Autor
|
Wtek: Psyche(emocje) a ciało. (Przeczytany 235375 razy)
|
Tymon
Go
|
Marishka, jak to nie ma zarodka? Jeżeli nie ma, zawsze można go samemu stworzyć - jak w życiu. Poza tym, to mogą być pozory (że go nie ma - zawsze się coś tam znajdzie) wynikające z naszych przeróżnych uwarunkowań (rodzina, środowisko, osobiste przekonania itp.), wystarczy zmienić uwarunkowania - choć to trudne, jak zapewne wiesz, jednak nie niemożliwe. Czasami lepsze efekty odnoszą właśnie osoby, które mają więcej przeszkód do pokonania, niż ci, którym jest łatwo i z górki. Elmo, pytasz o przyczynę? Naprawdę nie domyślasz się (nie znasz) jej?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Tymon,Ja nie pytam sie Was o przyczynę pierwszą ,Tylko pytam Marishkę czy zadała sobie kiedyś takie pytanie. Zle mnie zrozumiałeś
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Jeżeli nie ma, zawsze można go samemu stworzyć - jak w życiu. Tymon, a i owszem, można stworzyć. Ale, jak w życiu, nie tak do końca "samemu". Myślę, że jednak tak ważny "zarodek" nie powstaje tylko z powietrza i żywienia. I tu właśnie pomaga druga osoba, ewentualnie książka. Później już możemy sami ten "zarodek" skutecznie w sobie rozwijać i pielęgnować. Może też tak być, że organizm odrzuci "zarodek" i powróci do stanu "przedzarodkowego". Różne ciekawe (i dziwne) rzeczy się czasem obserwuje w życiu... Elmo, to pytanie zadałam już dawno temu i odnalazłam odpowiedź nań, dlatego teraz idę dalej i zadaję nowe pytania. M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tymon
Go
|
Marishka, piszesz troszkę enigmatycznie, ja też zresztą. Zarodek nie powstaje z powietrza i żywienia, to oczywiste. On powstaje z naszych myśli... Druga bliska nam osoba jest pomocą, inspiracją, odpoczynkiem (także książka, gdy mądra i wartościowa) to niewątpliwe skarby, których często się nie docenia (bo są tuż obok nas). Gdy organizm odrzuci zarodek... ciekawości siebie... Trzeba/można stworzyć go raz jeszcze. Można też np. założyć, że już jest i działać "jak gdyby był".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Żeby nie było aż tak "enigmatycznie".
Weźmy "zarodek" poczucia własnej wartości. Czy dziecko rodzi się z nim, czy uczy się tego od pierwszych chwil swojego życia? To poczucie kształtuje się w nim dzięki temu, jak jest traktowane przez rodziców. Myśli na ten temat pojawiają się u dziecka właśnie w wyniku czynności rodziców w stosunku do niego. A więc "zarodek" może rozwinąć się w realistyczne poczucie własnej wartości, zawyższone lub zaniżone. W wyjątkowych przypadkach człowiek może być tak stłamszony, że nie widzi w sobie w ogóle żadnej wartości.
Jeśli chodzi o tworzenie "zarodka" w późniejszym wieku, to myślę, że może pomóc w tym obecność empatycznej osoby, która pomoże wygrzebać pojedyńcze komórki i je skleić w całość. Albo książka, która pomoże zrobić to samo. Cała praca i tak należy do osoby z "zarodkiem" i jej chęci dalszego rozwinięcia go lub usunięcia.
No właśnie... Może chodzi o chęć? Jeśli jej nie ma, to nikt z zewnątrz nie pomoże. A skąd się bierze taka chęć? Może z uczucia wewnętrznego dyskomfortu, rozdarcia? A jeśli czowiek nie odczuwa takiego dyskomfortu (wypiera go?), to może w ogóle nie ma problemu?
