Naukowcy ze zdumieniem "odkrywają dawno odkrytą Amerykę", a twórca
diety niskowęglowodanowej wysokotłuszczowej dr Kwaśniewski już od
dawna o tym mówi i pisze (także na swej stronie www)
Ale nasz rodzimy, naukowy establishment od ponad 35 lat udaje, że nie
słyszy, akceptuje tylko odkrycia naukowców uznanych na świecie.
Jednak prędzej czy później prawda i tak w końcu powoli wypłynie na wierzch...
I paru zwolennikom diety wysokowęglowodanowej będzie głupio...
--------------------------------------------------------------------
http://wiadomosci.onet.pl/1371893,2678,2,kioskart.htmlKraina szczęśliwości Pewna górska społeczność z Włoch wywołała
konsternację wśród naukowców – odkryli bowiem, że jest ona odporna
na niektóre typowe choroby Wysoko we włoskich Alpach, nad weneckim
wybrzeżem leży wioska, której mieszkańcy nie chorują. Jedzą czerwone
mięso, piją wino i grappę, wielu pali, ale nie imają się ich
budzące powszechny lęk, niszczące schorzenia cywilizacyjne. Z uwagi na
stosowaną dietę mają wysoki poziom cholesterolu, ale nie prowadzi on
do ataków serca. Nadciśnienie jest u nich zjawiskiem niemal nieznanym.
Bardzo niewielu cierpi na cukrzycę. Rak jest rzadkością.
O chorobach genetycznych nikt tu nawet nie słyszał. To włoskie
Shangri-La (utopijna doskonała kraina opisana w powieści Jamesa
Hiltona
– przyp. Onet) nazywa się Stoccareddo. Nikt tu jednak nie przyjeżdża,
bo w wiosce kończy się droga. Od mniej więcej 800 lat jej mieszkańcy
– żyjący około 1000 metrów powyżej Wenecji (widać ją stąd w bezchmurny
dzień) – zadowalali się własnym towarzystwem. Do tego stopnia, że 97
procent populacji nosi to samo nazwisko – Bau. Endogamia – małżeństwa
wewnątrz jednej społeczności – jest niemal regułą. "Jak mówi tutejsze
powiedzenie, »tylko Bau zrozumie Baua«. Cała wioska od początku swego
istnienia – opowiada jeden z badających ją naukowców – wyrasta z tego
samego drzewa genealogicznego. To jedna wielka rodzina".
Stoccareddo zawdzięcza swoją nagłą sławę temu, że podczas gdy cała
reszta świata ma obsesję na punkcie chorób cywilizacyjnych, ono jest
od nich wolne. Trzy lata temu na tę wioskę natknęli się naukowcy
próbujący lepiej poznać genetyczne źródła rzadkich chorób.
Podstawowe znaczenie miał dla nich fakt, że Stoccareddo jest
genetyczną wyspą. Dzięki temu miejsce to stanowiło idealny materiał
dla badań nad DNA. Naukowcy szybko dokonali jednak
zdumiewającego odkrycia, że tutejsi mieszkańcy są nadzwyczaj zdrowi.
Jedzą, piją, emeryci grają w karty w miejscowym barze, popijając
w porze herbaty prosecco (rodzaj musującego wina – przyp. Onet),
dzieci grają na ulicy w piłkę, kobiety paląc papierosa zdejmują
pranie i plotkują. Wszystko jest w najwyższym stopniu normalne.
Z jednym niezwykłym wyjątkiem – tutaj się żyje i żyje. "Konie
zdychają, Bauowie nie" – mówią miejscowi.
Wjechałem na tutejszy rynek w słoneczne październikowe popołudnie
(...) Wysiadłem z samochodu i przedstawiłem się trzem starszym
mężczyznom siedzącym na ławce na wzniesieniu, skąd widać było góry.
Radosny, rumiany 68-letni Fortunato Bau postanowił się mną zająć.
Podobnie jak setki innych włoskich wiosek, Stoccareddo nie zapewnia
pracy wszystkim swoim mieszkańcom. Od pokoleń wyjeżdżali pracować
gdzie indziej, głównie jako górnicy. Jako młody człowiek Fortunato
pojechał więc do Francji, spędził tam osiem lat i wrócił z
wystarczającym kapitałem, by rozpocząć własną działalność budowlaną.
Od tego czasu zarabiał pieniądze i obecnie jest właścicielem dużego
kompleksu mieszkaniowego u stóp wioski. (...)
Większość tutejszych domów to nowoczesne, niezgrabne budynki imitujące
styl alpejski, wszystkie niedawno wybudowane lub wyremontowane.
Wieczorami na ulicach parkują rzędy prawie nowych samochodów.
Stoccareddo nie przypomina więc tybetańskiej samotni. Ale jeszcze
kilkadziesiąt lat temu było dużo bardziej odizolowane, niż się
dziś wydaje.(...)
Przypuszczalnie głównym czynnikiem wpływającym na genetyczne zdrowie
wioski było jednak nie tyle fizyczne oddalenie, ile kulturowa izolacja
i homogeniczność – nawet jeśli mężczyźni miesiącami pracowali z dala
od domu, niezmiennie żenili się z miejscowymi kobietami i wychowywali
dzieci w wiosce.
