Autor
|
Wtek: Prawda o "mądrości" (Przeczytany 185682 razy)
|
adam319
Go
|
... Podoba mi się dodawanie, dzielenie, z radością z przyjaciółmi, odejmowanie, tylko na szczytny cel, a mnożenie to tak naprawdę oznacza dzielenie. Ryjku, masz u mnie flaszeczkę jak znalazł
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Daniel
Go
|
Jak każdy siebie pokocha to wszyscy będą kochani . Nie będziemy jednak tworzyć społeczności, lecz grupę samolubów. Ewo, rzeczownik z przymiotnikiem tworzą całość i samolubna miłość, to nie to samo co miłość. Tak samo sprawiedliwość, to nie to samo co sprawiedliwość społeczna. Samolubstwo przeważnie odbywa się kosztem drugiego człowieka. Samolubowi nie potrzebny jest Bóg, bo sam nim się czyje. Od wszystkich może brać i nikomu nic musi dawać. W niebie nie ma skupiska sprzeczności, tylko ludzie są na tyle nie dojrzeli, że nie są w stanie zrozumieć nieba, bo sami wewnętrznie są sprzeczni, nielogiczni.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ewa
Go
|
Daniel, a tu też miales na mysli samolubna miłość? konflikt, który występuje między człowiekiem miłującym siebie, a Bogiem Uwazasz, ze człowiek powinien sie biczować? Ci co tak myslą, uważają, że człowiek nie może siebie kochać i nazywają to samolubstwem. Powtarzam to co wczesniej napisałam Ktoś, kto kocha siebie, nie skrzywdzi drugiego człowieka. Daniel, piszesz wyzej, że ludzie niczego nie rozumieją, gubią się w zeznaniach. Zobacz, co ty sam robisz. Czytales moje posty na temat milości. Polemizujesz. Masz prawo. Jednak w wielu przypadkach zaprzeczasz sam sobie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Daniel
Go
|
Człowiek rozpoznaje dobro i zło, ale też ma prawo wyboru. Ma prawo miłować siebie, a nie Boga. To jednak w oczach Boga nie jest dobrem. Ale człowiek miłujący siebie ma to w nosie. Najważniejszy jest on sam i wszystkich innych stawia na drugim planie. Pozornie nikomu nie szkodzi, ale przy konflikcie interesów zawsze wybierze swoje dobre kosztem innych. Człowiek, który koncentruje się na swoim ciele, swoim majątku i swoim szczęściu buduje królestwo na ziemi. I tu pozostanie, bo z prochu powstał i w proch się obróci. Jest jak niedojrzały owoc, który wyrósł potężny, ale będąc zielonym zaczął gnić. Nie zaprzeczam sobie, tylko Ty nie rozumiesz o czym piszę.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Edyta
Go
|
Gdyby nie było egoistów,to słowo to nie istniałoby Egoiści byli,są i będą ,zapatrzenie wciąż w siebie,zaspokajający swe potrzeby, nie patrząc ile ludzi zranią po drodze,dążący do kariery po trupach.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
bea561
Go
|
Człowiek rozpoznaje dobro i zło, ale też ma prawo wyboru. Ma prawo miłować siebie, a nie Boga. To jednak w oczach Boga nie jest dobrem. Ale człowiek miłujący siebie ma to w nosie. Najważniejszy jest on sam i wszystkich innych stawia na drugim planie. Pozornie nikomu nie szkodzi, ale przy konflikcie interesów zawsze wybierze swoje dobre kosztem innych. Człowiek, który koncentruje się na swoim ciele, swoim majątku i swoim szczęściu buduje królestwo na ziemi. I tu pozostanie, bo z prochu powstał i w proch się obróci. Jest jak niedojrzały owoc, który wyrósł potężny, ale będąc zielonym zaczął gnić. Nie zaprzeczam sobie, tylko Ty nie rozumiesz o czym piszę.
