Autor
|
Wtek: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci. (Przeczytany 314453 razy)
|
elmo
Go
|
... szanuj matkę i ojca...
Tymonie ,nie wiem czy znasz ten cytat z Biblii . Efezjan "Dzieci ,bądźcie posłuszne waszym rodzicom w jedności z Panem,to bowiem jest prawe:Szanuj swego ojca i matkę swą;jest to pierwszy nakaz z obietnicą :"Aby ci się dobrze działo i abyś długo trwał na ziemi".A wy ojcowie ,nie drażnijcie swych dzieci,ale je wychowujcie ,karcąc je i ukierunkowując ich umysły zgodnie z myślami Pana ". Ps.Nie ma słowa o "czcij" Nie wiem w jakim piśmie to napisano ,ale nie w tym ,które ja mam .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
lekarka
Go
|
A ja kiedyś spotkałam się z takim twierdzeniem ; "rób wszystko zgodnie z własnym sumieniem ,a będzie dobrze". Ale co ,jeśli czyjeś sumienie pozwala np. zabić kogoś? Można robić złe rzeczy z czystym sumieniem- Bert Hellinger.Dalej B.H.: Funkcja sumienia w systemie polega na zapewnieniu przynależności do naszej rodziny/rodu. Potrzebie przynależności podporządkowane jest wszystko. Przynależność jest po to by przeżyć. Sumienie jestpo to by odczuć jakie działanie gwarantuje przynależność. Sumienie funkcjonuje różnie w różnych grupach społecznych. Zależnie od grupy, wobec ktorej czujemy się zobowiazani możemy z czystym sumieniem popełniać najgorsze rzeczy (np. esesmani w Trzeciej Rzeszy). Sumienie stanowi podstawę lojalności w rodzie (lub grupie do ktorej określamy, że przynależymy). Określa też porządek w grupie. Funkcją wyrzutów sumienia, jeśli chodzi o porządek, jest przywrócenie porządku. Podstawą lojalności jest więź. Sama jednostka nie może przeżyć, potrzebuje grupy, relacji. W każdej grupie istnieją reguły, których przestrzeganie decyduje o przynależności. Gdy reguły są zachowane, ma się czyste sumienie, gdy reguły naruszane, pojawiają się wyrzyty sumienia.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kodar
Go
|
Zależnie od grupy, wobec ktorej czujemy się zobowiazani możemy z czystym sumieniem popełniać najgorsze rzeczy (np. esesmani w Trzeciej Rzeszy). wlasnie,oni potrafili tez czule sciskac swoje dzieciaki, i pisac milosne listy swym zonom i kochankom
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Sama jednostka nie może przeżyć, potrzebuje grupy, relacji. W każdej grupie istnieją reguły, których przestrzeganie decyduje o przynależności. Gdy reguły są zachowane, ma się czyste sumienie, gdy reguły naruszane, pojawiają się wyrzyty sumienia.
Logicznie napisane (mądrze) .To "z siebie" Ewo czy to myśli jakiegoś pisarza? Pytam z ciekawości... Tak ,ale ta "czystość sumienia" jest względna.Jeśli komuś sumienie pozwala zabić -zabije (i będzie miał czyste sumienie [względem siebie uczynił dobro]) Natomiast nie musi być to tak postrzegane przez osoby "stojące obok" Alina też zauważyła istotne "rzeczy" ; "oni potrafili czule ściskać......"
