forum.dr-kwasniewski.pl
Witamy, Go. Zaloguj si, lub zarejestruj prosz.
2024-04-20, 05:30:00

Zaloguj si podajc nazw uytkownika, haso i dugo sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
9. Nie należy robić większych odstępstw od diety ani łamać jej zasad okresowo.
659884 wiadomoci w 4058 wtkach; wysane przez 27 uytkownikw
Najnowszy uytkownik: startom
* Strona gwna Pomoc Szukaj Kalendarz Zaloguj si Rejestracja
+  forum.dr-kwasniewski.pl
|-+  Działy Forum
| |-+  Artykuły opublikowane
| | |-+  Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« poprzedni nastpny »
Strony: [1] 2 3 Do dou Drukuj
Autor Wtek: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny  (Przeczytany 29926 razy)
MORGANO
Go


Email
Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« : 2007-01-07, 02:31:54 »

Przez ostatni 10 letni okres sympatyków i miłośników żywienia optymalnego przewinęło się wiele znakomitych osobistości. Osobiście pragnę przypomnieć  bardzo sympatyczną postać, w której byłem zauroczony. Po dr Janie Kwaśniewskim spotkałem bardzo sympatyczną odżywiająca się optymalne osobę. Byłem nim bardzo zauroczony. Nasze kilkakrotne spotkania u mnie w domu nigdy nie należały do nudnych i trwały każdorazowo nie krócej jak 10 godzin oczywiście obowiązkowo z optymalnym pożywieniem. Osoba, którą tak mile wraz z żoną wspominamy był to
 Piotr Filip Wieczny ekscentryczny nad wyraz inteligentny oczytany w każdym temacie po prostu fenomenalny geniusz. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby to była osoba dojrzała dorosła, ale mowa jest o młodzieńcu wówczas  17 letnim.
Z powodu swej niespotykanej mądrości nie był mile widziany w gronie Zarządu w OSBO. Wielka szkoda, że odszedł zresztą jak wielu innych z szeregów OSBO. Ale pozostawił po sobie ślad w postaci sześciu artykułów, które zostały opublikowane w miesięczniku OPTYMALNI w 2000 roku. Jestem upoważniony do dysponowania tymi artykułami, które kolejno pragnę Wam przedstawić na forum a innym przypomnieć. Postaram się o ile mi się uda skontaktować dziś już 24 letnim Piotrem, i skłonić go do napisania swoich spostrzeżeń po latach.  Morgano



