Wstawię tu to, co podałem koledze w korespondencji mejlowej, bo może innym się też przyda... Pisałem chaotycznie i nie będę upiększał, bo czasu nie mam już na to.
------
Kluczowe kwestie:
1) miażdżycę bardzo łatwo eksperymentalnie wywołać u zwierząt
roślinożernych (małpy, króliki itp) dietą w której są nasycone kwasy
tłuszczowe i cholesterol
2) nie da się jej wywołać u mięsożerców (np psów) , chyba, że mają
niedoczynność tarczycy
3) fakt, że rozwija się u nas miażdżyca oznacza, że jesteśmy
roślinożerni [osobiście byłby bardziej ostrożny w tym wniosku niż
autor]
4) cholesterol znajduje się w złogach miażdżycowych, które są podobne
u ludzi i zwierząt roślinożernych
5) populacje z niskim poziomem cholesterolu rzadko zapadają na
miażdżycę (i odwrotnie)
6) farmakologiczne obniżenie cholesterolu przynosi mniejszą ilość
incydentów sercowo-naczyniowych
7) osoby z wysokim cholesterolem (zła dieta) ale bez dodatkowych
czynników ryzyka jak nadciśnienie, palenie tytoniu, otyłość, brak
aktywności fizycznej, będą stosunkowo rzadko zapadać na miażdżycę (tj
jeden czynnik nie jest w zupełności wystarczający)
W artykule jest też trochę o tym czemu autor uważa, że jesteśmy
roślinożerni. Warto przeczytać jak ktoś chce mieć argumenty do
prowegańskiej propagandy
-----
Odpowiedzi:
1. Prawda.
2. Fałsz.
3. Fałsz.
4. Mąciwoda.
5. Prawda.
6. Mąciwoda.
7. Pół na pół.
8. Fałsz.
Źródło pytań:
http://www.wykop.pl/wpis/7549246/------
Fragmenty tekstu, który kiedyś popełniłem:
Ponieważ prawie wszystkie rośliny bardzo różnią się składem od
składu ciała człowieka, ich przydatność w żywieniu człowieka jest
praktycznie żadna. Nie ma w człowieku takich tkanek, które byłyby
podobne do tkanki jabłka, banana, ziemniaka czy zbóż. Człowiek może je
spożywać i obecnie prawie zawsze to robi, ale płaci za to bardzo
wysoką cenę.
+++++ U zwierząt występują dwa zasadnicze modele żywienia: pastwisko,
czyli produkty pochodzenia roślinnego, zjadane przez roślinożerców,
oraz białko i tłuszcz zwierzęcy, przeważnie ze zbyt dużą ilością
białka a zbyt małą tłuszczu - zjadane przez drapieżników. I nigdy
zwierzęta tych modeli nie mieszają: tygrys nie je trawy, a gazela nie
poluje na zwierzęta, bo nie je mięsa. W sposobie żywienia się
człowieka można wyróżnić 3 zasadnicze modele: pastwisko, stół i
korytko. Pastwisko to model żywienia wegetariański, gdy zjada się
wyłącznie produkty pochodzenia roślinnego (na wzór zwierząt
trawożernych), stół - to żywienie się prawie wyłącznie produktami
pochodzenia zwierzęcego i korytko - to żywienie stosowane wobec trzody
chlewnej - trochę takich produktów, trochę takich, przy czym proporcje
między nimi mogą być różne.
Przy każdym z tych modeli żywienia
człowiek jest zupełnie inny.Operacyjne usunięcie całej trzustki u człowieka oraz u drapieżników
(kot, pies, lis, sowa, inne ptaki drapieżne) prowadzi do ciężkich
zaburzeń w ich organizmie i do szybkiego zgonu. A przecież drapieżniki
spożywają minimalne ilości węglowodanów, a więc trzustka i wytwarzana
przez nią insulina są im niezbędne do innych przemian ustrojowych niż
rozkład węglowodanów. Usunięcie trzustki u zwierząt trawożernych:
koza, owca, królik, krowa, a także małpy
(!) powoduje tylko
niewielkie zaburzenia w ich przemianie materii i zwierzęta trawożerne
oraz małpy mogą żyć bez trzustki bardzo długo. Człowiek i drapieżniki
bez trzustki żyć nie mogą. Insulina jest o wiele bardziej niezbędna
człowiekowi i drapieżnikom niż zwierzętom trawożernym i małpom.