M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tymon
Go
|
Masz na myśli taką pozytywną dezintegrację? Jest mi tak źle, już osiągnąłem swój próg cierpienia, postanawiam wszystko zniszczyć i (być może) odbudowac na nowo? Chęć niewątpliwie pojawia się wtedy ze zdwojoną siłą. I na zasadzie sprzężenia zwrotnego może powstać zupełnie nowa jakość, nowy zarodek - jak Feniks z popiołu. Jeżeli człowiek nie odczuwa wewnętrznego dyskomfortu to znaczy, że spoczął na laurach? Coś w tym jest, np. niektórzy artyści bywają najbardziej twórczy w okresie załamania nerwowego. Pojawia się w nich silna emocja (mnogość emocji), która domaga się natychmiastowej ekspresjii (erupcji). (Odnośnie poczucia własnej wartości, przypomniała mi się książka Nathaniel'a Branden'a. )
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Masz na myśli taką pozytywną dezintegrację? Jest mi tak źle, już osiągnąłem swój próg cierpienia, postanawiam wszystko zniszczyć i (być może) odbudowac na nowo? Chodzi Ci o mój ostatni akapit? Chyba bardziej myślałam o takim zwyczajnym dyskomforcie, typu "coś mi przeszkadza, ale nie wiem co to jest", "nie jestem do końca zadowolony swoim życiem", "czegoś mi brakuje". Myślę, że to takie dość typowe "zarodki", z których może ale nie musi coś się wykłuć. Ty akurat przedstawiłeś już bardzo zaawansowany stopień, tzw. "odbicie się od dna". np. niektórzy artyści bywają najbardziej twórczy w okresie załamania nerwowego. Coś o tym wiem. Ale to osobny, ciekawy temat. Czym w ogóle jest twórczość? Kiedyś zgadzałam się z teorią sublimacji. Nadal uważam, że coś w tym jest. Ale teoria sublimacji, to jeszcze nie wszystko. Taka twórczość z okresu załamania nerwowego może być kluczem do rozwiązania problemu tego artysty, ale jak często jest zaniedbywana pod tym względem? Temat-rzeka, ale na inną okazję... M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tymon
Go
|
Rozwiązanie problemu (egzystencjalnego) u artysty mogłoby w tym przypadku oznaczać koniec procesu twórczego. Dopóki coś go boli, może tworzyć. Cierpienie go nakręca. Znajduje dużą ulgę właśnie w tworzeniu. Gdy ból mija - sztuka traci swoje uzasadnienie, pojawia się nuda... W końcu jest już dobrze i nie potrzeba się "znieczulać" (dawać ujście swoim lękom i frustracjom np.).
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
To znaczy, że nie był artystą, tylko szukał skutecznego sposobu na zakomunikowanie swojego problemu, swojego cierpienia. W tym przypadku chciał być usłyszanym (często nieświadomie), a nie twórcą. Nie podzielam zdania, że sztuka przestałaby istnieć, gdyby jej twórców nie nękały problemy/depresje/nerwice, etc. Uważam, że prawdziwy twórca nadal by tworzył, aczkolwiek coś innego. Albo powiem inaczej, co innego by go motywowało do twórczości (np. nie ból ale radość).
Myślę, że istnieje kilka rodzajów twórców, w zależności od prawdziwych motywów ich twórczości. Niewykluczone, że najbardziej rozpowszechnionym typem są twórcy z "problemami". Ale myślę też, że człowiek ma w sobie taką naturalną potrzebę tworzenia (no może nie każdy) dla samej przyjemności tworzenia, ktora nie ma nic wspólnego ani z problemami, ani z sublimacją. Czy wynik takiej twórczości jest gorszy od twórczości zrodzonej w cierpieniu? Sądze, że jest po prostu INNY.
M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tymon
Go
|
Nie, coś Ty, ja też tak nie uważam. To tylko hipotetyczny przykład. Całe szczęście jest wielu artystów, którzy są szczęśliwymi ludźmi i wcale nie przestaje im się "chcieć". Myślisz, że większość twórców ma problemy? Nie, napisałaś tylko, że to nie jest wykluczone. Przyjemność tworzenia. A Ty, Marishka? Tomek pisał, że dużo i z upodobaniem malujesz, co Cię motywuje?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Czyżbyście teraz rozstrzygali zagadnienie : zrzędliwosc a artyzm?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
O! Marishka mogłabyś wkleić jakiś link ze swoimi pracami ?
