Autor
|
Wtek: Optymalizm o sztuce (Przeczytany 67526 razy)
|
Krystyna*Opty*
Go
|
Szymon napisał: http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_GrotowskiCzy pamiętacie wzmiankę o Jerzym Grotowskim z Tłsutego Życia. Jego przypadek zainteresował mnie z pewnego względu. J.Kwaśniewski wymienia go jako osobę stosującą ŻO (cytat z Wikipedii "Zmarł w swoim mieszkaniu w Pontederze, po długiej i ciężkiej chorobie."), poza tym wspomina o tym, że po stosowaniu ŻO jego mózg zaczął funkcjonować na tyle sprawnie, że zarzucił swój pomysł Teatru Laboratorium. W takim razie co robił po tym- zapyta wnikliwy czytelnik. Poczytajcie, oceńcie, skomentujcie. No niestety, w Wikipedii nie napisano jak to było z jego żywieniem. Owszem, miał w swym życiu epizod optymalny, ale mimo bardzo dobrych rezultatów na DO silniejsza była wiara w "mądrość" medyków myślących konwencjonalnie i wystarczająco silnie go straszących... Oto ciekawe fragmenty z obszernej strony o Jerzym Grotowskim (na szczęście ktoś z rodziny to opisał): http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje36/text10p.htm-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Cytat: W 1948 roku zdałem maturę i wyjechałem do Krakowa studiować fizykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Matka z Jerzym pozostali w Rzeszowie. Kilka lat wcześniej Jurek przeszedł szkarlatynę. Ja zostałem natychmiast od niego odizolowany. Jak się okazało, następstwem tej choroby stało się poważne uszkodzenie nerek. Ujawniło się ono właśnie teraz. Jurek przeszedł szczegółowe badania w Rzeszowie. Wyjątkowo niedelikatny i bezduszny lekarz, w obecności Jurka, zakomunikował Matce, że zmiany w nerkach są nieodwracalne i że nie przeżyje on trzydziestu lat. Była to pierwsza z bardzo ciężkich chorób nękających go całe życie. [...] W Moskwie bardzo poważnie odzywa się u Jerzego choroba nerek. Zamiast na dializę jedzie na dwa miesiące do radzieckiej Turkmenii. Tak przed wojną leczono choroby nerek. Podobno skóra przejmuje część ich funkcji w gorącym, suchym klimacie. Kuracja chwilowo poskutkowała. Była to pierwsza z wielu azjatyckich podróży Jerzego, tak ważna dla jego fascynacji Wschodem. Jurek całe życie chorował na nerki i kilkakrotnie przechodził dializę. Jednak ta choroba się ustabilizowała i nie ona była najważniejszym problemem jego zdrowia. [...] Matka umarła nagle, na serce w 1978 roku. [...] Jednym z problemów zdrowotnych Jurka, być może związanym z jego chorobą nerek, była nadmierna otyłość. W latach sześćdziesiątych ważył znacznie ponad 100 kilogramów. Ograniczało to w istotny sposób jego ruchliwość. Na przykład na Turbacz mógł dostać się wyłącznie na grzbiecie wynajętego konia. Około roku 1970. Jurek zdecydował się zastosować morderczą dietę. Wyłącznie mięso, jajka, witaminy, bez cukru, jarzyn, chleba. Zbiegło się to z jego pobytem w Iranie i na Bliskim Wschodzie. Schudł kilkadziesiąt kilogramów. Musiał wymienić całą garderobę, z wyjątkiem butów, skarpetek i kapelusza. Odmłodniał o wiele lat. Zmienił styl życia i ubierania się. Z poważnego, gładko ogolonego, ubranego formalnie na czarno, korpulentnego pana zmienił się w młodzieńczego, zaopatrzonego w bródkę hippisa. Bawiło go to niesłychanie. Zjawił się w naszym mieszkaniu w Krakowie, gdzie Anna wzięła go za studenta, który przyszedł do mnie na egzamin. Ze mną umówił się telefonicznie w kawiarni w Rynku. Chichotał gdy nie mogłem go poznać. Gdy przyjechał do naszego wiejskiego domu w Tarnawie, nie chciał spać pod dachem. Poszedł ze śpiworem obozować do lasu. Wiele ze swoich eksploracyjnych, egzotycznych podróży po Indiach, Afryce, Karaibach, odbył już w nowym wcieleniu. Niestety, po latach, lekarze zabronili mu stosowania tak radykalnej diety i szybko powrócił do starej wagi. [...] W 1985 czy 1986 roku Jurek odwiedził nas w Niemczech, w Karlsruhe, gdzie pracowałem w miejscowym Kernforschungszentrum. Powiedział mi wtedy, jak zawsze w tajemnicy, że wykryto u niego białaczkę. Było to w Ameryce podczas rutynowych badań, które Jurek zawsze przechodził. Jurek zwrócił lekarzowi uwagę na pewne objawy, których ten nie zauważył. Jerzy