Strony: [1] 2 3
|
|
|
Autor
|
Wtek: Dziennik diety; dolegliwości gastryczne i ogólne znudzenie mainstream-em (Przeczytany 32969 razy)
|
Majkel
Go
|
PoczątkiZaczęło się niewinnie, od rozmowy z koleżanką. Cała jej rodzina od wielu lat stosowała dietę dr. Kwaśniewskiego, a Ona sama bardzo pozytywnie się o niej wypowiadała. Ciekowość spowodowała, że raptem kilka dni po tej rozmowie mam za sobą przeczytaną dość dokładnie, z wynotowanymi ważnymi wg mnie zagadnieniami na marginesach, książkę: Jan Kwaśniewski, Żywienie Optymalne, WGP: Warszawa, 1999. Poświęcone godziny na skrupulatne przestudiowanie książki zdecydowanie przekonały mnie do zastosowania tej nietypowej diety. Przyczyny zainteresowania dietąPowoduje mną głównie ciekawość, ale również wrodzony opór wobec propagowanej zewsząd rzeczywistości. Są również inne powody, które pojawiły się w trakcie zgłębiania lektury, a mianowicie, możliwość wyleczenia dolegliwości gastrycznych z którymi borykam się już od niemal dwóch lat. Chęć zwiększenia ,,wydajności” swojego organizmu pod każdym względem również jest kuszące, ale ów powód zaliczam do tych pobocznych licząc na to, że poprawa nastąpi na wszystkich płaszczyznach Przebieg chorobyPierwsze próby zdiagnozowania choroby przez lekarzy (również prywatnych) wskazywały na ogólne obniżenie odporności organizmu co powodowało nawracające bóle gardła. Każde większe spożycie alkoholu (nie spożywam go często – 2-4 razy do roku w średnich ilościach), spożycie ostrych potraw, wypicie zimnego/gorącego napoju, powodowały nawrót choroby. Badania wskazywały na podwyższony wskaźnik przeciwciał (dwa lata temu - ASO na poziomie 700), wymazy na obecność niepożądanych gości na śluzówce gardła nie wskazały na nic niepokojącego. Jako, że sprawa ta wg mnie pozornie błaha (czasem zgaga, pieczenie w żołądku i w gardle no i przeziębienia 3-5 razy w roku) nie dawała mi spokoju, konsekwentnie dążyłem do zbadania żołądka kompleksowo - gastroskopią. Wyniki badań były dla mnie zaskakujące, ale również spowodowały ulgę… nie wykryto wrzodów, innych uszkodzeń żołądka, nadżerek gardła, jedynie co badanie wykazało to niewielkie uszkodzenie zwieracza przełyku. Wydawało się, że dieta załatwi problem tj. unikanie bardzo tłustego, słodyczy i ciężkostrawnych węglowodanów, stosowanie gotowania na parze, warzyw, chudych mięs, nie jedzenie do syta czy nie wcześniej niż 3 godziny przed snem. Nie udało mi się do ów diety w 100% zastosować, jednakowoż widoczne są zmiany na plus, ale pomimo ograniczania się w pewnych rodzajach żywności i stosowania żelaznej zasady nie jedzenia na noc (2-3 godziny przed snem), nie udało mi się zlikwidować w 100% tych dolegliwości, które wciąż osłabiają śluzówkę gardła i powodują przeziębienia (np. obecnie jestem przeziębiony – standardowo zaczęło się od intensywnego swędzenia/drapania w gardle) W mojej głowie pojawiły się hipotezy dlaczego doszło do uszkodzenia zwieracza przełyku. Za główny powód pojawienia się dolegliwości uważam fakt iż lubię (obecnie jem je bardzo rzadko) bardzo ostre potrawy. W przeszłości gdy lubowałem się bardzo w piwie (raz na tydzień 3-4 piwa) i choć nie spożywałem go dużo, mieszałem całość np. z ostrą potrawą, a następnie kładłem się spać. ,,Dieta” ta, jak przypuszczam, osłabiła zwieracz przełyku ponieważ pozioma pozycja ciała + duża ilość posiłku i płynów wewnątrz żołądka + zwolnienie metabolizmu podczas snu = rozcieńczenie kwasów żołądkowych, a w rezultacie wolne trawienie i długotrwałe ,,opieranie się” całej mieszaniny o zwieracz przełyku. Ponadto chodząc na wieczorne treningi i wracając do domu 21-23.30 z powodu głodu i świadomości, że po treningu muszę uzupełnić potrzebne białko spożywałem puszkę tuńczyka 150-200g (bez chleba, ale czasem z) bezpośrednio przed snem, powodowało że często męczyłem się w nocy (odbijało mi się), a rano wstawałem niewypoczęty. Od czasu uświadomienia sobie błędu jaki sukcesywnie popełniałem (1 rok) zacząłem po treningu stosować : serek Bieluch/Mocarz + dwie łyżki po 20g różnych słodzonych, domowych przetworów owocowych. Wniosek jaki nasuwa mi się po kontakcie ze służbą zdrowia, pomimo faktu że powyżej opisane dolegliwości choć nie powodują znaczących dysfunkcji, jest następujący: polska medycyna nie potrafi sobie poradzić z prostymi chorobami, nikogo nie interesuje co tak naprawdę dzieje się z pacjentem (nawet prywatnych lekarzy, a byłem u 5 różnych), lekarza bardzo rzadko interesują wnioski jakie pacjent sam wysnuwa podczas całego procesu leczenia (przez ostatnie dwa lata łyknąłem więcej tabletek niż przez całe życie, a średnio pomagało do czasu gdy sam sobie nie uświadomiłem co może być rzeczywistą przcyzyną), nie zaleca się kompleksowych badań (gdybym sam nie dążył do tego, nie wykonano by gastroskopii), lekarze stosują metody chybił trafił – leczą one objawy, nie dąży się do rzeczywistego poznania choroby i całkowitego jej zniszczenia. Wnioski pokrywają się całkowicie z tym co dr Kwaśniewski zarysował w swojej książce. SylwetkaJestem 23 letnim, mającym 173 cm wzrostu, wagą 64-68 (wahanie roczne), wysportowanym mężczyzną, trenującym sztuki walki 2-3 razy, po 1,5 godziny czyli w sumie 4,5 godziny tygodniowo, pomijając inne aktywności w trakcie dni odpoczynkowych takich jak: pompki, przysiady, podciągnięcia, brzuszki, mostek i pompki na rękach przy ścianie. Ponadto 3-4 razy w roku staram się wyjechać na kilka dni w góry i pokonać podczas jednorazowego wyjazdu 25-80km. Studiuję, więc stosunkowo sporo czasu w trakcie dnia siedzę na wykładach, przed komputerem w domu lub czytając literaturę. Staram się regularnie oddawać krew (raz na 3-4 miesiące – darmowa możliwość wykonania kompleksowych badań) dlatego wyniki badań będą dobrym drogowskazem (jak dotąd wyniki badań były świetnie, a nawet celujące – oprócz niechlubnego przekroczenia współczynnika ASO dwa lata temu) Oprócz dolegliwości opisanych pod tematem ,,przebieg choroby”, jestem człowiekiem zdrowym (bardzo dobry wzrok) i nie dostrzegam ani nie odczuwam innych chorób. Jak wynika z powyższego opisu jestem osobą aktywną, a mimo tego cierpiącą na dolegliwości, czasem , a rzadziej na brak energii czy inicjatywy. Irytujący jest jednak słaby progres w kwestii wytrzymałości i siły fizycznej, która pomimo intensywnego uprawiania sportu od niemal 5 lat nie zwiększyła się znacznie. Dotychczasowe żywienie Jedzenie, które spożywałem do tej pory w żadnym wypadku nie mogę nazwać śmieciowym (wg przyjętych kanonów), raczej bardzo zbilansowane, niskotłuszczowe, bogate w chude mięsa, warzywa i owoce. Moim głównym założeniem jest zwiększenie masy do blisko 70kg czego od lat uzyskać nie jestem w