Narodziny nowej kultury
Piotr Filip Wieczny


Jak bardzo cieszę się widząc, że dieta optymalna staje się coraz bardziej popularna? Mimo całej propagandy przeciw, głosów "wielkich uczonych" w prasie i telewizji, przyznać jednoznacznie trzeba, że prawda i rozsądek są na dobrej drodze do ostatecznego zwycięstwa. Najdobitniej świadczy o tym ciągle rosnąca liczba ludzi stosujących ten model żywienia. Wszystkie okoliczności zdają się wskazywać na to, że ideały doktora Jana Kwaśniewskiego zwyciężą, gdyż liczba optymalnych na pewno nie zmaleje.
Chciałbym zwrócić uwagę na samą nazwę ludzi stosujących tę dietę. "Optymalni" - to brzmi dumnie. Słowo to powoli zmienia swoje znaczenie.
Z początku chodziło wyłącznie o sposób żywienia. Coraz bardziej jednak zaczyna kojarzyć się ze swoistą kulturą, stylem życia. Są "optymalne produkty żywnościowe", "optymalne ośrodki wczasowe", "optymalne
jadłodajnie", "Bractwa Optymalnych". Nawet już dzisiaj czuję, że wzięcie tych wyrażeń w cudzysłów jest nieco nie na miejscu. O ile jeszcze do niedawna samo słowo "optymalni" nie oznaczało jednoznacznie "ludzi optymalnych", dzisiaj z powodzeniem używa się go w charakterze rzeczownika.
Rozważania te mają na celu głównie zwrócenie uwagi na przemiany kulturowe, jakich wszyscy jesteśmy obecnie świadkami. Można pokusić się o stwierdzenie, że zarówno słowo "optymalni", jak i sama dieta w przyszłości przestaną być obiektem szczególnego zainteresowania. Zdrowe odżywianie, jak i termin określający ludzi je stosujących, przestaną być czymś wyjątkowym - staną się po prostu normą. W dzisiejszych czasach nikt już nie uważa umiejętności np. choćby czytania za coś nadzwyczajnego. Przywykliśmy do tego, czyli jest to nasza codzienność.
Jan Kwaśniewski wykazał, jak olbrzymie znaczenie ma właściwe jedzenie. Nie ma, co do tego już żadnych wątpliwości, nawet, jeżeli większość tzw. "uczonych" jest przeciwnego zdania. Oni z góry skazani są na wymarcie - zawsze tak się dzieje w przypadku przyjścia nowych, lepszych technologii. Zapoczątkował on także coś znacznie bardziej doniosłego. Chodzi o swoistą "rewolucję kulturową", tyle, że tym razem na o wiele większą skalę. Optymalni, jako kultura wiedzy, a przy tym także prawdy, mają szansę na dokonanie olbrzymich zmian praktycznie na całym świecie. Jest to stwierdzenie, którego nie sposób przecenić, nawet, jeżeli brzmi ono jeszcze bardzo idealistycznie. Z doświadczenia muszę stwierdzić, że optymalni rekrutują się w większości z ludzi myślących - czyli zdolnych zastosować w praktyce określoną wiedzę.
W tym miejscu dochodzimy do ciekawego wniosku: otóż dieta optymalna może być i jak na razie jest czynnikiem skupiającym te jednostki. Może to zaowocować wyłonieniem się i zjednoczeniem swoistej elity, która sama posiadając wiedzę będzie mogła skutecznie wykorzystać ją oraz tak dobrze pokierować swoją działalnością, aby podnieść przy tym znacznie efektywność pracy i myśli. Być może jest to jeszcze dosyć odległa przyszłość, lecz nie sposób nie zdawać sobie sprawy z tego zjawiska. Jestem świadomy faktu, iż obecnie cały ruch optymalnych dopiero rozpoczyna swoje zadanie. Uważam jednakże, że w związku z nieuchronnym zwiększaniem się liczby optymalnych, trzeba pewnie patrzeć w przyszłość i już dzisiaj przynajmniej przeanalizować całą sprawę, aby później mieć już wyrobione własne zdanie.
Bardzo istotna jest tutaj problematyka związana z sarną kulturą optymalnych. Chciałbym, dlatego tutaj podzielić się ze wszystkimi opiniami i spostrzeżeniami, z założeniem by pomóc niektórym bardziej zagłębić się w tym temacie. Szczególnie należy przyjrzeć się filozofii wszystkich ludzi żywiących się optymalnie jako zbiorowości. Zaznaczyć tutaj natychmiast trzeba, że kultura optymalnych jest niejednolita. Są młodsi i starsi, całkiem zdrowi i ci, którzy przebyli niejednokrotnie ciężkie choroby, pracujący fizycznie i umysłowo. Teoretycznie jednoczy ich tylko model żywienia. Czy aby na pewno tylko ów model żywienia? Uważam, że nie. Większość ma negatywny stosunek do oficjalnej nauki, która przecież tak mocno nas wszystkich zawiodła, Jak słusznie stwierdzono, mają oni także lepsze zdrowie i przez to jaśniejsze umysły, co z kolei wpływa na bardziej optymistyczne nastawienie do życia i serdeczność wobec innych. Dla niektórych jest to z pewnością niewiele, lecz dla mnie wystarczy, aby założyć, że cały ogół optymalnych łączy dużo.
Pozostaje jednak nadal pytanie, jak bardzo różnią się oni w swych podstawowych poglądach. Wbrew pozorom ma to dosyć duże znaczenie, jeżeli brać pod uwagę prognozy rozwoju całego ruchu, a także szanse na bardziej efektywne działanie. Na razie założenia są w miarę proste: propagować, propagować, propagować i zbierać zwolenników, gdyż jedynie duża grupa ma odpowiednią "siłę przebicia". Jednak w perspektywie czasu to właśnie "filozofia" całego systemu będzie odgrywać kluczową rolę. Na pewno istotnym elementem skupiającym optymalnych jest poszukiwanie prawdy. W nim widzę jeden z najważniejszych składników tej kultury. Pozwala on na obiektywne ocenianie wielu spraw i właściwe dokonywanie wyborów. Wiąże się z tym cała filozofia. W pierwszym okresie zainteresowania tematem oczywiste jest, że największą uwagę zwraca się na zasady samej diety. Wystarcza to zwykle na początek, lecz później, w miarę jak właściwe odżywianie staje się naszą codziennością, pojawia się pragnienie ponownego przestudiowania książek doktora Jana Kwaśniewskiego. Bardzo dużo osób zwróciło uwagę na to, że po którymś z kolei ich przeczytaniu dociera do człowieka znacznie więcej informacji, niż po pierwszym. Autor wymienia tam takich ludzi, jak Stanisław Staszic czy Włodzimierz Sedlak, cytując ich sentencje, przemyślenia, które wspierają jego poglądy. Niestety, część ludzi, którzy tylko przez wzgląd na swoje błędne żywienie nie mogą zrozumieć pewnych rzeczy, zniechęca się do całego "systemu optymalnego", w tym do diety także.
Po powtórnym przeczytaniu książek Jana Kwaśniewskiego, lub po lekturze zamieszczanych w miesięczniku rozważań profesorów Sedlaka, człowiek zwykle pragnie dowiedzieć się czegoś więcej.
Tutaj należy zwrócić uwagę na patrona OSBO. Nie został on bynajmniej wybrany przypadkowo. "Człowiek, który wiedział" - tak często jest on określany. Profesor Włodzimierz Sedlak z pewnością na to miano zasłużył. Nawet z niewielkich fragmentów, jakie były publikowane, można stwierdzić, że był on człowiekiem wielkiej myśli. Skłania to zwykle do przyjrzenia się kulturze optymalnej, lub, jak ja to nazywam, "systemowi optymalnemu", z nieco innej strony.
Chodzi mianowicie głównie o potraktowanie go jako prawdziwej filozofii uwzględniającej takie dziedziny jak odżywianie (musi być zawsze na pierwszym miejscu), nastawienie do życia, poszukiwanie prawdy, kultura osobista, sposób myślenia.
Takie spojrzenie na ten temat prowadzi do innych wniosków. Przede wszystkim powiększa rolę "systemu optymalnego" w życiu. Nie jest już "tylko" jakaś tam dietą, lecz prawdziwym stylem życia człowieka. Staje się on wtedy bardziej świadomy swojego postępowania. Warto jednak przyjrzeć się bliżej samemu "systemowi", a nie tylko jego roli w życiu, do czego serdecznie zachęcam wszystkich optymalnych.
Na koniec przypomnę także, co powinno cechować dobry system życiowy, jeżeli wolno mi użyć tego sformułowania: otwartość na zmiany i wprowadzanie w życie nowych?. Lepszych rozwiązań, według prawdziwej wiedzy, która często, jak się to okazuje, dopiero czeka na odkrycie. Dodam jeszcze: serdeczność i wyrozumiałość, wobec innych ludzi.

******
Zapisane
MORGANO
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #1 : 2007-07-17, 21:48:19 »

Już minęło 6 lat jak były drukowane w miesięczniku Optymalni teksty
Piotr Filipa Wiecznego, które na Forum powyżej przytoczyłem .
Rozmawiałem z Piotrem  i poprosiłem by raczył się ustosunkować
 i wykazać dziś swój pogląd na sprawy optymalne.
Tak jak to  bywa w jego zwyczaju nie ma krótkich odpowiedzi. Ta którą dziś otrzymałem
została przygotowana jako odpowiedź na Forum. Morgano


GARŚĆ REFLEKSJI PO LATACH, CZYLI NIE WARTO SIĘ KOPAĆ Z TABUNEM KONI...

