Strony: [1] 2 3
|
|
|
Autor
|
Wtek: Sznycelki wątrobiane, paluszki lizać! (Przeczytany 23668 razy)
|
viola44
Go
|
sznycelki z wątróbki!Wątróbkę ( może być wieprzowa, wołowa, drobiowa) pokroić drobniutko w kosteczkę, dodać cebulki , czosnku, majeranku, jajko, bułkę tartą, sól i pieprz do smaku - wymieszać i dużą łyżką formułować porcje na rozgrzany smalec, smażyć na lekkim ogniu i gotowe. Ja robiłam z 40 dag wieprzowej wątróbki na dwie osoby, dałam jedną średniej wielkości cebulę, jeden duży ząbek czosnku, można dać dwa bez obaw i cała zabawa polega na tym żeby dać dużo majeranku, ja dałam z półtora dużej łyżki, pewnie więcej też będzie ok ( robiłam to pierwszy raz więc...ale w smaku była wyśmienita), zupełnie inny smak w porównaniu do wątroby smażonej solo...a pracy naprawdę przy tym nie ma za dużo.... smacznego! Teraz to na pewno na moim stole wątroba będzie gościć raz w tygodniu
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kristan
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
Violu jeszcze lepsza jest z ziołami prowansalskimi Polecam może przypadnie Ci do gustu
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
viola44
Go
|
A może ktoś będzie miał "chcice" na pierożki http://www.jedzoptymalnie.pl/kulinaria.php?id=216 sznycelki również godne uwagic - niebawem zapachnie w kuchni. Polecam wątróbkę cielęcą.
no oczywiscie że cielęca tez na pewno będzie extra widzę że do pierożków też idzie majeranek, widocznie coś w tym musi być że wątróbka z majerankiem tworzą dobry zestaw... Violu jeszcze lepsza jest z ziołami prowansalskimi Polecam może przypadnie Ci do gustu wypróbuję na pewno bo nawet mam te zioła ............majeranek był w przepisie....
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
wypróbuję na pewno bo nawet mam te zioła ...
my w ten sposób przemycamy wątróbkę dzieciakom - pałaszują aż miło, no i ja też ))
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
adampio
Go
|
Moja corka tez nie lubila watrobki, zona tez nie lubila..........zrobilem raz kiedys buef strogonoff tylko, ze z watrobki..........pozmiatali z talerzy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
W moim srednio-długim zyciu nie spotkałem nikogo kto lubi watróbkę ot tak poprostu, a jeżeli mówi, że lubi to i tak nie uwierzę Można ja fajnie przyprawic i jest to dobra podstawa np. obiadu, ale karczek z grilla(może być tylko z solą i pieprzem), który mogę jeśc codziennie to nie jest
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Przez czytanie tego wątku zgłodniałam i poszłam sobie nałożyć galarety wieprzowej, no ale to nie to samo co karczek z grila )
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Teresa Stachurska
Go
|
W moim srednio-długim zyciu nie spotkałem nikogo kto lubi watróbkę ot tak poprostu, a jeżeli mówi, że lubi to i tak nie uwierzę Można ja fajnie przyprawic i jest to dobra podstawa np. obiadu, ale karczek z grilla(może być tylko z solą i pieprzem), który mogę jeśc codziennie to nie jest Ja lubię wątróbkę. Jak dłużej jej nie jem to aż tęsknię. Nawet kaszankę polubilam, co się kiedyś wydawało nieożliwe.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Wczoraj właśnie jadłam, po długim czasie, kaszankę. Byłaby pyszna, gdyby nie była przesolona. Ja do niej nic soli nie dodawałam, ale zauważyłam, że mi już wszystkie kiełbasy są za słone. Z początku myślałam, że inni z tą zmianą smaku na DO przesadzają, bo ja wszystko musiałam solić, inaczej mi nie smakowało. Chyba będę musiała jesienią pomyśleć o robieniu wędlin domowym sposobem, aby nadmiar soli nie psuł smaku.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Teresa Stachurska
Go
|
Prawda. Soli w tej kaszance też nie znoszę. Ratuję się ogórkami konrewowymi lub kiszonymi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
Ja lubię wątróbkę.
