Strony: 1 [2]
|
|
|
Autor
|
Wtek: WYMAGA ? komentarza ? czy nie ?? (Przeczytany 22635 razy)
|
jck
Go
|
Za dodawanie wody i skrobi do np. kiełbas czy pasztetów jest raczej odpowiedzialne prawo, które na to zezwala, a nie hipermarkety. Gdyby tylko woda i skrobia były dodawane do tych wędlin, to byłoby bardzo dobrze. Nie napisałem, że winne są temu hipermarkety, chociaż pośrednio one też. Prawo zezwala, ale nie nakazuje. Norma nie jest nakazem, tylko wskazówką. To chęć zysku, by wyprodukować coś z niczego bardzo małym kosztem popycha producentów do takich praktyk. Więc znów trzeba umieć rozróżnić dwa zjawiska. Jeśli coś się robi to dla zysku. Jak kiedyś stracisz pracę, to może zrozumiesz. Wędliny bez chemii muszą być droższe. A droższe wędliny kupią tylko te osoby, które mają na to pieniądze. Takie wędliny (i żywność w ogóle) trzeba promować. Tak samo jak proszek do prania czy inne takie. Tylko wtedy ludzie będą świadomi jej istnienia i wartości. Inaczej może zmienić to tylko zmiana prawa, ale na to bym nie liczył... Nie wszystkie wędliny w hipermarketach są aż tak złe. Są tzw. wędliny dla dzieci. Podobno zawierają one mniej chemii i więcej lepszego białka (np. żółtego sera). Po drugie, jeśli się wysilisz, to znajdziesz taką jatkę, w której mięso jest z uboju gospodarskiego, a wędliny produkowane przez masarza a nie zakłady mięsne.
Masz na myśli ubój gdzieś na boku, bez badań weterynaryjnych? Wybacz, ale są osoby, które na takie coś nie da się skusić... Poza tym dumping jest zjawiskiem złym sam w sobie. Dziwię się, że publicznie przyznajesz, że go popierasz. To tak jakbyś powiedział, że popierasz złodziejstwo, bo dzięki temu możesz kupić taniej.
Miałem na myśli to, że lubie tańsze produkty, nie dumping. Żeby było zabawniej, to czuję się tak, jak wtedy gdy przechodziłem na ŻO... Ciekawe, co? Nie, dla mnie to nie jest wcale ciekawe. To zupełnie oczywiste. Ale to może minąć. Poczytaj trochę, to się dowiesz dlaczego? Ja po paru latach ŻO potrafię się przyznać, że umysł lepiej mi funkcjonuje na węglowodanach. Więc może wyjaśnisz o co Ci chodzi? Nie zauważacie, że wyzywanie medycyny od niesprawnych umysłów przez Optymalnych bardziej szkodzi całej sprawie niż pomaga? To nie ma nic wspólnego z wyzywaniem, to po prostu rozgoryczenie faktem stwierdzanym na każdym kroku, zwłaszcza w kwestii żywieniowej i problemami z tym związanymi. Za ogromne pieniądze, które miesiąc w miesiąc oddaję ze swoich zarobków, nie otrzymuję nic, oprócz bełkotu i bezsilności. Powołujesz się na brak badań ze strony Kwaśniewskiego. Zadaj sobie wreszcie pytanie o badania dotyczące piramidy żywieniowej i jej dobroczynnych skutków na zdrowie. Zadaj sobie pytanie o wiarygodność badań i opinii, na które powołują się niektóre koncerny spożywcze (sic!), reklamując swoje wyroby jako niemalże paraleki. Wmawiają ludziom, że to zdrowe i pomaga obniżać cholesterol, i jednocześnie zapominają dodać, że 100g tego zawiera kilkanaście % cukru. Jak parę lat temu (7) przechodziłem na ŻO było bardzo niewiele arkadii i lekarzy optymalnych. Teraz jest mnóstwo ośrodków i lekarzy (także z doktoratami). Co szkodzi zrobić jakieś badania nad ŻO przez Optymalnych? Zdawałoby się, że teraz dr Kwaśniewski nie jest