Mija właśnie jakieś siedem lat od czasu, kiedy zacząłem publicznie przedstawiać swoje spostrzeżenia na temat działalności wiadomego ruchu. Choć w wielu ówczesnych tezach ewidentnie się pomyliłem, wartość niektórych z nich polegała na zwróceniu uwagi na pewne zagadnienia, które mało, kto wówczas poruszał, stąd bilans tej całej pisaniny nawet z dzisiejszej perspektywy oceniam jako pozytywny. Obecnie w pierwszym rzędzie towarzyszy mi jednak wrażenie, że to już odległa, zamknięta epoka i raczej nie ma, do czego wracać, ale też nic złego się nie stanie, jeśli podzielę się ze wszystkimi zainteresowanymi garścią luźnych refleksji po latach, skoro zostałem o to wyraźnie poproszony. Poza tym czuję się poniekąd zobowiązany przekazać coś istotnego ludziom pełnym dobrej woli i zapału, którzy chcieliby zrobić wokół siebie coś konstruktywnego, lecz napotykają na poważne przeszkody i nabierają wątpliwości, co do obranego przez siebie kierunku.

Na samym początku wypada zaznaczyć, że przez lwią część minionego czasu w ogóle nie interesowałem się tym, co się działo w opuszczonym przeze mnie środowisku. Dopiero teraz, kiedy zdecydowałem się coś konkretnego napisać, poświęciłem parę godzin, aby przyjrzeć się pobieżnie wybranym dosyć przypadkowo dyskusjom i publikacjom. Jakież było moje rozbawienie, kiedy już w pierwszych minutach tego arcyskromnego wywiadu dostrzegłem ewidentne oznaki działania dokładnie tych samych nieciekawych mechanizmów, które osobiście obserwowałem około siedmiu lat temu. Jak nietrudno zgadnąć, to odkrycie wcale mnie nie zdziwiło, a wręcz przeciwnie - spodziewałem się znaleźć takich rzeczy całkiem sporo? Pewną niespodziankę stanowiło tylko ich zagęszczenie i jaskrawość.

Przez krótką chwilę na mojej twarzy zagościł subtelny uśmiech, wyrażający z jednej strony odrobinę schadenfreude, a z drugiej radość wynikającą z faktu, że nadal zdarzają się w tych kręgach ludzie z inicjatywą, dostrzegający wokół siebie przejawy niskiej jakości w działaniu i chcący im jakoś przeciwdziałać. Później zamyśliłem się nieco i przeniosłem się w głowie z powrotem do czasów, kiedy sam starałem się to i owo tu i tam usprawnić, czyli najoględniej mówiąc otworzyć pewnym ludziom oczy na pewne błędy, aż w końcu uznałem, że lepiej będzie się z tych prób wycofać, ponieważ aby zadziałać naprawdę skutecznie w owych okolicznościach, trzeba by było sięgnąć do zdecydowanie zbyt radykalnych metod. Swoją drogą, decyzja ta spowodowana była także, a raczej przede wszystkim, względami osobistymi.

Zasadniczy problem polegał na tym, że całe przedsięwzięcie od samego początku oparte zostało na ułomnych zasadach. Ja trafiłem tam w sumie przypadkiem i od razu spotkałem się z całkowicie sprzecznymi sygnałami: z jednej strony czułem, że moje zaangażowanie jest doceniane, z drugiej zaś jego ukierunkowanie nie było, co niektórym w smak, co zostało mi jedynie pośrednio zasugerowane. Tym samym praktycznie od pierwszej chwili aktywności towarzyszyło mi pytanie: czy aby na pewno angażuję się w swoją sprawę, czy też może jednak psuję komuś jakąś wizję, która przecież u zarania była jego wizją, a nie moją? Jakie mam prawo tę wizję zawłaszczać i cokolwiek do niej z własnej inicjatywy wnosić? Te dosyć subtelne wątpliwości, pozostające w gruncie rzeczy w sferze imponderabiliów, ostatecznie złożyły się na bardzo poważny dylemat moralny, ponieważ należę do ludzi, którzy wkładają całe swoje serce we wszystko, co robią, i jak powietrza potrzebują pewności, że ich starania idą we właściwym kierunku.

Po pewnym czasie miałem wrażenie, jakbym próbował się kopać z całym tabunem koni, notabene koni bardziej od spokojnego jedzenia owsa lubiących kopanie się nawzajem. Jako że w tym towarzystwie wciąż czułem się skromnym gościem, a nie właścicielem stajni, zdecydowałem się odciąć od tych pokrętnych układów i skierować swoje wysiłki w zupełnie inną stronę. Długo byłoby opowiadać o tym, co działo się w moim życiu dalej; dość powiedzieć, że osiągnąłem sukces we wszystkich najważniejszych dla mnie sferach, a na potrzeby tego tekstu skupmy się lepiej na pewnych ważnych mechanizmach, z których funkcjonowania powinien dobrze zdawać sobie sprawę każdy człowiek chcący działać skutecznie i w sposób skoordynowany.

Na czym zatem polegał największy problem zarówno siedem lat temu, jak i dzisiaj? Na przyjęciu mylnego założenia, że organizować i dowodzić może praktycznie każdy bez należytego przygotowania, w oparciu o pewne proste instytucjonalne wzorce. Tymczasem wyrafinowana sztuka przywództwa i skutecznej organizacji o tyle wyróżnia się spośród innych jasno określonych umiejętności, że stosunkowo trudno precyzyjnie ocenić jej wyniki i brakuje do tego jakiejś oczywistej skali porównawczej, a i koszt alternatywny można jedynie z grubsza oszacować. Wbrew pozorom, to bardzo hermetyczna i wyspecjalizowana umiejętność, wymagająca wręcz wykształcenia subtelnego zmysłu umożliwiającego jak najdokładniejsze przenikanie podstawowych cegiełek każdej struktury organizacyjnej, jaką zawsze stanowią konkretni ludzie i ich wysoce indywidualne uwarunkowania. Mówiąc krótko, w tych realiach mało, kto zdaje sobie sprawę, jak ogromne różnice jakościowe mogą występować pomiędzy takimi czy innymi posunięciami bądź modelami organizacji, a tym samym zastosowanie nawet bardzo podłych jakościowo mechanizmów najpewniej długo nie zostanie przez nikogo zweryfikowane, co z kolei nierzadko prowadzi do postępującej degeneracji i utrwalania się złych praktyk zamiast rozwoju.

