MORGANO
Go
|
DOKTOR JAN KWAŚNIEWSKI (72) ARTYKUŁY O ŻYWIENIU OPTYMALNYM KTÓRE UKAZYWAŁY SIĘ NA ŚLĄSKU W KATOWICACH W DZIENNIKU ZACHODNIM Zebrał i przepisał. Morgano
KORYTO - OMIJAJ JE SZEROKIM ŁUKIEM
Od czasu grzechu pierworodnego ludzkie organizmy są źle rządzone.
Najgorszy dla człowieka model żywienia występuje wówczas, gdy ilość energii podawanej w postaci węglowodanów zamyka się w wąskich granicach 35-40%. Już lepiej jest, gdy ilość energii z węglowodanów przekracza 50-60%. Jeszcze lepiej, gdy ta ilość nie przekracza 10%, a tłuszcze stanowią ponad 80% ogólnej podaży energii.
Lepiej jest Żywić się w sposób "pastwiskowy" zjadając dodatkowo pewne ilości tłuszczu (słonecznik, orzechy, oliwki) niż w sposób "korytkowy" zjadając 35-40% energii w węglowodanach. Osobnym modelem żywienia, przynoszącym dość dobre dla człowieka rezultaty jest model sztuczny, nie występujący w przyrodzie, oparty na białku zwierzęcym i węglowodanach, z małą ilością tłuszczu. "Człowiek na diecie roślinnej potrzebuje bardzo dużo białka. Czym gorsze zjada białko, tym potrzebuje go więcej? Może potrzebować 150-200g i więcej białka na dobę. Na pewno tego białka nie znajdzie w jarzynach. Białko w jarzynach czy owocach jest białkiem o niskiej wartości i znacznie droższym nawet od białka z szynki, czy schabu. Jarzyny można jeść tylko do smaku, ale nie jako podstawowe dania. Produkty oczyszczone z białka jak np. ryż łuszczony, czy mąki z wysokiego przemiału, zwiększają zapotrzebowania na białko. Produkty zupełnie bezbiałkowe: cukier, miód, mąka ziemniaczana, wszystkie soki owocowe niesłodzone i słodzone, znacznie zwiększają zapotrzebowanie na białko. Jeśli tego białka i towarzyszących białku witamin i minerałów organizm nie dostanie w pożywieniu, człowiek chorować musi. Może wówczas chorować na każdą z chorób z autoagresji i na wszystkie choroby zaliczane do tak zwanych zespołów anty- miażdżycowych.
Co wiedział Arystoteles? Na jaka chorobę będzie musiał zachorować, to zależy od tego, jak się odżywia. To zależy od tego, które tkanki i narządy w jego organizmie nie mogą dalej żyć i pracować przy tak złym zapatrzeniu w budulec, energię i pozostałe składniki pokarmowe. Wówczas buntują się, strajkują, ograniczają swą pracę. Organizm nie może poprawić ich zaopatrzenia, bo nie ma, z czego. Arystoteles zauważył, że organizm zwierzęcia można przyrównać do państwa dobrze rządzonego. W budowaniu struktur państwowych narody dokładnie powielają takie instytucje, które występują w organizmach zwierząt. Jeżeli budują swój byt państwowy na wzór organizmów zwierzęcych są państwami dobrze rządzonymi. Jeżeli natomiast budują na wzór organizmów ludzkich, nigdy dotąd nie mogły i nie mogą być podobne do zdrowych organizmów. Już pisałem, że od czasu popełnienia przez naszych przodków tak zwanego "grzechu pierworodnego" ludzi zdrowych, o zdrowej czynności umysłów prawie nie było, Jeśli tacy ludzie, czy taki człowiek pojawiał się - nie mogli (mógł) być zrozumiany przez rządzących i innych, ponieważ jest to zupełnie niemożliwe. Arystoteles był człowiekiem myślącym, a nawet więcej niż myślącym. Jeśli nie zdecydował się na przyrównanie państwa dobrze rządzonego do organizmu ludzkiego to wiedział, co mówi. Od czasów tego grzechu organizmy prawie wszystkich ludzi były i są źle rządzone. Są chore. W głowie nie mają rozumu, a tylko wiarę, lub poglądy. Tacy ludzie nie mogą stworzyć "państwa dobrze rządzonego". Bo nie mają, z czego. Najszybciej wymierają i najkrócej żyją ludzie "chorujący " na tak zwane hiperlipidemie pierwotne. Te hiperlipidemie same w sobie chorobami nie są, a są tylko objawami określonych, nieprawidłowych modeli żywienia. Naliczono 5 typów hiperlipidemii pierwotnych i kilka typów mieszanych. Uważa się, że te typy hiperlipidemii są uwarunkowane genetycznie. Ale wykazano, że wszystkie te typy hiperlipidemii "pierwotnych" występują wyłącznie u tych ludzi, w których w diecie węglowodany stanowią właśnie 35-405 wartości kalorycznej. Zatem przyczyną wszystkich hiperlipidemii jest dieta o zawartości 35-40% węglowodanów w przeliczeniu na wartość kaloryczną. Żadne geny nie mogą człowieka zmusić, aby jadł dokładnie tyle węglowodanów, aby mieć jedną z tych hiperlipidemii. "Zmusza" ich do tego określony poziom zarobków. Zarobki ludzi o średnich dochodach w krajach bogatych i zarobki ludzi o wysokich dochodach w Polsce i innych krajach o zbliżonym spożyciu i dochodach, są główną przyczyną hiperlipidemii. Ludzie bogaci w krajach bogatych, szczupli, niscy, mający małe, lekkie "opóźnione w rozwoju" dzieci - na żadne hiperlipidemie pierwotnie nie chorują. Czy w Polsce byli kiedyś ludzie o takim modelu żywienia, przy którym ilość energii w ich pożywieniu w 35-40% pochodziła z węglowodanów? Przed blisko 30 laty tacy ludzie już byli. Prawie wszyscy byli otyli, 90% z nich reagowało na stres żarłocznością, na miażdżycę, głównie tętnic mózgowych i wieńcowych chorowali o 10 lat wcześniej niż inni mężczyźni, mieli najwyższy poziom trójglicerydów i cholesterolu w surowicy krwi, chorowali na różne choroby, ale oprócz miażdżycy i jej powikłań, najczęściej chorowali na chorobę zwyrodnieniową stawów i kręgosłupa.
