http://www.radiopomost.com
       
Pod tym linkiem jest wiele ciekawych artykulow  - oto jeden z nich:
                                                                                                                          Dyktatura zbrodniarzy i kapusiĂłw

Napisał Leonard Wolny   
wtorek, 25 wrzesień 2007
„Panowanie zbrodniarzy i kapusiĂłw nie moĹźe być panowaniem piękna, a zwłaszcza panowaniem prawdy" E. Delacroix   Takie okrutne czasy nastają w Polsce dla pogrobowcĂłw stalinizmu, Ĺźe protekcja A. Michnika primo voto Szechtera, syna wybrĂłbowanego agenta bolszewickiego, Ozjasza Szechtera i Heleny Michnik, stalinowskiej „historyczki”,  znaczy juĹź coraz mniej, a juĹź największe okropności dzieją się w tej spokojnej przystani, jaką do nie dawna jeszcze stanowiło dla wszystkich postkomunistycznych mętĂłw warszawskie MSZ, gdzie wreszcie, po długich latach panowania czerowno-róşowej zarazy, pani minister Anna Fotyga z wolna dokonuje wietrzenia ministerialnych i konsularnych biur. Oczywiście dla Ĺźydo-komunistycznego „salonu” obsadzanie polskich placĂłwek dyplomatycznych rodowitymi Polakami to skandal i jawny antysemityzm oraz  wypaczenie ideowe. Jako, Ĺźe czasy juĹź inne i nie moĹźna juĹź ot tak, prosto i zwyczajnie, jak kiedyś przystawiać polskim gojom nagana do łbĂłw, pozostała im walka w mediach, ktĂłrych ci w Polsce u nich dostatek... Prym tutaj wiedzie oczywiście naczelny organ prasowy Komunistycznej Partii Polski, czyli „trockistowskie Ĺźydowskie gazete dla polski goj”, prowadzona drżącą ostatnio z nerwĂłw i wściekłości dłonią zawsze wiernego ideałom komunistycznej permanentnej rewolucji A. Michnika- Szechtera, guru wszystkich ćwierćinteligentnych szabesgojĂłw nadwiślańskich, specjalizującego się zgodnie rodzinnymi tradycjami w permanentnej amputacji Polakom ich świadomości historycznej. W ostatnich dniach organ Ăłw trzykrotnie dał wyraz atakowi histerii, jakiemu uległ Ĺźydo-komunistyczny „salon”.  Oto bowiem na oczach tegoĹź „salonu” w niwecz obracają się tak wielkie osiągnięcia wszystkich kolejnych szefĂłw MSZ w Warszawie. Od czego jednakĹźe są tzw. „autorytety moralne”, ktĂłre, począwszy od  „drogiego” Bronisława, jak nikt inny znającego  paryskie burdele średniowiecza, aĹź po cudownie z obozu w Auschwitz wyniesionego na skrzydłach aniołów dla niepoznaki przebranych w mundury Gestapo Władysława, zwanego przez „salon” „profesorem” dla podkreślenia autorytetu, oświadczyły zgodnie, Ĺźe tak dalej być nie moĹźe, gdyĹź stanowi to bardzo powaĹźne zagroĹźenie zarĂłwno dla polskiej demokracji, jak i dla wizerunku Polski w świecie, Ĺźe tak zasłuĹźony dla dyplomacji III RP finansista i handlowiec z branĹźy motoryzacyjnej, syn starego KPP-owca, a potem ubeka Maksymiliana Schnepfa, Ryszard Schnepf siedzi w oślej ławce w MSZ, ambasadorami zaś mianowani są jacyś tam profesorowie uniwersyteccy, zupełnie bez przeszłości politycznej i handlowej, a w dodatku z pochodzenia  Polacy i, o zgrozo, z nadania Kobylańskiego i Rydzyka... KtĂłrego bowiem z tych, nowo mianowanych na ambasadorĂłw, profesorĂłw stać będzie na finezyjne wypuszczenie w obieg czekĂłw bez pokrycia na, bagatelka, sumę, jednego miliona dolarĂłw, lub na sprzedaĹź jako swojego słuĹźbowego samochodu ambasady...? Na to przecieĹź potrzeba mieć tę finezję, jaką dać moĹźe tylko handlowe pochodzenie...  