Zauważmy: drapieżniki, a zwłaszcza ptaki drapieżne, mają większy mózg
i są o wiele inteligentniejsze niż ptaki żywiące się owocami czy
ziarnami. Żyją też o wiele dłużej.
Człowiek z budowy anatomicznej,
biochemii, historii, jest typowym drapieżnikiem. Jest
superdrapieżnikiem od początku nauczonym, jak należy najbardziej
wartościową żywność pochodzenia zwierzęcego ulepszać za pomocą ognia.
Człowiek nie mógł mieć wspólnych przodków z małpami, ponieważ bez
trzustki żyć nie może, a małpy mogą. Nie ma też żadnej odporności
na śpiączkę afrykańską, na którą małpy są genetycznie odporne. Małpy,
przeważnie roślinożerne z konieczności, to znaczy, gdy nie mogą zdobyć
produktów pochodzenia zwierzęcego lub przez pokolenia odzwyczaiły się
od jedzenia produktów zwierzęcych, mają budowę bardziej zbliżoną do
drapieżników niż człowiek. Zwłaszcza pawiany. Mają uzębienie typowe
dla drapieżników, a drapieżnikami nie są. Uzębienie człowieka nie
przypomina uzębienia ani drapieżników, ani trawożernych. Jest czysto
ludzkie. Było takie samo u naszych przodków, jak jest obecnie u nas. Z
tym, że nasi przodkowie nie mieli próchnicy i nie wypadały im zęby z
powodu paradontozy.
Cukrzyca typu I (insulinozależna) jest chorobą milionów ludzi.
Jest najpowszechniej występującą chorobą spośród chorób spowodowanych
żywieniem „pastwiskowym". Wśród zwierząt żyjących w warunkach
naturalnych, tak trawożernych, jak i drapieżników, cukrzyca nie
występuje. Na cukrzycę typu I zachorować mogą tylko ludzie na diecie
pastwiskowej, a wyjątkowo niektóre zwierzęta szczególnie źle przez
ludzi żywione. Spotyka się cukrzycę np. u pokojowych piesków, które
nie chcą jeść mięsa, a przepadają za słodyczami. Na cukrzycę nie
chorują (a przynajmniej nie chorowali) Eskimosi, Masajowie, Hunzowie,
pasterze z Abchazji, Gruzji, Azerbejdżanu, Jakucji, Bułgarii, a więc
ci, którzy żywią się głównie produktami pochodzenia zwierzęcego i z
racji swojej sytuacji życiowej i odcięcia od współczesnej propagandy
żywieniowej spożywają mało węglowodanów.
Człowiek, żeby pokryć pełne zapotrzebowanie swojego organizmu
wyłącznie jarzynami, musiałby zjadać od 20 kg pieczarek do ponad 50 kg
kalafiora! Tymczasem żołądek człowieka ma pojemność ok.5 litra (u
świni 6-7 l, u barana ponad 10 l, u krowy 150 litrów), zatem
trawożercy mają dużo większe żołądki od innych. Wszystkożerne, np.
świnia, też mają większe,
a człowiek ma mniejszy żołądek nawet od
drapieżników, bo ma zjadać mięso smażone. Człowiek jako drapieżnik
ma kły, z tym że zęby ludzkie są czysto ludzkie, nie zmieniły się w
ciągu ostatnich 40 tysięcy lat i nie są ani podobne do zębów
drapieżników, ani do zębów trawożerców. Im lepsze pożywienie, tym
krótsze jelito cienkie, u człowieka ma długość 4 do 4,5 m, u dużego
psa 7 m, u świni 16-20 m, a u barana ponad 40 metrów! I tu jest
odpowiedź. Organy dostosowują się do tego, co się zjada! Tylko
zwierzęta drapieżne i człowiek posiadają kły, a budowa przewodu
pokarmowego u człowieka i drapieżników jest taka sama.
Człowiek ma około 5-7 m jelita cienkiego, a prosiak aż 18 m, ma także
większe i dłuższe jelito grube. Zwierzę trawożerne takie jak baran czy
owca, ma rozbudowany żwacz, dwa przedżołądki, a .samego jelita
cienkiego ma około 40 metrów.
Takie są fakty. Główną i groźną
chorobą występującą tylko u ludzi jest cukrzyca typu I. Cukrzycę typu
I można też wywołać u drapieżników karmionych produktami pochodzenia
roślinnego, co jest możliwe tylko przez podawanie produktów roślinnych
niejadalnych zupełnie dla drapieżników, ale możliwych do spożycia
dzięki obróbce kulinarnej, a to potrafi robić tylko człowiek.
