Autor
|
Wtek: ZO-bez liczenia? (Przeczytany 91451 razy)
|
Zyon
|
Bakterie
|
|
|
Zapisane
|
Work Buy Consume Die
|
|
|
|
anakin
Go
|
To mozna tak jesc.........bez wagi i kalkulatora? Troche strach.... Prawda? Taki kuchenny sport ekstremalny Ech. Wy dwaj chyba sobie raczycie głupie żarty stroić. Albo gotowi jesteście narzucić własne widzimisię nie patrząc na ewentualne następstwa. O co Wy tu bój toczycie tak właściwie, pytam ja Was. Naprawdę nie widzicie najmniejszej różnicy między Wami (weteranami diet tłuszczowych), a osobą, która dopiero co postanowiła zacząć jeść tłusto? I na dodatek chce zrzucić kilka zbędnych kilogramów? Bo fakty są następujące: 1. Dziewczyna wcześniej unikała spożywania produktów o większej ilości tłuszczu (np. karkówka wieprzowa, tłusty boczek), a już na pewno unikała smażenia na smalcu, słoninie, maśle. Nie miała kontaktu z takimi produktami. Nie ma żadnej eksperiencji w tej materii. 2. Jak wyłoży patelnię słoniną do wytopienia, to pojęcia nie będzie miała czy wyłożyła jej tam 30, 40 czy 50 g. Bo nie wie jak wygląda, przykładowo, 40 g słoniny w plastrach na patelni, ani ile to jest tłuszczu. Ja też tego nie wiedziałem, gdy zaczynałem ŻO. I tak samo byłem skołowany. 3. Osoba, która chce zrzucić kilka zbędnych kilogramów TYMBARDZIEJ musi wiedzieć. Musi wiedzieć, że 40 g wyłożonej słoniny do wytopienia na patelni wygląda niepozornie, ale to spora ilość tłuszczu. Nie wiem czemu robicie z siebie większych doradców, zaprawionych w boju, dla osób zaczynających ŻO od Jana Kwaśniewskiego? Też przez Wasze drzwi przeszło ich wielu? Też macie tak wielką praktykę w skutecznym instruowania nowicjuszy na ŻO? Skoro Doktor sugeruje z początku ważyć i liczyć, aby nauczyć się rozpoznawać na oko, przykładowo, ile plastrów wyłożonej słoniny to 25 g, a ile 40 g, to czemu Wy to usilnie negujecie? Kto będzie później adresatem pretensji wszelakich o nieskuteczność? Wy? Nie sądzę. Osobom rozpoczynającym ŻO zalecam zastosowanie się do troskliwej rady Jana Kwaśniewskiego w przedmowie i wstępie jego "Książki Kucharskiej". Ja też na początku liczyłem i ważyłem, bo NIGDY wcześniej nie byłem na diecie wysokotłuszczowej. Możliwe, że z Wami było inaczej, możliwe, że przez ŻO zaliczyliście inne "diety tłuszczowe" i było Wam łatwiej. Człowiek najpierw musi przysposobić się i oswoić z nowym, nieznanym, modelem żywienia, a nie skakać po lodzie z nadzieją, że będzie dobrze. Boleję niemniej jednak nad tym, że ostatnio sprowadzacie ŻO do "diety afrykańskich plemion". Dość, że wszędzie wokoło panuje podobne przekonanie. Przekonanie, że J.K. opracował swoją wariacje nt "diety tłuszczowej". Gdzie tymczasem DO/ŻO jest tylko skutkiem ubocznym pracy naukowej i wiedzy pozyskanej przez Doktora. Niestety, wszędzie przeczytać można jedynie, że... Prawie nigdzie nie ma mowy o innym spojrzeniu J.K. na biochemię, czyli w sumie na genetykę. Wzmianki o zrozumieniu przyczyny powstawania chorób, itd. PS Tych parę kg też można, na upartego, wsadzić do worka z napisem DO, to tak na boku. PPS Ja rozumiem, gdyby ktoś tu komuś nakazywał jeść tyle i tyle gram białka czy tłuszczu na kg n.m.c., ale nikt tu tego nie robi. Tu chodzi jedynie o zachowanie odpowiedniej proporcji BTW, tak aby kg spadły. Nowicjusz, który dotąd jadał "na słodko", nie jest w stanie zachować proporcji B:T w posiłkach na oko. Musi na początku ważyć, by nabrać wprawy, wyczucia. Bez tego może jedynie mniemać, że je w proporcji B:T 1:<2, a nie B:T 1:>3 Tak to trudno zrozumieć?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
anakin
Go
|
Lubię, to prawa. Nie lubię za to braku rozsądku i zacietrzewienia. Walczenia na ślepo z jedną skrajnością (kompulsywno-obsesyjnego liczenia i ważenia po dłuższym czasie na ŻO) za pomocą drugiej skrajności w przypadku nowicjuszy z "problemem" do rozwiązania.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Gavroche
|
Lubię, to prawa. Nie lubię za to braku rozsądku i zacietrzewienia. Walczenia na ślepo z jedną skrajnością (kompulsywno-obsesyjnego liczenia i ważenia po dłuższym czasie na ŻO) za pomocą drugiej skrajności w przypadku nowicjuszy z "problemem" do rozwiązania.
