Autor
|
Wtek: Spora utrata wagi (Przeczytany 203352 razy)
|
administ
Go
|
A teraz Admin ma do mnie niejako pretensje, że dałem się przekonać. To jest jakiś kosmos, z punktu widzenia logiki. Nie wiem, co to jest "formuła 30g" i nie wiem dlaczego próbuje mi przypasować słowa, że to "jedna dieta dla wszystkich", ponieważ nigdzie tak nie napisałem. Ale "Dzik" to odpowiedź ogólna na post "Zofia", a nie dla Ciebie i nie mam żadnych pretensji, że masz problemy zdrowotne!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
......Ja jak komuś pomagam to nie robię mu łaski i tym samym łaski nie oczekuję.
Jak komuś pomagasz za friko to robisz łaskę, jak komuś świadczysz płatną usługę to nie robisz łaski, tutaj, jeśli znajdujesz odpowiedź na swoje pytania to odpowiadający wyświadcza Ci łaskę, a jak chcesz uzyskać płatną usługę to zgłoś się do tych co takową świadczą, oni nie robią łaski. A ja radzę Ci za friko abyś unikał tych co nie robią łaski, i tych co robią "laskę" amerykanom (i nie tylko). Ale mi nie należy ufać, bo ja mówię prawdę jak się pomylę (z tym, że nie na pewno)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dzik
Go
|
Pani Zofio: Bo ze mnie jest ładny chłopak Moim najbardziej uciążliwym problemem jest ciągłe poczucie zmęczenia i skołowania, a tego na zewnątrz nie widać. Admin: Rozumiem. W takim razie niepotrzebnie się uniosłem za co przepraszam. Madre: No to tu się różnimy. Ja jak komuś pomagam to dlatego, że chcę mu pomóc, więc to tak jakby mi za to zapłacił - swoją radością lub, czasem, wdzięcznością. Jeżeli robisz komuś łaskę to wymagasz uniżoności, jako zapłaty. Dla mnie ona jest niepotrzebna. Więcej - źle bym się ze sobą czuł, gdybym jej chciał. Ja jestem bardzo wdzięczny i cieszę się, że są tu ludzie, którzy są tak uprzejmi, żeby podzielić się ze mną swoją wiedzą. Jeżeli ktoś czuje się tutaj na siłach i podjąłby się wyciągnięcia mnie do końca z moich przypadłości to z przyjemnością mu za to zapłacę złotem, co podkreślałem już wcześniej. Nie mam z tym problemu, roszczeniowy nie jestem. Co do sedna sprawy. Zrozumiałe jest dla mnie to, że podane ilości matematyczne stanowią szkielet - są to widełki. Każdy organizm jest inny, więc różnie się ludzie w tych widełkach mieszczą. Ale jeżeli widełki dla kogoś to na przykład 50-100, a ten ktoś musi przyjmować 150 to czy to jeszcze się mieści w tolerancji, czy stanowi już objaw i skłania do poszukiwania przyczyny. Na moim przykładzie - czytałem w książce i w odpowiedziach na listy, że zwiększone zapotrzebowanie na węglowodany może świadczyć o pasożytach. Ja te pasożyty praktycznie wykluczyłem badaniami lub wytrułem ostatnio przyjmowanym fluconazolem. Pociąg do słodyczy mi nie spadł, zmęczenie jest dalej i objawy jelitowe też - mniejsze, ale są. Dostosowanie spożycia węglowodanów do poziomu ciał ketonowych (tyle, żeby się nie wydzielały) jest dla mnie bardzo logiczne, ale nie mówi wszystkiego. Jeżeli zjadam np 150g węglowodanów i nie wchodzę w ketozę, pasożyt zjada 80g to mój organizm dostaje 70. Co oznacza, że organizm ma modelowe zapotrzebowanie na węglowodany, tylko trzeba się pozbyć lokatora. Stąd moje pytanie - czy możliwe, że naturalnie potrzebuję aż 90-100g węglowodanów, czy powinienem to traktować, jako objaw. Nie umiem już tego jaśniej wytłumaczyć. Dodatkowo - mnie ciągnie wyłącznie na słodycze lub produkty mączne. Zjadłem