Strony: [1]
|
|
|
Autor
|
Wtek: System optymalny - Piotr Filip Wieczny (Przeczytany 15823 razy)
|
MORGANO
Go
|
System optymalny Poprzednio opublikowany został artykuł pt. "Narodziny nowej kultury?" Poruszane w nim były takie sprawy jak filozofia związana z dietą optymalną oraz przyszłość wszystkich ją stosujących. Chciałem w nim zwrócić uwagę na pewne ciekawe zjawiska cechujące naszą optymalną kulturę, a także zachęcić wszystkich czytelników do samodzielnego rozważenia niektórych zagadnień. Posłużyłem się również nazwą "system optymalny" dla określenia ogółu wiedzy zawartej w książkach doktora Jana Kwaśniewskiego oraz doświadczeń samych optymalnych. Teraz pragnę poddać ów system bardziej szczegółowej analizie. Najpierw jeszcze należałoby sprecyzować pojęcie "optymalności". Na pewno można stwierdzić, że odnosi się ono do ludzi stosujących określony model żywienia. Jak starałem się wykazać wcześniej, optymalni tworzą własną kulturę, która choć bardzo niejednolita, wykazuje wiele elementów wspólnych? Dlatego wyrażenie "system optymalny" może połączyć w sobie wszystkie te składniki. Co rzuca się w oczy jako pierwsze to olbrzymi radykalizm w myśleniu? Dotyczy to przede wszystkim rzeczy dla nas oczywistych, jak na przykład odrzucenia błędów współczesnej nauki, lecz także prawd dużo mniej obiektywnych. Mam na myśli chociażby pomniejszenie przez Jana Kwaśniewskiego roli sztuki w życiu człowieka (Np. zdanie, jedna krowa jest dla człowieka ważniejsza niż tysiąc obrazów"). Przedstawicielami takich poglądów jest część optymalnych, lecz z pewnością można stwierdzić, że inna część jest im zdecydowanie przeciwna. Zasadnicza różnica pomiędzy założeniami tych dwóch kategorii polega na tym, że o ile, co do słuszności pierwszych nikogo (tzn. optymalnego) nie trzeba przekonywać, o tyle z drugimi wielu się nie zgadza, a nawet mocno im przeciwstawia. Dzisiaj to wszystko wydaje się tylko błahostką, lecz w przyszłości może nabrać dużo większego znaczenia. Jak każdy system radykalistyczny (celowo nie zostało tu użyte sformułowanie "radykalny", gdyż miałoby nieco inne znaczenie), cechuje go duża pewność głoszonych poglądów, Ma to oczywiście swoje dobre i złe strony. Za niekorzyść można policzyć stosunkowo niewielką odporność na konflikty wewnętrzne. Z tego względu wspomniane wyżej nieznaczne z pozoru sprzeczności mogą przekształcić się w poważniejsze niebezpieczeństwa. Z drugiej jednak strony silne ukierunkowanie sprzyja efektywnej pracy na rzecz własnych idei. Do tego dochodzi jeszcze jeden element, mogący uchodzić za bezprecedensowy w dziejach systemów radykalistycznych. Mowa o zawartym w kulturze optymalnej szacunku dla prawdy i względnej otwartości na zmiany. Dobitnie świadczy o tym przekonanie Jana Kwaśniewskiego, że niczego nie można odrzucać nie sprawdziwszy tego wcześniej. Niestety, system radykalistyczny zawsze będzie stał w opozycji do innych poglądów. Tolerancja jest w dzisiejszym świecie bardzo różnie rozumiana. Występują skrajności - od potępiania wszystkiego, czego się nie uznaje do pobłażania wszystkim, w tym przestępcom. Nie będę podawał przykładów, gdyż nie jest to celem niniejszego artykułu. Zaznaczyć natomiast trzeba, że nazwanie konwencjonalnych lekarzy bandą szalbierzy lub przypisywanie wegetarianom upośledzonej czynności mózgów nie nastraja tych grup przychylnie. Osobiście uważam za błąd publiczne zamieszczenie takich wypowiedzi (w książkach, w Internecie, w miesięczniku). Nie znaczy to