forum.dr-kwasniewski.pl
Witamy, Go. Zaloguj si, lub zarejestruj prosz.
2024-09-17, 20:37:50

Zaloguj si podajc nazw uytkownika, haso i dugo sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
3. Białka jako materiał do budowy i przebudowy ciała powinno mieć możliwie wysoką wartość biologiczną, powinno to być białko zwierzęce, a nie roślinne.
667649 wiadomoci w 4061 wtkach; wysane przez 33 uytkownikw
Najnowszy uytkownik: Eidolon
* Strona gwna Pomoc Szukaj Kalendarz Zaloguj si Rejestracja
+  forum.dr-kwasniewski.pl
|-+  Działy Forum
| |-+  Wolne tematy
| | |-+  HUMOR :)
« poprzedni nastpny »
Strony: 1 ... 56 57 58 59 60 [61] 62 63 64 65 66 ... 319 Do dou Drukuj
Autor Wtek: HUMOR :)  (Przeczytany 1934480 razy)
Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1200 : 2009-11-14, 21:06:41 »

Święta idą, to skórki pomarańczowej nigdy za wiele  Laughing  Very Happy
Zapisane
Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1201 : 2009-11-20, 19:20:19 »

Czy deszcz pada, czy to rosa? Nie! To żonie kapie z nosa!
W uszach szumi, w głowie dudni, jakby wpadła gdzieś do studni.
Oczy mętne,w gardle chrypa, dopadła ją świńska grypa!
Ja też się już gorzej czuję więc kurację zastosuję.
By wirusa zlikwidować, trzeba zacząć się kurować.
Już mikstury namieszane, w barku są przygotowane.
Jest Martini z oliwkami i spirytus jest z wiśniami,
a do tego czysta z miodem, ochłodzona lekko lodem.
No i jeszcze Brendy z colą, dobra jest gdy zęby bolą.
By się wzmocnić witaminą to Tequila jest z cytryną.
A do tego jeszcze rum, by wyleczyć w głowie szum.
A na katar prosta sprawa, w Żubrówce się moczy trawa.
Wirus ostrzy na mnie zęby, a ja lejek robię z gęby.
Kiedy wszystko to wypiję, to bakcyla wnet zabiję.
A na koniec zrobię grzańca i załatwię tym skubańca!

*******************

W klubie golfowym ktoś czyta gazetę.
- Słuchajcie, tu piszą, że jakiś facet zabił swoją żonę kijem golfowym!
Zapada cisza. W powietrzu wisi jedno oczywiste pytanie. W końcu jeden golfista nie wytrzymuje i pyta nieśmiało:
- Piszą tam, ilu uderzeń potrzebował?

  Laughing 
Zapisane
renia
Hero Member
*****
Pe: Kobieta
wiadomoci: 71820


Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1202 : 2009-11-20, 23:22:30 »

Czy deszcz pada, czy to rosa? Nie! To żonie kapie z nosa!
W uszach szumi, w głowie dudni, jakby wpadła gdzieś do studni.
Oczy mętne,w gardle chrypa, dopadła ją świńska grypa!
Ja też się już gorzej czuję więc kurację zastosuję.
By wirusa zlikwidować, trzeba zacząć się kurować.
Już mikstury namieszane, w barku są przygotowane.
Jest Martini z oliwkami i spirytus jest z wiśniami,
a do tego czysta z miodem, ochłodzona lekko lodem.
No i jeszcze Brendy z colą, dobra jest gdy zęby bolą.
By się wzmocnić witaminą to Tequila jest z cytryną.
A do tego jeszcze rum, by wyleczyć w głowie szum.
A na katar prosta sprawa, w Żubrówce się moczy trawa.
Wirus ostrzy na mnie zęby, a ja lejek robię z gęby.
Kiedy wszystko to wypiję, to bakcyla wnet zabiję.
A na koniec zrobię grzańca i załatwię tym skubańca!
No i na co szczepionki?  Laughing
Zapisane

Radzio
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1203 : 2009-11-21, 05:42:49 »


...................................
A na koniec zrobię grzańca i załatwię tym skubańca!