zawsze powtarzał, że jeśli jesteś poważnie chory pilnuj lekarzy. Zdrowie jest zbyt ważną sprawą, aby można ją było im zawierzyć. Sytuacja szybko stała się poważna. W tym czasie zaczęto wypróbowywać leczenie interferonem. Zgodzono się włączyć Jurka do grupy testowej. Niestety z losowania wynikło, że otrzymywał placebo. Gwałtownie mu się pogorszyło i lekarzowi udało się załatwić podawanie właściwego leku. Na szczęście odmiana białaczki na którą zapadł Jerzy nadawała się do leczenia interferonem. Zażywał go do końca swoich dni. Oczywiście były powikłania. Zdarzały się krwotoki z jelit i żołądka. Raz był lekki wylew krwi do mózgu. Jurek stracił częściowo pamięć. Rozpoznawał ludzi, ale w większości nie znał ich imion. Powoli pamięć wróciła. Cały czas, Jerzy, którego działalność zależała od takich czy innych dotacji, musiał maskować swoje dolegliwości i utrzymywać chorobę w tajemnicy. [...] Nie były to jedyne przygody Jerzego ze zdrowiem. W pewnym momencie musiano mu usunąć podejrzane znamię (melanoma). Wiele lat wcześniej stracił na krótki czas wzrok. Jurek był bardzo silnym krótkowidzem. Dlatego nigdy nie prowadził samochodu. Namówiono go do używania soczewek kontaktowych. Były starego typu bez wymaganej dla dzisiejszych, miękkiej elastyczności. Podczas pobytu w Berlinie uderzył się na ulicy w oko. Szkło kontaktowe głęboko nacięło gałkę oczną. Uraz był tak silny, że Jurek stracił chwilowo widzenie w obydwu oczach. Oko zostało sklejone w sowieckim szpitalu wojskowym we Wschodnim Berlinie i wzrok powrócił. [...] Od wczesnej młodości Jerzy żył w stanie ciągłego zagrożenia życia. Wiedzieli o tym tylko jego najbliżsi. Wisząca groźba była dla niego siłą napędzającą. Uważał, że jego dni są policzone. Może właśnie dlatego Jurek nie lubił gromadzić dóbr doczesnych. Ubóstwo było dla niego stylem i filozofią życia. Nie chciał obciążać się przedmiotami, a spanie na kocu na podłodze (sam tego doświadczyłem odwiedzając go) było rodzajem samoumartwiania się i zarazem ćwiczenia fizycznego. Jednocześnie jednak, cenił swój czas i zdrowie i nie skąpił nigdy pieniędzy na samolot, taksówkę, czy dobrego lekarza. Mieszkając we Włoszech leczył się w Paryżu bo twierdził, że tam medycyna stoi wyżej. [...] W kuchni olbrzymia lodówka wypełniona głównie lekarstwami. Właśnie po jednym z nich, wyszedł za kulisy i zasłabł. [...] Dostałem od niego krótki list. Jurek zapadł na rzadką i bardzo ciężką chorobę serca, cardio dilatation. Mięśnie serca wiotczeją, część serca rozdyma się, krew nie jest właściwie tłoczona i cofa się do żył. Chory dusi się. Jurek przysłał mi szczegółowe wyniki badań przeprowadzonych w Paryżu. Konsultowałem je z najlepszymi polskimi kardiologami. Diagnoza była identyczna. Ciężka, nieuleczalna choroba. Średni czas przeżycia: kilka lat. Przeszczep serca nie wchodził w rachubę, głównie ze względu na inne Jurka schorzenia. Zgodnie z włoskim prawem, Jurek podpisał oświadczenie, że nie chce być przeniesiony do szpitala. Zmarł 14 stycznia 1999 roku we własnym mieszkaniu w Pontederze, otoczony troskliwą opieką swoich uczniów i współpracowników. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Koniec cytatu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
grizzly
Go
|
Dla mnie osobiście uczucie nienawiści jest obce. Ale myślę ,że jest to uczucie bardzo prymitywne.Nie pasuje ono do homo sapiens.Proste.Krótko. A jeśli już jakiś człowiek odczuwa nienawiść ,to myślę ,że to w wyniku nieporadności. Jest to pewnego rodzaju "pójście na łatwiznę",bo może łatwiej jest odczuć nienawiść niż postarać się, aby dojść do porozumienia z osobą ,do której się ma żal (?),albo postarać się zrozumieć położenie człowieka krzywdzącego,bo nie jesteśmy idealni.Nikt nie jest idealny.. Sama nie wiem...Ja wychodzę z założenia ,że życie samo weryfikuje ludzkie postępowanie ,więc na nic sie zda odczuwanie nienawiści. Myślę ,że odczuwanie nienawiści niszczy człowieka,jest to uczucie destrukcyjne. O wiele lepsze jest dla organizmu i otoczenia jak odczuwamy radość i miłość...Są to uczucia wyższe,które działają budująco,zarówno na nas jak i na otaczających nas ludzi. Edyta.
