MORGANO
Go
|
DOKTOR JAN KWAŚNIEWSKI (133) ODPOWIADA NA LISTY CZYTELNIKÓW KTÓRE UKAZYWAŁY SIĘ NA ŚLĄSKU W KATOWICACH W DZIENNIKU ZACHODNIM Zebrał i przepisał. Morgano
Zajmuję się pracą charytatywną z chorymi na AIDS i nosicielami wirusa HIV. Jestem pewna, że żywienie optymalne pomoże wielu ludziom chorym i zarażonym tym wirusem. Byłabym bardzo wdzięczna gdyby Pan Doktor mógł zasugerować (jeżeli jest inny niż standard) prawidłowy stosunek białka, tłuszczów i węglowodanów dla tych chorych i nosicieli. Bardzo dziękuję. Anna Bilski Vancouver Medical Building Kanada
Przy żywieniu optymalnym występuje najwyższa odporność na infekcje bakteryjne, wirusowe, czy grzybicze. Praktycznie ludzie na tej diecie nie chorują na żadne choroby infekcyjne. Jeśli trafi im się przeziębienie, czy grypa, to objawy chorobowe utrzymują się kilka do kilkunastu godzin, nie ma poczucia choroby, osłabienia czy podwyższonej temperatury Nie pojawiają się nigdy nawroty opryszczki. Człowiek został stworzony z maksymalną odpornością nieswoistą i nie po to, aby musiał chorować na choroby infekcyjne. Na przykład człowiekowi nie była potrzebna odporność na śpiączkę afrykańską, bo był odporny na wszystkie infekcje. Dlatego człowiek nie ma żadnej odporności na śpiączkę, podczas gdy małpy są nosicielami zarazka, chociaż nie chorują? Koniowate, które trafiły do Afryki około 2 miliony lat temu, nie wytworzyły pełnej odporności na tę chorobę. Konie i bydło szybko giną, zebry chorują. „Dobrze odżywiani Europejczycy” również na śpiączkę nie chorowali, AIDS jest zespołem obniżonej odporności. Przyczyną niskiej odporności jest niekorzystny sposób żywienia. W obozach jenieckich w czasie wojny domowej w USA jeńcy wymierali masowo na banalne infekcje. Praktycznie każde, nawet niewielkie uszkodzenie skóry, kończyło się gangreną i śmiercią. Podobnie wysoką była śmiertelność z powodu chorób infekcyjnych w obozach koncentracyjnych tak niemieckich jak i radzieckich. Wirusem HIV zarażają się ludzie o określonych cechach psychofizycznych, zachowaniu potrzebach czynności mózgu. Wirus HIV działa powoli. Nie wszyscy zarażeni tym samym typem wirusa HIV zachorują na AIDS po tym samym okresie wylęgania, jak się to spotyka przy innych chorobach zakaźnych. Nie wszyscy nosiciele muszą na AIDS zachorować. Problemem AIDS nie zajmowałem się, bo jest to problem marginalny i dotyczy głównie, ( choć oczywiście nie tylko!) ludzi mało wartościowych biologicznie. To nie znaczy, że nie próbowałem. Na razie nie znalazłem sposobu na to, aby ludzie zajmujący się chorymi na AIDS, czy nosicielami wirusa HIV byli w stanie zrozumieć moją wiedzę, a tym bardziej wykorzystać ją w praktyce. Nie wiem, czy żywienie optymalne wyleczy każdego chorego z AIDS i pomoże zwalczyć wirusa HIV u nosicieli. Wiem natomiast, że takie szanse istnieją. Na wiosnę tego roku podano, że u jednego dziecka w USA, zarażonego niewątpliwie wirusem HIV od urodzenia, przebywającego w rodzinie, która zapewniła mu bardzo dobre warunki życia, dodatnie odczyny po kilku latach ustąpiły. Zaczęto szukać dalej i znaleziono jeszcze kilka innych przypadków „wyleczenia” z nosicielstwa wirusa HIV. Czyli nie tylko teoretycznie jest możliwe takie wzmocnienie organizmu nosiciela, a może nawet już chorego na DIDS, że potrafi on zlikwidować zarazek. Trzeba to sprawdzić. Żywienie optymalne u chorych i nosicieli daje znacznie większe szanse na sukces, niż wszystkie dotychczas razem wzięte (drogie) metody lecznicze. Najlepsze dla chorych i nosicieli wirusa będą żółtka, szpik, wyciągi z kości i wątróbki. Metoda leczenia żywieniem jest najtańsza, a rokuje największe nadzieje na sukces. Ludzie, którzy biorą narkotyki, dużo palą, piją alkohol, zmieniają często partnerów seksualnych według zasady byle gdzie, był jak, z byle, kim, niezdolni do uczuć wyższych, z tych samych powodów, z których występują u nich te cechy, mają niską odporność na infekcje, a ich tryb życia sprzyja zakażeniom wirusem HIV. Przyczyną tych cech i zachowań, przyczyną nosicielstwa wirusa, czy zachorowania na AIDS jest określone, niekorzystne odżywianie. Jest ono przyczyną pierwszą w całym łańcuchu przyczyn i skutków. Arystoteles uczył, że problem można skutecznie rozwiązać tylko wówczas, gdy uda znaleźć ( i usunąć) pierwszą, naczelną przyczynę tego problemu. Powyższe dotyczy wszelkich prób i wszelkich innych patologii w życiu jednostek i narodów, które gnębią rodzaj ludzki i dotychczas nie mogą być ani poznane, ani rozwiązane.
