Autor
|
Wtek: Książki, które wywarły największy wpływ na Twoje życie (Przeczytany 1162136 razy)
|
|
Zofia
Jr. Member
wiadomoci: 2297
|
Grzechem byłoby pominięcie przy zakupie i czytaniu którejś książki Dr Jana Kwaśniewskiego. One wszystkie wpłynęły na zmianę życia mojego i moich Bliskich.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
vvv
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Radomiak
Go
|
W maszynopisie jest jeszcze ostrzej i jeszcze prawdziwiej, ale trzeba było wyłagodzić, bo byłoby za dużo "obrażonych"... Na szczęście czytuje "Jak nie chorować?" niewielu. Szkoda, że trzeba było. Czasem trzeba by było. Napisałem pod kątem kolegi, który czasem tu zagląda, a dowiedział się ostatnio, że ponoć płucka w rozsypce (rak). Ano upór, żeby nie słuchać starszych i głupszych...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Anulka177
Jr. Member
Pe:
wiadomoci: 3981
|
Nie oszukujmy się, jest naprawdę wielu takich, którym nawet "Dietę Optymalną" trudno pojąć.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Radomiak
Go
|
Raczej niewygodnie, to jest wbrew pozorom wyczyn.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Radomiak
Go
|
Każdy wyskok poza schemat wdrukowany pod kapelusz.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Anulka177
Jr. Member
Pe:
wiadomoci: 3981
|
Chodzi mi o takich, którzy chcieliby zastosować, ale się gubią w informacjach. A przecież już prostszym językiem to się chyba nie da.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
W książkach Doktora pisze jasno, ale "szum medialny" to komplikuje...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
|
Nie oszukujmy się, jest naprawdę wielu takich, którym nawet "Dietę Optymalną" trudno pojąć. Bo trudno, szczególnie dla znawców wszelkiej maści diet. Miałem o tyle łatwiej, że o dietach nie miałem zielonego pojęcia - jedzenie dzieliło się na smaczne i niesmaczne, a jakieś węglowodany, białka, to były nowe pojęcia. Ale szczerze mówiąc, najwięcej rozjaśniło mi się tutaj na forum. Jednak taka interakcja na żywo jest niezastąpiona.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Blackend
|
Oto zbiorowa mądrość narodu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
O ile mnie pamięć nie myli (nie mam książki przy sobie w delegacji służbowej) książka została zredagowana z dwóch prac o otyłości i o miażdżycy i pisana była w latach 1980/82 a więc w czasie schyłkowym komuny w Polsce i podana jest w niej w ŻO proporcja B: W jako 1: 0,3. Braki ówcześnie na rynku dostatecznej ilości wartościowej biologicznie żywności dla ludności były powszechne (kartki reglamentujące żywność), więc z konieczności statystyczny człek musiał się opierać w części na niższej jakości białka i musiał go więcej zjadać, a część tego białka przetwarzał na węglowodany, więc w konsekwencji aby być w zakresie dopuszczalnym na ŻO doktor zalecił niższy wskaźnik dla W na poziomie właśnie 0,3. W późniejszych napisanych książkach Doktora, ale wydanych wcześniej niż "Jak nie chorować" ten poziom W jest już wyższy na poziomie wskażnika 0,5 ( w czasie przebudowy) i wzrasta wyżej do 1, lub jeszcze nieco więcej (po przebudowie). Ta rozbieżność w ilości wskaźnika W mogła zamieszać w główkach czytających jeśli nie uwzględnili/nie zrozumieli kontekstu jakości żywności dostępnej do kupienia w Polsce i mogła być postrzegana jako (pozorna) niekonsekwencja Doktora. Czyż tak? Czyż nie?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Tak, są różne interpretacje proporcji B:W... Klarownie tę sytuację przedstawiłeś.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
RafałS
|
Ale to dla ortodoksów z kalkulatorem i wagą.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Maniek
Jr. Member
wiadomoci: 4136
|
To właśnie jest ten szum... Cudowanie, i śrutowanie. Żal.pl
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Jarek
Go
|
Nie oszukujmy się, jest naprawdę wielu takich, którym nawet "Dietę Optymalną" trudno pojąć. Mnie jest trudno pojąć wiele innych rzeczy, i jakoś nikt się tym nie przejmuje, jak też nie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zyon
|
|
|
|
Zapisane
|
Work Buy Consume Die
|
|
|
|
|