Malujesz pejzaże,portrety,martwą naturę?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Ojej Pytam tylko ,bo ja też maluję.Wcześniej rysowałam ,ale teraz wzięłam się za farby olejne. Swietna sprawa!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
A Ty Tymon malujesz czy tylko sie tak interesujesz malarstwem? Jakich malarzy lubisz?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Naukowcy: mężczyźni powinni spać samotnie Naukowcy austriaccy odkryli, że mężczyźni, którzy dzielą łóżko z drugą osobą, dramatycznie obniżają swój potencjał umysłowy. W przypadku mężczyzn spanie w towarzystwie zakłóca przebieg procesów sennych, wskutek czego następnego dnia obniża się sprawność umysłowa śpiącego – bez względu na ewentualną aktywność łóżkową poprzedzającą sen. Badacze z Uniwersytetu Wiedeńskiego odkryli również, że kobiety, które dzielą łóżko z partnerem, mają znacznie głębszy sen, niż kobiety śpiące samotnie. - Z historycznego punktu widzenia, ludzie nie przywykli do dzielenia łóżka z drugą osobą, więc to doświadczenie jest dla nas dosyć dziwne. Spanie w jednym łóżku z intruzem, który chrapie i próbuje odebrać nam kołdrę, nie wydaje się najrozsądniejszym pomysłem - komentuje wyniki eksperymentu dr Neil Stanley z uniwersytetu w Surrey. .
...dwie sypialnie???
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Sny specjalnej troski Dariusz Jastrzębski
Fot. Jan Dziaczkowski Seksualne marzenia senne, w których występuje nasze rodzeństwo lub partner tej samej płci. Sny, w których uczestniczymy w spotkaniach grupowych lub w gwałtach. Po przebudzeniu z niepokojem myślimy: czy to moje ukryte pragnienia?
Cóż ma pomyśleć uważający się za stuprocentowego heteroseksualistę mężczyzna, którego kolega z pracy bez żadnych wstępów obdarował namiętnym pocałunkiem w usta? Albo kobieta, której siostra wśliznęła się do łóżka i zmysłowo ją pieściła? Pomyślą, że śnią. I będą mieli rację. Taka wyśniona rzeczywistość skłania – po obudzeniu – do pytań o swe związki, o orientację seksualną. Wiadomo przecież, że we śnie puszczają nasze hamulce moralne i możemy przeżyć to, czego odmawiamy sobie na jawie nawet w marzeniach. Do snów erotycznych przyznaje się nieco ponad połowa Polaków. Do snów określonych mianem dewiacyjnych przyznaje się w różnych badaniach od dwóch do czterech procent ludzi. Prawdopodobnie dane te są niedoszacowane. – Seksualne marzenia we śnie zdarzają się wszystkim, tylko nie wszyscy je pamiętamy – wyjaśnia profesor Zbigniew Lew-Starowicz. – Część z nas może wzbraniać się przed rozmyślaniem o snach, które są dla nas odrażające, i nie mówi o tym w ankietach – dodaje profesor Zbigniew Izdebski.
Biseksualizm wrodzony
Już od ponad 50 lat, czyli od czasu, gdy pojawił się raport Alfreda Kinseya, wiadomo, że na sześciostopniowej skali określającej preferencje seksualne najmniej jest zer (stuprocentowych heteroseksualistów) i szóstek (stuprocentowych homoseksualistów), a najwięcej tych, którzy mają mniejsze lub większe preferencje biseksualne. – Sny homoseksualne wywołują największy niepokój u mężczyzn, którzy boją się zniewieścienia – twierdzi doktor Alicja Długołęcka, seksuolog. Według niej Polacy w liczbie takich snów mieszczą się w średniej światowej. Częściej takie sny miewają Francuzi, co wiąże się z ich tolerancją wobec wszelkich zachowań seksualnych. Jednocześnie purytańskie zasady obowiązujące w niektórych regionach Ameryki Północnej sprawiły, że tamtejsze kobiety częściej miewają sny lesbijskie lub takie, w których mężczyzna jest w jakiś sposób upokarzany. – Kultura purytańska rodzi dewiacje na całym świecie – mówi bez ogródek doktor Długołęcka. – Skutkiem ubocznym purytańskiego wychowania jest chęć przekraczania pewnych sztywnych granic, które są narzucane. W przeciwieństwie do mężczyzn część kobiet heteroseksualnych potrafi czerpać radość ze snów lesbijskich. – Kobieca seksualność jest bardziej niedookreślona, związana ze światem emocji – tłumaczy doktor Długołęcka. – Wielu seksuologów uważa, że kobieta jest biseksualna. Homoseksualizm kobiecy nigdy nie był naznaczony piętnem tak jak męski. W wielu kulturach Wschodu kontakty lesbijskie były wręcz zalecane – kobiety miały sypiać ze sobą, by wyćwiczyć się w sztuce miłości, aby potem mężczyzna na tym skorzystał. – Nawet teraz dwie kobiety trzymające się za ręce na ulicy nie wywołują wielkiego zainteresowania. Dlatego homoseksualizm kobiecy jest łatwiejszy do ukrycia – ocenia profesor Izdebski.