Hmm ...grzaniec z Jajem bez miodu- kto wie? Wink
Zapisane
Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1204 : 2009-11-21, 21:20:03 »

Jak leci?
- Super, tylko palce mnie strasznie bolą.
- A, co się stało?
- Wczoraj na czacie mieliśmy imprezę i całą noc śpiewaliśmy.

************

- Przepiszę pani tabletki - mówi lekarz do pacjentki z olbrzymią nadwagą.
- Dobrze, panie doktorze. Jak często mam je zażywać?
- Nikt ich pani nie każe zażywać. Proszę je rozsypywać na podłogę trzy razy dziennie i podnosić po jednej.

  Wink 
Zapisane
Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1205 : 2009-11-23, 22:51:43 »

Myśliwy opowiada koledze o swoim polowaniu na niedźwiedzia:
- Biegnę za nim przez krzaki, nagle on zatrzymał się i ruszył w moją stronę. To ja fuzję z pleców i w nogi! Niestety, poślizgnąłem się i upadłem na ziemię.
- O rety... Ja to bym ze strachu w spodnie narobił!
- A Ty myślisz, że ja na czym się poślizgnąłem?

Laughing 
Zapisane
Radzio
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1206 : 2009-11-26, 21:25:53 »

Próbowałem do tego podejść poważnie...........

http://www.youtube.com/watch?v=XiIf6mwLYuo&feature=related
Zapisane
Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1207 : 2009-11-26, 21:48:15 »

Zapisane
Radzio
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1208 : 2009-11-26, 21:52:54 »

Zapisane
renia
Hero Member
*****
Pe: Kobieta
wiadomoci: 71820


Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1209 : 2009-11-26, 21:53:57 »

Próbowałem do tego podejść poważnie...........

http://www.youtube.com/watch?v=XiIf6mwLYuo&feature=related
Aż mi brzuch rozbolał ze śmiechu   Laughing ..to jest lepsze ćwiczenie niż bieg.. Laughing Laughing Laughing
Zapisane

renia
Hero Member
*****
Pe: Kobieta
wiadomoci: 71820


Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1210 : 2009-11-26, 21:55:50 »

Zapisane

Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1211 : 2009-11-30, 21:50:13 »

Pracownik często spóźniał się do pracy, bo zasypiał. Kierownik zagrozili chłopu zwolnieniem i biedak kupił sobie kilka budzików. Któregoś dnia budzi się rano 8:15 (do pracy na Cool. Budziki nawet nie gdakneły. Przerażony leci do sąsiada - dentysty i mówi:
- Rwij pan 4 zęby z przodu i pomaż pan mi twarz krwią, powiem, że miałem wypadek.
Po zabiegu, pyta dentysty ile się należy, ten mówi 400 zł. Gość zdziwiony mówi, że normalnie jest 40 zł. od sztuki, dentysta na to:
- Tak ale dzisiaj jest niedziela..

***************

Jakie jest ulubione ciastko szefa? - TyrajMisiu.

  Laughing 
Zapisane
Gwidon
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1212 : 2009-12-01, 11:17:52 »


Jakie jest ulubione ciastko szefa? - TyrajMisiu.

  Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing
Zapisane
Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1213 : 2009-12-02, 13:32:29 »

Posiadam.

Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocie.

Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy- a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem.

Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako, że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki- nie nastręcza mi to wiele problemów.

Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj- niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć.

Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane- ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść- taka technologia po prostu.

Czasem kot skacze na klamkę ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał- a wtedy wiadomo- wąż.

Dobrze więc- uporządkuję- żona- delegacja, ja praca- wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem- ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni- więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni ch... to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k...a za duży- żeby przejść tym syfonem.

Ale słyszę tylko pizdut- oż k...a no to nie mogło mi się zdawać- coś ciężkiego poszło w pion. k...a wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k...a popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek. Lecę k...a na dół do piwnicy- choć może powinienem od razu do schroniska- zanim wróci moja żona- nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni może się nie połapie.

Ale ch... – najpierw do piwnicy- zbiegam po schodach, słucham coś drapie w rurze, pion kawałek płaskiej rury, miauczy- jest k...a, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie- to ch... przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch... trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici kici. Ni ch..., nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten k...a głąb zamiast przyjść do mnie to k...a chce iść tam skąd przyszedł czyli do góry w pion. Ja go wołam a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół.

