Strony: [1]
|
|
|
Autor
|
Wtek: mamrotanie pisanki (Przeczytany 12539 razy)
|
madre
Go
|
Pewna "szanowna" dama- była deputowana włoska ledwo lekko-ciepła dziewczyna zwana pieszczotliwie Cicciolina tak mamrotała do obrazu Stalina: Słuchaj gadają, że ja pornofigura - ludność mnie wybrała, to ich wina. Zrobiłam test na HIV wirusa krwi próbka zrobiła mi piskusa wyszło, że mam coś z Korwina. Nie wierzysz? To zapewne "Tuska wina" Może naświetli lepiej sprawę światła sNOP Bardziej pruski niż ruski dziedzica pańszczyźniany chłop. Wpierw zapytaj pustelnika-przewodnika Raz_putina co znów na redyk wiosenny spędza stada baranów.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
Z wami to można zwariować, a nawet warto. Zwariować to znaczy w tym wypadku wygrać. A żeby wygrać trzeba grać i właściwe numerki wybrać. Ja wybrałem: &18, ust. 2, pkt 3. Wylosowany numer dodatkowy 697. "...okazanie orzeczenia lub zaświadczenia w tym zakresie nie jest wymagane."
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
"... To była taka scenka kabaretowa do śmichu, bo wszystkie co tak lubią się pośmiać. Ale było i koniec. A teraz kto się zacznie śmiać ..." z cudzego nieszczęścia ten dostanie świńską rurą w ryj ... wężykiem. Scenka kabaretowa pt: Komunikacja międzyludzka w miejskiej komunikacji publicznej. Pasażerowie autobusu dojeżdżającego z wolna na przystanek widzą faceta zbliżającego się do drzwi autobusu. Pan demonstracyjnie podniósł rękę powyżej głowy i wszystkim obecnym pokazuje (jak wyrywny do odpowiedzi uczniak w szkole) dwa złączone palce, wskazujący i środkowy umazane czymś czerwonym, czym sugeruje z daleka CREW. Wsiada do wozu, autobus rusza. Pasażerowie oglądają jego cieknącą juchę. Na kolejnym przystanku podchodzi do niego jakiś frajer i daje mu bandaż. Obolały i cierpiący po przyjęciu pomocy kończy podróż. Koniec. Z litości dla cierpiącegn przycięto kadr. https://photos.app.goo.gl/GBS5VwmX2v3HAJHz6https://photos.app.goo.gl/Et5s3JYVZPU6PRhX9
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
Ostatnio gdy popiłem PIO! PIO! https://photos.app.goo.gl/3tBzfrXeF9HT7kHn8to miałem wyostrzone postrzeganie koloru niebieskiego. Pięknego słonecznego dnia, na tle błękitu nieba dostrzegłem w ramce napisy niebieskie. https://photos.app.goo.gl/Z2GoiCQ8PegVy5Ro8Z treści napisów zrozumiałem, że to rodzaj intymnego wyznania kierowanego przez nieobecnego rodzica do swojego (?) dziecka/wnuczka(i). Rzadko się pojawia takie niecodzienne, publiczne wyznanie. Możliwe, że spowodowane nagłymi, nieprzewidzianymi okolicznościami. Normalnie, to wydaje mi się, że osoby mające taką potrzebę uzewnętrznienia swojego uczucia kierują swoje słowa bezpośrednio i osobiście. Takie mocno emocjonalne wyznanie w mojej ocenie można by przypisać bardziej matce niż ojcu. Ale może się mylę. To rodzaj listu - przesłania, wysłanego z poczekalni nieba lub przedsionka nieba. Ja obstawiam, że to Matka Boska Częstochowalska, w pośpiechu, w czasie wspinaczki wysokogórskiej, gdzieś w najwyższych szczytach Alp z powodu załamania ( pogody, nerwowego?) musiała nagle schronić się w schronisku gdzieś pod Mont Blanc (zwanym dachem Europy) i zestresowana nadała list do wydrukowania i naklejenia w ramkę do dziecka. Cała nadzieja w tym, że: 1) dziecko dostrzeże, przeczyta i zrozumie, że to do niego kierowane słowa 2) nie wypnie się na niebo, ze złości, że poczuło się nagle osamotnione Ale to tylko mój domysł, trudny do zweryfikowania. W dodatku srebrzysto-złote odblaski słonecznego światła, mogły mnie zmylić, bo nie wszystko dobrze dostrzegłem, oślepiony kierując i robiąc zdjęcia z mojego "rowera". Na dodatek, niedawno nawet szyby widziały mi się na niebiesko, możliwe że odbijały światło pobliskiego Decatlonu. Czy to może być skutkiem popijania OSHO? Chyba zmienię napój na niebieską mineralną: Żywiec, Cisowiankę albo Nałęczowiankę. https://photos.app.goo.gl/Pt4brzKvVdoyNoCD7Dzięki za uwagę, pozdrawiam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
Niedawno dostrzegłem, że na słupie ogłoszeniowym afiszował się jakiś pomarańczowy awatar. Odczytałem przekaz, że... pomarańczowy ma w nosie coś pomarańczowego. Nie mam pewności czy "On", ten kosmoś, to się chwalił, czy żalił? Pewnie się tego już nie dowiem, bo go szybko, w try miga kabareciarze zakleili swoimi plakatami. Resztę czyli skrobankę dokonali pewnie betonowi aborcjoniści. Ale zastanawia mnie, dlaczego ten "ktuś" miał potrzebę informować ludność tubylczą jakie on ma kozy w nosie. Przecież każdy dobrze wie co ma w nosie i pilnuje tylko swojego nosa aby nie wsadzać go do nie swoich spraw. Ale z dobrego serca życzę mu "niechaj gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie". https://photos.app.goo.gl/chRaLMt28S8MLq946https://photos.app.goo.gl/uYzxFh2nAsnNQAgt8https://photos.app.goo.gl/eLoJzdBbgbchUTgm6
