A mianowicie o genialnej mentalności ludzi otyłych:
http://www.cnn.com/2006/US/11/01/jelly.belly.ap/index.htmlW wielkim skrócie. Szef policji w miasteczku na Florydzie wysłał do swoich podwładnych policjantów memorandum zachecające ich by "spójrzeli na siebie", czy przypadkiem nie mają nadwagi (która, swoją drogą, w TEJ profesji może byc szczególnie niebezpieczna - wystarczy sobie wyobrazić np. policjanta z nadwagą ścigającego na piechotę szczuplejszego i bardziej wysportowanego przestępcę). Nie wymieniał nikogo po nazwisku, nie rozkazywał i nie zakazywał niczego. Poprostu chciał zmusić do myślenia i zachęcić, by policjanci zajęli się sobą, swoim zdrowiem, etc. Poradził by zaczęli stosować odpowiednią dietę, rzucili palenie, zapisali się na siłownie - jeśli mają problemy z nadwagą.
Co z tego wynikło? Multum anonimowych skarg na tego zbyt pomysłowego (i zbyt przejętego swoimi podwładnymi) szefa. Facet był zmuszony odejść ze stanowiska!!! Tłuściochy poczuli się "maltretowani" i "dyskryminowani".
MORAŁ: "poprawność polityczna" w USA po raz kolejny sięgnęła absurdu. I nie ważne, że wszyscy biją na alarm z powodu szerzącej się "epidemii" otyłości w tym kraju, nie ważne, że ciągle mówi się o zdrowym odżywianiu się i ćwiczeniu, nie ważne nawet to, że w profesji policjanta dobra kondycja fizyczna i zdrowie są bardzo ważne. Nieeeee... ważniejsze jest to, że szef policji "obraził uczucia" swoich współpracowników... Tyle że, o jakich "uczuciach" mówimy?
Marishka