Autor
|
Wtek: DDA-Dorosłe Dzieci Alkoholików-o mnie, o innych, o wielu z Was. (Przeczytany 49392 razy)
|
sylwiazłodzi
Go
|
Kodar nie warto się zastanawiać co i jak napisałaś. Każdy zrozumie każdego wg swoich przeżyć. Ali melancholia Mnie nie dopada tylko chyba mam Ją zawsze- z drugiej strony nie bardzo wiem chyba co to melancholia.Bardziej samotność, zamknięcie się w sobie. Teraz napisałabym już inaczej tę ostatnią wiadomość bo z osobami, które są na DO jest jak z pozostałymi ludźmi na świecie. Zapominamy i zawsze wydłubujemy te wg Nas najgorsze , najbardziej Nam nie pasujące postawy, zdania, słowa. A to nie o to chodzi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
sylwiazłodzi
Go
|
automatyczne tłumaczenie życiorysu autora książki "Moc pozytywnego myślenia." Żył 95 lat. ! Peale Norman V. Home » Strona główna » History » Historia » People » Ludzie » Norman V. Peale Peale Norman V. Norman Vincent Peale was born on May 31, 1898, in Bowersville, Ohio. Norman Vincent Peale urodził się 31 maja 1898, w Bowersville, Ohio. He graduated from Ohio Wesleyan University and became one of the most influential ministers of the twentieth century. Ukończył z Ohio Wesleyan University i stał się jednym z najbardziej wpływowych ministrów XX wieku. In 1922, Peale was ordained as a minister in the Methodist Episcopal Church. W 1922 r. został ordynowany Peale jako minister w Metodystyczny Kościół episkopalny. He served as pastor in churches in Berkeley, Rhode Island (1922–24), Brooklyn, New York (1924–27), and Syracuse, New York (1927–32). Pracował jako proboszcz w kościołach w Berkeley, Rhode Island (1922-24), Brooklyn, New York (1924-27), a Syracuse, New York (1927-32). In 1932, he left the Methodist Episcopal Church and was ordained in the Dutch Reformed Church. W 1932 wyjechał do Metodystyczny Kościół Episkopalny i został ordynowany w holenderskim Kościół Reformowany. In that same year, Peale became minister of the Marble Collegiate Church in New York City. W tym samym roku został ministrem Peale z marmuru Kolegiata w Nowym Jorku. He remained at the church for the next fifty-two years. Pozostał w kościele na następne pięćdziesiąt dwa lata. Under his leadership, the congregation grew from six hundred to five thousand parishioners. Pod jego kierownictwem, zgromadzenie wzrosła z sześćset pięć tysięcy parafian. Peale became known for his dynamic and energetic sermons. Peale stał się znany dzięki swoim dynamicznym i energicznym kazania. He preached an optimistic message that many Americans accepted during such trying events as the Great Depression, World War II, the Cold War, and the Civil Rights Movement. On głosił optymistycznej wiadomości, że wielu Amerykanów przyjęte podczas takich wydarzeń jak próbuje Great Depression, II wojny światowej, zimnej wojny, i Civil Rights Movement. His sermons were broadcast on the radio and shown on television all across the United States. Jego kazania były nadawane w radiu i telewizji pokazano na całej Stanach Zjednoczonych. Peale also published forty-six books. Peale również opublikowane czterdzieści sześć książek. His most popular book was called The Power of Positive Thinking . Jego najbardziej popularna nazywana była książka The Power of Positive Thinking. Peale encouraged his readers and listeners to identify their goals and to maintain a positive outlook so that they could and would achieve them. Peale zachęcać swoich czytelników i słuchaczy do identyfikacji ich celów oraz do utrzymania pozytywnych perspektyw, tak aby mogły one i ich osiągnięcia. Peale believed people could succeed in overcoming the most trying of circumstances by being positive. Peale, że ludzie mogą osiągnąć sukces w przezwyciężaniu najbardziej próbuje okoliczności poprzez pozytywne. To spread his message further, Peale began to publish a weekly magazine in 1945. Guideposts printed positive stories of people achieving their dreams. Do jego rozprzestrzenienia wiadomość dalej, Peale zaczął publikować tygodnika w 1945 roku. Guideposts drukowane pozytywne historie osób osiągnięcia swoich marzeń. In 2005, four million people subscribed to the magazine. W 2005 roku cztery miliony ludzi do subskrypcji czasopisma. It was the thirteenth most popular journal in the United States. Był to trzynasty najczęściej wybieranych dziennika w Stanach Zjednoczonych. At the height of his popularity, more than 750,000 people received Peale's sermons through the mail every month. Na wysokości jego popularności, ponad 750.000 osób otrzymało Peale w kazaniach poprzez pocztę co miesiąc. Norman Vincent Peale's radio program, "The Art of Living," was among the most popular broadcasts in America for almost fifty years. Norman Vincent Peale radiowego programu "Sztuka Życia", był jednym z najbardziej popularnych audycji dla Ameryki w prawie pięćdziesięciu lat. Peale zmarł 24 grudnia 1993 roku. link do strony: http://www.ohiohistorycentral.org/entry.php?rec=1815
