forum.dr-kwasniewski.pl
Witamy, Go. Zaloguj si, lub zarejestruj prosz.
2024-11-26, 23:45:33

Zaloguj si podajc nazw uytkownika, haso i dugo sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
Na koniec - nie wolno zapominać, że każdy człowiek jest inny i inny jest jego organizm.
669769 wiadomoci w 4061 wtkach; wysane przez 34 uytkownikw
Najnowszy uytkownik: root
* Strona gwna Pomoc Szukaj Kalendarz Zaloguj si Rejestracja
+  forum.dr-kwasniewski.pl
|-+  Działy Forum
| |-+  Wolne tematy
| | |-+  Lektury.
« poprzedni nastpny »
Strony: [1] Do dou Drukuj
Autor Wtek: Lektury.  (Przeczytany 6937 razy)
Teresa Stachurska
Go


Email
Lektury.
« : 2008-01-25, 20:16:28 »

Czy czytaliście Państwo "Rodzinną historię lęku" Agaty Tuszyńskiej?
Zapisane
Teresa Stachurska
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #1 : 2008-01-25, 20:20:21 »


 
Proponuję też wywiad:


Powszechna rzecz zabijanie
Rozmowa z Markiem Edelmanem*2008-01-19, ostatnia aktualizacja 2008-01-20 12:39

Edelman: Z jakiego niby kontekstu Gross wyrywa przypadki zabijania Żydów? Ja nie widzę kontekstu dla morderstwa. Morderca to morderca i tyle

Fot. ARCH. MARKA EDELMANA
Marek Edelman na pogrzebie swego zamordowanego w Łodzi znajomego Fiszke Najmana, rok 1945 lub 1946
ZOBACZ WIDEOGross o swojej kolejnej książce

Gross: Nie wszystko co robimy wszystkim sie podoba
Gross: Miło, że prokuratura czyta moją książkę
Gross: Często ci którzy oskarżają, nie czytali..
Gross: Antysemityzm w Polsce trzeba wyrwać z korzeniami
ZOBACZ TAKŻE
O “Strachu” w Kielcach (22-01-08, 00:00)
Edelman: Wszystko, o czym pisze Gross, to prawda (19-01-08, 00:00)
SERWISY
“Strach” Jana T. Grossa
Joanna Szczęsna: Książka Jana Tomasza Grossa “Strach” wywołała w Polsce wielkie oburzenie, kiedy tylko ukazała się w Ameryce po angielsku. Teraz - po jej opublikowaniu po polsku przez Znak - te ataki się nasiliły i nawet ci, którzy nie negują zawartych w niej faktów o powojennych zbrodniach dokonanych na Żydach, mają mnóstwo zastrzeżeń: do historycznego warsztatu Grossa, do tego, że generalizuje, że wyrywa sprawę z kontekstu.

Marek Edelman: A jak w ogóle można negować te fakty? Wszystko, o czym pisze Gross, to przecież prawda. Byłem z moim przyjacielem Antkiem Cukiermanem w Kielcach następnego dnia po pogromie. Jechaliśmy zorganizowanym przez wojsko pociągiem z kuchnią polową i lekarstwami dla ofiar. Po drodze widziałem, co się dzieje na stacjach. Na każdej niemal leżały trzy, cztery ciała przykryte gazetami. To byli Żydzi zamordowani w tzw. akcji wagonowej. W Centralnym Komitecie Żydowskim było zarejestrowanych 1300 czy 1500 takich przypadków. A ilu nie zarejestrowano? Zatrzymywanie pociągów, wyciąganie i zabijanie Żydów to była wtedy powszechna rzecz.

Kiedy dojechaliśmy do Kielc, na ulicach wiatr unosił gęsty gęsi puch, czuć było odór spalenizny. Typowe ślady pogromu, jak z opowiadań Babla.

Zresztą ja sam, w moim najbliższym otoczeniu, też znam przypadki morderstw. Moja koleżanka z medycyny mieszkała w Pabianicach i wracała z wykładów do domu samochodem ciężarowym. Wtedy nie chodziły jeszcze tramwaje i między Łodzią a podmiejskimi miejscowościami kursowały ciężarówki. Jakichś dwóch gówniarzy zatrzymało samochód, ją jedną wyciągnęli, zabili na miejscu - był przy tym chłopak, też student medycyny, który mi to później opowiedział. Tam było kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt osób, pełna ciężarówka, i nikt nie zareagował. A szofer szybko ruszył.

Skąd wiedzieli, że była Żydówką?

- No, oni jakoś rozpoznawali Żydów i w czasie wojny, i po wojnie. Czarna była, duże, ciemne oczy miała, ładna dziewczyna.

Miałem też znajomego, Fiszke Najmana, krawca, który wojnę spędził w ZSRR, do Polski wrócił z armią Berlinga. Był w Łodzi kierownikiem w zakładzie na Sterlinga, gdzie szyto mundury dla Wojska Polskiego. Umówiłem się z nim u niego na Mielczarskiego, przychodzę, drzwi uchylone, mieszkanie puste, patrzę, a tu w łazience pali się światło, woda się leje, a on leży na wannie zakrwawiony. Strzelili mu w tył głowy, kiedy po przyjściu z pracy mył ręce.

Ty sam czułeś się bezpiecznie?

- Ja się nie bałem, bo byłem pewien, że skoro Niemcom nie udało się mnie zabić, to przecież Rosjanie za to, że jestem Żydem, mnie nie zabiją.

A Polacy?

- Wiesz, ja tak każdego Polaka nie podejrzewałem, że zaraz chce mnie zabić. To już musiałbym trafić na jakieś typy spod ciemnej gwiazdy.

Ale przecież sam mi opowiadałeś, że tu, w Łodzi, strzelano do ciebie, postrzelili cię nawet.

- Postrzelili, ale nie tam, gdzie trzeba, bo żyję, tylko noga czasem mnie boli. Zresztą nie będę o sobie mówił, mnie się nic złego nie stało. Ale opowiem ci co innego.

Niedaleko Łodzi szła grupa dziesięciu Żydów do Sulejowa i ciągnęła na sankach swój dobytek z łagru. Mieli już niedaleko, ale zapadła noc i zatrzymali się w jakiejś chałupie. Wtedy przyszło dwóch panów, zaproponowali im, że ich podwiozą do Sulejowa. Po czym wywieźli ich do lasu i zabili.

Cała wieś, całe miasteczko wiedziało, kto to zrobił, nikt nigdy nikogo nie wydał. A Sulejów to było przed wojną szalenie postępowe miasteczko, tam ostatni burmistrz był z PPS-u, działała opieka społeczna, była kasa chorych, naprawdę opiekowano się swoimi obywatelami. No i w takim miejscu znalazły się osoby, które popełniły zbrodnię, a wszyscy milczą. Przecież tam mieszkali przyzwoici ludzie, nie sami bandyci.