JAN KWAŚNIEWSKI
Szczecin 19.11.1997r. Od września stosuję żywienie optymalne. Ustąpiły mi dolegliwości gastryczne - wzdęcia bóle w okolicy pępka i w podbrzuszu, zgagi, straszliwe obstrukcje - teraz pomagają suszone śliwki. Nadal jednak utrzymują się dokuczliwe szumy w uszach, bóle w kolanach i łopatkach. Nie chudnę. Jadam niewiele i prawie wcale nie uwzględniam węglowodanów. Czy tu może być przyczyna? Czy węglowodany są niezbędne? Niektóre Pańskie receptury kulinarne nie uwzględniają węglowodanów, więc doszłam do wniosku, że w ogóle nie muszę ich jadać. Czasem jednak źle się czuję i wówczas zjadam 3-4 śliwki w czekoladzie. Nie zawsze jednak to pomaga. Pańska „Dieta optymalna” stała się autentyczny hitem w moim kręgu rodzinno-towarzyskim tu w Szczecinie. Książka jednak na rynku księgarskim jest absolutnie niedostępna. Na moje prośby siostra, co kilka dni dosyła mi kolejne egzemplarze. A miasto nasze bardzo potrzebuje nie tylko „Diety optymalnej” ale także „Arkadii”, chociażby dlatego, że w spisie najbardziej zniszczonych ekologicznie rejonów w Polsce znajduje się na następnym po Śląsku miejscu. Jestem dziennikarką i pragnę rozpropagować Pańską metodę na dobre, zdrowe życie tu, w regionie zachodniopomorskim. Co Pan o tym sądzi? Danuta Kret-Szukszta Szczecin
Po ponad 2 miesiącach żywienia optymalnego ustąpiły u pani wszystkie dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, w tym „ straszliwe zaparcia”. U części osób po przejściu na żywienie optymalne pojawiają się przejściowe zaparcia, nasilają się już istniejące, u innych zaparcia szybko ustępują. Jest to dolegliwość przykra, ale przecież przejściowa. Jest wiele leków i sposobów na to, aby poradzić sobie z zaparciami i trzeba te leki, lub sposoby stosować dopóki są zaparcia. Zaparcia przy żywieniu optymalnym nie są tak szkodliwe, jak przy innych modelach żywienia. Bóle brzucha, zgagi wzdęcia i wiatry po kilku dniach ustępują zupełnie. To dobrze, bo tak być powinno. „ Korzystniej jest, w jakikolwiek bądź sposób, zmniejszać to, co by żołądek obciążało” - napisał rzymski historyk Pliniusz. Tak jest istotnie. Trzeba tak dobierać pożywienie, aby w możliwie małej objętości znajdowało się możliwie dużo składników odżywczych, jak najbardziej strawionych poza organizmem przez obróbkę kulinarną, jak najwięcej kalorii i jak najmniej części zbędnych, niestrawionych, których „trawieniem” zajmują się bakterie w jelicie grubym, a one trawią tak, aby to było dla nich korzystne. Co korzystne dla bakterii, jest niekorzystne dla organizmu człowieka? Jeśli bakterie nie mają już, co „trawić”, to nie trawią. Gdy nie trawią, to nie powstają w jelicie trujące produkty ich przemiany materii, które ponadto bardzo obciążają pracą wątrobę, szkodzą samej wątrobie i całemu organizmowi. Gdy bakterie nie mają co trawić, nie wytwarzają metan, dwutlenku węgla, siarkowodoru, innych substancji lotnych, cuchnących, co powoduje, że wzdęć, gazów, wiatrów i odbijań nie ma. Różne są mechanizmy defekacji ( wydalania kału) i w zależności od tego, które dominują, organizm reaguje przy przejściu na żywienie optymalne w różny sposób. Zaparcia są, ogólne mówiąc, spastyczne lub atoniczne. Przy zaparciach spastycznych przyczyną wyższą tych zaparć jest przewaga układu parasympatycznego w obszarze brzucha. Przyczyną tej przewagi jest określony model żywienia. Te zaparcia ustępują po dłuższym czasie, gdy organizm już uporządkuje czynność układu wegetatywnego w tym obszarze. Ustępowanie zaparć można przyspieszyć stosując prądy selektywne S, które szybko usuwają przewagę układu parasympatycznego. Przy zaparciach spastycznych stolec jest jak u owcy, bobkowaty, a samo wydalanie może być bolesne. Te objawy po prądach S ustępują szybko, na samym żywieniu optymalnym mogą utrzymać się dłużej. Ilość wydalonego kału jest kilka razy mniejsza i nie cuchnie on wcale. Przy zaparciach atonicznych, to znaczy takich, przy których jelito jest rozciągnięte, a mięśniówka jelit słaba, perystaltyka upośledzona można pomóc stosując prądy PS, które pobudzają perystaltykę i prądy 0. Które