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
sylwiazłodzi
Go
|
W związku z wątkiem na forum JK i ostatnimi odpowiedziami kodar z artykułem o wpływie psychiki na ciało i dietę http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=3271.20;topicseenchcę napisać coś co dłuższy czas już noszę w swojej głowie ale dopiero teraz dzięki rozmowach z Martą uznałam,ze mam odwagę o tym napisać nie przejmując się ewentualnymi komentarzami innych nierozumiejących tego co chciałam przekazać albo je kwestionujących. Własnie trochę wbrew sobie -może? trochę może aby sprawdzić siebie sporowokować jem nie bardzo dobrze : bo zjadam coś slodkiego, albo coś z mlecznych np. tłusty biały ser i śmietanę 30% jednego dnia. I wiem co Mi po tym jedzeniu nie pasuje w organizmie . Ale mimo tego,że mam ostatnio problemy w pracy, które jeszcze bedą większe - a raczej nie problemy tylko czeka Mnie ciężka nauka na nowym stanowisku to po 2 latach takiej jak umiałam pracy ze sobą i swoimi uczuciami, psychiką mogę napisać, że mniej się denerwując i myślać jak to dieta źle Mi zadziała na organizm, potrafiąc jak umiem uspokoić siebie, jako tako się wyluzować- doszłam do wniosku,że dieta jest częściowo odowiedzialna za choroby. Zresztż zarówno autor ostatnio skończonej książki którą przeczytałam Moc pozytywnego myślenia o tym pisał jak i wcześniejsze moje lektury np. Wewnętrzne drzenia również. Kodar a jeśli to czytasz to jest coś takiego chyba co wchodzi w psyche a co usiłują badać naukowcy i nazywa się placebo. Tylko z uporem maniaków podsumowując badania nie napiszą, że jeśli w grupie z placebo nastąpiła porównywalna poprawa,że zadziałał umysł tylko napiszą inne dziwne wnioski aby nie pisać o tym o czym wiedzą. Oglądałam jednak kiedyś na Discovery albo National Geographic taki dokument, że są już grupy badaczy , którzy badają efekt psychiki na choroby i na mózg ale kiedy te info dotrą do większości ogółu nie wiem. Są to jednak lekarze zachodni Dania, Skandynawia, Anglia we współpracy ze soba. Sorry za ew. błędy ale szybko piszę bo jeszcze muszę poświęcić czas znów na naukę w temacie księgowości. Pozdrawiam Was .Sylwia.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
sylwiazłodzi
Go
|
No to znów odzywa się moja potrzeba napsania czegoś w tym wątku. Ostatnio zastanawialam sie nad długościa mojego czasu. Mam 31 lat, 10 lat pracy i prawie 10 lat małżeństwa, 6 letniego syna i niecałe 3 lata na niskowęglowadnowej diecie. A czuję się jakbym część mojego myślenia zmieniła o 360 stopni. Złapałam się na myśli czy nie za wolno się zmieniam?Inne osoby w moim wieku albo starsze o kilka lat dużo więcej zarabiaja, potrafiły przepracować w jednej firmie iles lat i mieć autorytet i większe pieniądze albo przynajmniej większe doświadczenie w jednym zawodzie. A Ja czuję sie jak na etapie dziecka ,które rozwija swoje zainteresowania i wiedzę. Wiem,że zmiana na księgowość w pracy po coś była . Z jednej strony aby poczuć,że można coś zacząć od nowa zawsze z drugiej strony znów czuję sie jak piewrszoklasista przed którym wiele nauki. Zaczynam widzieć swoje kolejne wady dzięki którym rozumiem co Mi przeszkadza np. w nauce. Dziś policzyłam jednak ,że przecież mam dopiero 31 lat. Niektórzy wtedy dopiero zaczynają cos odkrywać. W końcu dopiero 2 lata zmieniam siebie w sposób w jaki myślę, że jest zmiana właściwa i coś Mi daje. Nawet jesli miałabym dożyć tylko statystycznego wieku Polki jakiego dożywaja to te 2 lata to nic w stosunku do tego co jeszcze przede Mną. Nie warto gonić bo można czasami upaść przed metą choc smak powodzenia jest na pewno wspaniały a Ja tak rzadko Go doświadczałam albo nie pokazano Mi,że coś czego dokonałam było wyjątkowe. Ostatnio mój mąż powiedział,że Mi zawsze coś nie pasuje w mojej pracy. Tak naprawdę chyba potrzeba aby coś Mi nie pasowało była najwazniejsza a nie,że faktycznie cos przeszkadza . A gdy dodatkowo będe umiała wykorzystać myśl, że pieniądze też są dla Mnie i przyjąć je w odpowiedni sposób to do Mnie przyjdą w tej czy innej pracy , zawodzie, pomyśle. Bóg wziął, Bóg dał to złe powiedzenie Bóg wziął bo Ja nie potrafiłam przyjąć, Bóg dał bo sama do przyjęcia daru dorosłam. Tak chcę się nauczyć myśleć o sobie. Niestety dłuższa przerwa w myśleniu o sobie w moim przypadku wywołuje i tak jeszcze większą potrzebę pamiętania o sobie i tak czy inaczej będę się pojawiać tu i w innych miejscach.