Tak że z jakiego kontekstu Gross wyrywa takie przypadki? Ja nie widzę kontekstu dla morderstwa. Morderca jest podlecem i tyle. A ten, kto patrzy i odwraca głowę, jest jego pomocnikiem. Przecież tę ciężarówkę z moją koleżanką zatrzymali gówniarze, można było dać im dwa razy w mordę i pogonić. Nikt się nie odważył.

Dokładnie o tym mówi Gross: był antysemityzm, było społeczne przyzwolenie na mordowanie Żydów.

- Wiesz, ja myślę, że on popełnił błąd dając w podtytule swojej książki “Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie”. Tam powinno być “Bandytyzm w Polsce…”. Bo tu nie chodzi o antysemityzm. I tak jak nie można utożsamiać antysemityzmu z Holokaustem, tak samo nie można tego robić w odniesieniu do akcji wagonowej czy pogromu. Mordowanie Żydów to był czysty bandytyzm i ja bym tego antysemityzmem nie tłumaczył.

A czym w takim razie?

- Pogardą dla człowieka, dla ludzkiego życia, podłością. Wiadomo że bandyta nie uderzy w silniejszego, nie rzuci się na uzbrojony oddział wojska, tylko tam, gdzie widzi słabość. Bo my jesteśmy silni, a Żydzi są słabi. Ludzie widzieli, jak Niemcy traktują Żydów, zabili trzy miliony bezkarnie, bez żadnych skrupułów. A co to może znaczyć? Że najwidoczniej oni sobie na to zasłużyli. Że Żydzi to robactwo, które należy wytępić.

No i Kościół też się przyłożył do takiego stosunku do Żydów. Jedyny biskup, Kubina z Częstochowy, który występił przeciw pogromowi kieleckiemu, został przez Episkopat potępiony. A Stefan Wyszyński, wtedy świeżo mianowany biskupem lubelskim, odmówił delegacji CKŻ, która zwróciła się do niego, by publicznie potępił ludzi, którzy opowiadają, że Żydzi biorą krew polskich dzieci na macę. Dlaczego? Bo proces Bejlisa, Żyda oskarżonego w 1913 r. o mord rytualny - tłumaczył - nie zakończył się, a więc nie można z całą pewnością stwierdzić, że Żydzi nie używają chrześcijańskiej krwi do produkcji macy. Chciałbym przypomnieć, że sąd carskiej Rosji uniewinnił Bejlisa. No to ja cię przepraszam, jeśli takie brednie powtarza biskup, to o czym my mówimy? A ilu było przed wojną profesorów na Uniwersytecie Warszawskim, którzy nie uznawali getta ławkowego? Na palcach jednej ręki zliczyć.

Więc dlaczego niby zwyczajni ludzie mieli mieć inne nastawienie? Żydów można bić i zabijać, a ludzie lubią zabijać. Jeśli do tego dodasz, że cały czas myśleli, że się Bóg wie jak obłowią na Żydach.

W wydanej w 1999 r., a więc jeszcze przed “Sąsiadami” i “Strachem” Grossa, książce “Strażnik mówiłeś: “Żydzi wracali z Rosji, niektórzy może chcieliby z powrotem wprowadzić się do swoich mieszkań. Ale ich mieszkania i sklepiki były już zajęte przez polskich sąsiadów. Wiele przedmiotów, jakie Żydzi zostawili na przechowanie u polskich sąsiadów, stało się ich własnością. Teraz lękali się, że właściciele któregoś dnia powrócą i zażądają swego mienia”. Też uważasz - jak Gross - że chciwość była jednym z głównych motorów tych powojennych zbrodni?

- Nie, nie. Żyda można było zabić ot tak, nawet nie dla zysku. Myślisz, że ci Żydzi zabici w akcji wagonowej mieli jakieś skarby do zrabowania? To czasem było 2 kilo słoniny, albo i to nie. A ci Żydzi spod Sulejowa? Co oni za majątek mogli mieć na tych sankach, jeszcze byli w łagrowych łachach. Tak, chciwość też była motorem, ale przede wszystkim pogarda. A całe społeczeństwo odwróciło głowę od tego, milczało. Kto się ujął za Żydami?

W “Kuźnicy”, w “Tygodniku Powszechnym” były listy intelektualistów potępiające pogrom kielecki.

- Tak, wiem, Jerzy Andrzejewski to podpisał. Ale to niczego nie mogło odwrócić. Może głos Kościoła by coś zmienił.

Sprawy mordów na Żydach nie interesowały też władz. Nigdy nawet nie były rozpatrywane w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Podobno to była dla nowego rządu sprawa marginalna. Jakby nikt nie chciał zrozumieć, że to całe przyzwolenie na zbrodnie demoralizuje naród i może nawet bardziej demoralizuje tych, którzy odwracają głowę, niż tych bandytów, bo tym to już nikt nie pomoże.

Były interwencje u władz Centralnego Komitetu Żydowskiego, interwencje naszego socjalistycznego Bundu, ale wiesz, te szczegóły zatarły mi się w pamięci, bo żadne interwencje nie odniosły żadnego skutku, nie miały sensu. Co z tego, że CKŻ sporządził listę ofiar akcji wagonowej? Nic.

Ale opowiadałeś mi, że jak w Łodzi była atmosfera pogromowa, to Mieczysław Moczar, wówczas szef łódzkiego UB, wydał Żydom broń.

- Nie pamiętam, czy to było przed Kielcami, czy po, jak Moczar wezwał do siebie takiego Pudłowskiego z Bundu i powiedział mu: “Tej nocy trzeba uzbroić grupy, bo jak będzie obrona, to nie będzie pogromu”. I wydał ileś tam rewolwerów i karabinów.

Grupy?

- W Łodzi było dużo pustych mieszkań, można je było zajmować a Żydzi przeważnie - także ze względów bezpieczeństwa - mieszkali w grupach. Odwiedziłem jedną taką na Gdańskiej, całą noc nie spaliśmy pod bronią, ale nic się nie odbyło. Broń została później u tych ludzi, sporo było jej w lokalu Bundu na Jaracza, przez długi czas tu u mnie w domu też się poniewierała za szafą.

Ja jednak nie chciałbym wystawiać Moczarowi świadectwa moralności.. Może uważał, że to on rządzi w mieście i jak ma być pogrom, to sam go zrobi? Nie wiem, czy faktycznie uważał, że Żydzi powinni być uzbrojeni, czy może raczej nie był pewien swoich odwodów. Tak czy inaczej nie chciał u siebie pogromu, a jak nowa władza nie chciała, to pogromu nie było.