Nie sposĂłb odmĂłwić jej Schnepfowi, ktĂłry z wrodzonym sobie talentem i finezją handluje polską własnością, pnie się w gĂłrę i kształci w tym, nie łatwym przecieĹź, rzemiośle... Zaczął wszak od sprzedaĹźy auta ambasady i wypuszczenia fałszowanych czekĂłw, a nie dalej, jak dwa lata temu obiecał swoim wspĂłlbraciom z kół Ĺźydowskich, Ĺźe pomoĹźe im w okradzeniu Polski na sumę ni mniej, ni więcej, jak 65 miliardĂłw dolarĂłw...  Rozgoryczony i wściekły „salon” oddelegował  więc w celu wylania krokodylich łez na łamach głownego organu KPP byłego szefa MSZ z rządu Kaziemierza Marcinkiweicza, a zarazem kompana, a raczej towarzysza Ryszarda Schnepfa, Stefana Mellera, rĂłwnieĹź syna stalinowca i Ĺźydokomunisty, oficera osławionej Informacji Wojskowej w czasach nocy stalinowskiej. Dziś syn tego antypolskiego zbrodniarza w faryzejski sposĂłb niby to ubolewa nad wizerunkiem Polski w świecie, ktĂłry ma jakoby ucierpieć na tym, Ĺźe na placĂłwki dyplomatyczne pojadą nowi ludzie, Polacy, wykształceni, a co najwaĹźniejsze o czystych rękach, nie zbrukanych machlojkami... Oto w całej swej nagości ujawniona bezczelność i obłuda spadkobiercĂłw stalinowskich mordercĂłw w Polsce. Widocznie kapepowski organ prasowy Szechtera- Michnika i produkujące się w nim Ĺźydo-komunistyczne „autorytety” są juĹź  pewni umysłowego otumanienia Narodu polskiego przez ich ośrodki masowego raĹźenia medialnego i mają nas za zupełnych idiotĂłw. Albo sami w swej bezusadnionej bucie zidiocieli juĹź do immentu i nie zdają sobie sprawy z tego, co mĂłwią...!  Jak moĹźe bowiem normalny i przy zdrowych zmysłach człowiek uwierzeć w takie brednie, Ĺźe w wizerunek Polski na świecie godzą ludzie uczciwi, o wielkim dorobku naukowym, a właściwy obraz naszego Kraju poza granicami budują pijacy, oszuści i panie prowadzenia bynajmniej nie ciężkiego na zagranicznych placĂłwkach MSZ...!!! Czy to jest czyste szaleństwo, czy teĹź jest w tym szaleństwie przewrotna metoda robienia łatwych geszeftĂłw naszym kosztem oraz właśnie brukania i ośmieszania Polski poza jej granicami? Znając Ĺźmijową przewrotnośc stalinowskiego pomiotu raczej jednak to drugie.... Wszak przeciętny Brazylijczyk na przykład wcale nie musiał wiedzieć kim jest i kogo na prawdę reprezentuje pani SkĂłrzyńska, ambasador III RP w Brazylii. Zasłynęła ona tam między innymi tym, Ĺźe zatrudniła całą swą rodzinę na stanowiskach administracyjnych w ambasadzie, oraz iście południowym, prawdziwie ognistym temperamentem. Prezentując się, jak na prawdziwą internacjonalistkę przystało, jako wyznawczyni zasady, Ĺźe „miłość nie zna granic”, nawiązała gorący romans z dyplomatą innego państwa. Skończyło się to powrotem jej męża do Polski, podczas gdy ona sama przeniosła się wraz z nowym kochankiem do jego ambasady, skąd wysyłała oficjalne meldunki do MSZ w Warszawie... Dziś ta sama osoba reprezentuje polski MSZ w Portugalii... A czy wśrĂłd obywateli Urugwaju nie budził czasem zdziwienia i politowania ciągle zapijaczony ambasador III RP, Jarosław Gugała, ktĂłry w alkoholowym amoku piał hymny pochwalne na cześć mordercy Stalina?  