A gdzie jest napisane, że nie mozna miłować i siebie i Boga? Bo dla mnie dekalog każe własnie kochać siebie i bliźnich. Jesli nie umiesz kochać siebie, nie pokochasz innych ludzi. Miłośc do innych ludzi nie wyklucza miłości do samego siebie. I Matka Teresa i Papież Jan Paweł II nie byliby wielkimi ludźmi, gdyby nie umieli kochać przede wszystkim samych siebie. Myślę, że mylisz dwa pojęcia "miłość tylko do siebie, kosztem krzywdzenia innych" z "miłością do siebie w pozytywnym tego słowa znaczeniu".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Edyta
Go
|
Człowiek rozpoznaje dobro i zło, ale też ma prawo wyboru. Ma prawo miłować siebie, a nie Boga. To jednak w oczach Boga nie jest dobrem. Ale człowiek miłujący siebie ma to w nosie. Najważniejszy jest on sam i wszystkich innych stawia na drugim planie. Pozornie nikomu nie szkodzi, ale przy konflikcie interesów zawsze wybierze swoje dobre kosztem innych. Człowiek, który koncentruje się na swoim ciele, swoim majątku i swoim szczęściu buduje królestwo na ziemi. I tu pozostanie, bo z prochu powstał i w proch się obróci. Jest jak niedojrzały owoc, który wyrósł potężny, ale będąc zielonym zaczął gnić. Nie zaprzeczam sobie, tylko Ty nie rozumiesz o czym piszę.
Tylko jedno mi się nasuwa na myśl:" pogoń za wiatrem" ,pogoń za czymś ,co tak naprawdę nie istnieje. Utkwił mi w głowie werset z Biblii,ale nie wiem dokładnie ,gdzie on jest i nie wiem czy napiszę go dokładnie :"Kto bardziej miłuje życie niż mnie,straci je".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Daniel
Go
|
Dekalog nic nie mówi o miłości i na pewno nie każe kochać siebie. Nie pociągniemy tej dyskusji dalej jak nie sprecyzujemy co kto rozumie pod pojęciami: "miłość" i "miłość do siebie". Po za tym skąd wiesz, że przytoczone osoby miłowały siebie w takim pojęciu jakim sobie wyobrażasz.
(Mateusza 10,39) "Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je."
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Edyta
Go
|
Wiesz co Daniel? Chyba panuje moda na "kochanie siebie". Kochanie siebie jest próżnością. Ale to tak jak napisałeś Daniel ;zalezy co kto rozumie pod pojęciami "miłość","miłość do siebie".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kodar
Go
|
Wiesz co Daniel? Chyba panuje moda na "kochanie siebie". Kochanie siebie jest próżnością. Ale to tak jak napisałeś Daniel ;zalezy co kto rozumie pod pojęciami "miłość","miłość do siebie".
A ja,cos przytocze z wlasnych obserwacji,w Domu Starcow,w ktorym pracuje mieszka babcia(p.ponad dziewiedziesiatke),ktora przez polowe dnia przyglada sie swojemu odbiciu w lusterku,powtarzajac w kolko slowa,ale jestes sliczna,zobacz jakie masz jedrne piersi i cialo,popatrz na twoje zeby jak blyszcza.Podczas toalety porannej zawsze poklepywala swoje cialo z miloscia i zachwytem.Kazda z nas witala wielkim usmiechem i rozpromienionymi oczyma.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Daniel
Go
|
Dochodzimy do mądrości mieszczącej się w pytaniu: Jaki jest sens ludzkiego życia?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
adam319
Go
|
Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich. Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. | Dwa przykazania miłości (Mt 22,37.9) I co tu jest niezrozumiałe!? „Jak” oznacza w tym wypadku współmiernie, ani znacząco więcej, ani znacząco mniej. Ja bym tam nie chciał by jakiś masochista(tka) stosowała wobec mnie takie same normy jak wobec siebie. Więc masochiści i biczownicy nie powinni się zajmować miłością bliźniego
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Daniel
Go
|
Masz rację masochiści i bolszewicy nie powinni zajmować się miłością bliźniego. Dodam więcej żaden człowiek nie powinien zajmować się miłością bliźniego, tylko miłować go tak jakby byli jednym ciałem. To co zacytowałeś nie jest Dekalogiem, tylko uproszczoną jego wersję.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
adam319
Go
|
Jaka subtelna różnica między „bolszewikiem”, a „biczownikiem”. biczownikCzłonek średniowiecznego bractwa religijnego, którego członkowie odbywali wędrówki pokutnicze w procesjach, biczując się publicznie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ewa
Go
|
Daniel, w uproszczeniu, jeżeli siebie nie akceptujesz, nie bedziesz akceptowal innych. Jeżeli masz kompleksy, to boisz sie ludzi i nie będziesz ich lubił. Jezeli jestes dla siebie surowy, będziesz niewyrozumiały dla innych. I na odwrót. Siebie kochasz, będziesz kochał innych. A zastanów sie, jak ty podchodzisz do siebie. Dekalog nic nie mówi o miłości i na pewno nie każe kochać siebie. ???????????????? Czy ty boisz się kochać siebie? Uważasz, że to jest negatywne uczucie? Ty mówisz o egoizmie, który bardzo łatwo nam przychodzi. Kochać siebie mało kto potrafi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
bea561
Go
|
Daniel, w uproszczeniu, jeżeli siebie nie akceptujesz, nie bedziesz akceptowal innych. Jeżeli masz kompleksy, to boisz sie ludzi i nie będziesz ich lubił. Jezeli jestes dla siebie surowy, będziesz niewyrozumiały dla innych. I na odwrót. Siebie kochasz, będziesz kochał innych.