oczywiście, że poglądy takie są nieprawdziwe - są zupełnie słuszne. Po co jednak było je tak wcześnie rozgłaszać? Póki cały ruch optymalnych się dostatecznie nie rozwinie, stanowczo powinno się zaniechać podobnych komentarzy. Niepotrzebne potępianie innych idei, choć kłamliwych, utrudnia tylko zadanie propagowania diety optymalnej. Jest to "robota głupiego", gdyż i tak nie przekona się niektórych ludzi do diety optymalnej - są zbytnimi fanatykami swoich błędnych poglądów. Otwarte potępianie czyni więcej szkody niż pożytku, gdyż z założenia budzi sprzeciw przecież nikt nie chce być potępiany. Istnieją jeszcze bardziej kontrowersyjne teorie, których autorem jest Jan Kwaśniewski. Wiążą się z jego nawiązaniami do Biblii, dzieł Stanisława Staszica oraz Włodzimierza Sedlaka. Wybiegają one daleko w przyszłość - kiedy to ludzie będą w stanie je zrozumieć. Obecnie zaowocowały również przyniesieniem większych szkód niż pożytku. Filozofia, czasami bardzo odległa od zwykłego człowieka, może w większości przypadków tylko go do diety zniechęcić. r.~ Oczywiście samemu Janowi Kwaśniewskiemu należy się uznanie za posiadaną wiedzę z tego zakresu, jednak zamieszczenie jej w swych książkach niejednokrotnie już zraziło do całego "systemu optymalnego" wielu ludzi, co wiem z doświadczenia. Pragnę jeszcze raz podkreślić mój wielki szacunek do wiedzy zarówno medycznej, jak i filozoficznej pana Kwaśniewskiego, aby nie pozostawić wątpliwości, że błędem nazywam jedynie przekazanie wiedzy ludziom, którzy z wiadomych nam optymalnym przyczyn zrozumieć jej nie mogą. Chwała panu doktorowi także za to, że w ostatniej książce pt. "Żywienie optymalne" nie pojawiło się ani jedno słowo na te kontrowersyjne tematy. Chciałbym, aby kwestie te na razie w ogóle nie były poruszane, w związku z dużym niebezpieczeństwem, na jakie narażają ruch optymalnych. Nie są to puste słowa. Na poparcie tej tezy mam w zasadzie dwa argumenty. Po pierwsze sami optymalni zwracają na to uwagę, szczególnie w Internecie, gdzie wszyscy są anonimowi. Nie podobają się im owe kontrowersyjne twierdzenia, o czym świadczy częste używanie przez nich ostatnio modnego słowa "sekta". Samo słowo zresztą jest obecnie w centrum zainteresowania wielu myślicieli. Ja pozostawię je bez komentarza, jak i owe fragmenty filozofii optymalnej, gdyż, po drugie, boję się nawet wymówić nazwy jakże wpływowej organizacji, której mogłoby się to nie spodobać. Organizacja ta w zamierzchłej przeszłości efektywnie działała przeciwko nowatorskim wówczas ideom, co przeszło do historii pod nazwą tzw. kontrreformacji. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że do pewnego czasu my, optymalni, nie powinniśmy szeroko rozgłaszać poglądów mogących obrazić innych ludzi, a zwłaszcza nie powinniśmy robić tego celowo. Już sama dieta jest uważana powszechnie za coś złego, nawet nie koniecznie u samych tylko wegetarian, lecz także i przez większą część społeczeństwa. Po co dolewać oliwy do ognia? W przyszłości sytuacja zmieni się na naszą korzyść. Wtedy będzie okazja do działania. Na razie należy zaczekać i skoncentrować się na innych problemach. Podsumowując, wyjaśnię jeszcze jedną zasadniczą sprawę - po co te wszystkie rozważania? Powód jest dosyć prosty. Największe oddziaływanie mają większe, dobrze zorganizowane stowarzyszenia. Wszyscy dążymy do tego, aby takim stało się OSBO. Powstają Bractwa Optymalnych. Ludzie spotykają się, dyskutują, uczą się nowych rzeczy. Głębsze zastanowienie się