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
lekarka
Go
|
Bert Hellinger.Dalej B.H.:
Przecież napisałam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Bert Hellinger.Dalej B.H.:
Przecież napisałam. Nie zauwazyłam dwóch kropek ,no i mogłaś napisać "cytat" ,albo wziąść to w cudzy słów Ale ok,pojęłam. Dzięki za mądry post! ,bo chyba to się liczy... pozdrawiam
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
lekarka
Go
|
Nie w "" bo to nie cytat tylko przekaz znaczenia treści.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tymon
Go
|
Do Tomka: Cyt.: "Nie zabijaj - nie sprawdza się." Oczywiście masz rację - w takim przypadku byłbyś usprawiedliwiony. Cyt.: "Szanuj matkę i ojca (tu Twój błąd, ma być "czcij")" To trochę jest czepianie się słówek, kwestia przekładu itp. Czcić można na swój osobisty sposób. Ponoć w oryginale Biblii były wzmianki o reinkarnacjii... (!?) tylko w kolejnych tłumaczeniach zręcznie to pominięto. Cyt.: "Zdaję też sobie sprawę, że nie do końca piszesz prawdę o miłości..." W takim razie wiesz o mnie coś, czego ja nie wiem. Oczywiście może tak być, nie jestem obiektywny. Depresja była zdiagnozowana przez lekarza psychiatrę parę lat temu (tuż przed DO.) Po wprowadzeniu DO "schizy" ustąpiły samoistnie, nie wyobrażasz sobie tego uczucia ulgi i połączonego z nim wielkiego zaskoczenia. Do dziś jestem w "szoku", że przeszło mi tak łatwo i szybko (kilkanaście dni, w czasie których jako wieloletni wegetarianin zmuszałem się do zjadania smalcu, tłustego mięsa i ziemniaków).
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tymon
Go
|
Do Elmo: Przykazanie brzmi: czcij ojca swego i matkę swoją. Czcić, czy szanować? Nie widzę sprzeczności.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Tymon, też nie widzę sprzeczności i cały czas uważam, że bez "vice versa" to bestialstwo, a nawet gdyby - to tylko rozkaz, nakaz. Co do moich wątpliwości: tylko pytałem. Wyobrażam sobie taką ulgę, odczuwałem ją nie raz. ps: Tymon, czyli Twoja depresja wynikała z przyczyn pozapsychicznych ?
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Do Elmo: Przykazanie brzmi: czcij ojca swego i matkę swoją. Czcić, czy szanować? Nie widzę sprzeczności.
"Czcij" czy "szanuj" -nakaz .Nie widzę w tym nic złego ,bo jest to nakaz z obietnicą ; "żeby ci się dobrze działo i żebys długo trwał na ziemi" . Przecież mamy wolną wolę .Nikt nikogo nie zmusza do szanowania rodziców;kto nie chce ,nie musi Nie liczy się w życiu "start" ,liczy się "meta" -to co osiągniemy A trzeba się liczyć z tym ,ze zostaniemy obdarzeni tym ,na co zapracowaliśmy,bo nic nie ginie w przyrodzie.Jest przyczyna i jest skutek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tymon
Go
|
Cyt.: "ps: Tymon, czyli Twoja depresja wynikała..." Obawiam się, że tak. Z perspektywy czasu widzę, że przyczyną było wyłącznie wegetariańskie odżywianie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tymon
Go
|
Elmo, masz rację, nie ma przymusu. I to też bardzo ważne - że im bardziej dziś się postaramy, tym więcej zyskamy kiedyś w przyszłości. Pamiętam lata temu mojego nauczyciela hatha-jogi, który mówił, że jeżeli nic nas nie boli w trakcie wykonywania trudniejszych asan, to znaczy, że źle ćwiczymy - bo na początku musi boleć...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Myślę, że ten słynny autor nieco wiedział o tym, jak serwować dzieciom miłość. Te słowa nie wywołaly we mnie szoku, gdy je pierwszy raz czytałem mając niespełna 18 lat, a pewne zrozumienie. Chyba wiem, czemu...
"Twoje dzieci nie są Twoja własnością Są synami i córkami tęsknoty za swym życiem Przychodzą przez ciebie, ale nie od ciebie I mimo że przy tobie są, nie do ciebie należą Możesz im dawać swoją miłość, ale nie Twoje zmysły, bo mają swoje.
Jesteś ojczyzną ich ciał, Lecz jednak nie ich dusz. Dusze ich mieszkają w przyszłości, Której ty nie zobaczysz Nawet w snach twoich.
