Dziękuję Wszystkim ŻYCZLIWYM.
W dniu 9.08.2012 , w którym odebrałem swoją publikację , Redaktor Naczelna tygodnika SZTAFETA , Pani Marta Wiewiórska opublikowała wywiad z moją skromną osobą:
Oto on:
"Lepsze jest masło, gorszy jest chleb, a najgorszy jest chleb z masłem
Rozmowa ze STANISŁAWEM DECEM ze Stalowej Woli, autorem książki „Jedz optymalnie”, która lada dzień ukaże się na naszym lokalnym rynku wydawniczym.
- W swojej książce, która jest tak naprawdę książką kucharską, przybliża pan dietę polskiego lekarza dra Jana Kwaśniewskiego. Jakie, najogólniej mówiąc, są założenia tej diety?
- To jedyna dieta, jaką stosowali nasi przodkowie, kiedy po podwórku biegał drób, a w oborach trzymane były krowy, świnie. Nasi pradziadowie nie jedli tyle cukrów, słodyczy, owoców jak dzisiaj my zjadamy. I żyli zdrowiej, umierali nie z chorób, ale ze starości.
A podstawą diety optymalnej jest wiedza naukowa. Wiadomo, że organizm ludzki ma określoną ilość energii. Musi jednak wytworzyć sobie paliwo. A paliwo jest tym lepsze, im więcej daje kalorii. Biochemia dowodzi wyraźnie, że ze spalania 1 grama węglowodanów, czyli mąki, ryżu, ciast, owoców itd. organizm wytwarza 3,7 kilokalorii – a ze spalania wodoru, a więc budulca tłuszczów, daje ponad 34 kilokalorie. Jeżeli zatem organizm swoją energię zaoszczędzi na żywieniu, przetwarzaniu pokarmów, to wystarcza jej na utworzenie tzw. odporności immunologicznej. Dzięki czemu mamy naturalną obronę przed wszelakimi zarazkami. Gdyby węgiel, budulec węglowodanów, był takim dobrym paliwem, to rakiety latałyby w kosmos na węglu, a nie wodorze.
- Chce pan zatem zrobić z nas rakiety, a nie lokomotywy?
- Tak, każdy żywy organizm potrzebuje napędu. A siłą napędową organizmu ludzkiego jest energia elektryczna ATP, którą najłatwiej uzyskać, gdy mamy materiały wyjściowe w postaci wodoru i związków wysokofosforowych aktywnych, czyli tzw. gotowych akumulatorów. W praktyce to znaczy, że jeżeli zjemy taką jajecznicę na boczku, to organizm praktycznie nic nie musi robić, bo ma podany na tacy wodór w tłuszczu i związki wysokofosorowe aktywne w żółtkach. Identycznie, gdy zjemy wątróbkę na cebulce. Wątroba idzie na urlop i nic nie musi robić.
- Ale to przecież ciężkostrawne potrawy?
- Tak, ale tylko wtedy, gdy tę jajecznicę zjemy z bułką czy chlebem, a wątróbkę z posolonymi ziemniakami. Wtedy wątroba musi je utylizować. Ale po samym tłuszczu nic się złego nie będzie działo. Jest nawet takie powiedzenie w naszym środowisku, że lepsze jest masło, gorszy jest chleb, a najgorszy jest chleb z masłem.
- Pan zatem wyklucza w swoich przepisach to, co najpopularniejsze w polskiej kuchni. Pieczywo, mąkę, cukier...
- Nie do końca. Chodzi o to, aby nie mieszać tych dwóch różnych paliw, jakimi są tłuszcze i węglowodany. W mojej książce są też przepisy na wypieki, nawet na świetną szarlotkę, mimo iż najgorszym owocem ze wszystkich dla naszego organizmu są jabłka. I mimo iż mąka jest największym naszym wrogiem. A dlaczego tak jest, tego można się dowiedzieć z mojej książki.
- Wszystkie to pana przepisy?
- Wypieki i słodycze to przepisy mojej żony Krysi - ja robota do ręki nie wezmę, pieroga nie ulepię, placka nie upiekę. Ale pozostałe przepisy to już moje autorskie kompozycje. Więc my jemy wszystko, tyle że wiemy, w jakich dawkach i w jakich proporcjach.