ostatnio mały kawałek pizzy, byłem głodny, a gościłem u znajomych. Namówili mnie i nie wytrzymałem Jedząc czułem się jakbym dotykał Boga... Nie mam za to ochoty na więcej ziemniaków czy warzyw. Może to jakiś ważny trop. Czepiam się tych węglowodanów, bo tu czuję, że coś nie gra. Tłuszcz jem - kocham słoninę i czuję się bardzo dobrze po nim. Żółtka wcinam - wszelki eproblemy z ich trawieniem już mi przeszły. Sprawdzę za Waszą radą te nietolerancje i zbadam sobie poziom ciał ketonowych. Będzie śmiesznie, jak przy 70g ich nie będzie. Wtedy psychiczny pociąg? Stres? Cukier pobudza ośrodki przyjemności - może to uzależnienie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Tylko tyle mogę Ci na ten temat napisać, że koleżanka na DO z początku (chyba przez pierwsze dwa lata) potrzebowała 70-80g węglowodanów (inaczej źle się czuła i miała ketony w moczu). Teraz (jak już pozbyła się całkowicie choroby i leków) 50g jej w zupełności wystarcza. Dr Kwaśniewski pisał, aby przejściowo (w razie potrzeby, a nie na stałe) zwiększać ilość zjadanych węglowodanów. "Jeśli będą to węglowodany złożone, tzn. skrobia, granicą dopuszczalną jest 100g na dobę, a spożywanie ich powyżej 150g na dobę staje się szkodliwe dla zdrowia". (Żywienie Optymalne" s. 41.) Wiem po sobie, że jak się zjada więcej tłuszczu, to mniej ciągnie na słodycze...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Gavroche
|
Będzie śmiesznie, jak przy 70g ich nie będzie. Wtedy psychiczny pociąg? Stres? Cukier pobudza ośrodki przyjemności - może to uzależnienie.
Te Twoje rozkminy wyraźnie wskazują na problem z głową. Kota można zagłaskać na śmierć, znasz takie powiedzenie?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
administ
Go
|
To nie lepiej być palaczem, alkoholikiem albo miękkim narkomanem jak już ma się tendencję do uzależnień? Niestety to ostatnie w tym kraju jest nielegalne, a szkoda, bo wielu ludzi byłoby znacznie bardziej szczęśliwych za "dobrej zmiany". Kurdupel może sobie wytworzyć około 4,5, a zasobniejszy osobnik i sześć moli glukozy na dobę w zależności od przewagi stosownych genów. To dane z "Vademecum lekarza ogólnego" PZWL W-wa 1992 s.440, zanim kto dojdzie do wniosku, że to "głupoty" lub komu kopara opadnie, bo to kilogram cukru na dobę wychodzi! Tak - to nie pomyłka, niektórym aż tak mogą się poprzestawiać "geny" w syndromach metabolicznych, więc ilość zjedzonego cukru w dawce pokarmowej nie jest istotna dla genów jak widać. Ale co to za życie, jak rządzą geny a nie neurony! I żeby nie było - to taka moja luźna uwaga, bo przyszła mi ochota jaką ciekawostkę napisać na Forum, ale zaraz mi to przejdzie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Radomiak
Go
|
To nie lepiej być palaczem, alkoholikiem albo miękkim narkomanem jak już ma się tendencję do uzależnień? Niestety to ostatnie w tym kraju jest nielegalne, a szkoda, bo wielu ludzi byłoby znacznie bardziej szczęśliwych za "dobrej zmiany". Kurdupel może sobie wytworzyć około 4,5, a zasobniejszy osobnik i sześć moli glukozy na dobę w zależności od przewagi stosownych genów. To dane z "Vademecum lekarza ogólnego" PZWL W-wa 1992 s.440, zanim kto dojdzie do wniosku, że to "głupoty" lub komu kopara opadnie, bo to kilogram cukru na dobę wychodzi! Tak - to nie pomyłka, niektórym aż tak mogą się poprzestawiać "geny" w syndromach metabolicznych, więc ilość zjedzonego cukru w dawce pokarmowej nie jest istotna dla genów jak widać. Ale co to za życie, jak rządzą geny a nie neurony! I żeby nie było - to taka moja luźna uwaga, bo przyszła mi ochota jaką ciekawostkę napisać na Forum, ale zaraz mi to przejdzie. "Ale co to za życie, jak rządzą geny a nie neurony! " - a bo tak łatwiej, choć bywa niemiło...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