Możesz się starać patrzeć jak one, Lecz nie czyń prób zrównania ich z tobą, Życie nie ogląda się za siebie I nie czeka na to, co już było "
Kahil Gibran
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ewa
Go
|
MIŁOŚĆ bardzo szeroko pojęta jest kluczem do wszystkich odpowiedzi. Kiedy kieruje nami MIŁOŚĆ nie ma czegos takiego jak sumienie. Nie ma pytania: "Bic czy nie bić?", choć nie wiem, czy znika kara z procesu wychowywania dzieci, również w postaci klapsa. Po prostu nie ma takich dylematów.
Wtedy obojętność też nie istnieje, choć z założenia łatwo rezygnujemy ze wszytkiego - nie upieramy się przy swoim zdaniu czy PRAWDZIE. Nie dązymy do posiadania dóbr materialnych (nie znaczy to, że ich nie posiadamy). Potrafimy z nich łatwo zrezygnować. Nie ładujemy energii w walkę. Im mniej naciskamy, tym mniejszy opór czujemy. Skupiamy się wtedy na rzeczach ważnych - na samym BYCIU.
Smutek, który pojawia się na widok głupców też znika, gdyz dajemy głupcowi prawo do głupoty. A pojęcia mądrość, głupota znikają z naszego słownika. Bez głupoty nie ma tez mądrości. Jest człowiek.
Póki co, daleko nam do MIŁOŚCI. Są mądrzy, mądralińscy, głupi, źli, lepsi, gorsi, obojętni - i kotłują się w tym tyglu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Halina Ch.
Go
|
Brakowało mi Twoich mądrych postów. Witaj znowu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Brakowało mi Twoich mądrych postów. Witaj znowu.
Mnie również
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Tym razem kilka słów o wybaczeniu: Pułapka wybaczeniaRelacja między rodzicami i ich dziećmi charakteryzuje się nakazem dla dzieci żeby czciły rodziców i im wybaczały - gdy w przypadku rodziców głównie skupia się na tym jak ważne jest stosowanie dyscypliny. Czemu w ten wlasnie sposób myslimy o takiej specjalnej relacji, w ktorej jedna ze stron ma cala fizyczna, emocjonalna i intelektualna władzę - i tez odpowiedzialnosc żeby prowadzic poddane, niewinne dzieci poprzez bycie dobrym przykladem - gdy druga ze stron jest zalezna, bezsilna, wrazliwa i zalezna od łaski rodziców? Te różnice miedzy tym co się oczekuje od rodzicow, a tym co się oczekuje od dzieci, same za siebie mówią o tym w jaki sposób wladza jest traktowana i uzywana. Żeby być pewnym tego ze ich dzieci będą im wierne i posluszne, rodzice maja przyzwolenie - a nawet są zachęcani do tego - żeby uzywac jakiekolwiek metody nazywanej dyscypliną. Wiec to co serwujemy dzieciom w postaci dyscypliny, uczy je ze wladza oznacza prawo do uzywania przemocy i ponizenia - i ze są to akceptowane formy ludzkiego zachowania. To bezsilne (słabe) dziecko jest pozbawione praw czlowieka. Nauczamy nasze dzieci żeby nigdy nie atakowaly, ani nie ranily innych. Jak mamy być jednak dobrym przykladem dla naszych dzieci jezeli nie respektujemy ich praw czlowieka - a przede wszystkim prawa do integralnosci ciala? Z pewnoscia są rodzice którzy traktują swoje dzieci z szacunkiem i są ich kochającymi przewodnikami zyciowymi. Ale kary cielesne dalej są uważane za właściwe przez dwie trzecie amerykanów i są dozwolone w szkołach w