A po obejrzeniu filmu o Popiełuszce dlasza część to już tylko na moim blogu powstanie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
adampio
Go
|
Sylwiia, dolujesz siebie sama. Masz wielki kompleks nizszosci, ktorego niepowinnas miec. Pomysl troche o sobie, nie patrz na jakies tam korzysci materialne ktore ini maja. Jasne, to jest wazne...miec pieniadze, ale to nie jest najwazniesze. Masz cale zycie przed soba, jescze min 50 lat ( AZ STRACH O TYM POMYSLEC, CO? ) badz w zyciu troche egoistka a zajdziesz dalej.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kodar
Go
|
Sylwia czytam wszystkie twoje posty.Rowniez pracuje nad wlasna psychika i podswiadomoscia.Rownie dobrze tak jak ty wiem kiedy sobie szkodze a kiedy nie.Ale chce wiecej,chce wymazac ze swej podswiadomosci negatywne mysli ,ktore rodza negatywne czyny. Kazdy z nas mysli o pokarmie dla ciala a niestety zapomina o pokarmie potrzebnym do prawidlowego funkcjonowania wlasnej psyche.Z perspektywy czasu bedac na Diecie i przed Dieta zauwazylam rowniez niesamowite zmiany we wlasnej osobowosci. Zauwazyla,ze mam potrzebe rozwoju,ale innego nich do tychczas.Pogon za pieniadzem,za dobrobytem,wiecej i szybciej.Klapki na oczy i do przodu i w nicosc. Takie ma sie wrazenie zyjac w 600 tys.miescie na Zachodzie,gdzie mijaja cie tysiace bezimiennych ludzi,i jeszcze wiecej wspanialych limuzyn nie wspominajac o strzelajacych w gore nowych budowlach i to w czasach kryzysu.Do czego tak gonia i za czym,chcialoby sie kazdego zatrzymac i zapytac. Jest jedyny cel milosc i do siebie i do innych w tym raju,bo wzajemnie wszyscy siebie potrzebujemy,bo jestesmy skazani na wspolprace czy tego chcemy czy nie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
sylwiazłodzi
Go
|
dzięki adampio, kodar.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Teresa Stachurska
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
sylwiazłodzi
Go
|
Teraz coś o potrzebach: cytat Potrzeby wyrazem energii życiowej
Świętowanie:
Narodziny nowego życia Spełnianie marzeń Opłakiwanie porażek
Autorka : Ja (Sylwiazłodzi)
*** Świętowanie narodzin, powstałych ze spełniania marzeń Kiedyś, ktoś być może zapłacze nad dorosłym dzieckiem jeśli Jego życie będzie pasmem porażek
( 2 godziny gadania i wymiany myśli a ile kolejnych warstw samej siebie odkryłam)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
sylwiazłodzi
Go
|
Niedawno znalazłam to w necie, wklejam cały bo wielu, którzy myślą, że ze Mną jest ok może się przydac jeśli nie przeżyli innych życiowych zawirowań i krzywdy.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców-DDRR Lidia Ostałowska
Mama powiedziała, że jak zaprosimy ojca, to nie przyjdzie, a ojciec - że jak będzie mama, to on nie przyjedzie. Zdecydowaliśmy, że wesela po prostu nie będzie Osobiście jestem przeciwna dzieciom z rozbitych rodzin, ponieważ są zdemoralizowane i zepsute. Kiedy ja chodziłam do podstawówki, były pod kontrolą: wychowawczyni na początku roku zapisywała, którzy to są, i miała na nich oko, musieli też obowiązkowo chodzić do szkolnego pedagoga. Na szczęście wychowawczyni zawsze wymieniała, kto jest z rozbitej rodziny, dzięki czemu mogliśmy trzymać się od nich z daleka. W szkole średniej nie miałam już kontaktu z takimi osobami, w dobrym liceum są tylko dzieci z dobrych domów. Na studiach nie wiem, ile mogło być tych osób, ponieważ nikt już tego nie ogłaszał i to był błąd - początek postu mangoldy.
Mangolda jest dobrze znana dorosłym z niepełnych rodzin, którzy od kilku lat korzystają z forum Gazeta.pl. Spotyka się tam stałe grono: sloggy, kklamerka, puszka.z.kawa, edeka5, bez_senna i inni. Do ich dyskusji wciąż dołączają nowi z prośbą o radę - bo rodzice właśnie się rozstają, bo matka wychodzi za mąż, bo ktoś boi się własnego ślubu. Kiedy kontakt staje się tak szczery, że łzy kapią na klawiaturę, wyskakuje mangolda: Dzieci z rozbitych rodzin mają poważnie zachwianą równowagę psychiczną, o ich zdemoralizowaniu świadczy potworna chciwość i egoizm - kompletny brak zrozumienia dla potrzeb ojca, który przecież ma prawo ułożyć sobie życie bez zbędnego balastu. Nigdy nic dobrego z takich dzieci nie wyrośnie, o założeniu własnej rodziny nie może być mowy. Dziewczynki z rozbitych rodzin zostają często prostytutkami, a chłopcy pedałami i nie mówcie mi o staniu na ulicy, bo prostytutką można być na wiele sposobów.
Zwykle po strzale mangoldy rozpętuje się awantura z wyzwiskami. Są tacy, którzy zakładają, że jej teksty to stylizacja lub parodia. Ale jeżeli pisze na poważnie - rozważa bez_senna - to niech zapostuluje pozamykanie nas w gettach, by ta demoralizacja, chciwość i egoizm nie przeszły przez kontakt na innych. Albo wiem! Niech zażąda, abyśmy musieli nosić specjalne znaczki na ramionach, coby porządni i normalni wiedzieli, komu nie podawać ręki.
Wtóruje jej quistiska1: Jestem z niepełnej rodziny. Kiedy i gdzie mam zgłosić się na rozstrzelanie?
towita lekceważąco: Eeee tam, to prowokacja. Osoba umiejąca pisać nie może mieć takich poglądów.
Na to Agapimu: Przeczytaj jej wszystkie wypowiedzi na tym forum i na forum o macochach, normalnie mózg się lasuje.
Mangolda lubi zadać ból: Szczytem bezczelności z waszej strony jest domaganie się alimentów, bo studiujecie. Ilu młodych ludzi samodzielnie płaci za swoje studia, żeby odciążyć rodziców! Pomyślcie o tym, zwłaszcza że kto jak kto, ale człowiek, który już z wami nie mieszka, nie musi finansować waszych fanaberii, a że prawo jest chore cóż.
