forum.dr-kwasniewski.pl
Witamy, Go. Zaloguj si, lub zarejestruj prosz.
2024-11-22, 21:47:05

Zaloguj si podajc nazw uytkownika, haso i dugo sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
3. Białka jako materiał do budowy i przebudowy ciała powinno mieć możliwie wysoką wartość biologiczną, powinno to być białko zwierzęce, a nie roślinne.
669713 wiadomoci w 4061 wtkach; wysane przez 34 uytkownikw
Najnowszy uytkownik: root
* Strona gwna Pomoc Szukaj Kalendarz Zaloguj si Rejestracja
+  forum.dr-kwasniewski.pl
|-+  Działy Forum
| |-+  Wolne tematy
| | |-+  Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« poprzedni nastpny »
Strony: 1 2 3 [4] 5 6 7 8 9 ... 34 Do dou Drukuj
Autor Wtek: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.  (Przeczytany 313987 razy)
Rudka
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #60 : 2007-02-12, 23:52:58 »

Tomek -dla takiego  wychowania -to potrzeba wykształconego
społeczeństwa . Pisałam juz ,ze nikt nas, tego nie uczył i nie każdy rodzi sie pedagogiem.
   w szkołach nie ma chyba "etyki "ani" przystosowania w rodzinie"
   To ,ze powielamy błędy rodziców bo tak nas wychowali .
Pieknie piszecie -oby z was młodzi brali przykład jak  i z Dawidowych wizji nowego świata.
    Co do dziecinstwa  Very Happy,gdyby to było możliwe -to bym sie cofneła
     i nie straszne by mi były nawet baty ,które nieraz zbierałam . Laughing
    wolałam niż godzinne ględzenie.
     

     
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #61 : 2007-02-13, 00:17:13 »

Pisałam juz ,ze nikt nas, tego nie uczył i nie każdy rodzi sie pedagogiem.
  

NIe trzeba być pedagogiem by sobie uzmysłowić, że kary fizyczne są krzywdzące dla dziecka, że są przejawem zwykłej przemocy serwowanej pod hasłem "to dla twojego dobra". Wystarczy wsłuchać się w głos swojego ciała, przypomnieć siebie z dzieciństwa i odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie "co wtedy czułem?"
 
   To ,ze powielamy błędy rodziców bo tak nas wychowali .
 

Powielamy błędy przede wszystkim dlatego, że nie uświadamiamy sobie, że takie wychowanie było dla nas krzywdzące. A skoro tego nie uświadamiamy sobie, to jak możemy próbować to zmienić? NIe możemy. I dlatego stosujemy te same metody wobec naszych dzieci. Proste. I przerażające.

M
Zapisane
Rudka
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #62 : 2007-02-13, 00:35:56 »

 Obudziłam was  Very Happy  czy jeszcze wasz rocznik nie spi?
     Prawda ,ale przemoc ,głupota ,bezmyslnosć -jest gdzies zapisana w genach
albo podswiadomości .
Sama nie wiem dlaczego wszystkie ideały  przegrywają z przemocą.
moze to gnuśność ,lenistwo umysłowe -a moze zycie takie krótkie ,
   ze nie ma czasu na pogłebianie wiedzy i zastanawiania sie nad błędami.
Natura  tak urządziła ,ze  dzieci,  wychowują dzieci --a młodośc   nie wiecznośc
   kazdy chce czerpać z niej garściami
  Może dlatego człowiek nie zastanawia sie dlaczego tak
    a nie inaczej postępuje.
   
Zapisane
chris
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #63 : 2007-02-13, 14:47:51 »

  Chris, pozwól, że zapytam - jak wytłumaczyłeś sobie niewątpliwie mające miejsce w Twoim dzieciństwie kary fizyczne lub psychiczne ?
            Czy teraz wobec swych dzieci też stosujesz kary fizyczne, które z taką lubością różnicujesz z przemocą ?

Tomek

Zastanawia mnie dlaczego tak uparcie odwracasz kota ogonem.
Z doswiadczenia mojego wynika ze tak czynia ludzie ktorzy wstydza przyznac sie do bledu.
Dzis podpisal bym cyrograf aby wrocic do swojego dziecinstwa.

Moje dzieci za zadne skarby nie chca opuscic domu rodzinnego,w ktorym rodzice z luboscia je
katuja.

krzysztof
Zapisane
chris
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #64 : 2007-02-13, 15:12:32 »

90% katolickich rodzin katuje swoje dzieci w imie wartosci wyczytanych w Bibli.

