Strony: 1 2 [3]
|
|
|
Autor
|
Wtek: Kamienne schody... (Przeczytany 30939 razy)
|
Krystyna*Opty*
Go
|
Bruford napisał: 1. Ma wpływ ale nie taki jak twierdzi JK Jak zawsze odpowiedź w Twoim lekarskim stylu: Nie, bo nie. A gdzie uzasadnienie? Zjawisko mineralizacji zachodzi nie tylko wewnątrz narządów (kamice: żółciowa, trzustkowa, nerkowa...). Generalnie minerały lądują też wszędzie tam, gdzie napotkają dziurawy nabłonek i uszkodzoną tkankę łączną. I z czasem tworzą w tych miejscach coraz większe złogi (polecam forumowiczom dla przykładu lekturę: "Mineralizacja serca i dużych naczyń" Maciej Pawlikowski, Roman Pfitzner ). Logicznym jest, że należy zadbać o dostawę wszystkich składników odżywczych potrzebnych do stale trwającego procesu zużycia i regeneracji wszechobecnego w organizmie nabłonka i tkanek łącznych. Czyż nie? A takie warunki stwarza właśnie DO. Zużyte uszczelki w samochodzie potrafią mocno nabroić 2.Kamica pęcherzowa u dzieci z tzw "pasa kamicy" ma inne podłoże.Mylisz się niezmiernie.Kamica pęcherzowa w wyższych kastach indyjskich ( mimo wegetarianizmu) zdarza sie nieporównanie rzadziej niż u dzieci z kast niskich. A co mnie obchodzi różnica występowania kamicy pęcherzowej między kastami wegetarian? Faktem jest, że wegetarianizm NIE CHRONI przed kamicą. A tak twierdzą ideowi wege i namolnie to powtarzają w sieci od lat. To nie wegetarianizm ma tu znaczenie podstawowe.W krajach Europy kamica pęcherzowa jest kazuistyką i nie ma związku z odżywianiem. Jak zawsze odpowiedź w Twoim stylu: Nie, bo nie. 3.To ciekawe.Moi znajomi wegetarianie też się nie dorobili kamicy.To jakiś dowód jest?? Dla mnie ważne jest, że JA się nie dorobiłam. A wcześniejsze bardzo liczne u mnie patologie wskazywały na wyżej opisane zjawisko mineralizujących się ognisk w różnych miejscach mojego organizmu. Na DO nic takiego się nie manifestuje 4.Twoje milczenie w kwestii zasadnicznej cieszy mnie niezmiernie.Brak jest rzetelnych dowodów na tezę , że DO rozpuszcza kamienie nerkowe. Nie dziwi mnie, że Cię cieszy... Warsztaty samochodowe też się cieszą z dziur na polskich drogach... Dyskusja z Tobą jest o tyle irytująca, że nie masz zwyczaju swych odpowiedzi podeprzeć jakimkolwiek, choćby najmniejszym rzeczowym kontrargumentem poza ustawicznym powtarzaniem mantry: "nie macie dowodów, a ja wierzę tylko w dowody naukowe." A szkoda... Wszak w dyskusji jesteś po tej mocniejszej, naukowej stronie... Pytanie: Jaki ma zatem dla Ciebie sens dyskusja na tym forum? To jest miejsce na ścieranie się różnic między naukową teorią a rzeczywistością doświadczaną przez pojedynczych ludzi, nic nie znaczących dla nauki... P.S. Oczywiście nie zrozum mnie źle, dobrze, że tu jesteś
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zbynek
Go
|
Skopiowałem jako ciekawy wywiad bo jest tylko w kopii Google
Mineralogia pomaga lekarzom Kryształy, które powstają w ciele człowieka, na przykład kamienie nerkowe, można badać tymi samymi metodami, co skały występujące w ziemi. Takimi badaniami zajmuje się prof. Maciej Pawlikowski z Pracowni Biomineralogii Zakładu Mineralogii, Petrografii i Geochemii Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Prowadzi je wspólnie z dr Adamem Kwintą, urologiem z krakowskiego Szpitalu Zakonu Bonifratrów. Jak się okazuje, mineralogia, czyli nauka badająca budowę i procesy powstawania minerałów, może służyć medycynie - lekarzom i ich pacjentom. "Wszystkie metody stosowane w badaniach substancji naturalnych lub syntetycznych pozwalają bowiem bardzo dokładnie przyjrzeć się także kamieniom nerkowym" - podkreśla prof. Pawlikowski. Badania mineralogiczne prowadzone są