stanie (nigdy nie obżerałem się bezmyślnie jak to zaleca większość diet kulturystycznych). Pogodziłem się już z faktem, że moja genetyka (jak to przekonuje mainstream) nie pozwala mi zwiększyć wydajności fizycznej i psychicznej, szybkości, energii i etc. o czym marzy przecież każdy: być wysportowanym, dobrze wyglądającym, energicznym, bardziej inteligentnym człowiekiem. Dziennik dietyW niniejszym wątku będę codziennie umieszczał szczegółowe wyliczenia i informacje nt. przyjmowanych potraw, wagę ciała (godzina 8:00 i 22:00-23:30), zmiany w samopoczuciu. Dzień umieszczenia pierwszego wpisu będzie dniem zaczęcia diety, a jeszcze nie wiadomo kiedy to nastąpi ponieważ chcę się dobrze do tego przygotować i może w międzyczasie przekonać rodzinkę żeby mnie wsparła? (niestety, rodzina nie wepsrze mnie w 100%, ale mam będzie ze mną kolaborować, ach te mamy! ) ProśbaP.S. Proszę wszystkich forumowiczów o wsparcie nie tylko otuchą, modlitwą, ale również radą i komentarzem nt. moich wpisów. Pozdrawiam, M., Kraków, 4 marzec 2013
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Witaj Majkel. Piękny opis. Nie zadajesz żadnych pytań w takim razie ja Ci zadam: Gotujesz sobie sam? Masz jakieś pytania albo wątpliwości? Dziwne jest dla mnie to odkładanie w czasie zastosowania DO. Osoby Optymalne, które znam, wszystkie od razu - jak tylko poznały zasady stosowania DO - zastosowały DO w praktyce. Kiedyś tutaj na Forum nijaki "Lukier" przez 30 stron wątku robił "podejście" do DO i nic z tego nie wyszło... Mam nadzieję, że Twoja "przygoda" z DO przyniesie Tobie nadspodziewane efekty: satysfakcję i zdrowie. Tego serdecznie Ci życzę.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Teresa Stachurska
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Majkel
Go
|
Postanowiłem usystematyzować dziennik diety w google docs (forum uniemożliwia tego typu innowację) i w taki sposób żeby każdy miał do niego dostęp (widok jedynie do wyświetlania, można pobrać na dysk komputera). Lubię stosować nowinki jako chęć zaoszczędzenia czasu w przyszłości, zapraszam do komentowania mojego systemu dokumentowania diety. Zastosowany system jest dla mnie wielkim ułatwieniem i pozwala na bardzo dokładne kontrolowanie tego co się dzieje w mojej diecie, dzień po dniu. Na koniec każdego miesiąca można przygotować wykres z dowolnymi danymi. oto link: https://docs.google.com/spreadsheet/ccc?key=0AusCMYBERNaYdFVmbWxJVFFUZ2ZJTkNfT0Y0c2FmQ0E&usp=sharingWnioski z dnia dzisiejszego - nie udało mi się zachować proporcji i z powodu nieprzewidzianej sytuacji nie mogłem wrócić do domu na tyle wcześnie żeby obliczyć sobie na spokojnie ostatni posiłek co spowodowało spore rozminięcie się z zasadami stosunku BTW. Od czasu śniadania czyli od godziny 10:30 byłem syty niemal do 17:00-18:00. Pierwszy raz w życiu zjadłem za jednym zamachem (świadomie) taką ilość tłuszczu. Dwa posiłki zupełnie mi wystarczą i uważam, że 120-140g tłuszczu to maks ile jestem w stanie w siebie wpakować w ciągu dnia...bez poczucia objadania się po szyję. Drugi posiłek został zrobiony na szybkości bo byłem już potężnie głodny i stąd to rozminięcie się z prawdą, ale jutro powinno być już lepiej. Wpisy w dzienniku i na forum powinny pojawiać się codziennie, ale jeśli czas nie pozwoli to jedynie w dzienniku diety w google