Podobnie jak żeby kogoś czegoś skomplikowanego nauczyć, równie ważne są zasadnicze kompetencje w danym fachu, jak i umiejętności stricte dydaktyczne, tak do osiągnięcia sukcesu rozumianego jako stworzenie sprawnie działającej struktury organizacyjnej, łączącej i wzmacniającej siłę wielu jednostek w konkretnym celu, potrzebne jest oczywiście zaangażowanie jej członków w działalność samej organizacji, ale koniecznie połączone z rzetelną wiedzą strategiczną, którą powinna dysponować przynajmniej jedna osoba odpowiedzialna za ogólne planowanie poszczególnych przedsięwzięć i kontrolowanie samego procesu decyzyjnego. W szczególności dotyczy to organizacji, do których przynależność jest całkowicie dobrowolna i nie łączy się z wpływem określonej władzy reprezentowanej przez tę organizację. Takich organizacji samoistnie nie spajają, bowiem naturalne mechanizmy psychologiczne związane z dążeniem do realizacji partykularnych interesów, a wręcz przeciwnie - działanie w ich obrębie oznacza z reguły konieczność pewnego poświęcenia.

W interesującym nas wypadku największe zagrożenie stanowi marazm, nieskuteczność, niemoc, a nie antagonizmy, wypaczenia, nadużycia siły czy skierowanie działań w zgoła złym kierunku, jak to bywa w strukturach władzy. Mówiąc w największym uproszczeniu, ludzie się zbierają, aby sobie pogadać, i potem z rozczarowaniem stwierdzają, że z tego gadania niewiele wynika, a winnych nie ma. Tak najczęściej się dzieje w stowarzyszeniach sformowanych przez przypadkowych w gruncie rzeczy ludzi na zasadzie pospolitego ruszenia. Pada pomysł, że może warto byłoby coś zrobić, ale nikt do końca nie wie, co takiego, nikt nie ma klarownej wizji ani nie dysponuje zapleczem w postaci dobrze skoordynowanego zespołu, przez co dalsza współpraca również toczy się od przypadku do przypadku.

Siedem lat temu z dużym rozbawieniem i z jeszcze większą konsternacją obserwowałem najbardziej jaskrawe przejawy nieskuteczności, jakie można sobie wyobrazić: przewodnią siłę organizacji stanowił zarząd centralny wraz z kilkoma aktywniejszymi przedstawicielami zarządów regionalnych, zespół złożony z nieznanych sobie bliżej, zupełnie niepasujących do siebie ludzi, których nie tylko mało, co łączyło, lecz występowały między nimi poważne antagonizmy. O ile te kilkanaście osób coś jeszcze robiło, jakkolwiek jakość i stopień koordynacji tych działań pozostawiały bardzo wiele do życzenia, o tyle niżej było już tylko gorzej lub dużo gorzej i praktycznie nikt nie potrafił choćby z grubsza określić, do czego to wszystko miało prowadzić. Słowem - kompletna rozsypka i marazm, a do tego marnotrawstwo dobrej woli wielu osób, które deklarowały pomoc, lecz najczęściej nawet nie udawało im się znaleźć jednego względnie zorientowanego przedstawiciela całego ruchu gotowego ich wysłuchać i wskazać, co dalej.

Taki stan wynikał pośrednio z kompletnie nieprzystającego do rzeczywistości i zaprzeczającego podstawowym zasadom skutecznej organizacji modelu strukturalnego, wedle, którego zbiór w większości przypadkowych, nijak niepowiązanych ze sobą jednostek miał wybierać spośród siebie kolegialne ciała zarządcze, odpowiedzialne potem za kierowanie całym ruchem. Każdy, kto choć trochę zajmował się poważnie problematyką strategii zarządzania, dostrzeże w tym rozwiązaniu źródło potwornej nieefektywności organizacyjnej. Jest ono do tego stopnia absurdalne, że nawet gdyby w tym gronie przypadkiem znalazło się kilku wybitnych strategów, mieliby oni poważne trudności ze zdziałaniem czegokolwiek konstruktywnego.

Tym sposobem doszliśmy do pierwszej zasady, jaką powinien sobie wziąć do serca każdy człowiek czynu, któremu szczerze zależy na sensownym działaniu w grupie: nie zostawiamy niczego przypadkowi, nie zwołujemy tandetnego pospolitego ruszenia, tylko ostro bierzemy się do roboty wespół z choćby paroma ludźmi, którym ufamy, natomiast dopiero, gdy nasze tzw. jądro zespołu już trochę okrzepnie, pozyskujemy nowych współpracowników, od samego początku traktując ich indywidualnie, z najwyższą uwagą, i umiejętnie integrując ich z naszym zespołem. Nie ma prawa się wydarzyć sytuacja, w której ktoś dostaje do ręki legitymację członkowską i zostaje sam z myślami, co ma niby dalej z tym fantem zrobić. Najpóźniej w tej magicznej chwili musi poczuć uścisk przynajmniej jednej, a najlepiej bardzo wielu rąk, które poprowadzą go ku jakimś konkretnym przedsięwzięciom, choćby najdrobniejszym, i zarazem ku przekonaniu, że jest naprawdę potrzebny i ktoś zwraca uwagę na jego istnienie.

O ile nawet do koszenia trawników najlepiej nająć zgrany zespół szanujących się ludzi, którzy potrafią ze sobą bez problemów współpracować, o, tyle kiedy do wykonania jest praca wymagająca maksymalnej koncentracji sił i wielostronnego planowania każdego posunięcia, jest to nakaz bezwzględny i nie może być mowy o tym, aby najaktywniejsi członkowie stowarzyszenia nie znali się dobrze lub wręcz byli ze sobą zantagonizowani. W przeciwnym razie spadek ogólnej efektywności organizacyjnej wynikający ze stopnia dezintegracji może być nawet tak dramatyczny, że aktywność tysięcy ludzi przyniesie mniejszy skutek niż aktywność zaledwie kilkunastu innych, tyle, że znakomicie zorganizowanych. Aby osiągnąć sukces, trzeba to naprawdę dobrze zrozumieć.

Największa siła drzemie właśnie w odpowiedniej integracji i zdolności do skupiania wysiłków wielu ludzi. Nie ma, co oczekiwać, że - zwłaszcza w procesie tworzenie się większej grupy - każdy będzie z marszu wiedział, co dokładnie ma zrobić, aby trafnie dołożyć swoją cegiełkę do powodzenia całego przedsięwzięcia, stąd też wielka rola umiejętnego przywództwa. Trzeba tylko jeszcze dobrze zdawać sobie sprawę, czym jest prawdziwe przywództwo. I tak z samego rozdania przypadkowym ludziom choćby najszumniej brzmiących funkcji w rodzaju prezydentów, prezesów, wiceprezesów czy sekretarzy nic szczególnego nie wynika. Powstanie silnej struktury organizacyjnej następuje dopiero wówczas, kiedy tworzą się konkretne więzi pomiędzy poszczególnymi członkami zespołu, przy czym warunkiem niezbędnym do tego jest zawsze sprawna komunikacja.