Znaczy w Kielcach chciała? A może nawet sprowokowało to UB?

- Wiesz, to nie ma znaczenia. Różne krążyły w tej sprawie pogłoski, np., że to prowokacja antykomunistycznego podziemia. Dla mnie znaczenie ma to, że ludzie byli tak chętni do zabijania.

Mimo tego władze Bundu uważały, że Żydzi powinni w Polsce zostać.

- Wierzyliśmy, że sytuacja w końcu się unormuje, że mniejszości narodowe będą mieć te same prawa, co inni obywatele. Premier Osóbka-Morawski był znanym działaczem socjalistycznym, wydawał się uczciwym człowiekiem. Pamiętam, pojechałem do Warszawy na 1 Maja, na placu Teatralnym był wiec, przemawiał jeden z ministrów, Skrzeszewski, i ja sobie pomyślałem: “Nasz minister przemawia”. Skrzeszewski, komunista wprawdzie, ale mówił takie socjalistyczne rzeczy, o równości, sprawiedliwości. Było mi przyjemnie stać tam i słuchać.

Żydów, którzy przeżyli Holocaust, wygnał z Polski antysemityzm?

- Pewnie po pogromie kieleckim stał się jedną z przyczyn wyjazdu. Jednak w pierwszym rzędzie to był strach przed komunizmem. Pamiętaj, że większość Żydów w powojennej Polsce to byli ci, którzy przetrwali w ZSRR i oni chcieli uciec jak najdalej od komunizmu, a najlepiej to odgrodzić się od niego oceanem.

A fakt, że kiedy wracali do miejsc zamieszkania, przyjmowano ich z wrogością i nienawiścią, nie miał wpływu na ich decyzje?

- Może gdyby witano ich z otwartymi ramionami i współczuciem, chcieliby tu zostać.

Opowiem ci taką historię. Przyjechał po wojnie mój szkolny kolega, którego ojciec tuż przed jej wybuchem wysłał do Australii, bo czuł, że zbliża się coś okropnego. Cała jego rodzina zginęła w Polsce i on chciał tutaj, w Łodzi, odwiedzić mieszkanie swej babci, zobaczyć raz jeszcze pokoik, w którym mieszkał. Poszliśmy razem na Gdańską, zapukaliśmy do drzwi i spytaliśmy jakąś panią, czy on nie mógłby wejść na chwilę do pokoju, który pamięta z dzieciństwa. A ona zatrzasnęła nam drzwi przed nosem: “Won Żydzie, won stąd, tu nic twojego nie ma”. No to czy on miał tu zostać? I tak ten Yosl Bergner pojechał do Izraela, został tam znanym malarzem, zresztą poznałaś go, bo zaprowadziłem cię do niego w Tel Awiwie.

Czy zachowanie tej pani to antysemityzm? Nie, to czyste chamstwo.

Nie wiem, dlaczego tak uciekasz przed słowem “antysemityzm”, bo przecież wszystko, o czym opowiadasz, to dla mnie dowody na antysemityzm.

- Antysemityzm nie zawsze jest taki zły. Miałem znajomą lekarkę, umarła niedawno, poznałem ją na II roku studiów. Ona wyszła z obozu w marszu śmierci i w pewnym momencie znaleźli się na ziemi niczyjej, między Amerykanami a Rosjanami. Wszyscy esesmani i Ukraińcy, którzy ich eskortowali i po drodze zabijali tych wszystkich, którzy odstawali w marszu, uciekli do Amerykanów. A pięć Żydówek schowało się na strychu. Kiedy wkroczyli Rosjanie, jakiś żołnierz wpadł na ten strych i dawaj do dziewuch, dobiera się do jednej z nich, a ona krzyczy: “Nie trogaj, ja jewrejka”. On wtedy splunął “tfu” i wyszedł, bo brzydził się Żydówką. To jest dopiero prawdziwy antysemityzm.

Nie wiem, jaki jest antysemityzm nieprawdziwy. To od ciebie usłyszałam antysemickie hasło sprzed wojny: “Precz z Żydami, Żydówki z nami”. Można było nie brzydzić się Żydówka i być antysemitą… Mnie akurat podtytuł książki Grossa wydaje się, niestety, całkowicie uzasadniony. Bandytyzm nie wyklucza antysemityzmu.

- A dla mnie mówienie przy takiej okazji o antysemityzmie jest rodzajem alibi. Dla bandytyzmu nie ma argumentów, wytłumaczenia, a tu dokłada się jakąś ideologię, która ma wyjaśnić zbrodnię, jej kontekst. Czy myślisz, że ten zbrodniarz inaczej zachowałby się wobec Ukraińca czy Niemca - nie muszę chyba przypominać, ilu ich zginęło w czasie ucieczki, nie z głodu, nie z mrozu, tylko z zemsty - gdyby była taka możliwość i takie przyzwolenie?

Pewnie tak samo.

- Ano właśnie. Bo człowiek jest bestią, mordercą. Żeby zapanować na tej ziemi, musiał wybić konkurentów do bycia ludźmi. Tak więc nasi przodkowie wyrżnęli wszystkich i to jest w naszej naturze. Z jednej strony mamy otoczkę cywilizacyjną, cienką i kruchą, łatwo ją zniszczyć, a z drugiej - instynkty, które władają nami od tysiącleci. Żeby przeżyć, trzeba było być silnym.

Ale widzę, że nie podoba ci się to, co mówię. No to odpowiedz mi na takie pytanie. Jesteś głodna, a ktoś ma dwa suchary i da ci jednego, to podziękujesz mu, prawda? A jeśli ci nie da, to może mu go wyrwiesz? Ale czy byś go dla tego suchara zabiła?

Nie.

- No to jesteś słaby człowiek, bo silny by zabił.

Opowiadałeś mi kiedyś taką historię z powstania w getcie. O sucharach właśnie.

- Tak, w jednym mieszkaniu na rogu Franciszkańskiej i Nalewek spotkaliśmy umierającego chłopaka, który leżał na worku pełnym sucharów. Nie jadłem wtedy od 14 dni - ja co prawda nigdy w czasie powstania nie byłem głodny - i moi chłopcy też nie jedli. Wiedziałem, że on umrze za parę chwil, ale on miał jeszcze jakieś przebłyski świadomości od czasu do czasu

I zostawiłeś mu te suchary.

- Zostawiłem. Zegarek też.

A więc Ty też jesteś słaby.