Gwałt na kompleksie
Snami erotycznymi nie rządzą żadne reguły. – Na kanwie bardzo aktywnego życia seksualnego możemy mieć bardzo dużo fantazji, które znajdują ujście w snach – ocenia doktor Marek Jasiński z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. – Jednocześnie duża liczba snów erotycznych może też wskazywać na deficyt seksu. Wtedy sny są zaspokojeniem pragnień, których nie spełniamy na jawie. Skoro reguł nie ma, to sny erotyczne z rodzeństwem, dziećmi czy ze zwierzętami nie są katalogiem naszych nieocenzurowanych przez rozum życzeń. – Proste spełnianie pragnień w marzeniach sennych jest bowiem typowe wyłącznie dla małych dzieci – tłumaczy Małgorzata Ojrzyńska, psychoanalityk. – Później nasza psychika staje się bardziej skomplikowana i w grę wchodzą coraz bardziej złożone treści. Dlatego do znaczenia snu można dojść dopiero drogą dokładnej jego analizy. – A ta przypomina analizę dzieła sztuki – wyjaśnia Ojrzyńska. – Musimy wiedzieć, kiedy powstał obraz, gdzie autor był, w czym brał udział. Patrzymy na kolorystykę, relacje przestrzenne i dopiero wtedy próbujemy zrozumieć przesłanie. Tak jest ze snami, w których pojawia się gwałt. Dla części kobiet to koszmar. Dla części bywa źródłem podniecenia – choć często przemieszanego z lękiem i poczuciem bezradności, to jednak w sumie raczej przyjemnego. W świecie snów taka pozornie sprzeczna mieszanka lęku, wstrętu i jednocześnie podniecenia nie jest wyjątkowa. – Jeden sen zaspokaja kilka różnych pragnień, nawet sprzecznych, bo psychika ludzka toleruje sprzeczności. Nie kieruje się czystą logiką i sen jest tego wyrazem – podkreśla Małgorzata Ojrzyńska. – Sceny gwałtu nie dotyczą tego, że kobieta chce być zgwałcona, tylko że zrzuca odpowiedzialność na mężczyznę – precyzuje doktor Długołęcka. – Jeżeli w realnym seksie ma z jakiegoś powodu poczucie winy, to wyśni, że gwałci ją silny, zdecydowany hydraulik. Broni się przed nim, czyli jest usprawiedliwiona. Męskie sny z gwałtem również nie muszą wyrażać niezdrowego pociągu seksualnego do przemocy. – Pojawiające się w męskich snach sceny gwałtu ze śniącym w roli gwałciciela świadczą o kompleksach – ocenia doktor Długołęcka. – Ma to odniesienie do świata realnego, w którym tylko 10 procent gwałtów wiąże się z dewiacją. Natomiast 90 procent gwałtów ma charakter psychologiczny i jest formą zdominowania kobiety. Niestety, bardzo skąpe są informacje na temat męskich snów, w których ofiarą przymusu padają śniący. Jeden z ankietowanych przez Gayle Delaney, amerykańską badaczkę snów, śnił (z przyjemnością), że „jest niewolnikiem seksualnym swojej byłej dziewczyny i musi na rozkaz ją pieścić”. Tych, którzy odważyli się na takie wyznania, było niewielu, skoro Delaney oceniła, że mężczyźni ukrywają tego typu sny.
