Strony: 1 [2] 3
|
|
|
Autor
|
Wtek: Prace nie odpowiadają profilowi czasopisma. (Przeczytany 52761 razy)
|
Bruford
Go
|
Tyle słów a my nadal nie wiemy skąd Mama wzięła rewelacje o chorowitości dzieci pediatrów.Ciekawe że napisanie dowolnej bzdury jest dopuszczalne o ile tylko robi się to ku chwale DO.Wtedy żadne dowody nie są potrzebne.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
Tyle słów a my nadal nie wiemy skąd Mama wzięła rewelacje o chorowitości dzieci pediatrów.Ciekawe że napisanie dowolnej bzdury jest dopuszczalne o ile tylko robi się to ku chwale DO.Wtedy żadne dowody nie są potrzebne. I vice versa panie Bruford! I vice versa! Napisanie dowolnej bzdury, mylenie faktów, naciąganie argumentów, cwane wybiórcze cytaty mające na celu ośmieszyć, wszystko to jest dozwolone, jeśli jest podpisane naukowymi tytułami. Bo motłoch jest motłochem, prawda? Wystarczy zaświecić profesorem doktorem habilitowanym albo docentem doktorem habilitowanym, a już motłoch będzie bił pokorne pokłony, przed złotym cielcem naukowej wiedzy! Na szczęście optymalny motłoch tym się różni od nieoptymalnego, że nie jest bezwolny! I ważniejsze dla nas są świadectwa ludzi skazanych przez profesorów i docentów habilitowanych na śmierć i wyleczonych przez doktora Kwaśniewskiego, niż statystyki i naukowe badania. Tym niech się zajmą lekarze. Niech Pan się tym zajmie, jeśli chce Pan poznać prawdę, zamiast prowokować na kolejnym forum bezowocną dyskusję. Czemu do tej pory, skoro tyle Pan wie o tej diecie, nie zinicjował Pan takich badań? Tę dietę stosuje w Polsce bardzo dużo ludzi. Jest to zjawisko w skali społecznej, tylko jakoś lekarze tacy jak Pan nie uznają tego fenomenu, a zamiast tego ośmieszają JK, czyniąc z niego nawiedzonego szarlatana. Przecież większość z tych wyleczonych dietą, jest w posiadaniu dokumentacji medycznych, odwzorowujących przebieg choroby. To są dokumenty wystawione przez przedstawicieli Pańskiego środowiska. Czemu, zamiast wystepować na tym forum, nie zwróci się Pan do doktora o udostępnienie kopii tych dokumentów w celu dokonania analizy? Bo łatwiej jest krytykować i ośmieszać, niż coś zrobić? A może boi się Pan tego, co zobaczy? Tak jak wielu pańskich kolegów po fachu? I jeszcze jedno: ma Pan ojca, matkę, dzieci? Co Pan zrobi, jeśli (odpukać) któraś z Pana bliskich osób zapadnie na nieuleczalną z Pańskiego i Pańskiej medycyny punktu widzenia, chorobę? Bedzie Pan patrzył jak się wykańcza, bo to Panu dyktuje Pańska wiedza i przekonanie, czy uchwyci się Pan ostatniej nadziei? Czy wtedy Pan uwierzy? Pozdrawiam, i zyczę dalszego dobrego samopoczucia Panie doktorze! aratorn
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
mama
Go
|
Tyle słów a my nadal nie wiemy skąd Mama wzięła rewelacje o chorowitości dzieci pediatrów. Z autopsji oraz ze szkolnych statystyk dostępnych w domu mojej mamusi. Pediatrzy najłatwiej potrafią wyhodować alergię i astmę u swoich pociech, mniej rozgarnięci bez trudu również cukrzycę typ I - wystarczy dokładnie przestrzegać zaleceń "wiodących placówek naukowych".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
czy zatem przytoczysz te statystyki szkolne by nie pozostac gołosłowną??? na czym zatem polega to Twoje własne doswiadczenie??? Twierdzenie że pediatra wystymuluje u swojego dziecka cukrzycę tp I jest kolosalną bzdurą.
Do Pana Aratorna
Do wszystkiego co napisał Pan aratorn ustosunkowałem się już w innych miejscach.Nie mam zamiaru się powtarzać. Zwrócę tylko uwagę na to że nikogo nie nazwałem motłochem ani też nie miałem takiego zamiaru.Określenie to jest zatem wynikiem wyłącznie Pańskiej interpretacji. Pozostaję z szacunkiem.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
Do Pana Bruforda Zwrócę uwagę na to, że nie napisałem iż to Pan nazwał kogokolwiek "motłochem". Określenie to jest istotnie wynikiem mojej interpretacji, a raczej odczuciem jakie miewam przy okazji czytania wypowiedzi i opinii pańskich i Panu podobnych lekarzy. Z wyżyn swej wiedzy, dajecie nam maluczkim, odczuć swoją wyższość popartą (nie przeczę) wieloma latami nauki, ale jak się często okazuje, zupełnie nieprzydatnymi w praktyce. To tylko teoria, a dr. Kwaśniewski jest praktykiem - jego wiedza wynika z praktyki wyleczeń, a nie przypuszczeń i domniemań! Nie znam Pana, i nie wiem kim Pan jest, ani co osiągnął, dlatego nie oceniam Pana, tylko Pańskie wypowiedzi. I, oczywiście, nie jestem dla Pana żadnym partnerem w dyskusji merytorycznej - wystarczy, że "rzuci" mi Pan parę terminów medycznych, i leżę. Ale wątpię w to, że do tego wszystkiego co napisałem ustosunkował się Pan już wcześniej, boPańskie posty śledzę dość dokładnie. Proszę mi zatem podać, gdzie i kiedy Pan napisał, że zwrócił się Pan do dra Kwaśniewskiego o udostępnienie dokumentacji z przebiegu wyleczenia chorych (na nieuleczalne z punktu widzenia Pańskiej medycyny choroby), a wyleczonych dzięki ŻO? Jeśli tak, to jakie wnioski Pan wyciągnął i gdzie je opublikował? Poproszę o szczegóły. Powtarzam raz jeszcze: łatwo krytykować, zwłaszcza z pozycji silniejszego, mając oparcie w tytułach naukowych i instytutach. Dużo trudniej jest spróbować zrozumieć, bo to może oznaczać klęskę dotychczasowych przekonań, prawda? Z poważaniem
Do Pana Aratorna
Do wszystkiego co napisał Pan aratorn ustosunkowałem się już w innych miejscach.Nie mam zamiaru się powtarzać. Zwrócę tylko uwagę na to że nikogo nie nazwałem motłochem ani też nie miałem takiego zamiaru.Określenie to jest zatem wynikiem wyłącznie Pańskiej interpretacji. Pozostaję z szacunkiem.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
Szanowny Panie Aratorn.