już uzależniony od oficjalnych instytucji/instytutów/ośrodków badawczych/itp. Parę lat temu dr Kwaśniewski mógł tylko marzyć o takich warunkach. Ośrodki są, możliwości są, tylko chęci brak? Dziwne. Co się zaś tyczy badań oficjalnych, o których piszesz, to wiem jaka jest ich wiarygodność. Dla mnie żadna. Problem w tym, że w coraz większym stopniu podobną wiarygodność zyskuje wiedza optymalna. Należałoby ją nazwać przekonaniami optymalnymi, bo to nie jest wiedza. Wiedza (informacje) to coś co masz na papierze lub dysku. W postaci wykresów, tabel, opisów warunków badań i wniosków z tego. Przecież nawet nie wiadomo ile z osób, które przyznają się do Optymalności jest faktycznie na ŻO. Skoro (prawdopodobnie) mało kto liczy proporcje. A jak się do tego doda nieprecyzyjność ŻO, to może się okazać, że połowa osób, albo i więcej robi błędy w jej stosowaniu... Sławek, twierdzisz, że mleko jest produktem dla cielaka. No to jest oczywiste. Ale takiego argumentu można użyć też przeciwko np. jajkom. Dr Kwaśniewski gdzieś napisał, że najlepszym produktem dla dziecka jest jajko, a dla dorosłego żółtko. Przecież trudno nie zauważyć, że z jajka powstaje kurczak, którego mózg jest stosunkowo znacznie mniejszy od reszty jego ciała. Natomiast w przypadku ludzi, jak wiadomo, mózg jest stosunkowo większy i cięższy od reszty ciała niż u kurczaka. Więc jest logiczne, że jajko (a żółtko w szczególności) nie może być dobrym pokarmem dla dziecka, bo zawiera za mało związków chemicznych potrzebnych do budowy dużego mózgu ludzkiego. Co się zaś tyczy składu mleka, to weż pod uwagę, że oprócz kazeiny zawiera także białka: albuminę i globulinę. Sery ich nie zawierają. Nie wiem gdzie przeczytałeś o tym, że w serach nie ma kazeiny, bo w procesie robienia serów "tracą ją". Miałeś chyba na myśli, że ulega przetworzeniu? W końcu sery robione są właśnie z kazeiny. pozdrawiam czytających i szanownych oponentów jck
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
Jeśli coś się robi to dla zysku. Jak kiedyś stracisz pracę, to może zrozumiesz. Rozumiem doskonale jak to jest, gdy się jest bez pracy. Ale jest różnica między tym, co Ty mówisz i tym co ja. Ja mówię o trzymaniu poziomu. Są producenci, którzy mimo trudnych warunków tworzą dobry produkt. Oczywiście, że produkuje się dla zysku. Ale jest też coś takiego jak etyka zawodowa, która nie pozwala robić bubli i nie pozwala truć. Nie mieszaj pojęć. Wędliny bez chemii muszą być droższe. A droższe wędliny kupią tylko te osoby, które mają na to pieniądze. Zgadza się, ale pytanie o ile? Ja zaopatruję się na bazarze w świetny boczek wędzony po 14 zł za kg, w schab i szynkę (też wędzone) po 18. Dobra wiejska kiełbasa (tłusta, bo tłusta, ale mnie odpowiada), w tym samym miejscu kosztuje też 14 zł. Salcesony też kupuję w wypróbowanym miejscu po 9,50 i 7,50. Mam jednego sprawdzonego dostawcę jajek, i ponieważ kupuję tydzień w tydzień po 30 sztuk, to jajko które normalnie kosztuje 40 gr, ja mam po 32. Mleko też mam wiejskie, nie odtłuszczone (co widać po ilości śmietany jak się zsiada). Ser biały od innego dostawcy. Za mleko płacę 1,50 za litr, a za ser 10 zł z kg. Czy to tak drogo? Trzeba tylko poszukać. Najłatwiej siąść, zapłakać i mówić, że