Właśnie na tym polu musi się umieć wykazać dobry lider, a najlepiej - w przypadku większej organizacji - cały zespół kompetentnych liderów, których działania są ze sobą perfekcyjnie zgrane. To na przywódcy spoczywa odpowiedzialność optymalnego zagospodarowania potencjału ludzi ufających w jego zdolność kierowania. Z reguły wymaga to wielkiego zaangażowania w poznawanie osobowości i atutów poszczególnych członków organizacji, przynajmniej w bezpośrednim otoczeniu, tych najaktywniejszych. Jeśli komunikacja właśnie na tej linii szwankuje lub wręcz nie istnieje, stanowi to najbardziej znaczący sygnał alarmowy i można się spodziewać nawet skrajnej nieefektywności.

A po czym najłatwiej rozpoznać niską jakość komunikacji? To dosyć złożona sprawa i temat na całą książkę, ale warto na przykład zauważyć, że kiedy ludzie stanowią zgrany zespół i ktoś pragnie wyjść z jakąś konkretną inicjatywą, to po prostu rozmawia o tym z innymi członkami zespołu, po czym może paść zachęta "Cała naprzód!" i z zewnątrz zobaczymy jedynie rezultaty ich działań. Natomiast, kiedy ludzie mający ze sobą ściśle współpracować komunikują się okrężnymi drogami, czyli np. w dyskusji na szerszym forum widać wyraźnie, że wcześniej niczego właściwie nie uzgadniali, to już dzieje się źle lub bardzo źle.

Kto chce coś skutecznie przeprowadzić, kumuluje siłę organizacyjną jak tylko się da i bacznie dba o to, aby jej nie rozpraszać? Próby współdziałania z ludźmi, z którymi się dobrze nie rozumiemy, prowadzą z reguły do dramatycznego spadku efektywności. Dlatego każde działanie najlepiej opierać na solidnych podstawach, jakie stanowi dobrze zgrana drużyna, drużyna sprawnie zarządzana od strony strategicznej, mająca również klarowną wizję rozwoju i poszerzania swoich możliwości, czyli integracji nowych członków.

Mając na uwadze kilka podstawowych zasad skutecznego zarządzania, nie trzeba być wcale wielkim wizjonerem, aby osiągać nawet śmiało wytyczone cele. Mało, kto zdaje sobie sprawę, jakich cudów potrafi czasami dokonać odrobina komunikatywności i wiedzy. Natomiast, kiedy te same podstawowe zasady pozostają zlekceważone, świadomie bądź nieświadomie, wiele potężnych mechanizmów rządzących ludzkim zachowaniem w grupach upośledza jakość praktycznie każdego działania. Co konkretnego w takim układzie mógłbym na koniec poradzić komuś, kto bardzo chciałby coś zrobić tu i teraz, a zarazem ogarniają go wątpliwości, że cudza niekompetencja może przekreślić wartość jego starań?

Jeśli chcesz dołączyć do kogoś, o kim myślisz, że dąży do szczytnych ideałów, to owszem, zrób pierwszy krok, wyciągnij rękę, lecz zarazem bardzo uważnie obserwuj, jak zostanie to już od pierwszej chwili potraktowane. Komu naprawdę zależy na realizacji swoich celów, wreszcie, komu nieobca jest rzetelna wiedza strategiczna, ten z radością i zaangażowaniem powita twoją inicjatywę, po czym porozmawiacie i wspólnie ustalicie, co właściwie warto by było razem zrobić? Nawet, jeśli się okaże, że nie znajdziecie żadnej płaszczyzny porozumienia, przynajmniej będzie to jasne i pożegnacie się z uśmiechem i z pełnym przekonaniem, że jednak dobrze było spróbować. Natomiast, jeśli poczujesz, że twoje zaangażowanie w zasadzie trafiło w próżnię, lepiej zastanów się dwa razy, czy aby na pewno warto podążać tym tropem - może czas przyjrzeć się bliżej, czy przypadkiem twoje własne umiejętności strategiczne nie przewyższają rozeznania tego, do kogo się zwracasz?

I jeszcze jedno: zwróć uwagę na to, czy w danym środowisku funkcjonują osoby cieszące się pozycją wysokich autorytetów. Taka pozycja z reguły daje dużą siłę i wynikające z niej możliwości skutecznego zrobienia wielu dobrych rzeczy, jednak równocześnie wiąże się z poważnymi zagrożeniami i możliwością łatwego skompromitowania wartościowych idei. Sęk w tym, że ludzie zapatrzeni w swój autorytet często w sposób naturalny oczekują od niego wszechstronnych kompetencji, w tym wspomnianych tu już nieraz cech dobrego przywódcy. Tymczasem wielu naprawdę wybitnych w swoich wąskich dziedzinach ludzi bywa miernymi strategami, co poważnie rzutuje potem na ogólne znaczenie ich osiągnięć. I na odwrót - nierzadko jednostki mierne ze wszech miar robią wielkie kariery tylko, dlatego, że stosują w praktyce garść elementarnych zasad skutecznej komunikacji i organizacji.

Warto zdawać sobie z tego sprawę, aby samemu nie popełnić podobnego błędu i należycie ocenić, czy u szczytu już istniejącej struktury w takim czy innym sensie stoi ktoś, kto będzie się walnie przyczyniał do jej sukcesu, czy też może ciągnąć ją w dół swoją niekompetencją, której nikt wystarczająco silny z uwagi na magię statusu autorytetu nie ośmieli się zakwestionować. I niech to będzie ostatnia wyrażona przeze mnie dziś refleksja. Mogę jeszcze zdradzić, że refleksja głównie dla wtajemniczonych, którzy zapewne w całym tekście odnajdą odniesienia do konkretnych osób i ich działań sprzed lat. Byle nie odnaleźli ich przypadkiem więcej, niż ja sam ich tam umieściłem...