Cóż, tempo współczesnego życia jest zbyt szybkie, by poświęcać czas na czytanie ze zrozumieniem. Gdzie była mowa o "90% katolickich rodzin"? Problem stosowania kar fizycznych wobec dzieci dotyczy ludzi na całym świecie, bez względu na ich wyznania religijne. Tak samo dotyczy też osób niewierzących. Większość osób na całym świecie (i to właśnie są te 90%) była wychowaywana w podobny sposób. Większość z nich usprawiedliwiła i wyparła te wspomnienia. Wmówili sobie (tak, jak wmawiali im ich rodzice), że to było dla ich dobra, że zasługiwali na te klapsy, że tylko dobrze na tym wyszli, że n ic się przecież nie stało. Takie osoby później powielają to "tradycyjne" zachowanie i tak samo wychowują swoje dzieci, (nieświadomie) krzywdząc je.



Marishka

Coz,tempo wspolczesnego zycia jest zbyt szybkie aby pisac ze zrozumieniem,wystarczy przeklepac cos
co rzekl telewizor i juz sie jest fachowcem.

O 90% katolickich rodzin pisalac 5 lutego.
Jakims sposobem nikt tutaj nie zapiera sie swoich rodzicow,tak wiec teoria mija sie z praktyka jeszcze
jeden raz.

krzysztof
Zapisane
chris
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #65 : 2007-02-13, 15:27:47 »

Tomek -dla takiego  wychowania -to potrzeba wykształconego
 społeczeństwa . Pisałam juz ,ze nikt nas, tego nie uczył i nie każdy rodzi sie pedagogiem.
   w szkołach nie ma chyba "etyki "ani" przystosowania w rodzinie"
   To ,ze powielamy błędy rodziców bo tak nas wychowali .
 Pieknie piszecie -oby z was młodzi brali przykład jak  i z Dawidowych wizji nowego świata.
    Co do dziecinstwa  Very Happy,gdyby to było możliwe -to bym sie cofneła
     i nie straszne by mi były nawet baty ,które nieraz zbierałam . Laughing
    wolałam niż godzinne ględzenie.
     

     

To sa dokladnie cele propagandy wlascicieli tego swiata,"wyksztalcic spoleczenstwo"
role rodzicow sprowadzic do prokreacji a wychowaniem dzieci zajmie sie przedszkole,szkola.owsiak i inna
czerwona swolocz.

Z telewizorni dowiesz sie co jest be a co cacy,a szkola postawi Twoje dziecko do kata
za kare,ku uciesze gawiedzi.

krzysztof
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #66 : 2007-02-13, 15:40:05 »

wystarczy przeklepac cos co rzekl telewizor i juz sie jest fachowcem.

Mniejsza z tym, że nie posiadamy w domu telewizora, bo przecież Wszechwiedzący Pan Krzysztof i tak wie lepiej, że ani ja, ani Tomek nie kierujemy się własnym doświadczeniem i przemyśleniami, a poprostu bezmyślnie powtarzamy "co rzekl telewizor ". Nie posiadamy własnych umysłów i nigdy nie wsłuchiwaliśmy się we własną intuicję i głos ciała. Bo i po co, skoro można poprostu skopiować i "przeklepac" myśli innych "fachowców" i "autorytetów".

O 90% katolickich rodzin pisalac 5 lutego.

I właśnie potwierdziłeś moje obawy co do czytania ze zrozumieniem. Znamienne jest to, że zapamiętałeś datę mojego postu ale umknęło Ci najważniejsze. Pozwól, że przytoczę mój dokładny cytat z tego dnia:

No i oczywiście ta mało wiarygodna Miller też pisze o "nikłym promilu", bo tylko 90% ludzi , którzy byli bici w dzieciństwie.

Jak widzisz, pisałam o 90% ludzi, a nie 90% katolików. Ale to pewnie i tak jest mało istotne, skoro czyta się i odpisuje w pośpiechu.

Jakims sposobem nikt tutaj nie zapiera sie swoich rodzicow,tak wiec teoria mija sie z praktyka jeszcze
jeden raz.