+++++
Na miażdżycę chorują przede wszystkim ludzie, a wśród
zwierząt te, których pożywienie stanowią przeważnie rośliny.Drapieżniki odżywiające się mięsem, a więc białkiem i tłuszczem, na
miażdżycę nie chorują. Wystarczy jednak, że psa zaczniemy karmić
chlebem i ziemniakami, a po kilku miesiącach utuczymy go
niemiłosiernie, a jego arterie zaatakuje miażdżyca tak poważna, że
przy większym wysiłku zwierzę padnie na serce. Stwierdzono na przykład
wiele przypadków miażdżycy u afrykańskich słoni, które trudno
podejrzewać o to, by żywiły się tłuszczami, a także u papug żywiących
się nasionami. Pokarm tych papug składał się wprawdzie z białek,
węglowodanów i tłuszczów, ale w niewłaściwej proporcji, to znaczy z
przewagą węglowodanów.
Czy widzieliśmy kiedyś, aby żyjący w stanie wolnym niedźwiedź zajadał
herbatniki albo cukierki? Oczywiście
nie. A w zoo otyłe misie potrafią godzinami prosić o łakocie.
Nic
więc dziwnego, że zwierzęta w niewoli cierpią na te same schorzenia co
ludzie, którzy z uśmiechem częstują drapieżniki pokarmem dla nich
zabójczym. Wystarczy kilka dni, aby nawet najmądrzejsze zwierzę
stało się, tak jak my, niewolnikiem własnego łakomstwa i fatalnych
nawyków.
Gdyby człowiek dorosły chciał spożywać tylko warzywa, musiałby
zjadać ich od 20 do 30 kg na dobę i byłby przy tym głodny. Słoń
zjada dziennie około 400 kg paszy roślinnej, głównie trawy, ale
wartość biologiczna trawy dla zwierząt trawożernych jest znacznie
wyższa niż warzyw. Obecnie większość kupowanych przez nas warzyw jest
tak zatruta chemikaliami (wskutek sztucznego nawożenia, chemicznej
ochrony przed chorobami i szkodnikami, a także tymi osiadającymi z
atmosfery), że
nawet woda z kranu, nawet w dużych miastach, jest
lepsza od wody zawartej w warzywach. A o ile tańsza?
Związków wysokoenergetycznych, zawierających gotową energię, odkryto
dotychczas kilkanaście. Najwięcej znajduje się ich w narządach ludzi i
zwierząt najintensywniej pracujących.
Intensywnie pracujące organy
- to wątroba i nerki oraz inne drobne tkanki, szczególnie wytwarzające
hormony. W nauce, w technice, w organizmach zwierząt i ludzi
obowiązuje prawo zachowania energii. Energia może się zmieniać, z
jednej formy przechodzić w inną, ale zniknąć nie może. Dobrze jest
spożywać w pożywieniu możliwie dużo gotowych związków
wysokoenergetycznych, które nie wymagają od organizmu przerabiania ich
lub uzdatniania. Występują one w dużym stężeniu w żółtkach jaj i w
szpiku czerwonym, a także w żółtym. Kilkadziesiąt lat temu w medycynie
był stosowany jeden z kluczowych związków wysokoenergetycznych. Było
to ATP, podawane w zastrzykach i nazywało się myołriphos. W jednym
zastrzyku było 100 mg ATP. W wielu chorobach u dzieci i dorosłych
uzyskiwano bardzo dobre rezultaty.
Przy optymalnym odżywianiu w
każdym posiłku możemy spożywać takie związki wysokoenergetyczne i
znacznie więcej niż podawano ich w zastrzykach. A przy tym o wiele
taniej, bezboleśnie i smacznie. Medycyna francuska nadal szeroko
stosuje ATP, najczęściej przy zaburzeniach rytmu serca.
Błonnik? Jest to włókno niestrawne dla człowieka. Błonnik
trawią tylko zwierzęta trawożerne, przeżuwające, jedzące siano i
słomę, ale one mają specjalnie przystosowany do tego żołądek i cały
system pokarmowy. Człowiek nie!
Przyczyną nadmiernej produkcji cholesterolu - czego skutkiem jest
wysoki poziom "złego" cholesterolu we krwi - jest żywienie korytkowe
(BTW: 20-40-40 - wyrażone w procentach kcal) i wszystkie diety
okołokorytkowe. I jest to prawidłowa reakcja organizmu na nadmiar
spożywanych węglowodanów i tłuszczu.