wieloma metodami. Najczęściej polegają one na powiększaniu obrazu kryształów przez różnego rodzaju specjalistyczne mikroskopy oraz na badaniu struktury minerałów poprzez prześwietlanie ich promieniami rentgenowskimi lub innym światłem. KAMIENIE ZDRADZAJĄ STAN OGRANIZMUNa podstawie badań mineralogicznych można dokładnie określić skład mineralny i chemiczny kamieni, a następnie - zrekonstruować proces ich powstawania lub rozpuszczania. Dokładne ustalenie sposobu powstania kamieni nerkowych u danego pacjenta pomaga odkryć, jakie zmiany w organizmie doprowadziły go do choroby. Na tej podstawie można zastosować skuteczne leczenie. "Przy pewnej wprawie daje się powiedzieć, co doprowadziło do kamicy. Wbrew pozorom, jest to zjawisko skomplikowane. Świadczy o tym znaczna złożoność struktur kamieni nerkowych" - zaznacza Pawlikowski. USUNĄĆ PRZYCZYNĘ CHOROBY Kamienie nerkowe dzielą się najogólniej na fosforany, szczawiany i moczany. Są także inne związki chemiczne, które mogą krystalizować w nerkach i tworzyć kamienie, ale występują one rzadziej. W obrębie wymienionych grup kamieni nerkowych występują bardzo różnorodne minerały i struktury krystaliczne. Część z nich jest krucha lub łatwa do rozpuszczenia, inne mogą przybierać postać bardzo drobnych i ostrych odłamków, kaleczących tkanki pacjenta. Wszystkie natomiast - powodują bolesne dolegliwości, zwłaszcza w sytuacji utrudnionego odpływu moczu i związanego z tym wzrostu ciśnienia w nerce. Wieloletnie badania różnego rodzaju kamieni nerkowych prowadzone w Pracowni Biomineralogii krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej dowodzą jednoznacznie, że mechaniczne usunięcie kamieni nie jest równoznaczne z całkowitym wyleczeniem, ponieważ nie likwiduje przyczyn ich powstawania. "Kamienie nerkowe są skutkiem różnego rodzaju zjawisk prowadzących do ich krystalizacji. Usunięcie skutku tych procesów, kamieni, nie usuwa przyczyny, stąd często ma miejsce kamica nawrotowa, czyli ponowne tworzenie się kamieni w nerkach" - wyjaśnia Pawlikowski. JAK MINERALOGIA POMAGA LEKARZOM O samych kamieniach nerkowych, ich strukturach, teksturach i składzie mineralnym, od dawna wiele wiadomo. Wysnuwanie jednak prawidłowych wniosków na temat zjawisk biochemicznych, panujących w organizmie chorego, nadal sprawia kłopot lekarzom. W tym może im pomóc nowoczesna mineralogia. "Bez względu na to, z którym z wymienionych minerałów mamy do czynienia wiadomo, że jego krystalizacją jest wynikiem przekroczenia tzw. iloczynu rozpuszczalności. To taka sytuacja, w której w moczu nie może być już więcej rozpuszczonego danego składnika i musi się on wytracić w formie osadu. To przekroczenie iloczynu rozpuszczalności, czyli przesycenie moczu oraz krystalizacja kamienia może być skutkiem kilku zjawisk" - wyjaśnia mineralog. Jedną z przyczyn powodujących krystalizację minerałów jest nadmiar jakiegoś składnika w moczu. Nerki funkcjonują normalnie, ale z filtrowanej krwi do moczu przenika nadmiar pierwiastków. W tej sytuacji tworzenie się kamieni nerkowych jest wynikiem zjawisk biochemicznych zachodzących w organizmie poza nerkami. "Zaburzenia pracy któregoś z organów powodują zmianę składu chemicznego moczu, a budowa i skład mineralny kamieni są odzwierciedleniem tych zaburzeń" - mówi Pawlikowski. W ten sposób powstają np. kamienie, w których skład wchodzi wapń. Jeżeli gospodarka wapniem jest zaburzona (organizm nadmiernie go wydala), w moczu powstaje zbyt wysokie stężenie tego pierwiastka i dochodzi do wytrącenia się osadu. "Prawdopodobnie także pozanerkowe infekcje organizmu mogą skutkować tworzeniem się kamieni nerkowych. W tym wypadku