Pacjent nie jest podmiotem

[administ]

Bardzo ładnie, ale czy te pieniądze są opodatkowane?

[Diogenes z Synopy]

zoptymalizowane 

[administ]

A jeśli tak, to pan Zbyszek może mieć dodatkową robotę...

[Diogenes z Synopy]

eee.  To już wolę na drugie pincet plus dać.        

Proponujemy w nim stawki, jakie jeszcze za czasĂłw szefowania Naczelnej Izbie Lekarskiej popierał minister Konstanty Radziwiłł, czyli trzy średnie krajowe dla lekarza specjalisty (ok. 12 tys. zł), dwie dla rezydenta (ok. 8 tys. zł) i jedna dla staĹźysty (ok. 4 tys. zł) – mĂłwi Daniel Patecki z Porozumienia RezydentĂłw Okręgowego Związku Zawodowego Lekarzy.

http://www.rp.pl/Lekarze-i-pielegniarki/309069980-Lekarze-szykuja-wlasna-ustawe-o-placy-minimalnej.html#ap-1

albo nie    - bo jeszcze więcej ich trzeba będzie!    

[administ]

A skąd na te "płace" dostaną?
Bo lepiej sprywatyzować to towarzystwo, to zaraz zejdą na ziemię i za pacjentem będą czekać... 

[Diogenes z Synopy]

a prawo konstytucyjne  gwarantujące dostęp do leczenia darmowego?    Nie ma się co łudzić. Nawet gdyby była wola zmiany, to i tak korporacje nie pozwolą. 

[Blackend]

Darmowe leczenie na państwowym sprzęcie za prywatne pieniądze jest fajne.

[administ]

Dokładnie tak odbywa się ten proceder "bezpłatności"...   
I jeszcze najlepiej w godzinach płaconych przez NFZ... 

[Blackend]

Bo ludziska to lubią, niby darmo ale dopłacić w kopercie nie zaszkodzi, a moĹźe nawet bardziej pomoĹźe.  

[administ]

Ale to tylko dowód wdzięczności, a nie jakaś lewa kasa bez opodatkowania...

[Blackend]

Jasne, jak na tacę.

[administ]

Co łaska, ale nie mniej niż...

[Blackend]

Ma się rozumieć, w kościele minimalna od dawna funkcjonuje.

[Jarek]

Ale jak by tacki zabrali, to by sie pozabijali z nieszczęścia 

[Blackend]

No oczywiście, przecież każdy chce pójść do nieba.

[Gavroche]

Prawda?
To jest majstersztyk naciągactwa!

[Blackend]

To jest genialne, a potwierdzeniem tego jest to, Ĺźe działa nieprzerwanie od 2000 lat.   

[administ]

A od sekty się zaczynało...  

[Gavroche]

Moja córka chciała chodzić na religię, żeby się więcej dowiedzieć, podobno mają fajną zakonnicę.
Córka powiedziała na katechezie, że do niej nie przemawia brodaty pan siedzący na chmurce i łamiący prawa fizyki, że dla niej Bóg to trudna do zdefiniowania siła napędzająca świat, a w ogóle to trudne jest strasznie dla niej do ogarnięcia.
Siostrzyczka powiedziała, że taka interpretacja nie jest nieprawidłowa, ale z powodu właśnie tych trudności, dla dzieci na tym etapie się upraszcza do brodatego pana.
Może faktycznie jest fajna, ale i tak spociłem się słuchając tego co opowiada córka, jednak nikt nas nie wezwał do szkoły, uff!

Idzie mi o to, że wiara a Kościół, to dwie niezależne rzeczy.

[administ]

Ale dla zakonnicy "brodaty", niezależnie skąd by przemawiał to Pop - czyli wróg gorszy od islamskiego Stworzyciela...
To tu jest do wyboru albo religia, albo etyka, albo wolne w tym czasie.