Autor
|
Wtek: Ciekawe? (Przeczytany 62440 razy)
|
toan
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Co się stało z dietami niskowęglowodanowymi?Amerykanie dyskutowali o ryzyku i korzyściach związanych z różnymi niskowęglowodanowymi i niskotłuszczowymi dietami nawet kilka dekad przed pojawieniem się diety Atkinsa czy diety Plaż Południa. Teraz najnowsze badania dostarczają odpowiedzi na odwieczne pytanie: czy niskowęglowodanowa dieta jest szkodliwa dla serca? Zgodnie z najnowszymi badaniami opublikowanymi w New England Journal of Medicine, odpowiedź brzmi NIE. Dieta niskowęglowodanowa nie jest w żadnym stopniu gorsza od diet zawierających węglowodany. W przeciągu 20 lat badaniem tym zostały objęte 82,000 kobiet z całej Ameryki, a wyniki dowiodły, że niskowęglowodanowe diety nie zwiększają ryzyka choroby serca. Pomimo tego, że osoby stosujące diety niskowęglowodanowe często spożywają więcej tłuszczów i innych niezdrowych dla serca produktów, ryzyko wieńcowej choroby serca u tych osób nie przewyższało poziomu ryzyka zaobserwowanego u osób stosujących diety niskotłuszczowe i niskocholesterolowe. Naukowcy twierdzą, że jeżeli chodzi o zdrowie naszego serca, to wyniki tych badań sugerują, że diety niskowęglowodanowe pod tym względem są na tym samym poziomie, co inne diety. „Te badania sugerują, że ani niskotłuszczowe diety ani typowo niskowęglowodanowe diety nie są idealne jeśli chodzi o ryzyko wieńcowej choroby serca. Ryzyko pozostaje takie same,” mówi badacz Tom Halton. „Jednak, jeśli stosuje się dietę z umiarkowanie niską ilością węglowodanów, koncentrując się na roślinnych źródłach tłuszczu i białka, to możliwe są korzyści dla serca”. Te badania są poparte wynikami innych badań opublikowanych w 2003 roku, które również potwierdziły, że diety nieskowęglowodanowe nie zwiększają ryzyka wieńcowej choroby serca. W badaniach z 2003 roku dieta Atkinsa została zestawiona z inną dietą stosującą małą zawartość tłuszczu i cholesterolu. Wyniki? Osoby stosujące dietę Atkinsa miały lepszą wrażliwość na insulinę, lepsze wyniki HDL (dobry cholesterol) i trójglicyrydy w porównaniu z osobami stosującymi niskotłuszczowe, niskocholesterowe diety. Jednak badania te również ostrzegały przed spożyciem czerwonego mięsa. „Te badania nie oznaczają, że możemy nałądować talerze antrykotem i boczkiem, „ powiedział jeden z badaczy, profesor Frank Hu. „Jakość tłuszczu i węglowodanów jest ważniejsza od ilości. Zdrowa dla serca dieta powinna łączyć zdrowe rodzaje tłuszczów i węglowodanów,” - dodaje Hu. Niektórzy eksperci pozostają sceptyczni co do tych badań. Dr Neal D. Barnard, na przykład, mówi: „Już wcześniej przeprowadzaliśmy wyrywkowe badania nad dietami niskowęglowodanowymi, które wyraźnie pokazały, że mniej więcej jedna na trzy diety niskowęglowodanowe powoduje znaczny wzrost poziomów LDL (zły cholesterol). Badania wyrywkowe są bardziej stosowne niż badania obserwacyjne jeśli chodzi o efekty diet niskowęglowodanowych”. Pewne ograniczenia które miały miejsce w tych badaniach również dodają sceptycyzmu. Przede wszystkim chodzi o to, że badanie koncentrowało się na pielęgniarkach, a stosowana przez nie metoda samodzielnego raportowania swoich obserwacji może być uznana za niemiarodajną. Carla Wolper wyraża zastrzeżenia co do tych badań: „Ponieważ podmiotem badań były pielęgniarki, które są lepiej poinformowane a więc podejmują lepsze decyzje o żywieniu, to wyniki tych badań mogą nie przekładać się na ogólną sytuację. Innymi słowy, te pielęgniarki mogły wybrać zdrowsze rodzaje białka (ryba, chude mięso, odtłuszczone mleko czy ser z niską zawartością tłuszczu). A więc, nawet zwiększając podaż białka, mogły one nie zwiększać podaży tłuszczów nasyconych, które są tak bardzo niszczące dla tętnic wieńcowych”. Wolper mówi, że badania, które przeciwstawiają się ogólnie przyjętym normom spożycia wysokobiałkowych (i często wysokotłuszczowych) produktów, mogą wprawić w zakłopotanie