Zapewne nie śledzi Pan wszystkich moich postów jako , że dyskusję na temat DO prowadzę od conajmniej 3 lat i nie tylko , a nawet głównie na innym forum. Jak dotąd wyslalem trzy zapytania mailowe do znanych lekarzy opty - jak na razie bez odpowiedzi i sądzę , że odpowiedzi nigdy nie będzie bo miało to miejsce od pól do roku temu. Nie występowałem o żadną dokumentację do dr Kwaśniewskiego jako że wystarczyła mi lektura zamieszczonej na tej stronie internetowej pracy ww autora o niedokrwieniu kończyn dolnych by ocenić wiarygodność twierdzeń---ponadto na moje zapytania na odnośnej podstronie ( łącznie trzy) udzielił TOAN jednej tylko odpowiedzi , zresztą dość dziwnej.Pozostałe pytania nie zainteresowały dr Kwaśniewskiego.
Moje prywatne doświadczenia z osobami stos.dietę mówią akurat coś zupełnie innego , zwłaszcza w kwestii rozpoznanych chorób bądź wyleczeń.
Pańskie odczucia związane z czytaniem lekarskich wypowiedzi pozostają Pańską wyłącznie sprawą i nie mają rangi argumentu.
Dyskusja na ogól zawsze coś daje, mam natomiast uporczywe wrażenie że jakakolwiek krytyka dr-a Kwaśniewskiego jest uważana przez wielu opty za niemal świętokradztwo.
Z wyrazami szacunku Bruford
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
Szanowny Panie.
"Zapewne nie śledzi Pan wszystkich moich postów jako , że dyskusję na temat DO prowadzę od conajmniej 3 lat i nie tylko , a nawet głównie na innym forum." A owszem, śledzę. Na szczęście jest w polskim internecie tylko kilka forum, na którym optymalni wymieniają się poglądami, i akurat wszystkie dość dokładnie przeglądam. Pańskie posty zwłaszcza, bo wymiana zdań między Panem a innymi użytkownikami forum (szkoda, że nie ma do tego liczby mnogiej) jest rzadkim przykładem kompletnego niezrozumienia intencji i wypowiadanych słow, z obu stron.
"Jak dotąd wyslalem trzy zapytania mailowe do znanych lekarzy opty - jak na razie bez odpowiedzi i sądzę , że odpowiedzi nigdy nie będzie bo miało to miejsce od pól do roku temu." I na tym Pan poprzestał? Ja, kiedy mnie coś interesuje, drążę temat aż uzyskam odpowiedzi. Proponuję wysyłać tak długo, aż któryś odpowie. Widzi Pan, to niesłychanie zajęci ludzie, ci lekarze optymalni, a to dlatego, że jest ich bardzo mało, w stosunku do liczby pacjentów. I nie dziwię się, że puścili pańskie maile mimo.
"Nie występowałem o żadną dokumentację do dr Kwaśniewskiego jako że wystarczyła mi lektura zamieszczonej na tej stronie internetowej pracy ww autora o niedokrwieniu kończyn dolnych by ocenić wiarygodność twierdzeń" Wie Pan co? Jak na lekarza, to dość niezwykłe stwierdzenie. Wystarczyła Panu jedna publikacja, żeby ocenić wszystko???? I zrezygnować?
"---ponadto na moje zapytania na odnośnej podstronie ( łącznie trzy) udzielił TOAN jednej tylko odpowiedzi , zresztą dość dziwnej.Pozostałe pytania nie zainteresowały dr Kwaśniewskiego." O ile się orientuję (jeśli źle, to niech mnie Pan poprawi), to TOAN nie jest dr-em Janem Kwaśniewskim.
"Moje prywatne doświadczenia z osobami stos.dietę mówią akurat coś zupełnie innego , zwłaszcza w kwestii rozpoznanych chorób bądź wyleczeń." Doświadczenia czy badania? Czy przeprowadził Pan jakieś badania w tym względzie, czy też jest to tylko suma pewnej ilości wywiadów z pacjentami, którym się wydawało, że są na ŻO? Jak słusznie zauważył jeden z internautów na tym forum, jest wielu ludzi, którzy mówią o sobie, że są na ŻO. Tak naprawdę są tylko w błędzie. Nie liczą BTW, nie liczą tego co jedzą, podjadają słodycze pomiędzy posiłkami, a co najgorsze nie chodzą do lekarzy (optymalnych rzecz jasna). I nic dziwnego, że należą do tych, którym ŻO nie pomaga....Tylko który się przyzna, co naprawdę jadł? Jeśli chce Pan wyciągać wnioski, to proszę przeprowadzić badania na izolowanej grupie, w identycznych warunkach żywieniowych! Zresztą Pan chyba lepiej ode mnie wie, co jest potrzebne do tego, by wyciągać wiarygodne wnioski.
"Pańskie odczucia związane z czytaniem lekarskich wypowiedzi pozostają Pańską wyłącznie sprawą i nie mają rangi argumentu." Zgadza się, ale są to nie tylko moje odczucia, ale wielu osób spośród optymalnych.