jest źle. Takie wędliny (i żywność w ogóle) trzeba promować. Tak samo jak proszek do prania czy inne takie. Tylko wtedy ludzie będą świadomi jej istnienia i wartości No to promuj. Ale Ty wolisz kupować hipermarkecie. Nie wszystkie wędliny w hipermarketach są aż tak złe. Są tzw. wędliny dla dzieci. Podobno zawierają one mniej chemii i więcej lepszego białka (np. żółtego sera). Błąd. Wszystkie są złe, bo zawierają chemię. Poczytaj opakowania, przepisz symbole i sprawdź w necie. Przekonasz się co jesz. Masz na myśli ubój gdzieś na boku, bez badań weterynaryjnych? Wybacz, ale są osoby, które na takie coś nie da się skusić... Źle mnie zrozumiałeś. Mam na myśli normalną budkę z mięsem na legalnym targowisku, a więc z mięsem przebadanym weterynaryjnie, z legalnego uboju, od legalnego hodowcy. Są takie, tylko trzeba poszukać. Miałem na myśli to, że lubie tańsze produkty, nie dumping. Nie wiem, co miałeś na myśli, ale napisałeś co napisałeś. Jak nie wierzysz, to sobie przeczytaj. Musisz mieć świadomość tego, że kupując w hipermarketach okradasz producenta, a on okrada Ciebie. Bo hipermarkety wymuszają na producentach niskie ceny, promocje, dostawy o określonych porach itp. itd. A producent chcąc temu sprostać dodaje śmieci do produktów, bo też nie chce pracować za darmo. Ja po paru latach ŻO potrafię się przyznać, że umysł lepiej mi funkcjonuje na węglowodanach. Więc może wyjaśnisz o co Ci chodzi? To proste. Ponieważ nie ma jednej proporcji idealnej dla każdego, więc Ty po prostu przegiąłeś z ograniczaniem węglowodanów. Być może Twój organizm pozostawał w ketozie. A że węglowodany są niezbędnym paliwem dla mózgu i serca, więc zmuszony był do produkowania glukozy ze swoich białek. Mogłeś więc mieć niedobór i węglowodanów i aminokwasów. Teraz, kiedy jesz więcej węgli, organizm trochę odżył. Zwiększyła się też podaż witamin i mikroelementów. Podobnie odżył sześć lat temu, kiedy przechodziłeś na ŻO z odżywiania węglowodanowego. Obniżenie węgli w diecie spowodowało scukrzanie chorych tkanek, a większy dowóz wartościowych tłuszczy pozwolił Twojemu organizmowi lepiej gospodarować energią. Być może, powtarzam, byłeś w łagodnej ketozie, a ta powoduje rodzaj euforii. Starczy. Sam się poucz. Problem w tym, że w coraz większym stopniu podobną wiarygodność zyskuje wiedza optymalna. Należałoby ją nazwać przekonaniami optymalnymi, bo to nie jest wiedza. Wiedza (informacje) to coś co masz na papierze lub dysku. W postaci wykresów, tabel, opisów warunków badań i wniosków z tego. Nie rozśmieszaj mnie. Wiedza, to jest to co masz w głowie, to co wymyśliłeś i sprawdziłeś. Zgadzam się, że badania kliniczne są potrzebne, ale to nie badania potwierdzają skuteczność ŻO, tylko praktyka. To nie tabele leczą, nie statystyki i wykresy. A czy JK musi uzyskiwać potwierdzenie oficjalnej medycyny o skuteczności ŻO? A po co mu to? Ja uważam, że to świat medyczny powinien się zająć tym fenomenem, jakim jest dieta niskowęglowodanowa i dieta wysokotłuszczowa, i wystąpić o subwencje państwowe. Zadaj sobie pytanie: dlaczego jeszcze tego nie zrobił? Choćby po to, by z mocą swojej powagi stwierdzić w sposób niepodważalny, że to szkodzi. Nie, zamiast tego od czasu do czasu pojawiają się tu i