przeciętnego konsumenta który właśnie zamierzał zacząć żywić się zdrowiej. „Co do pacjentów, to są oni zdezorientowani, a te badania jeszcze bardziej ich zdezorientują”, mówi Wolper. „Jeśli weźmiemy pod uwagę otyłość, z wynikającym z niej ryzykiem dla zdrowia, i dodamy do niej ubogą dietę, to ryzyko choroby serca wzrośnie. Amerykanie i tak już borykaja się z nadwagą czy otyłością, a wybór diety wysokotłuszczowej tylko zwiększy ryzyko wieńcowej choroby serca”. Czy dieta niskowęglowodanowa umarła?Jednak ta dyskusja może być sporna. Wielu ekspertów uważa, że era diet niskowęglowodanowych właśnie się kończy. „Jeśli dieta niskowęglowodanowa jeszcze nie umarła, to jest co najmniej bliska śmierci,” mówi profesor Keith-Thomas Ayoob. „Nikt się i tak takich diet nie trzyma. Zdrowe żywienie opiera się na bilansie – bilansie pomiędzy tym, co jest nam potrzebne, a tym, bez czego nie możemy żyć. Jeżeli nie zdamy sobie z tego sprawy, oraz z tego, że konsumenci nie są automatami, które przez 20 lat będą żywić się w ten sam sposób, to będziemy jedynie zajmować się teorią i hipotezami odżywiania się.” Problem stosowania takich diet jest nagłaśniany również przez innych ekspertów w tej dziedzinie, którzy również twierdzą, że większość ludzi ma kłopoty z trzymaniem się diet niskowęglowodanowych. „Większość ludzi nie może stosować dietę niskowęglowodanową na dłuższą metę,” powiedziała Joanne Shearer. „Ostatnio miałam odczyt, podczas którego zapytałam grupę 40 pielęgniarek czy kiedykolwiek próbowały jakąś dietę niskowęglowodanową. Podniosło się kilka rąk. Ale kiedy zapytałam, czy któraś obecnie stosuje taką dietę, to ani jedna osoba nie podniosła ręki.” Dni diet niskowęglowodanowych mogą być już policzone również ze względu na nową tendencję - koncentrację na niskoglikemicznej żywności. „Zainteresowanie ludzi dietami niskowęglowodanowymi definitywnie zmalało,” mówi Mary Beth Kavanagh. „Ale jest ogromne zainteresowanie indeksem glikemicznym i różnymi dietami niskoglikemicznymi, oraz ich wpływem na odchudzanie się, ryzyko chorób sercowo-naczyniowych i kontroli indeksu glikemicznego u cukrzyków.” W tym całym zamieszaniu dotyczącym pytania „co jeść?” wielu ekspertów twierdzi, że najlepszą odpowiedzią jest znana i sprawdzona mantra: umiarkowanie, umiarkowanie, umiarkowanie. „Bardziej rzetelne badania wielokrotnie nawoływały do ograniczenia spożywania tłuszczów nasyconych,” mówi Ayood. „I to właśnie polecam moim pacjentom i będę nadal polecał”. „Twierdzenie co do tłuszczów nasyconych powinno być rzetelnie zbadane”, mówi Jana Klauer. „Natomiast badania wyraźnie mówią, że nie wszystkie węglowodany są takie same. Te, które podwyższają cukier we krwi nie są dobre dla naszego serca. Duże ilości białka nikomu nie zaszkodzą. Roślinne białko i tłuszcze obniżają ryzyko chorób serca. Zalecam moim pacjętom duże ilości białka ale doradzam by skupiali się na mięsie chudym, zdejmowali skórkę z kurczaka i spożywali porządne ilości ryb.” Tłumaczenie: Marishka Tekst oryginalny: http://abcnews.go.com/Health/story?id=2639320&page=1
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
SzymonNM100
Go
|
Gratuluję bardzo dobrego tłumaczenia (w tym bardzo polskiego polskiego)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Dzięki Nawet szybko mi poszło, a nad "polskością polskiego" czuwał Tomek, bo mi czasem takie śmieszności wychodzą, że strach pomysleć. M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
A tak a propos tego "czerwonego mięsa", to czy mógłby ktoś wyjaśnić mi o co chodzi? Amerykanie od lat trąbią o szkodliwości "czerwonego mięsa" i o wyższości "białego". Sama dawałam się nabierać przez wiele lat i np. zajadałam tylko piersi z kurczaka (bueeee ochyda! teraz jak pomyślę), chociaż tak napradwę o wiele bardziej mi smakowało ciemne mięsko. No więc te poglądy o szkodliwości "czerwonego mięsa" nadal się nie zmieniły w USA. Ale CO w tym mięsie takiego, co powoduje jego szkodliwość?