"Dyskusja na ogól zawsze coś daje, mam natomiast uporczywe wrażenie że jakakolwiek krytyka dr-a Kwaśniewskiego jest uważana przez wielu opty za niemal świętokradztwo." Tu nie o krytykę idzie Panie Bruford, tylko o orozsądek. Po pierwsze już ktoś na tym forum napisał Panu, że tu wypowiadają się praktycy (ludzie stosujący ŻO), a nie lekarze. Moim zdaniem byłoby co najmniej dziwne, gdyby jakiś lekarz optymalny podjął się prowadzenia dyskusji o leczeniu poprzez internet. Nie uważa Pan? A więc tu Pan z lekarzem optymalnym nie pogada. Jeśli nie wie Pan jak się skontaktować, podpowiem Panu: proszę udać pacjenta i wysłać list z zapytaniem (jako lekarz na pewno znajdzie Pan jakiś temat dotąd nie poruszany, a więc na tyle ciekawy i nietypowy, że na pewno ktoś z lekarzy optymalnych nań odpowie). Tak ja myślę. Ale jeśli się chce, to trzeba próbować! Po drugie powinien Pan doskonale znać stanowisko medycyny i jej autorytetów w Polsce do ŻO, oraz ich wypowiedzi. Powinien Pan również zdawać sobie sprawę z klimatu wokół ŻO, pewnego ostracyzmu ze strony tak mediów, jak i czynników oficjalnych. Najlepszym dowodem na to jest brak jakichkolwiek badań dotyczących ŻO, a przecież wg różnych szacunków jest nas w Polsce od kilkuset tyszięcy do kilku milionów, i aż się prosi o jakieś badania. Jakoś nikt sie nie kwapi. Tylko krytykantów nie brakuje! I nie powinna Pana w związku z tym dziwić nasza reakcja na krytykę JK, zwłaszcza, że zwykle jest mało konstruktywna. Doktor Kwaśniewski jest jednym z niewielu ludzi w Polsce, który rozpoczął i kontynuuje coś niespotykanego, i uważam że jako taki nie powinien podlegać krytyce! Można krytykwać jego dzieło, ale nie osobę! Natomiast co do dzieła, zwykle ta krytyka nie wytrzymuje faktów, a fakty są takie, że ŻO pomaga ludziom wyzdrowieć. Nie leczy ich, jak wielu mylnie sądzi, ale stwarza organizmowi warunki do samoleczenia. Więc nie jest żadnym panaceum. ŻO to sposób na życie Panie Bruford, i tak jak wielu nie rozumie co czuje alpinista i co go pcha w góry, by zdobywać nowe szczyty, tak Pan nie zrozumie nas-optymalnych, dopóki Pan nie spróbuje. Bo to jest sposób na życie! Tego nie sposób zrozumieć. To trzeba przeżyć. To tyle na teraz. Przejrzę jeszcze raz wszystkie Pańskie posty (zajmie mi to trochę), żeby stwierdzić, czy rzeczywiście czegoś nie przeoczyłem.
Pozdrawiam Aratorn
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
Witam. Małe sprostowanie do mojego poprzedniego postu, żeby nie odniósł Pan wrażenia, że jestem fanatykiem. Jest rzeczą oczywistą, że są ludzie którym to żywienie nie pomaga pomimo, iż stosują je właściwie tzn. w myśl zaleceń. Albo po prostu źle je tolerują, albo z powodu poprzednich diet tak rozregulowali swój organizm, że postępy robią bardzo powolne (ja właśnie do nich się zaliczam), albo mimo swych najszczerszych chęci robią jakiś błąd. A błędem koronnym jest tu brak konsultacji z lekarzem, brak badań itp. Po części wynika to stąd, że wiele osób traktuje ŻO jak kolejną "cudowną" gazetową dietę, która np. odchudza. Takich diet najczęściej nie konsultuje się z lekarzem. A ŻO, jak napisałem wcześniej, jest sposobem na życie a nie dietą odchudzającą, antyrakową, czy inną. Pozdrawiam aratorn
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
Drogi Panie Aratorn.
Dziwią Pana moje wnioski wypływające z lektury pojedynczej pracy dr Kwaśniewskiego?Nie powinny.Zapewniam Pana,że pewien sposób rozumowania i pewne zasady wyciągania wniosków są w medycynie determinowane faktami fizjologicznymi.Jakakolwiek praca ignorująca oczywistości deklasuje się sama i jeśli takie elementy dostrzegam to nie sądzę by lektura innych , podobnie skonstruowanych, prac mogła wprowadzić cokolwiek sensownego. Zapewne i w Pańskiej profesji z łatwością obnaża Pan błędy zasadnicze zatem z pewnością rozumie Pan jaką sytuację mam na myśli.Jeśli jest Pan ciekaw szczegółów , chętnie wyłuszczę je w dyskusji poza forum.
Nie uważam by jakakolwiek osoba była wyłączona spod prawa do bycia krytykowaną lub prawa do krytykowania.Niebezpiecznie pachnie mi to mitomanią.
Co zaś się tyczy kontaktów z lekarzami opty to ja akurat uważam , że wystarczy.Tak się składa,że ja również mam dużo pracy i dużo pacjentów a jednak znajduję czas na choćby krótkie odpowiedzi mailowe.To kwestia zasad.Brak odpowiedzi interpretuję tu po prostu jako niechęć i lęk przed merytoryczną dyskusją.Pomysł z wizytą "undercover" potraktujmy jako żart , nie jest to zwyczajowy sposób dyskusjiz kolegami po fachu.A dlazegóż to nie mieliby wypowiadać się na forum skoro wielu lekarzy na takich forach udziela swoich opinii.W przeciwieństwie do Pana nie dziwiło by mnie to.Zresztą po lekturze tzw standardu postępowania w cukrzycy ( Konferencja Lekarzy Optymalnych w Oleśnicy) straciłem jakąkolwiek ochotę do rozmów , po prostu szkoda mojego czasu.Chyba moja tu obecność to ostatnia taka próba.Zdanie mam po owym standardzie wystarczająco wyrobione.
Pan akurat twierdzi , że DO nie jest panaceum.No i pozostaje Pan nie tylko w konflikcie z większością optymalnych ale nawet w opozycji do tekstów kanonicznych ( że wspomnę choćby " DO leczy wszystkie<prawie>choroby" co jak pan pamięta,jest cytatemz samego mistrza)Przyjmijmy ,że nie chodzi mi o dyskutowanie czyjegoś sposobu na życie.Chodzi mi o fakty.
Kwestia badań---powtórzę po raz zapewne setny.Obowiązkiem badacza który tworzy nową metodę jest wykonanie wiarygodnych badań potwierdzających jego tezę.Nie można opierać swoich twierdzeń na czystej spekulacji a następnie żądać by gremia naukowe poświęciły czas na potwierdzanie bądź wykluczanie teoryjek.Za pozwoleniem , jeśli ogłoszę , że transmituję zdrowotną energię za pomocą mojego pióra wiecznego i dostarczę kilka setek świadectw ludzi wyleczonych z różnych rzeczy jedynie poprzez obcowanie z moim podpisem to czy uzna pan moje prawo do żądania o reszty świata badań nad moją energią czy na początek poprosi mnie pan o dowody?