A jakim sposobem większość ludzi na świecie NIE stosuje ŻO, a więc pewnie teoria JK też mija się z praktyką? Swoją drogą, jak wyobrażasz sobie "zaparcie się rodziców" u osób emocjonalnie uzależnionych (często nawet od swoich nieżyjących już rodziców), które całkowicie wyparły swoje negatywwne wspomnienia lub usprawiedliwili i "wybaczyli" rodzicom wszystkie ich niegodziwe czyny? Większość "dorosłych" osób zatrzymała się emocjonalnie na poziomie małego dziecka, które wciąż boi się gniewu i kary swoich rodziców i wciąż liczy na ich miłość i zrozumienie, i wmawia sobie wszelkie "zasłużone" winy. Takie osoby moga nigdy nie dorosnąć, mogą całe życie wypierać prawdziwe uczucia, intuicję  i głos swojego ciała. Mogą całe życie spędzić absolutnie nie znając i nie rozumiejąc siebie samych. Tylko będą się dziwić dlaczego mają np. problemy zdrowotne, jakieś kompleksy, albo czemu im się w związkach nie układa.

Marishka
Zapisane
kodar
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #67 : 2007-02-13, 17:30:49 »

 
Cytuj
głos swojego ciała
M.pytam z czystej ciekawosci  jak rozumiesz w/w????.
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #68 : 2007-02-13, 17:42:42 »

Są to różnego rodzaju rakcje, np. trema, bóle brzucha, lęki, nerwice, bóle głowy, tycie/chudnięcie, alergie, przeczucia/intuicja, etc. Mamy w sobie mnóstwo takich reakcji ale często nie potrafimy "dokopać się" do prawdziwych przyczyn ich powstania. Często też sięgamy po leki by szybko uśmierzyć jakiś ból zamiast go   ogarnąć i zrozumieć. Takie "zrozumienie" nie przychodzi natychmiast, szczególnie jeśli większość swego życia spędziliśmy w oderwaniu od siebie samych, w oszukiwaniu siebie i wypieraniu swoich prawdziwych uczuć. 

M
Zapisane
kodar
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #69 : 2007-02-13, 19:10:08 »

A moj organizm rozmawia ze mna tak,gdy zasnelam w wannie i obsuwlajac  sie dotknelam nosem do wody moj organizm natychmiast mnie obudzil.Innym razem noca gdy zbagatelizuje pelny pecherz i dalej spie moj organizm budzi mnie koszmarnym snem.Zawsze w trakcie takiego snu zrywam sie z bijacym sercem i jestem b.przytomna.Nie wiem czy to jest zrozumiala co pisze jednak inaczej nie potrafie tego wytlumaczyc.Wiem tylko,ze moj organizm umie mna rzadzic umie dotrzec do mojeg mozgu i wywolac takie reakcje,ktore w danym momencie najwazniejsze sa dla mojego organizmu Shocked
Zapisane
nik
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #70 : 2007-02-13, 19:49:19 »

Gdybym nie przerobila swego czasu Alice Miller (ktora nie ma nic wspolnego z "bezstresowym wychowaniem"), prawdopodobnie nie wpadlabym na to ze moja mama jest debest. Nie dostrzeglabym w niej czlowieka, w ogole wielu rzeczy bym nie dostrzegla. I nie umialabym jej kochac a tylko sie bac, "zaslugiwac na akceptacje" i inne takie. To jedna z najwazniejszych i najwartosciowszych autorow, jakie czytalam a czytalam sporo. Jesli ktos nie czytajac nawet, wydaje sady, obnaza tylko swoja ignorancje ale to drobiazg, bo naprawde sporo traci.
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #71 : 2007-02-13, 20:04:51 »

Polecam bardzo ciekawy artykuł z którym trudno się nie zgodzić:

http://zdrowie.onet.pl/1165598,2041,0,1,,urodzeni_pechowcy,psychologia.html

To jest oczywiste, że nasz sposób patrzenia na życie kształtuje się już w dzieciństwie.  Zaczyna się chociażby od tego, że rodzice uczą nas CO mamy myśleć, a nie JAK mamy myśleć. Tzn. "wkładają" już gotowe wzorce, wartości, a niekiedy  nawet poglądy, do naszych głów, zamiast uczyć JAK mamy samodzielnie dotrzec do tych poglądów. Narzucają nam pewne zachowania, które później jest bardzo ciężko przełamać nawet w wieku dojrzałym. A jeśli nawet próbujemy coś zmienić (np. rolę, którą "odgrywamy" w rodzinie), to najczęściej takie zachowanie spotyka się z ogromnym niezadowoleniem ze strony innych (rodziców/rodziny) i większość z nas z lęku przed taką dezaprobatą lub po prostu dla świętego spokoju przestaje nawet próbować.