- W pana książce jest rozdział poświęcony potrawom antyrakowym. To w tym momencie pewnie najwięcej pańskich rozmówców puka się w głowę.
- Ale pukają tylko ci, którzy nie mają żadnej wiedzy na ten temat. Dr Jan Kwaśniewski napisał, że wszystkie komórki ludzkie, z wyjątkiem komórek nerwowych, dobrze się czują w żółtku jaja kurzego. A komórki nowotworowe w żółtku giną po kilku godzinach. Komórki ludzkie węglowodanów mieć nie muszą, a komórki nowotworowe cukrów potrzebują. I doktor Kwaśniewski dowodził to na badaniach. Powiem tak: z raka można wyleczyć się tylko w jeden sposób: trzeba mu nie dać jeść! W leczeniu raka należy starać się maksymalnie ograniczyć węglowodany, maksymalnie do 30 gram na dobę, najlepiej w produktach kapustnych, których rak również nienawidzi. Dlatego powstało nieco przepisów pod tym kątem w mojej publikacji. Jeśli dołączymy do tego terapię dr Clark, usuwając wszystkie patogeny (wirusy, bakterie, grzyby, pleśnie i pasożyty) wyeliminujemy kancerogeny z krwi i limfy metodą dra Ashkara, jesteśmy na dobrej i właściwej drodze życia.
- No, ale to jedna z wielu teorii, w dodatku podważana przez niektóre środowiska lekarzy.
- Tak. Mówi się, że jest to dieta małowitaminowa, że brak jej mikro i makroelementów, że cholesterol itp. Ale to ostatnie to bzdura totalna, chociaż cholesterol jest głównym straszydłem XXI wieku, na szczęście już coraz rzadziej o tym straszydle się mówi. I dobrze. A mnie przekonuje to, co wie każde dziecko – że w kilka tygodni z takiego żółtka jaja powstaje organizm z krwi i kości. Więc gdyby tam brakowało czegokolwiek, to czy powstałoby takie śliczne kurczątko? Wątpię. W takim prawdziwym wiejskim jaju, w żółtku, są wszystkie niezbędne witaminy i makro-, mikroelementy. Nie ma tylko witaminy C. Natomiast wątróbka posiada wszystko, co do życia potrzebne, łącznie z witaminą C. Nieprzypadkowo mówię o wiejskim jaju, bo ja do tych naszych wielkich sklepów nie chodzę na zakupy, tylko z ciekawości. Mięso, jaja kupuję na naszej hali targowej. I żyję. A z żoną zjadamy kopę tych jaj tygodniowo, po 4-5 żółtek na śniadanie.
- Dlaczego zainteresował się pan tą dietą i żywieniem w ogóle?
- Od kilkunastu lat jest to moje hobby. Całe życie mnie ciągnęło do kuchni, wyrosłem w rodzinie doskonałego masarza, w czasach, gdzie na wsi królowała słonina, jaja. Kiedy w domu nie było słoniny, to mama mówiła, że jest bieda. Ja więc pamiętam, jak dawniej jadano. I to m.in. zainspirowało doktora Kwaśniewskiego.
- Pan wierzy, że ta dieta działa...
- Zawsze mówię, że lepiej jest wiedzieć niż wierzyć. Tak, diet jest tysiące. Tylko nikt nie wie, która jest najlepsza. Ja wiem, z doświadczenia własnego, mojej żony, syna, córki, zięcia i wnuka oraz całej masy ludzi, którzy do mnie piszą, odwiedzają moją stronę internetową, że człowiek najada się tłuszczem, a wszystko inne go tylko zapycha.
Doktor Kwaśniewski prosił tych, którzy stosują tę dietę, aby innym po prostu wskazywali drogę. I ja wydając książkę - do czego namawiali mnie bardzo moi bliscy i znajomi - to właśnie chcę robić: wskazywać drogę. Być drogowskazem i drogą zarazem".
(jest to kopia robocza wywiadu, po korekcie autorskiej - ponieważ z gazety przenieść na forum nie potrafię-szkoda , bo wywiad jest ze zdjęciem
)