Dokładnie o to mi chodzi! Ewo, zgadzam się z Tobą całkowicie! Tak rozumiana "miłość do siebie" nie jest egoizmem ( choć niektórzy używają pojęcia "dobry egoizm") ani próżnością (jak to ujęła Edyta). Od takich ludzi, którzy w ten sposób "kochają siebie" emanuje ciepło, spokój, radość. Tacy ludzie będą dobrymi nauczycielami, lekarzami czy ...kapłanami. Dla mnie to jest właśnie podstawa mądrości.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Daniel
Go
|
Adam, niech będzie biczownik i tak nic nie zmienia w mojej wypowiedzi. Miłujący siebie czy biczownik albo masochista, to są te same typy koncentrujące się na sobie. Różnica jest w charakterze doznań. Chodzi o sposób myślenia polegający na tym, że w środku jestem ja, a cała reszta mniej istotna na zewnątrz. Gdy osiągnie się najwyższy poziom mądrości, który nazwałem skrótowo miłością, myślenie ma inną strukturę. W centrum jest grupa, społeczność, a my gdzieś na obrzeżasz jako jedna z cegiełek tego zespołu. Wybieramy wtedy te rozwiązania, które są dobre dla grupy, nawet wtedy gdy są kosztem nas. Ciężko to zrozumieć i zmienić swój sposób myślenia. Może dlatego, że teraz nie ma prawdziwych społeczeństw, grup, rodzin itp. Nawet trudno nazwać bliźnim, tego co wyrządza ci krzywdę. Do członka społeczności nie można zakwalifikować też zapatrzonego w siebie egoistę. Społeczności nie tworzą zwalczające się jednostki. Może dlatego, że nie ma gdzie realizować miłości, wielu poprzestaje na sobie. Przyjazne odnoszenie się do siebie z uśmiechem na twarzy, to tylko maska zakrywająca zło i obłudę. Zdradzają nas nasze czyny, które usilnie staramy się ukryć pod anonimowością większości. Bardzo łatwo usunęliśmy je z naszej świadomości i nie przeszkadza nam brak spójności logicznej w naszym postrzeganiu świata. Trudno więc rozmawiać o tym co nawet boimy się myśleć. Lepiej kochać siebie, emanować ciepło, spokój, radość i niech nam nikt nie wmawia, że jest inaczej.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
adam319
Go
|
Spróbuję, choć pewnie z oporem będziesz chciał zrozumieć mój punkt widzenia: Adam, niech będzie biczownik i tak nic nie zmienia w mojej wypowiedzi. Miłujący siebie czy biczownik albo masochista, to są te same typy koncentrujące się na sobie. Różnica jest w charakterze doznań. Chodzi o sposób myślenia polegający na tym, że w środku jestem ja, a cała reszta mniej istotna na zewnątrz.„Miłuj bliźniego swego jak siebie samego” więc radzi się niniejszym nam byśmy ani nie skupiali się zanadto na sobie (jednostce wewnątrz), ani na bliźnich (jednostkach na zewnątrz), ma być równo, bo wszyscy ludzie są równi. Nie mogę nie wrócić do sprawy którą już z Tobą omawiałem, uważasz jak pamiętam, że dobro członka swojej rodziny jest niewspółmiernie ważniejsze niż dobro bezimiennego bliźniego na ulicy. Jeżeli zapuka człowiek zgłodniały i poprosi o pomoc a w domu się nie przelewa, należy go skromnie bo skromnie (ze spuszczoną głową, że skromnie) nakarmić i przeprosić, że ze względu na rodzinę możemy zaofiarować tak niewiele. Całkowite odmówienie pomocy biednemu jako jednostce pod pretekstem dobra ogółu (tego małego ogółu – naszej rodziny) jest słabością. Gdy osiągnie się najwyższy