MORGANO
Go
|
DOKTOR JAN KWAŚNIEWSKI (141) ODPOWIADA NA LISTY CZYTELNIKÓW KTÓRE UKAZYWAŁY SIĘ NA ŚLĄSKU W KATOWICACH W DZIENNIKU ZACHODNIM Zebrał i przepisał. Morgano
Zawiercie 14.11.1997r. Mam 48 lat, choruję na osteoporozę, mam 28% ubytku kości. Od miesiąca biorę leki na powiększoną tarczycę, a od 8 miesięcy biorę leki na osteoporozę, takie jak wapno, witaminę D3, Fluossan, Miacalcic. Lekarz mi powiedział, że na osteoporozę leki muszę brać do końca życia, a do strzelania w kościach muszę się przyzwyczaić. Od miesiąca stosuję dietę optymalną. Ustąpiły mi wzdęcia brzucha, bóle głowy, bóle nóg, kości, stawów, żołądka, mniej się pocę, a zmiany pogody znoszę obecnie w dobrym samopoczuciu. Panie doktorze, co pan sądzi o ziołach ? Czy mogę je stosować na tarczycę według książki pt. „Apteka Pana Boga”? U męża na diecie optymalnej, również po miesiącu ustąpiły: nadkwasota, wzdęcia, bóle głowy, również obecnie dobrze znosi zmiany pogody. Niestety, palę, a jeżeli wypalę więcej niż zwykle, odczuwam bóle w potylicy, czoła, oczodołów, a nawet oka. Przed przystąpieniem do diety opisane bóle były znacznie częstsze. Czy do końca życia muszę brać leki na osteoporozę i tarczycę? Czy w mojej diecie muszę któryś ze składników zwiększyć bądź zmniejszyć? Halina Ligocka z Zawiercia
Po miesiącu żywienia optymalnego wystąpiło u ani i męża wiele pozytywnych zmian. Ustąpiły bóle nóg, kości i stawów, zatem nie ma potrzeby ani sensu, by dalej brała Pani leki na osteoporozę. Skutecznych leków na osteoporozę nie ma. Te stosowane, szczególnie te najdroższe, mogą pomóc również na osteoporozę ich producentom, ale ludzie o wyższych dochodach przeważnie na osteoporozę nie chorują, aczkolwiek i oni mogą zapaść na tę groźną chorobę. Mogą wówczas, gdy kupują takie produkty spożywcze, po których chorować muszą. Kości składają się głównie z białka, tak zwanego kolagenu. Z kolagenu zbudowane są tętnice i żyły, chrząstki powięzi, więzadła, przewód pokarmowy czy skóra. Niedobór kolagenu w diecie u chorujących na osteoporozę jest główną przyczyną tej choroby. Leczeniem przyczynowym, a zatem skutecznym, jest żywienie optymalne z dodatkiem kolagenu (nogi wieprzowe, cielęce, flaczki, skóry wieprzowe, chrząstki). Te produkty należy preferować w diecie dopóki choroba nie ustąpi, co trwa do kilku miesięcy. Leki na tarczycę, niestety, musi Pani brać w dalszym ciągu. Żywienie optymalne może uporządkować gospodarkę hormonalną w ustroju, w tym czynność tarczycy. Trzeba badać poziomy hormonów tarczycy we krwi i dostosować dawkę leku stosownie do potrzeb. „ Wielką odwagę musiał wykazać człowiek, który pierwszy sięgnął po roślinę, aby się w ten sposób leczyć” – napisał jeden z myślących ludzi. Gdyby tą „rośliną” był muchomor sromotnikowy na pewno by się wyleczył, ale z życia. Człowiek został stworzony takim, by chorować nie musiał. I nie chorował. Zioła i inne leki roślinne potrzebne są dla chorych. Wielu ludziom chorym mogą pomóc, ale nie są one leczeniem przyczynowym. Nie dlatego człowiek choruje, że nie spożywa ziół, czy innych leków, a dlatego, że zjada takie produkty „spożywcze” których zjadania Bo (Bogowie) zakazał. Każdy lek, także roślinny, działa jak urzędnik wysłany do rozsądzenia sporu np. między wsią a dworem. Jeśli zabierze chłopom i dołoży dziedzicowi, lub odwrotnie, to cały organizm jakim jest wieś i dwór, nic nie zyskuje, a zawsze traci. Urzędnik nie wykonuje swej pracy za darmo. Podobnie jest z lekami. Raz, że kosztują, często dużo, a po drugie zawsze organizm ma z nimi kłopoty. Na zneutralizowanie i wydalenie musi stracić określoną ilość białka, innych „maszyn” i energii. Organizm jako całość „leczony” lekami nie zyskuje nic, a traci zawsze. Jeśli lek, czy leki mogą poprawić czynność jednego narządu, to zawsze odbywa się to kosztem innego. Poprawa czynności serca odbywa się kosztem pogorszenia czynności mózgu, czy innych narządów. Wiele powszechnie stosowanych leków na jedną chorobę przyspiesza postępy innych, daleko groźniejszych chorób. Bardzo wiele leków np. przyspiesza postępy miażdżycy a prawie wszystkie szkodzą „ na wątrobę”, nieco mniej na żołądek. W wielu chorobach organizm człowieka ma zdolności do samowyleczenia. Czasem potrzebny jest do tego silniejszy bodziec, który zapoczątkowuje proces zdrowienia. Nie jest ważne jaki to bodziec, skoro i tak organizm zamienia go na fale elektromagnetyczne. Wszystkie pozostałe czynniki stosowane w leczeniu farmakologicznym, fizykoterapii i innych metodach stosowanych powszechnie w medycynie i poza medycyną, działają na zasadzie pomoże, nie pomoże, zaszkodzi. „Życie jest światłem” (tytuł jednego z dzieł Włodzimierza Sedlaka – przyp. red.) jak pięknie udowodnił ks. Prof. Sedlak a dusza, którą mają wszystkie istoty żywe, ma również charakter elektromagnetyczny. Dusza żyje wiecznie i nigdy nie ginie. Każdy organizm ma inną duszę, dusza każdego człowieka jest inna, niepowtarzalna. Jak napisano w Biblii z wielu miliardów dusz, Bóg wybiera i odtwarza w postaci materialnej tylko te dusze z wszystkich „wysłanych” w Kosmos, które według oceny Boga (Bogów) są na tyle wartościowe, że warto na ich podstawie odtworzyć nadajniki tych dusz, czyli ludzi wybranych, odtworzyć w postaci materialnej, cielesnej. Pitagoras wiedział, że „żaden człowiek nie jest mądry, mądrzy są tylko Bogowie”. Autorzy Biblii a także Platon oraz ks. Prof. Wł. Sedlak wiedzieli (prawie) co to jest mądrość, ale nie wiedzieli, jak tę mądrość zdobyć. „Gdy nie będę dbał o ciało, to mnie będzie bolało i zacznę wyć, a i moja dusza będzie kulawa” – napisał ks. Prof. Sedlak. Aby uzdrowić swoją duszę, trzeba wcześniej uzdrowić swoje ciało. Zioła i leki nie mogą uzdrowić ciała i przeważnie czynią duszę jeszcze bardziej kulawą. Mózg, czyli główne źródło elektromagnetycznej duszy, jest narzędziem, który jest stosunkowo dobrze „odżywiony”, co przy niekorzystnym odżywianiu odbywa się kosztem pozostałych tkanek i narządów organizmu. Stosunkowo dobre odżywianie mózgu jest przyczyną tego, że nawet u współczesnego człowieka, mocno zdegenerowanego, mózg osiąga pełną dojrzałość dopiero w 26-30 roku życia. Jedynym narzędziem, który jest jeszcze lepiej odżywiany od mózgu jest rdzeń kręgowy, który dojrzewa dopiero w 45-50 roku życia i jest prawie 2 razy krótszy od kręgosłupa. Dobre odżywianie opóźnia dojrzewanie ( starzenie również) i nie pozwala aby uprzywilejowany w zaopatrzeniu narząd stał się równie „dorodny”, jak pozostałe tkanki, czy narządy. Aby mieć zdrową duszę, lub chorą uzdrowić, trzeba uzdrowić