nad przyszłością jest ważne. Ujednolicenie wszystkich założeń "systemu optymalnego" zdecydowanie ułatwiłoby późniejszy rozwój. Fakt, że dotychczas niewiele było przemyśleń na ten temat skłonił mnie do zaprezentowania swoich poglądów. Być może część z nich jeszcze ulegnie zmianie, gdyż otwartość na zmiany na lepsze jest bardzo istotna, lecz do zmian może człowieka zmusić jedynie rozpatrzenie sytuacji. W każdym razie dobrze by było, żeby ludzie 2rzeszeni w Bractwach umieli obiektywnie spojrzeć na cały "system optymalny", dobrze ocenić wszystkie jego aspekty oraz podążać dalej jednomyślnie. Oznacza to też dążenie do unikania poważniejszych błędów. Na szczęście jesteśmy, drodzy optymalni, na dobrej drodze. Bądźmy, więc także i dobrej myśli. Życzę tego wam wszystkim serdecznie. **********
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kodar
Go
|
Ludzie spotykają się, dyskutują, uczą się nowych rzeczy Prawidlowe stosowanie ZO, bledy praktyczne oraz ich skutki,ewentualnie wymiana przepisow kulinarnych,.To najciekawsze tematy opty.na spotkaniach. Za duzo ludzi cierpiacych i zajetych wlasnym cierpieniem.Mysle,ze jeszcze za malo nas bysmy mogli cos zmienic,jeszcze za duzo skoncentrowanych na sobie.Optymalni maja wiedze,rozwijaja sie ale jako pojedyncze jednostki. Zakladaja Arkadie,otwieraja Wydawnictwa i zarabiaja ale dla siebie,dla jednostki ,zmieniaja wlasne zycie na lepsze. Tutaj trzeba miec sile przebicia i albo uswiadamiac wszystkich albo nikogo.Jak mamy cos stworzyc jak boimy sie oglaszac to co dobre i zbawienne dla ludzkosci.???? A moze jednak kiedys zjednoczymy sie i bedziemy gdzies ,jakas grupka na jakiejs neutralnej ziemi ,by wspolnie zajac sie hodowla bydla,trzody itd.itp.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
System optymalnyMam na myśli chociażby pomniejszenie przez Jana Kwaśniewskiego roli sztuki w życiu człowieka (Np. zdanie, jedna krowa jest dla człowieka ważniejsza niż tysiąc obrazów").
Z tego i z innych powodów, nazywanie mnie optymalnym, jest grubym nietaktem. Właśnie miałem o tym pisać niebawem. Kiedyś, kilka dobrych lat temu przeczytałem u dr Kwaśniewskiego podobne opinie (m.in o muzyce, kóra jakoby ze względu na hałas jest niezdrowa). Problem polega na tym, że bez sztuki i nauki człowiek NIC nie znaczy. Sztuka jest projekcją natury twórczej, miłości do świata, zaś nauka wynika z chęci jego zrozumienia. To chyba najlepsze "terminologiczne małżeństwo" jakie sobie można wyobrazić !!! Dlaczego niektórzy optymalni umniejszają rolę sztuki ? Dlaczego robi to Jan Kwaśniewski ? Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Nie róbmy z ŻO "religii". Nie twórzmy ideologii. Hasła typu "optymalni tworzą własną kulturę" oraz zastanawianie się nad tym, jak zmienić świat i nawrócić wszystkich na ŻO, sprawiają właśnie, że inni postrzegają "optymalnych" jako nawiedzonych sekciarzy. I myślę, że mają rację. Nie chodzi nawet o biblijne odniesienia w książkach JK lecz właśnie o taką "nawracajacą" postawę "optymalnych". Może to jakaś chęć dowartościowania się, wywyższenia się? Mnie osobiście wcale nie podoba się określenie "optymalny" ("jestem Optymalny/a"). Wiem, że chodzi o uczucie przynależności do jakiejś tam wspólnoty, ponoć ludzie naturalnie maja taką potrzebę. Nie wiem, może ja osobiście nigdy nie odczuwałam takiej wewnętrznej potrzeby "przynależności" do większej wspólnoty, a więc nie przepadam za takimi określeniami, zarówno jak i za większymi zgromadzeniami ludzi.