Tak właśnie wyglądała budowa wizerunku Polski przez kolejnych szefĂłw MSZ III RP:Geremka, Bartoszewskiego, Mellera. Oszuści, alkoholicy i prostytutki na stanowiskach ambadorĂłw i konsuli... Frymarczenie polskimi paszportami i konsulatami honorowymi, prywata i ciemne geszefty, a wszystko to robione we własnym kręgu, rzec moĹźna, Ĺźe w rodzinnej ferajnie stalinowskich pociotkĂłw. Wszyscy oni bowiem powiązani są ze sobą jeĹźeli nie związkami rodzinnymi, to na pewno przynaleĹźnością do części tej samej nacji, ktĂłra tak mocno zasłuĹźyła się w budowie komunizmu na świecie i w Polsce.  Nikt inny, jak właśnie niesławny wielbiciel Stalina, były ambasador RP w Urugwaju, Jarosław Gugała, gdy po kolenym kielichu nabierał werwy, snuł opowieści o tym, jak to za czasĂłw PRL istniał na UW Związek Ĺťydowskiej MłodzieĹźy Komunistycznej, ktĂłrym kierował Bronisław Geremek i, Ĺźe to ze „stajni drogiego Bronisława” wywodzi się większość kadr obecnego MSZ oraz ludzi mających znaczący wpływ na politykę w III RP... Rzec by moĹźna, iĹź  była to swoista kuĹşnia młodych komunistycznych talentĂłw, hodowanych na poĹźytek na pewno nie Polski, lecz dla wykreowania  w Polsce obcej i wrogiej nam kasty rządzącej.  Interesy tejĹźe właśnie kasty reprezentuje i broni trockistowsko-syjonistyczne imperium „Agory”, załoĹźone za pieniądze przeznaczone w roku 1989 przez KPA dla całej polskiej opozycji antykomunistycznej, ktĂłre Michnik wraz z resztą swej blatniackiej ferajny po prostu ukradł i z czego po dziś dzień nikt go nie rozliczył. Za te pieniądze powstała owa opluwająca PolakĂłw gazeta codzienna, ktĂłra w swoim logo ma znaczący czerwony pasek, wyraĹźnie wskazujący jej ideową proweniencję. Tych samych mafijno- kastowych interesĂłw broni inny towarzysz Michnika z KOR-u, a obecnie Marszałek Senatu RP, Bogdan Borusewicz, ktĂłry lekką ręką wydaje pieniądze polskiego podatnika na finansowanie postkomunistycznej agentury wśrĂłd Polonii, dążąc w ten sposĂłb do rozbicia,  a następnie likwidacji tradycyjnych organizacji polskich na obczyĹşnie, ktĂłre, będąc patriotycznymi i katolickimi, są solą w oku dla Ĺźydokomunistycznej agentury. Aby nie być gołosłownymi wskaĹźmy na takie postaci agentĂłw postkomuny, jak Łuciw i Stachnik w Buenos Aires, ktĂłrzy finansowani przez konsula ambasady RP, rozbijają najstarszą i największą organizację polską w Argentynie, tamtejszy Związek PolakĂłw. Na takie działania jest przyzwolenie i są ogromne fundusze. Na dywersję i niszczenie wszystkiego, co na prawdę polskie. Te kryminalne działania godzące w Ĺźywotne interesy i substancję Narodu polskiego bynajmniej nie gorszą i nie budzą oburzenia „salonu”, członkowie ktĂłrego antypolonizm odziedziczyli genetycznie po swych rodzicach, stalinowskich oprawcach. Wobec tego my, Polacy, mamy prawo, a wręcz święty obowiązek, aby się przed tym bronić, gdyĹź gra idzie o nasze „być albo nie być”, o nasze narodowe przetrwanie. Nie pozwĂłlmy dać się zastraszyć rzucanymi na lewo i prawo oskarĹźeniami o antysemityzm, gdyĹź w tej chwili o antysemityzm jest w Polsce oskarĹźany kaĹźdy, kto występuje przeciwko interesom tej niewielkiej w sumie grupy o korzeniach Ĺźydo-komunistycznych, stalinowskich.  