To masz problem. I czemu myślisz, że kogoś to interesuje?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MariuszM
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Gavroche
|
Powinieneś wagę ustawić obok...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
anakin
Go
|
Mogę mieć tylko nadzieję, że ktoś posłucha "głosu rozsądku" i nie wejdzie na minę z napisami: "bo mniemałem", "bo miałem wrażenie", "bo wydawało mi się". To nie musi być mój głos rozsądku, to może być głos w KK-700.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MariuszM
Go
|
Najczęściej szkodzą sobie Ci, co wyliczają białko,tłuszcz,węglowodany z wagą i "naliczają" je do konkretnych wartości xg/kg. Rozumiem,że czasem instynkt może zawodzić,ale żeby zawodził przez x-xx m-ęcy? Nie wierzę w takie rzecz, bo lustro, nastrój i "ciągoty" (np na mięso,kiełbasę-rotacja) prawdę Ci powiedzą.......?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MariuszM
Go
|
Z 30 min temu zjadłem z 1000kcal w postaci 6 żółtek trochę twarogu kubka śmietanki płaskiej łyżeczki cukru i od jakiegoś czasu ciągnie się za mną ochota na mięso,kiełbasę parówki Choć dziś karkówka w pracy była zaliczona .... Więc wciągnę na ciepło ze dwie paróweczki sokołowskie z Netto i może,ale to może będzie dobrze
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
anakin
Go
|
Twój post jak zwykle z pytaniem: "Co autor chce nam przekazać?" Bo komuś początkującemu raczej niewiele. Zresztą mi te zdjęcia też nic nie pokazują, a że Tobie się wydaje inaczej... bo wiesz, co tam na tym talerzu leży... Wielka szkoda, że niedoszły, Mariuszu, bo ogarniasz to dość zacnie. Jeno niezbyt komunikatywny jesteś, a przez to mało pomocny, oczywiście to moje odczucie, ale może to tylko w słowie pisanym tak masz. Mam taką nadzieję, bo rozumieć i wiedzieć, a nie być w stanie przekazać tego innym, to zaprawdę "żart boży". Jak zakonnica o wdzięku i urodzie... [i tu wstawić sobie jakąś piękność].
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
anakin
Go
|
Najczę¶ciej szkodz± sobie Ci, co wyliczaj± białko,tłuszcz,węglowodany z wag± i "naliczaj±" je do konkretnych warto¶ci xg/kg. Rozumiem,że czasem instynkt może zawodzić, ale żeby zawodził przez x-xx m-ęcy? Nie wierzę w takie rzecz, bo lustro, nastrój i "ci±goty" (np na mięso,kiełbasę-rotacja) prawdę Ci powiedz±.......? Nie wiem czemu usilnie mi imputujecie... Podczas gdy od początku wiadomo, że wszystko tyczy się osoby zaczynającej ŻO.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
anakin
Go
|
Ale jak mus to mus.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MariuszM
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MariuszM
Go
|
Sorry anakinie za literówkę
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Zyon
|
Czym skorupka za mlodu nasiaknie........czyli tzw syndrom (nie chcem ale muszem) cebulaka. Co z tego, ze jest podobno weteranem (1997) jak obsesyjne liczenie i wazenie stalo sie wazniejsze od jedzenia i w dodatku nabawil sie jakichs chorob i otylosci. Wczoraj pisal admin "przede wszystkim myslec" i tutaj ta pozorna nikomunikatywnosc Mariusza jest jak znalazl. Po co wkladac komus do glowy przezute dokladnie i rozdrobnione jak lepiej jest zeby ktos zaczal myslec od razu?
|
|
|
Zapisane
|
Work Buy Consume Die
|
|
|
Gavroche
|
Czym skorupka za mlodu nasiaknie........czyli tzw syndrom (nie chcem ale muszem) cebulaka. Co z tego, ze jest podobno weteranem (1997) jak obsesyjne liczenie i wazenie stalo sie wazniejsze od jedzenia i w dodatku nabawil sie jakichs chorob i otylosci. Wczoraj pisal admin "przede wszystkim myslec" i tutaj ta pozorna nikomunikatywnosc Mariusza jest jak znalazl. Po co wkladac komus do glowy przezute dokladnie i rozdrobnione jak lepiej jest zeby ktos zaczal myslec od razu?
