Strony: [1] 2 3
|
|
|
Autor
|
Wtek: dzieci (Przeczytany 47612 razy)
|
kaoli
Go
|
|
dzieci
« : 2007-11-19, 11:41:08 » |
|
witam czy moze mi ktos poradzic jak wytlumaczyc dziecku zeby nie jadlo w szkole slodyczy od kolezanek?a co zrobic i co mu podawac jak jest juz chore. lekarka przepisuje same syropki ,najczesciej nie podaje tego i jakos przechodzi ale dzis tak kaszle ze chyba bez antybiotyku sie nie obejdzie.Bardzo chcialabym poznac optymalnych rodzicow i dowiedziec sie jak oni sobie radza
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Halina Ch.
Go
|
Ja stosowałam podstęp, a przy tym rozmawiałam o żywieniu człowieka.W domu podawałam głównie białko i tłuszcz bo w szkole zjadały węglowodany. Po pewnym czasie same odsuwały się od batoników coli itp. Piec ciasta optymalne (żeby nie było to uciążliwe to zamrażaj porcje) i miej codziennie w zanarzu jakiś deser optymalny, dzieci lubią łakocie, a po optymalnym jedzeniu nie ciągnie ich do 'sklepowych' słodyczy'.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Halino.Robię to samo co Ty. Daję córkom omleta rano,bez żadnych weglowodanów,a do szkoły dostaja ciasteczka (mało słodkie) ,często się zdarza,że nie zjadają ich całych i to im wystarcza do obiadu .Nie ma większych problemów ze słodyczami Kaoli. Dzieci też kaszlą,gdy w mieszkaniu jest zbyt suche powietrze,o które nie trudno w trakcie zimowego ogrzewania.Zadbaj o odpowiednie nawilżenie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kaoli
Go
|
dzieki .Problem w tym , ze na moich to wlasnie nie dziala,w domu zajadaja sie orzechami ,optymalnymi ciastami bita smietana nawet cytryne bez skrzywienia chetnie zjedza a tylko wyjdziemy z domu to kazdy cukierek ,guma ,ciasto jakies awocowe tubki co ja nawet nie znam jak ich ktos poczestuje to nie zdaze sie obejrzec co dostali a tego juz nie ma.Niestety dzisiaj na kazdym kroku pelno dobych duszyczek co dzieci dokarmiaja slodyczami nawet do buzi potrafia wlozyc. czasem to juz nie mam sily, oczywiscie moi zawsze to odchoruja.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
W zyciu bym sobie nie pozwoliła na takie coś ,aby ktos przy mnie, mojemu dziecku dawał coś do ręki ,czy wkładał do buzi bez mojej zgody!!!!!!!!!!!!!!! To przechodzi moje wyobrażenia Nawet uczę moje dzieci w domu ,aby od nikogo nie brały żadnych słodyczy itp. I one o tym dobrze wiedza ,że tak mają nie robić ,bo jest to niebezpieczne dla nich-takie są niestety czasy . PS. To co napisałaś ,to jest dla mnie niewyobrażalne! Czy Twoje zdanie nie liczy się ???????????
