forum.dr-kwasniewski.pl

Witam.

Długo mnie tutaj nie było, swego czasu zostałem zablokowany (pewnie z automatu po dłuższym braku logowania), ale udało się mnie przywrócić i jestem.
Mój problem to alkoholizm - po ponad trzech latach prób zerwania z piciem, obecnie ponad 15. miesięcy utrzymuję abstynencję.
Temat żywienia optymalnego i diety optymalnej znam z czasów Dziennika Zachodniego, potem z książek Jana Kwaśniewskiego, dalej było forum...
Na chwilę obecną wiem - co też i nie jest odkrywcze, że - pomijając całą teorię terapeutyczno-psychologiczną, przyczyna tkwi w funkcjonowaniu ludzkiego umysłu.
Jak to zostało napisane (bodajże w "Dieta optymalna, dieta idealna"), to, jak zachowuje się człowiek, jakie przeżywa emocje, uczucia, zależy od czynności mózgu, a ta od reakcji chemicznych w nim zachodzących.
A reakcje te zależą od substancji dostarczanych do organizmu. I tyle innych książek zostało na ten temat napisanych, ale nigdzie w tych książkach nie znalazłem informacji o odżywianiu.
Kiedy zacząłem zadawać nieśmiało pytania w tym temacie, zbywano mnie, uznając mnie ze pewnego rodzaju "dziwaka".
Nigdzie w "profesjonalnych" poradniach odwykowych, temat ten nie jest w ogĂłle poruszany.

Mam też i prośbę/pytanie: czy jest ktoś wśród użytkowników forum, kto ma ten sam problem i jak się żywi?
Czy mógłby podzielić się swoimi doświadczeniami?

Od kilku miesięcy moim posiłkiem w pracy jest sernik, smażony ma patelni porcjowej, 6 żółtek, 150 g serka twarogowego (mój ulubiony), łyżka wiórków kokosowych i łyżka masła.
W dni wolne jest to jajecznica z boczkiem i kiełbasą, do tego piętka bułki z masłem.
Drugimi posiłkami jest najczęściej mięso (karczek) i np. kapusta czerwona z boczkiem, porcja smażonej wątróbki z cebulką, porcja smażonej kaszanki.
Pomimo ważenia i liczenia, mam problem z chęcią zjedzenia czegoś słodkiego.
Ten problem jest bardzo "natrętny" z reguły po np. serniku przychodzi tak silna ochota na zjedzenie czegoś słodkiego, że nie mogę się powstrzymać.
Mam przy sobie czekoladą, kawałek chałwy (batonik) - ale zawsze mi tego cukru brakuje.
Ostatnio zabieram do pracy posiłki dużo większe objętościowo niż poprzednio, ale bezskutecznie - zjadam je wszystkie i czuję głód.
Dopiero po zjedzeniu odpowiedniej ilości cukru, czuję nasycenie. Te ilości cukru, to np. czekolada (od jakiegoś czasu Wawel, 90% kakao).
Przypuszczam, że tak jeszcze działa alkoholizm (na terapiach nawet zalecają w chwili głodu alkoholowego, zjedzenie czegoś słodkiego).
Poza tym są dni, w których nie czuję głodu i pod koniec dnia czuję się fatalnie - ogólnie osłabiony i senny.

Dostrzegłem też i dobre strony zmiany odżywiania - jeśli tylko mogę tak to nazwać. Powoli ustępują objawy skrajnego wyczerpania fizycznego, do którego doprowadziłem się przez picie.
Powoli wraca energia do życia, równowaga emocjonalna jest odczuwalna (wcześniej emocje były bardzo skrajne, od depresji do euforii).

Dodam tylko, mam 195 cm wzrostu, ok. 94 kg wagi, pracuję umysłowo, praktycznie 8 godzin siedząc.


P.S Trochę mnie kosztowało odwagi napisanie o tym, bo po pierwsze długo przyznawałem się do bycia alkoholikiem sam przed sobą, a po drugie, to taki "społeczny" wstyd bycie alkoholikiem.

Brawo za odwagę. 8)
Ja jestem niepijący od 7 czy 8 lat, przesadzałem bardzo mocno z alkoholem przez długi czas, ale nie miałem odwagi nazwać siebie alkoholikiem.
A teraz juĹź po ptokach. :lol:

Masz wyniszczony mocno organizm i mózg ciągle łaknący gorzały, to stopniowo będzie przygasać, ale teoretycznie już zawsze będziesz alkoholikiem.
Teoretycznie, bo ja nie czuję niczego negatywnego, alkohol dla mnie nie istnieje, ale też pijący mi nie przeszkadzają.
Unikam słodkości z alkoholem czy syropów na kaszel, ale jak zjem z nieświadomości, nie mam z tym problemu.
Ja odstawiałem alkohol kiedy byłem już kilka lat na LC, duże ilości mięsa, średnie tłuszczu i malutko węglowodanów.
Może dzięki temu było mi łatwiej?
Bo niepokojąco łatwiutko mi poszło (w porównaniu z opowieściami innych uzależnionych).
Jedyne co pamiętam, to silne powiększenie wątroby po paru tygodniach od przerwania picia.
Na szczęście organizm mi podsunął lekarstwo: smażona wątroba i twaróg, żarłem dosłownie tylko to przez parę tygodni i wszystko wróciło do normy.

