Autor
|
Wtek: Dieta wysokowęglowodanowa jest OK!... (Przeczytany 228589 razy)
|
elmo
Go
|
Gdzieś czytałem, że "dieta korytkowa" wzmaga kłótliwość, ale czy to tylko wpływ diety Toan.Nie ma ludzi idealnych .A jeśli ktoś tak mysli o sobie,to znaczy ,że jest z nim coś nie tak.... Każdy ma jakieś swoje "słabe dni",bo jesteśmy tylko ludźmi ,albo aż ludźmi i do tego wszystkiego potrafimy czuć "Przyjaciela poznajemy w biedzie " -jest to tak "wyświechtane" powiedzenie,że aż chyba nie brane serio pod uwagę. -to... tak pomyślałam sobie........
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ewa
Go
|
Sposób odżywiania niektórych z nich pozwala cieszyć się długim i zdrowym życiem (przykład Japończyków) Więc nie "każ" Japończykom jeść wieprzowiny zamiast ryb i ryżu,bo to pewnie odbiłoby się źle na ich zdrowiu . Jan Kwaśniewski: Ryby zjadane nawet w bardzo dużych ilościach - na japońskiej wyspie Okinawie zjada się ponad 300 kg ryby na osobę rocznie - nie chronią przed stwardnieniem tętnic, które nie ma nic wspólnego z miażdżycą, ale jest przyczyną częstych udarów mózgowych u mieszkańców Okinawy i w ogóle u Japończyków. Nie chronią również przed chorobami stawów, tak często spotykanymi wśród rybaków, którzy żywią się głównie rybami.
Wzrost spożycia białka zwierzęcego u ludzi pozostających na diecie roślinnej szybko zwiększa wydajność pracy. Ale nie poprawia jej jakości. Przez wiele lat buble były synonimem towarów japońskich.
Aby organizm człowieka żywiącego się ryżem funkcjonował w miarę poprawnie, musi otrzymywać bardzo dużo białka zwierzęcego, natomiast nie może otrzymywać tłuszczów. Na l g białka powinno przypadać poniżej 0,4 g tłuszczu i powyżej 4 g węglowodanów.
Poza żytem, które na l g białka zawiera tyle samo węglowodanów co ryż, wszystkie nasze zboża są lepsze: płatki owsiane zawierają na l g białka 5,2 g węglowodanów i tyle tłuszczu, ile potrzeba człowiekowi na diecie japońskiej, następna jest kasza gryczana (5,4 g węglowodanów na l g białka), kasza jaglana - 6,7 g
Łuszczycy w Japonii nie było. Zaczęła się pojawiać od kilku lat, gdy bogaci Japończycy zaczęli się „europeizować" w jedzeniu i piciu.
Lessonsfor Science from the Seven Countries Study3 (Lekcja dla nauki płynąca z Badań w Siedmiu Krajach): Badania obejmują okres od późnych lat 40. do późnych lat 80. XX wieku oceniają go pod kątem zapadalności na chorobę wieńcową serca i zejść śmiertelnych: "wieloletnie badania miały na celu znalezienie "cech charakterystycznych zdrowych z wyglądu mężczyzn w średnim wieku, które wiążą się z potencjalną przyszłą skłonnością do zachorowań na chorobę wieńcową serca Tendencje dietetyczne dominujące w Japonii w latach 1958-1989 sprawiły, że udział kaloryczny węglowodanów spadł tam z 78% do 61% ogólnej liczby kalorii. Spożycie tłuszczów wzrosło natomiast z 5% do 22%. Ilość białka wzrosła z 11% do 16%. Większość z tych zmian była wynikiem przejścia na dietę uwzględniającą większe ilości mięsa, ryb i produktów mlecznych, za to ograniczającą spożycie ryżu. W tym samym czasie umieralność spowodowana udarem spadła z 4,6 do 0,8 na 1000 osób. Umieralność na nowotwory także się trochę zmniejszyła, z 4,7 do 3,4 na 1000 osób. Właściwie nie zmieniła się częstość występowania zawału mięśnia sercowego." Jak by danych tych nie interpretować, niewątpliwie dowodzą one, że zwiększenie spożycia tłuszczów i białek nie przyniosło szkód zdrowotnych, a być może nawet przyczyniło się do poprawy zdrowia badanych Japończyków. Wynika z tego, że zmiana składu japońskiej diety przyczyniła się prawdopodobnie do [polepszania stanu] zdrowia badanych i ograniczyła liczbę udarów. Zagadnienie to wymaga jednak w przyszłości bardzo starannej kontroli, gdyż spożycie tłuszczów rośnie..." Tu nastepuje obawa przed tłuszczami, ponieważ badania nie były robione przez Optymalnych
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Tylko patrzeć jak Japończycy porzucą rybołówstwo ,a zajmą się hodowlą krów i świń na szeroką skalę
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Tendencje dietetyczne dominujące w Japonii w latach 1958-1989 sprawiły, że [b]udział kaloryczny węglowodanów spadł tam z 78% do 61% ogólnej liczby kalorii. Spożycie tłuszczów wzrosło natomiast z 5% do 22%.
