s...
Mówią, że najpierw będzie wielkie rozdarcie...
Ale mnie to specjalnie nie interesuje, bo mam perspektywę kilku dekad w przód, jak zdrowie pozwoli no chyba żę wcześniej "demokraci" wcisną "czerwony guzik" z powodu wojny słowiańskiej . ;)  :lol:

Dopiero jest w okresie dojrzewania, a juz chca go choroge zrobic :lol:

Dzisiaj bladym świtem poszedłem z sąsiadką Czeszką i z naszymi psiakami na spacer, 12km, bo zgadaliśmy się, że ona lubi wędrówki, nawet u siebie ma jakąś sprawność w rodzaju mistrza sportu z turystyki pieszej. :D
Bardzo ciekawe konwersacje po słowiańsku, ale z marszu to się musi podciągnąć, może będziemy razem trenować?
Błędy nowicjusza; najpierw podganianie, a pod koniec przysiadanie dla odpoczynku, zbyt częste picie wody i zbyt dużo na raz.
Ja jeszcze na koniec wszedłem do wieżowca i zrobiłem finiszer 3x10 pięter, razem z kamizelką ważąc 130kg. :P

:shock: Jesteś mocny... 3x10 pięter bez windy i z obciążenim...  :roll: Brawo Ty... :D

:lol:

Po 12km marszu z tą kamizelką. :D
Rzeczywiście jestem dobry w spokojnej wytrzymałościówce, ale to jest z 15 lat treningu.
Zaczynałem od 3-5km bez obciążenia. :wink:
Jak to mówią, cierpliwy to i kamień ugotuje

Przysiadanie po 12km, to rzeczywiście słabiutko, ale moĹźe zbyt szybkie tempo narzuciłeś? ;)  :lol:

To raptem 2h marszu w łatwym terenie.
Ja wręcz hamowałem na początku, potem musiałem poganiać, bo nierówno szła.
To moja trasa, znam ją dobrze, wiem jak rozłożyć siły, a ona nie, może dlatego?
Ale widzieliśmy niezwykłe zwierzę - białą nutrię na środku niewielkiego, bagnistego jeziorka, na łasze piasku.
Nie wiem czy albinos z normalnie ubarwionych rodzicĂłw, czy moĹźe uciekinierka z hodowli? :D

:D

8km marszu po Lasku Kabackim, bardzo ładnie się przyroda budzi do życia. :D
Zabawne, bo teoretycznie jest zakaz wchodzenia tam z psami, a naliczyłem z 10 sztuk, łącznie z moją suką oczywiście. :lol:

Jak odchody po psach zbierają, to nie ma problemu, nawet jak przyjazne zwierzę bez kagańca biega, ale najwaĹźniejsze dla komunistĂłw to aby na kaĹźdy przypadek paragraf był, wtedy kwitnie zamordyzm.  8)

Też mam alergię na ograniczenia. 8)

Gdyby było więcej takich osĂłb nigdy przekręt na "pandemię" by się nie udał...  :D
A tak było większościowe stado, co dobrowolnie ze strachu o "własne Ĺźycie" dało się wyszczepić i tyle.  8)

No, zawiodłem się na krajanach... :?

Na mnie możesz liczyć, nie dam się zniewolić... 8) :lol:

:lol:
Mnie zniewolili - musiałem sie JJ dziabnac :wink:

Ale brak knebla troche kosztował. Jescze rok maskarady, i bym splajtował

Wiem. 8)
Sporo jest świadomych ludzi, ale wciąż dramatycznie mało. :D

Na chorobę ludzi łatwo przerazić, a na zakaźną, to już w ogóle.

Ale połowa rodziny zaszczepiona i nic nie zrobisz Panie... :? :lol:
Ale moim zdaniem świadomość rośnie. Dawniej co powiedział lekarz, albo "pani w telewizji", to było święte i niepodważalne... 8) :lol: A teraz? Jeden profesor mówi, że jest tak, a drugi, że jest odwrotnie... :? :lol:

Jak jeden na jeden to aĹź 50% szansy, Ĺźe... ;)

Jeden mówi prawdę... :roll: To tak jak góral zapowiada pogodę: albo będzie padać, albo nie będzie... :lol: ;-)