Autor
|
Wtek: HUMOR :) (Przeczytany 2003603 razy)
|
Gwidon
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
viola44
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Opal
Go
|
10 oznak, po których należy przerwać odchudzanie :
1. Podczas wdechu tracisz kontakt z podłożem.
2. Podczas odkurzania musisz zapinać pasy bezpieczenstwa.
3. Twoja twarz jest już tak szczupła, że możesz obojgiem oczu podglądać przez jedną dziurkę od klucza.
4. Po imprezie myjesz słomki do drinków ręką od środka.
5. Podczas jedzenia ciągle spadasz z krzesła, bo lyżka cię przeważa.
6. W pracowni rentgenowskiej lekarz po prostu stawia cię przed żarówką.
7. Podczas puszczania latawca częściej w powietrzu jesteś ty niż latawiec.
8. Pod prysznicem musisz ciągle skakać w różne strony, żeby w ogóle się zamoczyć.
9. Musisz przerwać lekcje gry na fortepianie, bo palce ci się bez przerwy klinują między klawiszami.
10. Nad stawem to nie ty karmisz kaczki, tylko kaczki dokarmiają ciebie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
marian05
Go
|
Wracajac do prezerwatyw, w aptece wnerwiony mlodzian mowi - ja z reklamacja z tego opakowania juz dwie prezerwatywy pekly z a nim stoi dziadek i dodaje i dopiszcie tam ze slatuja(spadaja dla nie znajacych slazkiego)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
marian05
Go
|
Przy kiosku ruchu mezczyzna -- poprosze dwie gumy sprzedawczyni - do zucia? - mezczyzna - do zucia daje bez gumy
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Rozprawa w sądzie. Na ławie oskarżonych myśliwy opowiada swoją wersje wydarzeń: Idę sobie przez las z moją strzelbą i patrzę na drzewie kukułka, a że jako nic nie upolowałem to strzeliłem. Na to oskarżyciel jąkała: Wysoki sssssądzie iiiiide przzzzez llllas i wiiddzzze pppijanego mmmmyśliwego więc wbiegłem nnna drzewo i kkkkrzycze "kukukukukukur*a nie strzelaj!".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Marian, a Ty to Górol, cy Ślązok ino?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
michal
Go
|
Siedziałem z kolegami w pubie i ktoś wyskoczył z tematem, że piwo zawiera żeńskie hormony. Nie mogliśmy dojść do spójnych wniosków, więc postanowiliśmy przeprowadzić eksperyment naukowy. Każdy z nas (z pobudek czysto naukowych!) wypił 10 piw. I wtedy odkryliśmy przerażającą prawdę: 1. przybraliśmy na wadze, 2. strasznie dużo mówiliśmy, ale o niczym konkretnym, 3. mieliśmy problemy z prowadzeniem samochodu, 4. nie potrafiliśmy logicznie myśleć, 5. nie udało nam się przyznać do błędu, mimo że było zupełnie jasne, że go popełniliśmy, 6. każdy z nas wierzył, że jest pępkiem wszechświata, 7. mieliśmy bóle głowy i żadnej ochoty na seks, 8. nie umieliśmy zapanować nad emocjami, 9. trzymaliśmy się nawzajem za ręce, 10. po każdych 10 minutach musieliśmy iść do WC i to wszyscy jednocześnie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
michal
Go
|
Na rozprawie sędzia pyta oskarżonego - Dlaczego uciekł pan z więzienia? - Bo chciałem się ożenić. - No to ma pan dziwne poczucie wolności.
------
Policjant pyta kierowcę: - Imię? - Zenek. - Nazwisko? - Kiełbasa. - Adres? - Oryginalny, Adidasa.
-------
Rozmawia dwóch informatyków: - Wiesz, wczoraj moja babcia miała urodziny. - Tak? A ile skończyła lat? - 64. - No proszę, taka ładna okrągła rocznica.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
slawek
Go
|
Siedzi facet na drzewie i piłuje gałąź, przechodi pod nim inny i mówi " Panie przestań pan bo spadniesz ! " na co on w kilku charakterystycznych słowach spławia oponenta po chwili leży na ziemi i taki lekko skołowany i potłuczony z przerażeniem w głosie mówi: Prorok jakiś czy co ??