Libido, popęd seksualny podobnie jak nienawisc jest pierwotnym(prymitywnym) uczuciem. Osobiscie uwazam, ze kto tego nie doswiadcza jest w pewien sposob "chory" Generalnie nie znam sie tak bardzo na psychologii. Po prostu przez "fizyczne ograniczenia" koncentruje sie na adekwatnych priorytetach, staram sie unikac zaklamywania, wypierania realu, kosztem "virtualnej przestrzeni" np wiara w cuda, niepotwierdzone informacje o cudownym oddzialywaniu diety(leczaca chorobe). Najlepszy prosty przyklad Dr. XY twierdzi, ze jego zalecenia dietetyczne rozpuszczaja kamienie zolciowe. Napisal kilka ksiazek, ma podekscytowane grono ludzi ktorzy twierdza, ze im to pomoglo(co absolutnie nie oznacza znikniecia kamicy) Jednak osoba twierdzi podekscytowana, ze wyleczyla sie. Ja na spokojnie pytam sie gdzie jest wynik badania obrazowego. I okazuje sie, ze nie ma. I w tej chwili pytana osoba zaczyna byc agresywna jak ja smiem podwazac jej autorytet, wiare w papierowe fakty(anonimowe relacje wyleczonych). Taka osoba jest autentycznie agresywna. Nie pomoga, zadne pytania. Po prostu WIARA czyni CUDA. Kazde pytanie to atak na wiare(w wyleczenie).
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Halina Ch.
Go
|
Jesli faktycznie "agresja wisi w powietrzu", to jaka jest tego geneza?
Nie wiem. Jestem ponad agresją i patologią. Zapytaj o to Tomka on się na tym zna.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Ja na spokojnie pytam sie gdzie jest wynik badania obrazowego. I okazuje sie, ze nie ma.
Nie wiem grizzly kim jesteś z zawodu...,ale pytałeś kiedyś lekarza o przyczynę jakiejś choroby,dlaczego dzieję sie w organizmie tak a nie inaczej? Oj ,wtedy byś widział zakłopotanie, niemalże graniczące z agresją . "Jakim prawem ,jakiś pacjent może pytać o cokolwiek" ? "Ma się słuchać lekarza i koniec kropka,bez żadnej wiedzy". Niektórzy lekarze nie lubią jak się ich o coś pyta. Uważają to , jako pewnego rodzaju atak na ich autorytet,sprawdzanie wiedzy,albo im się nie chce tłumaczyć,bo po co pacjent ma wiedzieć
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Halino, zapytam: Uważasz, że w Twoich postach nie ma ani szczypty agresji ? Potrafisz z całą odpowiedzialnością za swoją zdolność intelektualną i emocjonalna powiedzieć, że NIE ?
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Halina Ch.
Go
|
(....) Ja na spokojnie pytam sie gdzie jest wynik badania obrazowego. I okazuje sie, ze nie ma.
I w tej chwili pytana osoba zaczyna byc agresywna jak ja smiem podwazac jej autorytet, wiare w papierowe fakty(anonimowe relacje wyleczonych). Taka osoba jest autentycznie agresywna.
Nie pomoga, zadne pytania. Po prostu WIARA czyni CUDA. Kazde pytanie to atak na wiare(w wyleczenie).
Ta osoba mówi Ci, że czuje się zdrowa i wspaniale, a Ty chcesz od dowodów? Wiele spotkałam wyleczonych w ten sposób i po prostu im wierzyłam, nie żądałam potwierdzenia ich prawdomówności. Wiesz dlaczego? Bo po musiałam tego spróbować i przeżyć to samo. Brakuje Tobie własnych przeżyć dlatego zawsze będziesz żądał dowodów.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Halina Ch.