Leczeniem takiego stanu rzeczy jest zmiana diety w stronę diety
wysokotłuszczowej lek. med. Jana Kwaśniewskiego lub diety
wysokowęglowodanowej również Dr-a Kwaśniewskiego, których skutkiem
jest poprawne wyregulowanie metabolizmu (genów) i spadek poziomu
frakcji lipidowej osocza do wartości prawidłowych - wyłącznie na
czczo. Rezultatem jest "cudowne" ozdrowienie. Przeważnie w tydzień.
Leczenie "naukowe", podobno "syndromu metabolicznego" wysokiego
"złego" cholesterolu, polega zaś na:
- podaniu statyn, które blokują zamianę nadmiaru węglowodanów w diecie
na cholesterol i tłuszcze
- oraz skierowanie tego nadmiaru węglowodanów wyłącznie na lipogenezę,
czego skutkiem jest tycie "made in USA".
Cholesterol zaś jest jednym z najsilniejszych antyoksydantów, a
sztuczne jego zmniejszanie spowodowało pandemię nowotworów wśród
jedzących statyny.
Człowiek na diecie jarskiej (żywienie pastwiskowe) też musi mieć niski
poziom cholesterolu, ale niski cholesterol != zdrowie. Na ŻO - dzięki
małemu spożyciu węglowodanów - mimo większego spożycia tłuszczu nie
musimy obawiać się cholesterolu. Spożywany tłuszcz nie ma żadnego
wpływu na poziom cholesterolu we krwi, ani na rozwój miażdżycy.
Człowiek żywiący się w sposób optymalny nie może przyswoić z pokarmu
więcej niż 0,1-0,2 g cholesterolu na dobę, czyli 40% cholesterolu z
jednego żółtka, gdyż tłuszcze, zwłaszcza nasycone wodorem, blokują
skutecznie wchłanianie cholesterolu. Reszta "przelatuje" przez
człowieka i wychodzi drugim końcem. Czy zje pół żółtka, czy pięć
żółtek, jest to bez znaczenia, skoro i tak nie może przyswoić
cholesterolu więcej niż z połowy jednego żółtka. Cholesterol i
miażdżyca powstają jako efekt zupełnie innych przemian organicznych, a
przede wszystkim wyłącznie z węglowodanów.
Już w podręczniku biochemii dla pierwszego roku studentów medycyny z
lat 60. napisano czarno na białym, że na ilość cholesterolu we krwi
nie ma wpływu cholesterol dostarczany w pożywieniu.
Od tłuszczu utyć nie można. Jest to technicznie niemożliwe. Człowiek
tyje wyłącznie z węglowodanów. Tkanka tłuszczowa nie ma enzymu kinazy
glicerolu, co uniemożliwia odkładanie tłuszczu z pokarmu.
Tłuszcze nienasycone, głównie roślinne są tym gorsze, im mają mniej
wodoru. Najmniej wodoru zawierają tłuszcze nienasycone o najwyższej
liczbie wiązań podwójnych. Organizm ludzki ma z nimi duże kłopoty,
ponadto nie może ich spalić w całości. Wytwarza z nich trujący aldehyd
malonowy i gazy techniczne: etan lub pentan, które wydmuchuje bez
pożytku w powietrze.
W organizmie w miejsce wiązań podwójnych między węglami wchodzi tlen,
czego efektem jest powstawanie wody utlenionej, która zabija wszystko,
co żyje.
Tłuszcz ma tym wyższą wartość biologiczną, czym jego dodatek do
pożywienia szybciej i więcej "zamieni" dostępny nadmiar: aminokwasów
alifatycznych, endo i egzoheksoz, trioz, pirogronianu, octanu i
cytozolowego acetylo-CoA na cholesterol lub (i) tłuszcz.
Można dla uproszczenia przyjąć, że produkt ma tym większą wartość
biologiczną, czym większą zawartość cholesterolu! Dlaczego? Bo z
cholesterolem idą w parze i makro, i mikroelementy, i najważniejsze! -
związki których organizm ludzki sam nie potrafi wytworzyć! Z wyjątkiem
witaminy C. To te związki decydują głównie o wartości biologicznej
pokarmu.
Przy kupowaniu produktów zdatnych dla człowieka do jedzenia, prócz
proporcji BTW można kierować się dodatkowo zawartością celulozy,
cholesterolu i (lub) fosforu w produkcie. Zasada jest dość prosta: im
więcej cholesterolu i (lub) fosforu, a mniej celulozy, tym wyższa jest
wartość biologiczna pokarmu.