Ślub z jednorożcem
„Siedziałam w barze ze swoim ojcem – opisuje 22-letnia kobieta swój sen w książce Grahama Mastertona „Ogród seksu, czyli Erotyczne sny kobiet i ich interpretacja”. – Ojciec wyglądał młodo i przystojnie. Pachniał nowym płynem po goleniu. Od czasu do czasu spoglądałam na ojca i pomyślałam, że wygląda bardzo atrakcyjnie. Jakimś dziwnym sposobem udało mi się opuścić rękę i wsunąć mu ją od dołu do nogawki spodni”. 40-letni mężczyzna opowiada: „Moja matka opalała się na tarasie, leżąc na brzuchu. Dolna część kostiumu bikini zsunęła się jej lekko, odsłaniając górną część pośladków. Poczułem ogromne podniecenie. Wtedy ona odwróciła się i chyba wyczuła mój stan. Uśmiechnęła się i zapytała: chcesz do mnie przyjść? Podszedłem i zaczęliśmy się kochać. Ale to byłem ja sprzed wielu lat, gdy byłem nastolatkiem”. – Uczucie pożądania wobec rodzica w snach nie jest zaskoczeniem, ponieważ każdy z nas w dzieciństwie chciał się żenić z mamusią lub wyjść za tatusia, i to życzenie w snach powraca – uspokaja psychoanalityk Małgorzata Ojrzyńska. Sny kazirodcze, zamiast budzić lęk, powinny skłonić nas do analizy relacji z naszymi najbliższymi. Także matka czy ojciec śniący o seksie ze swoim dzieckiem nie muszą mieć skłonności pedofilnych. – Taki sen może wyrażać ich niepokój o to, czy nie są zbyt zaborczy, zazdrośni. Może być sygnałem wewnętrznego niepokoju – ocenia doktor Jasiński, psycholog. – Bo choć w śnie przeżywamy w większości to, czego już doświadczyliśmy, to na bazie tych doświadczeń można tworzyć coś nowego. Także tworzyć tak, jak zdarzyło się to tej kobiecie: – Śniłam, że byłam na swoim weselu. Normalna sytuacja, tylko że moim wybrankiem był jednorożec – opowiada nam. – Z jednej strony przyjmowałam to za naturalne, z drugiej denerwowałam się, że goście mogą zauważyć, że coś jest nie tak. Kiedy w pewnym momencie znaleźliśmy się sami, jednorożec wsunął głowę pod moją suknię ślubną (...). Byłam przekonana, że to jest dużo piękniejsze i bardziej intensywne przeżycie niż z mężczyzną. Podobna kreatywność odgrywa większą rolę w snach erotycznych niż wiek. Błędne jest bowiem mniemanie, że stojący na progu seksualnego życia nastolatek może mieć skromniejsze sny erotyczne niż bilansujący swe seksualne dokonania 80-latek. – Treść snów jest związana z predyspozycjami osobowościowymi. Można to potocznie nazwać inteligencją seksualną – mówi doktor Jasiński. Równie zdumiewające jak obecność we śnie erotycznym jednorożca może być pojawienie się w nim znanego polityka. – Postacie, które pojawiają się w snach, są zbudowane z resztek rozmaitych wspomnień, z tego, co przeżyliśmy – wyjaśnia psychoanalityk Małgorzata Ojrzyńska. – Możemy więc śnić o wysokim polityku, którego najważniejszą cechą jest właśnie wzrost. Osoba konkretnego polityka nie ma znaczenia, bo naprawdę chodzi tylko o kogoś wysokiego. Drogą skojarzeń odkrywamy, że jest w naszym życiu wysoki stryjek, osoba dla nas znacząca. I chodzi właśnie o tego stryjka, który jest ukryty za tym wysokim politykiem, bo obydwaj mają na przykład podobne cechy charakteru.
Niepokojąca seria
Większość z nas nie wprowadza w życie wyśnionych erotycznych eksperymentów. Część tych, którzy się na to decydują, stwierdza, że w rzeczywistości są one nie do zaakceptowania. Czasami brak akceptacji dla takich zachowań pojawia się już we śnie. Wewnętrzny stróż moralności przybiera wtedy postać kogoś z rodziny lub znajomego. „Jestem z moim przyjacielem (...). Nagle do pokoju wchodzi moja matka, mówi »cześć«, jakby zastała nas w najnormalniejszej pod słońcem sytuacji. Czuję się tak skrępowana, że nie potrafię kontynuować” – skarży się ankietowana przez Gayle Delaney kobieta. Tymczasem sporadyczne sny kazirodcze, pedofilne czy zoofilne – choć drastyczne i niepokojące – wcale nie muszą świadczyć o takich czy innych skłonnościach. – To, że we śnie jesteśmy dewiantami, nie oznacza, że jesteśmy nimi na jawie – podkreśla doktor Jasiński. – Dopiero seria takich snów i ich ewolucyjność mogą świadczyć o pewnych zaburzeniach – wyjaśnia profesor Lew-Starowicz. Treści snów nie można przekładać na rzeczywistość. Dużo zależy od tego, na ile silna jest potrzeba realizacji tych pragnień w rzeczywistości. Jeżeli ta nie występuje, nie ma powodu do niepokoju. Jest bowiem zbyt wiele możliwych tłumaczeń snu erotycznego. Ten wspomniany na początku, z podtekstem homoerotycznym, odnosił się do kłopotów mężczyzny w jego pracy, a nie do upodobań seksualnych.