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Opal
Go
|
Przychodzi zdenerwowamy facet do baru. - Panie barman, czy ja tu byłem wczoraj w nocy? - Był pan. - Czy przepiłem sto złotych? - Przepił pan. - No to chwała Bogu, bo już myślałem, że zgubiłem.
*******
Idzie pijak ulicą i co chwilę się śmieje, to znowu macha ręką. Podchodzi do niego jakiś gość i pyta: - Z czego pan się śmieje ? - Opowiadam sobie kawały. - To dlaczego macha pan ręką? - Bo niektóre już znam.
*******
Spotyka Jasio starą nauczycielkę z liceum po latach. - No co u ciebie slychać Jasiu, co porabiasz? - A wie Pani... chemię wykładam. - Niemożliwe, a gdzie Jasiu? - W supermarkecie.
*******
Kuzyn z miasta odwiedza bardzo zaniedbane gospodarstwo rolne Antka. - Nic na tej ziemi nie rośnie? - A no nic - wzdycha Antek. - A jakby tak zasiać kukurydzę? - Aaa... jakby zasiać, to pewnie by urosła.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Opal
Go
|
Ciekawe aukcje Opis Przedmiotem licytacji jest widoczna na zdjeciach SOFA. Cholerstwo jest: WIELKIE (nie mam miarki, ale leżysko ma okolo 1,60 na 2m, a po złożeniu sama kanapa ma mniej więcej 2m x 1,30); teoretycznie rozkładane (dlaczego teoretycznie, o tym dalej); skórzane - acz skóra owa pochodzi ze sztucznej świnki. Niemniej wygląda cholernie elegancko, przez co kompletnie nie pasuje do mojego skromnego wnętrza; POPSUTE (opis obrażen niżej); koloru, jak widać, jasnobrazowego, drewno, tam gdzie je widać, też takie średnio jasne (pojęcia nie mam, z jakiego to drzewka konkretnie, ale wygląda dość ładnie i jest solidne, korniki się prędko w to nie wgryzą; posiada skrzynię na pościel pod środkową częścią, znajdującą się na wysokości zadka śpiącej osoby; Cholerstwo było: WYGODNE (zanim się popsuło); DROGIE jak diabli - zakupione dwa lata temu w DOMARZE za 4 tysiące zlotych polskich; SKŁADANE (wysuwana do przodu kanapa); Niemniej jestem zdania, że sprytny majsterkowicz/tapicer jest w stanie przywrócić temu zacnemu meblowi jego świetność. Ja takowym nie jestem i szczerze mówiąc, nie mam zdrowia do grata, więc ODDAM GO CHOCIAŻBY ZA DARMO w dobre rece! Opis obrażen: Połamana deska pod głową (do wymiany), po tym jak mój ex-boyfriend stanął na niej swoim 120-kg ciałkiem (acz nie z powodu ukatrupienia deski zakończyliśmy ten wspaniały związek ) Trzecia z dwóch części łoża (ta pod stopami) jest w stanie rozkładu - oderwała się ta część, która opiera się o ziemię i jest zarazem wykończeniem sofy tuż przy podłodze, gdyby ją złożyć. Oczywiście jest ona w komplecie i z całą pewnością da się ją domłotkować i dotapicerzyć; Uchwyty mocujące część środkowa łoza (pojemnik na pociel) trzymają się na śrubach, które z kolei są wkręcane w gwinty, które są, krótko mówiac, rozjebane (acz wciaż się trzymają, zapewne siłą woli). Trzeba by jakiegoś specjalisty, żeby je zamocować pewniej, możliwe, że wymagałoby to mocowania na jakichś metalowych protezach. Ale znowu, zręczna ręka zapewne sobie z tym poradzi bez bólu; Gdzieniegdzie (w przeważającej części na lewym oparciu) widac wyraźne ślady kocich pazurków. Muszę tutaj dodać, że koty wprost UWIELBIAJĄ ten mebel. Ulubioną zabawą kota jest ukrycie się w szparze powstałej między poduchą kanapy, a deską stanowiącą podgłowie i udawanie, że