Piotr Filip Wieczny
lipiec 2007

Zapisane
Zofia
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #2 : 2007-07-18, 08:04:58 »

Margano,
co widzisz genialnego w powyższych tekstach Question Question Question
Czy Piotr Filip Wieczny to Tomasz Trojanowski, jeżeli nie, to kto?
Nie lubię podtekstów, dziwnej tajemniczości, et cetera.
Takie działanie wyzwala zbyt wiele błędnych, a zbędnych domysłów.
Wal wprost!!!!
Pozdrawiam  Zofia
Zapisane
MORGANO
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #3 : 2007-07-18, 09:55:01 »

Wiele osób zrozumie! Wiele osób się domyśli.
A wielu doskonale pamięta jak to się wszystko zaczęło.
Tomasz Trojanowski jest sobą jest po prostu Tomaszem! Redaktorem miesięcznika Optymalnik
A podpisany Piotr Filip Wieczny jest jak najbardziej fizyczną osobą, która dla dobra innych.
Dlaczego zamieszczam te teksty, chociażby wyżej wymienieni i inni
mieli wielki zapał stworzenia czegoś.niestety nie udało się w OSBO nic konkretnego stworzyć.
Optymalni z wieloletnim stażem doskonale wiedzą w czym rzecz.
Nie mam ochoty wracać do przykrych wspomnień, ale czasami warto
posłuchać co inni o tym po latach myślą i czują.
Mogło być dobrze mogło być super a niestety jest źle.
Jeżeli Zosiu masz dostęp do miesięczników Optymalni to możesz przeczytać
prezentowane przeze mnie artykułu począwszy od miesiąca kwietnia i dalsze miesiące w roku 2000r.
Kiedyś optymalni byli zorganizowani teraz wiadomo!
A już myślałem, że po ostatnim Walnym Zgromadzeniu będzie jakaś szansa
niestety nowo wybrany Prezes po głosowaniu zrzekł się tej funkcji na rzecz poprzedniego Prezesa.
Tym samym koło się zamknęło. Do zamkniętego koła nie ma dostępu. I tak dalej się wszystko toczy.
Zapisane
Zofia
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #4 : 2007-07-18, 10:42:52 »

Morgano,
doceniam Ciebie za bardzo wiele spraw na rzecz Optymalności. Zastanawia mnie jednak Twoje ciagłe utyskiwanie na OSBO, a szczególnie Prezesa.
Jako osoba postronna oceniam bardzo pozytywnie działania OSBO.
Może bez dużego hałasu, niepohamowanego entyzjazmu ale powoli , bardzo spokojnie realizowane są zadania Stowarzyszenia.
1. Wydawany jest miesiecznik, w ktorym bieżaco pisze sam Pan Doktor Jan Kwaśniewski, pisze wiele ciekawych osób.
    W przeciwieństwie do "Optymalnika" nie atakuje się w "Optymalni" nikogo. Sporadycznie znajdują sie jakieś odpowiedzi na
    perfidne zaczepki z "Optymalnika". Artykuły są merytoryczne, nowatorskie - poprostu bardzo ciekawe, wnoszące wiele do
    rozwoju fizycznego i duchowego.
    Reasumując: naczelnym zadaniem OSBO jest popularyzacja optymalnego modelu zywienia, a poprzez miesiecznik jest to bardzo
    skutecznie realizowane.

2. Ciągle istnieje Stowarzyszenie, dajace mozliwość organizowania sie oddziałów w terenie, wszędzie tam gdzie sa chętni do
    działania.

3. Tak na logikę: skoro Stowarzyszenie istnieje tyle lat, to nie moze być w Zarządzie Głównym znaczących zaniedbań natury    
    prawno-ksiegowej.

4. Z pewnościa moglabym cos jeszcze wymyślic na plus, ale powyzsze wystarczy, aby troche wyhamowac z ocenami.

5. Morgano, z całym szacunkiem, jak cos masz osobiście do Prezesa , to wyzwij Go na pojedynek, przeprowadź męską rozmowę, 
    czy cos w tym rodzaju. Poprostu załatwcie niedomówienia  miedzy sobą, a nie degraduj stucznie całe Stowarzyszenie.
   
A z moich obserwacji: owszem entuzjazm optymalności przemnął w wielu oddziałach, ale to nie winna jest centrala, a fakt, ze wielu zawiadło sie, poniewaz liczyli że więcej zarobią. W tych oddziałach, gdzie podchodzono bardziej misyjnie a mniej komercyjnie optymalność trwa. Popularyzacja optymalności, mimo wszystko, jest duża. Kilka lat temu jak rozmawiałam z osobami postronnymi, to bardzo nieliczni słyszeli o DO, a teraz  sytucja jest odwrotna.

Pozdrawiam  Zofia

PS. jak byłby potrzebny sekundant, to służę, przyrzekam bezstroność Laughing Laughing Laughing
Zapisane
MORGANO
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #5 : 2007-07-18, 11:04:50 »

Żeby zbytnio nie ciągnąć tego wątku.
Tak jak piszesz prawidłowo wygląda to wszystko od zewnątrz.
Ja natomiast pisałem o strukturach wewnętrznych w Zarządzie OSBO.
Wiele set godzin poświęciłem dla dobra ogółu.
Będzie jeszcze czas, gdy ktoś opisze historię OSBO.
A Tomasz Trojanowski jako były W-ce prezes OSBO
Dlaczego musiał odejść. Z własnej woli nie odszedł. Nie mógł się wykazać! To udowodnił swoje zaangażowanie że stworzył własną gazetę Optymalnik. A mogło być zupełnie inaczej.
Zresztą tak już wspomniałem wielu wspaniałych ludzi odeszło z Zarządu i OSBO.
Najciekawsze jest to że żywienie optymalne można również stosować  nie będąc członkiem OSBO
I to jest moim zdaniem najpiękniejsze.
Zapisane
Zofia
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #6 : 2007-07-18, 11:38:52 »

Morgano,
dla mnie jest oczywiste, ze jeżeli jakichś działan nie popiera Doktor Jan Kwaśniewski, to są działania podejrzane.
Jakie beszczelne bzdety zamieszczał w "Optymalniku" red naczelny T.Trojanowski, chociazby na temat samego Tworcy DO.
Czy mam uwierzyć powyzszym tekstom i leżeniu na sercu losom Stowarzyszenia, jeżeli ktos posuwa sie do takich działań i to mając tak malo lat? Pan Trojanowski może wypisywać najwznioslejsze teksty, a w Bibli powiedziano, ze po uczynkach ich poznacie, czy coś jakoś tak.
Pozdrawiam  Zofia
Zapisane
Zofia
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #7 : 2007-07-18, 11:47:08 »

Tak jak piszesz prawidłowo wygląda to wszystko od zewnątrz.
Ja natomiast pisałem o strukturach wewnętrznych w Zarządzie OSBO.
.