Co do tut forum to zastosowałem skrót myślowy.Podano tu , że TOAN przekazuje pytania dr Kwaśniewskiemu i umieszcza jego odpowiedzi.Zwracało zresztą moją uwagę , jako lekarza, także i to na jakie zazwyczaj pytania nie udzielano odpowiedzi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
Do P Aratorna - i mnie trafia się potrzeba uzupełnienia. W żadnym razie nie odbieram pana jako fanatyka.Wręcz przeciwnie , zwłaszcza na tle wielu innych dyskutantów. Zechciałby Pan natomiast rozwinąć kwestię "niezrozumienia z obu stron"? Czego zatem nie rozumieją moi oponenci ? Pozdrawiam Bruford
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
Panie Bruford. "Dziwią Pana moje wnioski wypływające z lektury pojedynczej pracy dr Kwaśniewskiego? Nie powinny. Zapewniam Pana, że pewien sposób rozumowania i pewne zasady wyciągania wniosków są w medycynie determinowane faktami fizjologicznymi. Jakakolwiek praca ignorująca oczywistości deklasuje się sama i jeśli takie elementy dostrzegam to nie sądzę by lektura innych , podobnie skonstruowanych, prac mogła wprowadzić cokolwiek sensownego." Nie znam, niestety tej pracy-czy mógłby Pan podać mi link do niej? "Zapewne i w Pańskiej profesji z łatwością obnaża Pan błędy zasadnicze zatem z pewnością rozumie Pan jaką sytuację mam na myśli." Zapewne tak, tyle że ŻO ewoluuje. To, co było oczywiste kiedyś, dzisiaj nie musi być, a więc i wnioski z tego wypływające również. Powtarzam, nie znam tej konkretnej pracy, więc nie wiem kiedy była pisana, ani co zawiera. Byłbym wdzięczny za ten link. "Jeśli jest Pan ciekaw szczegółów, chętnie wyłuszczę je w dyskusji poza forum." Bardzo proszę: aratorn@gazeta.pl"Nie uważam by jakakolwiek osoba była wyłączona spod prawa do bycia krytykowaną lub prawa do krytykowania. Niebezpiecznie pachnie mi to mitomanią." I tu się właśnie różnimy Szanowny Panie! Tu nie idzie o mitomanię. Przecież nawet wychowanie dzieci polega na osądzaniu czynów a nie ich samych. Nawet Sąd osądza czyny, a nie oskarżonych. W Polsce mamy do czynienia z niebezpieczną tendencją publicznego osądzania ludzi. Niebezpieczną dlatego, że daje nieograniczone pole i przyzwolenie dla manipulacji. A dr Kwaśniewski jest bardzo często przedmiotem takiej manipulacji. Najłatwiej zniszczyć wartościowe rzeczy ośmieszając ich autrora. Przykładów nie będę cytował, bo wystarczy się rozejrzeć-pełno ich w naszej codzienności. "Co zaś się tyczy kontaktów z lekarzami opty to ja akurat uważam, że wystarczy. Tak się składa, że ja również mam dużo pracy i dużo pacjentów a jednak znajduję czas na choćby krótkie odpowiedzi mailowe. To kwestia zasad. Brak odpowiedzi interpretuję tu po prostu jako niechęć i lęk przed merytoryczną dyskusją. " I znów trudno mi się wypowiadać, bo nie znam treści. Ale wie Pan, co? Wydaje mi się, że Pan nie zauważa, bądź nie chce zauważyć (bo starannie unika Pan jakiegokolwiek odniesienia się) pewnego problemu z którym borykamy się my wszyscy-optymalni. A mianowicie ostracyzmu, niechęci, a czasem zwyczajnego lęku ze strony nieoptymalnych. Myślę, że tu należy szukać przyczyn ostrożności lekarzy optymalnych w dyskusjach z lekarzami nieopty. Po prostu ci ostatni po wielokroć dali wyraz temu, że zwyczajnie nie chcą rzeczowej dyskusji, nie chcą badań, najchętniej (gdyby to tylko było możliwe) wogóle niezauważaliby nas. Na szczęście to nie jest możliwe. Takie jest moje zdanie. "Pomysł z wizytą "undercover" potraktujmy jako żart, nie jest to zwyczajowy sposób dyskusji z kolegami po fachu. " A dlaczego? Jeśli się chce, to każdy sposób jest dobry, jeśli nie wyrządza szkody innym, a ten chyba nie? "A dlazegóż to nie mieliby wypowiadać się na forum skoro wielu lekarzy na takich forach udziela swoich opinii. W przeciwieństwie do Pana nie dziwiło by mnie to." A mnie to dziwi, bo do merytorycznej dyskusji fachowców powinno dochodzić przy stole, a nie przy klawiaturze komputera, na publicznym forum. Tak to ja mogę sobie podyskutować z Panem jako Aratorn z Brufordem. "Zresztą po lekturze tzw standardu postępowania w cukrzycy ( Konferencja Lekarzy Optymalnych w Oleśnicy) straciłem jakąkolwiek ochotę do rozmów, po prostu szkoda mojego czasu. Chyba moja tu obecność to ostatnia taka próba. Zdanie mam po owym standardzie wystarczająco wyrobione." Tu znowu nie mogę się odnieść, bo nie znam. Przeczytam, to się wypowiem, albo zapytam. "Pan akurat twierdzi, że DO nie jest panaceum. No i pozostaje Pan nie tylko w konflikcie z większością optymalnych ale nawet w opozycji do tekstów kanonicznych (że wspomnę choćby " DO leczy wszystkie <prawie> choroby" co jak pan pamięta, jest cytatem z samego mistrza). Przyjmijmy, że nie chodzi mi o dyskutowanie czyjegoś sposobu na życie. Chodzi mi o fakty." Nie jestem wcale w żadnym konflikcie. Tak jak ja twierdzi wielu optymalnych, tyle że w życiu proszę Pana używa się skrótów myślowych: dużo łatwiej powiedzieć <dieta, która leczy>, niż <sposób odżywiania, który sprzyja powrotowi organizmu do zdrowia>, prawda? I krótsze toto i ładniej brzmi. Ale zgadza się. Chodzi o fakty. Rzeczywiście-z moich kontaktów z optymalnymi, ŻO (a nie DO) rzeczywiście sprzyja i pomaga w samoleczeniu większości tzw. cywilizacyjnych chorób. Innymi słowy-dr. Kwaśniewski stwierdził, że u podstaw wiekszości schorzeń tego typu leży zły sposób odżywiania się, na dodatek lansowany przez IŻIŻ, i większość tego typu instytucji na całym świecie, przy aktywnym poparciu ze strony koncernów spożywczych i farmaceutycznych, które zwyczajnie z tego żyją. Nie należy się czepiać się słów tylko wykazać więcej woli w zrozumieniu intencji. Bo jest to trochę bardziej złożone niż się wydaje. I ja właśnie to mam na myśli, mówiąc o braku chęci ze strony