Myślę, że "uświadamianie" innych co do "zbawiennego" wpływu ŻO nie ma większego sensu. Być może mam uraz do takiej aktywnej "ewangelizacji", kiedy wali się inowierców Biblią po głowie (nie dosłownie, rzecz jasna, ale chyba wiecie co mam na myśli). Nie róbmy tego z książkami JK, są zbyt cenne by je w ten sposób traktować. Żywienie nie jest systemem wartości, nie jest ideologią, nie jest "kultura" czy "religią". Jest tylko sposobem dostarczenia "paliwa" dla naszego ciała/umysłu. Więc nie róbmy z tego odpowiednika wegetariaństwa, bo będą nami pogardzać tak samo jak nimi. Myślę, że o wiele bardziej skuteczne byłoby normalne traktowanie ŻO, nie obnoszenie się z nim jak z jakimś skarbem, który reszta świata ma podziwiać, akceptować i uzywać. Wystarczy, że będziemy stosować ŻO w swoich rodzinach, a na pytania innych ("jak ty tak szybko schudłaś?", "skąd taka piękna cera?", "jak ty to robisz, że tak młodo wyglądasz?", etc.) będziemy odpowiadać szczerze i zgodnie z prawdą. Myślę, że nasz własny przykład powie innym o wiele więcej, niż tysiące gorąco namawiających ich do ŻO słów. Myślę, że jeśli inni zauważą, że nie chorujemy, nie tyjemy, pięknie i młodo wyglądamy, to sami zaczną nas wypytywać o ten "sekret". Wtedy ich umysły same się "otworzą" i będą bardziej podatne na wiedzę o ŻO.
Wyciągam wnioski na podstawie własnych doświadczeń, które nie są miarodajne jeśli chodzi o całą "ludzkość", ale jednak jest coś w tym, że kiedy usilnie kogoś przekonujemy do czegoś, to zazwyczaj efekt jest odwrotny. Natomiast jeśli ktoś sam o coś zapyta, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że to zaakceptuje/zastosuje. Nie da się czyjegoś umysłu otworzyć na siłę i w ten sposób "przekonać". Możemy próbować delikatnie wzbudzić zainteresowanie innych tematyką ŻO, ale uważam, że nikogo nie mamy prawa przekonywać. Nie róbmy z siebie "chrystusików"... Zajmijmy się lepiej sobą, swoimi rodzinami, i nie zaglądajmy bezczelnie do talerza innym jeśli oni sami nie zaproszą nas do omówwienia jego zawartości...