Mądrzy odchodzą przeważnie na starość (zapomniana przyczyna zgonu), bo
najwyższą wartość biologiczną mają pokarmy o najwyższej zawartości
cholesterolu.
Przy żywieniu korytkowym (mieszaniu paliw: tłuszczu i węglowodanów w
diecie) to nie tłuszcz jest 'złem', a węglowodany. Tłuszcz jest
paliwem lepszym dla organizmu niż "cukier" i organizm zawsze w
pierwszej kolejności wybiera tłuszcz. Im więcej człowiek zjada
tłuszczu, zwłaszcza tego najlepszego - nasyconego - tym mniej
węglowodanów potrzeba i tym więcej tego "cukru" będzie musiało być
jakoś "uzdatnione" - przerobione na "tłuszcz endogenny" (podskórny) i
na "cholesterol" (trójglicerydy).
Organizm zawsze wybierze lepsze, czyli tłuszcz, gdy ma taką możliwość.
------
Na zdrowym "pastwisku" cholesterol jest niski, ale za to jest znaczny
nadmiar magnezu (hipermagnezemia).
Przewaga układu sympatycznego (pobudzającego).
żywienie: pastwiskowe (dieta jarska)
stres: ograniczenie pożywienia (-1)
glukoza (węglowodany): szlak (cykl?) heksozowy (zawiły i kosztowny)
antymiażdżycowy; poziom magnezu we krwi jest 3 razy większy, niż u
przeciętnych ludzi (hipermagnezemia)
choroby: neurastenia, postępujący zanik mięśni, jaskra, cukrzyca typu
I, nadciśnienie, nadczynność tarczycy, choroba reumatyczna, choroba
wieńcowa (szybkie, głośne bicie serca, często nierówno, mało wydajnie,
bywają kłucia w okolicy serca, mogą być bóle za mostkiem, mogą być
zawały nawet bez śladu miażdżycy w tętnicach wieńcowych), choroby
psychiczne, nerwice, gościec przewlekły postępujący (reumatoidalne
zapalenie stawów), choroba (zespół?) Raynauda, sklerodermia, choroba
Buergera, choroba Bechterewa, białaczki, stwardnienie rozsiane i
stwardnienie boczne zanikowe, nowotwory złośliwe, guzkowe zapalenie
tętnic, choroby naczyń tętniczych i chłonnych, choroba (zespół?)
Sudecka
------
Niedobór magnezu uniemożliwia spalanie glukozy w cyklu heksozowym i
zmusza organizm do zamiany glukozy w cyklu pentozowym na tłuszcze i
cholesterol i na tej drodze sprzyja rozwojowi miażdżycy, nawet u ludzi
spożywających mało tłuszczów czy u zwierząt trawożernych, np. u słoni,
u których miażdżyca występuje bardzo często mimo bardzo niskiej
zawartości tłuszczów w ich pożywieniu i braku tłuszczów zwierzęcych w
diecie.
Aby człowiek w ogóle mógł zachorować na miażdżycę, musi odżywiać się
na tyle "źle", aby węglowodany stanowiły źródło energii dla komórek
naczyń tętniczych i na tyle "dobrze", aby te węglowodany byty
przetwarzane w tak zwanym szlaku pentozowym.
Bezpośrednią przyczyną miażdżycy są węglowodany, a szczególnie
fruktoza (czyli cukier z miodu i owoców) oraz sacharoza (czyli cukier,
który wytwarzany jest z buraków cukrowych lub trzciny cukrowej). Co
jest przyczyną powstawania cholesterolu w komórkach ścian tętnic?
Przyczyną cholesterolu jest węgiel z węglowodanów przetwarzany w
określony sposób, a nie spalany bezpośrednio. Węglowodany mogą być
przetworzone w komórkach ścian tętnic tylko wówczas, gdy odżywianie
jest kalorycznie obfite, gdy występuje w diecie zbyt mało białka lub
białko jest niskiej jakości, takie, jakie zjadają słonie w Afryce w
porze suchej i ludzie chorujący na otyłość ubogich. Sprzyja temu też
niedobór pewnych witamin i składników mineralnych potrzebnych do
spalania węglowodanów i nadmiar innych witamin i składników
mineralnych potrzebnych do przetwarzania glukozy w szlaku pentozowym
oraz przy stosowaniu leków i hormonów, które mają wpływ na zwiększenie
ilości glukozy przetwarzanej w ścianach tętnic w szlaku pentozowym.