Moim zdaniem bardzo dobrze, że jesteś na DO, niskowęglowodanówka ułatwia wiele spraw.
Być może Twój głód słodyczy jest spowodowany przez alkohol, ja takiego czegoś nie zaobserwowałem, ale wg mnie jesz za mało węglowodanów (warzywa, ziemniaki), niepotrzebnie jesz pieczywo oraz pewnie jeszcze się nie dostosowałeś do DO, masz wiele do naprawienia i to może potrwać...
Ale droga dobra. :D

A ze mnie się nabijałeś, cukier cukier :D :lol:

Fakt, ale tutaj chyba trochę za mało Ww kolega je... :D

Pamiętaj
Twoja racja jest mojsza, znaczy moja :D ;)

Pamiętam, trochę się Ciebie słucham, ale biorę poprawkę na nadmierny entuzjazm. :D

MoĹźe po browarku entuzjazm dostałby nowe Ĺźycie? ;)  :lol: :D

Browar to dla cipek, wóda jest dla mężczyzn. :lol:

Mój przyjaciel będzie niepocieszony :D :lol:

To Ty teĹź masz mojego przyjaciela? ;)  :lol:

Mam przyjaciela, kt lubuje się w piwkach. Ja preferuję wodę :D Oczywiście od czasu do czasu piwkiem nie pogardzę, jak mam smaka :D

Ja wiele lat temu doszedłem do 32 "Pereł" od lunchu do północy i następnego dnia przerzuciłem się na wódeczkę. :lol:

No i słusznie, po co rozcieńczać jak można mniej koncentratu wypić. ;)

Jak Visolwit:
http://kopalniawiedzy.pl/Palcohol-alkohol-proszek-koktajl-wodka-rum-cosmopolitan-mojito-Mark-Phillips,20161

Ja tez jak juz, to wole biala surowa niz napychac sie ciezkim browarem.
Ale jedno czy dwa na poczatek tez jest wskazene zeby sie pomalu rozkrecic i za szbko nie upodlic, np grajac w Brydza  :lol:

W koncu nie ma sie co dziwic, bo ponoc nic co ludzkie nie jest nam obce.
http://kopalniawiedzy.pl/alkohol-ADH4-enzym-trawienie-ewolucja,21860

Dziękuję za odzew, to dla mnie ważne.
W jednym z programów zdrowienia z alkoholizmu - programie HALT - pierwsze słowo oznacza Hungry (głodny, czyli mam nie być głodny, nie odczuwać głodu, jeść).
Tyle tylko, że tak naprawdę nie porusza się specjalnie tego tematu.
Np. w książce (Z. Najda) p.t. "Co się psuje od alkoholu", napisane jest, że do prawidłowego funkcjonowania komórek nerwowych niezbędne są lipidy.
Przyjęto to z ciszą i nikt nie wytłumaczył, co to są lipidy...

Się nie dziwię, Ĺźe cisza zapadła  :)

A tak na serio to wiem z obserwacji jak i też ze swoich własnych doświadczeń, że głód powoduje większe łaknienie płynów z procentem. Nie wiem jaki jest tego mechanizm ale tak jest.

MĂłj brat ma duĹźe problemy z piciem, ale oczywiście nie w jego opinii  :( Ulubiony jego napĂłj to piwo, jedzie do sklepu kupuje cztery skrzynki i wystarcza mu to na dwa tygodnie tak.

NapĂłj ten traktuje jak inni herbata lub kawa. Moje roczne spoĹźycie piwa to "aĹź" 4-5 piw  :oops:

Faktem też jest, że alkohol nie pomaga i nie rozwiązuje problemów.

Potwierdzam, droga słuszna, tak trzymać  :mrgreen: Pozdrawiam.

PrzecieĹź to nie pijak ma problem z Alkiem, tylko jego otoczenie. ;)
Krzychu, co tam? :D

Otóż, też tak kiedyś myślałem...
Istotą alkoholizmu nie jest alkohol. Terapeuci/psychologowie zdefiniowali trzy czynniki prowadzące do uzależnienia: psychologiczny, społeczny i biologiczny.
Umysł alkoholika to umysł dziecka: zabierzesz dziecku lizaka, to się rozpłacze, a alkoholik pójdzie pić. Alkoholik nie zna alternatywnych zachowań ii nie potrafi pewnych rzeczy - uczy się tego na terapii (jak chce). Niestety, dla większości alkoholik to pijak, i słusznie, ale nie każdy alkoholik to pijak i nie każdy pijak to alkoholik.
Problem alkoholizmu to umysł alkoholika, a nie alkohol. Alkohol tylko chemicznie pogłębia destrukcyjne myślenie.
Przeczytałem "Dieta optymalna dieta idealna" - tam był napisane o czynności mózgu w zależności od procesów w nim zachodzących, co sprowadzało się do odżywiania. Poza tym książka "Co się psuje od alkoholu" - wiemy dokładnie jakie reakcje chemiczne zachodzą po spożyciu alkoholu, więc dlaczego nie napiszemy "oficjalnie", co się poprawia od właściwego odżywiania.
Terapeutyczny program HALT (od słów Hungry, Angry, Lonely Tired).
Pierwsze słowo to głodny - alkoholik nie może być głodny, tylko on nie wie, co i jak jeść.