ustalenie genezy kamieni jest trudne. Zlikwidowanie infekcji automatycznie likwiduje przyczynę (lub przyczyny) nadmiernej mineralizacji krwi, a pośrednio także moczu. Jako skutek pozostaje kamień nerkowy. Taka kamica w zasadzie nie powinna mieć charakteru nawrotowego, o ile infekcja się nie powtórzy" - tłumaczy Pawlikowski. Przyczyną kamicy może być też nieprawidłowe funkcjonowanie nerek. Wtedy mocz filtrowany przez nerki jest normalny i nie posiada podwyższonych koncentracji pierwiastków, natomiast nerki funkcjonujące nieprawidłowo powodują nadmierne koncentrację moczu. Te nieprawidłowości mogą być związane - jak się wydaje - m.im. z nadmierną sorpcją zwrotną (odciąganiem nadmiaru wody z moczu) oraz infekcjami układu moczowego. Wiele kamieni powstaje także wskutek zbyt dużej koncentracji kwasu moczowego w organizmie. "Przyczyny nadmiaru kwasu moczowego we krwi są często trudne do jednoznacznego ustalenia. Gdy jednak taka sytuacja wynika ze złego funkcjonowania nerek, skutki mogą być złożone - oprócz kamieni nerkowych mogą powstawać zjawiska sprzyjające rozwojowi dny moczanowej z odczynem stawowym i zaburzeń centrów układu nerwowego, w tym także mózgu" - informuje mineralog. "W skrajnych przypadkach zbytnia koncentracja kwasu moczowego we krwi prowadzi do krystalizacji szczawianów w stawach i tkance okołostawowej. U niektórych pacjentów występują silne bóle palucha (wielkiego palca stopy), historycznie określane jako napady podagry. Związane są one z wydzielaniem kryształków kwasu moczowego w maziówce stawu. Szczawiany mogą także koncentrować się w śliniankach, tworząc kamienie śliniankowe" - dodaje. W przypadku kamicy powstającej wówczas, gdy nadmierne koncentrowanie moczu jest skutkiem złego funkcjonowania nerek (np. w wyniku infekcji dróg moczowych), posiewy wykonane z moczu i dobór odpowiedniego leczenia mogą zlikwidować same przyczyny choroby. W JAKI SPOSÓB KRYSTALIZUJĄ SIĘ KAMIENIE Tworzenie się kamieni nerkowych, bez względu na to z jakich minerałów są zbudowane, polega na ich wzroście i tworzeniu się kolejnych warstw. Cały proces zaczyna się zwykle od tego, że na wewnętrznych ściankach nerek tworzy się pierwsza warstwa krystalizującej substancji mineralnej - w pierwszej kolejności krystalizacje odbywa się w kanalikach piramid nerkowych. "Można przypuszczać, że wiąże się to z przynajmniej częściową sorpcją wody z moczu przez ścianki tych partii nerek, co powoduje zagęszczenie moczu tuż przy ściankach i wytracanie się odpowiedniego minerału" - uważa Pawlikowski. "Kolejne warstwy mineralne, krystalizując się ku środkowi światła miedniczki nerkowej powodują zmniejszanie się przekroju, przez który przepływa mocz. Tym sposobem miedniczka +zacementowuje się+, co w skrajnych przypadkach może powodować zatrzymanie odpływu moczu z tej miedniczki, czyli jej zasklepienie kamieniem nerkowym. Tak powstaje kamień typu odlewowego, powtarzający dokładnie swoim zewnętrznym kształtem kształt miedniczki nerkowej" - dodaje. Takie kamienie, niezależnie od ich składu mineralnego są kruche, zwłaszcza te powstałe niedawno. Poszczególne ziarna mineralne i kryształki budujące je są ze sobą połączone bardzo słabo. Dlatego taki kamień stosunkowo łatwo rozbić, czyli "rozsypać" na poszczególne ziarna. Zdarza się nawet, że takie kamienie rozpadają się samoczynnie, niejednokrotnie bez świadomości pacjenta. KIEDY PIASEK ZAMIENIA SIĘ W KAMIEŃ Ziarna powstające po rozbiciu kamienia zwane są także piaskiem nerkowym. Jest on stosunkowo łatwo wydalany z organizmu. Jeśli jednak przyczyny kamicy nie są zlikwidowane i mocz pozostaje nadmiernie zmineralizowany, ziarna piasku nerkowego