Autor
|
Wtek: Polska sercem (Przeczytany 935151 razy)
|
Hana
Go
|
.
Nie wydaje mi się, żeby życie polegało na ciągłym zdawaniu przed kimś egzaminu.
Nie przed kims tylko przed SAMYM SOBA a dokladniej przed ta DRUGA osoba ,--Tomek malzenstwo to jeden wielki kompromis--czy tego chcesz czy nie . Ty masz "moze"przygotowanie teoretyczne, ale praktyka w skali 1-5 to 0,0001.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Przygotowanie teoretyczne powiadasz ? A to szkoda, bo można było całkiem ciekawie porozmawiać. Macie racje, zamknijcie się w swojej skorupie przeświadczeń. Doświadczenie frustracji, rozczarowania związkiem, dziećmi nazywasz doświadczeniem, które ja mam również przeżyć, bo jak nie przeżyję, to dysponuję jedynie teoretycznym przygotowaniem ? Nie napiszę, że współczuję.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
I skąd ta wściekła, miałka ironia ?[ quote] Tomek mylnie mnie odbierasz ,mna nie kieruje wscieklosc,gdy pisze ten post uzywam raczej przenosni ale nie wscieklej ironi.Wprost przeciwnie ,smieszy mnie twoj poglad na malzenstwo.No niestety tak jest.Przepraszam najmocniej
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Doświadczenie frustracji, rozczarowania związkiem, dziećmi nazywasz doświadczeniem, które ja mam również przeżyć, bo jak nie przeżyję, to dysponuję jedynie teoretycznym przygotowaniem ? Nie napiszę, że współczuję.Nie masz czego mi wspolczuc , ja jestem zadowolona i Tobie zycze tego samego, ale nie po niespelna roku tylko np. po 10 -15 albo i dluzszym STAZU MALZENSKIM.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
sorki za zle zapisanie mojego postu powyzej ,zacytowalam i Tomka i siebie w jednym
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Elmo, to przykre, że masz więcej "wiary" w Biblię niż w człowieka i jego związek z innym człowiekiem.
T
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Alez Tomku ,czemuz to jest ci przykro z mego powodu? Radujze sie wlasnym szczesciem a ja wlasnym ,bo przeciez ja wcale nigdzie nie napialam, ze jestem nieszczesliwa Pisalam tylko jakie jest prawdziwe zycie . Moze zakonczmy to pisanie o Twoim zyciu prywatnym ,bo to do niczego nie prowadzi. Sam je przezyjesz to, na mecie powiesz czy bylo piekne, pelne calkowitego szczescia ,czy tez przeplataly sie troski i zmartwienia,rozczarowania itp. Pozdrawiam
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Tomek ,gdybys mial dwie (2)skundy na zdefiniowanie slowa MILOSC --jaka by byla ta definicja??
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Marek Mitruś
Go
|
Daniel => Ten Raj będzie się nazywać Królestwo Niebieskie, które jest w nas. Króleswto Niebieskie już się zaczęło dzięki wiedzy którą udało się ludziom zgromadzić przez stulecia i uporządkować. Ta wiedza nie jest dla wybranych, dobrych, posłusznych, wierzących, baranków. Ta wiedza jest dla wszystkich. Dla szatanów, dla nieposłusznych, dla niedobrych, dla niewierzących też. Każdy z osobna musi podjąć sam decyzję o tym czy chce skorzystać z tej wiedzy czy nie. Musi w nią najpierw uwierzyć żeby móc ją zdobyć i wyzdrowieć. W Koranie napisano: "2 To jest Księga - nie ma, co do tego żadnej wątpliwości - droga prosta dla bogobojnych;
3 Dla tych, którzy wierzą w to, co skryte, którzy odprawiają modlitwę i rozdają z tego, w co ich zaopatrzyliśmy;
4 i dla tych, którzy wierzą w to, co tobie zesłaliśmy, i w to, co zostało zesłane przed tobą; oni wierzą mocno w życie ostateczne.
5 Tacy są na drodze prostej, danej im od ich Pana, i oni będą szczęśliwi.
6 Zaprawdę, tym, którzy nie wierzą, jest wszystko jedno, czy ty ich ostrzegasz, czy nie ostrzegasz, oni i tak nie uwierzą.