- Może jestem, jednak przeżyłem, bo byłem sprytny i zwinny. Przecież ja nie opowiadam o tych wszystkich sztuczkach, jakie wyprawiałem pod nosem Niemców. Pytają mnie: “Jak pan przeżył?”. “Jakoś się udało” - odpowiadam, bo co innego mogę powiedzieć. Przecież to wstyd opowiadać, jakim byłem cwaniakiem. Musiałem np. przebiec przez ulicę, a tam stał Niemiec. No więc kombinowałem, że on musi za jakiś czas stracić czujność. Za ile? Powiedzmy za dziesięć minut. Ale jak wyliczyć czas, skoro nie mam zegarka? Paleniem papierosów. Jak jesteś zdenerwowany, to wypalasz papierosa najwyżej w trzy minuty. No więc trzy papierosy, jeszcze chwilę odczekać i skok. I wiesz co? Te strzały rozlegały się zawsze, jak już byłem w bramie po drugiej stronie ulicy.

A co myślisz o tej całej awanturze, która rozpętała się wokół “Strachu”?

- Nie wiem, dlaczego hierarchia kościelna - kardynał Dziwisz, biskup Pieronek - jest przeciwko uświadamianiu Polakom ich własnej historii. Może chodzi o to, że Kościół nie ma w tej sprawie czystego sumienia i wolałby coś sprzątnąć pod dywan?

Nie wiem, czego bronią ci, którzy atakują książkę Grossa. Przecież w ten sposób bronią bandytyzmu. A skoro tak, to będą mieli dalej takie samo społeczeństwo. Zbrodnie trzeba piętnować, codziennie, od przedszkola należy dzieci przyuczać do tolerancji i szacunku. Tymczasem ja nie przypominam sobie żadnej sprawy prokuratorskiej o to, że na murach wciąż pojawiają się napisy: ?Bij Żyda?, ?Zabij Żyda? itd.

Za to prokuratura rozważa, czy nie oskarżyć Grossa z paragrafu o obrazę narodu polskiego.

- Gdyby do tego doszło, to byłaby prawdziwa hańba dla narodu polskiego. Fakty, które Gross przytacza, są prawdziwe, a interpretować je może każdy, jak chce, więc o co chodzi? Gross myśli o tym tak i tak, można myśleć inaczej niż on, tylko co można myśleć o bandycie?

Polacy według Grossa chcieli Żydów zmusić do emigracji albo fizycznie ich zlikwidować, żeby usunąć źródło swego własnego strachu. Bo bali się ocalałych Żydów jako chodzącego wyrzutu sumienia.

- No nie. Żeby zabić kogoś z wyrzutów sumienia, to trzeba być bandytą do kwadratu. Jak można własne sumienie uspokoić morderstwem?

A nie uważasz, że Gross w swej książce zbagatelizował problem “żydokomuny”? To dość powszechny pogląd, że nienawiść Polaków do Żydów wywołana była ich znacznym udziałem w komunistycznych władzach i aparacie przemocy.

- Termin “żydokomuna” powstał nie po wojnie, tylko przed, choć wtedy ani komuniści, ani Żydzi żadnej władzy nie mieli. Przecież ja sam się z tym zetknąłem w Żydowskiej Organizacji Bojowej. Otóż w AK uważali, że to komuniści robią w getcie awanturę, że jak my od nich dostaniemy broń, to wprowadzimy komunizm. Dlatego tak opornie szło nam wydobywanie od nich broni.

Ja tego nie wymyślam, ja to wiem. Przecież gdyby nie Henryk Woliński z referatu żydowskiego Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK, to nie wiem, czy dostalibyśmy od nich choć jeden pistolet. To Woliński walczył o to w naszym imieniu, gwarantował za nas, że nie jesteśmy “żydokomuną”. A to był jeden z głównych argumentów, że nie daje się broni Żydom, którzy chcą walczyć z Niemcami. A że sami broni nie mieli za dużo, to inna sprawa. Coś chyba jednak mieli, skoro Stefan Korboński, który był we władzach Państwa Podziemnego, pisze, że dali nam pięćset sztuk.

A Żydzi we władzach i UB? O ile wiem, to byli wszystko przedwojenni komuniści, którzy nie mieli poczucia wspólnoty z narodem żydowskim, z żydowską kulturą. No ale powiedzmy, że byli Żydami. Ilu ich tam było? 10 procent? 20? Ale reszta, z Bierutem na czele, to byli Polacy. I czy to Żydzi zsowietyzowali Polskę, czy może jednak Stalin? Polskę i Polaków, bo Żydów przecież prawie wcale tu nie było.

Wiesz co, chyba musisz dać sobie spokój z tymi Żydami.

Rozmawiała Joanna Szczęsna

* Marek Edelman - doktor medycyny. W czasie okupacji działacz żydowskiej partii socjalistycznej Bund, organizator ruchu oporu w getcie warszawskim, współtwórca Żydowskiej Organizacji Bojowej, uczestnik powstania w getcie warszawskim i Powstania Warszawskiego. W latach 70. działacz opozycji demokratycznej, delegat na I Zjazd “Solidarności”, w 1981 r., internowany; członek podziemnych władz “S” w Regionie Łódzkim. W Komitecie Obywatelskim przy Lechu Wałęsie przewodniczył Komisji Współpracy z Mniejszościami Narodowymi. Przy Okrągłym Stole był w grupie negocjującej reformę służby zdrowia


Czekamy na Wasze opinie: listydogazety@gazeta.pl

Źródło: Gazeta Wyborcza
Zapisane
zbynek
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #2 : 2008-01-25, 21:39:39 »

Odwal się pan, panie Gross
http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news/odwal-sie-pan-panie-gross,1047747

Autor „Strachu” na jakiekolwiek rzeczowe polemiki i dziś nie ma ochoty. Nie odpowiada na artykuły, które pod znakiem zapytania stawiają jego naukowe kwalifikacje. Dyskutantów w mediach dobiera starannie, by nie narazić się na rzeczową krytykę. Zdolność Grossa do jakiejkolwiek rzeczowej wymiany argumentów najlepiej ilustruje jedna z jego radiowych wypowiedzi. Na pytanie dziennikarki o jego krytyków, odpowiedział: „Ci, którzy nie zgadzają się ze "Strachem";, nie przyjmują tej prawdy, są antysemitami”.
http://www.rp.pl/artykul/87040.html

Herrenvolk i szwabesgoje
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=242


Ps. "Antysemityzm często hodują handlarze, z których każdy dla siebie pewien zysk w tym widzi; kiedy się interesem korzystnym ukaże, ujmą go w swoje ręce niezawodnie Żydzi" - Adam Asnyk
Zapisane
ali
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #3 : 2008-01-25, 22:17:35 »


 
Proponuję też wywiad:


A Żydzi we władzach i UB? O ile wiem, to byli wszystko przedwojenni komuniści, którzy nie mieli poczucia wspólnoty z narodem żydowskim, z żydowską kulturą. No ale powiedzmy, że byli Żydami. Ilu ich tam było? 10 procent? 20? Ale reszta, z Bierutem na czele, to byli Polacy. I czy to Żydzi zsowietyzowali Polskę, czy może jednak Stalin? Polskę i Polaków, bo Żydów przecież prawie wcale tu nie było.


jak można mu wierzyć
Polacy samowolnie przejmowali mienie po żydach, czy UB?
obdarowując nim tych którzy im służyli
oficjalnie jak dobrze pamiętam  podano, że w  aparacie UB  było 37 % żydów,
oni   decydowali o wszystkim i byli bezwzględni,  reszta nie miała nic do  gadania
Bierut też był żydem
w  administracji centralnej, prasie, na uczelniach, w sądownictwie i wojsku rządzili żydzi
pogrom  kielecki  sprowokowali syjoniści z UB,
 dziwnym trafem nic się nie stało żydom mieszkającym w tej samej kamienicy którzy pracowali w UB a oberwali ci  niewinni uchodżcy,
 dlaczego zabito polskich żołnierzy broniących żydów?
pytań bez odpowiedzi jest więcej
Zapisane
Ryjek
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #4 : 2008-01-25, 22:37:16 »

Zapisane
zbynek
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #5 : 2008-01-25, 22:59:14 »

Kogo muszą przeprosić Żydzi?
Przemawiający na obchodach rocznicy Lech Wałęsa powiedział:
(...) jako syn tej ziemi proszę was dzisiaj, abyśmy pamiętali wspólną, burzliwą historię naszych narodów. Proszę również, aby to, co ową historię zatruło, szczególnie bolesne ekscesy antysemickie, było nam wybaczone. (Bryk 1991)
W 1989 roku rząd Tadeusza Mazowieckiego potępił antysemicką kampanię z lat 1967-1968, wyrażając gotowość zadośćuczynienia, naprawienia krzywd i ponownego przyjęcia do Polski tych, którzy zostali zmuszeni do jej opuszczenia. (Chojnowski 1993: 113-114)
  A. Kwaśniewski, w obecności ambasadora Izraela, Sz. Weissa, oficjalnie:
Dzisiaj jako człowiek, jako obywatel i jako prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, przepraszam. Przepraszam w imieniu swoim i tych Polaków, których sumienie jest poruszone tamtą zbrodnią. W imieniu tych, którzy uważają, że nie można być dumnym z wielkości polskiej historii, nie odczuwając jednocześnie bólu i wstydu z powodu zła, które Polacy wyrządzili innym.”

http://www.polonica.net/Kogo_musza_przeprosic_zydzi.htm#5


Zapisane
kristan
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #6 : 2008-01-26, 10:24:18 »

Zbynek: "Kogo muszą przeprosić Żydzi?"
Wszystkich, których Jozue wyplenił mieczem,wkraczajac po smierci Mojżesza na tzw ziemie obiecaną.
Czytam po raz kolejny Lekturę Świata i jestem akurat w tym miejscu- włos się jeży!!!!
Zapisane
zbynek
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #7 : 2008-01-26, 22:26:43 »

W wywiadzie dla włoskiego dziennika Corriere della Sera, Francesco Cossiga powiedział w grudniu 2007 roku m.in., że "Wszystkie służby specjalne w Ameryce i Europie dobrze wiedzą, że te tragiczne ataki były planowane i zrealizowane przez Mossad, z pomocą syjonistycznego światka [w innych krajach], celem zrzucenia winy na kraje arabskie, i celem skłonienia krajów zachodnich do wzięcia udziału [w wojnach] w Iraku i Afganistanie."
http://www.bibula.com/new/display.php?textid=01615

Ps.  Takie informacje kształtują nieciekawy obraz świata polityki a w przyszłości też  wielce niepokojący. Cool Confused
Zapisane
Daniel
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #8 : 2008-01-27, 15:33:36 »

Odpowiedzialność zbiorowa, to pojęcie oznaczające chorobę, na którą zachorowała większość naszego pokolenia. To zaraza niszcząca żyjącą obecnie populację ludzkości. Jest to choroba psychiczna polegający na rozdwojeniu jaźni i zaniku zdolności logicznego myślenia. Ale tak to właśnie się odbywa, że jak Bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera.
Jak rozmawia się z niby normalnym człowiekiem, to zawsze zgodzi się z tezą, że Bóg osądzać będzie ludzi po ich czynach, czyli każdego z osobna. Nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, żeby Bóg byłby tak niesprawiedliwy, żeby przypisywał człowiekowi złe czyny, które on nie popełnił. Ale chwilę potem odzywa się druga osobowość tego samego człowieka, która jest jakby zaprzeczeniem tej pierwszej i zaczyna pie***ić o odpowiedzialność narodu, religii czy jakieś innej grupy wobec innej. Dla niego teraz jest oczywiste, że jak jacyś przedstawiciele danej grupy popełnili jakieś złe czyny, to odpowiedzialność spada na całą grupę. I teraz całą tą grupę trzeba potępić i posłać do diabła.
Nie da się wytłumaczyć takiej sprzeczności w rozumowaniu jak obłędem, rozdwojeniem jaźni, co jest chorobą psychiczną, mutacją człowieczeństwa.

Zastanawiam się czy warto poświęcać czas na tłumaczenie chorym psychicznie ludziom czegokolwiek, gdy jest niska szansa, że coś dotrze do nich i może ozdrowieją. Doszedłem jednak do wniosku, że od czasu do czasu taki proces tłumaczenia trzeba przeprowadzić, aby przypomnieć sobie prawidłowe procesy myślowe. Bez takiego przypomnienia jest duże prawdopodobieństwo, że człowiek straci odporność i  zarazi się tą wszechobecną zakaźną chorobą.

Po przeczytaniu powyższego wywiadu z Markiem Edelmanem i przypomnieniu sobie różnych dyskusji z mediów związanych z książką Grossa postanowiłem uporządkować sobie tez nabrzmiałe relacje Polsko-Żydowskie i zrozumieć co jest dobrem, a co złem. Przytoczę parę cytatów:

Cytuj
Tak że z jakiego kontekstu Gross wyrywa takie przypadki? Ja nie widzę kontekstu dla morderstwa. Morderca jest podlecem i tyle. A ten, kto patrzy i odwraca głowę, jest jego pomocnikiem. Przecież tę ciężarówkę z moją koleżanką zatrzymali gówniarze, można było dać im dwa razy w mordę i pogonić. Nikt się nie odważył.


