http://wiadomosci.onet.pl/1357925,242,kioskart.htmlJeremy Clarke /08.09.2006
Komu wierzyć, żeby przeżyć?
To, co dziś ma zbawienny wpływ na nasz organizm, jutro może się okazać śmiertelnym
niebezpieczeństwem
Czy promienie słoneczne są szkodliwe? Od lat naukowcy ostrzegają, że leżenie przez cały
dzień na słońcu bez odpowiednich kremów jest bardzo ryzykowne. Tymczasem okazuje się, że
możemy śmiało wyjść spod plażowych parasoli, bo według najnowszych badań 95 procent
witaminy D przyjmowanej przez nasz organizm pochodzi właśnie od słońca.
Witamina D jest niezbędna dla prawidłowego wchłaniania wapna. Dzięki niej mamy zdrowe
kości. Chroni nas przed takimi schorzeniami jak osteoporoza, cukrzyca typu 2 czy
stwardnienie rozsiane. Spokojnie możemy też zrezygnować z ochronnych kremów do opalania.
Ich nadmierne stosowanie może bowiem powodować raka. Jak zapewniają naukowcy, trzy porcje
ryby tygodniowo dają ochronę równą faktorowi 6.
Musimy natomiast uważać na melony. Okazuje się, że jedna z odmian tego owocu wywoływała w
ostatnich latach ostre zaburzenia układu pokarmowego. Odnotowano 1615 przypadków ciężkich
powikłań, 57 osób trafiło do szpitala, dwie zmarły. Naukowcy znaleźli winnego – bakterię
czającą się w skórze melona, która podczas krojenia może zakazić miąższ.
Z doniesień prasowych z ostatnich kilku tygodni dowiadujemy się, że ostre curry jest
lepsze na ból głowy niż aspiryna, a jedzenie trzech porcji ryb tygodniowo zmniejsza o 40
procent prawdopodobieństwo wczesnej menopauzy, choć ciężka praca fizyczna podwaja to
ryzyko, ale wylegiwanie się na słońcu zwiększa je aż siedmiokrotnie. Stosowanie niektórych
probiotyków to strata pieniędzy. Mleko obniża ciśnienie krwi. Owoce cytrusowe obniżają
ryzyko raka jamy ustnej. Filiżanka herbaty, wbrew temu co dotychczas sądzono, nie powoduje
odwodnienia, a wręcz przeciwnie. Herbata zawiera ponadto przeciwutleniacze, które
skutecznie hamują rozwój szkodliwych bakterii w jelitach. Cztery filiżanki herbaty
dziennie bardziej nam służą, zdaniem naukowców, niż ta sama ilość wody.
I tak w kółko. Jednego dnia dowiadujemy się, że łosoś hodowlany jest zdrowy, a następnego
czytamy, że stanowi zagrożenie porównywalne z wynajęciem taniego mieszkania w okolicach
Czarnobyla. Brzmi to niewiarygodnie, ale nawet jabłka okazują się szkodliwe dla zębów.
Trudno otworzyć gazetę, żeby nie znaleźć informacji o tym, że coś, co miało pomóc nam
dożyć sto pięćdziesiątych urodzin, zdaniem naukowców stanowi obecnie śmiertelne
zagrożenie.
Kiedy byłem młodszy generalnie wolałem szkodliwe produkty od tych zdrowych. Moja dieta
sprowadzała głównie się do tego, co oferowały przydrożne budy i automaty. Teraz, jako
mężczyzna w średnim wieku, nadwyrężam wzrok czytając zapisane drobną czcionką informacje
na etykietach. Chcę w ten sposób uniknąć kontaktu z czymkolwiek, co może być szkodliwe,
aby móc jak najdłużej oszukiwać śmierć.