W Polsce na tysiąc nowo zawartych małżeństw jest 327 rozwodów. W porównaniu z innymi krajami Europy to mało. Jesteśmy konserwatywni - wciąż uważamy, że rodzinę trzeba chronić nawet kosztem osobistych ofiar. Decyzję o rozwodzie rzadko podejmujemy lekkomyślnie. Z małżeństwa częściej rezygnują kobiety (71 proc. pozwów pochodzi od żon). Później to zwykle one samotnie zajmują się dzieckiem (albo dziećmi).
Polacy bywają nietolerancyjni wobec rozwodników. Katolicyzm dopuszcza separację, unieważnienie małżeństwa, a rozwody potępia. Przez wieki śluby zawierano wyłącznie w kościele. W małym miasteczku czy na wsi sprawa rozwodowa często staje się sensacją, znakiem porażki życiowej, zgorszeniem. Dlatego w tych środowiskach małżeństwa są cztery razy trwalsze.
Ze wszystkich par, które rozstają się w sądzie, trzy czwarte ma tylko jedno dziecko albo wcale. Dzieci utrudniają rozwód. A jednak jest ich ponad dwa miliony. Za kilka, kilkanaście lat dołączą do wielkiej grupy dorosłych z rozbitych rodzin.
sloggi: Dziś usłyszałem najgłupszy tekst w tym roku: to wstyd pochodzić z niepełnej rodziny. Czy podczas rozmowy o domu umiecie powiedzieć, że wasi rodzice się rozstali?
zaciszanin: Ja mówię tylko tym, do których mam pełne zaufanie. Nie, że się kryję. Po prostu jestem wyczulony na głupie komentarze.
joannka2: Mnie nigdy do głowy nie przyszło, że to wstyd. A już tym bardziej, że z tego powodu mam jakiś feler. Uświadomiła mi to dopiero teściowa, a później i mąż, że po kimś ta kim jak ja należy się spodziewać kłopotów.
madlen80: Mama sama z nami, ojca brak. Wstydziłam się całe dzieciństwo, potem młodość. Że nie mogę opowiedzieć o swoich przeżyciach. Że nie mam wspomnień na temat zabaw z ojcem i mamą razem. A teraz eh. Sama muszę ratować swój związek, żeby córka miała oboje rodziców.
kalina81: Zgotowali mi prawdziwe piekiełko. Szarpali mną w każdą stronę, miałam wtedy osiem lat. Co zrobiłam? Zaczęłam sobie układać stosunki oddzielnie z każdym rodzicem. Są wspaniałymi ludźmi, ale pozabijaliby się wzajemnie (to musiała być wielka namiętność). Uwielbiam ich.
Tylko raz w życiu spotkała mnie straszna przykrość. Moja niedoszła teściowa pochodząca z małego miasteczka miała problem, jak ja znoszę to, że moi rodzice kładą się z obcymi ludźmi do łóżka (!!!) i że ona się w grobie przewróci, jak zafunduję jej wnukom takie coś, no i co ludzie powiedzą. Odparłam, że jeżeli jest ciekawa, to ojczym ma czasem strasznie podrapane plecy i błysk spełnienia w oku. Kobieta mało nie zeszła na zawał))
Pomimo ciętej riposty zabolały mnie te słowa, powiedziałam rodzicom. Solidarnie stanęli za mną murem, porozmawiali z kandydatem na zięcia i zwrócili moją uwagę na pewne niepokojące fakty. Uratowali mi wtedy tyłek.
sloggi: To był początek lat 80. i w sobotę szkoła organizowała jakieś prace społeczne rodziców. Ojciec obiecał, że coś tam będzie robił, ale o umówionej godzinie się nie zjawił. Myślałem, że padnę ze wstydu. Poszedłem do sąsiada (miałem chyba 9 lat) i powiedziałem, w czym problem. Sąsiad zamienił z żoną dwa zdania, ubrał się i poszedł na prace społeczne. W poniedziałek wszyscy opowiadali, jakiego mam fantastycznego ojca, złota rączka, wesoły, rozbawił wszystkich rodziców. Nigdy się nie przyznałem, że to nie mój stary. Później zmieniłem szkołę i odtąd zgłaszałem, że jestem półsierotą. Straszne, ale praktyczne - nikt o nic nie pytał.
Przykro na te pytania odpowiadać. Kryje się za nimi osąd, że dzieci z rozbitych rodzin są mniej warte. Czasem one same podzielają to przekonanie.
bez_senna: Może jestem stereotypowa, ale myślę, że w tych przesądach jest coś z prawdy. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić mojej wydolności w związku. Gdybym miała popatrzeć z boku, nie wiem, czy chciałabym się wiązać z kimś takim jak ja. część 1
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
sylwiazłodzi
Go
|
krytyk2: Jest wzorowanie i większe prawdopodobieństwo kroczenia po śladzie. Lepiej iść złą, ale znaną ścieżką niż teoretycznie lepszą, ale zupełnie nieznaną. Problem nie jest wydumany. Pokazują to statystyki - dzieci z rodzin rozbitych mają kilkakrotnie większe szanse stworzyć następną rozbitą rodzinę. Kiedy na forum pojawia się więcej takich głosów, nie wytrzymują Polki mieszkające na Zachodzie. Tłumaczą, że w Kanadzie albo krajach skandynawskich nie całuje się kobiet w rękę, mają za to równe prawa, są silne, wykształcone i wchodzą w związki partnerskie. Jeśli małżeństwo się rozpada, wracają do 'stanu wolnego', bo 'rozwodnik, rozwódka' to słowa, które dawno odesłano do lamusa. Cudza przeszłość nie wywołuje niezdrowych emocji, a mężczyźni przyjmują jak swoje dzieci z poprzedniego małżeństwa partnerki. Dzieci są twoje, moje i nasze. To częsta sytuacja. Dlatego wstyd, że pochodzi się z rozbitej rodziny, jest zacofaniem.