poziom mądrości, który nazwałem skrótowo miłością, myślenie ma inną strukturę. W centrum jest grupa, społeczność, a my gdzieś na obrzeżasz jako jedna z cegiełek tego zespołu. Wybieramy wtedy te rozwiązania, które są dobre dla grupy, nawet wtedy gdy są kosztem nas. Ciężko to zrozumieć i zmienić swój sposób myślenia. Może dlatego, że teraz nie ma prawdziwych społeczeństw, grup, rodzin itp. Gdy jednostka ryzykuje własne życie rozbrajając np. bombę która może zabić wielu ludzi, zgadzam się z Tobą. W praktyce jednak taka sytuacja występuje rzadko. Gdzie w Biblii jest napisane, że dobro jednostki jest nieistotne? Cała filozofia polega na tym że jak jednostka jest mądra i zdrowa to rodzina jednostki jest szczęśliwa, a szczęśliwe rodziny tworzą szczęśliwe społeczeństwo. Dobro jednostki jest taką skałą na której można zbudować szczęśliwe społeczeństwo. Próby tworzenia kolektywu w którym jednostka się nie liczy kończą się zawsze patologiczną utratą stabilności i jedne jednostki decydują, że inne się niedostatecznie poświęcają i eliminują je ze swojego grona przez wywożenie do obozów, zamykanie w więzieniach, inkwizycję, tajemnicze zniknięcia czy inne tego typu wynalazki. Nawet trudno nazwać bliźnim, tego co wyrządza ci krzywdę. Do członka społeczności nie można zakwalifikować też zapatrzonego w siebie egoistę.O tym właśnie napisałem, szybko znajdzie się jednostka, która zechce zdecydować kogo życie ma sens z punktu widzenia kolektywu, a kto jest niegodny szacunku i powinien być zniszczony dla dobra ogółu. Społeczności nie tworzą zwalczające się jednostki. Może dlatego, że nie ma gdzie realizować miłości, wielu poprzestaje na sobie.Między bezgranicznym oddaniem a zwalczaniem się wzajemnie jest jeszcze np. robienie wspólnych interesów (korzystnych dla obu stron – podstawa kapitalizmu i gospodarki rynkowej) Przyjazne odnoszenie się do siebie z uśmiechem na twarzy, to tylko maska zakrywająca zło i obłudę.A właśnie że nie, przyjazny stosunek jest podstawą współistnienia. Jesteśmy przez przykazanie miłości zobowiązani do wzajemnej życzliwości. (jest to taka dobra rada – nie czyń bliźniemu co tobie nie miłe, a możesz spodziewać się wzajemności) Zdradzają nas nasze czyny, które usilnie staramy się ukryć pod anonimowością większości. Bardzo łatwo usunęliśmy je z naszej świadomości i nie przeszkadza nam brak spójności logicznej w naszym postrzeganiu świata. Trudno więc rozmawiać o tym co nawet boimy się myśleć. Lepiej kochać siebie, emanować ciepło, spokój, radość i niech nam nikt nie wmawia, że jest inaczej.Jak podchodzi do Ciebie nieznajomy z uśmiechem i podaje rękę to myślisz sobie: „To pajac i zdrajca, ciepło, spokój i radość z niego emanuje, to na pewno podły bazyliszek co w drugiej ręce za plecami trzyma nóż, nie znam go więc próbował się przede mną ukryć pod anonimowością większości”. Gratuluję spójności logicznej w ocenie otaczającej rzeczywistości. PS Mam do Ciebie szacunek i przytoczone wyskrajnione figury retoryczne są tylko środkiem poszukiwania odpowiedzi, a nie by wyrażać brak życzliwości. Odbieranie jednostce wolności i prawa do szczęścia „dla dobra ogółu” zawsze w historii kończyło się źle, gdyż nawet Bóg nie uzurpuje sobie prawa decydować kto ma prawo do szczęścia i wolności osobistej. Zdarzyło Mu się, co jest opisane w Biblii sprawdzać ojca prosząc go o poświęcenie życia syna, ale to był tylko eksperyment teoretyczny i do jego realizacji Bóg nie dopuścił. Nie ma Mądrości bez szacunku do Wolności! |