Wszystkie te sprzeczne informacje o tym co jest, a co nie jest szkodliwe wywołują więc
potworny mętlik w mojej głowie. Ściśle przestrzegam zaleceń specjalistów tylko po to, by
się dowiedzieć, że według najnowszych badań moja dieta może wywołać raka w różnych
tajemniczych częściach mego organizmu. Przez lata męczyłem się jedząc muesli na śniadanie,
aż pewnego dnia przeczytałem, że jeśli się go dobrze nie namoczy, to można dostać raka
jelita grubego. Wygląda na to, że jedyna bezpieczna dieta to banany, pomidory i brokuły na
śniadanie, obiad i podwieczorek.
W tej sytuacji rodzą się niebezpodstawne podejrzenia, że odpowiedzialność za ciągłe zmiany
zaleceń żywieniowych ponoszą pewne grupy interesów stojące za badaniami. Ludzie ci
doskonale wiedzą, jakie informacje zainteresują redaktorów pism. Alison Stephen, dyrektor
zakładu epidemiologii żywieniowej w Human Nutrition Unit w Cambridge, potwierdza te
przypuszczenia. Zaznacza jednak, że odkrycia, które zaprzeczają dotychczasowej wiedzy
naukowej są częściej wynikiem niskiego poziomu wiedzy i niewłaściwych metod stosowanych
przez badających. (...) Dr Stephen przyznaje, że na interpretację wyników prac naukowców
może wpływać ich chęć zaistnienia. A jeśli badania prowadzone są za pieniądze firm, może
pojawić się pokusa podkreślenia jednych i przemilczenia innych odkryć tak, aby odbyło się
to z korzyścią dla sponsora. "Oficjalnie biznes nie ma prawa wpływać na wyniki badań, ale
w rzeczywistości bywa różnie. Zawsze znajdzie się sposób, aby zadowolić tych, którzy
wykładają pieniądze. To jest irytujące. Wolelibyśmy, aby konsument otrzymywał rzetelną,
jasną informację" – mówi dr Stephen. (...)
Dr Chris Hiley z organizacji zajmującej się rakiem prostaty denerwuje się tym, w jaki
sposób wytwórcy środków homeopatycznych podsycają obawy mężczyzn po to, by sprzedać swój
produkt. "Ogłaszają na przykład, że rak prostaty zabija 400 tysięcy osób rocznie.
Tymczasem liczba ta może w rzeczywistości być sumą przypadków śmiertelnych z Wielkiej
Brytanii i Stanów Zjednoczonych z ostatniej dekady. Faktycznie w Wielkiej Brytanii
diagnozuje się 32 tysiące zachorowań, z czego 10 tysięcy kończy się śmiercią. W pewnym
sensie rosnąca liczba przypadków raka prostaty jest sukcesem medycyny. Oznacza bowiem, że
ludzie żyją dłużej niż kiedyś".
Emma Dickinson, rzecznik British Medical Journal, odpiera moje zarzuty, jakoby to, co
możemy przeczytać na temat badań inspirowały określone grupy. Jej zdaniem artykułom
prasowym zawsze towarzyszą konflikty interesów. Podejrzewając, że moja wiedza na temat
nauki jest nikła pani rzecznik przesłała mi mały przewodnik dla idiotów. Zawierał on takie
stwierdzenia, jak: "Nauka podąża od obserwacji do obserwacji i tak osiągany jest postęp
naukowy. Proces ten nie ma końca". Inny cytat: "W naturze naukowców leży polemizowanie ze
sobą nawzajem. Dzięki temu nauka posuwa się naprzód". W odpowiedzi na moje narzekania
odnośnie sprzecznych wyników badań ukazujących się w gazetach codziennych Emma Dickinson
poleciła mi stronę internetową brytyjskiego stowarzyszenia medycznego
besttreatments.co.uk. Znajdziemy tam najnowsze opinie naukowców, obejmujące każdy możliwy
aspekt zdrowia człowieka. Najbardziej szanowani przedstawiciele stowarzyszenia w sposób
przystępny dla laika przedstawiają swoje poglądy. Pełno tu materiałów na temat skutków
opalania. Kiedy wpisałem słowo "melon" dowiedziałem się, że owoc ten zawiera potas, który
skutecznie obniża ciśnienie krwi. Ciekawe...
-------------------------------------------------------------Koniec cytatu.
Nareszcie ktoś to zauważył...