Marishka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rudka
Go
|
Marishka Ja mysle ,ze tak naprawde to mało kto jest tym optymalnym,ortodoksem zawsze jakaś pokusa niekoniecznie optymalna w łapy wpadnie. Nie sądze ,ze ludzie przypinaja sobie takie etykiety -Tymbardziej ,ze nawet w rodzinie różnie bywa i niekoniecznie optymalny cieszy sie autorytetem. Ja już z nikim nie dyskutuje tylko podaje potrawy optymalne ,niektóre optymalizuje Nikt w domu ani z przyjaciół nie przypuszcza ,ze w domu jest inny sposób żywienia . potrawy łatwe i proste i czasu więcej dla siebie. to ,ze chlebuś -niewiele go nawet jedzą.Ciasta -cosik w tym piekarniku nie wychodzą ewentualnie serniki
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
fewa
Go
|
Marishka W pewnym sensie masz racje, nikogo na siłę nie przekonamy,nie zmusimy.Możemy jedynie uświadomić tak jak pisałaś, jak nas o to poproszą. Tylko czasami trzeba wyjść na przeciw , bo nie wszyscy wiedzą o istnieniu tego sposobu odzywiania. A jak to przekazać, aby nie być nazwanym nawiedzonym? Oto jest pytanie.I czy to jest nam potrzebne? Myślę ,że tak. No bo którz by nie chciał żyć w społeczeństwie szczęśliwym?.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Marishka a zauważyłaś ,że to jest tylko i wyłącznie problem Twój i Twojego męża. Wasz problem polega na tym ,ze macie siebie ,forum i "problemy" innych ludzi. I co dla jednych jest normalne ,dla Was jest niepojęte i niezrozumiałe.To co napisaliście zrodziło się w Waszych głowach nie bez powodu.Ciągle w kółko bronicie się usilnie przed przynależnością do jakiejś wspólnoty ,a przecież nikt Was nie namawia .Czy ktoś siłą chce Cię zapędzić na jakieś zgrupowanie? Mało tego.Zarzucacie komuś ,że ktoś propaguje swoje poglądy,narzuca je innym ,gdy tymczasem Wy robicie dosłownie to samo.Narzucacie innym Wasze poglądy i gdybyście mięli tylko okazję "walilibyście po głowach innych Waszymi księgami".Ciągle Was wszystko mierzi ,żyjecie w ciągłej nienawisci do wszystkich i wszystkiego. Dlaczego napisałaś zeby nie robić z ZO odpowiednika wegetariaństwa ,bo bedą ludzie pogardzać optymalnymi tak samo jak wegetarianami? Skąd Ci to przyszło do głowy? Sama pogardzasz wegetarianami? Mnie to mało obchodzi jak oni sie zywią ,ani mnie to ziębi ani mnie to grzeje,dlatego ani ich lubie ani ich nie nienawidzę. Skąd w ogóle zrodzil Wam się ten problem w głowach? Czy JK każe Wam zrezygnować ze sztuki? ,z słuchania Waszej ulubionej muzyki? Czy ktoś kogoś na siłę zapędza na zgrupowania?,czy ktoś komuś pcha zgłębnik do zołądka i na siłę leje tłuszcz?.Ludzie chcą przynalezec do wspólnoty to przynalezą ,chcą sie odzywiac DO -odzywiaja sie -dobrowolnie. Masz pretensje ,ze ktoś Ci coś narzuca? A TY robisz to samo pisząc :" nie róbmy ZO religi."Po co narzucasz swoje poglądy.Kto lubi wspólnoty ,to po co im to odbierasz? Nie lepiej dać sobie z tym spokój i zyć spokojnie.Zobacz jak postępuje JK.Przedstawił swoje poglądy ,udowodnił je w praktyce i koniec.Kto chce skorzystać ,ten skorzysta.Nikomu na siłę nic nie narzuca i Wy róbcie to samo i będzie ok. Dobrze by było gdybyście mięli w domu jakieś zwierze,wtedy chociaż na chwilke oderwalibyście sie od "problemów " innych ludzi.Problemy w cudzy słowiu oczywiście ,bo to nie są dla ludzi problemy ,tylko dla Was. Ale jakie tu zwierze zaproponować hmmm ,kot czy fretka doprowadzilyba Was do ostatecznej furii.Może rybki ,albo żółw ? Albo z kotem czy fretk a,to moze niezły pomysł ,bo może wreszcie spojrzelibyście na świat radosnym okiem. To tyle ,i nie wkurzać się na mnie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Elmo, przestań się tak gorączkować i zaperzać ! Puszysz się i nadymasz irytacją i po co ? Popełniasz podstawowy błąd. Nie odróżniasz nienawiści od krytycznego komentarza lub komentarza w ogóle. Przy okazji , nie zauważasz, jak Twój tekst wygląda. On się aż ugina od wściekłości. Prawda to czy nieprawda ?