Na to forum: Może jeszcze uznać tę sytuację za normalną? Dajmy zniżki na rozwód w sądzie rejonowym zaraz po zawarciu małżeństwa, będzie szybciej!
Jak rozwód wpływa na psychikę dziecka? Jak na jego dorosłe życie? Czy jakieś wspólne cechy łączą ludzi z rozbitych rodzin? Tematy omawiane bez ustanku. Ludzie dzielą się też lekturami. 'Dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców' (Jim Conway), 'Rozwód. Jak go przeżyć' (Kuba Jabłoński) i ostatnio 'Druga szansa. Kobiety, mężczyźni i dzieci dziesięć lat po rozwodzie' (Judith S. Wallerstein i Sandra Blakeslee).
Na forum omawia się artykuły z miesięcznika 'Charaktery', który poświęcił problemowi cały cykl. Ważny odcinek: jakie skutki ma rozwód rodziców dla relacji ich dorosłych dzieci z partnerami.
I chcą, i boją się - pisze Kuba Jabłoński, psycholog i psychoterapeuta z Ośrodka 'Intra', specjalista od spraw małżeńskich. Z trudem nawiązują nowe znajomości. Do każdej randki podchodzą śmiertelnie poważnie. Po dwóch, trzech traktują nowo poznaną osobę niemal jak żonę albo męża. Rodzi to w nich poczucie nieodwracalności, odpowiedzialności i zobowiązania. W efekcie zamiast spontanicznie przeżywać zakochanie, czują brzemię.
Boją się odrzucenia. Myślą: zakocham się, a on mnie zostawi. Zadają mnóstwo pytań, są niecierpliwi, często idealizują partnera. Bywają rozczarowani.
Z trudem decydują się na ślub. Martwią się, że powielą los rodziców i własne dzieci skażą na cierpienie.
W małżeństwie są zagubieni. Brak im wzorców wyniesionych z domu, więc czerpią z podpatrzonych, wyczytanych - nierzeczywistych.
Nie znają kłótni, która kończy się kompromisem i zbliżeniem. Kłótnia to dla nich katastrofa, koniec świata.
Złoszczą się, gdy coś dzieje się nie po ich myśli, ale nie potrafią tej złości wyrażać. Kojarzy im się z bólem i upokorzeniem. Starają się unikać wybuchu nawet kosztem swoich potrzeb, a kiedy nie dają rady, są okrutni, gotowi do rozstania.
Po awanturze partner mówi: 'Zrobić ci herbaty?'. Nie wierzą, że chce jeszcze z nimi być, a potem czują się winni. Dlatego tłumią złość. I tak w koło.
ddrr: Mam pytanie. Można z tego wyjść? Jest dla mnie, dwudziestolatka, jakaś szansa?
nottm1: Nie wiem. Za kilka miesięcy wychodzę za mąż, więc wszystkie lęki przeżywam ze zdwojoną siłą.
nicca2: Mój facet poprosił mnie o rękę, ale ja się boję, że wtedy wszystko się skończy, a nie zacznie. Na pewno byłabym fatalnym rodzicem.
misiaczyca1: Mam gigantyczny dystans do mojego mężczyzny. Mam go pod lupą. Bajka nie będzie trwała wiecznie.
ladnapanna: Wczoraj zerwałam zaręczyny z moim lubym. Położyłam mu pierścionek na szafce nocnej koło łóżka, bez krzyku, bez wrzasków, właściwie, nie wiem dlaczego. Przeżywam rozterki, że na tego faceta nie zasługuję, on jest czuły, a ja raczej chłodna, on dba o mnie, zawsze pyta, czy jadłam, a ja nie czuję potrzeby, żeby się zainteresować. Zastanawiam się, dlaczego on w ogóle ze mną jest. Wczoraj długo prosił, żebym nie robiła głupot i założyła pierścionek, zrobiłam to, a dzisiaj mi wstyd, że tak niewiele brakowało do zerwania.
Wiem, że to wszystko przeze mnie, czasami wydaje mi się, że powinnam być sama, po to, by nikogo już więcej nie ranić.
DDRR - syndrom dorosłych dzieci rozwiedzionych rodziców. Tak Kuba Jabłoński nazwał ten zespół zachowań. Czy da się go uniknąć? Psycholog odpowiada: - Rozwód to zawsze rana. Goi się różnie. Jeśli rodzice rozstając się pamiętają o uczuciach dziecka i nie wykorzystują go do zemsty na partnerze, łatwiej się zabliźnia. Ale gdy o te uczucia nie dbają, a ich celem jest rywalizacja, rana goi się trudniej i odzywa nawet po latach.
lamelka3: To preferencja, ale nie konieczność. Wiem po sobie. Mam prawie 20 lat stażu w małżeństwie.
twitti: Rodzice narzeczonego się rozstali, a on i jego brat są superopiekuńczymi facetami, nie mają takich problemów. Ten brat od dziesięciu lat jest szczęśliwy w małżeństwie, a narzeczony to najbardziej odpowiedzialny facet, jakiego znam. Nie mam obaw. a1ma: Nie pamiętam, kiedy rodzice byli razem. Nie mam dobrych wzorców ani złych - to może wcale nie najgorsza sytuacja. Trudno mi było ułożyć się w związku, długo nie rozumiałam zasad partnerstwa, miłości. Teraz, po prawie pięciu latach, zmieniłam się diametralnie. Staram się rozumieć, myśleć o nim, o nas, a nie tylko o sobie. Da się.
