Toan !
Pamiętam szkolne czasy,kiedy to biegałam,tak na dystansach 5-cio km/dz.
Jeżdziłam na zawody-biegi przełajowe.Jak ja to lubiłam
,to była sama przyjemność.
Wiesz jaką miałam taktykę?
Na starcie czułam jakbym opadła ze wszystkich sił,nogi miałam jak z waty.
Zawsze,może było nas kilkadziesiąt zawodników.
Pamiętam ,że był start ,a ja byłam ostatnia
zawsze.
A w miarę upływu dystansu wymijałam wszystkich po kolei
,to było takie przyjemne uczucie.
Kiedy wszyscy się męczyli i opadali z sił ja ich nabierałam coraz więcej.
A najlepszy zawsze był finisz
Sama nie mogłam w to uwierzyć ,że miałam tyle sił
A takie byłam huhro (nie wiem jak sie pisze to słowo
).
Czasem jak mnie dopadną wspomnienia ,to żal mi ,że nie wykorzystałam tego
Może,któraś z córek kiedyś będzie biegała
,kto wie ?