Cytuj
Mordowanie Żydów to był czysty bandytyzm i ja bym tego antysemityzmem nie tłumaczył.


Cytuj
Więc dlaczego niby zwyczajni ludzie mieli mieć inne nastawienie? Żydów można bić i zabijać, a ludzie lubią zabijać. Jeśli do tego dodasz, że cały czas myśleli, że się Bóg wie jak obłowią na Żydach.


Cytuj
- Ano właśnie. Bo człowiek jest bestią, mordercą. Żeby zapanować na tej ziemi, musiał wybić konkurentów do bycia ludźmi. Tak więc nasi przodkowie wyrżnęli wszystkich i to jest w naszej naturze. Z jednej strony mamy otoczkę cywilizacyjną, cienką i kruchą, łatwo ją zniszczyć, a z drugiej - instynkty, które władają nami od tysiącleci. Żeby przeżyć, trzeba było być silnym.


W tym gąszczu poplątanych poglądów o zabijaniu i strachu, należało by sobie przypomnieć to co Bóg o tym sądzi i co wymaga od człowieka.  Wymaga od nas abyśmy się wzajemnie szanowali i tworzyli wspólnotę ludzką. Wiąże się to z tym, że pojedynczy człowiek obowiązany jest do przestrzegania zasad, aby ta wspólnota mogła istnieć. Ogólnie, to można nazwać miłością, a szczegółowo zostało to określone w przymierzach jakie zawarł Bóg z człowiekiem. W pierwszym zobowiązał człowieka do zabijania każdej istoty, która przeleje krew ludzką, a w drugim zabronił zabijania człowieka z innego powodu niż ten pierwszy. Wynika z tego, że człowiek ma obowiązek zabić człowieka, który zamordował innego człowieka. Jeszcze raz pokreślę: obowiązek. Pierwsze przymierze nigdy nie zostało unieważnione i nadal obowiązuje. Drugie (Dekalog) jest jego uzupełnieniem, a nie zmianą decyzji Boga. Nie zrozumienie tego doprowadziło do błędnych interpretacji i w konsekwencji do niewłaściwych postaw człowieka wobec bliźniego.
   W pierwszym cytacie Edelman twierdzi, że jest się pomocnikiem mordercy gdy nie przeciwdziała się zbrodni. Uważam, że jest to błędna interpretacja. Zgodnie z nią obowiązuje powszechna zgoda na zabicie człowieka w obronie własnego życia. Tego nie wolno robić. Nie można zabić człowieka tylko dlatego, że boimy się o swoje życie czy życie bliźniego. Jest to zabójstwo prewencyjne, zapobiegawcze przed dokonaniem zbrodni. Dopóki nie ma morderstwa, to i nie ma mordercy, a tylko mordercę musimy unicestwić. To znaczy, że jak baranek mamy dać się zabić i nie wolno nam być drapieżnikiem zabijającym napastnika. Natomiast takim waśnie drapieżnikiem mamy się stać gdy jesteśmy świadkami jak na naszych oczach morderca zamorduje naszego bliźniego. Naszą główną powinnością jest teraz zabicie mordercy. Wszystkie inne obowiązki nie są ważniejsze od tej i nie są nawet ważniejsze od naszego życia. To znaczy, że musimy to wykonać z dużą determinacją z narażeniem nawet własnego życia.
Mamy być silni, aby zabić mordercę, ale każde inne zabicie człowieka czyni mordercą nas.
Kto uważa, że jestem w błędzie, to niech jeszcze raz przeczyta początek i upewni się czy przypadkiem nie ma rozdwojenia jaźni.

Zapisane
Syriusz
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #9 : 2008-01-29, 13:44:03 »

Jestem za a nawet przeciw
czytaniu brukowcow Michnika i Urbana
Kto opluwa kraj, ktory go wykarmil nie jest godny byc jego obywatelem a juz glupota jest pozwolic mu opluwac nas w swoim wlasnym domu. Na wszelki wypadek mam TRZY karabiny w swoim domu i jakby ktos chcial opluc mnie w moim domu to latwo pociagne za spust.
Nie jestem terrr.. i pozwolenie mam na te karabiny. Szkoda tylko, ze to nie automaty.
Kiedys  do wron strzelalem seriami ale to bylo przed rozbrojemniem nas przez demokratycznie wyprany rzad.
Z pzdrowieniem
Zapisane
Daniel
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #10 : 2008-01-29, 16:01:20 »

Z tego co napisałem wcześniej wynika, że nie wolno zabijać złodziei i innych bandziorów. Jest to morderstwo jak każde inne. Zabijać można, a nawet trzeba, tylko morderców, bo życia człowiekowi nie można zwrócić. Odstępstwo od tej zasady doprowadziło do mutacji naszej cywilizacji.
Zapisane
Syriusz
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #11 : 2008-01-30, 11:32:22 »

Pozwolilem sobie przekopiowac Artykol jakze oddajacy rzeczywistosc w dzisiejszej Polsce.        http:www.radiopomost.com
                                                                                                                                                                             Kazimierz Biskupi czy Tel Awiw?
Napisał Tomasz Dryjański    
wtorek, 29 styczeń 2008
Ostatnimi czasy coraz częściej mam wrażenie, że mieszkam nie w Kazimierzu Biskupim, a Tel Awiwie. Łódzkie ZNP domaga się sprawdzenia lektur pod kątem zawartych w nich treści antysemickich, a nowa książka pana Grossa staje się wydarzeniem kulturalnym większym o wiele nawet od „Katynia” Andrzeja Wajdy. Za „propagowanie treści antysemickich” (czytaj – podważanie bajek o Jedwabnem) mogę dostać pryczę i kablówkę na koszt państwa, a za chorobliwy wręcz antypolonizm zawędrować do Klubu Autorytetów.

Przyznam, że powoli się w tym wszystkim gubię, teoretycznie chodzę do polskiej szkoły (ba, nawet Orły wiszą po klasach) z wykładowym językiem polskim. Ale wracam po lekcjach do domu, włączam telewizor lub radio i ląduję jakby w innym świecie. Wszędzie dyskusja na temat „Strachu”, tylko czy te jednostronne pogawędki zasługują na miano dyskusji w ogóle? Nie sądzę, nawet na wikipedii jest coś o wymianie poglądów, a tu mamy tylko pianie z zachwytu.