Konserwatywni publicyści przekonują, że epoka ośmieszania tradycyjnego małżeństwa kończy się. Monogamia to rozwiązanie najbardziej sensowne i ekonomiczne nie tylko dla społeczeństwa, także dla poszczególnych jednostek. Jednostki nie zawsze to rozumieją. Często wybierają osobistą wolność, choć rodzina jest środowiskiem właściwym dla dzieci. Zdarza się, że po rozwodzie pączkuje, tworząc wieloosobowy patchwork. To tylko mnoży konflikty. Wychowanie staje się wtedy zadaniem dla specjalistów, zyskują psychiatrzy, terapeuci, doradcy rodzinni.
Publicystyka sobie, życie sobie.
sloggi: Książę Karol i Camilla Parker-Bowles są małżeństwem. Najpierw para udała się do urzędu stanu cywilnego. Świadkami były ich dzieci z poprzednich małżeństw - książę William i córka Camilli Laura.
Nie chciałbym być świadkiem na ślubie jednego z rodziców, chyba odmówiłbym.
anatola: Gdy mój tata brał ślub z trzecią żoną Elżbietą, miałam 25 lat. Świadkiem byłam ja i jej syn. To była nasza propozycja. Mało tego - to my nalegaliśmy, aby oni ten ślub wzięli! Dopiero z nią ojciec był naprawdę szczęśliwy. I my to widzieliśmy - ja i jej syn. Kto inny byłby lepszym świadkiem takiej uroczystości? Szkoda tylko, że spotkali się tak późno. Tata odszedł od nas na zawsze, miał dopiero 48 lat, ale wiem, że ostatnie pięć było najlepszymi w jego życiu. Dziękuję, Elżbieto.
prabucianka: I ja byłam świadkiem na ślubie mojej mamy, świadkiem jej obecnego męża - jego syn. Mój brat robił zdjęcia, a mój narzeczony grał. Ślub był dwa lata temu i bardzo miło go wspominam.
Bardzo się cieszę, że żadne z rodziców nie poświęciło się dla nas, tylko pokazali nam, że poza poświęceniem istnieją inne drogi. Fajnie patrzeć na szczęśliwych rodziców oddzielnie, znacznie lepiej niż na nieszczęśliwych razem.
Dzieciom rozwodników los szykuje niewygodne sytuacje. Takie, w których rodzice powinni być razem.
sloggi rozważa, kogo zaprosić na swój własny ślub: Ojca z macochą? Mamę z ojczymem?
femalesprit: Zaprosić jednych i drugich. To nie dzieci w takim dniu powinny dbać o ich samopoczucie, lecz odwrotnie. To oni powinni wywiązać się ze swojej roli rodziców i stanąć na wysokości zadania.
sloggi: Kiedyś byłem na ślubie, gdzie panna młoda miała i macochę, i ojczyma - bardzo mi się podobało zachowanie rodziców. Bez mrugnięcia okiem tworzyli parę, witali chlebem i solą, tańczyli tango dla rodziców. No, ale rozstali się bez histerii i nienawiści. Takich rozstań jest naprawdę mało.
edeka5: Nie wyobrażam sobie, żeby ojczym nie był na moim ślubie. Do kościoła nie poszedł, żeby nie stwarzać dziwnych sytuacji, ale na cywilnym siedział w pierwszym rzędzie obok mojej mamy. Z drugiej strony mamy siedział mój tata i wszystkie ciotki miały sensację, że mama siedzi z dwoma mężami. Do dziś nas to bawi.
chorwatka: Jedno z rodziców (mój ojciec) żyje bez ślubu z kobietą młodszą od niego o 20 lat. Moja mama jest sama. Cała rodzina ze strony mamy byłaby zbulwersowana obecnością tej kobiety. Z drugiej strony znam ją, nawet lubię i żal by mi jej było. Co robić?
sloggi: Zaprosić na ślub oboje - sytuacja sama się jakoś rozwiąże.
lavitaebella: Na ślub zaproszę całą czwórkę i posadzę ich na miejscach dla rodziców, ponieważ od lat mamy dwie pary rodziców. Tobie radzę to samo, a jeśli nie pałają do siebie sympatią, to niech wreszcie dorosną albo siedzą w domu.
Ale nie zawsze da się sprawy łatwo poukładać.
decymka: U mnie to jest dopiero sajgon. Rodzice rozeszli się dawno temu, mama jest już po drugim ślubie, mój ojczym jest spoko. Mój tato jest z inną kobietą sporo czasu. Nie przepadam za nią. Jest wulgarna, na dodatek ma problem z alkoholem. Wypije trochę i przelewa się przez ręce, i gada głupoty. Parę lat temu naubliżała mojej mamie. No i weź ją zaproś. Schleje się i co dalej? A mojego chłopaka rodzina jest prosta i religijna. Nie bardzo kumają takie klimaty, jest ich wielu i nigdy nie było rozwodu. Więc z tego, co piszecie, macie łatwiej.
kammma: Mama powiedziała, że jak zaprosimy ojca, to nie przyjedzie, a ojciec - że jak będzie mama, to on nie przyjedzie. W sumie każdy z rodziców łącznie z teściami (na szczęście są razem) chciał nam osobno zorganizować ślub. Zdecydowaliśmy, że wesela po prostu nie będzie, tylko uroczysty obiad w gronie najbliższej rodziny. To larum ponieśli teściowie, że wtedy ciotki, pociotki nie zostaną zaproszeni. Mój mąż znalazł jako takie rozwiązanie. Cywilny wzięliśmy trzy tygodnie wcześniej i po nim rodzinę męża zaprosiliśmy do restauracji, więc teściowie byli zadowoleni. A po kościelnym był obiad u mojej mamy, ale bez ojca. W kościele był, stał z tyłu, z mamą omijali się szerokim łukiem, a mnie pozostał niesmak. Zazdroszczę ludziom, których rodzice mimo rozstania potrafią normalnie rozmawiać.