nie ma kota; Pomimo tych wszystkich usterek, na kanapie wciaż da się spać! Co Cię czeka, jeśli zostaniesz szczęśliwym wygranym? Przyjazd na ulice Paderewskiego (dawna Gagarina) w Łodzi z własnym, najlepiej sporym transportem i własną siłą roboczą (co najmniej dwóch silnych chłopów - ja jako wrażliwa kobietka z wadą kręgosłupa nie będę w stanie pomóc w transporcie gruchota); Wyprowadzenie kanapy własnym sumptem przez ciasne drzwi pokojowe i równie ciasne drzwi do mieszkania; Zniesienie kanapy z 10 piętra, też własnym sumptem (ubolewam, ale bydle nie mieści się w windzie). Klatka schodowa posiada niezlą akustykę, więc w grę wchodzą odszkodowania dla sąsiadów za skalanie ich uszu kurwieniem pod niebiosa, jakie zapewne będzie dobrze słyszalne podczas wynoszenia zacnego mebla. W grę wchodzi również prostsze i szybsze zrzucenie sofy przez balkon, jednak nie odpowiadam za ewentualne szkody Wręczenie mi wylicytowanej kwoty - jeśli będzie to złotówka, od której zaczynamy, sądze, że sobie owa wymianę szmalu darujemy; jeśli natomiast znajdzie się więcej amatorów na zacny sprzęt i licytacja dobiegnie np. do miliona, mimo wszystko się na walizkę pełną nieznakowanych banknotów w drobnych nominałach połaszczę; Wizyta u zręcznego stolarzotapicera w celu usunięcia usterek owej sofy. Nie mam pojęcia, ile może to kosztować, więc lepiej się wypytaj, zanim klikniesz w guziczek "licytuj"; ZERO GWARANCJI! Jak już wyniesiesz draba z mojej chałupy, jedyne miejsce, na które możesz je odstawić, to miejskie wysypisko śmieci tudzież jakiś wyjątkowo tolerancyjny komis. Kasy nie zwracam; Na datę i godzinę odbioru będziemy się umawiać - najlepiej na jakiś weekend. Powód taki, że jestem kobietą sukcesu i pracuję do późnych godzin wieczornych. Do tego przyjaciele obiecali mi, że jak tylko wyjedzie TA konkretna kanapa (której nie wiedzieć czemu nienawidzą), to przywiozą mi nowiutką i świezutką BEDDINGE ze sklepu IKEA, więc muszę się i z nimi zsynchronizować, bo, dalibóg, na podłodze śpi się niewygodnie; Możliwe - i zalecane - jest obejrzenie przedmiotu licytacji PRZED zalicytowaniem. Jeśli już zalicytujesz, bierzesz na siebie odpowiedzialność za wyniesienie tego cholerstwa z mojego mieszkania i jeśli będziesz próbować się przed tą odpowiedzialnością uchylić, będę bardzo rozczarowana, a moi znajomi Ukraińcy bardzo źli Zapewniam napoje orzeźwiające tudzież, w razie konieczności, kielon wódki dla ogłuszonych tak onieśmielajacym zakupem; UWAGA! Z powodu urlopu odbiór jest możliwy najwcześniej w niedzielę, 18 października! Disclaimer: Wszelkie przedmioty (książki, koce, nerdy, koty) walające się na zdjeciach w okolicach kanapy NIE stanowią przedmiotu licytacji.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
admin
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Opal
Go
|
Jedzie trędowaty tramwajem. Wchodzi kanar, podchodzi do niego: - Bilet proszę. Ten spanikowany zaczyna przetrząsać kieszenie. Odpada mu ręka. Przeprasza, podnosi ją i wyrzuca przez okno. Zdenerwowany, jeszcze gwałtowniej przeszukuje kieszenie. Odpada mu noga. Przeprasza, podnosi i wyrzuca. Już w kompletnej panice traci drugą nogę. Za okno. Kanar przygląda mu się i mówi spokojnie: - My tu gadu gadu, a ja widzę, że pan mi powoli spierdala.