ponad 20 stanów. Spoleczenstwo jest tego cichym swiadkiem i ignoruje cierpienia krzywdzonych dzieci. Żadne prawo ich nie ochrania. A pozniej w życiu prosimy te skrzywdzone dzieci - kiedy próbujemy, często w terapii, uporać się z konsekwencjami tego co ich spotkalo - żeby wybaczyly. Ze przynajmniej kiedys będą musialy wybaczyc. Nakaz czczenia rodziców pozwala na to żeby ten destrukcyjny mechanizm - polegajacy na traktowaniu dzieci bez szacunku, z lekcewazeniem dla ich godnosci, czlowieczenstwa i praw czlowieka - przenosił się z dzieciństwa do życia doroslego. Prawdziwe uczucia dziecka ktore cierpi z powodu krzywdzacego zachowania rodziców, są albo ignorowane, albo są określane jako nieistniejace, nieposluszne, buntownicze, nonszalanckie, albo jako niewybaczajace rodzicom.Ale ten mechanizm blokuje uczucia dziecka, zrozumienie jego obecnych problemów zyciowych, jego samego i jego przeszlosci. Przekonanie ze ci z nieograniczona władzą - maja prawo karać, upokarzac, umniejszac, ignorowac uczucia dziecka i jego ból - jest podtrzymywane przy życiu z powodu wiary w to ze rodziców zawsze trzeba czcic i zawsze im wybaczac. I tez z powodu wiary w to, ze tlumienie prawdziwych uczuć dziecka i jego prawdy, jest aktem "wybaczenia". Nawet gdy zaden rodzic nie prosił swojego dziecka o wybaczenie mu, ani nie próbowali go albo ją zrozumiec, wybaczenie dalej jest wychwalane jako lekarstwo przeciw zlosci i nienawisci. I tez jako droga do osiagniecia wewnetrznego spokoju. Wiem z mojego wlasnego doswiadczenia, ze moj wewnetrzny spokój znalazlam, wybaczajac samej sobie - przede wszystkim poprzez wybieranie drogi którą oddalala mnie od drogi moich rodziców i ich przekonań. Kazy krok na tej drodze zbilzal mnie do prawdziwej Mnie Samej. Tylko gdy uczucia zlosci, nienawisci albo ból pojawiaja się u dzieci, są one uważane jako problematyczne – dzieci, ktore są krzywdzone, albo pozniej w terapii, która ma na celu przezwyciezenie tej krzywdy która przecierpieli. Dorosli mogą nawet najbardziej nienawistne i okrutne traktowanie zamaskować pod przykrywka eufemistycznego słowa "dyscyplina".Gdy bylam mała, moja matka zawsze cierpiala i była zgorzkniała. Jej wybuchy niekontrolowanej zlosci przerazaly mnie i moich braci i siostry. Ona nie wybaczała swoim dzieciom, ani jej wyuczone przekonania nie zalecaly wybaczenia dzieciom, tylko podkreslaly znaczenie dyscypliny. Jej przekonanie ze ona była sprawiedliwa gdy nas karała i przesladowala, dawalo jej wolna rękę żeby wyżywać się na nas, gdy sama się miotała z jej wewnetrznymi problemami. Zajelo mi to lata w terapii, żeby emocjonalnie zrozumiec ze jej zachowanie i jej przekonania byly złe i okrutne. Była diabelskim potworem - takim, jak ona zwykła mnie portretowac. Juz później, w okresie mojej doroslosci, gdy w końcu znalazlam w sobie wewnętrzną sile, nauczylam się ze mam prawo do tego żeby tworzyc moje wlasne granice, tak żeby nie być juz wiecej raniona przez jej zimnosc, brak wspolczucia i okrutna szorstkosc. Po dlugiej terapii, wiem ze kazdy czlowiek doswiadcza innych uczuć, w zależności od tego co się dzieje