puszka.z.kawa opowiedziała na forum o rodzicach. Rozwiedli się, gdy miała rok. Matka wrzeszczała: 'Kłamiesz jak twój ojciec', stworzyła w domu piekło. Dzień, w którym puszka się wyprowadziła, był najszczęśliwszy w jej życiu. Na studiach sama musiała na siebie zarabiać. Matka odmówiła pomocy, ojciec płacił rzadko i mało, wydębienie od niego pieniędzy wiązało się z upokarzającą procedurą. Miał dwóch synów z kolejnego małżeństwa, które zresztą też się rozpadło. A teraz ten uroczy tekst. Siedzimy sobie z ojcem przy śniadaniu w moim mieszkaniu, do którego nie dołożył ani grosza. I ojciec opowiada, jak to sprzedał działkę, a pieniądze, uwaga, 'podzielił między dzieci'. Sprawa sprzed roku, coś tam o tym słyszałam od braci, ojciec ma prawo robić ze swymi pieniędzmi, co chce. Mimo to łzy stanęły mi w oczach. Zrobił mi przykrość, bo w końcu dzieci ma troje, a nawet mnie nie wymienił.
Matka mnie biła, ojciec miał mnie w nosie - prawie żadnych prób kontaktu, zero prezentów pod choinkę, ze dwa listy przez całe życie. Zawsze czułam, że nie jestem pełnowartościowym dzieckiem, że nie mam prawa mieć potrzeb, przede wszystkim emocjonalnych, bo rodziców to nie obchodzi, jestem dla nich pomyłką i ciężarem. Od kiedy wyjechałam na studia, minęło kilkanaście lat. Dużo w tym czasie przemyślałam, przepracowałam, na co dzień jest OK. Ale wystarczy jeden taki gówniany tekst, żebym znów czuła się jak śmieć.
Wyznanie puszki wywołało szybki odzew.
blask2: Rozumiem, o czym piszesz, w stu procentach. Ojciec opowiada mi, jak dba o swojego syna (mojego przyrodniego brata), a ja patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami. Najgorsze, że mój wykształcony, światły ojciec nie widzi nic złego w swoim postępowaniu. Gdyby nie moja inicjatywa, w ogóle byśmy się nie znali.
na-fe: Podobne zdarzenie miało miejsce na wakacjach, które mój brat spędzał z ojcem, jego partnerką oraz jej córką. Napatoczyli się jacyś znajomi starego i ten, przedstawiając 'rodzinę', wymienił 'żonę' i 'córkę'. Brata pominął, jakby był powietrzem. Strasznie to smutne, spłakałam się jak bóbr, pisząc ten tekst.
sloggi: Ojciec jechał z kolejną żoną gdzieś na imieniny w jego rodzinie, wstąpił do nas po drodze. Mamęcja mówi mu w kuchni: 'Weź go, niech zobaczy krewnych'. Na to ojciec do niej: 'A jak zapytają o ciebie, to co ja im powiem, może lepiej niech on zostanie'.
Rozwiedzeni rodzice potrafią się zachować jak słoń w składzie porcelany. Być może sami czują się niepewnie w nowych rolach. Rozwody zdarzają się rzadko, są źle widziane. Nie ma właściwie wzorców, norm, oczekiwań społecznych wobec relacji rozwodników z dziećmi. Szwed mieszka z nimi przez połowę każdego miesiąca. Grek, który nie łoży na dzieci, jest w swoim środowisku skompromitowany. W Polsce zaniedbanie kontaktów ani unikanie alimentów nie wywołują potępienia.
towita odpowiada puszce: Sama drżę o syna. Bardzo kochamy go z mężem, ale wiemy, że jego biologiczny ojciec jest w stanie wyrządzić mu podobną przykrość. Nie potrafię go przed tym ustrzec.
Do rozmowy wtrąca się mangolda. Poucza puszkę: Strasznie roszczeniowa z ciebie dziewucha. Ojciec ma prawo robić ze SWOIMI pieniędzmi, co chce. Ty zabierz swoje chciwe łapska od nie swojej kasy. Obdarowywanie to wyłącznie dobra wola, nie obowiązek. Ojciec miał wolę obdarować swoją nową rodzinę, a nie ciebie.
M. - mąż mangoldy - to facet z przeszłością. Ma dzieci z kilku związków. Mangolda pisze z misją - ujawnia punkt widzenia drugiej strony. Żebyście zrozumieli i nie narzucali się ze swoimi roszczeniami człowiekowi, który chce zacząć nowe życie bez was. To, że kiedyś był waszym ojcem, nie ma znaczenia.
Za te słowa od razu dostaje po łapach.
To dramatyczne, że tak bardzo zależy nam na opinii i miłości rodziców, nawet kiedy na całej linii zawodzą, a więzy z nim są już tylko biologiczne. I to, że mamy tak ogromny kult rodziny, chociaż często największe krzywdy zachodzą wewnątrz niej. Przecież mamy wokół siebie także innych ludzi, niespokrewnionych z nami, dla których znaczymy więcej i którzy więcej znaczą dla nas. A ciągle bardziej przejmujemy się tymi, z którymi łączy nas chyba tylko grupa krwi - podsumowuje bez_senna.