działają bezpośrednio na okrężne gładkie mięśnie jelit, ćwiczą je i wzmacniają? Prądy stosujemy tylko wówczas, gdy dolegliwości są bardzo nasilone, a choremu się spieszy. Rozsądniej jest poczekać kilka, kilkanaście tygodni na wyleczenie zaparcia (które i tak nastąpić musi), stosując proste leki stosowane w zaparciach. Węglowodanów lepiej jest jednak nieco zjadać. Wprawdzie Eskimosi na Grenlandii spożywali średnio 20g węglowodanów na dobę, ale jest to nieco za mało. Organizm potrzebuje pewnej ilości węglowodanów i lepiej jest, gdy dostarczane są one w pożywieniu. Krwinki czerwone i częściowo nerwy, potrzebują nieco węglowodanów. Gdy organizm ma za mało węglowodanów, musi te węglowodany sam wytworzyć. Robi je głównie z białka i z glicerolu. Z kwasów tłuszczowych nie może. Synteza węglowodanów w organizmie nie jest prosta. Obciąża ona pracą głównie wątrobę, a ta zajęta „robotą głupiego” nie może wytwarzać tyle ATP i innych związków fosforowych wysoko energetycznych, na których pracuje mózg, serce i inne małe, ale bardzo ważne narządy. Mózg i serce w tych warunkach muszą korzystać z gorszych źródeł energii w większym lub mniejszym zakresie. Przy braku węglowodanów również krwinki czerwone mają trudności z wytwarzaniem ATP (jeden z kluczowych „akumulatorów”) i brakuje go dla mózgu i serca. W tych warunkach organizm wytwarza i dostarcza dla potrzeb mózgu i serca najlepsze „paliwa”, których w pożywieniu nie ma. Są to tak zwane ciała ketonowe. Są to „kalorycznie” najlepsze paliwa, lepsze od kwasów tłuszczowych nasyconych. Mózg i serce może spalać tylko określoną ilość tych ciał ketonowych. Jeśli wątroba wytwarza ich za dużo, gromadzą się we krwi, powodują zakwaszenie organizmu i są wydalane z moczem. Najczęściej bywa to w cukrzycy, ale również w głodówce, czy u części ludzi na diecie optymalnej. Ciała ketonowe w moczu są oznaczane krzyżykami od 1 do 4. Przy jednym krzyżyku nie ma powodów do obawy, przy dwóch trzeba uważać, przy trzech lub czterech trzeba reagować. Zwiększenie przejściowe spożycia węglowodanów o 15-20 gram na dobę, szybko powoduje znikanie ciał ketonowych z moczu i krwi. Najkorzystniej jest spożywać około 0,8 g węglowodanów na 1 kg wagi ciała/dobę, jeśli trzeba (obecność ciał ketonowych) to około 1 g węglowodanów/dobę. Węglowodany liczymy na dobę. Zatem mogą być posiłki zupełnie bez węglowodanów, byle ilość na dobę była utrzymana. Jeśli zjadamy zbyt mało węglowodanów, obciążamy organizm, który musi je wytwarzać. Gdy zjemy ich za dużo, gospodarka energetyczna ustroju będzie nieco mniej sprawna, ale szkód nie będzie. Granicą bezpieczną jest 100g węglowodanów na dobę. Nawet do 150g/dobę nie powoduje większych szkód, jeśli te węglowodany są spożywane w postaci skrobi. Szkody już będą, gdy zjemy powyżej 100g węglowodanów na dobę w postaci cukrów prostych, szczególnie, jeśli jest to cukier zwany owocowym, czyli inaczej fruktoza. Po dłuższym okresie stosowania żywienia optymalnego, liczyć już nic nie trzeba. Organizm sam wie, ile powinien mieć węglowodanów i robi to bezbłędnie. Bywają lekarze, jak dotąd niezbyt liczni, którzy propagują dietę optymalną u swoich pacjentów, najczęściej jednak, gdy tylko hory wspomni lekarzowi o diecie, to przy tej metodzie, bardziej niż przy wszystkich innych metodach leczniczych razem wziętych, spotyka się z wyzwiskami ze strony tegoż lekarza i jest straszony miażdżycą, cholesterolem, rakiem, zawałem wlewem, czyli tym, co przy żywieniu optymalnym nie zdarza się. Wielu mówi, że jeśli pacjent będzie stosował tę dietę, to on go nie będzie dalej leczył. Zatem sprawiedliwość wymaga, bym podziękował lekarzom za ich postawę w tej kwestii, gdyż chronią w ten sposób polską gospodarkę żywnościową przed załamaniem i powodują, że żywienie optymalne rozpoczynają najczęściej ludzie najbardziej biologicznie wartościowi, którym wiara nie wystarcza, którzy myśleć potrafią i chcą umieć myśleć jeszcze znacznie sprawniej, poprawić jakość swej pracy, zarobki nie mieć niedołężnej starości i żyć godnie, po ludzku, nie po niewolniczemu. JAN KWAŚNIEWSKI
|