Widzicie, ja teraz dopiero zauważam, że byłem po prostu niedożywiony.
Aby nie kombinować, mam ustalone śniadanie do pracy: dwa placki (1 jajko, 4 żółtka, 150g sera "Mój ulubiony", z 30g masła).
Do tego porcja mięsa, smażonej wątróbki z cebulką.
Jedno mnie martwi, ta chęć spożywania cukru...

Gavroche, wielu ludzi ma tzw. "pijane myślenie", ale nie jest uzależniona od alkoholu - to wyróżnia alkoholika, że go spożywa, aby móc psychicznie to wytrzymywać.
Równie dobrze robienie czegoś kompulsywnie i natrętnie też nie jest zdrowe

Oczywiście, alkohol to rozładowanie napięcia w alkoholiźmie, jak gra w hazardzie, seks w seksoholiźmie, puknięcie w kanał w heroiniźmie itp.
Wykluczenie czynnika to dopiero początek, ja przez kilkanaście lat leczyłem emocje (wszystkie) szklaną wódy, po zaprzestaniu picia trzeba było znaleźć alternatywę. :D
Najgorsze dla mnie były wieczory.
Będzie dobrze. 8)

Jeśli chodzi o jedzenie to, jak zauważyłeś, jesteś niedożywiony, czy to jakościowo, czy ilościowo, więc traktuj się jak chorego na DO.
Może napisz do Admina, ale myślę, że dobrze zacząć jeść pełne BTW w każdym posiłku, trochę słodkości może być, ale skrobia jest lepsza.
IMHO. :D

Nie wiem, nie chodziłem na żadne kółka wzajemnego smarkania w rękaw. :D
Byłem dwukrotnie u psychologa, ale te krzywe gadki mnie nie przekonywały...
W efekcie zostałem z tym sam, ale dzięki temu nie nakładli mi do głowy takich rzeczy, jak Tobie. :D
Nie czytałem też żadnych książek, bo to nie o mnie przecież.
Tobie to pomaga?
Ja po prostu przestałem pić i tyle, tak jak przestałem jeść chleb i mleko, a kochałem to bardzo.  8)

Mnie też psycholog nie pomógł, te kółka smarkania w rękaw jednaka na dłuższą metę są dobre.
To jest tak, jak z forum: alkoholik idzie smarkać w rękaw, bo nie każdy ma internet, a ten, kto ma, siedzi na forum.
Wiem, bo sam siedzę jeszcze na forum akwarystycznym... Ale to dużo lepsze niż picie...

Picie nie jest takie złe, ale jak się nie umie, to się nie pije. ;)
Akwarystyczne, fajnie, ja lubię płazy, ale ryby też, otworzyłem sobie z tego powodu sklep zoologiczny. ;)
Jaki rodzaj akwarystyki jest Ci bliski?

O kurcze...
Akwarystyka słodkowodna, ale nie jestem zwolennikiem tzw. akwariów ogólnych, wielogatunkowych.
Bardzo interesuje mnie konkretny biotop: np. czarne wody Amazonki, albo biotop południowo wschodniej Azji.
Ponieważ nie mam miejsca na duże zbiorniki, więc hoduje malutkie rybki (ok. 2cm długości), w kilku akwariach - już niedługo będę urządzał dwa biotopy jak wyżej.
Ryby to:
- bytrzyk karlik,
- szczupieńczyk karłowaty
- otosek przyujściowy
- gupik Endlera
Poza tym gurami dwuplamiste, ampularie, helenki, gupiki pawie oczko, krewetki - takie tam...
To na razie, a w planach jeszcze:
- razbora karłowata
- neon simulans
Masz coś z ryb?

Ruszyła mnie helenka w hodowli,
Interesujące badania na temat alkoholizmu w zaleĹźności od diety przeprowadzili  amerykańscy naukowcy na szczurach.
Jedną grupę szczurĂłw  karmiono produktami o wysokiej zawartości mąki i cukru.
Drugą grupę karmiono tzw zdrową dietą z dodatkiem witamin.
Do picia miały do wyboru 10% roztwór alkoholu etylowego i wodę.
Szczury z pierwszej grupy wybierały roztwór alkoholu etylowego i piły średnio 50 mg, co jest równoważne 1 litrowi whisky dziennie dla osoby dorosłej.
Szczury karmione zrównoważoną dietą używały wodę pitną.
Przy utlenianiu alkoholu powstaje kwas octowy. Zamienic alkohol octem (najprzyjemniejszy do picia jest jabłkowy) i po alkoholizmie. Przerabiałam to osobiście.

W domu nie mam.
W sklepie z 70 gatunków, głównie importy i odłowy, Azja, Afryka i Ameryka Południowa.
Ja lubię jak najmniejsze akwaria Low Tech bez ryb lub z kilkoma sztukami bardzo odpornych gatunków, okończyki, łaźcowate, pielęgniczki.
Najmniejsze akwarium bogatopodłożowe (typu rosyjskiego) tylko oświetlone, miało 45 litrów i udało mi się utrzymać tam życie przez 9 miesięcy, potem kolaps.
Muszę opracować kompozyt podłożowy w kierunku stabilności, bo rośliny z szybkim metabolizmem, ryby z wolnym, o niskich wymaganiach tlenowych i jakieś ogniwa pośrednie (ślimaki Melanoides lub krewetki "Amano") już mam opanowane. :)

Nie masz trudności ze szczupieńczykiem karłowatym?
Chłopaki wodę już opanowali, ale często wpadają one w rodzaj anoreksji i sną, zdaje się, że to wina pokarmu, bo na drobnej, żywej rozwielitce funkcjonują dość długo, zwłaszcza samice.