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ewa
Go
|
Dokładnie o to mi chodzi! Ewo, zgadzam się z Tobą całkowicie! Tak rozumiana "miłość do siebie" nie jest egoizmem ( choć niektórzy używają pojęcia "dobry egoizm") ani próżnością (jak to ujęła Edyta). Od takich ludzi, którzy w ten sposób "kochają siebie" emanuje ciepło, spokój, radość. Tacy ludzie będą dobrymi nauczycielami, lekarzami czy ...kapłanami. Dla mnie to jest właśnie podstawa mądrości. Dla mnie też Jest to trudne, ale przeciez ludzie to tylko ludzie. Ważne by zmierzać we właściwym kierunku i rozwijać się. I wiekszość to robi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Daniel
Go
|
Nie da się wyjaśnić tego w paru zdaniach i dlatego wychodzą takie nieścisłości. Ziemia jest dla człowieka jakby szkołą, gdzie przygotowuje się do zadań, które czekają go w przyszłości. Musi jednak zdać egzamin, aby nie pozostał po nim tylko proch. Dopiero wtedy stanie się cząstką większej zbiorowości, gdzie nie ma żadnej agresji i wszyscy są ze sobą zespoleni jak jeden organizm. Nie może się tam przenieść wraz ze swoim małżonkiem czy dziećmi. Tak więc wszystkie powiązania ziemskie nie mają znaczenia. To miałem na myśli przedstawiając miłość jako zwieńczenie mądrości. Niestety takiego stanu nie da się zbudować na Ziemi, nawet w rodzinie. Z tego wniosek, że mamy się nauczyć miłości w teorii, bo przetestowanie jej w praktyce jest bardzo trudne. Nie można zbudować społeczności opartej na miłości takiej jak wyżej, bo człowiek nie dysponuje taką wiedzą aby mógł zweryfikować bliźnich łamiących podstawowe prawa. Z tego wniosek, że tu i teraz ludzie nie są równi. Nie można więc zrównywać dwóch światów, bo w jednym wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, a drugim jest odwrotnie. W jednym nie martwimy się o sprawy doczesne, a drugim większość życia poświęcamy na nie. Człowiek z uwagi na swój biologiczny rodowód związany jest tu na Ziemi przede wszystkim więzami krwi ze swoją rodziną. Bóg od niego tylko wymaga 10% jego dochodu i tyle może przeznaczyć na dobroczynność ani więcej, ani mniej. Gdy wypełnią się jego dni, będzie musiał pozostawić wszystko swojej rodzinie i ją opuścić. Potem już wszystko jest w rękach Boga, które wie o nas wszystko i sprawiedliwie nas osądzi. Nie spodziewajmy się jednak niczego, gdy zło było głównym motorem naszych działań. A zło występuje zawsze wtedy gdy krzywdzimy innego człowieka. Tragedią obecnych czasów jest to, że ludzie masowo krzywdzą się nawzajem nie zdając sobie z tego sprawy. Sąsiad okrada sąsiada, a na co dzień promiennie się do siebie uśmiechają. Myślą, że to wystarczy aby być dobrym. Odbieranie czy ograniczanie wolności człowiekowi jest też kradzieżą. Tym samym jest stanowienie praw, ponad te które są w Dekalogu. Świat nasz osiągnął już niemal pełnię zła. Można już go nazwać piekłem.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|