Kurcze niedobrze, oj niedobrze ,bo zapewne spozycie węglowodanów nie spadło aż tak bardzo,zeby nie było źródłem energii w małym procencie,a spozycie tłuszczu wzrosło. Oby nie przeszli na "koryto" ,bo bedzie po ich długowieczności
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
Gdzieś czytałem... Herodot, "Dzieje"
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Dieta japońska ; Dieta wysokowęglowodanowa (najlepiej japońska o proporcji BWT - 1:3,5:0,5)
Cytujesz:
Tendencje dietetyczne dominuj±ce w Japonii w latach 1958-1989 sprawiły, że udział kaloryczny węglowodanów spadł tam z 78% do 61% ogólnej liczby kalorii. Spożycie tłuszczów wzrosło natomiast z 5% do 22%.
To mnie wychodzi (mniej więcej) niezłe "koryto" W tym samym czasie umieralno¶ć spowodowana udarem spadła z 4,6 do 0,8 na 1000 osób. Umieralno¶ć na nowotwory także się trochę zmniejszyła, z 4,7 do 3,4 na 1000 osób. Wła¶ciwie nie zmieniła się często¶ć występowania zawału mię¶nia sercowego." Znaczy się ,że "korytko" takie cudowne efekty przynosi?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Nie byłoby to "korytkiem ,gdyby udział kaloryczny weglowodanów spadł o więcej procent ,a udział tłuszczy wzrósł o wiecej procent. A tak to trochę spadł udział weglowodanów,trochę wzrósł udział tłuszczy(a wiadomo,że Japończycy żywią się chudo,bo wiedzą,że mieszać paliw nie powinni) i powstało korytko Więc co chciałaś tym cytatem udowodnić?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Krystyna*Opty*
Go
|
Toan napisał: Ciekawsze jest np: ile tłuszczu brakuje organizmowi, czyli ile gram węglowodanów na diecie wysokowęglowodanowej (BWT 1:3,5:0,5) musi zamienić organizm na tłuszcz, aby zaspokoić potrzeby przemiany podstawowej (PP)? Przyjmijmy dla uproszczenia, że PP wynosi 1000 kcal, dostarczony tłuszcz egzogenny - 35g, ilość energi uzyskiwana z grama węglowodanów to 4, a tłuszczy 8 kcal. Heh... jest tu kilku speców od matematyki, ale coś milczą... ? No ale napiszę co mi wyszło, skoro akurat mnie pytasz najwyżej ktoś mnie poprawi i dowiem się więcej Zastrzegam się - nie wiem, jaki w tym się kryje haczyk, bo to coś za proste jest... ale na moją marną głowę do matematyki wygląda to z grubsza tak: Załóżmy, że w ogólnym bilansie białko z pokarmu pokrywa tylko potrzeby budulcowe - czyli nie jest tu źródłem energii. Załóżmy też, że ten metabolizm dotyczy organizmu człowieka zdrowego i bez odłożonych zapasów tłuszczowych, czyli o prawidłowej masie ciała. 8 kcal x 35 g = 280 kcal z tłuszczu egzogennego 1000 kcal - 280 kcal = 720 kcal (brakująca ilość energii z węglowodanów) 4 kcal = 1 g W 720 kcal : 4 kcal = 180 g W Do PP potrzeba 180 g W, żeby uzyskać 720 kcal w tłuszczu z węglowdanów
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