Go
|
Halino, zapytam: Uważasz, że w Twoich postach nie ma ani szczypty agresji ? Potrafisz z całą odpowiedzialnością za swoją zdolność intelektualną i emocjonalna powiedzieć, że NIE ?
Tomek
Nzwałabym to raczej sceptyzmem.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
lutonn
Go
|
Bruford, pomijając kwestię naszej niezgody (zapewne) co do granic roli tłustego żywienia, jesteś jedną z nielicznych tu osób, która uwielbia myśleć. Nie wyobrażam sobie, by forum to składało się tylko z "magicznie" pojmujących ludzi. To niegodne nauki.
Uwielbia myslec?? hm raczej uwielbiacie wiedziec a to jest juz profanacja (NIKT NIE WIE) No tak to ja widze sorry
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Grozę wywołuje, gdy się widzi, że najbardziej agresywny Forumowicz pisze, że nie zna tego uczucia. Niesamowite, jak daleko i głęboko można zaprzeczać dosłownie w "żywe oczy". O ile to nie jest dla niektórych totalny i bezlitosny dowód na działanie nieświadomych mechanizmów obronnych, to żadna praktyka, żadne (nawet naoczne) dowody i jakiekolwiek inne fakty nic tu nie pomogą. Pisałem to wiele razy i powtórzę raz jeszcze - osoba wyrzekająca się zdolności do przeżywania także agresji , staje się jej nieświadomą ofiarą. Albo wówczas zacznie krzywdzić siebie albo innych. Najczęściej i jedno i drugie. Zawsze towarzyszą temu -wbrew faktom - zapewnienia o swej łagodności lub próby przeinaczenia znaczeń. Niesamowite i pełne grozy jest, jak można byc uwięzionym przez nienawiść przy jednoczesnym zapewnianiu, że nie zna się tego uczucia !
Tomek
ps: Halino, Ty przeinaczyłaś pojęcie "sceptycyzmu" okrywając nim agresję, dlatego pozostaniesz "sceptyczna".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Kilka słów - po prostu rzucających swoja prawdziwością w odniesieniu do rzeczywistości:
" Jeśli odwracamy się plecami od spraw niepojętych i z oburzeniem nazywamy je "nieludzkimi", wyrzekamy się ich poznania. A wtedy narażamy się na niebezpieczeństwo, że kiedy się z nimi spotkamy, z całą niewinnościa i naiwnością udzielimy im poparcia "
A ja od nastoletniego wieku wiedziałem, wiedziałem, że groźne jest , gdy człowiek nie widzi w sobie bestii. Przytoczone słowa są jedną z najbardziej istotnych odpowiedzi, skąd się bierze tzw zło.
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Dla mnie osobiście uczucie nienawiści jest obce. Ale myślę ,że jest to uczucie bardzo prymitywne.Nie pasuje ono do homo sapiens.Proste.Krótko. A jeśli już jakiś człowiek odczuwa nienawiść ,to myślę ,że to w wyniku nieporadności. Jest to pewnego rodzaju "pójście na łatwiznę",bo może łatwiej jest odczuć nienawiść niż postarać się, aby dojść do porozumienia z osobą ,do której się ma żal (?),albo postarać się zrozumieć położenie człowieka krzywdzącego,bo nie jesteśmy idealni.Nikt nie jest idealny.. Sama nie wiem...Ja wychodzę z założenia ,że życie samo weryfikuje ludzkie postępowanie ,więc na nic sie zda odczuwanie nienawiści. Myślę ,że odczuwanie nienawiści niszczy człowieka,jest to uczucie destrukcyjne. O wiele lepsze jest dla organizmu i otoczenia jak odczuwamy radość i miłość...Są to uczucia wyższe,które działają budująco,zarówno na nas jak i na otaczających nas ludzi. Edyta.
Grozę wywołuje, gdy się widzi, że najbardziej agresywny Forumowicz pisze, że nie zna tego uczucia. Niesamowite, jak daleko i głęboko można zaprzeczać dosłownie w "żywe oczy". O ile to nie jest dla niektórych totalny i bezlitosny dowód na działanie nieświadomych mechanizmów obronnych, to żadna praktyka, żadne (nawet naoczne) dowody i jakiekolwiek inne fakty nic tu nie pomogą. Pisałem to wiele razy i powtórzę raz jeszcze - osoba wyrzekająca się zdolności do przeżywania także agresji , staje się jej nieświadomą ofiarą. Albo wówczas zacznie krzywdzić siebie albo innych. Najczęściej i jedno i drugie. Zawsze towarzyszą temu -wbrew faktom - zapewnienia o swej łagodności lub próby przeinaczenia znaczeń. Niesamowite i pełne grozy jest, jak można byc uwięzionym przez nienawiść przy jednoczesnym zapewnianiu, że nie zna się tego uczucia !