No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem- i ni ch...- uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda- fight fire with fire- ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tą rurę przy wzierniku deszczułkami którymi używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla- geberit i woda w dół- bombs gone. I bieg do piwnicy.

Po drodze słyszę jak się przewala po rurach- podziałało.

Wbiegam do piwnicy i k...a koniec świata. Nie ma moich deszczułek- no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w ch... i kota też nie słychać już.

Ja pierdolę. k...a gdzie ta rura teraz idzie- coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów- może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka- mam nadzieję, że to od mojego domu.

Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery- najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl auto stoi na ulicy- mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny- poszło aż zakurzyło.

Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie.

Smród jak cholera ale złażę tam- ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. k...a mam w aucie, ch... ale może starczy.

Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije- przywykłem po chwili. Zaglądam i jest oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi a na dodatek ktoś mi zwali tą pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.

Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie, taśmy samoprzylepne, plastry żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś wpizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tą otwartą studzienkę nie wpierdolił bo na ulicy ciemno.

Sąsiad k...a- ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc a teraz ch... złamany stoi i się dopytuje.

Co mam mu k...a powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację?

Idźżesz w ch... pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach- a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.

Wracając do kota- bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe- więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie.

k...a drugi sąsiad przyszedł- po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa- k...a ludzie to są barany.

Idę do domu, obie wanny pełne, ognia- spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch... to go musi wygonić albo utopić.

Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą.

k...a mać- urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki- w ch...- jak się to gdzieś przytka to będę miał przejebane.

Znowu do domu po drugi pogrzebacz bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel.

Wchodzę- a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on k...a wyszedł- którędy? Ano k...a wziernikiem w piwnicy- zostawiłem otwarty. Ja k...a stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebie. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. k...a mać. Przynajmniej kuleje.

Straty- zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica- bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy- poszedł w ch..., latarka- w ch..., pogrzebacz w ch....

Afera na ulicy jak ch....
Zapisane
renia
Hero Member
*****
Pe: Kobieta
wiadomoci: 71820


Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1214 : 2009-12-02, 15:39:59 »

Popłakałam się i rozmazałam  Laughing Crying or Very sad .. to wszystko przez Ciebie "Opal"..Laughing
Zapisane

Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1215 : 2009-12-02, 16:13:42 »

Ja też lubię tak płakać Laughing Mam zapas chusteczek - chcesz jedną?
Ja tylko płacić nie lubię Wink  Cool
Zapisane
renia
Hero Member
*****
Pe: Kobieta
wiadomoci: 71820


Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1216 : 2009-12-02, 16:35:47 »

Ja też lubię tak płakać Laughing Mam zapas chusteczek - chcesz jedną?

Rzuć jedną.. Laughing ..ja też wolę płakać (ze śmiechu) ..niż płacić.. Rolling Eyes Wink
Zapisane

Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1217 : 2009-12-02, 19:45:43 »

Mam duże pudełko, to weź z dziesięć. Na dzisiejszym płaczu przecież się nie skończy Wink Laughing 
Zapisane
renia
Hero Member
*****
Pe: Kobieta
wiadomoci: 71820


Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1218 : 2009-12-02, 20:32:19 »

OK - dzięki.. Laughing ..kawę za to Ci postawię.. Laughing
Zapisane

Opal
Go


Email
Odp: HUMOR :)
« Odpowiedz #1219 : 2009-12-02, 20:44:26 »

Gdy się spotkamy - powołam się na powyższy wpis Laughing czyli kawę mam za darmo i ze śmietanką poproszę  Cool  <znowu ekonomistka> Laughing
Zapisane
Strony: 1 ... 56 57 58 59 60 [61] 62 63 64 65 66 ... 319 Do gry Drukuj 
« poprzedni nastpny »
Skocz do:  

Dziaa na MySQL Dziaa na PHP forum.dr-kwasniewski.pl | Dziaajce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrzeone.
Prawidowy XHTML 1.0! Prawidowy CSS!
Strona wygenerowana w 0.167 sekund z 19 zapytaniami.