Tekst Dariusz Jastrzębski Ilustracje Jan Dziaczkowski
13/2007
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
...dwie sypialnie???
Hana widzisz, jakby to ująć, by nie naświetlać za bardzo naszego życia intymnego ? Po zaprzestaniu bogatego życia towarzyskiego, prowadziłem dość długo życie "pustelnicze". Wykreowałem sobie piękną samotność, w której pod pewnymi względami dobrze się czułem, brakowało jednak tego, o czym marzyłem od lat nastoletnich - głębokiego uczucia do drugiego człowieka. Nie do ludzi, ale właśnie do człowieka. Stało się, jak pragnąłem i ....jestem teraz w PEŁNI szczęśliwy, podczas gdy wcześniej zarzekałem się, że po całkiem nieudanym związku nie oddam nikomu swej samotni. Spałem sam, teraz śpię z Kochaną Osobą. Otóż, róznica w jakości tamtych nocy, a każdej z tych dzielonych z Kimś jest piorunująca ! Wiesz, jest tak, że każdy dzień staje się świadomym odczuciem. Nie wiem, co mają na względzie ludzie piszący o zjawisku zwanym nudą. Mając tak cudowny dar z fuksa wzięty (za przeproszeniem) , którym jest życie - można się nudzić ? Do rzeczy ! Spanie stało się rytuałem, śpimy "zlepieni" ze sobą. Ciepło i dotyk kochanego ciała jest swego rodzaju przepływem niewiarygodnie spokojnej, pięknej i korzystnej energii. Nałożenie pidżamy, czy nawet skrawka ubrania byłoby czymś w rodzju profanacji. Proponuję to wszystkim, którzy czują do siebie coś więcej niż powszechnie rozumianą miłość małżeńską. To piękne uczucie i odczucie. Dwie sypialnie ? Owszem, lecz druga dla gości z daleka Tomek ps: Zrozumcie, to nie jest wyraz auto-manifestacji, ale taki nasz osobisty głos za tym, że się da..po prostu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
co Cię motywuje? Miłość Mówię całkiem poważnie. Moja twórczość przechodziła przez różne okresy w zależności od których radykalnie się zmieniała (zarówno forma jak i treść). Kiedy byłam w depresji, motywowały mnie duże ilości dobrej muzyki (czyli takiej, co zmusza do myślenia) i mocnej kawy. Muzyka była dobrym pretekstem do tworzenia niezrozumiałych, emocjonalnych, często niedokończonych obrazów, które były nieświadomą próbą opowiedzenia o problemie i znalezienia rozwiązania. Widzę to bardzo wyraźnie z perspektywy lat, które upłynęły od tamtego czasu. O wiele bardziej jestem przywiązana do moich spokojnych, pięknych obrazów, które powstały z miłości. Mówiąc, że motywuje/inspiruje mnie miłość mam na myśli kilka rzeczy: - miłość i spełnienie w związku, który daje ogromne poczucie spokoju, wolności, i przestrzeni twórczej, pozwala skupić się na pięknie i dobrych myślach; - ogromne zamiłowanie do zamków, ruin, wody, nieba, krajobrazów i chęć uchwycenia i przekazania tego piękna; - zamiłowanie do farb, kolorów, sposobu ich łączenia, moich pędzelków, techniki - do całego tego powolnego, fascynującego procesu powstawania piękna na dziewiczym płótnie; - jeśli daję komuś obraz w prezencie, to darzę taką osobę może nie "miłością", ale na pewno ogromnym szacunkiem i sympatią. To tak w wielkim skrócie. Marishka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tymon
Go
|
Dzięki Marishka za odpowiedź. Cyt. "...dwie sypialnie???" Czytałem kiedyś, że dwie sypialnie (duży luksus jak na nasze nie za duże mieszkanka) pomagają utrzymać (subiektywną) wzajemną atrakcyjność partnerów w małżeństwie na wysokim poziomie, pomimo upływu czasu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|