Mam jednak drobny komentarz  do ostatnich zdań tego artykułu: "Sposobem na przełamanie złej życiowej passy byłaby dekonstrukcja tego scenariusza. Jednakże zwykle nie można tego zrobić samodzielnie, ponieważ scenariusz działa automatycznie i poza świadomością. Czasem zaś rozpoznanie go jest dodatkowo utrudniane przez tych, którym zależy, abyśmy nieświadomie nadal grali swoją rolę. Dlatego mają rację osoby szukające rady na „swojego pecha” u psychologa."

Zgadzam się co do "dekonstrukcji scenariusza". Jest to m.in. przerwaniem błędnego koła o którym pisałam wcześniej. Zgadzam się,  że jest ciężko to osiągnąć, szczególnie, kiedy nie ma łączności ze sobą samym. Nie zgadzam się natomiast z tym, że nie można tej zmiany dokonać samemu. Uważam, że osoby którym udaje się pokochać siebie i odzyskać pewność siebie, są w stanie dokonać takiej "dekonstrukcji" samodzielnie. Myślę, że takie osoby cechuje prawdziwa ogromna miłość/chęć życia, która ostatecznie nie pozwala im na samozagładę.

Myślę też, że często przeciętny psycholog może wyrządzić więcej krzywdy, szczególnie jeśli sam ma nierozwiązane problemy z przeszłości. O wiele bardziej pomocnym może w tym przypadku być Empatyczny Świadek, czyli osoba nie koniecznie posiadająca jaką kolwiek wiedzę psychologiczną, ale która sama przeszła przez podobne przeżycia i znalazłą z nich SKUTECZNE wyjście. Czasem może to być nawet książka, która nagle potwierdzi nasze nieśmiałe,  niepewne przypuszczenia i da siłę, by odważyć się na zmianę. Ale i tak te wszystkie zmiany będą możliwe tylko i wyłącznie wtedy, gdy zdamy sobie sprawę z tego, że odczuwamy jakiś wewnętrzny dyskomfort, że coś jest "nie tak". Jeśli jesteśmy kompletnie ślepi wobec swoich prawdziwych uczuć, to nigdy nie dokonamy żadnej zmiany i nie pomoże w tym nikt z zewnątrz - żaden psycholog, żadne rady "życzliwych", a tym bardziej żadne żywienie Smile

Marishka
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #72 : 2007-02-13, 20:06:31 »

 Chris, to , że dzieci nie chcą opuścić domu, nie znaczy wcale, że wszystko jest w porządku.
   Dowiedziono, że dla niektórych (współuzależnionych) osób liczy się bardziej trwanie w sytuacji , którą dobrze znają - w której tkwią od lat , bo zdążyli nabrać szeregu mechanizmów obronnych.  Nieważne, że sytuacja jest patologiczna, ważne że wiadomo jak się w niej odnaleźć. Zaobserwowano również, że gdy w rodzinie pijący ojciec po latach postanawia zostać abstynentem, reszta domowników nie wie, co ma zrobić, nie potrafią dać sobie rady w nowej, nieznanej im sytuacji, bo pijaństwo członka rodziny narzuciło im określone schematy zachowania itp. Mój przykład to dość daleka analogia, lecz tak samo jest , gdy dzieci zniewolone są emocjonalnie od - wydawałoby się - chcących dla nich dobrze wolnych od nałogów rodziców.
          Piszesz Chris , że dzieci nie chca opuścić domu, a czy wziąłeś pod uwagę fakt, że wielu więźniow tak dalece przywyka do zycia w pierdlu, że potem nie chcą wyjść na wolność, bo odnaleźli się w patologicznej mikrospołeczności ? W
            Warto zwrócić uwagę na szczegóły. Warto myśłeć, obracać wszystko na wszystkie strony - drążyć, szukać. Czasem trzeba też zburzyć - wydawałoby się - właściwy porządek rzeczy.