7 Bóg nałożył pieczęć na ich serca i na ich słuch, a na ich oczach położył zasłonę. Dla nich kara będzie straszna.
8 Wśród nich są tacy, którzy mówią: "Wierzymy w Boga i w Dzień Ostatni!" Lecz oni wcale nie są wierzącymi.
9 Oni usiłują oszukać Boga i tych, którzy wierzą, lecz oszukują tylko siebie samych; oni tego nie pojmują.
10 W ich sercach jest choroba, a Bóg jeszcze powiększa ich chorobę. Spotka ich kara. bolesna za to, że kłamią.
11 A kiedy im mówią: Nie szerzcie zepsucia na ziemi!" oni mówią: "My tworzymy tylko dobro!"
12 Czyżby? Zaprawdę oni szerzą zgorszenie i nie są tego świadomi!
13 A kiedy im mówią: "Uwierzcie tak, jak wierzą ci ludzie!" oni mówią : "Czyż my mamy wierzyć, jak wierzący. Czyżby? Zaprawdę, to oni są, głupcami , lecz oni nie wiedzą!
14 A kiedy spotykają tych, którzy wierzą, mówią: "My wierzymy!" A kiedy są sami ze swoimi szatanami, to mówią: "My przecież jesteśmy z wami. My sobie tylko żartujemy!"
15 Bóg zażartuje z nich i przedłuży ich trwanie w buncie, w którym wędrują na oślep.
16 To są ci, którzy kupili błądzenie za drogę prostą; nie przyniósł im jednak korzyści ich handel i nie znaleźli się na drodze prostej .
17 Oni są podobni do tego, który zapalił ogień, a kiedy ogień oświetlił to, co było wokół niego, Bóg zabrał im światło i pozostawił ich w ciemnościach, tak iż nie mogli widzieć.
18 Głusi, niemi i ślepi - oni nie zawrócą." (Koran 2. Krowa, przekład Bielawski Józef) Gdy wszyscy będą zdrowi i będą wiedzieli a nie wierzyli, wtedy będzie Królestwo Niebieskie na Ziemi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Być w sobie razem
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Jest mi przykro, że Biblia ma tak wielkie znaczenie OGÓLNIE dla ludzi, nie SZCZEGÓLNIE dla Ciebie. Jesteś tylko symptomatyczna pod tym względem. Nikt nie odpowiedział na moje pytanie w PS.
T
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Tomek reka mnie boli bo ja skrecilam i mam w szynie,tak mnie boli ze nie jestem w stanie odszyfrowac twojego pytania? Prosze napisz wprost ,bede wdzieczna .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Ręka ma jakis udział w procesie myślenia ??
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
ma ,bo jak boli ogromnie ,to nie jest sie wstanie skupic mysli ,widocznie jeszcze nie doswiadczyles bolu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Jestescie sami ,macie czas dla siebie itd,ale gdyby pojawily sie dzieci ,zmienia sie to wszystko o 180 stopni,nie ma juz wolnego czasu dla siebie ,trzymania za raczke ,bo trzeba trzymac wtedy dzici.