Mam.
Mam takĹźe z bystrzykami, ale jest to moje niedouczenie.

Gavroche, napisz proszę, jak z takim sklepem, jak się takie coś otwiera? Trudno jest?
Pytam dlatego, że myślałem kiedyś o tym.

Tego niestety nie przerabiałem...
Dziś kładzie się nacisk na sferę psychiczną, bo jest to - jak wiem, stwierdzony naukowo problem uzależnienia.
Tematu fizjologii nie porusza się w ogóle, a odżywiania w szczególności. Każde pytanie, dotyczące odżywiania jest pomijane, lub zbywane.

Kurcze jak tak sprawdzilem, to mi wychodzi cos na granicy Low Tech :D

Ja mam więcej szczęścia, jak rozumu, udało mi się wynająć tanio lokal w startującej dopiero galerii, która pięknie się rozwinęła...
Ale i tak przez dwa lata dokładałem z drugiego sklepiku, który potem sprzedałem, bo dynamika osiedla mu nie sprzyjała. :D
To nic trudnego, rejestrujesz firmę, zatowarowujesz wyremontowany lokal, i starasz się być dobrym sprzedawcą, co już łatwe nie jest...

Teraz na rynku zoologicznym recesja, co oznacza, że ludzie troszkę bardziej trzymają się za kieszeń, ale za to można wyrwać meble, ekspozytory, banery, potykacze i dobry rabat z hurtowni. :D
Trudno natomiast doradzać lokal, są sklepiki "po schodkach w dół" o powierzchni dużej kawalerki, ale zrobione z jajem i kumatym człowiekiem za ladą, które można zrobić za pięciocyfrówkę i działają, są duże sieciówki jak Kakadu czy MaxiZoo, założone w pięknych galeriach za duże sześciocyfrowe kwoty i rowerem tam można jeździć, bo nikogutko...
Na początku się tyra potem stawiasz prawą rękę i czasem tylko pańskim okiem tuczysz.

Dawniej każdy miał lowtecha, nawet o tym nie wiedząc...
Teraz Low Tech to akwarium głównie roślinne, z ziemią leśną lub ogrodową, bez wymuszonej filtracji biologicznej i niskoobsługowe.
http://www.yahilles.republika.pl/lowtech.html
Do mnie Low Tech to fajne wyzwanie i dążenie do maksymalnego ograniczenia ingerencji przy jednoczesnym zapewnieniu równowagi biologicznej.
Znam gościa, dla mnie mistrz, który ma 50 litrowe lowtechy w wykuszu pod mansardowym oknem, które ze sztuczności mają tylko szkło. :D
Dolewanie wody, przycinanie roślin, karmienie zwierząt i czasem podmiana to wszystko co robi, a chyba najstarszy ze zbiorników ma 6 czy 7 lat i zero glonów...

Ja właśnie do tego dążę, Low Tech - okazuje się, że trendy na rynku wyznaczają standardy prowadzenia akwarium.
Ponieważ nie mam zbyt dużo miejsca, to są to dwa 50-cio litrowe zbiorniki do nowych biotopów.
Nazbierałem bukowych liści, mam trochę patyków, worek piachu do piaskownic - postaram się czarne wody zrobić.
W drugim mam same zwartki, ze dwa gatunki mikrosorium - z tego na piachu i glinie będzie Azja południowo-wschodnia.
Na razie jest 72 litry, 2x27, 33 i 25 - taka zbieranina, ale jak pisałem, nie jestem zwolennikiem wielogatunkowych i wolę malutkie rybki trzymać osobno.

A zwierzęta - bo mam i trzy szczury - to taki mój świat, który mam dla siebie..., dlatego zapytałem o sklep, może będzie to moja pasja w przyszłości.

Fajnie, szczury są świetne, takie kieszonkowe pieski, zwłaszcza formy zbliżone do R. norvegicus. :D

Czym jest alkoholizm? Jak rozpoznać, że zaczyna się choroba?
Są trzy stopnie wejścia w alkoholizm - powiedziała w "Dzień Dobry TVN" psycholog i terapeuta uzależnień Małgorzata Słowik, która podkreśliła, że alkohol zawsze jest strategią na rozwiązywanie problemów.

http://www.interia.tv/wideo-malgorzata-slowik-sa-trzy-stopnie-wejscia-w-alkoholizm,vId,1695001,vAId,140428,vSort,5,vTime,1

O swoich doświadczeniach z alkoholem opowiedział zaś niepijący alkoholik, dziennikarz Wojciech Maziarski.
Kurcze powiem tyle, ze podczas pierwszego razu mialem to samo odczucie co pan Maziarski.
Gavro miales podobnie?

Nie pamiętam zbyt dobrze, i nie chcę, i jakaś mgła spowija tamten okres. :D
Mnie się zdaje, że ocknąłem się na trzeciej fazie. :P

Nie będę spierał się z terapeutami od uzależnień, ale część z nich nawet kaca nie miało...