stają się podstawą do krystalizacji następnego kamienia. "W zależności od miejsca zatrzymania się ziarna piasku nerkowego, nowy kamień rośnie w miedniczce nerkowej, moczowodzie lub pęcherzu. Krystalizacja tego nowego kamienia przebiega inaczej niż w przypadku kamienia typu odlewowego. Na ziarnie piasku nerkowego zaczynają narastać kolejne warstwy mineralne, kamień powiększa się i w skrajnych przypadkach może blokować odpływ moczu w miejscu gdzie się tworzy" - wyjaśnia mineralog. Rozbicie tak powstałych kamieni, niezależnie od ich składu mineralnego, jest dużo trudniejsze niż kamieni typu odlewowego ze względu na ich zwartą krystaliczną strukturę. Kamienie narosłe wokół piasku nerkowego powodują poważne dolegliwości, ponieważ ich zewnętrzna powierzchnia pokryta jest najczęściej kryształami o ostrych krawędziach. BADAJĄC KAMIENIE BADA SIĘ PACJENTA "Poszczególne warstwy kamieni nerkowych zbudowane są najczęściej z różnych minerałów. Odzwierciedla to różne stany chemizmu moczu, a zatem różne stany chemizmu krwi. Pod mikroskopem polaryzacyjnym można zaobserwować, jak organizm stara się ustalić równowagę chemiczną krwi i moczu. Widać, że kamień albo rośnie i zatrzymuje się w procesie wzrostu, albo też też rośnie bez przerwy. Niekiedy widać na nim ślady rozpuszczania lub mechaniczne ubytki (odpadnięcie fragmentów kamienia). W tym samym kamieniu naprzemiennie pojawiają się strefy fosforanowe i szczawianowe lub inne" - wyjaśnia Pawlikowski. Badania kamieni nerkowych powinny zostać uznane za badania standardowe i rutynowe w przypadku rozpoznania u pacjenta kamicy nerkowej, uważa naukowiec. Przedstawiona powyżej złożoność problemu kamicy nerkowej wymaga stosowania skomplikowanych metod, którymi w obecnej chwili dysponuje mineralogia i to tylko w niektórych ośrodkach. Ocena metodami chemicznymi, prowadzona przez laborantów nie posiadających podstawowej wiedzy z zakresu krystalizacji, procesów fizykochemicznych i in., nie może już dziś stanowić podstawy nowoczesnej profilaktyki kamicy moczowej. "Dbałość o naszą prywatną oczyszczalnię ścieków, jaką są nerki, sprzyja dobremu stanowi naszego wewnętrznego środowiska naturalnego" - podkreśla Pawlikowski. PAP - Nauka w Polsce, Urszula Jabłońska 20 września 2005
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
A jak sie leczy watrobe?!! noo!? hehe DO No... w/g naukowców,to dietą lekkostrawną-wysokowęglowodanową ,a jak to nie pomoze to "leczą" transplantacją" To jest "najlepsze" wyleczenie Pamiętam jak przywieziono młodą dziewczynę z zapaleniem trzustki spowodowaną kamicą pęcherzyka żółciowego.Paskudna sprawa . Pamiętam ,że zanim ją "kroili" (laparoskopowo się nie dało) musieli podleczyć trzustkę.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zbynek
Go
|
Duże ilości węglowodanów oraz ograniczenie spożycia tłuszczów Niektórzy lekarze twierdzą, że przyczyną kamicy żółciowej może być nagłe i zbyt radykalne ograniczenie spożycia tłuszczów. Wątroba jest bowiem narządem stworzonym głównie do trawienia tłuszczów, natomiast pęcherzyk żółciowy jedynie gromadzi spływającą z niej żółć, aby w czasie napływu pokarmów ulec obkurczeniu i przekazać ją do dwunastnicy. W przypadku radykalnego ograniczenia spożycia tłuszczów ulega zmniejszeniu zapotrzebowanie na niezbędne do ich trawienia, kwasy żółciowe. Dochodzi do zahamowania spływu żółci, a jej bezużyteczne zaleganie w pęcherzyku sprzyja krystalizacji, na bazie której powstają złogi kamicy. Proces ten jest powolny i może trwać latami, a zależy to od modelu odżywiania danej osoby. http://www.pfm.pl/u235/navi/199936Ps. Ciekawi są ci niektórzy lekarze – oby ich więcej !