Czy dziecko trzeba "trzymać" 24 godziny na dobę? I czy taka nadopiekuńczość nie jest czasem troche przesadna? Uważam, że kobieta, która CAŁĄ siebie poświęca dzieciom, która zapomina o własnych pasjach i zainteresowaniach, która coraz rzadziej (nie mówiąc już o spontaniczności) kocha się z mężem, która żyje tylko i wyłącznie dla swoich dzieci i często też żyje ich życiem, taka kobieta zatraca bardzo ważną część siebie. Staje się Matką, przestając być przede wszystkim Sobą. Bo przecież właśnie taki stereotyp poświęcającej się dzieciom kobiety-matki kultywuje się od pokoleń. Myślę, że cierpią na tym i matki i dzieci. Nagle, kiedy dziecko opuszcza dom, świat takiej matki wali się. Chyba że dziecko pozostaje do końca swego życia w emocjonalnym uzależnieniu od rodziców. Myślę, że najzdrowsze są rodziny w których rodzice potrafią zachować swoją osobować, potrafią pielęgnować swoją miłość i swoje pasje, jednocześnie poświęcając wystarczająco dużo czasu (ale NIE cały swój wolny czas) dzieciom. Myślę też, że nie jest tak ciężko całkowicie poświęcić swoje życie dzieciom, wyrzec się wszystkiego. O wiele trudniej jest odnaleźć ten balans pomiędzy "poświęceniem" się dzieciom a zachowaniem własnej osobowości/czasu/zainteresowań. Ale właśnie zachowanie takiego balansu gwarantuje zdrowe i szczęśliwe relacje na linii rodzice-dzieci. A Tomek wczoraj powiedział, że "wystarczy KOCHAĆ dziecko" i miał ogromną rację! Wydaje wam sie ze sterujecie waszym zyciem ,nic bardziej mylnego
Rozumiem, że masz wszelkie dowody na to, że to nie ja steruję moim życiem i że nie zależy ono od tych decyzji, które ja podejmuję. Proszę więc, ujawnij te dowody, ponieważ pragnę ciągle się uczyć i poznawać rzeczy mądre... Twoja zona napisala mi w poscie ,ze napisalam ,jak kiedys powiedziala do niej jej mama.Dlaczego tak powiedziala? Bo wie jakie jest ZYCIE!!!Ale kazdy musi sie sam o tym przekonac.
Elmo, zapewne znasz moją matkę dłużej ode mnie i potrafisz lepiej wyjaśnić "dlaczego tak powiedziała". Pozwól jednak, że lekko skoryguję to, co napisałaś. Powinno było być: "bo wie jakie jest JEJ życie". A to zmienia cały sens, prawda? Ani Ty, ani ona nie znacie całego życia wszystkich ludzi, a więc nie powinnyście tak generalizować, z taką 100% pewnością. Powiem Ci jednak dlaczego moja matka postanowiła powiedzieć właśnie te słowa w tak pięknym i ważnym dla nas z Tomkiem dniu. Jest typową sfrustrowaną cierpietnicą, niespełnioną w swoim związku, i ponad wszystko na świecie pragnącą jaknajszybciej połączyć się ze swoim ukochanym Chrystusem. I przede wszystkim, jest toksyczną matką. Zauważyłam już dawno temu, że żaden człowiek, uważający cierpienie za cnotę, nie jest w stanie cieszyć się radością innych ludzi. Zastanów się na moment, czemu TAK NAPRAWDĘ mają służyć podobne komentarze? "Uświadomieniu" naiwnym zakochanym, że miłość, którą czują dziś, za parę lat zmieni się i zostanie zastąpiona rutyną? Bo "takie jest życie"? Bo nie da się całe życie być tak samo wpatrzonym w tę jedną jedyną Ukochaną Osobę? No bo kto to widział!? Przecież to takie "dziecinne"... Kazdy kto ma rodzine dzieci przyzna mnie i Hanie ,ze zycie to nie bajeczka ,i ze jest dalekie od naszego sterowania nim.
Kto w takim razie steruje Twoim życiem, skoro z taką łatwością zrzekasz się własnej odpowiedzialności za nie? Mąż? Dzieci? Sędziwi rodzice? Twój kierownik w pracy? Bóg? A może wszyscy naraz? Posiadanie rodziny nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności za jego/jej własne życie. Bo jeśli nie będziesz wiedzieć kim jesteś, czego pragniesz i jak chcesz ułożyć własne życie, to jak będziesz mogła nauczyć tego dzieci? Jak będziesz mogła nauczyć je bycia osobami szczęśliwymi, jeśli zaniedbasz swoje własne szczęście? Jak przygotujesz je do zdrowego funkcjonowania w życiu, jeśli będziesz ciągle powtarzać, że życie "jest dalekie od naszego sterowania nim"? A ponieważ nie jesteś odosobniona w takim myśleniu, to wciąż i wciąż przychodzą na świat nowe pokolenia potulnych, pogodzonych z losem "tumaniątek" (rewelacyjne określenie psycholog Katarzyny Miller które padło w ubiegłotygodniowej trójkowej "Dobronocce"), które nie wiedzą kim są i czego pragną, i czekają, aż ktoś z zewnątrz pokieruje ich losem... Jakież to smutne... Marishka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Oni sami musza zdac ten egzamin,a miec go na pewno beda.Kazdy ma.Zycie skalada sie z radosci i smutku i szczescia i cierpienia i Tomku nie takiego cierpienia wyimaginowanego tylko realnego.