Taaak, mam podobne zdanie, choć ja też kaców nie miewałem, albo mówią "wąchać trawkę" i nie mają pojęcia czym się różni morfina od heroiny... :lol:
Podobnie jak z lekarzami czy dietetykami, dlatego istotne rzeczy trzeba brać we własne ręce. 8)

A to coś złego?  :roll:
Bo w tym kraju dla przykładu najwięcej do powiedzenia mają i najlepszymi fachowcami od pożycia są celibaci i nikomu to jakiś nie przeszkadza! ;) :lol:

Ototo! :lol:
Podobnie jak celibatowi na naukach nie powiesz, że lubisz skórzaną bieliznę tyłem na przód, tak i takiemu terapeucie nie powiesz, że od 3 lat lejesz w łóżko, a rano nie trafiasz za pierwszym razem w drzwi od łazienki. ;)
Kwestia wiarygodności. 8)

To w sumie nic złego, ale mnie to zaczęło przeszkadzać, a skoro zaczęło, to coś w tym jest.
Podobnie z żywieniem: "wszyscy" wiedzą jak jeść, nawet publicznie to mówią.

Za miedzą lepiej wiedzą. :D

Alkohol a telomery:
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/201891/

Sam już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
Wiem tylko, że temat odżywiania uznaje się jako ważny, ale w kategorii zaleceń (nie ważne co, ale jedz, abyś nie był głodny i nie czuł ssania w żołądku).

..........waĹźniejsza jest akcyza ze sprzedaĹźy alkoholu.

Jasne, akcyza na środki pierwszej potrzeby typu prąd, to podstawa wypłaty czternastek, piętnastek dla komuszków, co dłubiąc pod ziemią, chcą lepiej od premierki zarabiać... ;) :lol:

Miłość, miłość:
http://kopalniawiedzy.pl/oksytocyna-lorazepam-alkoholik-zespol-abstynencyjny-dawka-Cort-Pedersen,16798

Tak pociągnę temat...
Od jakiegoś czasu czuję swędzenie. Jestem alergikiem - dawno temu wykonywałem testy, które wykazały uczulenie na trawy i sierść.
Mam w domu gryzonie (szczurki w klatkach), ale - i tu ciekawa sprawa:
- wcześniej była astma, łzawienie oczu, katar i zatoki nosowe i rzadko czułem jakieś swędzenie. Doraźnie na astmę wdychałem berotec, regularnie, w okresie pylenia zyrtec.
Teraz nie mam objawów astmy (berotec - zapomniałem o tym), oczy mi już nie łzawią i nie ropieją, a zatoki czuję, jak jestem naprawdę przemęczony.
I co ciekawe - nie odczuwam zmęczenia wzroku/oczu, jeśli już, to bardzo rzadko (spędzam przy ekranie monitora ok. 8 godzin dziennie).

Pozostało swędzenie skóry w okolicach uszu i w okolicach stawów - głównie okolice ramion, rąk i stawów skokowych.

Moje przypuszczenie: skóra w jakiś sposób naciąga się(?), wygładza (?) - nie mam żadnych zmian skórnych w tych miejscach.
Moje posiłki od dłuższego czasu (udaje mi się to stosować regularnie):
- mój sernik (4 żółtka, 1 jajko, ok. 150 gr serka (mój ulubiony), łyżeczka kakao, łyżeczka wiórków kokosowych, duża łyżka masła),
- porcja mięsa (ok. 200 gr), smażona na "głębokim" smalcu
- porcja kaszanki smażonej z kapustą i boczkiem,
- porcja wątróbki z boczkiem i cebulą,
I obowiązkowo codziennie jedna czerwona papryka (jakoś tak lubię).
Często mam ochotę na coś bardzo słodkiego (zwłaszcza w pracy, jak już zjem te swoje śniadanie) - wtedy jem czekoladę, czasem chałwę (batonik ma ok. 50 gr węglowodanów).

Premierka dłubie nad ziemią, to i koszty, dłubiąc, wytwarza mniejsze. :D

Znaczy, pitolenie nie jest obarczone kosztem, o czym każdy głosujący wie. :D

Krzychu, cierpliwości, ignorancja to cecha, ani wada, ani zaleta, tak już jest u aktywnych. ;)

Teraz rebus. :D Naszło mię. :lol:
Wiosna, to świetny czas na przegląd, organizmu też. :D

Znaczy wszawica panuje?

:lol:
...

:lol:

:lol:

Napiszę o kilku rzeczach, które były i "przeszły". Tak same...
Nie jest to może jeszcze wpis do "Złotej księgi", ale zmiany są bardzo zauważalne przeze mnie.

"Strzelanie" stawów skokowych - jak szedłem, to strzelało mi w kostkach, obecnie nie zauważam tego (tzn. nie odczuwam i nie słyszę).
Wzrok - pomimo długiego czasu spędzanego przez monitorem, nie odczuwam zmęczenia wzroku, oczy nie łzawią, nie swędzą i nie ropieją.
Stawy - poprawa ich funkcjonowania, już tak nie bolą (o ile w ogóle bolą).
Uspokojenie pracy serca - zauwaĹźalna poprawa - nie mam takiego przyspieszonego bicia serca.
Mniej się męczę - ale daleko mi do ideału, natomiast poprawa jest zauważalna.