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
fewa
Go
|
Duże ilości węglowodanów oraz ograniczenie spożycia tłuszczów Niektórzy lekarze twierdzą, że przyczyną kamicy żółciowej może być nagłe i zbyt radykalne ograniczenie spożycia tłuszczów. Wątroba jest bowiem narządem stworzonym głównie do trawienia tłuszczów, natomiast pęcherzyk żółciowy jedynie gromadzi spływającą z niej żółć, aby w czasie napływu pokarmów ulec obkurczeniu i przekazać ją do dwunastnicy. W przypadku radykalnego ograniczenia spożycia tłuszczów ulega zmniejszeniu zapotrzebowanie na niezbędne do ich trawienia, kwasy żółciowe. Dochodzi do zahamowania spływu żółci, a jej bezużyteczne zaleganie w pęcherzyku sprzyja krystalizacji, na bazie której powstają złogi kamicy. Proces ten jest powolny i może trwać latami, a zależy to od modelu odżywiania danej osoby. http://www.pfm.pl/u235/navi/199936Ps. Ciekawi są ci niektórzy lekarze – oby ich więcej ! Moja koleżanka jakieś 12 lat temu miała usunięte kamienie laparaskopowo. Zawsze zwalała to na wodę jaką piła w czasie dzieciństwa. Faktycznie strasznie twarda/piłam/. Może to woda jaką pijemy ma wpływ czy mamy kamienie czy nie. Jedzenie też wydaje się sęsowne, ale w takim razie wszyscy na diecie tzw japońskiej musieli by się obawiac kamieni.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Moja koleżanka jakieś 12 lat temu miała usunięte kamienie laparaskopowo. Zawsze zwalała to na wodę jaką piła w czasie dzieciństwa. Faktycznie strasznie twarda/piłam/. Może to woda jaką pijemy ma wpływ czy mamy kamienie czy nie. Jedzenie też wydaje się sęsowne, ale w takim razie wszyscy na diecie tzw japońskiej musieli by się obawiac kamieni. Bardzo ciekawa uwaga Fewa.Myślałam o tym i jestem ciekawa jak to się rozkłada na regiony Polski,bo nie wszędzie jest taka sama twardość wody.Chociaż np. w jednym mieście może być różna twardość,to zależy ujęcia wody,czasem od pory roku (?). Rodzaj związków mineralnych też pewnie jest różny w różnych regionach Polski. Dopiero to, w połączeniu z żywieniem daje określone efekty. Nie trzeba lekceważyć substancji mineralnych w wodzie. Podam przykład.Woda mineralna niegazowana zawiera 386 mg/l rozpuszczonych składników (Kropla Beskidu) a w kranie okolice Gliwic -475mg/l. A przecież wodę mineralną z butelki pijemy raczej okazjonalnie,więc gdzieś te mg muszą "lądować" .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
fewa
Go
|
O tej wodzie co pisałam to pochodziła ze studni. Była tak bardzo twarda, że czuło się to w smaku jakby jakieś kamienie zmielone. Nie mogłam wypic do końca herbaty, taka była okropna. A u mnie tj w Mysłowicach jest średnia woda. Są takie specjalne papierki do badania twardości wody. A ciekawe, bo wszyscy piszą o kamieniach w woreczku albo w nerkach, a nikt o "kamieniu" nazębnym. Musi byc jakiś proces chemiczny w ślinie aby powstał ten tzw kamień. Muszę przyznac, że na ŻO mniej się mi osadza kamienia. Chyba, że jak czasami nie mam wyjścia i zjem coś nie opty to odrazu pojawia się osad trudnu do zmycia podczas szczotkowania, a najgozej po alkocholu. I jeśli się rozpuszcza kamień w woreczku to dlaczego nie miałby się rozpuścic na zębach ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Fewa jak nic trzeba sie przeprowadzić w góry tam woda jest miękka O tej wodzie co pisałam to pochodziła ze studni. Była tak bardzo twarda, że czuło się to w smaku jakby jakieś kamienie zmielone.
