Ten/ta "N" to pewnie jedna z tych sierot po Ryśku usiłuje zawiązać koalicję ponad podziałami. A cała tajemnica tkwi w tym podstawniku "R", co to tak z boczku cichaczem się podłączył nie wiadomo skąd.
No, z wyglądu wnoszę że to jakiś kanciasty, przysadzisty typ. Z tych krzaczków można domniemywać że "R" to jakiś łańcuch boczny być może jakichś osobników powiązanych lub nie tajemnymi układami, a w jego miejsce wymiennie mogą wchodzić jakieś podstawione słupy, co czyni różnicę w tych zaminowanych układach. Wszystko to jakieś niezrozumiałe dla mnie.
A to dziwne, że domorośli netowi znawcy dietetyczni, co tak udowadniają, że Doktor się nie zna, a nawet od wysiłku fizycznego nie wiedzą o "tajemniczej" zamianie mleczanu w alaninę, bo to tylko poziom glikolizy, bolących mięśni od zakwaszenia i nic więcej. Ale co tam, mnie to rybka, bo wiadomo, że "formuła 30" to podstawa ...
Napiszę kolejny raz, o czym mówiłem i pisałem niejednokrotnie: zjadane białko ma być w możliwie minimalnej ilości, tak aby zabezpieczyło całkowicie indywidualne zapotrzebowania organizmu na aminokwasy egzogenne. I tyle - prawda jakie proste? Przypominam, że dla przykładu gluten jest jednym z białek, które zawiera wszystkie niezbędne do życia aminokwasy, dlatego da się żyć o chlebie i wodzie, ale lepiej jak się smalcem przesmaruje...
Pozostaje tylko kwestia: "czy od tłuszczu da się utyć"? W inny sposób niż "naukowcy" wmawiają. Ale to nie jest temat ani na Forum, ani na popularnonaukową pogadankę.
A czy B:W mogłoby być cały czas ok. 1:1,5 czy to już by wychodziło poza ŻO? Oczywiście przy najwartościowszych białkach i węglowodanach głównie z ziemniaków i warzyw...