środowiska lekarzy nieoptymalnych, do rzeczowej dyskusji. "Kwestia badań---powtórzę po raz zapewne setny. Obowiązkiem badacza który tworzy nową metodę jest wykonanie wiarygodnych badań potwierdzających jego tezę. " Ale na to są potrzebne pieniądze panie Bruford. I one powinny się znaleźć z państwowych dotacji. Bo ja po to płacę podatki, jako obywatel, żeby Państwo Polskie o mnie dbało. Tym bardziej, że jako optymalny nie korzystam z usług społecznej służby zdrowia, bo po co? I tu jest pies pogrzebany. Niech IŻIŻ przeprowadzi wreszcie jakieś kompleksowe, wiarygodne badania nad ŻO. Dlaczego jeszcze tego nie zrobił? Czy nie dlatego, że wtedy pośrednio przyznałby się, że JK jest dla niego partnerem, a nie przeciwnikiem, którego można ośmieszać? "Nie można opierać swoich twierdzeń na czystej spekulacji a następnie żądać by gremia naukowe poświęciły czas na potwierdzanie bądź wykluczanie teoryjek. Za pozwoleniem, jeśli ogłoszę, że transmituję zdrowotną energię za pomocą mojego pióra wiecznego i dostarczę kilka setek świadectw ludzi wyleczonych z różnych rzeczy jedynie poprzez obcowanie z moim podpisem to czy uzna pan moje prawo do żądania o reszty świata badań nad moją energią czy na początek poprosi mnie pan o dowody?" Za pozwoleniem, to nie dr. Kwaśniewski leczy, tylko ŻO więc ta paralela z długopisem to jak kulą w płot. Po drugie to nie teoryjka, tylko poparta wieloletnim doświadczeniem wiedza, a na dodatek kilka milionów ludzi na całym świecie stosujących przez wiele lat nie tylko ŻO (w większości), ale i dietę Atkinsa, Lutza i kilku innych ludzi, którzy odeszli od dotychczasowego modelu żywienia. I nie stawiam znaku równości pomiędzy tymi sposobami, bo tutaj akurat równości nie ma. To nie to samo, jak sądzi wielu lekarzy nieoptymalnych (powinni znać różnicę, a nie znają). Teoryjką jest jak na razie żywienie wyskowęglowodanowe, bo nie dość że nie ma żadnych naukowych podstaw (te badania, które przeprowadzano kończono z braku zadowalających rezultatów), ale i zachorowalność na pewne choroby tak wzrosła w ostatnich trzydziestu latach, że nawet rodacy jej twórców zaczynają to nieśmiało zauważać. Pozdrawiam-aratorn
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
Panie Aratorn.
Znalazłem się w małym kłopocie.Praca dr Kwaśniewskiego na temat niedokrwienia kk dolnych znajdowała się na stronach OSBO , obecnie jednak po zmianie witryny, pracy tej wczoraj nie znalazłem.O ile mnie pamięć nie myli znajdowała się też na tutejszej witrynie ale także jej nie zlokalizowałem.Szkoda że nie zachowałem zrzutu tej pracy.Chodziło o poprawę ukrwienia kk dolnych mierzoną mnin pletysmografią oraz tzw próbą Kwaśniewskiego.Niezręcznie mi jest rozmwawiać o niej nie mając tekstu przed sobą ale nizwłocznie wrócę do tematu podając Panu link o ile jakikolwiek jeszcze istnieje.
Wracając do kwestii kontaktów to pozostaję przy swojej opinii.Internetowe fora służące komunikacji i konsultacjom funkcjonują z powodzeniem na tak ważnych stronach netu jak MayoClinic czy Medscape.Każdy autor opracowania medycznego zwykle podaje adres mailowy dla celów dalszej dyskusji.Zatem brak argumentu przemawiającego za negowaniem takiej formy kontaktu i wobec powyższego , pomysł "tajnego agenta" pozostawiam w sferze żartów.
Twierdzi Pan , że panaceum to jedynie skrót myślowy.Nie zgadzam się.Dla ilustracji stwórzmy figurę logiczną opierając się na listownej odpowiedzi dr Kwaśniewskiego udzielonej młodej kobiecie cierpiącej na bóle stawów , które uległy nasileniu po jakimś czasie od porzucenia diety(archiwum listów ze strony p Trojanowskiego , numeru listu nie pamiętam).Zgodzi się Pan ze mną ,że na leczenie czy wyleczenie pacjenta składają się diagnoza ,rozważenie i włączenie leczenia następnie kontrola przebiegu i ew.potwierdzenie wyleczenia lub konieczności korekt.O ile ostatni element bywa zbędny w ograniczonej ilości prostych przypadków to jednak całość stanowi kardynalną oczywistość.Zrezygnować z elementów :trzeciego a zwłaszcza pierwszego mogłby tylko ten kto dysponuje panaceum i jest mu zatem obojętne co i na co stosuje.Cóż odpowiada dr Kwaśniewski owej kobiecie gdy pisze ona o nawrocie bólów : " po stosowaniu diety korytkowej dołączył się u Pani gościec pp.Należy wrócić do DO".Spuśćmy kurtynę milczenia na fakt , że lekarz stwierdza RZS na podstawie jedynie listownego doniesienia o bólach.Zauważmy, że diagnoza nie jest tu istotna , jej potwierdzanie tym bardziej. Kluczem jest zastosowanie DO.To bezpośredni dowód na to jak twórca DO ją pojmuje.Jeśli nawet nie nazywa tego dosłownie to wiadomo że jest to panaceum lub prawie-panaceum.Zresztą dajmy pokój , wystarczy przejrzeć listy - świadectwa i fora.Nie może się Pan nie zgodzić z faktem że znaczna liczba opty , w tym doradców żyw.,uważa DO za panaceum.
Przyklad z piórem jest analogią.Mniejsza o grę słów.Niech będzie że to nie ja leczę ale energia kosmiczna przelana na papier.Nie ma Pan racji.Wykonanie prostych kohortowych badań retrospektywnych nie wymaga wielkich kosztów a jedynie prowadzenia skrupulatnych obserwacji i jest to podstawowy obowiązek badacza.
Co się tyczy odczuć ogółu.Nie sądzę by opty budzili lęk.Mitem opty jest że środowisko lekarskie boi się DO.Tkwię w tym środowisku już sporo i je znam.Zapewniam że tak nie jest.Ostracyzm --może?Niechęć - nie sądzę.
Wypowiedzi p dr Kwaśniewskiego podlegają krytyce.To nic dziwnego.Wszak są to twierdzenia publikowane.Krytyka to norma.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
Uzupełnienie dla P Aratorna Wspomniana praca p dr Kwaśniewskiego odnaleziona - cały czas pozostaje na tutejszej witrynie , w podstronie dieta optymalna , na stronie 3 -tytuł " Prądy selektywne w leczeniu....."