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Dodam ,że z Twojego opisu wynika,że u Ciebie w domu ostatnie zdanie w podejmowaniu decyzji mają dzieci,co niekorzystnie wpływa to na ich zdrowie . A Ty nie możesz sobie z tym poradzić .Czas kobieto na zmiany!!!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kaoli
Go
|
niestety to jest straszne ale prawdziwe.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kaoli
Go
|
wszyscy zazdroszcza mi zdrowych dzieciakow a bulwersuja sie ze zabieram im dziecinstwo nie dajac jesc tej calej chemicznej slodkosci .niestety jestem sama optymalna i staram sie zeby dzieci takie byly ale jest to trudniejsze niz myslalam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
straszne ,prawdziwe i jest się z czego cieszyć . Musisz wziąść sprawy w swoje ręce,zanim ktoś wpakuje Twoim dzieciom coś bardzo nieporządanego do ust. Bo potem moze być płacz i zgrzytanie zębów! Powodzenia w zmianie szczebla(na wyższy) w ognisku domowym ! Dobrze chociaż ,ze jesteś tego świadoma,to zapewne wiesz,że zmiany musza zajść.To Ty decydujesz,kto i co Twoim dzieciom ma dawać!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kaoli
Go
|
tak jak ciebie czytam to wszystko wydaje sie piekne i ladne zadnych problemow a jak wychodze z domu to juz jest gorzej nie moge sie sie ze wszystkimi klocic o slodycze :(i tak jestem czarna owca co meczy dzieci i zabiera im dziecinstwo.nawet maz nie rozumie o co mi tak naprawde chodzi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kaoli
Go
|
zazdroszcze ci takiego charakteru przydalby sie i mnie ale ja mam troche musze tu do was czesciej zagladac moze uda mi sie cos zmienic a jak rozwiazalas problem mikolajek i innych cukierkowych imprez w szkole
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
W mikołajkach uczesniczę trzeci rok Na takie imprezy rodzice są również zapraszani,totez łatwiej jest moim dzieciom zachowac "dyscyplinę zywieniową" . Moje dzieci zapytane przez kogoś czy coś chcą ,zawsze najpierw spojrzą na mnie i czekaja na moja reakcję.Nieraz to zostaje zauwazone przez osobę czestującą i odpowiednio przez nią skomentowane ,ja jednak zawsze mówię żartobliwie ,że :"tak ma być" ,albo,że:"dzieci mają słuchac mnie",co zbija z tropu taka osobę i to ona suma sumarów wychodzi na "idiote" ,a nie ja . Wpoiłam moim dzieciom,ze mają zawsze zapytać mnie i niczego nie brać od nikogo jesli ja nie wyrażę na to zgody(szczególenie moja starsza córka wie ,że to ważne),młodsza też ,ale nie do końca wiem czy czegoś by nie wzięła (moze jak bedzie ciut starsza,to zrozumie bardziej o co mi chodzi)np. kiedys poszła z tata na spacer,wracają ,ja ją rozbieram i wyczułam owocowy zapach z jej ust.Pytam co jadła,a ona ,ze nic ,ponawiam pytanie bardziej stanowczo,a ona wywaliła oczy na tatę i czeka na jego reakcję ,a mąż się w tym momencie zasmiał,co rozładowało jej napiecie i moje i wreszcze powiedziała mi ,ze jadła owocowe żelki hehehe. Powiedziałam,żeby następnym razem takich rzeczy nie kryła przede mną .Jakoś teraz nie ma problemów. na szkolne wycieczki(jesli takie są) ,dostają w termosie własną herbatke z sokiem owocowym.Nie musza pić żadnych "owocopodobnych" soków. Chipsów nie jedzą (nawet nie ma o tym mowy),doskonale wiedzą ,ze to świństwo. Na mikołajkach oczywiście zjedzą kawałek ciasta-bo niby czemu nie? (nie naduzywają slodyczy),ale jesli są tam soki ,to takich rzeczy na pewno nie piją,chisów też nie jedzą (raz były) pozdrawiam!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kodar