docs. Mam nadzieję, że tabela, którą tworzyłem z mozołem kilka godzin pomoże nie tylko mnie w zachowaniu właściwych proporcji DO. Problemem jest fakt, iż muszę z tych produktów, które są dostępne w mojej lodówce, a sam ich nie kupuję (ale mama ze mną kolaboruje więc nie jest źle ) dobierać ilość wg tabeli wartości odżywczych co powoduje wydłużony czas komponowania potrawy. Mam jedną wątpliwość co do ilości jajek w diecie, jest ich kosmiczna ilość! pomimo bardzo uważnego przeczytania lektury nie rozumiem dlaczego w dniu I na śniadanie jest podany taki oto przykład potrawy - 2 jajka i jedno żółtko, a czemu nie dwa żółtka? Proszę o komentarze względem mojej tabeli i również o ewentualne propozycje udoskonalenia systemu zapisywania danych.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Dwa jajka i jedno żółtko oznacza 3 żółtka i 2 białka.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
O to chodziło? Czy o to, że 3 żółtka to według Ciebie za dużo?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Jeszcze jedno....Czy Twój bilans (BTW) wczorajszego dnia wyniósł B = 95g T = 104,5g W= 67g ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Gavroche
|
Siła Ci nie idzie, bo masz kiepsko ustawioną progresję, zgaduję. Zostawiłbym 2-3 ćwiczenia(podciąganie, pompki w staniu i jakiś przysiad)i się za nie wziął porządnie. Wytrzymałośi brak, bo jej nie trenujesz. A szybkość jak rozwijasz?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zyon
|
ponieważ chcę się dobrze do tego przygotować i może w międzyczasie przekonać rodzinkę żeby mnie wsparła? Nie utrudniaj sobie zycia
|
|
|
Zapisane
|
Work Buy Consume Die
|
|
|
Blade
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zyon
|
Zyon, tylko się nie złość że tu Macka wrzucam, z tym tłumaczeniem to akurat dobrą robotę zrobił Macek jako tlumacz byl ok Gorzej sie zrobulo gdy wzial sie za "samodzielne myslenie"
|
|
|
Zapisane
|
Work Buy Consume Die
|
|
|
Blade
Go
|
Zyon, tylko się nie złość że tu Macka wrzucam, z tym tłumaczeniem to akurat dobrą robotę zrobił Macek jako tlumacz byl ok Gorzej sie zrobulo gdy wzial sie za "samodzielne myslenie" nie niektórym to nie do końca wychodzi
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Majkel
Go
|
O to chodziło? Czy o to, że 3 żółtka to według Ciebie za dużo?
Jak zrozumiałem właśnie, że 2 jajka to dwa białka a jedno żółtko to 1 żółtko , czyli co, źle rozumuję? przecież książka zapewnia, że jest napisana prostym językiem, no chyba, że do dzisiaj miałem błędne mniemanie ile jest jajka w jajku, hehehehe. Siła Ci nie idzie, bo masz kiepsko ustawioną progresję, zgaduję. Zostawiłbym 2-3 ćwiczenia(podciąganie, pompki w staniu i jakiś przysiad)i się za nie wziął porządnie. Wytrzymałośi brak, bo jej nie trenujesz. A szybkość jak rozwijasz
Trenuję zgodnie z książką: Paul Wade, Zaprawa Więzienna, wydawnictwa nie pamiętam (jak będzie potrzeba to podam, ale póki co nie jestem w domu). Ponadto, tajski boks, który uprawiam z zamiłowaniem, zawiera w sobie ćwiczenia stricte na wytrzymałość i szybkość konkretnych mięśni. Przyczyną nierozwinięcia zadowalającej wytrzymałości jest moje chorowanie 3-5 do roku co mnie całkowicie wybija z rytmu... Podsumowanie dnia!!! Udało mi się zrealizować idealne BTW, ale niestety bez jajek. Odczucia w dniu dzisiejszym (zapraszam