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
szeszupa
Go
|
Ja tylko z prośbą do panów Aratorna i Bruforda, aby nie przenosili się, broń Boże, ze swoją ciekawą dyskusją na priva. Pozdrawiam!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
Ja tylko z prośbą do panów Aratorna i Bruforda, aby nie przenosili się, broń Boże, ze swoją ciekawą dyskusją na priva. Pozdrawiam! Zastanawiałem się właśnie nad tym, czy ta dyskusja na public ma sens, bo jakoś nikt się nie włącza. Czy kogoś to interesuje? Aratorn Do pana Bruforda: Co Pan o tym sądzi? Jeśli chodzi o Pański ostatni post, to muszę mieć trochę czasu, więc proszę się uzbroić w cierpliwość. Aratorn
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
Nie wiem.Zdaje się , że Szeszupę to interesuje.Póki co , taka forma rozmowy mi nie przeszkadza i z niecierpliwością czekam na odpowiedź.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
11.09.2004 Szanowny Panie Bruford! Przeczytałem oba artykuły, o których Pan pisał. Przeczytałem jeszcze kilka innych na tej samej podstronie. Oczywiście, możemy się spierać na co do metodologii zastosowanej przez JK w porównaniu wyników leczenia chorych na miażdżycę tętnic kończyn dolnych i chorobę Buergera przy pomocy prądów selektywnych i diety sanatoryjnej a Żywienia Optymalnego, i jestem pewien, że udowodni mi Pan wszystko, co zechce. Możemy się nawet zgodzić, że artykuł ten jest nieprecyzyjny i ogólnikowy, a wnioski zapewne dla Pana nieprzekonywujące. I, z pewnością, gdyby to analizować z punktu widzenia stanu wiedzy współczesnej medycyny, to można by wytknąć jeszcze wiele niedociągnięć, lub jeśli Pan woli - błędów. Tylko co z tego miałoby wyniknąć? Pan, podobnie jak większość lekarzy krytycznie wypowiadających się o ŻO, niezmiennie stoi na stanowisku, że jeżeli coś wg. Was nie opiera się na metodologii badań stosowanych przez medycynę i pomija jej sposób wnioskowania, to automatycznie deprecjonuje to samą pracę i jej znaczenie. I może tu leży przyczyna tego, że współczesne leczenie stoi w miejscu, a nawet (biorąc pod uwagę wzrost populacji i pogarszające się warunki życia) cofa się? Może błąd tkwi w sposobie rozumowania? Może należałoby skończyć z szukaniem dowodów na szkodliwość tłuszczy, a zastanowić się i poszukać przyczyn tego, że mimo istotnego ograniczenia ich spożycia w ostatnim wieku, liczba chorób które podobno są efektem ich niekorzystnego wpływu na organizm, nie tylko nie zmniejszyła się, ale wręcz przeciwnie? Może należałoby zacząć traktować człowieka całościowo, zamiast dążyć ku coraz węższym specjalizacjom? Oczywiście, z Pańskiego punktu widzenia, to wszystko o czym teraz piszę, może być albo śmieszne, albo odbierane przez Pana jako ucieczka od odpowiedzi na konkretne Pana pytania. Może tak być. I na tym polega to, co napisałem Panu w jednym z poprzednich postów: że wymiana zdań między Panem a innymi użytkownikami forum jest rzadkim przykładem kompletnego niezrozumienia intencji i wypowiadanych słów, z obu stron. Pan jest lekarzem wykształconym w pewnym określonym kierunku, przyzwyczajonym do stosowania pewnej metodologii i sposobu wnioskowania. Dla Pana to, co nie spełnia tych warunków nie jest godne, może nie tyle uwagi, co tego, by to przyznać że to działa. Jest wielu lekarzy, którzy sądzą nawet, że nie ma czegoś takiego jak samoleczenie, tylko jest odpowiednie lekarstwo na odpowiednie schorzenie. Rozmawiałem kiedyś z takim. Mam jednak wrażenie, że Pan się do tych ostatnich nie zalicza. Dla mnie, i dla optymalnych w ogóle, nie jest ważne czy Pan albo inni lekarze nazwą ŻO żywieniem, leczeniem, czy szarlatanerią. Dla mnie liczy się to, jak ja się czuję? Jakie mam wyniki badań? Czy objawy mojej choroby ustępują, czy nasilają się? Czy muszę wydawać setki złotych na lekarstwa, które uszkadzają mi żołądek, wątrobę i inne organy, tylko łagodząc przy okazji skutki tego właściwego, czy nie? To jest dla mnie istotne. I dziwi mnie cały czas, i nie zmiennie to podkreślam we wszystkich rozmowach z lekarzami, że nie potraficie Państwo wykorzystać tej rzeszy optymalnych i ich przypadków, do badań nad rzeczywistym wpływem sposobu odżywiania się, a co za tym idzie może do zmiany sposobu myślenia. Ja również w mojej pracy, jak Pan to ujął, obnażam błędy zasadnicze. Ale nie skupiam się tylko na tym. Jeżeli widzę pewne zjawisko, które kłóci się z moją wiedzą na jego temat, to robię wszystko, by dowiedzieć się DLACZEGO? Czasem prowadzi to do zmiany sposobu działania, albo wręcz przewartościowania. Nie wychodzę z założenia, że jak coś nie pasuje do mojej koncepcji, to jest głupie. Pan natomiast usilnie stara się znaleźć słabe strony w ŻO, i głównie na tym się Pan koncentruje w swoich wypowiedziach. Nie stara się Pan znaleźć pozytywów, tylko obnaża Pan jego słabości poprzez analizę wypowiedzi czy to poszczególnych pacjentów, czy innych forumowiczów, czy samego JK. Bo ŻO tak jak wszystko inne ma swoje słabości. Oczywiście robi Pan to cały czas stosując jako kryterium przyjęte przez siebie i medycynę sposoby opisywania rzeczywistości. Rzecz jasna, może Pan odpowiedzieć, że jeśli jakiś lek ma być stosowany, to musi być klinicznie przebadany, musi być najpierw potwierdzona jego przydatność, i udowodniony brak szkodliwości, prawda? I w zw. z tym Pana obowiązkiem, jako lekarza jest szukać tych słabości, obnażać niedociągnięcia, i może sprzeczności. I ma Pan całkowitą słuszność. Postępuje Pan WŁAŚCIWIE! Tylko, że ŻO nie jest lekarstwem. ŻO jest na razie sposobem na stworzenie warunków, by organizm mógł się uleczyć, albo by skutkować mogły w większym stopniu kierunkowe lekarstwa. To, że wiele osób traktuje ŻO jak panaceum, to ich prawo, ale ludzie myślący doskonale wiedzą jaka jest jego istota, i chyba Panu nie muszę tego tłumaczyć. To, czy ŻO stanie się lekarstwem (może panaceum?) zależy tylko od lekarzy. Od tego na ile poważnie je potraktują, na ile będą chcieli się włączyć w jego rozwój, na ile zechcą zmienić swój sposób myślenia i postrzegania człowieka i jego chorób. Tak, to od Pana zależy. Jeśli jedynym Pana działaniem zw. z ŻO będzie szukanie jego słabych stron, to nic się nie zmieni. Bo ŻO proszę Pana, to nie dr. Kwaśniewski. To jest już ruch społeczny, który żyje własnym życiem. Oczywiście JK nadal jest niekwestionowanym autorytetem, ale jest już wielu lekarzy w tym ruchu, którzy go aktywnie zmieniają. ŻO ewoluuje. I bardzo dobrze. Bo ta żywność, którą my optymalni jemy dzisiaj, nie jest tą, którą badał JK 30 lat temu. Ma tu znaczenie zanieczyszczenie środowiska, i skażenie wód, antybiotyki stosowane w leczeniu zwierząt, nawozy sztuczne, normy europejskie dopuszczające stosowanie chemikaliów do produkcji żywności, i ich obecność w żywności, normy polskie dopuszczające, a raczej nie chroniące przed żywnością modyfikowaną genetycznie (świnie beztłuszczowe, białko sojowe itp., itd.). I, proszę nie stawiać znaku równości pomiędzy osiągnięciami ŻO, i oddziaływaniem bioenergoterapeutów. O ile jestem skłonny uwierzyć, że takową moc posiadają, to nie sądzę, by potrafili nad nią zapanować na tyle, żeby móc przy jej pomocy leczyć. Był kiedyś taki jeden, nazywał się Kaszpirowski. On przesyłał swoją uzdrawiającą moc nawet za pośrednictwem telewizji, nie tylko podpisu. I co z nim? Słuch po nim zaginął. A ŻO trwa dalej.