Tomek  
Zapisane
chris
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #73 : 2007-02-13, 22:59:07 »

Chris, to , że dzieci nie chcą opuścić domu, nie znaczy wcale, że wszystko jest w porządku.
    Dowiedziono, że dla niektórych (współuzależnionych) osób liczy się bardziej trwanie w sytuacji , którą dobrze znają - w której tkwią od lat , bo zdążyli nabrać szeregu mechanizmów obronnych.  Nieważne, że sytuacja jest patologiczna, ważne że wiadomo jak się w niej odnaleźć. Zaobserwowano również, że gdy w rodzinie pijący ojciec po latach postanawia zostać abstynentem, reszta domowników nie wie, co ma zrobić, nie potrafią dać sobie rady w nowej, nieznanej im sytuacji, bo pijaństwo członka rodziny narzuciło im określone schematy zachowania itp. Mój przykład to dość daleka analogia, lecz tak samo jest , gdy dzieci zniewolone są emocjonalnie od - wydawałoby się - chcących dla nich dobrze wolnych od nałogów rodziców.
           Piszesz Chris , że dzieci nie chca opuścić domu, a czy wziąłeś pod uwagę fakt, że wielu więźniow tak dalece przywyka do zycia w pierdlu, że potem nie chcą wyjść na wolność, bo odnaleźli się w patologicznej mikrospołeczności ? W
             Warto zwrócić uwagę na szczegóły. Warto myśłeć, obracać wszystko na wszystkie strony - drążyć, szukać. Czasem trzeba też zburzyć - wydawałoby się - właściwy porządek rzeczy.

Tomek 

Rozumiem ze jestem pijakiem,i wedlug Ciebie pochodze z patologicznej rodziny ktora okaleczyla mnie
psychicznie i fizycznie,dlatego katuje wlasne dzieci a pisze tutaj aby sie podbudowac/rozladowac/wykazac lub co wolisz.
Jest oczywiste ze nie rozumiem tekstu pisanego,a do tego wszystkiego osmielam sie miec wlasne poglady.

Ale wlasnie spotkalo mnie szczescie ze spotkalem Ciebie na swojej wyboistej drodze,i nareszcie
bede mogl rozpoczac szczesliwe zycie wg Twoich zalecen,chyba sie poplacze ze szczescia.

krzysztof

ps.znani mi wiezniowie zawsze byli niewinni,ale nigdy nie spotkalem tego ktory chcial by wrocic
za kraty
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #74 : 2007-02-13, 23:26:38 »

 Myślę, że w przypływie złości - bardzo zresztą ciekawej - zapomniałeś czytać ze zrozumieniem, co zdaża się każdemu z nas.
         W którym miejscu sugerowałem Ci pijaństwo itp ? Jak widać, pewne rzeczy żyją własnym, bezlitosnym życiem.
     Co Cię tak rozjuszyło ? Czyżbym był chamski i coś Ci narzucał ? Nie wydaje mi się.

Tomek

ps: Ponadto, nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytania. Jak widać, złość była silniejsza.

Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #75 : 2007-02-13, 23:28:10 »

walnąłem byka : ma być "zdarza się". Gdyby był "edit"...ale jest demokracja Smile

Tomek
Zapisane
chris
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #76 : 2007-02-14, 06:27:10 »


 Czyżbym był chamski i coś Ci narzucał ? Nie wydaje mi się.

Tomek

ps: Ponadto, nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytania. Jak widać, złość była silniejsza.



Niestety byles,ale niewazne.

Czy myslisz o pytaniu jak bardzo skaleczyli mnie rodzice?
Zgadza sie ominalem,wzgledy sa oczywiste.

nadal uwazam to samo nic sie nie zmienilo,moge dodac z tylko ze Twoje teorie nie sprawdzaja sie
w rzeczywistosci.

krzysztof
Zapisane
chris
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #77 : 2007-02-14, 06:32:07 »

wystarczy przeklepac cos co rzekl telewizor i juz sie jest fachowcem.

Mniejsza z tym, że nie posiadamy w domu telewizora, bo przecież Wszechwiedzący Pan Krzysztof i tak wie lepiej, że ani ja, ani Tomek nie kierujemy się własnym doświadczeniem i przemyśleniami, a poprostu bezmyślnie powtarzamy "co rzekl telewizor ". Nie posiadamy własnych umysłów i nigdy nie wsłuchiwaliśmy się we własną intuicję i głos ciała. Bo i po co, skoro można poprostu skopiować i "przeklepac" myśli innych "fachowców" i "autorytetów".