do przeglądania uaktualnionego dziennika diety): pojawiły się delikatne skurcze w łydkach, spadek koncentracji, spadek kondycji (zadyszka przy wychodzenia na drugie piętro kamienicy), odzywające się niedawno zaleczone kontuzje ścięgien kolanowych, drażliwość, pomimo sytości - w połowie dnia chęć zjedzenia czegoś (kiedyś jadałem 4-5 kanapek podwójnych w trakcie zajęć). Coraz więcej osób dowiaduje się o mojej diecie, co zazwyczaj objawia się wieloma pytaniami, ale większość rozmów ma w sobie jedno wspólne: nie boisz się wysokiego współczynnika cholesterolu? Kurczę, trochę przejadłem się tym ostatnim posiłkiem, ale nie tak ,,po szyję" lecz ta duża zwartość tłuszczu w posiłku mnie bardzo nasyca. Taktykę mam następującą, najpierw zjadam pierwszy posiłek bez konkretnego wyliczenia, a bawię się dopiero z drugim i 3 jeśli byłaby taka potrzeba. Po tych posiłkach towarzyszy mi uczucie przede wszystkim takiego nasycenia, a nie najedzenia. Mam nadzieję, że nie czynię pomyłek w przeliczniku BTW Jeszcze jedno....Czy Twój bilans (BTW) wczorajszego dnia wyniós³ B = 95g T = 104,5g W= 67g ?
Zgadza się...ale to zdąża ku poprawie, mam nadzieję, że długofalowej. Nie przypuszczałem, że dokładne wyliczenie tego co chce się dokładnie zjeść może być tak czasochłonne...plus uzupełnianie dziennika i pisanie na forum to przynajmniej z 1-1,5 godziny dzienne. A co z górami? co wziąć ze sobą do plecaka (nie mając możliwości obróbki termicznej) żeby zachować BTW na powiedzmy 3 dni? Obfity był ten obiad, idę w drzemkę. https://docs.google.com/spreadsheet/ccc?key=0AusCMYBERNaYdFVmbWxJVFFUZ2ZJTkNfT0Y0c2FmQ0E&usp=sharing
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Gavroche
|
Cóż, książkę Wade'a znamy Jeśli ją zrozumiałeś, tak jak ilość jajek do jajecznicy, to nie dziwota... Chłopak 23 lata, chorowity i obkontuzjowany, co będzie za 20 lat? Weź się w garść i przejdź na ŻO!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blade
Go
|
skurcze, słabość i inne objawy sa naturalne; organizm przestawia się z jazdy na węglach na jazdę na tłuszczu. Może to potrwać czas jakiś, np 3 tygodnie. W tym czasie można ograniczyć co poważniejsze treningi. Jak wszystko minie i zaczniesz być na lekkim haju, od razu poznasz że się przestawiłeś Można też badać mocz paskami ketodiastix, które pokażą ilość ciał ketonowych. Chociaż ja osobiście ustawiłbym się na 70g dziennie i cierpliwie czekał.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blade
Go
|
a co do jadłospisu - chleb tak Ci koniecznie potrzebny? już lepiej ryż, gryka tudzież ziemniaki. Zawsze warto eliminować coś, co może drażnić organizm, a nie wiesz, czy przyczyną Twoich problemów nie jest na przykład gluten albo mleczne. Ja w góry wziąłem smalec własnej roboty z boczkiem, do tego lepsze kabanos - kupne, ale czasami trzeba coś zabrać, migdały, gorzką czekoladę. Na czerwiec planuję zrobić coś w stylu kiełbasy/mięsa w słoiku, może zmielone, mocno tłuste. Tak, żeby mocno porządnie się najeść i z bani ;)W sumie jesienią, jak się porządnie naćpałem tego smalcu to cały dzień bez większego dojadania można się obyć. A w schronisku biogos, bo tani i niedużo węgli i smalczyk. I tanio, i dobrze, i smacznie W sumie jeszcze jedno mi się skojarzyło: musisz przestać bać się tłuszczu. Organizm potrzebuje paliwa, skoro mu zabrałeś cukry, to daj mu tłuszcz. Ale nie mieszaj - albo jedno, albo drugie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Gavroche