Pytam się nad czym? Co ich wszystkich tak urzekło? To, że kardynał Wyszyński „wierzył” w żydowskie mordy rytualne? Czy może to, że ktoś miał wreszcie „odwagę” napisać „prawdę” o „polskich świętych krowach” z NSZ, AK czy WiN? Ewentualnie można by tezy pana Grossa spróbować jakoś uzasadnić. Weźmy dla przykładu taki Katyń, był dziełem NKWD, a strukturę narodową tego Ludowego Komisariatu znają wszyscy, ponieważ nikt dokładnie nie wie po co komuniści polskich oficerów pozabijali możemy od biedy uznać, że był to mord rytualny, no bo w końcu ani o pieniądze, ani tym bardziej o kobiety chyba nie poszło?

Pozostaje jeszcze kwestia masowych mordów na Żydach. Polskie podziemie niepodległościowe walczyło przeciwko komunistom, a wszyscy wiemy, że wojna wymaga ofiar. A ponieważ w komunizm zaangażowani byli w dużej mierze Żydzi…

Wszystko to pięknie, ale chyba polskie media powinny dbać o dobre imię Polski i Polaków, a nie klaskać temu co nam pluje w twarz. Jednak słowo „polskie” chyba nie za bardzo pasuje do własności izraelskiego koncernu względnie redakcji z panem o imieniu Aaron na czele. Jak już to polskojęzyczne. Ale już pozostawiając pewną telewizję i gazetę pozostają jeszcze media znajdujące się w naszych, polskich rekach.

Niestety boją się one odezwać inaczej niż Klub Autorytetów, żeby nie uchodzić za ksenofobów i Ciemnogrodzian na miarę eCzasu. Zasada owczego pędu, ktoś ruszył to wszyscy za nim. A że na świecie Izrael robi co mu się żywnie podoba, posuwając się do ludobójstwa i okradania innych państw i ich obywateli, a lobby (nie lubię tego słowa) żydowskie cenzuruje wszystko co się da (w tym polskie lektury) tym bardziej nikt się nie wychyla. I w efekcie pan Gross może czuć się całkowicie bezkarny, nawet nasi rządzący (bo prezesa IPN-u przy całym szacunku do rządzących nie zaliczam) się na ten temat nie wypowiadają.

Tak się rozgadałem na temat zaściankowego pisarzyny, a tutaj rozgorzała kolejna wojna o kanon lektur. Tym razem wywołał ją nie minister, a socjaliści z ZNP. Otóż polskie lektury są antysemickie! Zbrodnia w dzisiejszym świecie najstraszliwsza. Lektura może być antymozambicka, może antyperuwiańska, może, a nawet powinna być antypolska, ale antysemicka to już przesada! W końcu to Żydzi są solą tej ziemi, są nadludźmi w iście nietzscheańskim stylu! A tu taki Oluś Głowacki tak wulgarnie o nich napisał. To już jest szczyt wszystkiego! Niestety muszę postępowych towarzyszy z ZNP zmartwić. Osobiście znam bardziej „antysemickich” twórców jak chociażby Sienkiewicza.
Tomasz Dryjański
Zapisane
Teresa Stachurska
Go


Email
Odp: Lektury.
« Odpowiedz #12 : 2008-01-30, 14:25:20 »


--------------------------------------------------------------------------------
 
http://wiadomosci.onet.pl...y,kioskart.html :

Barbara Gruszka-Zych/26.11.2007 14:09

Ojciec nazywał mnie "obcy"

Z Niklasem Frankiem, synem zbrodniarza wojennego, rozmawia Barbara Gruszka-Zych

Czy mam ojca oceniać według tego, że dwa razy w życiu pogłaskał mnie po głowie? Czy też mam go oceniać po masach zwłok, które zostawił? Decyzja jest przecież jasna.
Barbara Gruszka-Zych: Proszę opisać matkę, zapach jej perfum, futer.

Niklas Frank: Perfum nie pamiętam, ale zawsze była bardzo dobrze ubrana. W pamięci została mi taka scenka z Krzeszowic. Staliśmy przy wejściu na schody, mama trzymała mnie za rękę, a na szczycie schodów stał w mundurze ojciec, jak jakiś Ludwik XIV. Wcale nie kwapił się, żeby wyjść jej naprzeciw. Czułem wściekłość matki z powodu tego królewskiego zachowania jej męża. To ona musiała wejść do niego na górę.



Niklas Frank wspomina, jak złamał ojcu okulary, fot. Marek Piekara




Czy ojciec był w mundurze nawet w momentach rodzinnej bliskości z synem?

Zapamiętałem go w mundurze. W stosunku do mnie był oschły. Nie wierzył, że jestem jego synem, uważał, że moim ojcem jest gubernator Lasch, zgładzony później przez Himmlera. Ojciec nazywał mnie "obcy". Pamiętam, jak w Warszawie w Belwederze biegłem dookoła dużego, okrągłego stołu, żeby na przywitanie rzucić mu się w ramiona, ale on odwrócił się i zaczął odchodzić tak szybko, że nie mogłem go dogonić. W końcu zatrzymał się i spytał: "Czego chcesz? Przecież nie należysz do nas. Jesteś obcy". Rozpłakałem się wtedy i poczułem jak zbity pies.

Kiedy zorientował się Pan, że rodzice są po stronie oprawców?

Właściwie to powinienem być ojcu wdzięczny, że nazywał mnie "obcym". Tak powstała między nami rysa. Kiedy w 1945 w naszym domu w Bawarii zjawili się Amerykanie, jeden z nich postawił matkę, mnie i całe moje rodzeństwo pod ścianą i wymierzył w nas lufę karabinu. Starsze rodzeństwo strasznie płakało, ja byłem całkiem spokojny. Miałem 6 lat, ale czułem, że ten żołnierz ma rację. Druga rysa pojawiła się, kiedy latem i wczesną jesienią 1945 po raz pierwszy ukazały się w prasie zdjęcia z ciałami pomordowanych w obozach koncentracyjnych. W podpisach powtarzało się słowo "Polska". Wiedziałem, że Polska należała kiedyś do nas i byłem przerażony tymi zabitymi.

Jak żyliście po wojnie?

Matka zmarła w moje 20. urodziny. Ojciec napisał w więzieniu studium Hitlera. Choć podczas procesów norymberskich przedstawiono dowody jego zbrodni, nie odciął się od niego. Właśnie w więzieniu ochrzcił się i przeszedł na wiarę katolicką. Ówczesny papież Pius XII chciał złożyć petycję o jego ułaskawienie. Ale dowiedziała się o tym polska delegacja w Norymberdze i stanęła na głowie, żeby do tego nie dopuścić. Oczywiście to było słuszne. Manuskrypt "W obliczu szubienicy" matka wydała własnym nakładem. Nigdy nie zapłaciła ani feniga podatku. Dzięki temu jakiś czas mogła dobrze żyć. Do końca życia opowiadała historię, kiedy podczas uroczystego przyjęcia na Festiwalu Wagnerowskim wypadł jej z ręki program. Stała obok Hitlera, który go podniósł i wręczył jej swój własny, ponieważ ten, który upadł, był ubrudzony. Podsumowywała: "Z niego był wielki pan". I wszystko mu wybaczała. Zmarła w wieku 63 lat. Mieszkałem wtedy w internacie na wyspie Fohr na Morzu Północnym.