„Wracając do kwestii kontaktów to pozostaję przy swojej opinii. Internetowe fora służące komunikacji i konsultacjom funkcjonują z powodzeniem na tak ważnych stronach netu jak MayoClinic czy Medscape.” No, Internet jest doskonałą tablicą ogłoszeniową i sposobem nawiązywania kontaktów, czego dowodem jesteśmy my dwaj. W realu prawdopodobnie byśmy się nie spotkali, a już na pewno nie mieli okazji do prowadzenia takiej sympatycznej pogawędki. Ale jak Pan sam napisał: „Każdy autor opracowania medycznego zwykle podaje adres mailowy dla celów dalszej dyskusji.” I to rozumiem. Jako dwaj fachowcy (w moim przypadku teoretycznie oczywiście) znajdujemy ciekawy dla nas obu temat, nawiązujemy kontakt, ale potem przenosimy dyskusje na priva, co by innych forumowiczów nie zanudzać swoimi teoriami. ” Zatem ......., pomysł "tajnego agenta" pozostawiam w sferze żartów.” No dobrze, przyznaję – to był żart.
Jeśli chodzi o figurę myślową związaną z odpowiedzią JK na list młodej kobiety... Panie Bruford, jak już napisałem wcześniej, nie będę się zajmował krytyką dr Kwaśniewskiego, a tym bardziej jego pojmowaniem ŻO. Na pewno ma on do tego stosunek bardziej osobisty, niż Pan czy ja. A Pan ma prawo wnioskować z jego wypowiedzi, że uważa on ŻO za panaceum, chociaż ja nigdy niczego takiego z jego ust nie usłyszałem. Ma on też swój specyficzny styl myślenia i rozumowania, swoją specyficzną filozofię, i swój specyficzny sposób wypowiadania myśli, podobnie jak były prezydent RP. I podobnie jak tamten był, i jest, z tego powodu przedmiotem kpin, tak Kwaśniewskiego też łatwo ośmieszyć, czy udowodnić mu brak jakiegoś elementu w diagnozie, czy sposobie leczenia, zwłaszcza jeśli dotyczy to jakiejś wypowiedzi. Tyle że obaj się przed tym ośmieszeniem znakomicie bronią, bo pomimo swych słabości, są jednostkami wybitnymi. I w zw. z tym nie mam ochoty dłużej skupiać się na analizie stylu odpowiedzi listownych JK, tak jak zawsze mierziło mnie naigrywanie się z byłego prezydenta. I ostatnia kwestia dotycząca odczuć ogółu. Napisałem: „A mianowicie ostracyzmu, niechęci, a czasem zwyczajnego lęku ze strony nieoptymalnych. Myślę, że tu należy szukać przyczyn ostrożności lekarzy optymalnych w dyskusjach z lekarzami nieopty. Po prostu ci ostatni po wielokroć dali wyraz temu, że zwyczajnie nie chcą rzeczowej dyskusji, nie chcą badań, najchętniej (gdyby to tylko było możliwe) wogóle nie zauważaliby nas.” Nieprecyzyjnie się wyraziłem. Nie chodzi mi o to, że nieoptymalni boją się optymalnych, tylko że boją się tej idei. Zwłaszcza Ci, którym ŻO mogłoby pomóc w ich chorobach, są tak zastraszeni rzekomą szkodliwością tłuszczu, że rezygnują z dania sobie szansy. Pan jako lekarz i sceptyk mógłby w tym momencie powiedzieć :”Na szczęście”, ja mówię „Niestety”. Niestety, ponieważ mam kogoś takiego w rodzinie, i ten ktoś nie chce pozwolić sobie pomóc. Cierpi i jest zrezygnowana, bo medycyna jest w jej przypadku bezsilna. Natomiast resztę cytatu podtrzymuję, z maleńką korektą: znam kilku lekarzy, i słyszałem o jeszcze paru, którzy nie są lekarzami opty, natomiast dietę stosują, i czasami nawet polecają swoim pacjentom. Maleńkie światełko w tunelu. Z różnych względów pragną pozostać anonimowi.
„Wykonanie prostych kohortowych badań retrospektywnych nie wymaga wielkich kosztów a jedynie prowadzenia skrupulatnych obserwacji i jest to podstawowy obowiązek badacza” Jeśli dobrze rozumiem ten medyczny termin, chodzi o zestawienie wyników badań na dwóch równolicznych grupach, w identycznych warunkach wyjściowych, przy różnym sposobie leczenia, tak? No, takie właśnie badania JK chyba wykonał. Biorąc pod uwagę nawet jego pobieżną analizę porównawczą miażdżycy kończyn, to chyba skądś musiał mieć te wyniki. Fakt, nie są to drogie badania. Ale też drogi Panie, ile można by oszczędzić na innych badaniach, gdyby dało się udowodnić przy pomocy Pańskich metod, że ŻO jednak pomaga. Niech Pan na chwilę wyłączy sceptyczną część swojego umyłu i wyobrazi sobie, jakie gigantyczne pieniądze idą co roku na insulinę.... Trzeba być trochę romantykiem i wielkim pasjonatem, by stworzyć, to co stworzył Jan Kwaśniewski.