Marishka

Niestety tak jest,zasypalas mnie sterta link-ow na potwierdzenie teorii.
Zamien telewizor na radio/prase/onet jaka to roznica,propaganda ta sama.

krzysztof
Zapisane
chris
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #78 : 2007-02-14, 06:46:47 »



O 90% katolickich rodzin pisalac 5 lutego.

I właśnie potwierdziłeś moje obawy co do czytania ze zrozumieniem. Znamienne jest to, że zapamiętałeś datę mojego postu ale umknęło Ci najważniejsze. Pozwól, że przytoczę mój dokładny cytat z tego dnia:

No i oczywiście ta mało wiarygodna Miller też pisze o "nikłym promilu", bo tylko 90% ludzi , którzy byli bici w dzieciństwie.

Jak widzisz, pisałam o 90% ludzi, a nie 90% katolików. Ale to pewnie i tak jest mało istotne, skoro czyta się i odpisuje w pośpiechu.


Marishka

Nie dokonczylas cytatu,
Pisalas ze bicie dzieci mamy wpisane w Biblie,mi sie kojarzy z katolikami,byc moze sa
tacy co uwazaja ze to lektura irokezow.
Jest oczywiste ze ktos malego rozumu moze zle skojarzyc,no i ten pospiech duzo tlumaczy.

Daty post-u niestety nie pamietalem,musialem kartkowac do tylu.
krzysztof
Zapisane
chris
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #79 : 2007-02-14, 07:41:45 »

[
Jakims sposobem nikt tutaj nie zapiera sie swoich rodzicow,tak wiec teoria mija sie z praktyka jeszcze
jeden raz.

A jakim sposobem większość ludzi na świecie NIE stosuje ŻO, a więc pewnie teoria JK też mija się z praktyką? Swoją drogą, jak wyobrażasz sobie "zaparcie się rodziców" u osób emocjonalnie uzależnionych (często nawet od swoich nieżyjących już rodziców), które całkowicie wyparły swoje negatywwne wspomnienia lub usprawiedliwili i "wybaczyli" rodzicom wszystkie ich niegodziwe czyny? Większość "dorosłych" osób zatrzymała się emocjonalnie na poziomie małego dziecka, które wciąż boi się gniewu i kary swoich rodziców i wciąż liczy na ich miłość i zrozumienie, i wmawia sobie wszelkie "zasłużone" winy. Takie osoby moga nigdy nie dorosnąć, mogą całe życie wypierać prawdziwe uczucia, intuicję  i głos swojego ciała. Mogą całe życie spędzić absolutnie nie znając i nie rozumiejąc siebie samych. Tylko będą się dziwić dlaczego mają np. problemy zdrowotne, jakieś kompleksy, albo czemu im się w związkach nie układa.

Marishka
Cytuj

ZO lub DO to nie teoria,to praktyka,teorie dorabiaja rozni fachowcy zainteresowani doraznym zyskiem.
Jeszcze pare lat temu wiekszasc tych fachowcow byla obecna na forum dzis maja swoje "diety optymalne"
i tak rozmydlila sie DO ze nawet w polsce trudno utrafic ktora jest wlasciwa.

Na swiecie pomalutku ludzie poznaja i doceniaja DO,na australijskiej stronie jest angielsko jezyczne forum,
tam sie spotykaja.
Jest kwestia czasu aby zostala odkryta na zachodzie,zyski beda krociowe bynajmniej nie poplyna
do ciechocinka,dlatego odkrywanie jeszcze troche potrwa.

Jesli przyjac ze 90% rodzin okaleczylo tak strasznie swoje dzieci,to pewnie wyjdzie ze 100% populacji
ma problemy zdrowotne,jakies kompleksy nie uklada im sie w zwiazkach itd itd tutaj kazdy
fachowiec dopisze sobie co tam uwaza,no to niestety kupy to sie nie trzyma
i jest tylko teoria i nie ma odniesienia do praktyki.
Moim zdaniem to propaganda,a celem nie jest dobro dziecka.

krzysztof
Zapisane
Strony: 1 2 3 [4] 5 6 7 8 9 ... 34 Do gry Drukuj 
« poprzedni nastpny »
Skocz do:  

Dziaa na MySQL Dziaa na PHP forum.dr-kwasniewski.pl | Dziaajce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrzeone.
Prawidowy XHTML 1.0! Prawidowy CSS!
Strona wygenerowana w 0.043 sekund z 18 zapytaniami.