forum.dr-kwasniewski.pl

Działy Forum => Prasa => Wtek zaczty przez: MORGANO 2007-02-25, 15:29:17



Tytu: A CO, JEŻELI TO WSZYSTKO BYŁO JEDNYM WIELKIM TŁUSTYM KŁAMSTWEM? (4)
Wiadomo wysana przez: MORGANO 2007-02-25, 15:29:17
Oto, dlaczego węglowodany mają istotny wpływ na insulinę, a tłuszcz nie. A ponieważ cukrzyca młodych spowodowana jest brakiem insuliny, od lat dwudziestych lekarze wierzyli, że jedynym problemem z insuliną jest nie posiadanie wystarczających jej ilości. Lecz insulina reguluje także metabolizm tłuszczy. Bez niej nie da się tłuszczu magazynować. Wyobraźcie ją sobie jako przełącznik. Kiedy jest włączony, przez kilka godzin spalają się węglowodany a nadmiar kalorii odkłada się w postaci tłuszczu. Kiedy jest wyłączony, po zmniejszeniu się ilości insuliny we krwi, jako paliwo spalany jest tłuszcz. Tak, więc, kiedy poziom insuliny jest niski, spala się własny tłuszcz, ale nie dzieje się tak, gdy poziom ten jest wysoki. I tutaj sprawy w sposób nieunikniony komplikują się. Im się jest grubszym, tym więcej insuliny trzustka pompuje przy każdym posiłku i tym bardziej wzrasta prawdopodobieństwo wyrobienia sobie czegoś, co nazywane jest odpornością na insulinę, a co jest ukrytą przyczyną syndromu X. W efekcie, komórki organizmu stają się niewrażliwe na działanie insuliny i potrzebne są wciąż większe jej ilości, aby zapewnić właściwy poziom cukru we krwi. Zatem, w miarę tycia, insulina sprawia, że łatwiej jest cukier magazynować, ale trudniej te zapasy spalić. Lecz odporność na insulinę może z kolei utrudniać magazynowanie tłuszczu - waga utrzymywana jest na odpowiednim poziomie, tak, jak powinno być. Jednak teraz odporność na insulinę może sprawić, że trzustka wydzielać będzie jej jeszcze więcej, potencjalnie rozpoczynając błędne koło. Co jest pierwsze - otyłość, podniesiony poziom insuliny czy odporność na nią - to problem z serii "jajko czy kura?", Który nie został dotąd rozwiązany? Pewien endokrynolog powiedział mi, że jest to pytanie na miarę nagrody Nobla. Insulina ma także duży wpływ na odczuwanie głodu, choć, do jakiego stopnia, jest kolejną niewiadomą. Z jednej strony, insulina może pośrednio powodować głód poprzez obniżanie poziomu cukru we krwi, ale, do jakiego poziomu musi spaść cukier, aby wyzwolić uczucie głodu? Ta kwestia pozostaje niewyjaśniona. W międzyczasie, insulina działa w mózgu, tłumiąc uczucie głodu. Teoria, jak wyjaśnił mi Michael Schwartz, endokrynolog z Uniwersytetu w Waszyngtonie, jest taka, że zdolność insuliny do hamowania apetytu w normalnych warunkach byłaby przeciwstawna do jej skłonności do magazynowania tłuszczu. Innymi słowy, w razie tycia, organizm wytwarzałby więcej insuliny po każdym posiłku, a to z kolei tłumiłoby apetyt – człowiek jadłby mniej i traciłby na wadze. Schwartz, jednak, jest w stanie wyobrazić sobie prosty mechanizm, który wytrąciłby ten układ z równowagi: jeżeli mózg mógłby stracić swoją wrażliwość na insulinę, tak, jak się to dzieje z mięśniami i tkanką tłuszczową, kiedy są nią zalewane. W takim wypadku wzmożona produkcja insuliny związana z tyciem nie powodowałaby już tłumienia apetytu, ponieważ mózg nie odnotowywałby wzrostu jej poziomu. Stadium końcowym byłby stan fizjologiczny, w którym otyłość jest niemal z góry przesądzona, w którym powiązanie między insuliną a węglowodanami odgrywa główną rolę. Schwartz mówi, iż wierzy, że tak rzeczywiście mogłoby się zdarzyć, ale badania nie są jeszcze tak dalece posunięte, aby można to było udowodnić. "To tylko hipoteza", mówi, "wciąż wymaga wyjaśnienia". David Ludwig, endokrynolog z Harwardu, mówi, że sedno sprawy tkwi w sposobie, w jaki insulina bezpośrednio oddziałuje na cukier we krwi. Zauważa on, że kiedy cukrzycy dostają za dużo insuliny, ich poziom cukru spada i robią się potwornie głodni. Tyją, ponieważ jedzą więcej, a insulina ułatwia odkładanie tłuszczu. To samo dzieje się w przypadku zwierząt laboratoryjnych. Oto, mówi, dokładnie to, co się z nami dzieje, kiedy jemy węglowodany - szczególnie cukier i produkty skrobiowe, jak ziemniaki i ryż, albo produkty mączne, np. kromkę białego chleba. Produkty te w żargonie nazywane są węglowodanami o wysokim indeksie glikemicznym, co oznacza, że są szybko wchłaniane do krwi. W rezultacie, w ciągu kilku minut, powodują wzrost poziomu cukru we krwi i wyrzut insuliny. Ta magazynuje cukier i godzinę lub dwie później jego poziom we krwi jest niższy niż przed posiłkiem. Jak wyjaśnia Ludwig, organizm myśli, że skończyło mu się paliwo, ale poziom insuliny