|
U mnie przestawianie nie dawało żadnych sajdów. Przez 3 dni chodziłem głodny, potem przeszło. Ale jadłem 350 g smalcu dziennie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Majkel
Go
|
Cóż, książkę Wade'a znamy Jeśli ją zrozumiałeś, tak jak ilość jajek do jajecznicy, to nie dziwota... Chłopak 23 lata, chorowity i obkontuzjowany, co będzie za 20 lat? Weź się w garść i przejdź na ŻO! Wydaje mi się że książka Wade'a została dobrze przyswojona przeze mnie, ale jest jednak pewien szkopuł - nieregularna aczkolwiek wg wielu zdrowa dieta nie przynosiła efektów. Jadłem wtedy kiedy byłem głodny i nic ponad to. Raczej starałem się nie wymuszać na sobie dodatkowego spożywania posiłków jak na przykładzie niechlubnego tuńczyka. a co do jadłospisu - chleb tak Ci koniecznie potrzebny? już lepiej ryż, gryka tudzież ziemniaki. Zawsze warto eliminować coś, co może drażnić organizm, a nie wiesz, czy przyczyną Twoich problemów nie jest na przykład gluten albo mleczne. W sumie jeszcze jedno mi się skojarzyło: musisz przestać bać się tłuszczu. Organizm potrzebuje paliwa, skoro mu zabrałeś cukry, to daj mu tłuszcz. Ale nie mieszaj - albo jedno, albo drugie. Jem to co jest w danej chwili pod ręką, ale wiem, muszę to zmienić na coś innego. Póki co, nie mogę się przemóc, jestem nasycony dawką 130-140 tłuszczu i wydaje mi się to granicą nie do przeskoczenia...jestem najedzony i czasem mam wrażenie, że to uczucie sytości to jakby tak trochę na wymioty mi się zbiera. Koleżanka mi dzisiaj powiedziała, że sam fakt próby jedzenia jak największych ilości tłuszczu jest czymś dobrym, ale to jest jej pogląd i jestem świadom, że proporcje muszą zostać zachowane.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Teresa Stachurska
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Majkel
Go
|
Dwa jajka i jedno żółtko oznacza 3 żółtka i 2 białka.
Cóż, książkę Wade'a znamy Jeśli ją zrozumiałeś, tak jak ilość jajek do jajecznicy, to nie dziwota... Chłopak 23 lata, chorowity i obkontuzjowany, co będzie za 20 lat? Weź się w garść i przejdź na ŻO! Hahahaha, po dobie intensywnego myślenia moje niedożywione zwoje na mózgu w końcu załapały o co chodzi. Olśnienie przyszło nagle i bez żadnego ostrzeżenia (kilkanaście minut temu). Rzecz jasna, ośmieszyłem się dokumentnie, ale coż poradzić - moją jedyną wymówką jest fakt, iż wiele działo się przez te kilka ostatnich dni, a duże zmiany (niekoniecznie dobre) wiszą w powietrzu i ja to czuję. Jutro zakupię smalec i będę musiał się przełamać, a ponadto muszę zrobić sobie galaretki żelatynowe z kurczakiem, groszkiem i marchewką na te szwankujące ścięgna i stawy. Podsumowując moje rozważania nt. ŻO. Fakt, iż jest to fenomen, a spotyka się z tak niewielkim odzewem w społeczeństwie jest dla mnie całkowicie zaskakujące. Wiedza przekazywana przez autorytety jest zabetonowana na amen i jedno słowo odpowiedniego eksperta jest w stanie podważyć (w oczach obywateli, bo są przecież tacy co wiedzą w czym rzecz) dowolne twierdzenia. Nigdy na ,,Zachodzie/Wschodzie" nie mieszkałem i ciekawe czy tam społeczeństwa są równie podatne na eksperckie wpływy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: [1] 2 3
|
|
|
|