ówdzie jakieś uczone głowy, które nie dość że nie zaznajomiły się z podstawami którejkolwiek z diet (bo mylą Atkinsa z ŻO i Lutzem na przemian), to jeszcze popisują się swoją ignorancją na polu biochemii. Przecież nawet nie wiadomo ile z osób, które przyznają się do Optymalności jest faktycznie na ŻO. Skoro (prawdopodobnie) mało kto liczy proporcje. A jak się do tego doda nieprecyzyjność ŻO, to może się okazać, że połowa osób, albo i więcej robi błędy w jej stosowaniu... Ale to ich problem. Dieta nie jest lekarstwem na receptę. Jeśli ktoś ją stosuje, to robi to na własną odpowiedzialność, podobnie jak na własną odpowiedzialność przechodzi przez ulicę. I sam musi pilnować proporcji. Obserwować swój organizm i uczyć się go. Uczyć się rozpoznawać jajka dobre i złe. Poza tym co to znaczy „nieprecyzyjność ŻO”? Czego Ty oczekujesz? Że proporcje będą jedne dla wszystkich i zalecenia też? Albo zależne od grup krwi? Albo od koloru włosów? Bruneci mają jeść w takiej proporcji, blondyni w innej, kobiety w takiej a faceci w takiej? Nie rozumiesz, że JK podaje pewne zarysy, a nad resztą sam musisz popracować? Organizm człowieka to skomplikowana maszyna chemiczna i fizyczna. Jak chcesz sprecyzować zalecenia dietetyczne dla 5 miliardów ludzi, tak by były dopasowane do każdego? Pozdrawiam, Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
mama
Go
|
|
Re: Odp
« Odpowiedz #22 : 2005-06-09, 20:28:34 » |
|
Nato inne lecz ciekawe spojrzenie dotyczące proporcji DO przez dr. Ponomarenko powinien wypowiedzieć się również adresat którym jest również dr.Kwasniewski. ZBYNEK A może być wypowiedź samego dr-a Ponomarenki?. Jeśli tak to można jej posłuchać: http://optymalni.pl/?id=2&news=266
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zbynek
Go
|
zbynek napisał: Nato inne lecz ciekawe spojrzenie dotyczące proporcji DO przez dr. Ponomarenko powinien wypowiedzieć się również adresat którym jest również dr.Kwasniewski. ZBYNEK mama napisała: A może być wypowiedź samego dr-a Ponomarenki?. Jeśli tak to można jej posłuchać: http://optymalni.pl/?id=2&news=266_________________ Pozdromama. Dziwne jest to zapewne nie tylko dla mnie, że dr. W. Ponomarenko to oczywiste przekonanie z 18.10.2003r. zakłócił nowa wizją poglądów przedstawiając to w wydanej książce z jesieni 2004r ,,Dieta niskoweglowodanowa Lutz* Atkins * Kwaśniewski * Fakty i mity’’ a przecież odbiegającą od zasad ŻO. Ciekawy byłby komentarz aktualny, choć czytając jego artykuły miedzy wierszami uważny odbiorca odpowie sobie sam. Z pozdrowieniami - zbynek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
mama
Go
|
No ale kiedy kłamie - "wczoraj" polecając zgodnie z wiedzą - ŻO, czy "dziś" - chwaląc na podstawie "naukowych poglądów" dietę korytkową, czyli koryto?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zbynek
Go
|
Hmm... i w tym cały problem, dla zdezorientowanych i niezorientowanych w temacie. Jako ciekawostka - po pobycie w Anglii zamieszał również w diecie Lutza, podwyższając ilość węglowodanów z 72g do 100g na dobę. Nie zdobędę się na swój komentarz wychodząc przed szereg a którego zrezygnował uczestnik spotkania z dr. Lutzem T.T. z dobra dieta, nie wspomnę również o zdziwionym dr. Kwaśniewskim.