Szanowny Panie Bruford. Nie wiem, czy jest sens prowadzić dalej tę dyskusję, bo pomimo iż jest Pan ciekawym adwersarzem, dzieli nas zbyt wiele, byśmy doszli do jakiejś konkluzji. Po pierwsze dzieli nas stosunek do ŻO: Pan jest lekarzem teoretykiem (teoretykiem tylko w kwestii ŻO, oczywiście), natomiast ja jestem praktykiem ŻO a ignorantem w kwestiach medycznych. Pan stoi niewzruszenie na swojej pozycji sceptyka-krytyka i biernego obserwatora, a ja postanowiłem doświadczyć, by zmienić siebie i swoje patrzenie na świat. Pan krytykuje ludzi, oraz sposób ich wypowiedzi, ja odnoszę się do ich czynów. Czyli Pan koncentruje się na szczegółach (może z racji wykonywanego zawodu), dla mnie natomiast ważniejsze jest szersze spektrum. Nie wiem czy w tym kontekście mamy szansę na jakąś płaszczyznę porozumienia.
Pozdrawiam - Aratorn
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bruford
Go
|
Drogi Panie Aratorn Przepraszam za opóźnioną odpowiedź i śpieszę także z wyjaśnieniem , że zapewne już dziś prześlę na priv przynajmniej pierwszą część odpowiedzi dla Pana. Dzieli nas myślę tylko jedna kwestia.Zresztą fundamentalna dla opozycji między medycyną akademicką a jej pozanaukowymi czy alternatywnymi ( tego określenia nie lubię)odpowiednikami.Otóż rzeczywiście nie mogę wyzwolić się z właściwego dla medycyny naukowej sposobu rozumowania.I nie z powodu defektu wyobraźni ile z wierności pewnej zasadzie ogólnej.Otóż cała metodologia myślenia medycyny akademickiej ( wbrew pogardzie środowisk pozakademickich) to w swojej istocie nic innego jak brzytwa Ockhama.Nie ma zrozumienia prawdy bez zastosowania owej brzytwy i wycięcia setek zjawisk pozornie związanych z podmiotem dociekań.Osnową zaś działania medycyny nienaukowej jest omijanie brzytwy Ockhama z daleka.Fakt , to sprawia, że opozycja trwać będzie wiecznie , co jak mniemam nie przenosi się bezpośrednio na Bruforda i Aratorna. Z pozdrowieniem Bruford
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
No, teraz to mi Pan klina zabił. Non sunt multiplicanda entia sine necessiate (Istnień nie mnożyć ponad potrzebę, albo jeśli kto woli: Proste rozwiązanie jest najlepsze). Toż na mój rozum, JK właśnie w najprostszy sposób tłumaczy wszelkie niepowodzenia leczenia współczesnej medycyny, wskazując na właściwego winowajcę, czyli odżywianie. Bo cóż może być prostszego od zmiany jedzenia?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
andrzejkowy
Go
|
. Dla mnie liczy się to, jak ja się czuję? Jakie mam wyniki badań? Czy objawy mojej choroby ustępują, czy nasilają się? Czy muszę wydawać setki złotych na lekarstwa, które uszkadzają mi żołądek, wątrobę i inne organy, tylko łagodząc przy okazji skutki tego właściwego, czy nie? To jest dla mnie istotne. I dziwi mnie cały czas, i nie zmiennie to podkreślam we wszystkich rozmowach z lekarzami, że nie potraficie Państwo wykorzystać tej rzeszy optymalnych i ich przypadków, do badań nad rzeczywistym wpływem sposobu odżywiania się, a co za tym idzie może do zmiany sposobu myślenia.
..to jest chyba najważniejsze dla pacjenta, jeżeli po zastosowaniu Ż0 poprawia się stan zdrowia z tygodnia na tydzień z miesiąca na miesiąc i z roku na rok. Choroby które" leczy" medycyna konwencjonalna objawowo a nie usuwa przyczyn to nie jest leczenie tylko podtrzymywanie pacjenta przy życiu przeważnie za duże pieniądze , ponieważ jest bezradna no i bym powiedział że jest zahipnotyzowana przez koncerny farmaceutycaczne , które robią co chcą i sa przytym bezkarne., a lekarze konwencjonalni bezgranicznie tym opiniom ufają . W wielu przypadkach koncerny zawyżają właściwości terapeutyczne leków i zatajają ich skutki uboczne... W tej chwili w USA jest problem aby znaleść niezależnych ekspertów do oceny objektywnej leków bo przeważnie lekarze mogący być ekspertami są związani z koncernami farmaceutycznymi lub sa ich udziałowcami..Taka sytuacja jest na ręke koncernom..Z producji leków są ogromne zyski za które można kupić wszystko i prawie wszystkich wraz z badaniami o zgóry przesądzonych wynikach ..... Dla lekarzy konwencjonalnych jest szokiem że pacjent ma możliwość przywrócenia sobie zdrowia sposobami czyli ŻO będącym w zasięgu jego ręki. Całe szczęscie że mamy możliwośc korzystania z doświadczeń i wiedzy dr. Kwaśniewskiego który dla mie jest największym autotytetem w zakreśie ŻO i przywracaniu chorym zdrowia i prawie każdy chory może je bez obaw zastosować.. Jako ciekawostkę podam że podczas rozmowy z lekarzem o specjalności chorób wewnętrznych pracującego jako gastrolog w szpitalu, na jego pytanie jak sie odżywiam powiedziałem że wg zasad dr Kwaśniewskiego jem produkty o wysokiej wartości biologiczej w niewielkich ilościach wagowych w porównaniu z dietą tradycyjną. Wtedy ów lekarz któremu jako gastrologowi można było zaufać jak ,tak jak ufałem temu szpitalowi gdzie w 1989r miałem przeprowadzoną operacje na jelicie cienkim....doradził mi że jak skończe się odzywiać wg diety dr.Kwaśniewskiego to żebym przeszedł na normalną dietę.... ja się tylko usmiechnełem..
Chcę tu podkreślić że z ŻO już nigdy nie zrezygnuję.Tak jak mówił dr. Kwaśniewski z człowieka sapiącego staję się homo sapiensem..
pozdrowienia
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: 1 [2] 3
|
|
|
|