Go
|
Problem w tym , ze na moich to wlasnie nie dziala,w domu zajadaja sie orzechami ,optymalnymi ciastami bita smietana nawet cytryne bez skrzywienia chetnie zjedza a tylko wyjdziemy z domu to kazdy cukierek ,guma ,ciasto jakies awocowe tubki co ja nawet nie znam jak ich ktos poczestuje to nie zdaze sie obejrzec co dostali a tego juz nie ma.Niestety dzisiaj na kazdym kroku pelno dobych duszyczek co dzieci dokarmiaja slodyczami nawet do buzi potrafia wlozyc. czasem to juz nie mam sily, oczywiscie moi zawsze to odchoruja. to masz tak samo jak ja,w domu omlet albo jajecznica,do szkoly jakis owoc i sok rozcienczona z woda,to mi dziecko placze do wychowawczyni,ze mama zabrania kanapek ,a inne dzieci jedza i codziennie przynosza,musze sie tlumaczyc,ze jest alergikiem i nie moze tego co inne dzieci, juz nie mam sily do tlumaczenia i proszenia,chyba nigdy nie zrozumieja,bo nawet ich ojciec buntuje sie przeciwko moim dietetycznym zaleceniom czesto zastanawiam sie czy nie lepiej bedzie jak dostana co chca i rozwijaja sie bez gderania i biadolenia ,niz zdrowa dieta
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kaoli
Go
|
:Dczesc ale kodar trafilas ,to jest wlasnie to jak torowac ta dobra droge jesli wszyscy sa przeciwko tobie .Ja wlasnie dzisiaj sie tlumaczylam w szkole bo zbierali na mikolaja.Dlugo myslalam co zrobic az w koncu powiedzialam ,ze ola nie przyjdzie i nie place na slodycze bo ona ma uczulenie i potem ma problemy zdrowotne.Pojedziemy na zakladowe mikolajki tam bede z nimi [mam dwojke dzieci]to moze jakos ich przypilnuje.Czasem to mi sie nie chce z domu wychodzic.na razie musze konczyc.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
maf
Go
|
Heh, przypomnialem sobie, ze chcialem odpowiedziec "pierwszy" kaoli, ale po zastanowieniu nie wiedzialem o jakie dzieci chodzi, czy w przedszkolu, czy umiejace czytac, czy nastolatki. Dzialanie dla kazdej grupy jest inne. To nie sztuka nakarmic dziecko rano omletem, zeby nie chcialo mu sie jesc slodyczy, czipsow, hamburgerow, coli w szkolnym kiosku. Niestety albo stety, nauczanie nowych odmiennych przyzwyczajen wymaga czasu. Czesto robimy zakupy w sklepach razem z dziecmi, wystarczy czytac przy dziecku sklad produktu z odpowiednim komentarzem, duzo rozmawiac w domu o szkodliwosci W, dodatkow na litere E, /E jest szczegolnie przydatne, kampania o szkodliwosci E byla dosyc znana nawet dzieciom, ktore mialy dostep do mediow, teraz tak jakby ucichla/. Trzeba tez "swiecic" wlasnym przykladem, ktory jest praktycznie dostepny na kazdym kroku. Np. katary, przeziebienia, goraczki, zle samopoczucie z tego powodu zdarza sie nieoptymalnym czesciej. Dziecko choruje 7 dni /katar, gardlo itp/ Wystarczy komentarz / na opty trwa to tylko 1 dzien lub wcale/. Z kolei dla nastolatek i nastolatkow, odwieczy problem /tradzik/. Na DO - ustepuje. Pozdrawiam maf aha, mam corke /14/, zeby nie bylo ze nie wiem o czym pisze.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
maf
Go
|
.............Ja wlasnie dzisiaj sie tlumaczylam w szkole bo zbierali na mikolaja.Dlugo myslalam co zrobic az w koncu powiedzialam ,ze ola nie przyjdzie i nie place na slodycze bo ona ma uczulenie i potem ma problemy zdrowotne.Pojedziemy na zakladowe mikolajki tam bede z nimi [mam dwojke dzieci]to moze jakos ich przypilnuje.Czasem to mi sie nie chce z domu wychodzic.na razie musze konczyc.
