To chyba wręcz powszechny problem? Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych w Łodzi tłumaczono mi że sklepów nie da się w Polsce skomputeryzować bo próby wykazywały iż w sklepach sprzedawano więcej towaru niż zakupiono.
Myśl interlokutora zmierza w kierunku sytuacji, gdy na wyprawę na Kiliomagarro chęć wyrażą wszyscy, nie tylko wybrani ofiarodawcy i anomalie pogodowe połączone z propagowanym cyklicznie globalnym ocipieniem uniemożliwią rychły powrót.