I znów generalizacje, generalizacje, generalizacje... i komunały... przedstawiane jako FAKTY. Tylko czemu one mają służyć? Zastraszeniu nas? Uświadomieniu nam, że nie zawsze będzie tak "różowo"? Że będziemy MUSIELI kiedyś cierpieć? Wiesz, dużo już w życiu przeszliśmy, zarówno Tomek jak i ja. "Cierpień" też mieliśmy pod dostatkiem, jak i otarcia się o śmierć (tą realną, nie wyimaginowaną). Tylko CO z tego??? Przecież to, czy będziemy cierpieć, czy nie, jest przede wszystkim NASZYM wyborem. To my decydujemy, czy poddamy się smutku, bólowi i cierpieniu, i będziemy o tym wszem i wobec biadolić, czy też stawimy temu czoła i znajdziemy rozwiązanie w KAŻDEJ, nawet najbardziej tragicznej sytuacji. Wszystko zależy od naszego stosunku do życia... Podobnie też z Miłością - Ona też zależy od nas i naszego do Niej stosunku. Tomek o tym też pisał. Jeśli wierzymy, że trzymanie się za ręce jest zarezerwowane tylko dla nastolatków (bo "dojrzałe" pary nie mają na to czasu), że rok, 10, a tym bardziej 30 lat po ślubie patrzenie sobie w oczy jest śmieszne, a na bliskość fizyczną nie ma czasu (i ochoty?) po urodzeniu dziecka, to nasze związki będą właśnie TAK wyglądać! Byłam już w związku, w którym druga osoba uważała, że po założeniu obrączki człowiek natychmiast POWINIEN się zmienić w "dojrzałą", poważną i odpowiedzialną osobę, całkowicie pozbawioną radości życia. Bo życie to nie same "kwiatuszki" i NIE MOŻNA cały czas się cieszyć. Ten człowiek twierdził, że rutyna wcześniej lub później zjawia się w każdym związku i go zabija. Ten człowiek AKCEPTOWAŁ to stwierdzenie, co więcej, ZGADZAŁ się z nim, w rezultacie czego pozwolił mu stać się FAKTEM. Rozumiesz już, co chcę powiedzieć? Jeżeli wierzymy, że coś ma być takie, a nie inne (bo tak "było zawsze", albo "takie jest życie"), to robimy wszystko, by utrwalić takie myślenie. Albo nie robimy nic, by je zmienić. Sami "prorokujemy" pewne rzeczy i sami spełniamy te "proroctwa". Na przykład, my z Tomkiem nie wierzymy w to, że jest coś takiego jak nuda i rutyna w związku, a więc w sposób naturalny będziemy robić wszystko, by do tego nie dopuścić. Bo skoro nie zakładamy, że po jakimś czasie bycia ze sobą nie wypada już trzymać się za ręce i publicznie się całować, to całkiem naturalnie będziemy kontynuować robienie tego aż do końca naszego życia. A to, że mamy takie same wartości, pragnienia i światopogląd pewnie tylko ułatwia nam koegzystencję w Naszym Związku wczoraj razem z moim mezem wyobrazilismy sobie taka sytuacje: on przychodzi z pracy ,daje mu objad ,no bo tak jest ,a potem np.(tu juz wyobraznia): siedzimy sobie i trzymamy sie za raczke i patrzymy sobie usmiechnieci w oczka.Gdy tymczasem dzieci roznioslyby mieszkanie ,chodzily glodne itp. Ciekawe wyobrażenia, tylko czemu takie pesymistyczne? Bo "takie jest życie"? Posłużę się więc Twoim przykładem "wyobrażeń" i przedstawię swoją wersję. "On przychodzi z pracy", RAZEM robimy kolację ("no bo tak jest"), a potem siedzimy sobie przytuleni i "trzymamy się za rączkę i patrzymy sobie usmiechnieci w oczka", gdy tymczasem dzieci: a) też przytulają się do nas, b) bawią się obok, spoglądając i uśmiechając się do nas, c) są w osobnym pokoju i zajmują sie swoimi sprawami, d) grzecznie śpią w łóżeczku, e) zaciągają nas do udziału w ich zabawie, a więc bawimy się wszyscy razem, etc. Po co koniecznie zakładać NEGATYWNĄ wersję wydarzeń ("dzieci roznioslyby mieszkanie ,chodzily glodne")? Bo "takie jest życie", a my nic na to nie możemy poradzić? Nie zgadzam się z taką dobrowolną bezradnością! Poza tym, dlaczego dzieci miałyby "chodzić głodne"? Czy w swoim "wyobrażeniu" karmiłaś tylko męża, a dzieci to już nie? Bo w moim "wyobrażeniu" kolacja była wspólna. Widzisz, wyobraźnia naprawdę ma ogromny wpływ na nasze życie. Bez niej się nie da. Wyobrażamy sobie coś (kim chcemy być, co chcemy studiować, kogo chcemy poślubić, jaki chcemy mieć dom, jak chcemy wychować dzieci, etc.), a później sięgamy po to i staramy się urzeczywistnić swoje marzenia. No chyba, że pozwalamy innym decydować i wybierać za nas, bo nie wierzymy, że to MY sterujemy swoim życiem. Jak sie pojawiaja dzieci ,to one staja sie najwazniejsze ,nie patrzenie sobie w oczeta.
Błąd, błąd, błąd! Zresztą wyżej pisałam już na ten temat. Uważam, że właśnie takie myślenie i odsuwanie bliskości między małżonkami na drugi plan jest przyczyną rosnacej frustracji w związkach, i często też przyczyną rozwodów (być może nieoficjalną, spychaną do podświadomości, a jednak dość istotną przyczyną). Uczymy nasze dzieci Miłości czynnie POKAZUJĄC Ją. A jak mamy Ją pokazać, jeśli nie poprzez kochanie swojego współmałżonka? Nie, nie propaguję tu stosunku płciowego z mężem w obecności dzieci, ale coś bardziej zbliżonego do "patrzenia sobie w oczęta", które JEST rodzajem bliskości. Uważam, że jeśli dziecko widzi na codzień TAKĄ bliskość między rodzicami (a nie tylko serwowane ojcu przez matkę obiadki), to ma szansę w sposób naturalny: a) nauczyć się szacunku dla osoby płci przeciwnej; b) dowiedzieć się, że bliskość fizyczna JEST ogromnie ważna (i ma służyć nie tylko prokreacji ale przede wszystkim budowaniu bardzo mocnej więzi między partnerami); c) zrozumieć, jak ważne jest dbać o swój własny rozwój i osobowość, etc. Marishka P.S. I na koniec bardzo proste pytanie do Hany i Elmo. Dlaczego tak bardzo pragniecie utrwalać w sobie i przekazywać innym negatywne myślenie? Bo niczym innym niż "negatywnym myśleniem" nie mogę nazwać Wasze ciągłe powtarzanie, że "takie jest życie"...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Ale zescie sie upisali .Tak ,dla mnie dzieci sa najwazniejsze ,rodzina.Ja jestem w domu ,maz pracuje ,dzieci maja swieze sniadanie ,objad i kolacje w domu ,nie walesaja sie. Owszem mam czas dla siebie .Kopiuje reprodukcje malarzy t. jak Riepin ,Monet itp.Teraz jestem w trakcie rysowania slonecznikow van Gogha Jak chcecie zobaczyc moje rysunki zerknijcie na moj link na infoTo niektore z nichNie mowie ze sa piekne ,bo jestem krytyczna wobec siebie,ale ludziom sie podobaja .A dzieci sie ucza ode mnie .Wlasnie skonczylam teraz robic z dziecmi sowę z masy solnej .One robily jeszcze kwiatki dla siebie.Jaka super zabawa!!! A wy siedzcie i czytajcie ksiazki o tym jak trzeba i powinno sie kochac.Filozofujcie dowoli.Piszcie o wychowaniu dzieci ,wcale nie posiadajac ich.Smieszne heheheheheehe. Pozdrawiam wszystkich forumowiczow .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
A wy siedzcie i czytajcie ksiazki o tym jak trzeba i powinno sie kochac.Filozofujcie dowoli.Piszcie o wychowaniu dzieci ,wcale nie posiadajac ich.Smieszne
Nie, my poprostu się KOCHAMY i ŻYJEMY, a do tego nie są nam potrzebne dzieci, inne osoby, czy książki. Chociaż, owszem, książki czytamy (tyle jest wspaniałych rzeczy do przeczytania i poznania, choć ponoć niektórzy twierdzą, że wystarczy TYLKO Biblia), filmy oglądamy, muzykę słuchamy, tworzymy też. "Filozofujemy" też, bo to świadczy o tym, że MYŚLIMY, a taka wymiana myśli zbliża osoby do siebie, wzmacnia związek... Marishka Nie rozumiem tylko po co tak się denerwujesz, Elmo?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Elmo, wciąż nie uzyskałem odpowiedzi na PS-a. Wykręcanie się skręconą reką jest nie fair.