No tak podałem dane, aby wyszła jedna gramocząsteczka glukozy. Brawo. Dalej upraszczając i rozpatrując przypadek diety wysokowęglowodanowej: co organizm zyskuje zamieniając gramocząsteczkę glukozy w tłuszcz?. Innymi słowy : dlaczego komórki wolą w spoczynku betaoksydować (spalać tłuszcz, który robią z cukru), a nie tylko "cytrynować" (spalać glukozę w szlaku heksozowym) lub jeszcze "naukowiej" dlaczego komórki uruchamiają geny betaoksyadcji i geny cyklu Krebsa?. I dlaczego komórki uruchamiają głównie geny betaoksysacji, czyli jeszcze "najbardziej topowo-naukowo" - " geny chorobowe cukrzycy"? , (przy "ubogim pastwisku" - cukrzyca typ I i "diecie korytkowej" - cukrzyca typ II), bo wiemy, że: "uderzającą cechą cukrzycy jest zamiana substratu energetycznego z węglowodanów na tłuszcze" cyt. Stryer, "Biochemia", PWN, W-wa 1999 s. 833 powodując "insulinooporność"?.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
slawek
Go
|
Może dlatego że szybkość spalania tłuszczu ma swoje naturalne ograniczenia oraz może on krążyć w krwi opakowany w lipoproteiny i czekać na pobranie i rozpakowanie ?? z cukrem już nie jest tak wesoło kiedy osiągnie zbyt duży poziom niszczy nasze komórki trzeba go albo spalić, albo usunąć z krwioobiegu, zamiana na tłuszcz jest jedyną możliwą alternatywą zachowania potencjału energetycznego i uniknięcie uszkodzeń wewnątrzkomórkowych
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
Sławku! dobrze myślisz. Jedyną wadą? (patologią) podwyższonego poziomu tłuszczu we krwi obojętnego pochodzenia (egzo, endo) najczęściej na diecie korytkowej jest "zagęszczenie" krwi , bo faktycznie "pakuneczki białkowe " powodują amfoteryczność (obojętność) drobin, ale też mają swoją masę, lepkość i serce się "męczy" ... nie o to chodzi. Podpowiem tym durniom, co wymyślili, że "na DO można się zatruć wit.A" , że podwyższona podaż tłuszczu w diecie (korytkowej) a więc i witaminy K "powoduje" nadkrzepliwość, zatory i zakrzepy tętnicze, ale też często prowadzi do niewydolności lewokomorowej! ... Tak, taka informacja powinna być przydatna dla "opty"-malnych i nie szkodzi, że w życiu nie widziałem osoby z "przedawkowaną" witaminą A pochodzącą z pożywienia, a nawet z suplementacji. A Wy widzieliście? Wracając do tematu: chodzi o tlen endogenny, ale to dłuższe wyjaśnienie i postaram się proces opisać, jak najprościej - wkrótce.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
Ach, tu przypomniało mi się dlaczego mózg wg: mózgów "naukowców" "wybrał" glukozę, a nie np: tłuszcz jako źródło energi - bo w płynie mózgowo-rdzeniowym jest mała zawartość białek w stosunku do osocza i chylomikrony tłuszczowe uszkadzałyby błony komórkowe neuronów! A ścian komórkowych nie uszkadzają? PS Kto sprawdził i udowodnił, że mózg potrzebuje 120g glukozy?. GDZIE JEST TO UDOWODNIONE?. Czy to tak jest jak z tym "szpinakiem i żelazem"? Czy wreszcie znajdzie to ktoś?, bo ja nie potrafię!. Skąd się bierze średnio 7% tłuszczu w mózgu?. Tylko proszę nie mówić, że "mózg sobie robi", bo to tak, jak "Marszałek wyprowadza sukę na spacer". Przecież Marszałek i mózg są zajęci rządzeniem Różnica - mózg rządzi ustawicznie, a Marszałek ustawami