M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
A tak a propos tego "czerwonego mięsa", Odpowiedź jest raczej prosta. Wystarczy porównać: jak szybko produkuje się 1kg mięsa białego i czerwonego, ile paszy i jakiej jakości się na to przeznacza, jaka jest pracochłonność - czyli jaka jest "ekonomika produkcji". Wychodzi, że mięso białe jest "zdecydowanie lepsze". Teraz wystarczy nawet bez badań w jakimś US University ogłosić, że "mięso białe jest znacznie lepsze od czerwonego" - pomijając słowo "ekonomicznie". Podchwyci coś takiego wiodąca placówka dietetyczna i już kurczaki i indyki (kaczki, gęsi - ogólnie czerwony drób - jest zakazany i niezdrowy -oczywiście oficjalnie i "naukowo" , bo faktycznie jest inaczej) w masowej świadomości są lepsze od wołu i świń, ale nie dla konsumenta, a dla producenta, ale czy to aż tak istotne, gdy chodzi o US$ , a nie zdrowie obywateli?. Do tego warzywa i owoce się jeszcze taniej i z większym zyskiem produkuje . Nie wszyscy jednak są aż tak naiwni, aby "naukowo" dać się popędzić na pastwisko. O chemii, antybiotykach, GMO, konserwantach, wypełniaczach, napulchniaczach i innych "poprawiaczach" ekonomiki - nie wspominam, bo to nie "doktorat", ani "magisterium" , a jedynie głos w dyskusji. Przeciętny obywatel US dziesięć lat temu "zjadał" z żywnościę tego paskudztwa około 5kg/rok - teraz ponoć przekroczono 20kg Szczęśliwie dla "mas" "przegięli pałę" i muszą coś zrobić z tymi biednymi "ludzkimi tucznikami" wyhodowanymi dzięki "wiodącej nauce świata", bo budżet US zbyt dużo zaczął dopłacać do "służby zdrowia". Jeszcze nie wiedzą co. Jeszcze nie wiedzą o "mieszaniu paliw", ale już wiedzą, że "5x nawóz" - czyli "pięć razy warzywa i owoce" - jest szkodliwe dla zdrowia ludzi. Ile można teraz zarobić na kolejnych badaniach , ile doktoratów i habilitacji można dokonać, ile tytułów "naukowych" popełnić. Bo przecież głównie o te dwie rzeczy chodzi w zamkniętym gronie "naukowców" .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
Tłumaczenie: Marishka Bardzo dzikuję
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
lekarka
Go
|
Nie wiem czemu widzą wyższość białego mięsa nad czerwonym (w domyśle wołowiną). Wołowina ma nawet mniej tłuszczu niż noga kury ze skórą. Konkluzje, o których ogólnie dla Nas wiadomo - niska insulina na czczo (a zatem niskie cukry) - to jeden ze wskaźników długowieczności.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
lekarka
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
http://www.earthtimes.org/articles/show/10357.html - a tu trochę statystyk i "przewidywań" Kilkadziesiąt lat temu u Azjatów np: cukrzyca była nieznaną chorobą - czy? wystarczło się "zamerykanizować w jedzeniu i piciu", aby nawet "korzystny układ genów, który nie sprzyjał zachorowaniom" (tak tłumaczono brak występowania cukrzycy w Japonii) "przestał chronić " przed eksplozją zachorowań na tę "chorobę" rasę żółtą?!.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
sabina
Go
|
A tak a propos tego "czerwonego mięsa... to Eskimosi sobie chwalą. Ale pewnie focze mięso smakuje jak kurczaki karmione mączką rybną!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