T
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Marishko skad znowu taki odbior??? ja sie nie denerwuję,dlaczego mialabym sie denerwowac .Mam ,meza dach nad glową ,kochane dzieci ,zdolnosci artystyczne ,czego moge jeszcze potrzebowac Rysuje ,gotuje ,wychowuje dzieci ,pomagam w nauce ,maz nie zarzeka.Jestesmy razem . Ale uwierz mi ze tak mi sie chce smiac na temat twoich wywodow o dzieciach ,ze czasem nie moge wytrzymac Ty sobie myslisz ,ze dzieci sie tylko usmiechaja ,cwierkaja jak ptaszki ,sa grzeczniusienkie ,sama slodycz. Kazdy ,ale to kazdy ,kto ma dzieci wie jakie one sa .Ze placza ,czasem krzycza ,bo chca postawic na swoim,totez trzeba im poswiecac duzo uwagi ,tlumaczyc ,uczyc.Marishka ale no skad ty powiedz mi mozesz o tym wiedziec ??? Przecierz piszesz ,ze nie masz dzieci i nie zamierzasz ich miec.To dajrze slodkie dziewcze spokuj i nie pisz o zachowaniu sie dzieci. A jeszcze mi sie przypomnialo...Napisze ci jaki mamy mniej wiecej wplyw na wlasne zycie: jakies 8 lat temu ,brat mojej kolezanki ze szkoly ,wzial rower wieczorem i pojechal do swego kolegi po lekcje,gdy wracal spowrotem ,wyjechal z za zakretu tir i wyobraz sobie ,ze tem brat mojej kolezanki wpadl pod tego tira.Nie zginąl.Potem go przewiezli na slask do specjalistycznego szpitala.Okazalo sie ze ma przerwany rdzen kregowy i bedzie sparalizowany od pasa w dol. I teraz mi powiedz? Czy ten kilkunastoletni wtedy chlopiec planowal ze wpadnie pod tira???? Czy moze planowal ,ze wroci do domu ,odrobi lekcje ,zje kolacje ,polozy sie spac .Rano wstanie i pojdzie do szkoly. Jak jeszcze bedziecie pisac takie slodkie rzeczy pomysle ,ze nie mieszkacie na ziemi,nie doswiadczyliscie niczego,nawet zadrasniecia naskorka. Smie twierdzic ze jedyna praca jaka wykonujecie to chodzenie za raczke ,czytanie filozoficznych ksiag,patrzenie w oczka ,robienie kolacji ,objadu ,sniadan oczywiscie wspolnie ,pewnie nawet trzymacie wspolnie noz.,chodzenie do kin ,teatrow ,po gorach plywanie w morzu itd itp. Nie bylibyscie w stanie zniesc zadnej porazki ,zadnego egzaminu ,przytloczylo by to Was.Niedaj Boze Tomek musialby zaczac pracowac fizycznie I co wtedy Biedny Tomaszek zniszczylby sobie raczki .Przepraszam za przenosnie.Nauczylam sie uzywac przenosni od Tomka >Bo to nie jest ironia Kurcze ,zaczelam pisac takie dlugie posty jak Marek Mitrus
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|