Morgano,
wg. mnie najwazniejszy jest efekt finalny. Skoro Stowarzyszenie działa, ...... jw., to co sie przejmować co sie dzieje w Zarządzie. To są zwykłe pierdoły, szerokiemu ogółowi niepotrzebne, a jątrzące. I po co to?
Pozdrawiam  Zofia
Zapisane
MORGANO
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #8 : 2007-07-18, 13:18:03 »

Cytuj
wg. mnie najwazniejszy jest efekt finalny. Skoro Stowarzyszenie działa, ...... jw., to co sie przejmować co sie dzieje w Zarządzie. To są zwykłe pierdoły, szerokiemu ogółowi niepotrzebne, a jątrzące. I po co to?
Cytuj

Wszystko by się mogło zmienić gdyby w OSBO były demokratyczne wybory a nie dyktatorskie.
Znam Tomka  prawie od samego początku związany z ruchem optymlnych.
Jego talent mógł być wykorzystany w dobrej wierze dla celów Stowarzyszenia. Niestety.
Mam i czytam wszystkie numery Otymalnika. Nie muszę się również zgadzać z pewnymi poglądami. A pismo wydawane jest profesjonalnie wszędzie dostępne a Optymanych trzeba po prostu ze świecą szukać.
Mówiąc o zawiedzionych  i nie tylko wspomnę, że Administrator Naszego Forum też zrezygnował w pracy w Zarządzie.
Niestety wielu ludzi dobrej woli musiało odejść a jedna osoba wciąż niezmordowanie wytrzymuje wszelkie ataki.
Cieszę się Zosiu, że nieopatrznie wywołałaś ten temat. Przez to samo moglem sobie trochę powspominać.
Zapisane
Daniel_dn
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #9 : 2007-07-18, 14:06:18 »

OSBO jest strukturą demokratyczną i zgodnie z moimi poglądami nie wolno mi popierać takich form organizacji. Nic więc dziwnego, że nie sprawdza się, bo z samego założenia nie może. Wszystko, co jest sprzeczności samym sobą, nie może przynieść niczego dobrego.
Co innego jest cel jakim jest między innymi promowanie Żywienia Optymalnego. To jak najbardziej można realizować nie wchodząc w żadne struktury organizacyjne.  W dobie dzisiejszej informatyki, to nawet nasze forum nadaje się jako narzędzie do inicjatyw bardzo przyziemnych. Każdy dysponuje 10% kapitałem. który jest dłużny Bogu. Jeden może w formie pieniędzy, inny w formie własnej pracy, a jeszcze inny dobrze potrafi to skoordynować. Jest tylko pytanie: Czy promowanie Żywienia Optymalnego jest zgodne z wolą Boga? Moim zdaniem - tak. Człowiek na ŻO zmienia się na korzyść pod każdym względem. To co jest dobre dla ludzi nie jest w sprzeczności z Bogiem.

Daniel
Zapisane
Halina Ch.
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #10 : 2007-07-18, 18:48:21 »

Wtrącę swoje trzy grosze do dyskusji między Zofię i Morgano.
OSBO straciło wiele, jest po prostu 'skostniałe'. Wiele oddziałów się rozpada, pytam dlaczego?
Brakuje młodych z pomysłami ludzi i na takich ja stawiam i tylko oni znowu będą w stanie nas 'poderwać'.

Zapisane
elmo
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #11 : 2007-07-18, 19:35:26 »

Ja też wtrącę swoje trzy grosze,choć nie muszę  Smile .
Wiem z Forum ,że istnieje OSBO,natomiast nie miałam pojęcia,że istnieją jakieś Zarządy,Prezes itd itp.
Szanuję poglądy ludzi .Szanuję również to ,że niektórym jest potrzebne to OSBO.
Ja natomiast nie lubię żadnych ugrupowań ,czy to partyjnych ,czy to religijnych itp. .Dlatego między innymi odeszłam z pewnego ugrupowania religijnego.
Czułam taki niesmak,że są ludzie rządzeni ( nieświadomi tego) i ludzie,którzy nimi rządzili (i to dosyć świadomie).
Mam nadzieję ,że nikogo nie uraziłam-nie jest to moim zamiarem.
Pozdrawiam wszystkich.
Zapisane
Zofia
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #12 : 2007-07-20, 08:34:03 »

Wtrącę swoje trzy grosze do dyskusji między Zofię i Morgano.
OSBO straciło wiele, jest po prostu 'skostniałe'. Wiele oddziałów się rozpada, pytam dlaczego?
Brakuje młodych z pomysłami ludzi i na takich ja stawiam i tylko oni znowu będą w stanie nas 'poderwać'.



Halinko,
napisz bliżej co straciło OSBO?
Dlaczego część oddziałów sie rozpadła, to już napisałam. Powtórzę. Część osób podchodziło do Stowarzyszenie wyłacznie komercyjnie.
A młodość : owszem entuzjazm ale brak doświadczenia? Pracować na rzecz optymalności powinni i młodzi i starzy.
Pozdrawiam  Zofia

Zapisane
MORGANO
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #13 : 2007-07-20, 08:58:28 »

Do Haliny i Zosi.
W OSBO byli młodzi i starzy wiele jak już wspominałem sympatycznych osób.
Klimat nie przyjał współpracy. Musisz wziąść pod uwagę, ze każdy poświęcał swój czas i własne
pieniądze dla dobra innych niestety brak perspektyw co do działaności zniechęciło wielu działaczy
którzy sami odeszli lub po prostu byli niewygodni i delikatnie mówiąc wyproszeni.
Śmieszy mnie czasami, że zarzucają Toanowi że wprowadza jakieś restrukcje ingerując w niektóre wypowiedzi. To na jakie tematy wolno tu pisać i dyskutować w OSBO 98% byłoby zakazane. Very Happy Very Happy Very Happy
Zapisane
Zofia
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #14 : 2007-07-20, 09:08:33 »