w jego zyciu, albo od tego jakie uczucia mogą być sprowokowane wydarzeniami z przeszlosci. Te uczucia powoduja ze żyjemy do pelna i przyczyniaja się do tego ze wiemy kim jestesmy. Przez dlugie juz lata, nie tylko ze mieszkam daleko pod wzgledem geograficznym od mojej matki, ale rozniez nie utrzymuje z nią kontaktu. Czesto dostawalam rady żeby jej wybaczyc. Ale przez to ze trzymam się od niej z daleka - od jej upartej wiary w swoja prawosc, od jej niekonczacego się utyskiwania, od jej niecheci do tego żeby zrozumiec przez co przeszlam w życiu, i od jej domagania się żebym zaprzeczyła ze moj ojciec wykorzystywali mnie seksualnie - mogę być wierna samej sobie. Pozwala mi to w silny i w wolny sposób doswiadczac moje uczucia i mieć moje mysli. Nie musze ich juz chować przed nią. Odrzucajac pomysł wybaczania, nie grzezne juz wiecej w uczuciach zlosci i nienawisci. Gdy takie uczucia się pojawiaja, co jest rzadkie, sprawdzam czy maja one cos do czynienia z moja bolesna przeszloscia i jezeli tego potrzebuje, pisze o tym żeby siebie sama z empatia zrozumiec. A potem wybaczam samej sobie ze tak bardzo cierpialam, nie mając siły żeby protestowac, bronić sie, zeby zmienic moje zycie i moje zwiazki. Na końcu zajmuje się moim terazniejszym życiem, ktore powoduje ze teraz mam juz wybór, moge żyć inaczej, moge się bronić i musze dbac o moje dobro. Uwazam, że przebaczanie mnie samej jest podstawowym i wspanialym lekarstwem. To jest taki rodzaj wybaczenia ktory poradzilabym skrzywdzonym dzieciom, ktore teraz są w terapii, w celu pokonania dawnych traum. Akt przebaczenia - a zwlaszcza taki jednostronny - albo przebaczajce nastawienie do rodzica, nie leczy z traum i z destrukcyjnych mechanizmów z przeszlosci dziecka. Zamiast tego, wpiera je gleboko do podswiadomosci, z niewypowiedzianym glosno ale kategorycznym rozkazem: "Siedź tam; nie protestuj i zacznij krwawic od nowa; przeszlosc mam juz za sobą, wiec nie będę cię sluchac". Wybaczenie nie wymaga od rodzicow albo od spoleczenstwa skonfrontowania sprawcy z jego odpowiedzialnoscia i poznania konsekwencji jego krzywdzacego zachowania. Wiec rzeczywistosc krzywdzacego zachowania i prawda o nim - jest pochowana pod plaszczykiem wybaczenia - i może być znowu odreagowana, tragicznie i destruktywnie, na nastepnej generacji.
Jezeli uznana jest przeszlosc i cierpienia dziecka, są one przedyskutowane i podzielone, kiedy rodzic może wyrazic swoje wspolczucie, swoja skruche i jest w stanie wziac na siebie odpowiedzialnosc za swoje czyny - wtedy wybaczenie nastapi samo z siebie, bez żądania go. Ale dla wielu, koncept wybaczania odnosi się do niewybaczajacych rodzicow, którzy nie chcą nawet slyszec o krzywdzie jaka wyrzadzili, a jeszcze mniej chcą szczerze przeprosic za nią, zalowac swojego postepowania, albo starać się mieć empatie i wspolczucie dla swojego dziecka. Wiec rezultatem wybaczenia jest kontynuacja istnienia niewidocznego, tajemnego wiazadla, ktore przywiazuje ofiarę do sprawcy. Tlumi glosy ofiar i prawde, poprzez zalecenie, a nawet rozkaz, żeby wybaczyc. Nazywam to pulapka wybaczenia.