Albo nie zaczynał w ogóle, albo poszedł w kierunku zdrowej Ww
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
anakin
Go
|
"Przy żywieniu zbiorowym np. w koszarach, każdy żołnierz odżywia się inaczej. Mały zje porcję kiełbasy i pół kromki chleba, duży zje tą samą porcję kiełbasy i 6 kromek chleba. Teoretycznie jedzą to samo, a praktycznie jedzą inaczej. Również wśród domowników jeden zjada zupę z chlebem, drugi bez chleba, a inny nie zjada zupy wcale. Jeden zjada więcej mięsa i tłuszczu, drugi zjada chudo. Jednakowo ludzie by jedli tylko wówczas, gdyby wszystkie spożywane przez nich produkty były dokładnie wymieszane i homogenizowane tak, aby w 100 gramach takiego produktu było tyle samo białka, tłuszczów, węglowodanów, składników mineralnych czy witamin. A nawet przy takim odżywianiu wpływ na to, co organizm z nim zrobi i ile zje, mają wszystkie pozostałe czynniki wymienione wyżej. Dlatego każdy człowiek ma niepowtarzalną przemianę materii i niemożliwą do powtórzenia budowę organizmu.W genach przekazywanych przez rodziców znajdują się plany budowy całego organizmu. U człowieka tych planów jest dużo. Który z nich będzie wykorzystany zależy już tylko od warunków zewnętrznych, bowiem wszystkie procesy zachodzące w organizmie są sterowane bezpośrednio lub pośrednio przez składniki dostarczane w pożywieniu. Praktycznie organizm budowany jest z tego, co otrzymuje drogą krwi w życiu płodowym i z tego, co zjada w całym późniejszym życiu."Powyższego cytatu można nie czytać, to tak dla siebie przeniosłem. Mariuszu, w przypadku osób rozpoczynających ŻO (nowy model żywienia) taki "szwedzki stół" - składający się z rzeczy, które jeść lubimy - mógłby być zwodniczy. Tym bardziej dla osoby chcącej "zgubić" kilka kg, to byłaby czysta loteria. Taka osoba ma swoje przyzwyczajenia żywieniowe, które mogłyby już na starcie spowolnić (utrudnić) pełną "przebudowę organizmu" albo wręcz zniweczyć zastąpienie jednych szlaków (genów) - innymi. Obaj, na co dzień, stosujemy podobną filozofię. Jemy to, co lubimy, i tylko wtedy, gdy mamy ochotę zjeść. Jednak robimy to różnymi metodami. Ty stosujesz "szwedzki stół" i mniej lub bardziej intuicyjnie - "w locie" - składasz proporcję z tego, co zjadłeś, a co zostawiłeś na talerzu. Mnie zaś spodobała się sugestia Jana Kwaśniewskiego odnośnie tego, że można na śniadanie, obiad i kolację zjeść to samo. I przez większą część tygodnia tak jadam, doskonale znając proporcję potrawy. Ostatnio dużo przesiaduję przy komputerze głowiąc się nad pewnym algorytmem, to jak dawniej np. naleśniki starczyły mi najwyżej na jeden dzień i na śniadanie drugiego, tak teraz ta sama porcja naleśników starczy mi na 2 dni. I to mi się nawet podoba, bo w kuchni nie bardzo lubię gościć. W każdym razie jestem zdania, że mój sposób dla osoby z "problem do rozwiązania" jest prostszy i lepszy. Życie raczej nie traci specjalnie na smaku, gdy nie jada się innych potraw na umowne śniadanie, obiad i kolację, a jedynie w kolejnych dniach zjada się co innego. Gdyby ludzie tak jadali, uprzednio starannie komponując (wyliczając BTW) potrawy, wtedy byłoby mniej niedomówień i niejasności. Diagnoza przyczyny byłaby prostsza.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|