No proszę!, czy nie miałem racji, że nie jedzenie (dieta korytkowa), a geny są dla "naukowców" najważniejsze - eksplozję diabets type 2 zawdzięczamy " genetycznemu makijażowi" "Professor Martin Silink, head of the International Diabetes Foundation, which was holding the conference, said indigenous peoples were at a greater risk of Type 2 diabetes because of their genetic make-up." - http://news.bbc.co.uk/2/hi/health/6143182.stmTak, głowa Międzynarodowej Fundacji Cukrzycy - wie co mówi!, ale czy ten "genetyczny make-up" nie zachodzi pod wpływem substratów , w tym przypadku między określoną proporcją T:W dostarczaną w pożywieniu. To chyba jakieś prawo nawet jest naukowe. Ach żeby mi zechcieli coś wydrukować w czasopiśmie naukowym, to nawet udokumentowane naukowo doniesienie bym popełnił w tym temacie, aby Tatę wyręczyć, ale czy wydrukują coś co napisze "Master of Science"- jak myślisz Brufordzie EKSPLOZJA EPIDEMII....
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
A tak a propos tego "czerwonego mięsa", Odpowiedź jest raczej prosta. Wystarczy porównać: jak szybko produkuje się 1kg mięsa białego i czerwonego, ile paszy i jakiej jakości się na to przeznacza, jaka jest pracochłonność - czyli jaka jest "ekonomika produkcji". Odpowiedź wcale nie jest taka prosta Toanie. A właściwie Twoja jest uproszczeniem. Nadmiar czerwonego mięsa może być szkodliwy ponieważ tłuszcze nasycone zawarte w czerwonym mięsie zawierają kwas arachidonowy (jeden z omega-6), który powoduje powstanie m.in. prostaglandyn, których nadmiar z kolei może wywoływać nadciśnienie tętnicze, wzrost krzepliwości krwi (zakrzepica), oraz leukotrienów odpowiadających za powstawanie stanów zapalnych takich jak alergie, astma i problemy skórne. Pozdr, Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
Nadmiar czerwonego mięsa może być szkodliwy ponieważ tłuszcze nasycone zawarte w czerwonym mięsie zawierają kwas arachidonowy (jeden z omega-6), który powoduje... Bardzo to ciekawe!. A możesz podać rząd wielkości przy stwierdzeniu "nadmiar". Ile i z jakich wyrębów trzeba dobowo zjeść takiego czerwonego mięsa, aby ten nadmiar wystąpił?. No i może jeszcze kiedy i w jakich okolicznościach organizm produkuje nadmiar prostaglandyn?. A i może czy omega-6 może "ulegać" betaoksydacji?. Będę wdzięczny.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
tłuszcze nasycone zawarte w czerwonym mięsie zawierają kwas arachidonowy (jeden z omega-6), Niezwykle interesującym mnie zagadnieniem jest również następujące pytanie: czy można zbilansować dawkę pokarmową zwierzęcia rzeźnego poprzez naturalne pasze, ale i stymulatory, a jeśli to ew. na jaki czas przed ubojem, aby zmienić poubojowy skład mięsa, a w tym m.i. zawartość kwasu arachidonowego w tuszy, a także wpływ tego działania na pojawianie się splitu i zawartość NNKT w słoninie?.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
Bardzo to ciekawe!. A możesz podać rząd wielkości przy stwierdzeniu "nadmiar". Ile i z jakich wyrębów trzeba dobowo zjeść takiego czerwonego mięsa, aby ten nadmiar wystąpił?. Sorry ale sam sobie odpowiedz na to pytanie, bo jest ono z gatunku pytań retorycznych. Doskonale wiesz, że k a ż d y organizm jest inny, i to co dla Ciebie nadmiarem nie jest, dla mnie może być. Pytanie było, o co chodzi z tym czerwonym mięsem, o ile pamiętam. I ja odpowiedziałem. Chcesz wiedzieć więcej - poszperaj. Dla każdego myślącego człowieka