administ
Go
|
Jakby co, to najprostszą i najskuteczniejszą metodą regulacji genów jest proporcja między spożywanymi GSO (główne składniki odżywcze, czyli W:T:B) i wysiłek fizyczny (tlenowy robi to skuteczniej niż beztlenowy), stosowne oddychanie wymagające wprawy, a także stymulacja metabolizmu substancjami wpływającymi na niektóre szlaki, czy synapsy, pobudzające lub hamujące określone geny. W chorobach przewlekłych medycyna ograniczyła się jedynie do tego ostatniego, co może przynieść i z reguły przynosi niepożądane skutki uboczne, na które z kolei dostaje się kolejny plik recept, bo proces "leczenia" powinien trwać do końca życia i być w miarę kosztowny, aby pacjent się nie wymsknął przypadkiem łapiduchom zbyt wcześnie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Gavroche
|
Niby każdy to wie, a mało kto stosuje. To jak z hodowlą gupika; jest super dla początkującego, a jednocześnie wyzwaniem dla profesjonalisty. Potencjalnie każdy może wyprowadzić sobie własny, unikalny szczep tych rybek i utrwalić go genetycznie, ale większość trzyma w baniakach obrzydliwie kolorowe kundle z pobliskiego pet shopu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
administ
Go
|
Właśnie we wtorek kupiłem cztery malutkie czarne kirysy, bo jeszcze takich nie miałem. Ponoć są bardziej wychuchane, ale jak przeżyją do wiosny, to nie jest to prawda. Musiałem je "aklimatyzować" stopniowo ze sklepowej temperatury wody 28st. do moich 19-stu. Jeszcze żyją i raczej po zachowaniu widać, że mają się dobrze.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Nie mają sporej utraty wagi?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
administ
Go
|
Nie, ale nie kupuję rybek przy takiej dużej różnicy temperatur wody, choć tym razem nie mogłem się powstrzymać.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|
|
Blackend
|
Ale tylko trzy kiryski, to trochę mało, bo stadne rybki i w większej grupie prezentują się znacznie lepiej.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
|
To jak z hodowlą gupika; jest super dla początkującego, a jednocześnie wyzwaniem dla profesjonalisty. Potencjalnie każdy może wyprowadzić sobie własny, unikalny szczep tych rybek i utrwalić go genetycznie, ale większość trzyma w baniakach obrzydliwie kolorowe kundle z pobliskiego pet shopu. Pawie Oczka to super rybki i chętnie znowu wprowadziłbym je do swojego akwarium, tylko za szybko się kocą i populacja wymyka się spod kontroli.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
administ
Go
|
Ale jakby 500+ płacili od sztuki, to nie ma powodu do narzekań...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
administ
Go
|
Ale tylko trzy kiryski, to trochę mało, bo stadne rybki i w większej grupie prezentują się znacznie lepiej. Cztery, ale na dnie jest jeszcze sześć pand, trzy białe, dwa w kropki i normalnie ubarwionych z dziesięć, więc towarzystwo mają...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|
|