Ułożenie sobie stosunków z rozwiedzionymi rodzicami jest możliwe. Nawet ci wojowniczy, ostro z sobą pokłóceni z latami potrafią złagodnieć. Wpadają do dorosłych dzieci, umawiają się z nimi na obiad, dzwonią. Bywa, że oboje bawią się z wnukami. Dzieci też z czasem nabierają dystansu. To nie zawsze łatwe.
sloggi: Ostatnio podczas spotkania stary stwierdził, że jak zamknie oczy, to mam go pochować. No i się wkurzyłem. Nie ma rozwodu z tą larwą, czyli jak kopnie w kalendarz, to ona przejmie po nim świadczenia emerytalne. No to niech go chowa.
skiela1: Ma tupet ten twój ojczulo. W takim przypadku nawet największemu gadule może języka braknąć.
gosza26: Mój facet miał podobną sytuację. Jego ojciec się zarzekał, że ma zostać pochowany w miejscu zamieszkania syna, bo u niego nie będzie miał kto chodzić na cmentarz. Mój facet zajął się całym pogrzebem. Żona ojca nie kiwnęła palcem. Pochowaliśmy go przy matce, w zasadzie tylko my dbamy o grób.
Wiesz, po śmierci emocje opadają. Nie warto żyć z poczuciem krzywdy. Nikogo to tak nie rani jak nas samych.
Ale sloggi twardo: Z pewnością nie będzie w grobie z Mamęcją!
żródło: wysokieobcasy.pl
______ Pozdrawiam.Sylwia
część 2
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Teresa Stachurska
Go
|
Pani Sylwio, dobra robota. Dziękuję.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
adamel
Go
|
"bez szczęśliwego dzieciństwa całe życie jest kalekie" dr Janusz Korczak znalazłam taki cytat na stronie jednej z Fundacji. Nic dodać nic ująć. Słopneczko,jesteś w wieku, kiedy wszystko wygląda idealistycznie. Możesz mi wierzyć,ponieważ pochodzę z podobnej rodziny. Po krótce: to mój ojciec był alkoholikiem, a problemy współżycia z tym "człowiekiem" były dla mnie w ogóle niezrozumiałe.Od 3-go roku życia pamiętam ucieczki z domu z mamą,bo istniało autentyczne zagrożenie życia.Siekiera w ręku szaleńca to nie przelewki. Długi czas starałem się znaleźć wytłumaczenie,o co mu chodziło.Bez sensu.Gdy umarła moja mama(miałem wtedy 21 lat i rozpoczęte studia),poinformował mnie, że nie otrzymam od niego ani grosza "na życie",mimo,że miał bardzo wysoką emeryturę(starszy dozór górniczy). Dzisiaj,kiedy jestem człowiekiem,można powiedzieć"przejrzałym"-dalej mam wątpliwości. Nie wiem,o co chodziło.Ojciec zmarł ponad 20 lat temu i wiem,że nigdy nie uzyskam odpowiedzi. Nie "biczuj się",bo w tym nie ma Twojego udziału.Jest to potwornie trudne,ale wierz mi,warto się z tego wyzwolić. Żyj dla siebie i tego,co kochasz.Pozdrowienia.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
ali
Go
|
same sobie są winne wiążąc się z takim typem a później przez brak zdecydowania i konsekwentnego działania
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
viola44
Go
|
same sobie są winne wiążąc się z takim typem a później przez brak zdecydowania i konsekwentnego działania
ali popieram w całej rozciagłości....zresztą to nie dotyczy tylko alkoholików, facet który nie potrafi szanować własnej kobiety, własnych dzieci powinien zostać najzwyczajniej porzucony....wtedy istnieje większa szansa iż osiągnąwszy dno odbije się i zrozumie...a jeśli nie zrozumie to jego strata... no właśnie, częstym motywem tych kobiet jest to iż chciała się usamodzielnić, wyjść z domu, ale przecież samej wyjść z domu to mega niewykonalne, trzeba chłopa, nie ważne że pijaczyna, byle był chłop...nie żałuje takich kobiet nawet przez ułamek sekundy...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Takie kobiety też są chore. Są współuzależnione, powinny się poddać leczeniu terapeutycznemu. Często winią siebie za taki stan rzeczy, że były niedobre, że sobie zasłużyły na taki los... A to nieprawda. Każdy ma prawo do szczęścia... PS. Takiego faceta też bym zostawiła, gdyby nie poddał się leczeniu. Ale znam takie małżeństwo, gdzie facet zaczął się leczyć z alkoholizmu, bo mu żona groziła rozwodem, a jak wytrzeźwiał, to po roku sam wziął rozwód )
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Teresa Stachurska
Go
|
Violu,
ponoć suma nałogów jest "zawsze taka sama", a choroby w kategoriach winy lepiej pośpiesznie nie rozpatrywać. Nawet gdyby chcieć porzucić to trzeba mieć gdzie się udać. Jesteśmy w Polsce. Niewiele osób na samodzielność stać, a jeszcze z dziećmi na utrzymaniu?
Najpierw takiej rodzinie trzeba pomóc, a nie szukać kolejnych problemów?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
viola44
Go
|
Bardziej miałam na myśli fakt, iż warto się zastanowić na wyborem partnera zanim "mleko zostanie rozlane", bo najczęsciej jest tak, iż faceci Ci piją przed zalegalizowaniem związku a kobietom to najwyraźniej nie przeszkadza....a potem przychodzi rozczarowanie....ja chyba mam bardzo silnie rozwinięty instynkt samozachowawczy i myślenie perspektywiczne dlatego ciężko jest mi zrozumieć niektóre decyzje podejmowane przez kobiety.....moje zdanie jest takie iż córkom od maleńkości należy wpajać jedną zasade: masz być w życiu niezależna finansowo czyli uczyć się, zdobyć dobry zawód....bo gdy facet "wywinie Ci numer", Ty wtedy będziesz mogła roześmiać się mu w twarz.....
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Viola, masz rację, ale często miłość jest ślepa..
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|