W ubiegłą niedzielę w radio słyszałam ,że teraz jak bedzie "zaklepana" ta ustawa zabraniająca dawania tzw. klapsa wychowawczego ,to za takiego klapsa dzieci będą odbierane rodzicom.Zrodziło się we wmnie pytanie;dokąd takie dzieci będą wywożone z domu i czy tam bedzie im lepiej niż w domach,gdzie się o nie troszczono.
Wydaje mi się,że na tym ucierpią rodziny ,które faktycznie tylko i wyłącznie stosowały klapsa wychowawczego,a nie maltretowały dzieci.Ci co je maltretują będą nadal to robili-tak to bywa.
W zamian za klapsa wychowawczego radzą stosownie kar.Np. nie wolno dziecku oglądać TV, "wstawianie" dzieciaka do kąta itp.
Co to za kara zabranianie dziecku oglądania TV ,czy korzystania z komputera?.Toż to nie kara,a nagroda.
Jedno małżeństwo za nieposłuszne zachowanie dziecka 8-letniego ,zostawiło je same w domu,a tymczasem mama (nie biologiczna dziecka) wyszła sobie z ojcem(biologicznym tego dziecka) ,a swoim mężem na spacer ze wspólnym dzieckiem.Czy to nie jest gorsze od klapsa wychowawczego?.Dziecko to potem się skarżyło swojej babci (mamy jej mamy,która kilka lat temu zmarła).
Skąd wiadomo,ze kary psychiczne nie będą gorsze w skutkach od klapsa wychowawczego,co to niby siał takie wielkie spustoszenie? Czy zamykanie za karę w ciemnym pomieszczeniu jest takie dobre?
Ustawa zabraniająca dawania klapsa wychowawczego może się okazać nie taka dobra ,jak zakładano,bo w zamian namawiają do rozmów,a jesli to nie pomoże,to do stosowania kar,które mogą wpłynąć źle na psychikę dziecka.Zastanawiam się jednak,kto z tymi dziećmi będzie rozmawiał,bo przecież niektóre z nich biegają po podwórku osiedlowym od rana do późnego wieczora ,wiele rodziców pracuje po 12 godzin dziennie,żeby miec co jeść,w co się ubrać itd.Nie zyjemy niestety w kraju,gdzie każdy może sobie pozwolić na to,aby jeden rodzic pozostawał w domu.
Klaps wychowawczy,to taki klaps,po którym nie ma siniaka,ale teraz może być "siniak" w psychice dziecka.
Nie dalej jak wczoraj,szłam z moimi córkami na spacer chodnikiem,po tej samej stronie ulicy na chodniku stało kilku chłopców 2-3 klasa podstawówki i po drugiej stronie ulicy na chodniku stało rówież kilku chłopców w tym samym wieku.Idziemy sobie i nagle tamci co stali po drugiej stronie ulicy rzucili garścią kamieni w chłopców po tej samej stronie,co my .Mało co nie oberwały moje dzieci i ja.To są chłopcy,którzy są bezstresowo wychowywani.Mogą sobie chodzić ,gdzie im się podoba,robić co im się podoba,nikt nie ma prawa im nieczego zabronić,bowiem rodzice troszczą się o ich bezstresowe dzieciństwo
Po obserwacji sytuacji,jaka panuje na osiedlu w moim miescie i nie tylko, zadaję sobie pytanie,kiedy ktoś stanie w obronie dorosłych ludzi,którzy są narazeni na utratę zdrowia bądź życia przez dzieci i młodzież?