***************
Wspomnienia pewnego mężczyzny
Jeb--y dr Oetker! No, co mnie ku--a podkusiło, żeby kupić budyń z tej zaje---ej firmy? Siedziałem sobie w domu, czytałem to i tamto, aż mnie nagle złapała ochota na budyń. A z pięć lat już tego gówna nie jadłem. No i się wziąłem ubrałem, pobiegłem do sklepu.
Poproszę budyń. Proszę. Dziękuję. Szybki powrót do domu. Na opakowaniu napisane, że gotować mleko, potem wsypać, bla, bla, bla. Zrobiłem jak kazali. I co? I wyszło mi kakao! Rzadkie jak sraczka. Tego się nie da jeść. Jak te pieprzone chamy mogą nazywać to coś budyniem i jeszcze chwalić się nową recepturą?
Mam tego dość. Dość jeb--ej demokracji, kapitalizmu i całego tego ścierwa, które weszło do nas po '89. Chce takich budyniów jak za komuny! W brzydkich opakowaniach, ale gęstych z takimi wkurwiającymi grudkami! I kisieli też chcę! Niedawno na własne oczy widziałem jak moja znajoma PIŁA kisiel! Jak kur-a można pić kisiel? Czy nasze dzieci już nie będą pamiętały, że to należy wyjadać łyżeczką, do której wszystko się lepi i na koniec trzeba oblizać?
Kto mi zabrał szklane litrowe butelki z pepsi kolą? Komu one przeszkadzały? I mleko w butelkach i śmietana, które kwaśniały bo były prawdziwe! A teraz po tygodniu stania na kaloryferze dalej jest "świeże" co to kur-a za mleko? A dzieci myślą, że to mleczarnia mleko daje a krowa jest fioletowa.
A te butelki takie fajne kapsle miały, skoble do strzelania w dupę się z nich robiło!... A gumki się z szelek wyciągało . Gdzie teraz takie szelki? Dlaczego teraz nawet wafelki prince polo są w tych cudnych opakowaniach zachowujących świeżość przez pięćset lat? Ja chcę wafelków w sreberkach! I nie tylko prince polo ale i Mulatków! Jaki dziad skur-ił się zachodnią technologią, dzięki której teraz wszystkie cukierki rozpływają się w ustach, a nie tak jak kiedyś, trzeba je gryźć było, tak normalnie jak ludzie!? No pytam się, no!
Pier---ę mieć do wyboru setki rodzajów lodów i nie móc zdecydować się, na jaki mam ochotę! Kiedyś były tylko bambino w czekoladzie i wszyscy byli szczęśliwi, a jak rzucili casatte to ustawiała się kolejka na pół kilometra.
Czy ktoś pamięta jak smakuje prawdziwa bułka? Nie, kur-a, nie tak jak w waszych pier----ych sklepach, napompowane powietrzem kruche gówna. Prawdziwe bułki są twardawe, wyraziste w smaku, a najlepiej z prawdziwym masłem, które wyjęte z lodówki jest niemożliwe do rozsmarowania! O margarynie za komuny można było tylko pomarzyć, a jak była, to taka chuj--a, chyba Palma się nazywała.
Wielkie pierd---ne koncerny wyj---ły na amen z rynku moją ukochaną oranżadę, którą za młodu gasiłem pragnienie, a mordę przez pińć godzin miałem czerwoną. I jej młodszą siostrę - oranżadkę w proszku, której nikt nigdy nie rozpuszczał w wodzie, Bo służyła do wyjadania oblizanym palcem. Nawet ukochane parówki mi zaje--li, dziś już nie robi się takich dobrych jak kiedyś...
W telewizji dwa kanały, na każdym nic do oglądania. Teraz mamy sto kanałów i też nic nie ma. Możemy wpierd---ć pomarańcze, banany i mandarynki, a kiedyś jak przyszedłeś z czymś takim do szkoły, to cię szefem nazywali. Fast foodów też nie było i każdy żywił się w drewnianych budach i żarliśmy z aluminiowych talerzy i jakoś nikt sraczki nie dostał, a śmieci wokoło nie było bo nie było zasranych jednorazówek. A jak chcieliśmy Ameryki to żywiliśmy się zapiekankami z serem i pieczarkami i hod-dogami nabijanymi na metalowe pale. Buła, parówa, musztarda! Nic więcej do szczęścia nie potrzebowaliśmy. Spierd--aj zasrany kapitalizmie!!!!!