Tomek
ps: Halino, Ty przeinaczyłaś pojęcie "sceptycyzmu" okrywając nim agresję, dlatego pozostaniesz "sceptyczna".
Miałam odpuścić ,ale nie da się tego odpuścić.Sam się podkładasz. Albo jestes analfabetą ,albo idiotą albo poruszasz się po matrycy wyrytej w swoim mózgu,nie potrafiąc poza nią wykroczyć nawet o paznokieć. Nie wiem co Ty widzisz na swoim monitorze ,ale ja pisałam ,ze nie znam nienawiści ,a Ty następnie piszesz o agresji (mojej). Tomek nienawiść i agresja ,to dwie różne kategorie ,żeby do Ciebie dotarło przykład; Pies może być agresywny wobec kogokolwiek ale nikt nie będzie twierdził ,że pies może kogos nienawidzić (np.grupy społecznej),antysemita nienawidzi Żydów chociaż nigdy moze nie mieć mozliwości bycia agresywnym wobec nich ergo agresja jest funkcją organizmu jako całości ,a nienawiść jest projekcją naszych myśli czyli psyche.Nalezy rozgraniczyć te uczucia ;nienawiść jest strikte psychicznym uczuciem ,nie zaczniemy kogoś nienawidzieć tylko dlatego ,że nam przypadkowo nadepnął na palec ,ale przez chwilę możemy być agresywni .Jeśli Ty tego nie widzisz ,to jesteś ograniczony.Ja to dostrzegłam (bo myślałam podobnie jak Ty),dzieki (między innymi ) temu Forum. Z analfabetami trudno się dyskutuje o słowie pisanym. Ja przynajmniej się dziś czegoś nauczyłam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Właściwie Halino uczyniłaś, że nie odpisałaś. Nożyce odezwały się same. Po prostu - kolejny dowód.
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Właściwie Halino uczyniłaś, że nie odpisałaś. Nożyce odezwały się same. Po prostu - kolejny dowód.
Tomek
na analfabetyzm .Może bys podyskutował merytorycznie.Potrafisz? Czy Twój matrix Ci nie pozwala?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
slawek
Go
|
No niestety, w Wikipedii nie napisano jak to było z jego żywieniem. Owszem, miał w swym życiu epizod optymalny, ale mimo bardzo dobrych rezultatów na DO silniejsza była wiara w "mądrość" medyków myślących konwencjonalnie i wystarczająco silnie go straszących...
I tak to Krysiu napisałaś wiele ciekawych informacji a "reszta" rozprawia o NIEWYPRASOWANYCHSZNUROWADŁACH ;-( P.S.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
errata ;zamiast "niezelektrykowali" powinno być "niezelektryfikowali" .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
slawek
Go
|
Edyto weź se na luz ugryź się w nos podrap po kolanie uszczypnij gdzie chcesz i potem tylko prosze napisz cos co mozna przeczytać. P.S. gustujesz w statystyce ??
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Gwoli wyjaśnienia "Nienawiść" zaczyna sie na literę "N" a "Agresja" zaczyna się na literę "A". No chyba ,ze się mylę . Ps.Nadir to odwrotność Zenitu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
. O wiele lepsze jest dla organizmu i otoczenia jak odczuwamy radość i miłość...Są to uczucia wyższe,Edyta.
ha ha I już drodzy forumowicze , dowiedzieliście się , że systematyczne obrzucanie Tomkiewiczów epitetami , wywlekanie na publiczne forum szczegółów prywatnej z nimi korespondencji oraz donoszenie forumowiczom o zaszłościach Tomkiewiczów na innych forach to rezultaty niczego innego jak uczuć wyższych .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Bo, widzisz Brufordzie, jedynie osoba szalenie zakochana w kimś może rozwinąć aż taką obsesję na punkcie ukochanej osoby (lub osób), poświęcać tyle drogocennego czasu by wyszukiwać takie ciekawostki o obiekcie swoich westchnień, zakładać aż tyle wątków i obsypywać oblubieńca aż taką masą upublicznionych uczuć. Tak, tak, to niewątpliwie MIŁOŚĆ, cóż innego mogło by to być?! Przecież chyba nie to, co w j. angielskim nazywamy... "stalking" Marishka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|