http://www.gazetawyborcza.pl/1,75476,4510267.html?skad=rss---------------------------------------------Cytat:
Śmiertelna epidemia otyłości Sławomir Zagórski 2007-09-22
Pokolenie naszych dzieci będzie pierwszym, które będzie żyć krócej od nas.
Możemy jeszcze temu zaradzić, choć to niełatwe zadanie
Procent chorobliwie otyłych kobiet
Tezę tej treści stawia amerykański epidemiolog Jay Olshansky z University
of Illinois w Chicago. Olshansky od lat zajmuje się zagadnieniami
związanymi ze starzeniem się, długowiecznością i zdrowiem. Jego zdaniem
bogaty zachodni świat stoi w obliczu zdrowotnej katastrofy, która musi
odbić się na długości naszego życia. [...]
Co czwarty Grek i Chorwat, co piąty Niemiec i Fin
Bezsporne osiągnięcia medycyny już wkrótce zostaną wystawione na ciężką
próbę. Krzywe oczekiwanej długości życia, które w krajach rozwiniętych
wciąż jeszcze lekko idą w górę, niedługo załamią się i zaczną spadać.
Sprawi to światowa epidemia otyłości - ostrzega Olshansky.
Dane na ten temat są rzeczywiście przerażające. Dla przykładu - o ile
jeszcze w połowie lat 80. ludzi chorobliwie otyłych było w USA stosunkowo
niewielu, o tyle dziś cała Ameryka dosłownie topi się w tłuszczu. W
Luizjanie, Missisipi i Wirginii Zach. otyłych jest ponad 30 proc.
obywateli, a w kolejnych 19 stanach co czwarta osoba dźwiga wiele
nadprogramowych kilogramów.
Niewiele lepiej jest w Europie. Na Starym Kontynencie rzadziej widać co
prawda monstra ważące 200-250 kg, co w USA wcale nie jest rzadkością, ale
trendy epidemiologiczne są, niestety, podobne. 20 lat temu odsetek otyłych
Europejczyków w większości krajów nie przekraczał 5-10 proc. (wyjątek
stanowiła Finlandia). Dziś chorobliwie otyły jest co czwarty Grek i
Chorwat, co piąty Niemiec, Anglik, Czech, Węgier i Fin. Wśród kobiet
przodują Greczynki, Portugalki i Finki.
Epidemia otyłości nie oszczędziła nawet zdrowo jedzącego i przywiązującego
wagę do wyglądu społeczeństwa francuskiego. W 2005 r. otyłych było 14 proc.
Francuzów, w 2010 r. będzie ich już 17,5 proc.
Otyłość, cukrzyca, krótsze życie
Najgorsze jest to, że dodatkowe kilogramy coraz częściej dotyczą
nastolatków, a także dzieci. W roku 2000 aż 1,1 mld młodych ludzi do 18.
roku życia cierpiało na nadwagę (ich indeks masy ciała, czyli BMI,
przekraczał 25), a 300 mln było chorobliwie otyłych (BMI powyżej 30).
Wystarczyło zaledwie pięć lat, by wskaźniki te stały się jeszcze bardziej
dramatyczne. W 2005 r. na świecie żyło 1,5 mld dzieci do 15. roku życia z
nadwagą i aż 414 mln otyłych! W Hiszpanii nadwagę ma dziś co trzecie
dziecko w wieku 7-11 lat.
- A przecież otyłość to nie tylko problem kosmetyczny - to poważne
zagrożenie zdrowotne - przypominał Olshansky. Coraz więcej dzieci przed 10.
rokiem życia zapada na uszkadzającą naczynia krwionośne cukrzycę typu 2
związaną z otyłością (do niedawna chorowały najczęściej na uwarunkowaną
genetycznie cukrzycę typu 1). - Co oznacza cukrzyca typu 2 u
dziesięciolatka? To, że jego naczynia krwionośne wyglądają jak u
50-letniego mężczyzny - alarmował Olshansky.
- Scenariusz na najbliższe lata wygląda następująco: najpierw będziemy
świadkami dalszego nakręcania się epidemii otyłości wśród dzieci i
młodzieży, potem posypią się wśród nich przypadki cukrzycy, nadciśnienia,
wysokiego poziomu cholesterolu, a potem - jeszcze nie zaraz, ale w ciągu
najbliższych 50 lat - będziemy świadkami coraz częstszych zgonów i
skracania się życia - roztaczał swoją kasandryczną wizję naukowiec.
Wiele wskazuje na to, że Olshansky ma rację. W sierpniowym numerze pisma
"Pediatrics" opublikowano pracę sygnowaną nazwiskiem dr Johna Morrisona z
Children's Hospital Medical Center w Cincinnati (USA). Naukowcy w połowie
lat 70. przebadali po raz pierwszy 771 dzieci w wieku 6-19 lat, a następnie
sprawdzili. co się z nimi działo ćwierć wieku później. Okazuje się, że te z
dzieciaków, które już we wczesnej młodości zmagały się z otyłością,
nadciśnieniem, wysokim poziomem cholesterolu, były aż 15-krotnie bardziej
narażone na poważne choroby serca i naczyń.
Zaczęło się od złej piramidy
Gdzie szukać źródeł epidemii otyłości?
- Przyczynili się do tego sami lekarze dietetycy, którzy jeszcze 30 lat
temu przekonywali nas, że podstawą zdrowego pożywienia powinny być produkty
zbożowe, pieczywo i makarony - tłumaczy Olshansky. - Pamiętam doskonale,
jak wmawiano nam: "Jedz makaron, będziesz zdrowy" - mówi naukowiec. Dziś
piramida żywienia wygląda zupełnie inaczej (jej podstawa to owoce i
warzywa), ale starych nawyków nie zmienia się z dnia na dzień.
Lata 70. to także początek ery fast foodów serwujących duże porcje
wysokokalorycznego jedzenia. Resztę załatwiły komputery, które w kolejnych
dwóch dekadach zagościły w każdym amerykańskim domu i sprawiły, że dzieci
zamiast grać w kosza czy baseball, zasiadły przed ekranem.
Czy katastrofa jest nieuchronna?
Brytyjski specjalista prof. Stanley Ulijaszek z Oxford University uważa, że
z epidemią otyłości jest jak z samochodem ślizgającym się na oleju - nawet
jeśli naciśniemy hamulec, pojazd i tak pojedzie do przodu. - Bez względu na
to, co zrobimy, liczba ludzi otyłych będzie rosła, ale działać trzeba, bo
szykujemy sobie niezłą pętlę na szyję - przestrzegał podczas niedawnego
pobytu w Polsce prof. Ulijaszek.
Co robić, żeby przynajmniej dzieci przestały w zastraszającym tempie tyć? -
pytam prof. Olshansky'ego. - Polecam trzy proste rzeczy - odparł naukowiec:
* nakładanie mniejszych porcji na talerz,
* nauczenie dzieci jeść wolniej; jeśli połkną posiłek w dwie minuty, wydaje
im się, że są nadal głodne
* i wreszcie trzeba zadbać, by wychodziły na dwór z piłką, zanim zasiądą
przed komputerem - jeśli nie zechcą, poświęcić się i grać z nimi, nam też
to wyjdzie na zdrowie.
Europa tyje na potęgę
Polska w porównaniu z USA czy Wlk. Brytanią wygląda w statystykach
dotyczących otyłości nieco lepiej. Z wydanego w styczniu 2007 r. raportu
wynika, że na nadwagę cierpi u nas 8,8 proc., a na otyłość 4,5 proc. dzieci
w wieku 13-15 lat. Ale to nie powinno uśpić naszej czujności. Podążamy tą
samą drogą co młodzi Amerykanie czy Brytyjczycy, mamy za to więcej czasu,
by spróbować przeciwdziałać złym trendom.
----------------------------------------------------------Koniec cytatu.
A więc jednak Greczynki przodują w otyłości? Jak to możliwe? Przecież
tam króluje najzdrowsza z diet: "dieta śródziemnomorska"... (?)
(cokolwiek to znaczy)...
Może nasze polskie względnie dobre statystyki zawdzięczamy jednak nawykom
żywieniowym polskiej kuchni, w której masło, jajka, ser, śmietana, czy
przysłowiowy polski "schaboszczak z kapustą" - nie miały jeszcze złej sławy
i mimo wszechobecnego straszenia nadal nieźle się trzymają w naszej kuchni (?)
Może czas odpuścić sobie zachodnie mody żywieniowe?
Może czas uświadomić sobie, że to tłuszcze normalizują nadmierny apetyt,
a węglowodany go napędzają. Wszak zdrowie jest najważniejsze, a chora
służba zdrowia i tak nie zastąpi wartościowego odżywiania...
Nie, panie naukowcu, "warzywa i owoce" nie powinny być podstawą żywienia
człowieka, ponieważ człowiek po prostu nie jest roślinożercą.
Krystyna
--
Do źródła trzeba iść pod górę.