A taką, kur-a, miałem ochotę na budyń!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
_flo
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Chcębyćzdrowy
Go
|
Pani Stasia była organistką w kościele, miała już prawie 70 lat na karku i była starą panną. Była podziwiana przez wszystkich parafian za swą dobroć i oddanie sprawom kościoła. Pewnego razu wpadł do niej ksiądz omówić szczegóły jakiejś kościelnej uroczystości. Pani Stasia zaprosiła duchownego do pokoju gościnnego i zaoferowała mu herbatkę. Ksiądz usiadł sobie wygodnie w stylowym fotelu tak, że przed nim stały stare organy Pani Stasi. Ku wielkiemu zdziwieniu księdza, na organach tych stała szklanka wypełniona wodą, a co jeszcze bardziej zaniepokoiło księdza to fakt, że w szklance tej pływała prezerwatywa. Jak Pani Stasia wróciła z herbatką zaczęła się rozmowa. Ksiądz chciał jakoś delikatnie zacząć rozmowę o szklance wody i kondomie w niej pływającym, ale mu się nie udawało, więc postanowił zapytać wprost: - Pani Stasiu, bardzo bym był rad, gdyby mi pani to wytłumaczyła - tu wskazał na nieszczęsną szklankę. - Ooo tak, dobrze, że ksiądz pyta... Czyż to nie wspaniałe? Szłam sobie raz przykościelnym parkiem parę miesięcy temu i znalazłam tę małą paczuszkę na ziemi. Instrukcja na opakowaniu wyraźnie mówiła, że należy to umieścić na organie, zapewnić by było wilgotne i to wtedy ochroni przed roznoszeniem się chorób.... I wie ksiądz co? Przez całą zimę nie miałam grypy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Opal
Go
|
Przez całą zimę nie miałam grypy. - ja też, a szklanki z wodą nie miałam ****** Dialog w ostrej fazie zakochania: Ona: Cześć Jacku! On: No nareszcie, już tak długo czekam! Ona: Może chcesz żebym poszła? On: NIE! Co ci przyszło do głowy? Sama myśl o tym jest dla mnie straszna! Ona: Kochasz mnie? On: Oczywiście. O każdej porze dnia i nocy! Ona: Czy mnie kiedyś zdradziłeś? On: NIE! Nigdy! Jak możesz pytać ???! Ona: Chcesz mnie pocałować? On: Tak, za każdym razem i przy każdej okazji! Ona: Czy byś mnie kiedykolwiek uderzył? On: No nie!! Przecież wiesz jaki jestem! Ona: Czy mogę ci zaufać? On: Tak. Ona: Kochanie ty moje... A kilka lat później: proszę sobie poczytać od dołu...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Chcębyćzdrowy
Go
|
Dobre! Muszę sobie go skopiować Stare dobre małżeństwo spędza powtórny miodowy miesiąc, na uczczenie 40-tej rocznicy ślubu. Lecą do Australii. Nagle rozlega się głos pilota: - Drodzy pasażerowie, silniki odmówiły posłuszeństwa. Możemy lądować awaryjnie na wyspie przed nami, ale prawdopodobieństwo że ktoś nas odnajdzie jest równe zeru. Dziękujemy za wyrozumiałość. Mąż drapie się w głowę i mówi do żony: - Kochanie, opłaciłaś rachunki za mieszkanie? - Tak najmilszy, uregulowałam tuż przed wyjazdem. - A za telefony ? - Też zapłaciłam najdroższy. Mąż myśli, myśli, myśli... - A ZUSy nasze popłaciłaś ? - O Boże, kochanie na śmierć zapomniałam! Och, ale dowalą nam karę! On całuje ją tak jak nie całował od lat 30tu, śmieje się, wrzeszczy jak wariat: - Przeżyjemy! Znajdą nas! Te sk....syny znajdą nas, nawet na końcu świata!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|