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Tomek ,Ty musisz troche wyciszyć swoje emocje ,musisz sie oderwać od cudzych problemów
Znowu projektujesz swe własne uczucia. Czyli nic się nie zmienia. Spróbuj zrozumieć, że forum powinno służyć wymianie zdań, argumentów. Forum istnieje , by wzniecać dyskusje, które albo prowadzą do konstruktywnych sporów lub są pretekstem do udzielania cennych wskazówek. Jak myślisz, do czego prowadzić ma sugestia o szydełkowaniu ? Zabrałem głos w istotnej sprawie i niestety mam na jej temat odmienne zdanie. Ani nie ma u mnie chęci nawracania kogokolwiek czy wymuszania posłuchu. Często zadaję pytania, na które próźno oczekuję odpowiedzi. Jeśłi w danym temacie nie masz nic do powiedzenia, to racz proszę nie imputować mi nienawiści do wszystkiego i wszystkich wokoło. Może czase, lepiej zamilknąć ? Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MORGANO
Go
|
Bardzo dobrze, że toczy się spór o treści zawarte w publikacjach Piotra Filipa Wiecznego. Pozwoliłem sobie przybliżyć Wam te bardzo ciekawe teksty, które były drukowane w miesięczniku OPTYMALNI w 2000 roku. Teksty nad wyraz wizjonerskie aktualne nawet dziś. Nie wiem czy to zostało po prostu przeoczone, ale jak już nadmieniałem te publikacje napisał młodzieniec 17 letni i tu moim zdaniem tkwi piękno tych dojrzałych tekstów. Bardzo rzadki optymalny talent nieopatrznie został zmarnowany. Ale nie zapomniany i po latach wygrzebany z archiwum
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
A jak to przekazać, aby nie być nazwanym nawiedzonym? Oto jest pytanie.
Myślę, że najlepiej to "przekazać" poprzez własny przykład, własne życie. Jeśli inni zobaczą efekty ŻO w nas (odpornośc na choroby, więcej energii, szczupła sylwetka, młody wygląd, etc.), to mogą się zainteresować. Ale jeśli będziemy tylko przekonywać, nawoływać, upominać, straszyć, to efekt może być odwrotny. I czy to jest nam potrzebne? Myślę ,że tak. No bo którz by nie chciał żyć w społeczeństwie szczęśliwym?. Co to jest "społeczeństwo szczęśliwe" i kto owe "szczęście" będzie definiował i narzucał? Społeczeństwo jest szczęśliwe, gdy każdy jego obywatel żyje według własnej definicji szczęścia i pozwala innym żyć według ich definicji. A zaczyna się to w rodzinie. Wychowasz dziecko na szczęśliwego człowieka, a ono z kolei wychowa swoje dzieci na szczęśliwych ludzi i tylko w ten sposób, naturalnie, stworzy się "społeczeństwo szczęśliwe". Ale wiadomo, komu się chce wierzyć w to, że faktycznie ma w sobie moc zmian? Niewielu... A co do zrzeszania się w różnego rodzaju ugrupowania, to może ma to związek z niskim poczuciem własnej wartości, z przekonaniem, że w pojedynkę nie da się przetrwać lub cokolwiek osiągnąć, że w ilości (głów/ciał) jest siła. Dawniej gromadzenie się w grupy było nam potrzebne z ewolucyjnego punktu widzenia, inaczej nie mieliśmy szans przetrwania jako gatunek. Ale w dzisiejszych czasach takie gromadzenie się nie jest konieczne dla przetrwania, a nawet nie jest konieczne dla przekazania swoich poglądów/odkryć (wszyscy znamy przykłady wybitnych naukowców, którzy nie należą do żadnych "szkół", ale głoszą swoje teorie i mają liczne grono zwolenników). Więc kto tak naprawdę odczuwa potrzebę tworzenia grup "optymalnych"/religijnych/społecznych? Być może ktoś, kto nie czuje się do końca pewny, kto potrzebuje wsparcia innych podobnie myślących, kto czuje się słaby, bezbronny lub zagrożony w pojedynkę. I dlaczego są też tacy, którzy nie odczuwają potrzeby gromadzenia się w jakiekolwiek stowarzyszenia, podważają wszelkie autorytety, chodzą swoimi ścieżkami jak koty i czuja się z tym dobrze? Nie wiem. Ale myślę, że to ciekawy temat... Marishka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