Głupota jak piramida cheopsa. Byli to lotnicy wojskowi, czyli ludzie, na wyszkolenie, których naród przeznaczał (raczej nie naród - ten nie miał nic do gadania) setki i tysiące razy więcej, niż na wyszkolenie innych fachowców. Dlaczego tak się działo? Nie wiem. Dotychczas nie jestem pewnym, czy była to tylko głupota większa od piramidy Cheopsa, czy też świadoma dywersja. Jeśli ta druga, to ci, którzy ją stosowali musieli dysponować rozległą wiedzą. Wiedza ta jest dotychczas nauce nieznana. Mogła być tylko wiedzą dotychczas tajną. Był rok 1969. Znałem już optymalny wzorzec żywienia, znałem też model dla człowieka najbardziej szkodliwy. Pracowałem wówczas w Sanatorium wojskowym w Ciechocinku. Jednym z moich pacjentów był zastępca dowódcy wojsk lotniczych. Zapytałem go wówczas, dlaczego lotnicy wojskowi są tak bardzo wyniszczani. " Ja i inni zainteresowani ludzie też się nad tym zastanawiamy" - odpowiedział. "Zapraszam pana na konferencję tej sprawie poświęconej, która ma wkrótce się odbyć w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej" -dodał. Uchwalono, że trzeba zmienić sposób żywienia lotników, że potrzebne są szkolenia, nowe jadłospisy, że są na to pieniądze ( 20 milionów), że na pewno będzie z lotnikami lepiej. Nie było lepiej. Wkrótce wrócono do poprzedniego modelu żywienia. Zabrałem głos. Mówiłem, że żywienie dotychczasowe lotników jest złe. Ale jaką można mieć pewność, że nowa dieta będzie lepsza? Trzeba to wcześniej sprawdzić. Jeżeli się nie wie, trzeba wykonać uprzednio doświadczenia. Najpierw na szczurach, później ewentualnie na ochotnikach. Mojej rady nie posłuchano, nie chciano też wypróbować diety, którą zaproponowałem, i dzięki której wyleczyłem już wcześniej ludzi z miażdżycy, cukrzycy, choroby Buergera i innych chorób. O częstej wśród lotników chorobie zwyrodnieniowej stawów i kręgosłupa powiedziałem, że w zawodzie lotnika nie ma powodów do tak częstego zapadania na tę chorobę. Podałem następujący przykład: choroba zwyrodnieniowa stawów kończyn i kręgosłupa występuje u tragarzy w 98-100 % według różnych badań. Ale dwaj badacze francuscy przebadali dużą grupę tragarzy zatrudnionych przy przenoszeniu ciężarów w zimnie i wilgoci. Nie znaleźli u nikogo żadnych zmian radiologicznych, nikt nie chorował na chorobę zwyrodnieniową. Poszli dalej. Prześledzili, z jakich powodów tragarze z tej grupy odeszli z pracy. Żaden z tych, którzy odeszli z pracy nie odszedł z powodu choroby zwyrodnieniowej. W konkluzji powiedziałem: " Ciężka praca sama w sobie nie jest przyczyną zmian zwyrodnieniowych. To czy się choruje, czy też się nie choruje, zależy głównie od tego, co się nosi".
Wszystko zależy od tego, co się nosi... Tragarze, którzy zupełnie nie chorowali na chorobę zwyrodnieniową, to byli tragarze zatrudnieni w halach paryskich przy przenoszeniu mięsa. Część uczestników zrozumiała przyczynę choroby, szef służby zdrowia Wojska Polskiego nie zrozumiał. " To jakiś znachor - powiedział o mnie. Co on gada? Przecież dla moich stawów, czy kręgosłupa jest zupełnie obojętnym, czy noszę cegły, podkłady kolejowe, czy też mięso". Po kilku dniach przyjechał do Ciechocinka zastępca szefa służby zdrowia WP. Był on człowiekiem, który rozumiał, co się do niego mówi. " Szef jest oburzony na pana. Ustawicznie powtarza, że obojętnym jest dla naszego zdrowia, co się nosi, jeżeli się nosi" - mówił. Powiedziałem mu, że cegły, czy pokłady kolejowe są dla człowieka niejadalne. O mięsie tego powiedzieć się nie da. A mięso zjadane w dużej ilości skutecznie chroni przed chorobami zwyrodnieniowymi. JAN KWAŚNIEWSKI
|