Martwi mnie te swędzenie (okolice uszu, stawów), nie jest ono może takie natrętne, jednak odczuwalne czasami.
Ból mięśni w okolicach szyi i górnych partii pleców (jestem dosyć wysoki, bo mam 195 cm wzrostu).
Ból lewego barku, połączony z lewą stroną klatki piersiowej - nie jest to ból ostry, raczej tępy, są to okolice bardziej obojczyka (przypuszczam, że to dawny uraz się odezwał, złamanie obojczyka, lewego przedramienia oraz ogólne potłuczenie z czasów gry w hokeja na lodzie).
No i alergia - daje może znać rzadziej, jednak jest czasem odczuwalna.

W sumie nie jest źle, zauważyłem, że taka stabilizacja psychiczna pojawia się częściej, ale trzeba sobie o nią zadbać (przede wszystkim wypoczynek).
Żywienia nie zmieniam, ale są okresy natrętnej ochoty na coś słodkiego w dalszym ciągu.

Cóż, robię swoje...

Nie zrób głupstwa, ze zmianą żywienia(tak ostatnie, dokończone zdanie sobie odczytałem), bowiem niektóry natychmiast zapadli na ŻO, gdyż tak ponoć ich Doktor powiedział, a niektórym nawet napisał, że wystarczy nalać sobie na pasek i ... już ŻrO. O! Nie są w stanie teraz tego ani dosłyszeć, ani doczytać. :D
Bo to wiadomo ... liczyć nie trzeba ... myśleć nie trzeba ... wniosków z tych podzbiorów też wyciągać nie trzeba.
...
Ich Doktor raz dał i to dla nich jest constans i kompas w jednym, bowiem ... na więcej nie licz. Zarobieni są. :D :lol:

Dobrze, Ĺźe Ciebie nikt nie rozumie, jeszcze by na powaĹźnie wziun. ;)

:lol:

:lol:
Że też Was stale w parce widzę. ;)
Astygmatyzm, kociołek. :lol: :lol: :lol: Czy Szefu mój w synapsy mnie przekaz dekodujący wrył. :wink: :mrgreen: Nie pytam! :D

A pytanie mam:
- po czym poznaje się niedobór białka?
Chodzi mi o takie objawy, jak:
- swędzenie,
- głód (nie ssanie, tylko potrzebę zjedzenia),
- zmęczenie (szczególnie bóle części mięśni).
Czy coś takiego, to niedobór białka?

Cholera wie, może tłuszczu i węgla za mało? :?
Nie wiem jak jesz i czy już się w pełni zaadaptowałeś do tłuszczówki...

:D
Licencjonowani Doradcy powinni być pomocni, ale zdaje się, że już dawno temu przestali drutować,, bo nie ma komu się do nich wdzięczyć, może szaman jaki ostały tu wie. ;)
Doświadczeni Optymalni ..., ci jak zwykle, przyglądają się Tobie, ktoś zacz. :D

Białko na Diecie Optymalnej... http://optymalni.hol.es/porcja-wiedzy/99-bialko-na-diecie-optymalnej.html

To są typowe objawy niedoboru witaminy C i D₃, a takĹźe nadmiaru aktywnego hydroksylu - jak nic! ;)
Trzeba się zgłosić do powstającego Stowarzyszenia CANCERVIT, tam doradzą, co dalej robić. :D

Nie przejmuj się promocją Cancervitu. ;)
Policz sobie dobowe BTW, tylko tak sumiennie i zobacz sam czego Ci może brakować lub czego za dużo. :D
Jak nie jesteś pewien, to wrzuć tutaj, pomyślimy razem.
Dorzuć jeszcze wzrost, wagę, poziom aktywności i ewentualne choroby, oprócz oczywistej. ;)

To ten Cancervit o australijskich korzeniach?  :D

Chyba siedziba będzie w Jaworznie.  :wink:

Dobrze, przez kilka dni policzę sobie proporcje posiłków i podam wartości.

:D
Ołówkiem!- tu nie ma wstydu, że na diecie, że nie gwiazdorzy, że gryziołówek, że w ogóle. :D
...
Uwaga, dygresję Państwu wkładam. :wink: :mrgreen:
Na TVeNie o grafologach, o przebudzeniu żółwia Ninja plotą dzielnie. :wink:
... samo przypełznie. :lol: :lol: :lol:

Bez bacika?  :shock: ;)

Po tym,ze ma sie ochote na bialko ;)

Głód to jest, głód. :wink:

A to na marchewkę przypełznie! :D

Być może. :D

Spęczy go i zaś zdechnie. :D

Radzio sadysta? :roll: ;)

:lol: :lol: :lol:
Panowie koordynatorzy- napisałem "być może", a nie "może być", to nie jest "wsio ryba" po polskiemumu. :lol: :wink:

Znaczy jednak sadysta! :( ;)

:lol: :lol: :lol:
Robisz, Szefu mój, ze mnie co zechcesz- ustąpię, pod warunkiem, że ... "gupi". :lol: :wink:

Nie upraszczaj Radziu rebusĂłw! ;)

:lol: :lol: :lol:
Ten "sadysta", to opinia, wróşba, czy drugie czary. :D Zapytam. ;)
I to nie jest coś osobistego, gdy zważę zakres obowiązków ADeeM'a. :lol: :wink:

Stwierdzenie faktu Radziu, bo z jednej strony upraszczasz, a z drugiej komplikujesz... ;) :lol:

:lol: :lol: :lol:
Taa, to której stronie upraszczam, a której komplikuję. :wink: Nie pytam! :D :lol:

MoĹźna uściślić, co to  "nadmiar aktywnego hydroksylu" (wyczytałem coś o alkoholu)?
Pytanie, co do witamin: czy organizm spożywane witaminy zużywa do funkcjonowania "on line" , czy wpierw "łata dziury", które powstały?