Też raz miałam taki przypadek,masz rację ,że herbata jest okropna z takiej wody. A u mnie tj w Mysłowicach jest średnia woda. U mnie też jest jako tako.Ciekawe czy ta z okolic Gliwic(co pisałam) zalicza się do twardych czy do średnich.?... A ciekawe, bo wszyscy piszą o kamieniach w woreczku albo w nerkach, a nikt o "kamieniu" nazębnym. Nikt też nie pisze o kamieniu ,który sie odkłada na grzałce od pralki Myślałam jeszcze o tym ,że od dawna mamy w domu taki czajnik,na którym się kamień nie osadza.I dochodzę do wniosku , że już lepiej jakby ten kamień się odkładał w czajniku, niż w naszym organizmie .Może trzeba wymienić czajnik
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
fewa
Go
|
Kiedyś gdzieś czytałam, że lepsza jest twarda woda bo zawiera więcej minerałow. I bądź tu człowieku mądry W okolicach Gliwic mam koleżankę, badała wodę jest twarda. Tylko zalezy z jakiego ujęcia tam jest jak się nie mylę z rybnickiego nie wiem na pewno.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
lekarka
Go
|
a nikt o "kamieniu" nazębnym.
I kamicy w śliniankach przyusznych i podżuchwowych .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
barja
Go
|
W średniowieczu, w niektórych regionach Włoch występowała wręcz plaga kamieni moczowych. Nawet Boccacio o tym wspomina. Przyczyną było prawdopodobnie żywienie się niemal wyłącznie skrobią, co u ludzi biednych było powszechne. Jednak wegetarianizm to nie tylko skrobia, a bieda to nie wegetarianizm. Żeby być wegetarianinem w naszym klimacie, trzeba mieć ogromną wiedzę na temat składu produktów żywnościowych, a do tego niezłą kasę.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zbynek
Go
|
Warto by się też zastanowić jaki ma wpływ hiperurykemia na powstawanie kamicy nerkowej... bo, jak się okazuje to fruktoza też jest przyczyną gwałtownego wzrostu wytwarzania kwasu moczowego.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
1 Bruford napisał: 1. Ma wpływ ale nie taki jak twierdzi JK Jak zawsze odpowiedź w Twoim lekarskim stylu: Nie, bo nie. A gdzie uzasadnienie? 2 2.Kamica pęcherzowa u dzieci z tzw "pasa kamicy" ma inne podłoże.Mylisz się niezmiernie.Kamica pęcherzowa w wyższych kastach indyjskich ( mimo wegetarianizmu) zdarza sie nieporównanie rzadziej niż u dzieci z kast niskich. A co mnie obchodzi różnica występowania kamicy pęcherzowej między kastami wegetarian? Faktem jest, że wegetarianizm NIE CHRONI przed kamicą. A tak twierdzą ideowi wege i namolnie to powtarzają w sieci od lat. 3 To nie wegetarianizm ma tu znaczenie podstawowe.W krajach Europy kamica pęcherzowa jest kazuistyką i nie ma związku z odżywianiem. Jak zawsze odpowiedź w Twoim stylu: Nie, bo nie. 4 Dla mnie ważne jest, że JA się nie dorobiłam. A wcześniejsze bardzo liczne u mnie patologie wskazywały na wyżej opisane zjawisko mineralizujących się ognisk w różnych miejscach mojego organizmu. Na DO nic takiego się nie manifestuje 5 4.Twoje milczenie w kwestii zasadnicznej cieszy mnie niezmiernie.Brak jest rzetelnych dowodów na tezę , że DO rozpuszcza kamienie nerkowe. 6 Dyskusja z Tobą jest o tyle irytująca, że nie masz zwyczaju swych odpowiedzi podeprzeć jakimkolwiek, choćby najmniejszym rzeczowym kontrargumentem poza ustawicznym powtarzaniem mantry: "nie macie dowodów, a ja wierzę tylko w dowody naukowe." 