Z pozdrowieniami - zbynek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
wojteks
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Makot-ka
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
adax
Go
|
Na temat odp. "ilości" węglowwodanów w poszczególnych "stanach" organizmu dr JK faktycznie wykazał się pewną niewiedzą - szczególnie w swoich publikacjach. Informacje o tym przedstawiłam już na forum - mam na to dowody (które nie wzbudziły zainteresowania dr). Osoby o stanie organizmu różnym od stanu w jakim znajdują się osoby dotychczas leczone przez dr (w podeszłym wieku schorowani o niskiej aktywności psycho-fizycznej) wg mnie potrzebują więcej "cukru". Wymienię tylko takie przypadki które znam z autopsji, są to: sportowcy wyczynowi, kobiety w ciąży oraz karmiące matki (prawdopodobnie dzieci w początkowym okresie rozwoju również dołączą do tej grupy - ale o tej ewentualności poinformuję za kilkanaście miesięcy ). Fakt nie jest to "pełne przejście na korytko" lecz proporcje są zdecydowanie odmienne od tzw. złotych proporcji dr-a. Pzdr wszystkich opty oraz para-opty - optymalna z siedmioletnim stażem. Ps również zauważyłam pewne niepokojące - sekciarskie - zachowania niektórych forumowiczów, tak chyba jest zawsze gdy człowiek koniecznie chce znależć "sposób" który za niego rozwiąże wszystkie problemy!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
baska
Go
|
wg mnie potrzebują więcej "cukru". Wymienię tylko takie przypadki które znam z autopsji, są to: sportowcy wyczynowi, kobiety w ciąży oraz karmiące matki (prawdopodobnie dzieci w początkowym okresie rozwoju również dołączą do tej grupy - ale o tej ewentualności poinformuję za kilkanaście miesięcy ). Fakt nie jest to "pełne przejście na korytko" lecz proporcje są zdecydowanie odmienne od tzw. złotych proporcji dr-a. No i JK o tym napisal w swoich ksiazkach. zauważyłam pewne niepokojace - sekciarskie - zachowania niektórych forumowiczów, tak chyba jest zawsze gdy człowiek koniecznie chce znależć "sposób" który za niego rozwiąże wszystkie problemy!
Moze nie wszystkie, ale niektore na pewno. To zle?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Makot-ka
Go
|
Zbynku
"WYMAGA ? komentarza ? czy nie ??".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zbynek
Go
|
Zbynku
"WYMAGA ? komentarza ? czy nie ??".
To było moje pytanie.... ja pytałem. Problem raczej sam się rozwiązał, wspominałem o tym w innym wątku też na ten temat Samo życie niesie rozwiązania niektórych pytań i problemów. Z pozdrowieniami – zbynek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Makot-ka
Go
|
... przypuszczam że to juz koniec DO dla znaczej częći optymalnych ... Koniec DO dla znacznej części optymalnych jest zaledwie początkiem ŻO, jeśli nie dadzą się oczywiście nabrać na chwilowe "wynalazki", niskowęglowodanowo - półkorytkowe. Nie ma to jak chwilowy blask sławy!.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Gavroche
|
... przypuszczam że to juz koniec DO dla znaczej częći optymalnych ... Koniec DO dla znacznej części optymalnych jest zaledwie początkiem ŻO, jeśli nie dadzą się oczywiście nabrać na chwilowe "wynalazki", niskowęglowodanowo - półkorytkowe. Nie ma to jak chwilowy blask sławy!. Prawie 10 lat, nie taki chwilowy, dalej walczą
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
administ
Go
|
A karawana jedzie dalej, tylko psy się zmieniają.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: 1 [2]
|
|
|
|