Uwazam, ze to blad. Nie zlozylas sie na slodycze na impreze mikolajkowa? Argument, ze nie przyjdzie....Dlaczego zabierasz dziecku radosc ze wspolnej zabawy mikolajkowej z rowiesnikami? Z powodu slodyczy? Upiecz na impreze sernik optymalny, zareczam, ze bedzie hitem imprezy. Z Twojej wypowiedzi sadze, ze dziecko jest w podstawowce /4 klasa lub mniej?/ jeszcze wydaje Ci sie, ze masz wplyw na to co dziecko zje w szkole. Byc moze nie slyszlas nawet, ze dzieciaki wymieniaja sie kanapkami Pozdrawiam maf
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kaoli
Go
|
maf dzieki .dziecko mam w zerowce a te nieszczesne mikolajki maja wygladac tak ze mikolaj przyjdzie na poczatku zajec rozda paczki z samymi slodyczami i sobie pojdzie a lekcje beda trwaly a dzieci beda sie objadaly tym co dostana . Na zabawe mikolajkowa pojda dwa razy .RAZ do figloraju a drugi do teatru i to bedzie zabawa z poczestunkiem oczywiscie nie opty ale tam bede z nimi .Druga sprawa to caly czas tlumacze dzieciom w domu i sklepie jaka to trucizna to E ktore jest w produktach spozywczych, szukam wszelkiego nie chemicznego jedzenia poza sklepami na ile to mozliwe ale widac niezbyt to dziala bo jak tylko wyjdziemy z domu to pierwsi sa przy stole [mlodszy 3 lata] i sepia zeby cos zjesc czego mama zabrania ,ola ze szkoly wraca wymiotuje caly wieczor a za dzien czy dwa juz nie pamieta i znow bierze od dzieci bo mama nie widzi.Po kolejne to tata nie jest optymalny a to dzieci widza wiec nie jest latwo odzywiac zdrowo dzieci ,dlatego poruszylam ten temat na tym forum bo nie mam wsrod rodziny i znajomych nikogo opty :)i dzieki ze sie odzywacie przynajmniej wiem ze nie jestem sama.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ewa
Go
|
Kaoli, ja nie dawałam córce słodyczy od urodzenia. Potem mialam święty spokój. Nie wiem, czy tak jest ze wszystkimi dziećmi, którym od początku nie podaje sie słodyczy. W każdym razie nie rozpatruję "niedawania" dziecku słodyczy pod kątem krzywdy. Córka sama ograniczała słodycze. Kiedyś, jak miała ok. 6 lat, była zaproszona do sąsiadów na urodziny do koleżanki. Po jakiejś godzinie wybrałam się do dzieci, zobaczyc, jak sie bawią. Przy stole juz nie było żadnego dzieciaka. Wszystkie były juz rozbiegane po mieszkaniu sąsiada. Na stole widzę talerzyki ze sladami zjedzonego tortu. Tylko jeden talerzyk stał z lekko nadgryzionym kawałkiem tortu. Zgadnijcie, czyj to był talerzyk
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
maf
Go
|
........czego mama zabrania ,ola ze szkoly wraca wymiotuje caly wieczor a za dzien czy dwa juz nie pamieta i znow bierze od dzieci bo mama nie widzi. Po kolejne to tata nie jest optymalny a to dzieci widza wiec nie jest latwo odzywiac zdrowo dzieci ,dlatego poruszylam ten temat na tym forum bo nie mam wsrod rodziny i znajomych nikogo opty :)i dzieki ze sie odzywacie przynajmniej wiem ze nie jestem sama.
Mam nadzieje, ze Tata akceptuje wybor mamy. Co do dzieci, moje zdanie jest takie: Dieta jest jak religia, kazdy sam kiedys wybierze. Nie masz i nie bedziesz miala wplywu na to co dziecko bedzie chcialo zjesc, tym bardziej, ze w domu masz opozycje. Owoc zakazany lepiej smakuje. Zabranianie to zla droga. Moze sie zdarzyc, ze wieksza szkode zrobisz dziecku odzywiajac je w domu optymalnie i jednoczesnie nie majac wplywu na to co dziecko zje poza domem. Oczywiscie rozumiem troske Matki o dziecko. Mamy z Ola 3 dzieci. /No, ostatnia 14latka to jakby jeszcze nie wychowana/. Przechodzilismy wszystkie te "strachy". Wydaje mi sie, ze stosowanie "diet" , ktore nie sa na porzadku dziennym calej /mam na mysli sposob zywienia/ rodziny, w stosunku do tak malego dziecka, nie ma sensu. Pozdrawiam maf
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: [1] 2 3
|
|
|
|