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
Żartowałem, że "...nie interesuje mnie na co wymierają (co jedzą) Japończycy...", dlatego nawiązałem kontakt przez Windows Live Spaces z Panią Magdaleną Ciesielską, która aktualnie studiuje w Korei Południowej. Pani Magdalena zgodziła się poświęcić nieco czasu na obserwację diety wysokowęglowodanowej, czego efektem jest poniższy tekst z Jej blogu:
Nieco o koreańskim żywieniu. Ryż jest głównym elementem koreańskiego posiłku, bez względu na to czy to jest śniadanie, obiad czy kolacja. Prosty posiłek może składać się z miski ryżu i kilku przystawek dla smaku. Bez apelacyjnie, najbardziej znaną przystawką jest kimchi - marynowane kiszone warzywa, głównie kapusta, rzodkiewka, papryczka chili, wszystko bardzo ostre. Na mojej stołówce jest podawane do każdego posiłku bez wyjątku. Idąc do restauracji również zazwyczaj wśród przystawek spotykam kimch'i. Innymi przystawkami mogą być np. gotowane warzywa, kiełki fasoli i sosy: toenjang (sos sojowy), kochujang ( sos na bazie czerwonego pieprzu) czy danmuji- potrawa żółtego koloru, najprawdopodbniej marynowana rzodkiewka- podobno ułatwia trawienie. Jej odpowiednikiem w Japonii jest takuan. W jednej z książek o tradycyjnej kuchni koreańskiej wyczytałam o filiżance herbaty- szczerze mówiąc, od początku, gdy tu jestem nie podano mi ani jednej. Nie wiem jak wyglądają śniadania serwowane w restauracji lub tradycyjnym koreańskim domu- zawsze jadam na stołówce. Możliwe również, że w Seulu posiłki są nieco odmienne.
Zupa (chige) jest drugim nieodzownym elementem posiłku i zazwyczaj podawana jest również w misce na lewo od miski z ryżem. Zup nie jadam tutaj, więc nie mogę za wiele powiedzieć. Są różne rodzaje zupy: warzywna; słona mleczno- kukurydziana (?)- często podawana na śniadanie; z wodorostów ( miyŏk-kuk)- śniadania; tubu chige- gulasz z tofu z przecierem z czerwonego pieprzu; mae'unt'ang- popularna zupa rybna. Często gdy dania są ostre, zupa ma smak łagodny.
Koreańczycy nie używają raczej noża i widelca, jedynie łyzkę i metalowe pałeczki. Mozliwe, że zawartość zupy będą jedli pałeczkami, a część płynną wypiją przechylając miskę. Brak noza nie jest problemem, odkąd kotlet serwowany jest w pokrojonych kawałkach, więc można zjeść go przy użyciu pałeczek! Nóżki kurczaka również je się pałeczkami lub rękoma. Kawałki sałaty, z zawiniętym ryżem w srodku je się palcami. Najbardziej znaną mięsno potrawą jest bulgogi, składające się z wąskich pasków chudej wołowiny, która jest grillowana nad żażącym się węglem. Popularne są kalbi- grilowane żeberka.
Koreańczycy uwielbiają ryby.Rynek obfituje w różnorodne gatunki ryb. Są one podawane nawet na śniadanie. Niestety nie każdy sposób przyrzadzenia ryby odpowiada mi. Często są to kawałki gotowanej ryby w ostrym czerwonym sosie. Popularny jest tuńczyk. Z owoców morza, najczęściej spotyka się ośmiornice (gotowane lub wędzone (?)) i duże krewetki (w cieście). Nad morzem często jada się ostrygi.