Morgano,
odpowiedz konkretnie, jakich zadań statutowych niewypełnia OSBO?
Pozdrawiam   Zofia
Zapisane
MORGANO
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #15 : 2007-07-20, 11:16:29 »

Zosiu. Nie statut tu gra główną rolę.
Wszyscy odchodzą z powodu jednej osoby.
Nie wiem czy wiesz, że powstała nowa gazeta.
GAZETA OPTYMALNA
Gazeta "LUDZI DOBREJ WOLI" elektroniczna wersja na
WWW GAZETA OPTYMALNA.PL
Bardzo trafny tytuł bardzo mi się podoba.
Dlaczego pomysłodawca i redaktor nowej bezpłatnej gazety
Piotr Krauze odszedł by tworzyć coś nowego?
Dlaczego są takie marne efekty w terenie?
Ja pomimo szczerych chęci nie odpowiem Ci na twoje pytanie.
Tak jak powiedział Premier Kaczyński. "Wiem ale nie powiem".
Pomimo, że sprawy są już nieco przestarzałe nadal ciągle są aktualne.
Wiele starszych optymalnych osób wie o co się rozchodzi.
A większość obecnie nie jest zainteresowana.
Tyle z mojej strony na ten temat, nie nadszedł jeszcze odpowiedni czas na podsumowanie.
Zapisane
Zofia
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #16 : 2007-07-20, 13:17:00 »

Morgano,
to, że ktos siebie nazywa człowiekiem dobrej woli, to nie znaczy że tak musi być w rzeczywistości.
Miałam relacje z pierwszej reki jak panowie Krausowie skandalicznie zachowywali sie na ostatnim wyborczym walnym w Jaworznie.
Narzucajacy swoja wolę,krzykliwi, nie panujący nad emocjami, darzący do rozwiązania OSBO, to z ich ust podobno padalo, ze OSBO należy rozwiazać, ale tak się na szczęście  nie stało.W pełni  demokratyczne wybory przesądzily sprawę.
Czy Oni   mieli dobra wole odnosnie Optymalnosci skoro, wręcz napastliwie, dążyli do rozwiązania OSBO Question Question Question Question Question
A podobno ogarneła ich niesamowita nieukrywana wściekłość jak na koniec jeden z nowowybranych członków zarządu zrezygnował, a w jego miejsce wszedł jednak poraz kolejny Adam Jany. Podobno zachowanie niegodne normalnego człowieka, a tym bardziej optymalnego.
Pytasz dlaczego Piotr Kraus odszedł i tworzy coś nowego? Chyba podobnie jak T.Trojanowski ...............
Pozdrawiam  Zofia
Zapisane
Zofia
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #17 : 2007-07-20, 13:25:24 »


Dlaczego są takie marne efekty w terenie?
Ja pomimo szczerych chęci nie odpowiem Ci na twoje pytanie.
.

Morgano,
dlaczego mówisz, że sa marne efekty w terenie??? Nie prawda!!!!
Optymalnych jest juz podobno około 10 % w Polsce i wiele milionów na świecie.
Nazwa Optymalni jest już kojarzona przez zdecydowaną wiekszość społeczeństwa, co jeszcze kilka lat temu było dokładnie odwrotnie.
Pozdrawiam  Zofia
Zapisane
MORGANO
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #18 : 2007-07-20, 13:42:23 »

Zosiu. CO TY MI WCISKASZ!
Wszytko wiesz a chcesz wyciągnąć to odemnie.
Wszyscy NAJBARDZIEJ WARTOŚCIOWSI LUDZIE DOBREJ WOLI
musieli odejść!!!
Zostali tylko dobrzy. Którzy mają na tym małych.
I bardzo dobrze, że odszedł Piotr KRAUZE, Tomasz TROJANOWSKI gdyby pozostali optymalnych by się rozwijał.
Niestety wszystko  zostało zablokowane jest przez jedną osobę.
Ponawiam pytanie już kiedyś postawione. Czy trzeba być członkiem OSBO by stosować żywienie optymalne?
Odpowiedź. Oczywiście NIE!
Zapisane
Zofia
Go


Email
Odp: Narodziny nowej kultury Piotr Filip Wieczny
« Odpowiedz #19 : 2007-07-20, 14:35:57 »

Zosiu. CO TY MI WCISKASZ!
Wszytko wiesz a chcesz wyciągnąć to odemnie.
Wszyscy NAJBARDZIEJ WARTOŚCIOWSI LUDZIE DOBREJ WOLI
musieli odejść!!!


Morgano,
z całym szacunkiem, ale ja Tobie ani nikomu nic nie wciskam, przeciwnie jestem szczera do bólu.
Prosze Cie bardzo, abyś nie stawiał opacznie spraw. Nikt ze Stowarzyszenia nie był wykopany siła,a jeżeli odszedł, to albo z własnej woli, albo dzieki demokracji, ktora w Stowarzyszeniu jest w pełni przestrzegana. Jeżeli ktoś w drodze demokratycznych wyborów nie przeszedł na nastepna kadencję, to nie wina jednej osoby, jak ciagle wrecz obsesyjnie podkreslasz, a świadomości wyborców!!!! A Optymalni postrzegaja juz trochę wiecej i nie daja sie prowadzic jak barany, nie nabieraja sie na piekne slogany, potrafią oddzielic ziarno od plew.
Uważam za najwazniejsze, że Stowarzyszenie funkcjonuje i spałnia swoje zasadnicze założenia, a to ,ze komuś sie nie podoba jedna czy druga "gęba", to jest sprawa drugorzędna. Przecież kazdy człowiek jest inny i abysmy sie wzajemnie nie pozagryzali, nalezy rozwijac w sobie tolerancję i kulture współzyciacia społecznego i szanować demokracje, czyli wolę wiekszości.
Pozdrawiam  Zofia
Zapisane
Strony: [1] 2 3 Do gry Drukuj 
« poprzedni nastpny »
Skocz do:  

Dziaa na MySQL Dziaa na PHP forum.dr-kwasniewski.pl | Dziaajce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrzeone.
Prawidowy XHTML 1.0! Prawidowy CSS!
Strona wygenerowana w 0.054 sekund z 17 zapytaniami.