nadmiarem jest to, co mu szkodzi. Jeśli nagle pojawiają mi się wysypki, mimo że jestem na najlepszej z diet (czyli LC ), i wiem to co napisałem, to w pierwszej kolejności zmniejszam spożycie mięsa. Jeśli wysypki znikają, tzn że spożywałem mięso w nadmiarze i ten nadmiar zlikwidowałem. No i może jeszcze kiedy i w jakich okolicznościach organizm produkuje nadmiar prostaglandyn?. Na ten temat pogadaj sobie z Brufordem. On to lubi Co do Twojej wypowiedzi, swoje zdanie podtrzymuję - upraszczasz. Tak jakby czerwone mięso nie zawierało anybiotyków i ogólnie pojętej chemii. Właściwie można powiedzieć, że zawiera ichj znacznie więcej, biorąc pod uwagę długość życia świni i kurczaka. Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
W zasadzie zadałem tylko jedno istotne pytanie: czy NNTK ulegają betaoksydacji. Szkoda, że na nie sobie nie odpowiedziałeś - raszta sama się w takim przypadku rozwiązuje . Bardzo się cieszę, że jesteś na LC, ale bardziej w Twoim przypadku polecałbym - "dietę japońską" (B:T:W - 1:0,5:3,5) - jest znacznie lepsza od LC, bo przy przebiałczeniu nie daje "efektów skórnych".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
aratorn
Go
|
W zasadzie zadałem tylko jedno istotne pytanie Hehehe. Zadałeś kilka istotnych pytań i postawiłeś parę równie beznadziejnych tez, których nie da się inaczej obronić jak tylko spiskową teorią dziejów. Po kimś odżywiającym się optymalnie tyle lat spodziewałem się czegoś więcej. Jesteś wykształcony, szkoda tylko że masz klapki na oczach. Bardzo się cieszę, że jesteś na LC, ale bardziej w Twoim przypadku polecałbym - "Japanese Diet" (B:T:W - 1:0,5:3,5) - jest znacznie lepsza od LC, bo przy przebiałczeniu nie daje "efektów skórnych". Zadziwiające, jak Wy chętnie wszystko przeliczacie na BTW. BTW Bardzo się cieszę, że się cieszysz, wprost się wzruszyłem. Problemy skórne jak i alergiczne mam już za sobą, właśnie dlatego że zrezygnowałem z ŻO. Zmieniłem ilości i proporcjei tłuszczy i (w mniejszym zakresie) białka zwierzęcego, i wyobraź sobie - jak ręką odjął. Nadal jest to LC ale już nie ŻO. Co do Japanese Diet, sam jej spróbuj - wspaniale działa na umysł. Resztę dyskusji mogę z Tobą odbyć na priv. Na publiczną staje się zbyt osobista.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
toan
Go
|
Muszę Cię zdecydowanie jeszcze bardziej rozczatować! Staram się nie dyskutować z osobami, które oceniają dyskutanta przez pryzmat swojej mądrości, a zadane pytania i ewentualne tezy uważają za beznadziejne, choć tylko z pozoru na takie wyglądają. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że potrafiłeś dostosować swoją dietę do potrzeb swojego organizmu, przez co wykazałeś niezwykłą mądrość i nawet na zdrowie Ci wyszło. Gratuluję. Nie każdy może osiągnąć w dzisiejszych czasach błogostan. Jeśli pozwolisz, to będę dalej upraszczał wszystkie możliwe zagadnienia związanie z dietetyką na tym Forum, bo dzięki temu, choć może się wydać niektórym, że "mam klapki na oczach" - nie tylko Ty - znawca złożoności tematu, ale i myślący laik może zrozumieć proste w istocie swej zagadnienia związane ze zdrowotnością, a przez to osiągnąć to, co wydaje się dziś dla wielu nieosiągalne dzięki postępowi nauki i ekspertom - po prostu zdrowie!.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|