Oni zasłaniają się tylko swym Ĺźydowstwem, bo w tej chwili jest to bardzo wygodne... Znamienna bardzo scena miała miejsce, kiedy w podczas wizyty Premiera Izraela pana Benjamina Netanyahu w Polsce, na spotkanie z nim przyszła do warszawskiej synagogi NoĹźykĂłw sama „śmietanka” Ĺźydo-komunistycznego „salonu”, czyli stajnia Bronisłwa Geremka wraz z przyległościami... Oczywiście nie obyło się, bo jakĹźe by inaczej, bez skarg i narzekań na „polski antysemityzm”... Pan Premier Netanyahu wysłuchał spokojnie tego biadolenia, po czym odezwał się do zgromadzonych: „jeśli wam tu tak Ĺşle, to nie rozumiem zupełnie, co was tutaj trzyma...? Macie przecieĹź ojczyznę, Izrael, ktĂłra stoi dla was w kaĹźdej chwili otworem...?” Odpowiedziała mu konsternacja i cisza... Odczytajmy więc dobrze zachowanie michnikĂłw, geremkĂłw, mellerĂłw, schnepfĂłw i innych... Oni bronią i reprezentują jedynie swĂłj szemrany, mafijny intreres, wykorzystując przy tym naszą nieudolność, podziały i często strach... Ich pozorna siła leĹźy jedynie w naszej słabości i maraĹşmie. Czas więc na przebudzenie, gdyĹźtrzeba wreszcie połoĹźyć kres bezkarności antypolskiej mafii, bo i miarka się juĹź przebrała.  W Polsce, naszej OjczyĹşnie, zawsze było, jest i będzie miejsce dla ludzi prawych niezaleĹźnie od ich pochodzenia, wyznania czy rasy. Nasza polska gościnność i tolerancja nie moĹźe jednakĹźe stanowić łatwego pola do przestępstw i naduĹźyć dla grupy wywodzącej się w prostej linni od bolszewickich najeĹşdzcĂłw, ktĂłra w dalszym ciągu chce dyktować warunki i rządzić, co przecieĹź zagwarantowało im okrągłostołowe oszustwo i „gruba kreska” innego stalinowskiego sługusa Ĺźydo-komuny, Tadeusza Mazowieckiego, ktĂłry w latach pięćdziesiątych był jednym z autorĂłw i kierownikĂłw medialnej kampanii przygotowującej uwięzienie Prymasa Stefana Wyszyńskiego przez rządzących podĂłwczas Polską komunistycznych bandytĂłw... W roku 1989 ten sam sługus stalinowski zostaje wybrany i obwołany przez Ĺźydokomunę „naszym premierem”... Kolejne szyderstwo z PolakĂłw, ale kłamstwa w tym nie było, bo faktycznie Mazowiecki byl „ich” premierem... Premierem ich, ĹźydokomunistĂłw, a nie nas, PolakĂłw... Tak samo jak nie było i nie jest po dzień dzisiejszy naszym, polskimMSZ, placĂłwki dyplomatyczne oraz wiele innych instytucji rządu i państwa polskiego, ktĂłre pozostają cały czas w ich rękach... Dlatego teraz, gdy chcemy odebrać ukradzione, wziąć, co nasze, mieć na placĂłwkach  ambasadorĂłw PolakĂłw, a nie stalinowcĂłw czy trockistĂłw, w Polsce zaś polskich urzędnikĂłw, cały ten Ĺźydo-komunistyczny układ podnosi klangor, rejwach i jazgot znĂłw prĂłbując nas zastraszyć pokazując w swych szmondackich mediach pseudoautorytety. Nadmuchanych fałszem, obłudą i sztuczną powagą „profesorĂłw”, ktĂłrzy wydali być moĹźe jedną książczynę i pięciu kolegĂłw do UB lub SB, na czym potem zbudowano ich kariery...  Nie dajmy się im więc ogłupić i zastraszyć. Nie pozwĂłlmy, aby stalinowski pomiot, dzieci i wnuki oprawcĂłw PolakĂłw dokonywał dziś przy pomocy swych mediĂłw amputacji historycznej świadomości naszego Narodu! Francuski pisarz katolicki, A. de Saint-Exupery, rzekł przed laty kilkudziesięciu: „Jeśli pozwolisz, by robactwo się rozmnoĹźyło — rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, ktĂłrzy będą je wysławiać”. Słowa te, niestety, pasują jak ulał do rzeczywistości w Polsce. NajwyĹźszy czas, aby to odmienić.

Napisał: Leonard Wolny

przepraszam bardzo ale jakie oszczędności? 
Te które zawdzięczamy Gierkowi?

o'k teza słuszna ale dotycząca całej naszej "klasy politycznej", a nie tylko Balcerowicza (nie robie dla niego )
Kredyt - tylko w frankach szwajcarskich - to przewidywalny kraj w przeciwieństwie do naszego niestety