Nawet dziś, gdy świat zewnętrzny tak kusząco się przybliżył, większość
małżeństw zawieranych jest wewnątrz miejscowej społeczności. Powstaje
delikatne pytanie: czy pobieranie się z członkami tej samej grupy nie
ma negatywnych konsekwencji genetycznych?
Wystarczy przecież przypomnieć sobie Romanowów, ich hemofilię i
ofermowatość...
"Do rodzin królewskich stosują się inne zasady – mówi Uros Hladnik,
jeden z genetyków badających wioskę. – Zawsze mieli dostęp do
kosztownej opieki medycznej, nie istniał więc dobór zdrowych
partnerów.
Jeśli endogamia trwa bardzo długo, tak jak w Stoccareddo, wszelkie złe
geny musiały już zostać wyeliminowane. Dziś wśród Bauów nie ma ani
jednej choroby genetycznej".(…)
W 1970 roku nauczycielka literatury włoskiej Anna Baschirotto urodziła
syna Mauro. Po roku okazało się, że dziecko jest nieuleczalnie chore,
ale żaden lekarz nie potrafił jej powiedzieć dlaczego. Objawy były
przerażające: choroba spowalniała wzrost, powodowała bezustanne
schorzenia skóry, paznokci i włosów oraz osłabiała system
immunologiczny, przez co organizm był podatny na wszelkie infekcje.
Pani Baschirotto i jej mąż Giuseppe przez 15 lat walczyli z chorobą,
otrzymując wątpliwe diagnozy, nie mieli dostatecznej pomocy,
brakowało też lekarstw na tak rzadkie schorzenia. W wieku 16 lat Mauro
zmarł. "Był uroczy i bardzo inteligentny. Dopiero 10 lat po jego
śmierci dowiedzieliśmy się, że jego choroba miała podłoże genetyczne"
– mówi pani Baschirotto. Dziś określa się ją jako "autoimmunologiczną
poliendokrynopatię". Lekarstwa wciąż nie ma.
Po śmierci syna pogrążeni w smutku rodzice utworzyli fundację, by
udzielić innym osobom dotkniętym przez rzadkie choroby pomocy, której
sami tak bardzo potrzebowali. Fundacja Bird działa w ramach włoskiego
systemu zdrowia, ale musi zabiegać też o fundusze prywatne.
Małżeństwo kupiło stary klasztor pod Vicenzą, gdzie teraz znajduje się
jej siedziba.
Trafiający tam pacjenci mogą liczyć na szybką diagnozę, opiekę i
leczenie ambulatoryjne. Fundacja zapewnia im także możliwość spotkania
innych ludzi dotkniętych rzadkimi chorobami, by wiedzieli, że nie są
sami na świecie. Trafiają tam na przykład dzieci cierpiące na zespół
Lescha-Nyhama, wywołujący takie objawy, jak ostre zaburzenia pracy nóg
czy przymus gryzienia i kaleczenia siebie i innych, przez co chorzy
muszą mieć stale skrępowane ręce. Albo chorzy na równie straszny
zespół Pradera-Willego, hamujący wzrost, osłabiający rozwój mięśni i
powodujący ciągły głód, którego nie można zaspokoić.
Pacjentom potrzebne są też lekarstwa, ale rzadkie choroby – oprócz ich
okrucieństwa i złożoności – łączy to, że żadna firma farmaceutyczna
nie jest zainteresowana wykładaniem milionów na leczenie ich.
"To była zaniedbana dziedzina medycyny – mówi pani Baschirotto.
– Ale nasza misja różni się od misji firm farmaceutycznych".(...)
Właśnie działalność instytutu rzadkich chorób sprowadziła panią
Baschirotto do regionu Alta Valsugana, gdzie leży Stoccareddo. "Mała
dziewczynka Angela, która mieszkała w jego pobliżu, w Asiago, zmarła
dwa i pół roku temu na chorobę genetyczną – wspomina.
– Poznaliśmy ten rejon i samo Stoccareddo. Dowiedzieliśmy się o jego
niezwykłym dziedzictwie genetycznym".(...)
Naukowcy pobrali krew i inne próbki medyczne od wszystkich
mieszkańców. Powoli wyłonił się obraz wioski wolnej od chorób.
Chociaż jada się tu tradycyjnie – za ciężko, za obficie i
za dużo mięsa – nie występują towarzyszące tego rodzaju diecie
dolegliwości. Odsetek mężczyzn z wysokim poziomem cholesterolu jest
w wiosce dużo wyższy niż przeciętna we Włoszech (38 proc. wobec
21 proc.). Ale podczas gdy 23 proc. Włochów ma zbyt niski poziom
HDL – tzw. dobrego cholesterolu zapobiegającego chorobom serca –
problem ten dotyka zaledwie 5,4 proc. mężczyzn w Stoccareddo.
Na nadciśnienie cierpi 33 proc. Włochów i 31 proc. Włoszek,
w Stoccareddo odsetki te wynoszą odpowiednio 6,5 i 5,5 proc.
"Odkryliśmy, że wielu mieszkańców ma wysoki cholesterol – mówi
dr Hladnik – ale bardzo nieliczni cierpią na wiążące się z tym
dolegliwości. Coś ich chroni przed powikłaniami wynikającymi
zwykle z jego zbyt wysokiego poziomu. Naszym zadaniem jest
odkrycie, co to takiego".(...)
----------------------------------------------------------------------