7 To jest miejsce na ścieranie się różnic między naukową teorią a rzeczywistością doświadczaną przez pojedynczych ludzi, nic nie znaczących dla nauki... ad1 Uzasadnienie w dowolnej sensownej książce o etiologii kamicy.Nie będę tu przepisywał całych rozdziałów.Uzasadnienia masz pod ręką. ad2To ty przywołalaś przykład o indyjskim dziecku.Nie ja. ad3.Nie "nie bo nie" tylko kamica pęcherzowa w krajach rozwiniętych występuje praktycznie tylko na tle zwężenia cewki moczowej lub innych schorzeń dolnych dróg oddechowych i występuje kazuistycznie rzadko.Uzasadnienia dostępne szeroko w necie ad4 Heh , Krysiu droga. Rzadna z opisanych przez Ciebie patologii nie zapowiadała kamicy nerkowej.Wyssałaś to z palca ad.5 Pozostaje nadal goły fakt , nie ma jakichkowliek dowodów potwierdzających , że DO rozpuszcza kamienie nerkowead6 Dyskusja z Tobą jest o tyle zabawna , że kiedykolwiek wykaże się słaby punkt w optymalizmie tam zawsze wprowadzasz kilka wątków pobocznych , głównie w celu rozwodnienia kwestii zasadnicznej , tu : twierdzenie , że DO rozpuszcza kamienie nerkowe nie jest poparte ani obserwacjami ani podstawami patofizjologicznymi. ad.7 A co , nie ścierają się tu ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kodar
Go
|
że człowiek jest strukturą bardzo skomplikowaną i nie ma jednego panaceum na to, żeby go uleczyć. Ani dieta, ani energoterapia, ani różne inne rzeczy. Na człowieka oddziaływuje zaspół różnych czynników. Na jednego bardziej muzyka, na innego bardziej pole elektromagnetyczne, na trzeciego znowu kontakt z drugim człowiekiem. I dopiero splot tych wszystkich elementów powoduje, że człowiek albo dobrze się czuje, albo zaczyna chorować, że zdrowieje albo nie zdrowieje. Jest jeszcze taki element, na który w naszej cywilizacji europejskiej niewiele się zwraca uwagi to znaczy element tzw. siły wewnętrznej. Bo my w leczeniu zawsze wierzymy w skuteczność tabletki albo jakiejś „maszynki”. Natomiast kultury wschodnie patrzą w dużym stopniu do wnętrza człowieka i nastawiają go na taką wewnętrzną siłę. Mówi się tam o lewitacjach i różnych rzeczach - ja osobiście tego nie widziałem. Ale faktem jest, że jeżeli człowiek powtarza sobie, że jest zdrowy, jest mądry, że sobie poradzi, że ma zaufanie do samego siebie, że nie jest słaby, ani zniszczony wewnętrznie, to ten człowiek będzie lepiej różne rzeczy przeżywał. To tak jak z placebo. Poda się człowiekowi tabletkę i powie: „o, stary! to jest takie lekarstwo, że mucha nie siada, sprawdzonie itd.” - i on się po tym zaczyna dobrze czuć. Nie wiem czy to jest kwestia sugestii czy czegoś innego, w każdym razie pacjent jest zdrowy. A innemu podaje się lekarstwo - miało działać - nie działa... Więc myślę, że niesłychanie ważną sprawą jest drugi człowiek. To jest jedno z najważniejszych lekarstw. Właśnie pogoda ducha, życzliwość - pozwalają przetrwać najróżniejsze sytuacje, a tego jako społeczeństwo wogóle nie jesteśmy uczeni, a dodatkowo jesteśmy stresowani przez władze i massmedia. To tak trochę od biomineralogii do rozważań psychicznych, ale te rzeczy idą z sobą blisko w parze. Bruford,czy o to chodzilo???????Uważny czytelnik zauważy zapewne w którym miejscu wywiadu p prof Pawlikowski jednym nierozważnym chyba słowem zadaje kłam całej teorii DO
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: 1 2 [3]
|
|
|
|