Wyjątek potwierdza regułę
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
Z początku myślałam, że inni z tą zmianą smaku na DO przesadzają, bo ja wszystko musiałam solić, inaczej mi nie smakowało.
Jest to rzeczywiście pewien problem na ŻO. Ciężko ustrzelić dobrą i nie przesoloną wędlinę. Podobnie wygląda sprawa na proszonych obiadach u nieoptymalnej rodziny Co ciekawe u nas wszystkim smakuje i nie dosalają, a sól w razie czego zawsze jest na stole
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Goście mają lepiej u nas, niż my u nich - dosolić ewentualnie zawsze można, a "odsolić" - to już problem ) U nas wszystkim w najbliższej rodzinie smakuje teraz mniej słone, niż kiedyś. Dzieciaki nie zawsze frytki solą, a przedtem to frytki jedli aż białe od soli. )
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
Dzieciaki nie zawsze frytki solą, a przedtem to frytki jedli aż białe od soli. ) To super i bez liczenia powiem Ci, że są już przy stole ))
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Też tak myślę, ale obawiam się, co będzie jak będą przy ławce szkolnej. Będę się starała, żeby dalej tak jedli, jak teraz, chociaż w towarzystwie rówieśników, to może być różnie. Napisz proszę, jak sobie radzicie z waszymi dziećmi w roku szkolnym?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
...To super i bez liczenia powiem Ci, że są już przy stole )) Z liczeniem to jest już mój drugi dziń i wychodzi mi za dużo białka. Ale policzę jeszcze parę dni, bo jednak codziennie jest inaczej. PS. Chciałam liczyć wcześniej, ale po waszych opiniach na ten temat zrezygnowałam, a teraz będę konsekwentna. "Mówta co chceta" )
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
Napisz proszę, jak sobie radzicie z waszymi dziećmi w roku szkolnym?
A już kiedyś pisałem Ale chętnie napiszę jeszcze raz )) Rano przed wyjściem do szkoły śniadanie jajeczne (omlet lub jajecznica) Do szkoły: Młodsza - najczęściej parówki lub parę plasterków mielonki lub kawałek optymalnego sernika, pół jabłka i woda mineralna. Gdyby nie to, że dziecko zostaje w świetlicy drugie śniadanie było by zbędne. Starsza - kanapki z chlebka orzechowego i co tam mamy w lodówce np. pasztetowa, żółty ser, salami itp. czasami np. kawałek papryki do pogryzania i woda mineralna. Dzieci w szkole nie wykazują zainteresowania wszelkimi batonikami, chipsami i innymi niejadalnymi - co najwyżej dokupią w sklepiku szkolnym wodę mineralną, innej nie piją! I to tyle
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Zazdroszczę Wam (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Z wodą mineralną, to nie ma problemu, już w ubiegłym roku nie pili nic innego, żadnych kubusiów, soczków w kartoniku itp. Tylko woda niegaz. Najtrudniej będzie z chlebem. Moje dzieci na wczasach jadły chleb optymalny, ale w domu nie chcą, a z resztą już dawno go nie piekłam, bo praktycznie chleba nie potrzebuję. Rano jemy żółtka, albo omlet i chleba nie trzeba. Obiad, to wiadomo, a prawie codziennie robię im "talarki" z ziemniaków na smalcu i jakoś nie może im się to przejeść. Nie raz wieczorem zjedzą chleb zwykły, tak, że u nas to dzieciaki tak całkiem przestawione nie są. Ja sobie to tłumaczę tak, że dzieciom wolno więcej węglowodanów jeść. Muszę zacząć znowu piec chleby optymalne, to może ich "przerobię". Jak to jest przyjemnie patrzeć na dzieci jak są zdrowe, szczupłe i pełne energii. Mają już wszystko przygotowane do szkoły, łącznie z okładkami na książkach. Już tęsknią za szkołą )
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
..I ja już marzę o tym, żeby zaczęli chodzić do szkoły, bo trzeba w końcu odpocząć od "odpoczynku" )
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: [1] 2 3
|
|
|
|