A ja akurat od tego to nie jestem zbyt dobrym fachowcem... ;)

Przypomnę się, bo zaszły duże zmiany, ale do "Złotej Księgi" jeszcze nie pora.
Zmiany oczywiście pozytywne:
- mniej "bolą stawy",
- znaczna poprawa snu,
- mniej dokucza staw barkowy,
- bóle pleców mijają,
- no i alergia - nie wiem, czy ustąpiła, ale kiedyś o tym czasie, to było znacznie gorzej.
Przestałem brak cokolwiek na alergie: zyrtec, alertec, alerzina oraz berotec (wziewny aerozol, chyba sterydy jakieś).
Piszę o alergii, bo kiedyś wystarczyło, aby piesek się pokręcił koło mnie, a teraz mam w domu szczurki w ilości 3 sztuk i przestałem się przejmować objawami, nie odczuwam żadnych dolegliwości z tego powodu.
No i jeszcze poprawa samopoczucia jest duĹźa, nie ma takich skrajnych stanĂłw emocjonalnych (od euforii do depresji i odwrotnie).

Cały czas się uczę (na własnych błędach), codziennie podstawą jest taki placek/sernik z patelni:
- 1 jajko,
- 5 żółtek,
- 150 g sera białego (ale nie pierwszego lepszego, w mojej okolicy są dwa: mój ulubiony i taki z piątnicy, 28g tłuszczu w 100g),
- 30 g masła
- łyżeczka wiórków kokosowych
- pół łyżeczki kakao
Do tego kawałek mięsa z surówką, jedno jabłko (dalej ciągnie do zjedzenia czegoś słodkiego...).
Czasem kaszanka z boczkiem i kapustą, szaszłyk z łopatki.
I czekolada (wawel 90% kakao, to tak z pół wystarcza, czasem więcej).

Odnoście alergii, to odnoszę takie wrażenie, że organizm tak reaguje z powodu osłabienia, niedożywienia (złego żywienia ?).

Jesteś w przebudowie jeszcze ?

Nie za mało tłuszczu? :D
Mnie ciągnie do słodkiego jak jem za mało tłuszczu, albo za dużo... słodkiego przez kilka dni. ;)

Jak ciągnie na słodkie to jeść ,co za problem ,wolność i dobrobyt jest.Jeśli chodzi o zachcieje to mozna sobie ćpnąć ,prądy na centralny ,ale nie każdy na to zasługuje.Jednym pomaga , a drugim szkodzi ,raczej to drugie.

To była moja taktyka, jak uczyłem poprawnie się odżywiać nasze dzieci. Nie zakazywać, a dokładnie od rana natłuścić. ;)

Ale cały czas nie widzę btw w gramach potraw zjadanych.
I tłuszczu. Ja na żółtko daję ok15-20gmasła. A tu ledwo 30g na całość.
Krzych policz btw pozacpodaniem jadłospisu bo z tego ja przynajmniej nic nie widzę. A jakie pozostałeposiłki? Wzrost jaki, waga ?

Ok, zawezmę się i policzę, bo chyba z tym liczeniem mam problem  :?

Krzych do roboty

Tak z przerwami, ale witam ponownie  :D
Wracając do tego tematu mam pytanie o uczucie sytości - zjadając więcej tłuszczu czuję jakby niechęć do potrawy.
Zwiększając ilość tłuszczu potrawa przestaje mi smakować i nie czuję takiej sytości.
Niby jestem najedzony ale czuję "na żołądku" taki jakby dyskomfort.
Od dłuższego już czasu na śniadanie do południa zjadam 5-6 żółtek na smalcu (ok. 40g), ze dwa plastry boczku, trochę cebulki do smaku, a na obiad najczęściej jest to kawałek mięsa polany sosem ze smażenia, czy pieczenia, do tego jakiś pomidor, czy papryka lub łyżka buraczków.
Czasem mam ochotę na coś słodkiego, ale raczej są to niewielkie ilości (np. jabłko).

Ogólnie nie czuję się źle, ale zauważyłem, że niby jestem syty, ale jakby nie najedzony.
Zauważyłem też, że po maśle np. pobolewał mnie brzuch itp.
Nie bardzo wiem, gdzie szukać przyczyny tego dyskomfortu.

