Oglądałam u przyjaciół, którzy od niedawna urządzają się na wsi, pisma “Weranda”, których sporo akurat “dyżurowało” na stole. W jednej (nr 4(16)2003, pożyczyłam ten numer) moją uwagę zwróciły zdjęcia pałacu o powierzchni 2250 m2 ze “złocistego piaskowca” w jednej części neoklasycznym, w drugiej mauretańskim, pośród zieleni, fontann, ogrodów na wodzie, sporo zdjęć, również wnętrz. “Na parterze znajdują się sale reprezentacyjne, do ważniejszych należy główny hol ozdobiony marmurowymi kolumnami oraz ponadstumetrowy salon z XVIII-wiecznym kominkiem. Ukryte za ogromnymi lustrami w złoconych ramach przejścia prowadzą do dwóch mniejszych pokoi, połączone są również z ogrodem zimowym. Jednym z ważniejszych pomieszczeń na parterze jest biblioteka. Specjalnie do niej sprowadzono z Włoch drewniany strop kasetonowy.” To oczywiście dopiero początek spisu dóbr.
Do zdjęć dołożono sporą czcionką informację, że “Rezydencję otacza szesc hektarów bajkowych ogrodów. Francuski ozdobiono ogromną XIX wieczną wazą ze śnieżnego marmuru i obsadzono białymi kwiatami. Obok - włoski oraz ogrody na wodzie, ktore można podziwiać spacerując po tarasach otoczonych gajem gajem drzewek pomarańczowych, cytrynowych i jaśminów.” Na innej stronie podano, że sześciohektarowy ogród romantyczny otacza “czternastohektarowy park z tysiącami pinii. palm, cyprysów, oleandrów, drzew migdałowych, mimoz i eukaliptusów.”
Jest też informacja i o tym, że “Fantastyczny widok to schodzące ze wzniesienia tarasami ogrody z basenami, fontannami i posągami syren - mitycznych pół-kobiet, pół-ptaków, których urzekający śpiew sprawiał, że ci co go usłyszeli zapominali o bożym świecie. Tak właśnie się dzieje z gośćmi Villi Las Sirenas - po kilkunastu minutach zapominają, że niedaleko stąd tętnią życiem ogromne miasta.”
Dalej przeczytałam, że w Marbelli na hiszpańskim wybrzeżu Costa del Sol “Budowa (trzydzieści lat temu, licząc od roku 2003; dopisek TS) pałacu była przedsięwzięciem niezwykłym, rzadko spotykanym w dzisiejszych czasach. Można ją porównać z tworzeniem wielkich renesansowych rodowych arystokratycznych rezydencji. Amerykański milioner wystąpił w roli mecenasa sztuk. Jego sen o raju na ziemi ucieleśnili artyści z różnych stron świata - Włoch, Anglii, Maroka, Hiszpanii - których zaprosił do Marbelli. Niektórzy z nich spędzili tu dziesięć lat, bo tyle czasu zajęło im stworzenie tej ukrytej w orientalnym ogrodzie perełki sztuki architektonicznej i dekoratorskiej, inspirowanej siedzibami wielkich włoskich rodów: d’Este i Medyceuszy.” Amerykański milioner to Kirk Long. o czym się poinformowałam we wcześniejszej części artykułu. Niestety “… okoliczności zmusiły go do wystawienia pałacu na sprzedaż. I wtedy zainteresowała się nim Grażyna Skrzydlewska-Niezgoda.”
Grażyna Skrzydlewska-Niezgoda jest żoną Krzysztofa Niezgody, właściciela Poznańskiej Grupy Kapitałowej, Fabryki Dywanów Agnella i włocławskiej wytwórni porcelany. Piszą w “Werandzie”, że “Nowi właściciele nie wprowadzili wielu modyfikacji. Zmienili tylko kolor ścian w sypialni, a z domu w Poznaniu przywieźli rodzinne zdjęcia, książki i filmy oraz zbieraną od lat kolekcję włoskiego malarstwa,… ”
“Staramy się zadomowić w Marbelli i urządzić część pomieszczeń zgodnie z naszymi gustami, chociaż nie jest to proste - mówi pani Grażyna. - To dzieło sztuki dopracowane w najdrobniejszych szczegółach i barbarzyństwem byłoby je poprawiać. Mam nadzieję, że to bajkowe miejsce będzie służyć nam, naszym dzieciom i wnukom przez długie lata.”
W internecie znalazłam, że “Od dawna marzyliśmy o drugim domu, który byłby odskocznią od naszego klimatu, nastroju i spraw zawodowych. Villa “Las Sirenas” na hiszpańskim wybrzeżu Costa del Sol ma powierzchnię 2250 mkw. Najwspanialsze są sale reprezentacyjne, ozdobiony marmurowymi kolumnami główny hol oraz ponad 100-metrowy salon z XVIII-wiecznym kominkiem z białego marmuru. Rezydencję otacza sześć hektarów bajkowych ogrodów: zimowy, włoski i francuski oraz 14-hektarowy park z tysiącem pinii, palm, cyprysów, drzew migdałowych, mimoz i eukaliptusów” - GraŻyna Skrzydlewska i Krzysztof Niezgoda, o swojej hiszpańskiej rezydencji - “Sukces”, ale podaję za -
http://www.nie.com.pl/art256.htm .