nik
Go
|
A co do zrzeszania się w różnego rodzaju ugrupowania, to może ma to związek z niskim poczuciem własnej wartości, z przekonaniem, że w pojedynkę nie da się przetrwać lub cokolwiek osiągnąć, że w ilości (głów/ciał) jest siła. Dawniej gromadzenie się w grupy było nam potrzebne z ewolucyjnego punktu widzenia, inaczej nie mieliśmy szans przetrwania jako gatunek. Ale w dzisiejszych czasach takie gromadzenie się nie jest konieczne dla przetrwania, a nawet nie jest konieczne dla przekazania swoich poglądów/odkryć (wszyscy znamy przykłady wybitnych naukowców, którzy nie należą do żadnych "szkół", ale głoszą swoje teorie i mają liczne grono zwolenników). Więc kto tak naprawdę odczuwa potrzebę tworzenia grup "optymalnych"/religijnych/społecznych? Być może ktoś, kto nie czuje się do końca pewny, kto potrzebuje wsparcia innych podobnie myślących, kto czuje się słaby, bezbronny lub zagrożony w pojedynkę. I dlaczego są też tacy, którzy nie odczuwają potrzeby gromadzenia się w jakiekolwiek stowarzyszenia, podważają wszelkie autorytety, chodzą swoimi ścieżkami jak koty i czuja się z tym dobrze? Nie wiem. Ale myślę, że to ciekawy temat... Wszystko co wazne z ewolucyjnego punktu widzenia zostaje fizycznie w organizmach potomnych. Dazenie do grupowania sie decydowalo o przezyciu, wiec w nas tez ma podstawe fizyczna i wcale nie musi swiadczyc o niskim poczuciu wlasnej wartosci. Jak niemal kazda cecha rozklada sie w zbiorowosci w krzywa normalna i jak zawsze w takim przypadku mozna znalezc dewiantow na obu jej krancach. Czy postawy dewiantow dobrze sluza gatunkowi? hmm, czasami. W stabilnych warunkach:NIE. No i ewentualnie po co dokladac niskosamooceniajacym sie ludziom kolejny powod do zgryzot, tzn., ze nie sa dosc samowystarczalni? Czy jest korelacja miedzy tymi cechami, tzn samoocena i sklonnoscia do gromadzenia sie? Moze byc, ale niekoniecznie w przewidywanym kierunku. Z pewnosci sa jakies badania na ten temat ale nie chce mi sie szukac Samotniczka z kiepskim poczuciem wlasnej wartosci ps. Czy ktos moglby krotko wyjasnic mi o co chodzi z OSBO? Tzn, dlaczego ma taka zla prase?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szymon
Go
|
Problem tkwi w formie zrzeszenia ludzi. Pewną prawidłowością jest, że organizacje po jakimś czasie stają się kostyczne, niepodatne na jakiekolwiek zmiany, niereformowalne... Wynika to po części z samej natury takich organizacji, jak i niewłaściwej organizacji. Ale nade wszystko z awersji członków do pogłębiania swoich horyzontów myślowych. Przy braku inicjatywy do działania, poszerzania wiedzy już zdobytej, rodzi się choćby kult jednostki, centralizacja władzy. Śmiem twierdzić, że ŻO może to grozić, bynajmniej nie ze względu na niechęć tzw. Optymalnych do pogłębiania wiedzy, lecz z uwagi na charyzmatyczną postać twórcy ŻO p. Jana Kwaśniewskiego. Czytając niektóre wypowiedzi na forach internetowych można zauważyć, że do ogłoszenia dogmatu o nieomylności tylko jeden krok... Gwarantem jakiejkolwiek wymiany myśli jest nawet luźne uczestnictwo w pewnym ruchu społecznym. Obecnie takim