Oto co pewne przemiłe dziewczę o imieniu Anna popełniło na grupie FB po 3 miesiącach jedzenia móżdżku z jajecznicą na śniadanie
„Oda do śniadania”
O radości moja wiosenna, niezbyt lubieżna!
O omlecie na maśle złotem smażony!
Aż przykro pomyśleć, że będziesz strawiony…
Ani mi myśl jedna nie przeszła grzeszna
Przez głowę, by chleb zjeść, bo pojemna
Bez niego i wolna jak ptak się stała.
„Garść szpinaku, cały pomidor bez mała
I groszek zielony niech wymiesza waćpanna
Z żółtkami żółtemi od mej kury wesołej,
A zapewniam, że krzepa poranna
Jej długo nie minie, i w głowie swej olej
Też będzie miała do późnej starości.
Do pulchności niech doda też białego nieba kawałek –
To jest chmurkę ubitą z niecałych dwóch białek.
Na obiadokolację jadaj pani szpik z cielęcych kości
A kolagen w skórze do tej starości zagości” –
Rzekła mi kiedyś na targu prawdziwa z jajami
Baba. A ja chciałam się podzielić z Wami
Jej najzłotszemi pod słońcem radami.
A przyznam szczerze, że niebrzydka z niej kobiecina,
A lat już miała chyba tyle co tuzin razy pół tuzina!
Żadnych chorób, ni zmarszczek na twarzy nie miała,
A mnie w promocji trzy mendle zdrowia sprzedała.
Tak też wychwalać ja będę pod same niebiosa
Ten mój omlet poranny, to moje śniadanie tłuściutkie.
Będę mieć talię wąską niczym osa –
Na przekór mędrcom od boleści siedmiu –
I zdrowie, i siłę, a mędrce grubiutkie, i cóż - przygłupiutkie
Niechaj mówią, niech krzyczą jeno, że miażdżyca,
Że serce chore, że śmierć rychła mnie czeka!
I choćby nawet Katarzyna Caryca
Od diet niby zdrowych, powiedziała mi, że umrę,
Prędzej wróżce uwierzę, niż tej pani grubej!