Pulapka wybaczenia polega na tym ze wywoluje w nas przekonanie iz zakonczyl się juz proces poznawania tego co nas zranilo i zdeformowalo, gdy bylismy dziecmi. Dlatego nie dążymy juz wiecej do tego żeby być swiadomym i przepracowywac ta kwestie - nie tylko dla nas samych, ale tez żeby nie powtarzać takiego krzywdzacego, raniacego, albo niemilego zachowania wobec naszych dzieci. W celu rozwiazania uczuć bólu albo zlosci, albo buntu, albo nienawisci, ofiara jest proszona żeby wybaczyla - jakby wybaczenie mialo rozwiazac kwestie powstale w wyniku uciemiezonego dziecinstwa. Tego rodzaju wybaczenie oznacza dla mnie, ze musze odciac się od moich uczuć, mysli i uczucia ze żyje. To odebraloby glos tej Mnie prawdziwej. To byłby koniec mojego glebokiego pragnienia, ktore mam i ktore miałam cale moje zycie, zeby byc soba prawdziwa. Tylko wtedy gdy cale moje zycie bede otwarta na wszystkie moje uczucia i wspomnienia, bede mogla się z nich uczyc i być prawdziwa sobą.Widziałam ludzi którzy są zniewoleni uczuciami złości, nienawiści, cierpienia, utyskiwania nad swoim losem, zazdrości i innych. Oni nie potrzebują przebaczyć żeby wyjść ze swoich tarapatów, ale potrzebują oświecającej terapii. Często oni nie są wogole świadomi tego ze te natrętne, przytłaczające uczucia, spowodowane są bolesnymi lub traumatycznymi doświadczeniami w dzieciństwie. Na mojej terapeutycznej drodze - z różnymi terapeutami, z różnymi rodzajami terapii i w mojej własnej terapii pisania - uczucia złości, smutku, wściekłości albo nienawiści potrzebowały czasu żeby wyjść na powierzchnie i żeby były przyjęte i zaakceptowane. One mijały gdy były rozumiane i akceptowane i torowały mi drogę do mojego wewnętrznego spokoju. Koncept wybaczania jest często przepełniony mglistymi i dogmatycznymi pojęciami o charakterze religijnym. Jego zamiarem jest wywołanie uczucia winy u skrzywdzonej osoby. Pojecie wybaczenia wykorzystuje i karmi się starymi uczuciami winy które nagromadziły się w dzieciństwie. Umożliwia tym samym kontynuacje - tych dobrze znanych z przeszłości sposobów kontrolowania naszych uczuć i potrzeb - w dorosłym życiu i w terapii. Przeszkadza nam żebyśmy stali się silnymi i wolnymi dorosłymi, którzy nie boja się mówić prawdy i z miłością dbają o siebie i o zaspokajanie swoich prawdziwych potrzeb. Wszystkie inne przestępstwa trafiają do sadu, ich sprawcy są zaskarżani i karani. Tylko przestępstwa popełnione przeciwko dzieciom są wstydliwie i w tajemnicy załatwiane w terapii - pogrzebane przez rady żeby wybaczyć i żeby nigdy nie doczekać się sprawiedliwości. Pozbycie się nienawistnych myśli albo potrzeby wyzywania się na innych, jest ludzkie i ważne. Ale wybaczenie staje się pułapką gdy destrukcyjne poczucie winy o rożnych nasileniach, wiąże nas z rodzicami, uniemożliwiając stworzenie zdrowych granic samoobrony które chronią nas samych i nasze dobro. Gdy tyle wagi przykłada się do zalecania skrzywdzonym dzieciom przebaczenia, nikt go nie oczekuje od rodzicow. Rady dla rodzicow są zdominowane przez słowo "dyscyplina", które może usprawiedliwiać lanie, bicie, bicie przy pomocy przedmiotów i inne poniżające i krzywdzące rodzaje zachowań. Takie zachowania są poniżające, nieludzkie i często byłyby nazwane torturami, gdyby były stosowane wobec dorosłych. Co by się stało gdybysmy podkreslili znaczenie wybaczania naszym dzieciom i zrozumienie ich - a nie tylko domagali się tego od