jest wciąż na tyle wysoki, że zapobiega spalaniu odłożonego tłuszczu? Rezultatem tego jest głód i chęć zjedzenia większej ilości węglowodanów. To kolejne błędne koło i kolejna sytuacja sprzyjająca otyłości. Koncepcja indeksu glikemicznego i teoria, że skrobia może być absorbowana do krwi nawet szybciej niż cukier pojawiły się pod koniec lat siedemdziesiątych, lecz wtedy także nie wywarły żadnego wpływu na publiczne zalecenia dotyczące zdrowia z powodu związanych z nimi kontrowersji. A mianowicie:, jeśli kupiło się koncepcję indeksu glikemicznego, trzeba było także zaakceptować to, że produkty skrobiowe, które mieliśmy jeść 6-10 razy dziennie, po połknięciu stawały się fizjologicznie nie do odróżnienia od cukru. To sprawiłoby, że przestałyby się wydawać takie zdrowe. Zamiast więc zaakceptować taką możliwość, twórcy polityki po prostu pozwolili, aby cukier i syrop kukurydziany uniknęły podobnego oczerniania, jakie spotkało tłuszcz. W końcu są beztłuszczowe. Cukier i syrop kukurydziany z napojów, soków, słodzonych herbat i napojów energetycznych dostarczają nam obecnie ponad 10% wszystkich spożywanych kalorii. Jeśli chodzi o insulinę i cukier we krwi, te napoje i soki owocowe, naładowane cukrem, lecz w 100% beztłuszczowe - co naukowcy nazywają pustymi węglowodanami - mogą być gorsze niż wszystko inne. Głównym przesłaniem koncepcji indeksu glikemicznego jest, że im dłużej trwa trawienie węglowodanów, tym mniejszy ma to wpływ na insulinę i poziom cukru we krwi i tym zdrowsze jedzenie. Produkty o najwyższych wartościach indeksu glikemicznego to niektóre cukry proste, skrobia i wszystkie produkty mączne. Zielone warzywa, fasola i niełuskane ziarno powodują znacznie wolniejszy wzrost poziomu cukru we krwi, ponieważ zawierają błonnik, węglowodan nie ulegający trawieniu, który opóźnia proces trawienia i obniża indeks glikemiczny. Takie samo działanie mają tłuszcze i białka, co wskazuje, że spożywanie tłuszczu może być korzystne, spostrzeżenie to jednak wciąż jest nie do przyjęcia. Teoria indeksu glikemicznego sugeruje także, że główną przyczyną syndromu X, chorób serca, cukrzycy typu II i otyłości, są długotrwałe uszkodzenia powodowane przez powtarzające się wyrzuty insuliny, stymulowane spożywaniem skrobi i rafinowanych węglowodanów. To poddaje na myśl pewną teorię dotyczącą owych tak częstych chorób, jednak teoria ta nie jest w stanie bezkonfliktowo współistnieć z doktryną niskotłuszczową. W swojej klinice pediatrycznej Ludwig przepisuje dzieciom i nastolatkom diety o niskim indeksie glikemicznym już od pięciu lat. Nie poleca diety Atkinsa, gdyż uważa, że tak niska podaż węglowodanów jest restrykcją niepotrzebną. Zamiast tego mówi swoim pacjentom, aby zastępowali rafinowane węglowodany i skrobię warzywami, owocami i strączkowymi. To sprawia, że dieta o niskim indeksie glikemicznym jest zgodna ze zdrowym rozsądkiem pod względem żywieniowym, aczkolwiek jest bogatsza w tłuszcz. Na przyjęcie do kliniki Ludwiga trzeba czekać dziewięć miesięcy. Dopiero całkiem niedawno udało mu się przekonać NIH, że takie diety warte są zbadania. Jego trzy pierwsze prośby o dotację zostały z miejsca odrzucone, co wyjaśnia, dlaczego tak wiele istotnych badań zostało przeprowadzonych w Australii i w Kanadzie. W kwietniu, jednakże, Ludwig otrzymał od NIH 2 mln. dolarów na przeprowadzenie badań porównawczych jego diety o niskim indeksie glikemicznym i diety niskotłuszczowo-niskokalorycznej. Może to okazać się pomocne w rozwiązaniu przynajmniej części kontrowersji dookoła roli, jaką insulina odgrywa w otyłości, choć niewykluczone, że groźny doktor Atkins dokona tego pierwszy. Mający 71 lat Atkins, absolwent szkoły medycznej Cornell, mówi, że pierwszy raz wypróbował dietę bardzo niskowęglowodanową w 1963 roku, po przeczytaniu o istnieniu takiej w piśmie Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego (Journal of the American Medical Association). Bez żadnego wysiłku schudł, przeżył swoje objawienie i zamienił świeżo rozpoczętą praktykę kardiologa na Manhattanie na kwitnącą klinikę leczenia otyłości. Następnie zraził do siebie całe środowisko medyczne mówiąc swoim pacjentom, aby jedli tyle białka i tłuszczu, ile im się żywnie podoba, ograniczając natomiast ilość węglowodanów nawet do zera. Mówił, że będą tracić wagę, ponieważ ich insulina będzie na niskim poziomie, nie będą głodni i będą mniej odporni na spalanie własnego tłuszczu.



forum.dr-kwasniewski.pl | Dziaajce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrzeone.