Mózg alkoholika jest takim hipnotyzerem. Wykazuje daleko idącą inteligencję. Pozwala zrobić w życiu wiele rzeczy świadczących o jasnym i nietuzinkowym umyśle, podczas kiedy podświadomie chodzi tylko o to, żeby otworzyć pole na przyszłe bezkarne picie. 'Ona taka zdolna, musi odreagować'. A potem już brak siły na aktywność.
A która to czynność umysłu jest... bardziej poprawna?
Przed wypiciem, czy może po "odreagowaniu"?
Według mojego przekonania większa część nałogowców to ludzie z ADHD. Gdyby pomagano im choćby farmakologicznie w uzyskaniu koncentracji, nie kierowaliby się impulsami. Nie pomagaliby sobie tym, co pierwsze przychodzi do głowy. Wiedzieliby, że to klasyczna niecierpliwość ADHD-owca. Sama taka świadomość to bardzo wiele. Alkohol to myśl, którą można odtrącić.
Przekonania to raczej domena polityki, medycyna potrzebuje czegoś więcej, ale mogę się mylić.
Być może te kilka słów do córki pani R. specjaliści będą mieli mi za złe - współczesna walka z nałogami to dziedzina zbliżona do religii: ma swoje przykazania, miejsca modlitw, spowiedzi, swoje zasady. Ta religia ma skuteczne oddziaływanie na wielu nałogowców, ale też niechętnie patrzy na inne, indywidualne poglądy.
Według mnie nie powinni mieć, ich wiara ma te same, pokręcone korzonki.
wrócić do trzeźwego życia, które jest jeszcze bardziej zakręcone niż to po alkoholu. Możesz mi wierzyć.
"Zakręcone", "zakręcone". To takie, które bardziej kręci, taki lepszy nałóg- "kontrnałóg". To skąd pomysł na alkohol? Przecież już jest "lepiej". A nawet jeszcze lepiej jest czymś to życie porządniej rozkręcić, może kawą...
I jeszcze to porównanie z ADHD, ale to w 2009-tym było.
"...napisanie felietonu w formie listu..."
Dygresyjka. Niektórych, to nawet proszą.