Węgli maluchno. 8)

A to zależy ile się dopije tych węgli w postaci alkoholu... ;)
Na zdrowej diecie wysokowęglowodanowej Doktora Kwaśniewskiego alkohol powoduje wychudzenie przy niedoborze amnokwasów egzogennych, a na jeszcze zdrowszej diecie wysokotłuszczowej Doktora Kwaśniewskiego przy nadmiarze aminokwasów egzogennych powstaje u alkoholików otyłość brzuszna ponieważ proporcja przesuwa się w stronę diety korytkowej, czego niektórzy nie mogą pojąć (bo jednak im tłusta dieta szkodzi!), ale nic nie szkodzi.  :lol:
Zaburzenia zaś ośrodka głodu i sytości przy zagryzaniu alkholu spowodowane jest głównie niedoborem/nadmiarem białka.
Biochemiczne uzasadnienie tych wniosków, które napisałem wymaga "elaboratu" z piśmiennictwem, czego z oczywistych względów nie uczynię.

Ani kropli od pięciu lat...

Tak myślę, że albo gdzieś popełniam błąd w żywieniu, albo na coś choruję (jeszcze nie wiem, na co).
Żołądek często "obrywał", albo inaczej - wszystko się na nim skupiało.
I tak czuję, że ten odczuwany dyskomfort wiążę właśnie z tym, co opisuję.

Spisz sobie proporcję i zobacz jak mało masz węglowodanów. 8)
Po adaptacji do diety i zaspokojeniu potrzeb budulcowo/naprawczych węgli powinno być nawet 1:1,5 B:W.

A ja, po latach łojenia nafty, takie dziwne bóle żołądka wyleczyłem surową cebulą.
Tylko u mnie to trwało maks 3-4 miesiące po zakończeniu picia.

Jak się lata całe doiło destrukcyjnie, to nie ma co liczyć, że się człowiek w pełni "odrodzi" do stanu niemowlęcia. Naiwnością by to było.

Przychodzi moment akceptacji samego siebie, nie każdy sobie tak to wyobrażał.
Z chmur opaść na ziemię nie jest takie proste, ale kontakt z bazą jest wskazany. :lol:

Nikt nie wróci do stanu niemowlęcia, przynajmniej na tej planecie. :D
Ale powrĂłt do stanu normalnego, czemu nie? :shock:
Jestem w dużo lepszej formie od większości moich rówieśników, mimo widocznych w USG zmian w nerkach i wątrobie, pozostają one bezobjawowe.
Pewnie w mózgu jest gorzej, ale tam nie zaglądam na wszelki wypadek. ;)

Chłop (lub baba :lol:) lata całe, pił,  żrył, używał ile ugodno, na ŻO przeflancował, i wyobraża sobie że po kilku latkach narodzi się na nowo. Zmęczenie materiału. To nie personalnie, to takie spojrzenie w lustro.

:lol:

:lol:

Nie do Ciebie, nie, nie. :lol: Mówię tylko i objaśniam  :lol: wbrew Cejrowskiemu, że na cuda nie ma co liczyć. Żo, (albo DO) stawia na nogi i tyle, to wiem, bo też święty nie byłem! :lol:

Ciekawostka.
Ponoć Hemingway,  stary gazer, dzień w dzień po przebudzeniu, cztery godziny pisał. I to na stojąco.
Stwierdził, że jeśli od tego odstąpi, niechybnie zjedzie na dno... :lol:
Są pijoki, i Pijaki. :lol: :lol:
Ponoć... :roll: :wink:

Znaczy, że na kacu mu się najlepiej pisało? :roll: ;)

Bajki, podobnie jak Sienkiewiczowi,tylko o tym to już nic mi w ucho nie wpadło. :roll:

7kcal na gram piechotą nie chodzi.
8)

Jak dobry keton, albo dwa po utlenieniu... ;)

Dobre rzeczy można poznać po zdementowaniu,
akcyzie i pierdylionie badań odwodzących
no i emisji co to całą Ziemię pogrąża w efekcie.

Drożdże przecież uwalniają dwutlenek z cukru.
:shock:

Obieg węgla w przyrodzie musi być zachowany. ;)

Coś w tym jest, bo po tłustym posiłku mam ochotę na coś słodkiego.

Zapytałem o uczucie sytości, bo tutaj widzę zmianę, że ta sytość nie jest taka, jak kiedyś.
Jeszcze raz będę liczył :)

To czemu sobie odmawiasz słodyczy? :shock:

Wg mnie przy odpowiednim nabiałczeniu i natłuszczeniu, za uczucie braku poposiłkowej satysfakcji odpowiada zbyt mała ilość węglowodanów.
Ja mam tak, że w ciągu dnia nie jem węgli, bo potrzebuję czujności i lekkości, natomiast wieczorem zjadam tyle węgli, żeby zrobiło mi się ciepło i leniwie, co dla mnie oznacza 50-100g Ww, przy wadze jakieś 95kg. :D
Wtedy śpię szybko, 5-6h i jestem wyspany.
Jak kilka dni po kolei nie zjem swojej porcji cukru na noc, to muszę dłużej spać, mam wystający brzuch i dużo gorsze trawienie, kiepski nastrój, siła i regeneracja spada, nie mówiąc o elokwencji. ;)
Elo, elo.

Mi jest leniwie zawsze od rana do wieczora, poza nocą kiedy mogę linieć na maxa. ;)

Brawo Ty, tylko po co komu takie banialuki. :lol: Jak Ci tak dobrze, to nie trzeba sie aż tak tym chełpić.

Ja to w ogóle urodziłem się zmęczony i całe życie odpoczywam. :P

I ja to rozumiem. ;)  :lol:

Nuda... ;)