Agnieszka Wołk-Łaniewska w artykule “Równi i równiejsi” opublikowanym przez “Nie” nr 18/2009 podaje, że Polska zajmuje czwarte miejsce wśród 30 krajów OECD w zakresie kwintylowego zróżnicowania dochodów, po Meksyku - 26:1, Turcji - 17:1 i USA - 16:1. U nas dziesięć procent najbogatszych zarabia 13,5 razy więcej niż 10 procent najbiedniejszych. Po nas jest Portugalia - 12,5:1. Średnia OECD to 8,9:1. W Danii i Szwecji najbogatsi nie zarabiają nawet 5 razy więcej niż najbiedniejsi.
Gdyby nie wielkość, powinnam chyba napisać “wielkość”, dochodów najbiedniejszych w Polsce niewiele by nam brakowało by dogonić USA. No bo średnia dochodów 10 procent najmniej zarabiających w OECD to 7 tys. dolarów rocznie, w Europie - 8 tysięcy, w USA - 6 tysięcy. Polska (trzecie miejsce!) - 2 tys. dolarów, po Turcji - 1,3 tys. i Meksyku - 1 tys. dolarów rocznie. Na domiar złego, o czym w “Nie” nr 18/2009 pisze Agnieszka Wołk-Łaniewska “Powszechnie wiadomo, że wysepki bezwstydnego bogactwa na oceanach nędzy to klasyczna struktura społeczna III świata i że - poza tym że czasem może z tego powstać rewolucja - nie wynika nic dobrego. Ostatnio jednak brytyjscy naukowcy poczynili odkrycie, które musi radować serce każdego lewaka. Otóż do tego, żeby spieprzyć państwo, nie trzeba zróżnicowania społecznego rodem z “Niewolnicy Isaury”. Wystarczy, żeby najbogatsi zarabiali siedem razy więcej niż najbiedniejsi - i już się wszystko pierdoli.”
Tymczasem (ktoś słyszał o planie konkretnej zmiany tej sytuacji?!) mamy głodową pensję minimalną, karygodnie niskie zasiłki dla bezrobotnych (w wielu opracowaniach na ten temat operuje się pojęciem kary za bezrobocie, która to kara w postaci niskiego zasiłku ma motywować do… aktywności zawodowej), zasiłki rodzinne jakby ich nie było, pomoc społeczną na żenującym poziomie, renty chorobowe pożal się Boże, emerytury dla większości niewiele lepsze, itd, itd. I wmawia się nam, że kraj się rozwija, że wzrost, wzrost, wzrost jest na każdym kroku chociaż plasujemy się na 43. miejscu pod względem możliwości inwestowania. Pierwsze miejsce ma Dania. A! W rankingu “Reporterów bez granic” zajmujemy ostatnie miejsce w kategorii “wolność mediów” - “Nie” nr 16/2009.
Czy to nie za rażąco wielka dysproporcja między minimum egzystencji (ca 350 zł na osobę w rodzinie), poniżej którego żyje u nas 10 (niektóre żródła podają, że 15) procent społeczeństwa, czy minimum socjalnym, a standardem jak na wstępie? Jeśli powiem, że mnie ta sytuacja razi, to mało powiem. Dla mnie ten stan to księżycowy krajobraz jaki wydali z siebie politycy ostatnich 20-lat, gdzie na jeden majątek orało tysiące pracowników, nie pytanych o zdanie. Dziwię się, że ktoś to chce popierać. Agnieszka Wołk-Łaniewska w “Równi i Równiejsi” idzie dalej pisząc “I na koniec pytanie, na które nie znajduję nieobelżywej odpowiedzi. Może Państwu się uda: co ma w głowie 40 proc. Polaków, które chce głosować na liberałów?”
Oczywiście nie sposób było nie zainteresować się informacjami w internecie o kluczowych dla opisywanych tu mechanizmów sprawach, oto niektóre z nich:
- W 2003 roku mijsce 23 na liście WPROST -
http://www.aferyprawa.com/index2.php?p=teksty/show&dzial=zycie&id=6 .
- 54 miejsce na liście 2008 r. WPROST -
http://ludzie.wprost.pl/sylwetka/Krzysztof-Niezgoda/ - DRUMET ogłosił upadłość -
http://waluty.com.pl/article.php?id=49191 - DRUMET czeka na upadłość -
http://miasta.gazeta.pl/torun/1,48723,6388738,Wloclawski_Drumet_stoi_i_czeka_na_upadlosc.html - Kryzys w AGNELLI -
http://www.inwestycje.pl/polska/kryzys_gospodarczy_mocno_odczuwa_bialostocka_fabryka_dywanow__agnella_;48421;0.html .
- Fabryka Porcelany Włocławek -
http://www.wnp.pl/wiadomosci/wloclawek-strajk-pracownikow-fabryki-porcelany,14375.html , nie znalazłam nic nowszego, więc może firmy już nie ma.
Nie tylko pracownikom stosowana u nas polityka szkodzi, bo szkodzi ona również zakładom pracy, a nie wcześniej to póżniej również ich właścicielom. Oby się to zmieniło, obyśmy uczyli się od lepszych!