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
Niedawno spacerowałem nazwaną na cześć króla ulicą Kazimierza Wielkiego. Niby pogoda była ładna a niewielu ludzi widziałem. Nie dostrzegłem na ulicy wówczas ani żadnego króla, ani żadnego znajomego Kazimierza, ani nawet nikogo i niczego wielkiego, ani żadnej znajomej Ani. Zaparkowana, trwała na parkingu jedynie fiesta, wokół leżały liście, pojedynczo ludzie przemykali chodnikiem. Jednak jakiś czas wcześniej a także później spotkałem kilkakrotnie właśnie Jego. Kogo? Króla Kazimierza. Co najmniej trzykrotnie widziałem go na różnych innych ulicach, bez korony, za to w kolorowych czapkach z daszkiem. Raz go widziałem w żółtej innym razem w pomarańczowej. Wyglądał niemodnie jakby na dyńce miał połówkę wydrążonej dyni z daszkiem. Ostatnio "przypadkowo" napatoczył mi się w niebieskiej czapeczce z reklamówką, zdaje się soczewek kontaktowych Szajna. Pomyślałem, że jego osobisty kreator wizerunku mało gustownie dobiera mu kolor nakrycia głowy do reszty stroju. Nie moja sprawa kto mu doradza, ale miałem odczucie, że nie wyglądał na Wielkiego ale raczej na dość wysokiego. Ogólnie wyglądał śmiesznie inaczej. Pomyślałem, że powinien dać kopa swojemu styliście, ale uznałem, że to nie moja sprawa. Rzecz dotyczy indywidualnego gustu. Przecież nie to jest piękne co jest piękne, ale to ci się komu podoba. Rodziny się nie wybiera, ale rodzaj nakrycia głowy już tak.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zofia
Jr. Member
wiadomoci: 2297
|
Czy nakrycie głowy świadczy o tm o się ma w głowie?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
...ale to ci się komu podoba...
poprawiam: ...ale to, co się komu podoba...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
- Słyszałeś koleżko, że sąsiad państwa Górskich, wiesz tych z "Państwa z kartonu" miał mercedesa ponoć... mieć. - To jakaś-takaś bujda na resorach. - No co ty!? Sam dwukrotnie słyszałem, jak Górscy mówili, że go widzieli u Malinowskiego. - Nie uwierzę w usłyszane, póki nie zobaczę. - No to obejrzyj dwa krótkie kawałeczki: https://youtu.be/5h0hzyt75Ls?t=261 - 15 sekund https://youtu.be/U1Jchf6n8bw?t=288 - 20 sekund - No i co z tego? Tylko mówili o nim, ale go nie pokazali. Nikt z widzów go nie widział. Takie samochodowe Yeti, jak ...póki co obiecane polskie elektryki. Zobaczę to uwierzę. - Niedowiarek z ciebie, niczym sceptyk jakiś (z łaciny: Israelita Tomczykowitz). Ale mam dla ciebie (znaj moje chamskie serce) prawdziwą, bo pewną, poufną informację (tylko nikomu nie powtarzaj), że tamten ( jak mu tam? Maliniak czy Malinowski?) za ryż, ma ponoć pyracie (patent na py(e)ranie) i... ma ser a ti? - Tak, tak, pewnie tak, być może, możliwe, że nie. Ja, zwykle do sklepu na zakupy to idę pieszo, ale tamten, niezbyt pewny siebie, to zapewne człapie do marketu z bucia na raty. - Cha, cha! No, kto zabroni bugatim? - Albo Ducatim? https://www.youtube.com/watch?v=wbu_Vfz7Rhs&list=PLlb7UqCeJeUre96Y6BIpd3dI5MKtmkurj&index=46&app=desktop- Azaliż, czyż uwierzysz mi iż, też trafił mi się, i to nie raz czterokołowy "podrasowany Ducati", tyż? - Co? Nie wierzę ci frajerze. Jak go dostrzegę, to uwierzę. - Nic z tego nieufny kolego. Nie pokażę, bezczelnie uszczelnię go, znaczy ten " DUCATI" bez pomocy Passerotti. https://photos.app.goo.gl/aGRZJdyhRHxpJD4j9https://photos.app.goo.gl/Af9p5amJiqmzVSGs9
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
madre
Go
|
Ps. Powyższe zdania to były takie moje bełkotki słowne po niewinnym mamrocie w temacie mamrotania. Wszelkie osobiste skojarzenia w związku z powyższym postem są przypadkowe. Zamierzeniem moim nie było kogokolwiek urazić. Słowa moje proszę potraktować z uśmiechem lub z politowaniem, że to taki głupawy grafomański żarcik słowny. A kto ewentualnie by się poczuł urażony, skrzywdzony przeze mnie, tego przepraszam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zofia
Jr. Member
wiadomoci: 2297
|
Jak mamrot, to już ani dukacik, ani passacik!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: [1]
|
|
|
|