nich? Wtedy nie byloby potrzeby żeby dzieci wybaczały krzywdzace zachowania, poniewaz doswiadczyly by one wspolczucia, wybaczenia i milosci - zamiast nauczyc się języka zachowania ktory sklada się z nieprzebaczania i nieludzkosci w postaci bezlitosnego i pelnego nienawisci zachowania rodzicow. Dlaczego nie uczymy rodzicow wybaczania i nie oczekujemy go od nich? Dzieci potrzebuja robić błędy i uczyc się z nich. Dzieci potrzebuja być prowadzone ze wspolczuciem i zrozumieniem, w powazny czlowieczy sposób, bez przemocy i ponizenia. Tak ze doswiadczaja milosci i staja się silne żeby budować wlasne zycie i tworzyc świat niezdominowany przez przemoc. Barbara RogersAutorka książki "Screams from Childhood" (Oryginalny tytuł artykulu: "The Trap of Forgiveness") http://www.koniecmilczenia.ngo.org.pl/21brpul.htmlMarishka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Monikaf
Go
|
Na razie doszlam do 16ej strony tego watku, czytam oczywiscie wszystkie posty aby moc cokowleik powiedziec na ten temat ... Mysle , ze gdy dobrne do konca, jeszcze co nie co dopowiem . Na pewno musze przyznac Wam racje, ze kary cielesne nie sa niczym dobrym dla dziecka. Chociaz jako matka trzech chlopcow, oraz "zastepcza matka " dla mojego przyrodniego brata,( w sumie wiec mam z 4ema chlopcami do czynienia na codzien ) , wiem z wlasnego doswiadczenia, ze istnieja sytuacje gdy trzeba uzyc sily fizycznej, sa to sytuacje gdy chodzi o zagrozenie zycia, lub zdrowia typu : moj dwuletni syn zaczyna mi sie wyrywac na srodku ulicy, wpada w histerie bo nie pozwalam mu isc samemu, niestety ale nie darze jego dwuletniej dojrzalosci az takim zaufaniem , aby ryzykowac jego zycie. czy kolejny przypadek : male dziecko siega do kontaktu czy garnka z gotujaca sie zupa, nie bawie sie wtedy w tluamczenia, bo po prostu nie ma na to czasu tylko za pomoca sily fizycznej zapobiegam nieszczesciu ... <jak bardzo okrutnie by to nie brzmialo, ale jako naprawde doswiadczona i zaprawiona w bojach matka z cala dopwiedzialnoscia twierdze, ze sa sytuacje gdy rodzic musi uzyc sily fizycznej. Na szczescie sa to sytuacje sporadyczne, nigdy nie sprawilabym fizycznego bolu dziecku, ktore w trakcie zabawy zbilo zastawe stolowa , chocby najdrozsza ( to przyklad , z jednej z wypowiedzi ) ,dziecko nie zrobilo tego zlosliwie, nie zrobilo tego swiadomie... dziecko nie analizuje tak dokaldnie, krok po kroku , jak czlowiek dorosly, wiec jemu skojarzyloby sie : zabawa ponosi za soba konsekwencje w postaci kary, co jest z gruntu absurdem . Wtedy tak, tlumacze, staram sie uczyc empatii, pytam jak by sie czulo, gdybym ja przez nieuwage zniszczyla jego najukochansza zabawke... Jesli chodzi o argument Elmo, ma racje, inaczej ocenia sie sytuacje z pozycji skrzywdzonego dziecka, a inaczej z pozycji rodzica. Nie chodzi o to, czy neguje czyjekolwiek argumenty, ale spojrzenie na pewne sprawy , w tym wychowanie dziecka ( choaiz ja ososbiscie wole uzywac okreslenia : doprowadzenia dziecka do doroslosci ) , koryguje sie z wiekiem, miejmy nadzieje ze na lepsze Jestem z gruntu przeciwna karom fizycznym, ponizaniu, wyladowywaniu swoich zlych emocji na dziecku ( !!! ), ale na pewno jestem za madrym, pelnym milosci towarzyszeniu dziecku w drodze do doroslosci, chocby czasem trzeba bylo podniesc glos, a takie sytuacje, napawrde bywaja, mimo rozowych okularow przyszlych rodzicow
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|