Od niemowlaka mam diagnozy AZS, łuszczycy, przyłuszczyc, egzemy, skazy białkowej i jeszcze kilka innych.
Ta straszna choroba na ogół jest u mnie bezobjawowa, moja mama twierdzi, że wyrzucało mi suche plamki na skórze po dłuższych chorobach, szczepieniach, ząbkowaniu czy przeginaniu z jakimś rodzajem pokarmu.
Zwykle pod koniec zimy, jak słońca brakuje (?), wyskakuje mi plamka wielkości 2 czy 5 złotówki gdzieś na ramieniu lub udzie.
W tym roku mocno się stresowałem, niedosypiałem, niedojadałem i jeszcze trochę ćwiczyłem i wywaliło mi dużą plamę na przedramieniu.
Słońce nie pomagało, Elidel nie pomagał, betametazon z antybiotykiem też nie bardzo, a podziałał... wrotycz pospolity.
Powszechne zielsko, zakazane do stosowania wewnętrznego przez UE, bo skuteczne, ale ponoć trujące.
Robiłem sobie olej z wrotyczu z przepisu poniżej i piłem 2 łyżki dziennie.
http://www.rozanski.ch/tanacetum.htmlPo około 3 tygodniach plama zbladła i zaczęła się cofać, by po 5 tygodniach zniknąć prawie całkowicie (jak ktoś nie wie, to nie zobaczy, ja widzę lekki zarys).
Żadnych skutków ubocznych nie zauważyłem, po zażyciu rzeczonego oleju czuć leciutkie pobudzenie, a zarazem stonowanie, jak po dobrze zaparzonej herbacie.
Może się komuś przyda, na pewno łagodzi autoagresję i działa podobnie do kortykosteroidów.
Można się tym olejem smarować ponoć, ja tego nie robiłem, miałem dosyć mazideł.