Dlaczego uciekł Pan tak daleko?

Matka nie była dla nas matką, po prostu chciała się nas pozbyć z domu. Pod koniec jej życia baliśmy się siebie wzajemnie. Miała bardzo dobre oko na mężczyzn. Bałem się, że odkryje wszystkie moje słabości, mój strach, moje kłamstwa.

Czy rodzice okazywali wam czułość?

Nie... Cieszyłem się, gdy matka i ojciec byli przy mnie. Ale nie przypominam sobie żadnych serdecznych gestów z ich strony. Raz nawet dostałem w ucho od ojca, ale słusznie. Wziąłem wtedy jego okulary i oderwałem oba uchwyty. To było w Bawarii. Nie miał wtedy munduru. Kiedy wracał do Krakowa, był już wyłącznie na służbie mordercy. Małżeństwo rodziców nie układało się. Ojciec spotkał swoją miłość z lat młodzieńczych i mimo że miał pięcioro dzieci, chciał się rozwieść.

Jak patrzy Pan w oczy nieżyjącym rodzicom na ich fotografiach?

Dla mnie oni żyją. Kręcę głową, patrząc na ojca, jak mógł to wszystko zrobić? Przecież nie musiał...

Wielu Niemców życie zmuszało do takich wyborów.

Ale nie jego. On miał taki psi charakter. Hitler świadomie dał mu stanowisko generalnego gubernatora, bo wiedział, że nigdy nie będzie stwarzał problemów z powodu masowych egzekucji Żydów i Polaków.

Czy przebaczył Pan rodzicom?

Nie. W moim ojcu i matce nie było nic dobrego. Musiałem podjąć decyzję. Czy mam ojca oceniać według tego, że dwa razy w życiu pogłaskał mnie po głowie? Czy też mam go oceniać po masach zwłok, które zostawił? Decyzja jest przecież jasna.

W czasach obozów koncentracyjnych ludzie pytali "Gdzie jest Bóg?".

Też codziennie zadaję sobie to pytanie. Byłem wychowany w duchu katolickim w domu, szkole, kościele. Co tydzień chodziłem do spowiedzi. Przestałem, gdy miałem 14, może 15 lat.

Czy układał Pan życie przeciw rodzicom?

Wcześnie zorientowałem się, że nie można być tchórzem. A to ojcu zarzucałem bezgraniczne tchórzostwo. Dlatego przez ostatnich 15 lat pracowałem jako reporter wojenny. Byłem świadkiem walk w Kambodży, Kolumbii, na Bałkanach. Widziałem ciała pomordowanych. Mogłem się przekonać, jak cieniutka jest linia graniczna między czynem mordercy i śmiechem z tego.

Tam, na linii frontu, potwierdzał Pan swoją odwagę?

To dużo ciekawsze niż przeprowadzanie wywiadu z takim jak ja, byle jakim literatem...

Każde spotkanie dziennikarskie to swego rodzaju linia frontu... Czy w dzieciństwie słyszał Pan dużo śmiechu?

Od starszego ode mnie o 11 lat brata Normana wiem, że w naszej rodzinie w czasach Generalnej Guberni dużo się śmiano. Na zewnątrz mordowano ludzi, a w naszym domu słychać było śmiech.

Jakie odczucia towarzyszyły Panu podczas powrotu do Krakowa?

Przyleciałem, żeby pisać do "Sterna" reportaż o filmie "Lista Schindlera". Wtedy na lotnisku spotkałem Jacka Pleśniarowicza, tłumacza, z którym przyjaźnimy się do dziś. Potem odwiedziliśmy Władysława Klimczaka, posiadającego zbiór zdjęć z czasów okupacji. Na jednym wskazał mojego ojca i powiedział: "Tam stoi ten łotr". Wtedy pomyślałem: "Mój Boże, żebyś wiedział, że przy tobie stoi jego syn". Byłem poruszony Krakowem. Szedłem przez to piękne miasto i widziałem, jak jego ulicami płynie krew.

Obserwował Pan konflikty zbrojne w różnych miejscach świata. Czy dałoby się ich uniknąć?

Mam 68 lat i z tej perspektywy wydaje mi się, że głównym motorem tego, co ludzie robią, jest chciwość, zachłanność. Całe życie zachowujemy się groteskowo i właśnie za tę groteskowość kocham ludzi. Wciąż żyjemy marzeniami, pragnieniami, wyobrażeniami o świecie. Tylko moja matka była osadzona w rzeczywistości. Zanim zaczęła się III Rzesza, już robiła z Żydami interesy. Brała w komis futra, a potem je sprzedawała. Kiedy nastała III Rzesza i zamieszkaliśmy w Generalnym Gubernatorstwie, dalej robiła z nimi interesy. Kiedy skończyła się wojna, w Schliersee był obóz dla byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Brała zrabowane Żydom kosztowności, wsiadała na rower, bo już nie miała mercedesa, i jeździła tam, do Żydów, żeby znów robić z nimi interesy.

Czy jednak coś wymyka się grotesce?

Miłość do mojej żony Hannelore.

Może Pan coś o niej powiedzieć?

Kocham ją.

Kocha Pan Niemcy?

Tak, to wspaniały kraj. Choć uczucie, które codziennie mi towarzyszy, to ból z powodu tego, co Niemcy złego zrobili. Dlatego wciąż jeżdżę z moimi książkami na spotkania autorskie, także do szkół, bo wtedy pęka milczenie na temat nazizmu. Obserwuję, jak zwłaszcza starsze, niemieckie kobiety słuchają mnie z zaciśniętymi wargami. One nigdy nie będą chciały opowiedzieć, co widziały i na czym się wzbogaciły.

Co jest dla Pana najważniejsze?

To bardzo ważne pytanie, choć nienawidzę na nie odpowiadać. Życie jest silne – tak sobie myślę, gdy wstaję rano. Jestem wtedy wrogo nastawiony do świata. Ale w miarę upływu dnia staję się pogodny.

Zapisane
Strony: [1] Do gry Drukuj 
« poprzedni nastpny »
Skocz do:  

Dziaa na MySQL Dziaa na PHP forum.dr-kwasniewski.pl | Dziaajce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrzeone.
Prawidowy XHTML 1.0! Prawidowy CSS!
Strona wygenerowana w 0.068 sekund z 19 zapytaniami.