Co więcej: - Ja często żywię się "trójkącikiem"- ryż np. z tuńczykiem, zawinięty w plasterek suszonych wodorostów (kim lub gim). - Kimbap (gimbap)- mimo że zdrowy, określany jako koreański fastfood, ryż zawinięty w suszone wodorosty z różnymi składnikami: ser, kimchi, tuńczyk, ziarenka sezamu, kałamarnica, itd. Podawany na zimno z sosem sojowym. Jest podłużny i pokrojony na małe kawałki, które je się pałeczkami. - Tonkatsu - podobno również pochodzi z Japonii, ale Koreańczycy nie potwierdzają tego. Odpowiedniki kotleta- wieprzowy, cienki kotlet w panierce, zazwyczaj podawany z pokrojoną w paseczki kapustą i typowym słodkawym brązowym sosem. - Naengmyeon- koreański makaron - Bindaetteok- koreański cienki naleśnik z warzywami - Toppogi (?)- kluski na ostro - Tofu (dubu)- pochodzące z Chin, na bazie mleka sojowego; niskokaloryczne i nie zawierające cholesterolu, źródło wielu składników odżywczych; istnieje dużo odmian, popularne w Korei, niestety mam zbyt małą wiedzę, by o tym pisac. Nieprzyprawione jest raczej bez smaku.
Owoce: jabłka, banany, pomarańcze, melony, ciemne winogrona, brzoskwinie. Nadal nie wiem, co to za owoc, który jest podobny nieco do melona, a wielkości cytryny z żółtymi prążkami. Możliwe że to persimona (ang. persimmon)egzotyczny owoc, polska nazwa to śliwodaktyl, ale pewności nie mam. Popularne są pieczone orzechy i kasztany.
Na deser nie podaje się raczej lodów czy ciastka. Często można spotkać sungyung- ugotowaną, bardzo słodką wodę z ziarenkami ryżu na dnie. Na straganie można zjeść kulki z nadzieniem ze słodkiej fasolki. Znane jest kleiste ciasto ryżowe tteok.
Jeżeli chodzi o alkohol: makkŏli- to tradycyjne wino koreańskie, zrobione z ryżu, który fermentuje przez 10 dni lub dwa tygodnie. Zazwyczaj jest podawane w metalowym dzbanku i rozlewane do miseczek. Odpowiednikiem polskiej wódki jest soju.
Nie jada się tu pieczywa, mało jest ziemniaków czy makaronu. Koreański sposób odżywiania się wydaje się bardzo zdrowy.
W galerii zdjęć zamieszczę fotografie odszukanych w Internecie potraw.
Pani Magdaleno! Bardzo dziękuję, że pozwoliła Pani opublikować ten tekst na moim Forum. Serdecznie pozdrawiam i życzę szczęśliwego powrotu do Polski. Tomasz Kwaśniewski.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
malgo35
Go
|
Przepraszam, że się wtrącę ale nie byłabym w stanie tak się żywić. Gdybym musiała tam wyjechać chyba umarłabym z głodu
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
Przy takim dochodzie narodowym jak w Korei Pd , mogliby Koreańczycy siedzieć w McD, ale ryż i ryby ozdobione wodorostami, jak widać są OK!. A załączone w blogu foto tych potraw wyglądają apetycznie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
Przepraszam, że się wtrącę ale nie byłabym w stanie tak się żywić. Gdybym musiała tam wyjechać chyba umarłabym z głodu Oj ja też nie. Kocham tego naszego przysłowiowego schabowszczaka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
malgo35
Go
|
Oj ja też nie. Kocham tego naszego przysłowiowego schabowszczaka Nawet bez ozdób
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
Jaka szkoda, że w "Hunzolandii" nie mają Interntu!. Też byśmy mieli może informacje z pierwszej ręki!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Koreańczycy nie używają raczej noża i widelca, jedynie łyzkę i metalowe pałeczki. Mozliwe, że zawartość zupy będą jedli pałeczkami, a część płynną wypiją przechylając miskę. Brak noza nie jest problemem, odkąd kotlet serwowany jest w pokrojonych kawałkach, więc można zjeść go przy użyciu pałeczek! Nóżki kurczaka również je się pałeczkami lub rękoma. Kawałki sałaty, z zawiniętym ryżem w srodku je się palcami.
Coś dla mnie . Ja natomiast z chęcią bym spróbowała tamtejszej kuchni.Będąc kiedyś w Wiedniu lubiłam się "włóczyć" po chińskich czy wietnamskich restauracjach .Szły na to całe moje zarobione pieniądze hehe .Ale nie żałowałam sobie na jedzenie ...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Jaka szkoda, że w "Hunzolandii" nie mają Interntu!. hehe.Ten Internet by ich "zniszczył"...całe szczęście (dla nich) ,że nie mają
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|