ciało, a to wytworzy zdrowe nadajniki fal elekromagnetycznych, które wytworzą zdrową duszę. Można to uzyskać tylko poprzez zapewnienie dla wszystkich tkanek, całego organizmu najlepszego zapatrzenia w budulec, części zamienne, energię i pozostałe ważne składniki. Każdy zjedzony produkt, który bardziej różni się od składu chemicznego i potrzeb ludzkiego organizmu, może (musi) spowodować, że nadajniki fal elektromagnetycznych wytwarzające duszę mogą być nieprawidłowo zbudowane i zasilane. A wówczas i dusza musi być „kulawa”. Warunki niezbędne potrzebne do zbudowania zdrowych nadajników i odbiorników fal elektromagnetycznych i ich dobrego zasilania oraz dla przebudowy i „remontu” nadajników źle zbudowanych i źle zasilanych wytwarzających „kulawą” duszę, spełnia żywienie optymalne. Spełnia, ponieważ jest oparte na wiedzy ścisłej, na niezmiennych i prawdziwych prawach rozpoznanych i ustalonych w naukach podstawowych: biochemii, chemii, fizyce. Prawa te w stosunku do człowieka mówią, że: jesz – żyjesz, nie jesz – nie żyjesz, jesz byle jak – jesteś byle jaki, funkcjonujesz zawsze źle, a twoja dusza jest kulawa, jesz lepiej – jesteś we wszystkim lepszy od jedzącego gorzej, jesz najlepiej – jesteś najlepszy w zdrowiu, sprawności fizycznej i umysłowej, w wydajności pracy i jej jakości, w zarobkach, w jakości życia, w długości trwania życia, wiesz „ jak bogowie” co dobre, a co złe. Gdy to wiesz, potrafisz wybierać dobro, a odrzucić zło. We wstępie do książki „Dieta optymalna” przytoczyłem następującą wypowiedź Staszica, którą warto przypomnieć: „Natura (czyli i życie ludzkie) jest pełna szczęścia i wesela dla ludzi dzikich, dla dzieci jeszcze nie myślących i dla człowieka, którego już rozum oświeca”. Życie optymalnych staje się pełne szczęścia i wesela bowiem tylko ich rozum oświeca. „To ludzie porobili, że nieszczęśliwym jest człowiek” – napisał Staszic. Pisze Pani, że pali, a gdy wypali więcej, pojawiają się bóle głowy. Aby pojawiły się takie bóle głowy, które występują u Pani, to oznacza, że pali Pani dużo. Papierosy w dawce do 15 sztuk na dobę pobudzają układ sympatyczny, co powoduje zwężenie tętnic w głowie i jest przyczyną bólów, ale o innym charakterze. W dawce jaką czasami Pani wypala 30-40 i więcej na dobę – porażają układ sympatyczny, dochodzi do przewagi układu para sympatycznego. Miażdżyca galopuje! Jeśli ta przewaga jest miejscowa i dotyczy niektórych odcinków tętnic czaszkowych, występują ataki bólów o charakterze migreny. I po co to Pani? Palenie zawsze jest głupotą, a jeśli już, to można palić kilka papierosów na dobę, zaciągnąć się mało i nie wypalać ich do końca. Można wytworzyć nawyk, że papieros nie będzie „smakował” bez równoczesnego picia płynów. Zawsze lepiej smakuje z kawą, piwkiem, koniaczkiem czy herbatą. Jeśli na dzień wypije pani 6 szklanek i wypali 6 papierosów, szkody będą niewielkie. Ale zawsze lepiej jest nie palić. No – prawie zawsze. Czasem palenie jest lepsze od niepalenia, ale bywa to tylko przy niektórych innych modelach żywienia i chorobach tym żywieniem powodowanych np. we wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego, raka tego jelita, czy w schizofrenii w okresie depresji. Dla Pani palenie jest gorsze od niepalenia.
JAN KWAŚNIEWSKI
|