nurtem społecznym i ekonomicznym jest globalizacja. Wbrew protestom niewiedzących przeciwko czemu protestują alterglobalistów dochodzi na naszych oczach do niespotykanego na taką skalę procesu wymiany informacji... (wszyscy znamy przykłady wybitnych naukowców, którzy nie należą do żadnych "szkół", ale głoszą swoje teorie i mają liczne grono zwolenników). Pewnie, wiele osób dochodzi do poznania własną drogą z dala od katedr renomowanych szkół. Jednak rzut oka choćby na kariery noblistów przekonuje nas o tym, że większość z nich należała w przeszłości do zespołów badawczych wcześniejszych noblistów pracując w cieniu na ich sławę. Po latach sięgnęli po najwyższe zaszczyty dzięki owocnej współpracy innych "młodych zdolnych", którzy w przyszłości mają duże szanse pójść w ślady swoich mistrzów dzięki nabytemu doświadczeniu...Wszystko to bierze się z pogłębionej pracy nad sobą, ścierania się poglądów, jak również wspólnej wytężonej pracy w określonym celu...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Wynika to ... nade wszystko z awersji członków do pogłębiania swoich horyzontów myślowych. Znakomite spostrzeżenie! M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Każdy najlepiej wie, czy lepiej mu w grupie, gdzie odpowiedzialność dzieli się na wszystkich i można się przeglądać w opiniach innych czy też woli "kameralną" egzystencję, gdzie jest czas na ...WSZYSTKO. Obecność netu uświadomiła mi jedno. Wolę do ludzi pisać, aniżeli z nimi naocznie rozmawiać. Nie lubię gwaru i tłumów. Obecność Ukochanej Osoby w zupełności mi wystarcza i napawa nieograniczonym szczęściem. Uczę się odporności na ludzkie opinie - na te, które w wiekszości wzbudzane są przez mechanizmy obronne czy niezbyt pozytywne uczucia. Zrzeszanie się w organizacje już dawno mi obrzydło, choć nigdy do żadnej nie należałem. Mam uraz do aktywistów, ulicznych krzykaczy i kaznodziejów. Tanie pyskówki jakie urządzają, wpadają w pustkę zapomnienia, niczym marsze milczenia - te symbole bezradności i apatii. Bractwa Optymalnych czy OSBO służą jedynie zaspokojeniu potrzeby gromadzenia się pod wspólnym hasłem. Nie dziwię się temu. Człowiek ma coraz większe problemy z uchwyceniem własnej tożsamości. Publikowanie mądrych myśłi poprzez książki (każdy ma wybór) jest najbardziej wykwintnym sposobem na dobrą komunikację i zrozumienie. Oczywiście, nie neguję kontaktów międzyludzkich "w cztery oczy"...ale zależy czemu one służą i z czego wynikają. Bo jeśli z poczucia wewnętrznej pustki, to .... zresztą nieważne.
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zofia
Go
|
Nie wiem czy to zostało po prostu przeoczone, ale jak już nadmieniałem te publikacje napisał młodzieniec 17 letni i tu moim zdaniem tkwi piękno tych dojrzałych tekstów. Bardzo rzadki optymalny talent nieopatrznie został zmarnowany. Ale nie zapomniany i po latach wygrzebany z archiwum
Morgano, proszę o wyjasnienie na czym polegalo zmarnowanie talentu P.F.Wiecznego. O co chodzi?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MORGANO
Go
|
Był bardzo chętny do współpracy w OSBO tak jak wielu zresztą innych. Niestety w OSBO obowiązuje cenzura. Wszelkie poczynania i pozytywne działania nie mogły znaleść miejsca. Tylko całkowita zmiana Zarządu OSBO mogłaby wprowadzić bardziej istotne nowatorskie zmiany. Dlatego powstrzymam się od dalszych komentarzy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: [1]
|
|
|
|