Jednym z ważnych czynników powodujących miażdżycę (arteriosklerozę)
jest niska wytrzymałość mechaniczna błony wewnętrznej tętnic. W celu
reperacji uszkodzeń mechanicznych śródbłonka wędrują doń komórki
mięśni gładkich z błony środkowej. Błona środkowa jest znacznie lepiej
zaopatrzona w składniki budulcowe, tlen i energię niż śródbłonek. W
nowym środowisku komórki mięśni gładkich trafiają na niedobór energii
i tlenu. Muszą jakoś sobie radzić. Przy złym odżywianiu tkanki
najsłabiej ukrwione otrzymują najgorsze paliwo, czyli glukozę, która
potrzebuje znacznie więcej tlenu do spalenia. A tlenu brakuje. Komórki
radzą sobie w ten sposób, że przetwarzają węglowodany na tłuszcze,
uzyskując dzięki temu znaczne ilości tlenu. Następnie przetwarzają te
tłuszcze na cholesterol, uzyskując przy tym znaczne ilości wodoru. Ten
wodór spalony z tlenem daje potrzebną energię do reperacji
uszkodzonego śródbłonka. Ale w tych komórkach, jako odpad, gromadzi
się cholesterol. Tak zaczyna się miażdżyca.
Rozwój miażdżycy przyspiesza też hormon wzrostowy przysadki, hormony
kory nadnerczy, niedoczynność tarczycy oraz przyspiesza ją wiele
powszechnie stosowanych leków.
Przy miażdżycorodnym składzie diety postęp choroby będą powodowały
wszystkie te czynniki, które wpływają na zwiększenie ilości glukozy
przetwarzanej na tłuszcze i cholesterol. Będą to następujące czynniki:
niedobór tlenu (np. w rozrzedzonym powietrzu w górach, przy
niewydolności oddechowej), ciepło, niska aktywność fizyczna,
niedoczynność tarczycy, czynniki i leki porażające układ sympatyczny,
czynniki i leki pobudzające układ parasympatyczny.
Jeszcze wyklaruję Ci jak jest z tą miażdżycą u słoni. Otóż są takie
okresy, kiedy słoń zmuszony jest zejść ze "zdrowego pastwiska" na
żywienie ubogopastwiskowe. Wśród ludzi często tak się żywią ci, którzy
prawie nie jedzą produktów odzwierzęcych, a jednocześnie jedza dużo
sztucznej, przetworzonej żywności roślinnej zamiast naturalnych płodów
rolnych z pełnego przemiału, razowych, nie obłuskanych.
Ubogie żywienie "pastwiskowe" jest to odżywianie, w którym pożywienie
stanowią niemal wyłącznie produkty pochodzenia roślinnego, których
wartość odżywcza kształtuje się na poziomie wartości odżywczej trawy
(przejrzałej i suchej) lub gorszym od trawy. Jakość spożywanych białek
jest niska, a ilość węglowodanów w stosunku do białka jest nawet
wyższa niż występuje w trawie. Wiele produktów roślinnych spożywanych
przez ludzi ma skład chemiczny dużo gorszy od trawy. Takie są
wszystkie te produkty, w których na 1 gram białka przypada więcej niż
6 gramów węglowodanów. A najgorsze są produkty zawierające same
węglowodany, takie jak: cukier, miód, wszystkie słodycze, wszystkie
słodzone napoje, a także słodkie owoce.
Reasumując: można nie jeść wcale tłuszczu, a na miażdżycę zachorować
(przy żywieniu ubogo pastwiskowym). Ubogie pastwisko i koryto to cykl
pentozowy przemiany glukozy.
A jeszcze inaczej definiując:
Ubogie pastwisko == otyłość ludzi "ubogich"
Koryto == otyłość ludzi "bogatych"
"Zdrowe" pastwisko == brak otyłości i chorób z zespołu miażdżycowego,
ale za to hipermagnezemia i choroby pastwiskowe (grupa chorób
antymiażdżycowych).
Na takim "zdrowym" pastwisku (diecie jarskiej,a nawet wegańskiej) był
bodajże Steve Jobs. Żal jego komórek i tkanek, żal narządów i całego organizmu, który
musiał te komórki i tkanki jakoś odżywić tymi dostarczanymi mu płodami
rolnymi o tak niskiej wartości biologicznej dla człowieka. <-;